Skocz do zawartości
Forum

Kryzys wiary u nastolatki


Gość Elinaa

Rekomendowane odpowiedzi

Hejj mam 13 lat i kiedyś miałam problem z wiarą bo czułam że jestem niewierząca i to minęło mnóstwomczasu od tego i znowu nagle wróciło tyle że gorzej. Tak jakbym czuła się szczęśliwa że nie wierze, nie chce sie modlić itp. Modle sie i chce bardzo wierzyć ale znowu mi sie to nie udaje to takie ciężkie. Nie chce być ateistką!!! I jeszcze jestem zmęczona życiem i czuję chec zabicia sie, ale mysle ze moze nie byc nieba albo piekla itp. Blagam pomozcie!!! I przepraszam za błedy

Odnośnik do komentarza

Witam
Zapytuję w co wierzyć, bo się pogubiłam. Na świecie jest kryzys wiary, kryzys rodziny, koszmar rynku pracy. Człowiek nie czuje się bezpieczny. Kiedyś człowiek otuche znajdował w kościele katolickim, teraz kościół jako instytucja coraz bardziej się kompromituje (mam nadzieje, że papież Franciszek coś w nim zmieni). Ludzie zachłystują się w religiach wschodu, reiki, wiedzy o energiach, jodze, athma kriji i innych. Szukają awataraów i guru. Drudzy nie wierzą w nic, nawet w drugiego człowieka. Gdzie znaleźć prawdę, źródło, otuchę i miłość ? Może ktoś ma podpowiedź ?

Odnośnik do komentarza

Biju
Zapytuję w co wierzyć, bo się pogubiłam.

No coś Ty? Sama musisz sobie odpowiedzieć na to pytanie. To zbyt osobista i subtelna sprawa, żeby ktoś z inny miał to za Ciebie zrobić. To musi być naprawdę Twoje, zgodne z Twoim wewnętrznym przekonaniem.

Biju
Na świecie jest kryzys wiary, kryzys rodziny, koszmar rynku pracy.

Zgodzę się tylko z tym ostatnim(tzn. o pracy). Fakt, jest z tym ciężko, i rzeczywiście może się człowiek czasem nie czuć bezpieczny przez to... Skoro nie jest pewien, czy za jakiś czas będzie miał za co żyć...:( Natomiast, jeśli chodzi o tamte dwa kryzysy, to nie bardzo rozumiem, co masz na myśli, a tym bardziej, jaki to ma związek z poczuciem bezpieczeństwa.

Biju
teraz kościół jako instytucja coraz bardziej się kompromituje

A dawniej się nie kompromitował? Co powiesz chociażby o sprzedawaniu odpustów? Albo o odmowie grzebania samobójców?

Biju
Ludzie zachłystują się w religiach wschodu, reiki, wiedzy o energiach, jodze, athma kriji i innych. Szukają awataraów i guru.

Hmmm... Mam wrażenie, że piszesz o tym tak, jakby to było coś złego, co mnie trochę dziwi. :P

Biju
Drudzy nie wierzą w nic, nawet w drugiego człowieka.

Tak, to bardzo słuszne spostrzeżenie, masz 100% racji tutaj. Ale tak było od kiedy człowiek drugiego człowieka krzywdził, czyli od zawsze... :(((((

Biju
Gdzie znaleźć prawdę, źródło, otuchę i miłość ? Może ktoś ma podpowiedź ?

Sądzisz, że jest ktoś, kto zna odpowiedź na to pytanie, i jest jej w 100% pewny? Po prostu szukaj, i tyle... Jak ktoś mądrze kiedyś powiedział:" Szukajcie, a znajdziecie"... ;)
Wydaje mi się jednak, że jak znajdziesz miłość, to znajdziesz wszystko inne...

Odnośnik do komentarza

każdy z nas ma swoje wartości. Nie wiem czy potrafiłabym ot tak wierzyć w to co ktoś mi narzuci.
Zgadzam się, że jest kryzys wiary, że kościół ma pewne pomysły nazwijmy je szokujące, że pędzimy do przodu, nie dostrzegamy ludzi obok, brak nam poczucia bezpieczeństwa...
Ok. Tylko wiele zależy od nas samych. To my możemy zwolnić, zatrzymać się, użyć własnego rozumu w podejmowaniu decyzji i wziąć odpowiedzialność za własne życie.
Ja wierzę, modlitwa w ciemnym cichym kościele mnie wycisza i pozwala się zastanowić. To czy dostrzegam obok ludzi leży po mojej stronie, czy uciekam przed życiem również.
Może porozmawiaj z zaufanym ks?

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się z Tobą że jest kryzys rodziny i wiary .Świadczą o tym choćby zastraszająca ,wciąż zwiekszająca się liczba rozwodów ,separacji,związków na tzw ' kocią łapę ' ,zdrad ,brak autorytetów ,samobójstw ....O tym mówi caly świat więc nie ma sensu szukać przyczyn bo są powszechnie znane .
Pytasz gdzie szukać prawdy ? W sobie po prostu .Jeśli jesteś wierząca ,to szukasz oparcia w Bogu ,w modlitwie ,w zyciu wg przykazań .Zaręczam Cie ze to nie jest trudne nawet w dzisiejszym świecie .Wszelkie mody własnie na wspomniane przez Ciebie szukania guru czy tez ukojenia w innych religiach ,wiedzy o energiach ,wróżkach ,tarocie itd ....ktore to po krotkiej euforii prowadzą w konsekwencji do pogubienia ,zniewolenia i zniechecenia do życia ,moim zdaniem trzeba koniecznie odrzucić żeby być wolnym człowiekiem.
W zyciu najlepsza jest prostota ,wewnetrzna czystość ,i dobro jakie nosisz w sobie.I zgodzę sie jak najbardziej z matyldą że trzeba swoje zycie wziąc we własne ręce .To Twoje życie i sama decydujesz jak chcesz je przeżyć ....byle odpowiedzialnie .

Odnośnik do komentarza

eeeh..
Zgadzam się z Tobą że jest kryzys rodziny i wiary .Świadczą o tym choćby zastraszająca ,wciąż zwiekszająca się liczba rozwodów ,separacji,związków na tzw ' kocią łapę ' ,zdrad ,brak autorytetów ,samobójstw ....O tym mówi caly świat więc nie ma sensu szukać przyczyn bo są powszechnie znane .

To, że teraz jest więcej rozwodów niż dawniej, nie oznacza wcale,że ludziom w małżeństwach żyło się lepiej, niż teraz. Kiedyś rozwód był czymś prawie niedopuszczalnym, więc ludzie zazwyczaj się nie rozwodzili. Ale to nie oznacza, że byli szczęśliwsi od nas.:) Związek na kocią łapą też wcale nie musi być gorszy od sakramentalnego, dlatego to, że teraz jest ich więcej, też nie oznacza, że z dzisiejszą rodziną jest gorzej niż kiedyś.
Co do zdrad, to kiedyś wcale nie było ich mniej niż teraz. Zdaje się nawet, że było z tym znacznie gorzej, niż teraz, biorąc pod uwagę chociażby XIX wiek. Jak się wgłębi w to, co się wtedy działo z tym związanego, to aż się włos na głowie jeży.
Były też inne problemy, związane z małżeństwem i rodziną, które teraz raczej nie występują. A jeśli już, to nie na naszym kontynencie. Np. aranżowane małżeństwa, czy małżeństwa, do którego ktoś jest zmuszany.
Ogólnie to, że teraz dużo słyszymy o różnych niedobrych rzeczach nie oznacza, że kiedyś zdarzały się one rzadziej. Po prostu teraz media są o wiele lepiej rozwinięte, więc mamy znacznie większy dostęp do informacji, niż dawniej ludzie mieli.
Także te wszystkie zacytowane tu przeze mnie rzeczy wcale nie dowodzą, że teraz małżeństwo i rodzina ma się gorzej niż kiedyś. Tym bardziej, jeśli chodzi o wiarę.

Natomiast zgadzam się z tym, że należy brać życie w swoje ręce, bo to, jak my je przeżyjemy, zależy w dużym stopniu od nas samych! :)

Odnośnik do komentarza

Do autorki wątku:
możliwe, że przechodzić okres dojrzewania, okres buntu i często negacja wiary jest pewnym etapem, zmieniasz się, uczysz się poznaać świat, nowe poglądy itd. Niekoniecznie musi to oznaczać coś złego, po prostu przechodzisz taki czas, to minie.

Do ehhh
nie rozumiem tego:
Zgadzam się z Tobą że jest kryzys rodziny i wiary .Świadczą o tym choćby zastraszająca ,wciąż zwiekszająca się liczba rozwodów ,separacji,związków na tzw ' kocią łapę ' ,zdrad ,brak autorytetów ,samobójstw ....

kryzys rodziny ok, ale kryzys wiary sprawia, że jest więcej rozwodów, zdrad, samobójstw itd? Naprawdę? To nie kryzys wiary, kryzys wiary to odwracanie się od kościoła, który traci swój autorytet, pozostałe o czym wspominasz wynika z tego, że nie potrafimy się odnaleźć w czasach, w których żyjemy, ludziom jest cieżko, chociażby materialnie, nie radzą sobie, brak perspetyw, znieczulica, to nie kryzys rodziny, to kryzys normalnego życia, którego większości ludzi brakuje i niestety też często kryzys uczuć, tych dobrych oczywiście. Ludzie sa egoistami widzą tylko siebie, ciągła pogon za pracą, za pieniadzem brak mozliwosci stworzenia normalnej rodziny. Spojrzmy na watki chociazby na forum - wiele jest o tym ze bra pracy ze ciezko z partnerem sie nie uklada itd. Po prostu brakuje spokoju i stałości i sami w tym uczestniczymy mająz "wzorce" w postaci pseudo gwiazd i celebrytów których moralnosc jakakolwiek jest naprawde bardzo chwiejna i wydaje nam sie ze to naturalne dlatego i my powielamy ten schemat.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Przede wszystkim nie możesz sobie wiary narzucać. Możesz mieć taki wiek.. Masz wiele pytań mało odpowiedzi, może jakieś sytuacje skłoniły Cię do tego by przestać wierzyć, ale nie załamuj się nie ma powodu do tego to nie oznacza iż jesteś gorsza nic z tych rzeczy po prostu jedni wierzą w to drudzy w co innego. Tacy już jesteśmy ;-)

Boże widzisz a nie grzmisz :)

Odnośnik do komentarza

Tarja

pozostałe o czym wspominasz wynika z tego, że nie potrafimy się odnaleźć w czasach, w których żyjemy, ludziom jest cieżko, chociażby materialnie, nie radzą sobie, brak perspetyw, znieczulica, to nie kryzys rodziny, to kryzys normalnego życia, którego większości ludzi brakuje i niestety też często kryzys uczuć, tych dobrych oczywiście. Ludzie sa egoistami widzą tylko siebie, ciągła pogon za pracą, za pieniadzem brak mozliwosci stworzenia normalnej rodziny. Spojrzmy na watki chociazby na forum - wiele jest o tym ze bra pracy ze ciezko z partnerem sie nie uklada itd. Po prostu brakuje spokoju i stałości

Zgadzam się ze wszystkim oprócz tej jednej rzeczy na początku, czyli odnajdywania się w naszych czasach. To znaczy w niektórych przypadkach, jak problemy z dostosowaniem się do kapitalistycznej gospodarki i rynku pracy, jest to bardzo trafne. Natomiast w wielu przypadkach może się to okazać jedynie usprawiedliwieniem(fałszywym, oczywiście) różnych złych rzeczy. Weź chociażby na przykład wątek Kaziego. Po tym, co się w jego związku działo, i jak on o tym pisał, też ktoś mógłby powiedzieć, że nie odnajduje się we współczesnej rzeczywistości. No bo kiedyś, u niego, w rodzinnym domu, było tak i siak, bo on myślał, że kobieta powinna siedzieć w domu, i się nim zajmować, bo kobieta, to, bo mężczyzna tamto, siamto i owamto, bla bla bla bla bla... A przecież jasne jest, że to wszystko w ogóle go nie tłumaczy, że człowiek, który naprawdę troszczy się o rodzinę, nie będzie tak postępował i jeszcze do tego szukał sobie takich wymówek. Wyjaśnieniem tutaj byłby raczej egoizm(o którym zresztą tu wspomniałaś) i niewłaściwe wychowanie.

Tarja
sami w tym uczestniczymy mająz "wzorce" w postaci pseudo gwiazd i celebrytów których moralnosc jakakolwiek jest naprawde bardzo chwiejna i wydaje nam sie ze to naturalne dlatego i my powielamy ten schemat.

A z tym, to wydaje mi się, że przede wszystkim zachodzi coś odwrotnego. To znaczy to, jak ludzie żyją, wpływa na to, że zaczytują się brukową prasę. Egoizm, znieczulica, i inne rzeczy, o których tu pisałaś sprawiają, że człowiek zamiast zajmować się swoim życiem, woli zajmować się życiem innych. Zamiast mierzyć się z problemami, przeciwstawiać się złu, walczyć o swoje szczęście i nie poddawać się w tej walce, woli uciekać od tego wszystkiego, i żyć życiem tych wszystkich celebrytów, bo o swoim nie chce myśleć.

Odnośnik do komentarza

Uuuuups! Mała pomyłka. Zamiast tego:

franca
bo on myślał, że kobieta powinna siedzieć w domu, i się nim zajmować, bo kobieta, to, bo mężczyzna tamto, siamto i owamto, bla bla bla bla bla...

chciałam napisać:

franca
bo on myślał, że kobieta powinna ciągle siedzieć w domu, i się nim zajmować, a facet z kolegami na piwo chodzić, bo kobieta, to, bo mężczyzna tamto, siamto i owamto, bla bla bla bla bla...

Myślę, że po wyjaśnieniu tej, wydawałoby się, subtelności, cały przekaz staje się jednak jaśniejszy. :)
Aha, odbiegłam sporo od tematu, przyznaję. Mam nadzieję, że autorce wątku to jakoś bardzo nie przeszkadza. ;)

Odnośnik do komentarza

Autorce nie przeszkadza :) Dziękuję za odpowiedzi. Nie wiem czemu administrator wrzucił moją wypowiedź, razem z wypowiedzią 13-latki. Każa z nam pewnie jest na innym etapie życia i coś innego powoduje poszukiwania. I każa z nad chciałaby kierowane do siebie odpowiedzi. Ja mam 40 lat i swoje w życiu przeszłam. Trochę tematów wrzuciłam razem do jednego worka, kryzys wiary, kryzys rodziny, aktualną sytuacje na rynku pracy, kryzys finansowy etc. Ale to wszystko powoduje, że czujemy się zagubieni, że szukamy autorytetów, jakiejś stałości, oparcia i otwarcia zranionego przez życie serca - oby nie zamieniło się w kamień. Ja szukam, wciąż szukam swojego miejsca w świecie. Próbuję rozwijać się duchowo, czasem mam chwile zastanowienia, czy nie za bardzo wybiegam w duchowe sprawy i poza katolicyzm i chrześcijaństwo. Ale wciąż szukam.....

Odnośnik do komentarza

Tarja

Do ehhh
nie rozumiem tego:
Zgadzam się z Tobą że jest kryzys rodziny i wiary .Świadczą o tym choćby zastraszająca ,wciąż zwiekszająca się liczba rozwodów ,separacji,związków na tzw ' kocią łapę ' ,zdrad ,brak autorytetów ,samobójstw ....

kryzys rodziny ok, ale kryzys wiary sprawia, że jest więcej rozwodów, zdrad, samobójstw itd? Naprawdę? To nie kryzys wiary, kryzys wiary to odwracanie się od kościoła, który traci swój autorytet, pozostałe o czym wspominasz wynika z tego, że nie potrafimy się odnaleźć w czasach, w których żyjemy, ludziom jest cieżko, chociażby materialnie, nie radzą sobie, brak perspetyw, znieczulica, to nie kryzys rodziny, to kryzys normalnego życia, którego większości ludzi brakuje i niestety też często kryzys uczuć, tych dobrych oczywiście. Ludzie sa egoistami widzą tylko siebie, ciągła pogon za pracą, za pieniadzem brak mozliwosci stworzenia normalnej rodziny. Spojrzmy na watki chociazby na forum - wiele jest o tym ze bra pracy ze ciezko z partnerem sie nie uklada itd. Po prostu brakuje spokoju i stałości i sami w tym uczestniczymy mająz "wzorce" w postaci pseudo gwiazd i celebrytów których moralnosc jakakolwiek jest naprawde bardzo chwiejna i wydaje nam sie ze to naturalne dlatego i my powielamy ten schemat.

Tarjo o czym Ty piszesz .Jeśli dla Ciebie kryzys wiary to odchodzienie ludzi od koścoła z powodu jego błędów to już w ty momencie rozmijamy się zupełnie .Dla mnie i chyba ogromnej wiekszości ludzi wierzących to odejście od zasad wiary chrześcijańskie.Kto odchodzi od Kościoła bo wewnątrz tej instytucji żle się dzieje ? Człowiek który żyje wg przykazań bo uważa ze są to najlepsze wskazówki na życie jakie można mieć i żyjąc w ten sposób przede wszystkim nikomu nie robi krzywdy ?Od Kościoła w odchodzą ludzie którzy albo w tym Kosciele tak naprawdę nigdy nie byli ablbo Ci którzy byli w Nim z z powodu przyzwyczajenia ,słabej wiary ,a najczęsciej z z dązenia do wygodnictwa .Czy ja patrząc na błedy Kościoła jako instytucji mam odejśc od zasad wiary chrzescijanskiej i zacząć zyć tak jak mi się zywnie podoba ? Naprawdę ,jesli masz taki stosunek do tej sprawy to swiadczy tylko o tym ze bardzo płytko na to patrzysz .To jest temat rzeka . Jesli ktos szuka usprawiedliwienia dla swojej frustracji to niech najpierw przyjrzy się swojemu wychowaniu i zasad jakimi karmili go rodzice .Jakie wartosci wyniosł z domu ? Jaki przykład dawali ojciec i matka ,dziadkowie i babcie ...Od rodziny zaczynają sie wszelkie kryzysy .Człowiek ktory rosł w domu pełnym miłości i ackceptacji ,ktory wie że z kazdym problemem bedzie mogł zwrocić się do rodziny bo tam otrzyma wsparcie i realną pomoc bez słowa krytyki,nie załozy sobie od razu petli na szyję ,nie napisze postu na abc zdrowie że ma dosyć zycia ...bo nie będzie miał takiej potrzeby .
Druga sprawa to czy naprawdę uwazasz że ludzie są egoistami bo życie takie trudne ? Znieczulica bo życie daje ludziom w kość ? Że autorytetami sąjacys tam celebryci i ludzie podązają za nimi ....Nikt nie rodzi ani nie staje się egoistą z dnia na dzień .Egoistow albo wychowują egoisci albo sami sie wychowują bo rodzice z " troski " o zycie w dobrobycie ścigają sie zeby kupić kolejny samochód ,wybudować nowy dom ...
Moim zdaniem początek zła i dobra zaczyna się w domu ,Jesli młody człowiek bedzie miał autorytet w rodzinie to nie bedzie go szukał .I jeśli ktoś zwala cale zło na okoliczności w jakich żyjemy to bardzo wspólczuję ....bo czlowiek nie jest bezwolną maszyną ktora ktoś moze sterować .Wystarczy zastanowić się jak zyć żeby dobrze żyć ....a nie szukać w zyciu tylko przyjemności bo sztuką jest życ w warunkach najbardziej kryzysowych nie czekując od zycia samego szczescia .....

Odnośnik do komentarza

Autorce tekstu to nie przeszkadza :) Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Szkoda, że administator powiązał dwa wątki, nie wiedzieć czemu. Mój i 13-latki, a pewnie każda z nas chciałaby dostać swoja odpowiedź i podyskutować. Ja mam lat 40 i swoje przeszłam. A kryzys wiary rozpoczął się całkiem niedawno, bo nie wiem gdzie szukać oparcia i autorytetu. Mam serce człowiecze i staram się nie wyrządać w życiu nikomu krzywdy według zasadny "nie rób drugiemu co tobie nie miłe" , mam dużo empatii i współczucia dla innych. I choć słownie przytulę i pocieszę każdego, sama dla siebie nie znajduję oparcia. A przecież mam w sercu Boga, niezależnie od praktyk, które duchowo stosuję. Nie wiem dlaczego....

Odnośnik do komentarza

eeeh..
Druga sprawa to czy naprawdę uwazasz że ludzie są egoistami bo życie takie trudne ? Znieczulica bo życie daje ludziom w kość ?

A gdzie Tarja coś takiego napisała? To, że ktos pisze o wielu problemach na raz, nie oznacza przecież, że jednymi usprawiedliwia drugie.
Co do wychowania i egoizmu, i ich olbrzymim wpływie na ludzkie zachowania, to prawda, nikt tu chyba nie twierdził, że jest inaczej.

eeeh..
Kto odchodzi od Kościoła bo wewnątrz tej instytucji żle się dzieje ? Człowiek który żyje wg przykazań bo uważa ze są to najlepsze wskazówki na życie jakie można mieć i żyjąc w ten sposób przede wszystkim nikomu nie robi krzywdy ?Od Kościoła w odchodzą ludzie którzy albo w tym Kosciele tak naprawdę nigdy nie byli ablbo Ci którzy byli w Nim z z powodu przyzwyczajenia ,słabej wiary ,a najczęsciej z z dązenia do wygodnictwa .Czy ja patrząc na błedy Kościoła jako instytucji mam odejśc od zasad wiary chrzescijanskiej i zacząć zyć tak jak mi się zywnie podoba ? Naprawdę ,jesli masz taki stosunek do tej sprawy to swiadczy tylko o tym ze bardzo płytko na to patrzysz

Zaraz, a kto powiedział, że z większością ludzi odchodzących od Kościoła jest tak, jak mówisz? Zarzucasz Tarji płytkie myslenie, a czy Twoje spojrzenie na to zjawisko nie jest płytkie, skoro tak bardzo generalizujesz? Zwłaszcza, że chyba mylisz tutaj dwie zasadnicze sprawy: to znaczy, życie według chrześcijańskich zasad, i bycie w Kościele. Przecież jak najbardziej może odejść człowiek od Kościoła z takich powodów, o jakich Tarja pisze, i jednocześnie żyć według tych zasad. Dlatego to wcale nie musi oznaczać, że jego wiara była płytka, ani tym bardziej, że odchodzi z wygodnictwa, czy pod wpływem jakichkolwiek innych złych intencji. Może być bardzo dobrym człowiekiem, żyć lepiej, niż wielu uważających się za katolików ludzi, ale nie korzystać z sakramentów, nie uczęszczać na mszę, itd. Dlaczego? Bo nie che słuchać co tydzień słów ludzi, do których nie ma zaufania, i którzy nieraz go rozczarowali, czy zawiedli. Wcale niekoniecznie dlatego, że nie wierzy w Boga, albo, że jego wiara w niego jest słaba, albo płytka.
Ludzie, którzy odchodzą z wygodnictwa, czy z powodu płytkiej wiary, też na pewno są, ale wcale nie jest oczywiste, kto tak naprawdę stanowi większość całej tej grupy.

Odnośnik do komentarza

Ja często słyszę od ludzi, że skoro nie uczestniczę co niedziela w mszach świętych. Ukończyłam kursy reiki i nauczyłam się medytować, odeszłam od Boga i kościoła katolickiego. Choć wciąż szukam, uważam, że Bóg w sercu jest ponad religiami, sposobami wyciszania się, sposobami odnajdywania siebie samego i boskiego kwantu. Jeśli żyję chcąc otwierać serce, budować współczucie i wiarę w dobro, to nie robię przecieć nic przeciwko wierze chrześcijańskiej.

Odnośnik do komentarza

~Biju
Autorce nie przeszkadza :)

Hehe :))

~Biju
Dziękuję za odpowiedzi. Nie wiem czemu administrator wrzucił moją wypowiedź, razem z wypowiedzią 13-latki. Każa z nam pewnie jest na innym etapie życia i coś innego powoduje poszukiwania. I każa z nad chciałaby kierowane do siebie odpowiedzi.

Pewnie tak... Ale czasem tak biorą parę rzeczy razem do kupy, chyba żeby większy porządek był...

~Biju
Mam serce człowiecze i staram się nie wyrządać w życiu nikomu krzywdy według zasadny "nie rób drugiemu co tobie nie miłe" , mam dużo empatii i współczucia dla innych.

Ej, no to super! :) Poważnie, dotykasz w tym momencie sedna samej moralności, i chyba jakiegokolwiek systemu wartości. Bo co może być ich podstawą, jeśli nie miłość do drugiego człowieka? A przecież te rzeczy, o których tu wspomniałaś, są chyba kluczowymi jej elementami. Zarówno ta zasada słusznie nazywana złotą, jak i to współczucie. Fajne jest też to, że tutaj zbiega sie rozsądek z uczuciami, pokazuje to, że jedno i drugie jest człowiekowi potrzebne, i żadno nie jest lepsze czy ważniejsze od drugiego. Piękne sprawy...:) Oj, trochę się rozgadałam, ale tak mi się spodobało to, co napisałaś, że cięzko się było powstrzymać. :D

~Biju
A przecież mam w sercu Boga, niezależnie od praktyk, które duchowo stosuję. Nie wiem dlaczego....

Może dlatego, że żyjesz w zgodzie z nim i ze sobą? Kto wie, jak jest naprawdę...

Odnośnik do komentarza

Kurczę, jak się nauczyłaś medytować, wiesz już dobrze, co i jak, to fajnie masz...:)) Ja też się tym zajmuję, ale obecnie niezbyt regularnie. Czasem mam mega problemy ze skupieniem się... Ale czasem też jest zupełnie inaczej, i świetnie się wtedy i potem czuję.:)

~Biju
Choć wciąż szukam, uważam, że Bóg w sercu jest ponad religiami, sposobami wyciszania się, sposobami odnajdywania siebie samego i boskiego kwantu.

To tak jak ja mniej więcej.

~Biju
Jeśli żyję chcąc otwierać serce, budować współczucie i wiarę w dobro, to nie robię przecieć nic przeciwko wierze chrześcijańskiej.

Dokładnie :)

Odnośnik do komentarza

Skończyłam kurs Athma Krija, 3 poziomy reiki. Medytuję, mantruję i modlę się według modlitw katolickich. Za mieszanie religii jestem często odsądzana od czci i wiary. Interesuję się rozwojem duchowym. Wiele w moim życiu zmieniło się podczas tej duchowej drogi. Czasem jestem pewna własnych wyborów, czasem mam błogi spokój i czuję opiekę boską, czasem stoję na rozstaju dróg zastanawiam się czy nie odleciałam na miotle i czy nie powinnam skupić się na naszych tradycyjnych, katolickch obrządkach. Kiedy medytuję, czas zatrzymuj się w miejscu, jestem spokojna, radosna i łatwo stawiam czoła wyzwaniom. Kiedy nie medytuję, bo mam lenia, jestem niespokojna, miewam wkurza jak każdy, zwycajny śmiertelnik :) Zastanawiam się czasem czy dobrą drogę wybieram, czasem otrzymuję odpowiedż w medytacji, czasem emocje przesłaniają jakąkolwiek intuicje.

Odnośnik do komentarza

Eeeh, a słyszałaś o księżach pedofilach, a o fanatycznych staruszkach pędzących do spowiedzi, żeby nagadać na Kowalsą spod czwórki ? A słyszałaś o przeciętnym Kowalskim, który w niedzielę idzie na msze, odklepuje modlitwy a wieczorem tłucze swoją żonę ? To masz papież Jan Paweł II powiedział, że łączymy się ponad religiami. Znajoma była na darszanie w Niemczech, gdzie wspólnie modlono się w różnych obrządkach, prawosławnym, rzysmskokatolickim i buddyjskim. Ludzie trzymali się za ręce i uczyli nawzajem swoimch modlitw. A wszystko odbyło się we wspaniałej przyjacielskie atmosferze. Zastrzegam też, że nikt nie musiał potem korzystać z pomocy egzorcysty :) Jasne, że są sprawy ciemne, niezidentyfikowane jak regresing, rozmowy z umarłymi i inne tego typu sprawy. Tego nie ruszam i nie zamierzam się w o bawić. Stwierdzam jednak, że nie odleciałam na miotle, stoję twardo stąpam po ziemi, a jedynie czego potrzebowałam, to utwierdzić się w tym co robię i paradoksalnie eeeg utwierdziłaś mnie w tym :):) dziękuję :)Ja nie robię nic złego skoro coraz bardziej otwieram się na ludzi, życie i coraz więcej znajduję w sobie dobra. Myślę, że egozorcysta nie miałby przy mnie żadnej roboty :) Czemu jesteś tak bardzo zamknięta na coś innego niż nasz instytucjonalny kościół ?

Odnośnik do komentarza

Tak bijju słyszalam nawet widzę taka X ktora co niedziela przyjmuje sakrament a zneca sie nad wszystkimi kotami w okolicy ,nienawidzi wszystko co się rusza ...Wiem o ksiezach pedofilach ,o mercedesach ktorymi jezdzą , slyszalam o kochankach od ,dzieciach .Wiem tez o ginekologach ktorzy zwa sie katolikami izabijają niewinne dzieci ,ludziach ktorzy zajmuja sie bioenergią nie tylko ze nie lecza to jeszcze wyludzają ostatnie grosze od biednych ,zdesperowanych ludzi .....a też praktykują ,przyjmują sakramenty ....Tak o tym wszystkim wiem i boleję nad tym .Tak samo jak nad losem mlodych ludzi z ktorymi piszę nad priwie .Boleje nad kazda nieszczesliwą istotą tego swiata ktora została w jakikolwiek sposob skrzywdzona ...ale do rzeczy .Widzisz biju pomimo brudu tego świata jestem taka katoliczką dla której istota Boga jest najwazniejsza .Żadne kataklizmy w instytucji Kosciola a tym bardziej miliony pseudo katolików nie są w stanie mnie od Niego odsunąć .To wlasnie Bogu zawdzieczam to ze w tej chwili pisze ten post ,Bogu zawdzieczam cudowne uzdrowienie mojego dziecka .Jemu zawdzieczam to ze mimo katastrof jakie nawiedzają moja rodzinę jestesmy razem .Kochamy sie i wspieramy .
Ja naprawdę nie muszę szukac pocieszenia ,wyciszenia w reikach ,medytacjach ,pocieszenia znajduje w modlitwie ...Poza tym zyjemy prosto bez oczekiwań niewiadomo czego .Nie szukam wiecznego szczescia bo go nie potrzebuję .Wystarczy mnie tyle ile mam ....

Jesli uwazasz ze będac katoliczką stosujaca praktyki reiki nie robisz nic złego to jest to Twwoje zdanie ale to juz jest dowód że odchodzisz od katolicyzmu .Nie wierzysz mi ? Poczytaj encykliki papieskie ktore traktuja o zagrozeniach jaki noszą praktyki czarnej magii rodem ze sredniowiecza .Poczytaj nawet o zagrozeniach w necie .Polecam strony anglojezyczne .Pozdrawiam ;)

Odnośnik do komentarza

eeeh..
Tak bijju słyszalam nawet widzę taka X ktora co niedziela przyjmuje sakrament a zneca sie nad wszystkimi kotami w okolicy ,nienawidzi wszystko co się rusza ...

:(((((((((((((((
A nie dałoby sie tego na policję zgłosić? Przecież to jest przestępstwo, pomijając całe okrucieństwo takiego postępowania...

eeeh..
Jesli uwazasz ze będac katoliczką stosujaca praktyki reiki nie robisz nic złego to jest to Twwoje zdanie ale to juz jest dowód że odchodzisz od katolicyzmu .Nie wierzysz mi ? Poczytaj encykliki papieskie ktore traktuja o zagrozeniach jaki noszą praktyki czarnej magii rodem ze sredniowiecza .Poczytaj nawet o zagrozeniach w necie .Polecam strony anglojezyczne .Pozdrawiam ;)

Czarna magia? Biju medytuje, a sama medytacja nie tylko nie oznacza uprawiania czarnej magii, ale niesie też ze sobą korzyści( takie jak np. obniżenie poziomu stresu). Potwierdza to także wielu ludzi, których opinie słyszałam, i bardzo sobie medytację chwalą. Także nie widzę powodu przypuszczać, że Biju robi coś złego albo niebezpiecznego.

Natomiast zgodzę się z tym, że medytacja może być ZWIĄZANA z pewnymi zagrożeniami. Jednak wtedy, gdy człowiek zacznie zajmować się oprócz tego innymi rzeczami. Takimi jak energoterapia. Opiera się ona na oszukiwaniu ludzi, którzy chcą się w ten sposób wyleczyć, ale gorszy jest jeszcze sposób jej działania, który jak najbardziej z okultyzmem się wiąże. Jakie są to mechanizmy, to chyba troszkę dłuższy temat.

Jednak jeżeli człowiek zajmuje się tylko medytacją, a takich rzeczy się wystrzega, to nie tylko nie szkodzi sobie, ale może też na tym zyskać.:) Natomiast z zagrożeń zawsze trzeba zdawać sobie sprawę, bez względu na to, czym się zajmujemy. Tak samo jak np. z pływaniem. To też się wiąże z niebezpieczeństwami, ale czy to znaczy, że nie mamy tego robić?

Odnośnik do komentarza

eeeh, wrzuć mi jakieś linki, chętnie poczytam. Problem w tym, że to kościół jako instytucja stwierdził że praktyki dotyczące reiki, medytacji i innych są czarną magią. Kościół jako instytucja na którymś soborze zabronił księżom kochać i składać śluby czystości, co doprowadziło do patologiii (pedofilia, homoseksualizm, płodzenie dzieci kobietom cichaczem itd). To sobór ustanowił wyłączenie mężczyzn godnych do odprawiania mszy. Nie ma nic na ten temat w piśmie świętym. Wiara w Boga, to radosne uczucie w sercu, otwarcie na świat i życie według człowieczych zasad spisanych m.in w dekalogu. To poczucie jedności z Bogiem i otworzenie w sobie samym możliwości o których zapomnieliśmy, że je mamy. A mamy ręce, serce, umysł . Świat składa się z energii myśli , słowa, a słowo ciałem się staje. Energia może być ciemna, ale może być boska. Jeśli ktoś głeboko wierząco w Boga uzdrawia energią, to jest szamanem z czarną magią ? Przecież to absurd i pokazuje prawdziwe oblicze instytucji kościoła - tylko my mamy prawo do wiedzy, umiejętności i połączenia z Bogiem.

Odnośnik do komentarza

Biju jesli tak uważasz to nie ma sensu podsylania Ci jakiś linków .Nie chce zburzyc Ci Twojego wewnetrznego spokoju .Przypomne tylko ze do zbawienia potrzebne są takie rzeczy jak sakramenty .Mowie tu oczywiscie o katolikach .Jesli uwazasz sie za katoliczkę to zdajesz sobie z tego sprawę ze odchodząc od praktykowania sakramentów odgradzasz sobie drogę do zbawienia .Tu juz nie mozesz powiedzieć ze to wymysł Koscioła ,prawda .?

Kochana wybacz ale jesli ktoś uzdrawia energią dla mnie i znanych mi ludzi i to nie tylko chrześcijan , to czarna magia .Takimi ludzmi posluguje się szatan .Nie znam czlowieka którego jakiś energotarapeuta uzdrowiłby z cięzkiej choroby .Wręcz odwrotnie znam wielu ktorym sie znacznie pogorszyło chocby psychicznie .To Twoja sprawa komu chcesz sluzyć ,Bogu czy szatanowi .Czy nie lepiej kontemplować niz medytować ? Czy nie lepiej zmierzać do zbawienia prosta drogą .?

Odnośnik do komentarza

eeeh..

Kochana wybacz ale jesli ktoś uzdrawia energią dla mnie i znanych mi ludzi i to nie tylko chrześcijan , to czarna magia .Takimi ludzmi posluguje się szatan .Nie znam czlowieka którego jakiś energotarapeuta uzdrowiłby z cięzkiej choroby .Wręcz odwrotnie znam wielu ktorym sie znacznie pogorszyło chocby psychicznie .To Twoja sprawa komu chcesz sluzyć ,Bogu czy szatanowi .Czy nie lepiej kontemplować niz medytować ? Czy nie lepiej zmierzać do zbawienia prosta drogą .?

A co to ma do rzeczy? Przecież Biju nie zajmuje się energoterapią. Poza tym o tym, że to jest złe sama już tu wcześniej mówiłam, i nikt temu nie przeczył, Biju też nie. Dlatego to trochę dziwne, że znowu wyciągasz tę sprawę.
Natomiast, czy lepiej kontemplować, czy medytować, to już jest indywidualna kwestia. Nie jest powiedziane też, że jedno wyklucza drugie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...