Skocz do zawartości
Forum

3-letnia córka nie chce wracać do matki


Gość nick34

Rekomendowane odpowiedzi

Jako ojciec korzystam z szerokich kontaktów z dzieckiem
Mała przebywa ze mną w tygodniu 2 razy po ok 5 godz.(czasem też nocuje) + co drugi cały weekend co daje min. 12 dni w miesiącu
Resztę czasu przebywa w przedszkolu i z jej mamą popołudniami, też nie zawsze gdyż ona pracuje na 2 zmiany...
Problem polega na przekazywaniu dziecka jej matce lub dziadkowi, z którym zamieszkuje matka dziecka wraz z córką.
od kilkunastu tygodni za każdym razem nie chce tam wracać urządza coraz gorsze sceny, płacze, kopie, krzyczy "Nie chcę iść do mamy",itd.
Gdy przebywa ze mną w ogóle nie porusza tematu mamy, jakby dla małej nie istniała, gdy była przywozi mi dziecko ona "na pięcie" się odwraca, nawet żegnać się z matką nie chce. Gorzej wygląda w drugą stronę, gdy ja oddaję dziecko, jest istna trauma, słyszę za zamkniętymi drzwiami histerię i walenie małej w dzrwi "tato, tato"
Nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić, powoli dochodzę do wniosku że matka utraciła więź z dzieckiem..
Gdy staram się tłumaczyć matce dziecka że być może spędza z małą za mało czasu, to odbiera to jako atakowanie jej i tłumaczy się że też ma prawo do swojego życia ale niestety ostatnimi miesiącami:
- prawie za każdym razem oddaje dziecka do żłobka późn. przedszkola w swoje dni gdy miała urlop, lub szła do pracy na 14 (mała od 8 w żłobku/przedszkolu), bo "mam swoje sprawy"
- srednio 2 razy w tyg. kładzenie dziecka jak najszybciej spać i zostawianie z dziadkiem na noc bo mama ma wychodne ok 21-22 do 23-1..tu tez odp. "nie mam prawa do życia towarzyskiego?" ale nieraz wracanie z tych wypadów "na sygnale" by uśpić małą gdy ta się obudzi i dziadek dzwoni na alarm...
Ja wiem i rozumiem że matka dziecka chce być też koleżanką dla koleżanek i kolegów czy kobietą i chce być szczęśliwa, ale moim zdaniem odbywa się to kosztem "poczucia bezpieczeństwa" dziecka
Czy to jest normalne że 3-latka nie chce słyszeć o mamie w mojej obecności i nie chce do niej wracać? Czy jest to syndrom poważnie niepokojący? dodam że ma to miejsce już od kilku miesięcy...

Odnośnik do komentarza

~nick34
Czy to jest normalne że 3-latka nie chce słyszeć o mamie w mojej obecności i nie chce do niej wracać?

Nie, to zdecydowanie nie jest normalne. Tym bardziej, gdy broni się przed tym powrotem rękami, nogami, płaczem, i krzykiem. Nie wiem, czy matka już zupełnie utraciła z nią więź, ale na pewno coś złego dzieje się z ich relacją.

Jasne, każdy człowiek ma swoje życie. Rodzic też, to normalne, gdy rodzic nie żyje tylko i wyłącznie życiem swojego dziecka. Ale gdy nawet najbardziej zajętemu rodzicowi zależy, to stara się te wolne chwile, które uda mu się wygospodarować, spędzać z dzieckiem. U Twojej byłej żony widzę co innego, zwłaszcza tutaj:

~nick34
gdy miała urlop, lub szła do pracy na 14 (mała od 8 w żłobku/przedszkolu), bo "mam swoje sprawy"

Bardzo dziwne, że nawet, gdy miała urlop, wolała dać dziecko do żłobka czy przedszkola.

Wybierz się z córeczką do psychologa. Na pierwszą wizytę możesz przyjść sam, i opowiedzieć dokładnie, jaka jest sytuacja, a na kolejne wizyty chodzić z nią. Może psycholog powie wtedy coś więcej na temat relacji Twojego dziecka z matką. W takiej sytuacji, jaka jest teraz, według mnie lepiej dla dziecka będzie, gdy to Ty będziesz miał większe prawa do opieki nad nim. Może warto się o to postarać?

Odnośnik do komentarza

Opieka nad dzieckiem nie jest ustalona sądownie, wszystko było "dogadane" między mną i matką małej, mamy takie same prawa do małej na dzień dzisiejszy...
Wczoraj po południu zdobyłem się na pewien eksperyment - choć bardziej "z przypadku" spędziliśmy popołudnie w "trójkę"(ostatni raz wspólnie tak było ok 3 mies. temu)....co zauważyłem?
- mała lekko zdezorientowana (na początku), mama tata i ja? razem? więc dużo się "popisywała" i była nadpobudzona, mniej usłuchana..
- pojechaliśmy do mnie, tam zrobiłem im kolację i pojechały do dziadka, tym razem mała wracała bez większego oporu (odprowadziłem córkę aż do auta jej mamy), choć na początku samej mamie przy mnie mówiła że chce zostać tu na noc (czyt. u mnie), jakoś ją wspólnie przekonaliśmy..

Przez te parę godzin obserwowałem relacje mama-córka i :
- moja była(mama córci) z natury nie okazuje prawie żadnych emocji, jest oschła i małomówna
- oprócz kilku takich spontanicznych i "nagłych" przytuleń córki i dziesięciu pod rząd pocałunków małej - jej mama nie okazuje jej zbytnio zainteresowania, mała zajmowała się u mnie sama sobą, mama z nią nie prowadzi dialogu
- wcześniej byliśmy na spacerze w parku, różnica pomiędzy nami jest taka: ja na takich spacerach cały czas b.aktywnie z córką - opowiadam co się akurat dzieje, tłumaczę, mała słucha i odwrotnie...tu zaobserwowałem - mama puszcza córkę, każe jej szukać wiewiórek, "oj nie ma, idziemy dalej niniuś" koniec rozmowy, mama idzie w milczeniu, córka biega dookoła a ja obserwuję sobie..
- po jakimś czasie na zegarek (spacer zaliczony) "niuniuś, idziemy do domu masz zimne rączki" - małą na ręce i do auta...
- w czasie jazdy autem mała energiczna, śpiewa, opowiada nam co się dzieje, ja także aktywnie, mama jak zazwyczaj(milczy)

Nie można tu się przyczepić do zachowania jej mamy, ale może dlatego mała do niej nie chce bo jest z natury zimna, mała świetnie wyczuwa że te nagłe szarpiące napady mamy obcałowujące córkę są po prostu nienaturalne(sztuczne), ale ona tylko tak okazuje córce uczucie, inaczej nie potrafi...
Do tego mała ma dzieciństwo jakie ma, teraz wypada weekend jej mamy i mała spędza niemal cały ten czas z dziadkiem przed tv bo mama pracuje...
To są szczegóły które prowadzą do ogółu - mała nie chce przebywać i wracać do matki, ale to nie jest powód by mała została ze mną, w końcu jak mawia jej matka: "nie masz podstaw do walki o mała, ja nie piję, nie biję jej, źle się nie prowadzam, a to że nie spędzam z nią wg ciebie odpowiednią iloci czasu, to trudno, ja mam swoje zdanie, bo spędzam z nią tyle czasu ile mogę"
Więc walczyć czy może ja przesadzam?

Odnośnik do komentarza

Dziecko wyczuje kazdy fałsz .Dlatego ciagnie do Ciebie i nie chce sie z Tobą rozstawać .Dziecko nigdy nie zamieni tysiaca uscisków od autentycznego zainteresowania i ciepła ktore dajesz Ty a którego nie ma u matki .Przy Tobie czuje się najwazniejszą osoba na swiecie ,przy matce zbednym balastem .To nie jest zadne wytlumaczenie ze jest z charakteru taka oschla i małomówna .{Swoją drogą czy na pewno taka jest skoro ma tylu wielbicieli i grono kolezanek jak pisałeś w tamtym watku ?}
Moim zdaniem dla dobra dziecka powinniście częsciej spędzać czas we trójkę .A czy powinieneś walczyc o opiekę nad małą to juz musisz rozstrzygnąć w swoim sercu .Zastanawiam się na ile by oponowała Twoja była zona jeśli zaproponowałbyś wziecie córci do siebie ?

Odnośnik do komentarza

Nie do konca ma tylu wielbicieli bo jest poniekąd ladna, ale faceci do niej nie lgną, (posiada zbyt wiele typowo męskich cech, przez facetów postrzegana jako "dobry kolega" , ma 3-4 bezdzietne kolezanki z którymi na przemian wychodzi wieczorami gdy uda się tamtym od mężów uwolnić...
Spędzanie czasu w trójkę jest dość ciężkie, bo ona często wypomina mi jakieś grzechy sprzed 2 czy nawet 5 lat, a siebie przesadnie gloryfikuje i robi tą pokrzywdzoną, do tego każde jej zła cecha czy niepowodzenie ma wspólny mianownik - moja wina i tak (oschłość -nauczyłam się od ciebie, jej zdrada gdy byliśmy razem -ty mnie doprowadziles do tego ze tak postąpilam, utrata jej pracy - ty mnie na urlop zabrales a nie bylo przyzwolenia na urlopy wtedy chodzic, itd. - ogólnie zniechęcam się wtedy bo to kopanie się z koniem..
Niestety poruszałem temat zamieszkania małej u mnie, w naszym byłym wspólnym mieszkaniu, wg niej nie ma takiej opcji,
Mam brać dziecko na prawie pół miesiąca, odwozić na noclegi do mamy i płacić alimenty, więc nawet ekonomicznie jej to nie na rękę...

Odnośnik do komentarza

Dwoje dorosłych nie moze się dogadać w paru kwestiach a cierpi dziecko .Gdyby dziecinstwo tak nie rzutowało na zycie człowieka to pal to licho ,ale tak nie jest i trzeba zadbać poki czas o przyszłość córci .W sumie z tego o czym piszesz można wnioskować ze żona to taki typ człowieka który nie dostrzega swojej winy i pewnie nie zobaczy że popełnia błedy w wychowaniu córki .Na to nie masz co liczyć .Jesli masz możliwość to zabieraj dziecko do siebie jak najczęsciej i naprawdę pomyśl o wizycie u dobrego ,sprawdzonego psychologa dziecięcego .

Tak całkiem szczerze .Masz obawy że sam nie poradziłbyś sobie z opieką nad córcią gdyby zamieszkała u Ciebie czy jest jakaś inna przyczyna dla której masz wątpliwości czy walczyć o opiekę nad nią .?

Odnośnik do komentarza

Tak całkiem szczerze, skoro zajmuję się dzieckiem niemal pół każdego miesiąca z noclegami dod. w tygodniu, mogę spokojnie wziąć ją do siebie.... choć boję się trochę tej walki, bo to pójdzie "na noże"... Oczami wyobraźni widzę powołane na świadków jej "koleżanki' jak robią ze mnie despotę i tyrana...do tego moja była jest świetną aktorką, potrafiła "zagarnąć" na swoją stronę większość wspólnych znajomych, nawet członkowie mojej dalszej rodziny dali się ponabierać, jaka to ona biedna i poszkodowana... Obawiam się że może tak urobić np. jakąś panią sędzię...zdaję sobie sprawę że kluczowa będzie opinia RODK, ale nie oni wydają wyrok...

Odnośnik do komentarza

I jeszcze jedno ...boję się że jak przegram ( a wiadomo że w naszym kraju jestem na starcie na straconej pozycji) to zobaczę dziecko jak własne ucho...
a to będzie długi i "krwawy" proces, który zrobi z nas jako rodziców wobec siebie wrogów nr 1...

Odnośnik do komentarza

~nick34
I jeszcze jedno ...boję się że jak przegram ( a wiadomo że w naszym kraju jestem na starcie na straconej pozycji) to zobaczę dziecko jak własne ucho...

A mi coś się obiło o uszy, że ostatnio jest z tym lepiej... Nawet słyszałam o kilku przypadkach ojców, którzy dostali większe prawa do opieki, dzieci mieszkają z nimi, a alimenty płacą ich matki. Także jest to możliwe, choć nie wiem, jakie Ty dokładnie masz szanse. Myślę, że mogłby się zwiększyć, gdyby dało się jakoś udowodnić, jak Twoja córka się zachowuje, gdy ma wracać do matki. Może opinia psychologa byłaby tu kluczowa? Czasem robią też tak, że sędzia rozmawia również z dzieckiem, ale nie w osobnym pokoiku, urządzonym tak, jakby tam mieszkało dziecko.
W każdym razie uważam, że powinieneś się kierować tylko tymi szansami na uzyskanie tych praw, a nie tym, czy Ty i Twoja była zostaniecie potem wrogami. Według mnie to zupełnie drugorzędna sprawa, dla dziecka znaczenie ma tylko to, żeby miało jak najlepszą opiekę. Jeśli to Tobie uda się uzyskać większe prawa, to co za różnica, czy będziecie się z byłą potem lubili, czy nie?

Odnośnik do komentarza

Wiesz, dowody mam, chociażby filmy zrobione telefonem, co córeczka ma atak histerii, płacze i prosi (nawet przy matce) ze do niej nie chce...Oczywiście była sprowadza to do jednego mianownika "jest zmęczona, o co ci chodzi"
Co do konsultacji z prawnikiem - konsultowałem, bo mam kolegę adwokata, wie o całych zajściach, stwierdził - szanse są, ale nikłe, ona jest matką(żyjemy gdzie żyjemy) i musiałaby pić, ćpać, źle się prowadzać etc., a tak loteria...to zależy od sędziego, ale jak chcesz...

Odnośnik do komentarza
Gość MatkaPolka2222

Jestem ciekawa jak skonczyla sie sprawa. Interesuje mnie to podwojnie, poniewaz jestem w opisanej sytuacji jedna ze stron. Mam jednak troche trudniej. To ja jestem matka do ktorej nie chce wrcac 3letnie dziecko. Rozstalismy sie ok pol roku temu. Wyprowadzilysmy sie z malutka nieopodal, zeby ojciec mial jak najlepszy kontakt z dzieckiem. W miedzy czasie od wrzesnia zaczelysmy chodzic do przedszkola ja poszkam do pracy. Dziecko gdy idzie do ojca spedza z nim czas na samej zabawie. Ma go dla niej 100% bo nawet nie musi przygotowac posilkow czy posprzatac poniewaz mieszka z.nim jego mama. U mnie jest dluga historia bo to wlasnie jeden z powodow wyprowadzki. Reszta to ciagle awantury I bie raz bijatyki. Nie moglam pozwolic sobie zostac w tym domu. Ja jako samotna matka gdy wracam z pracy musze posprzatac balagan ktory zostawilysmy rano. Ugotowac obiad lub jakikolwiek inny posilek, pozmywac po tym obiedzie. Wstawic pranie, w miedzy czasie cos poprasowac. Nie mowie o zakupach czy odkurzaniu... robie zawsze tylko to co musze zrobic. Nigdy nie wymyslam sobie zadnych zadan specjalnych. Chce miec jak najwiecej czasu dla niej...dla mojej ksiezniczki. Moze to chore ale tesknir za nia nawet gdy jest w przedszkolu. Nie mowiac o weekendach z tata. Powroty sa okropne. Nie chce do mnie wracac. Ja jestem pewna ze nie robie jej zadnej krzywdy. Oni wlasnie...wymyslaja ze znecam sie nad nia, ze jest na drugim miejscu, ze powinna byc u nich itd. Tragedia!! Nie ma nic gorszrgo! Nie pije, nie chodze na imprezy, NIE BIJE, nie rpbie malej krzywdy! To teraz odpowiedzcie czy taki wplyw moze byc fakt ze dziecko mieszkalo I wychowywalo sie w tamtym domu? Czy tata z babcia nie zabardzo rozpieszczaja małą? Ciaglr przychodzi z nowymi zabawkami. Mnie na to nie stac. Nigdy nie powirdza ze zeobi cos zle. Od tego podibno jestem ja. Syzyfowa praca. Uwierzcie. Ja mowie nie wolno a oni swoje oczywiescie na przekor. Dodam ze gdy jest u taty corka nie ma zadnycg obowiazkow, jakkolwiek by to brzmialo, chodzi o to ze nie chodzi w tym czasir do przedszkola bo zajmie sie nia babcia.... nie musza rano wstawac I pedzic zeby zdarzyc na sniadanie a ja do pracy. Nie cmusi odkladac po sobie zabawek. Moze naprawde moze robic co chce. Ze mna moze nie ma tak "fajnie". Ja wymagam. Wiem ze nie robie nic zlego rodzica sa od wychowywania. Ale nie raz gdy widze jej lzy jak wraca do mnie mam dosc. Chce wtedy tylko sie do biej przytulic I rob co chcesz ale sie usmiechnij. Nie placz bo serce mi peka. Przecie ja Ciebie tak mocno kocham. Nie ma drugiej takiej osoby na swiecie. I co tez uwazacie ze dziecko powinno byc tylko z ojcem?

Odnośnik do komentarza

Znałam pana, był miły, sympatyczny, ale alkoholik, który mnóstwo rzeczy obiecywał, ale mało z nich realizował. Miał też problemy z płaceniem alimentów.
Niezbyt często się z nimi widywał, ale jak już, to pozwalał im na wszystko.Np. mama nie pozwalała pomalować córce paznokci, to sam jej pomalował.
Często dzwonił i słyszałam, jak narzekał na ich matkę.
Dzieci już w podstawówce, dobrze wychowane, grzeczne, ale wolały ojca.
Mama wymagała, ojciec nie.

Trudna sprawa, masz małe szanse na zmianę obecnej sytuacji.
Jedno co możesz zrobić, to nie przejmować się płaczem dziecka, pogodzić się z tym.
A chodzi mi głównie o twoje zdrowie. Jak psychicznie tego nie przetrzymasz, to nabawisz się nerwicy, będziesz kłębkiem nerwów i tracisz na wszystkim.
Dziecko coraz bardziej będzie odsuwało się od ciebie, znajomi też będą po stronie ojca.
Na pewno też musisz zmienić swoje postępowanie, bardziej zająć się dzieckiem.
Musisz coś ugotować, to włącz w to dziecko.
Posadź ją przy sobie, daj jej np. trochę kaszy , jakąś miseczkę, niech też "gotuje"
Daj jej ściereczkę, niech też "ściera kurze" , czy zamiata.
Ważne, byś zwracała na nią uwagę, pochwaliła, jak dobrze to wszystko robi. Niech to będzie zabawa, wesoła, pogodna.
Bądź z nią, nie wymagaj by siedziała sama, bo ty masz obowiązki.
Niech ona czuje, że jest dla ciebie ważna.
Spokój i uśmiech, to ważne, z tym masz szansę.

Odnośnik do komentarza

Dziecku nawet tak małemu próbuje się dużo tłumaczyć.
O, przyszłyśmy z pracy i przedszkola- musimy sobie coś ugotować.Obierasz jabłuszko i marchewkę ( bo nóż jest za ostry dla dziecka) z instrukcją obsługi dajesz dziecku tarkę i ona próbuje trzeć to na surówke dla Was. Pobrudzi bardziej kuchnię niż zamierzałaś i siebie też, ale jeszcze nie jest sprytna i Ty w tym czasie podszykujesz resztę obiadku. Jak potem jecie tę surówkę to mówisz, że chyba nigdy tak dobrej surówki nie jadłaś jak ta ,ktorą ona zrobiła. Zmywasz i dajesz jej ściereczkę niech dokladnie talerzyk powyciera a może lepiej garnuszek, bo talerzyk może zbić a garnuszek może tylko lekko się otlucze a może nic się nie stanie. I oczywiście się zachwycasz jaką to masz pomocnicę. Wspólne spędzanie czasu z dzieckiem go cieszy, jest dopuszczona do" doroslych spraw" i ją to buduje.
Zabawki każesz jej sprzątać, jak marudzi, że u taty może nie sprzątać to czasem powiedz, ze Wy w domku dwie jesteście tylko i sobie musicie nawzajem pomagać i sprzątać po sobie. Jak coś napomknie o tacie, to powiedz, że cieszysz się, że tam ma tak fajnie ale tam sobie pomagają trzy osoby razem z nią. A babcia jest już starsza i nie chodzi do pracy, to może z nią być więcej czasu niż mamusia. Ty to rozumiesz i jak się wyprowadzilyście to nie na drugi koniec miasta tylko zeby było blisko do babci i taty.

Jeśli możesz to zwróc uwagę byłemu, że pieniądze wydawane na nowe gadzety można lepiej zagospodarować i podsuń co istotniejszego mogą córce sprawić a na co Cię nie stać. Jak mimo wszystko zabaweczki będą rosły w zastraszającym tempie to musisz stosować metodę wynoszenia do piwnicy a za jakiś czas odzyskiwania jako nowe znaleziska. Również można wytłumaczyć, że są biedne dzieci, które nie mają tylu zabawek co Ty i może trzeba się z nimi podzielić- zanieście wspólnie do okolicznego domu dziecka. Może ofiarodawcom będzie żal pieniędzy z czasem na cudze dzieci i trochę zmądrzeją i przystopują z zalewem tych zabawek.

Dziecko przyszło od taty i jutro idzie do przedszkola i przewidujesz, że rano będzie marudzenie na wstawanie. Wieczorem wmawiasz dziecku, ze ostatnio to u babci na urlopie była ale przecieś się cieszy, że jutro znów z kolegami i koleżankami się spotka. Ulubiona przedszkolanka na pewno się za nią stęskniła a i ona na pewno u taty wspominała swoją koleżankę Zosię. No to świetnie, bo już jutro wszystkich zobaczy. Przy porannym wstawaniu znów bazujesz na tym że na pewno się stęskniła za przedszkolem i koleżankami i tak poganiasz do wstawania i ubierania.

Jak dziewczynka ma weekend u taty, to albo odpoczywasz, żeby być pełna humoru i cierpliwości jak mała wróci do domu, albo robisz większe zakupy i pichcisz trochę hurtem, Na gorąco wlewasz gotowane zupki, czy pulpeciki w sosiku, czy uduszone warzywka do słoików typu twist i takie zassane,jak przestygną, wkładasz do lodówki. Jak dziecko zląduje w domu to będziesz szybciej się obsprawiala z codziennym gotowaniem przez parę dni.

Jak z porządkiem nie będziesz umiala walczyć, ona będzie się buntowała, to kiedyś trzeba zrobić szlaban myślowy- u taty to jest u taty i jak tam chcesz i możesz ,to nie sprzątaj a u nas są inne obyczaje i tu musisz sprzątać. Ogólnie jednak jak się da, to trzeba jechać na tym jaka jest mądra i dzielna, jak Ci pomaga a sama to bez niej nie dałabyś rady. I zawsze się cieszysz jak ona wraca od mamy, bo Ty tak ogromnie za nią tęsknilaś i aż smutno Ci było bez niej. Jeśli u taty fajnie spędzila czas to Ty się bardzo cieszysz ale chyba jeszcze bardziej się cieszysz, że Twoja prawa ręka do domku do Ciebie wrócila i teraz będziecie się sobą opiekowały, Ty nią a ona Tobą.
Jakoś w dziecku trzeba wyrabiać radość tego co może ją spotykać jak jest z Tobą. Nawet czasem trzeba trochę wmawiać budując jej poczucie ważności.
Tam nie ma obowiązków a tu obowiązki trzeba tak trochę jakby jako zabawę przybliżać.

Ty nie pozwól sobie na nutki zawiści, że tata czy babcia to kupią zabaweczkę i kupią dziecko. Nie kupią jeśli czas spędzany z Tobą mimo, że nie na całkowitej zabawie będzie też interesujący. Jak Ty w to uwierzysz to i dziecko do tego przekonasz. Tylko Ty musisz uwierzyć, że Twoja milośc do Twojego dziecka jest równie silną kartą przetargową jak spotkania z tatą czy babcią. Ty nie jesteś w niczym gorsza. Ty jesteś po prostu rozsądna i zyczliwą swojemu dziecku mamą. Jeśli jeszcze po rozstaniu z mężem może placzesz, może ze strachu jak powiązesz koniec z końcem jesteś nerwowa i niepewna siebie, to ona to czuje a Ty odbierasz to jako to, że babcia czy tata są dla niej atrakcyjniejsi. A ona czuje Twoje niepokoje i się do nich nie garnie.

Ponadto facet kocha często te dzieci od tej kobiety, ktorą on hołubi i kocha. Może to nie takie piękne pocieszenia, ale jesteście młodzi, to może szybko się jakaś za nim obejrzy i jak on z tą inną będzie, to dzieci z nią staną się dla niego istotniejsze niż Wasza wspólna córeczka. Jeszcze może zatęsknisz za hołubieniem Waszej córci przez niego.

Odnośnik do komentarza
Gość Aneczka111

~MatkaPolka2222
Jestem ciekawa jak skonczyla sie sprawa. Interesuje mnie to podwojnie, poniewaz jestem w opisanej sytuacji jedna ze stron. Mam jednak troche trudniej. To ja jestem matka do ktorej nie chce wrcac 3letnie dziecko. Rozstalismy sie ok pol roku temu. Wyprowadzilysmy sie z malutka nieopodal, zeby ojciec mial jak najlepszy kontakt z dzieckiem. W miedzy czasie od wrzesnia zaczelysmy chodzic do przedszkola ja poszkam do pracy. Dziecko gdy idzie do ojca spedza z nim czas na samej zabawie. Ma go dla niej 100% bo nawet nie musi przygotowac posilkow czy posprzatac poniewaz mieszka z.nim jego mama. U mnie jest dluga historia bo to wlasnie jeden z powodow wyprowadzki. Reszta to ciagle awantury I bie raz bijatyki. Nie moglam pozwolic sobie zostac w tym domu. Ja jako samotna matka gdy wracam z pracy musze posprzatac balagan ktory zostawilysmy rano. Ugotowac obiad lub jakikolwiek inny posilek, pozmywac po tym obiedzie. Wstawic pranie, w miedzy czasie cos poprasowac. Nie mowie o zakupach czy odkurzaniu... robie zawsze tylko to co musze zrobic. Nigdy nie wymyslam sobie zadnych zadan specjalnych. Chce miec jak najwiecej czasu dla niej...dla mojej ksiezniczki. Moze to chore ale tesknir za nia nawet gdy jest w przedszkolu. Nie mowiac o weekendach z tata. Powroty sa okropne. Nie chce do mnie wracac. Ja jestem pewna ze nie robie jej zadnej krzywdy. Oni wlasnie...wymyslaja ze znecam sie nad nia, ze jest na drugim miejscu, ze powinna byc u nich itd. Tragedia!! Nie ma nic gorszrgo! Nie pije, nie chodze na imprezy, NIE BIJE, nie rpbie malej krzywdy! To teraz odpowiedzcie czy taki wplyw moze byc fakt ze dziecko mieszkalo I wychowywalo sie w tamtym domu? Czy tata z babcia nie zabardzo rozpieszczaja małą? Ciaglr przychodzi z nowymi zabawkami. Mnie na to nie stac. Nigdy nie powirdza ze zeobi cos zle. Od tego podibno jestem ja. Syzyfowa praca. Uwierzcie. Ja mowie nie wolno a oni swoje oczywiescie na przekor. Dodam ze gdy jest u taty corka nie ma zadnycg obowiazkow, jakkolwiek by to brzmialo, chodzi o to ze nie chodzi w tym czasir do przedszkola bo zajmie sie nia babcia.... nie musza rano wstawac I pedzic zeby zdarzyc na sniadanie a ja do pracy. Nie cmusi odkladac po sobie zabawek. Moze naprawde moze robic co chce. Ze mna moze nie ma tak "fajnie". Ja wymagam. Wiem ze nie robie nic zlego rodzica sa od wychowywania. Ale nie raz gdy widze jej lzy jak wraca do mnie mam dosc. Chce wtedy tylko sie do biej przytulic I rob co chcesz ale sie usmiechnij. Nie placz bo serce mi peka. Przecie ja Ciebie tak mocno kocham. Nie ma drugiej takiej osoby na swiecie. I co tez uwazacie ze dziecko powinno byc tylko z ojcem?

I jak jest teraz u Ciebie ? Dalej dziecko płacze ? Ja mam ten sam problem:(

Odnośnik do komentarza

Drogie Mamy,

rozwód rodziców jest dla dziecka bardzo trudnym doświadczeniem.
Dzieci zawsze tęsknią za "nieobecnym" rodzicem.
To nie jest tak, że one nie chcą do Was wracać. One nie chcą się rozstawać się z tym drugim rodzicem. Chciałyby mieć dwoje rodziców przy sobie.Gdy wracają od taty często okazują złość, ale tak naprawdę skrywa się pod nią smutek i żal.
Dzieci w różny sposób przeżywają rozwód, jedne radzą sobie z nim łatwiej inne trudniej. Rolą rodziców jest to, aby przeszło przez to jak najłagodniej. Ważne by im mówić, że to rodzice się rozstali, ale mama i tata zawsze będą jego rodzicami (oczywiście jeśli jest to prawdą i tata chce uczestniczyć w wychowywaniu dziecka).
Poruszyłyście Panie bardzo ważny problem, którego nie da na forum kompletnie omówić.
Polecam wizytę u psychologa/psychoterapeuty, który zajmuje się poradnictwem z zakresu tematyki okołorozwodowej i lekturę "Pomóż dziecku przetrwać rozwód" Reynold Lisy Rene. Myślę, że Panie też potrzebują wsparcia w tej trudnej sytuacji.

Pozdrawiam ciepło.
Agnieszka Dymska.
Psycholog, psychoterapeuta.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...