Skocz do zawartości
Forum

Ból po rozstaniu z partnerem


Gość sampol

Rekomendowane odpowiedzi

Gość sampol

Witam,

Od 3 miesiecy nie jestem z moim facetem, tak po krótko miał niepełnosprawne dziecko, będąc ze mną on wiedział, że ja wiem o jego dziecku ale nigdy na ten temat nie rozmawialismy. Dzieliło na 400 km, pewnego wtorku zadzwonil do mnie, ż etak nie może to wszytsko być, że był z dzieckiem w Warszawie, że musi mu się oddać tzn wiecej czasu poswiecić (dziecko ma downa, prawie nie chodzi i nie mówi) że on mi życia zmarnować nie może, płakał do telefonu, że lepiej jak się teraz rozstaniemy, bo później będzie gorzej itp Ja do tej pory nie umiem zapomniec go, płaczę, codziennie o nim myślę, co jakiś czas sie odzywam co u niego itp odpisuje, ale jako pierwszy nigdy się nie odezwał, nigdy mu nie napisałam jak to mi źle i sobie nie radzę. Miałam jechać na week majowy w jego strony, wiedział - mieliśmy się spotkac pytałam się czy chce sie spotkać powiedził, że na kawę bardzo chętnie, umówiliśmy się, że jak będę to się odezwę, ale niestety pogoda nie dopisala i nie pojechałam... nie wiem czy dobrze, nadal pomimo rozstania biorę tabletki anty, zastanawiam się już czy może nei przez nie mam takie stany, czy faktycznie z rozstania. Brakuje mi jego, pozostała pustka - nic się w mym życiu nie dzieje, wszyscy dookoła kogoś mają, dzieci, mężów, rodziny itp ja sama, zawsze miałam problem ze znalezieniem kkogoś bo tzw pierwszego lepszego nei brałam, a jestem atrakcyjną kobietą.To rozstanie bardzo przeżywam, ja sie zastanawaim nawet czy nie porzucić pracy i przenieść sie do dużego miasta, tam zapewne więcej możliwości tutaj nikogo nie poznam, nigdy nikogo ciekawego tu nie było, nie wiem co robić. Mam bardzo dobrą pracę, ale moje zycie ostatnio to praca dom siłownia - znajomi są ale maja rodziny nie ma nikogo wolnego - poprostu wegetuję, z dnia na dzień - nie zalezy mi na życiu bo ostatnio nic z niego nei mam Proszę o POMOC ... Jest chyba coraz gorzej . Mieszkam z rodzicami, co mi już przeszkadza, ale jak sie wyprowadzić to może już gdzieś dalej zacząć od nowa wszystko, nie wiem .... nawet w Boga już nie wierzę poprzez to wszystko co tutaj mi sie w życiu ostatnio stało :(

Odnośnik do komentarza

Hmmm... Moze to dziwnie zabrzmi, ale ja uważam, że wcale dobrze sie nie stało, że pogoda nie dopisała. To niedobrze, że spotkanie nie wypaliło. Ta cała historia pozostawiła po sobie zbyt wiele znaków zapytania, żeby ot tak machnąć na nią ręką. Powinniście oboje coś z tymi znakami zapytania zrobić. Coś czuję, że może byc tak, że Ty kochasz jego, a on Ciebie. Spotkajcie się i porozmawiajcie szczerze o tym wszystkim. O tym, jak widzicie Waszą przyszłość. Wiem, że dziecko jest chore i go potrzebuje. Ale co innego być troskliwym ojcem dla swojego dziecka, a co innego mężem dla jego matki. Mieszanie tych dwóch rzeczy to nie tylko wielkie nieporozumienie, ale także bardzo szkodliwa rzecz. Przez to wielu ludzi unieszczęśliwia innych i samych siebie. Co widać też po tym forum. Powiedz mi jeszcze... Czy Ty czasem nie opisywałaś już wcześniej swojej historii?

Odnośnik do komentarza

Spotkaj się z nim koniecznie i porozmawiaj. Ja wyznaje zasadę "JEŚLI KOCHASZ TO WALCZ O TĘ MIŁOŚĆ"..
Jeśli będąc z nim wiedziałaś, że on ma dziecko i Ci to nie przeszkadzało to ja nie wiem o co mu chodzi.. O ojcostwie się nie zapomina, proste.. Ale czemu on Cie zostawił. Przecież to normalne, że jak dziecko jest chore to potrzebuje ojca, każde dziecko potrzebuje ojca to chyba logiczne. A Ty jesteś dorosłą kobietą a nie jakąś nadąsaną nastolatką i to w zupełności rozumiesz. Moim zdaniem spotkaj się z nim koniecznie bo rozmowa przez telefon to nie to samo. Jeśli Cię naprawdę kocha to uwierz nie powie Ci prosto w oczy, że nie chce z Tobą być. Powiedz mu szczerze co myślisz o sytuacji, że Ci go brakuje itp.. Bez krzyków. A jeśli niestety wygra najgorszy scenariusz i on to zakończy mimo wszystko urwij z nim kontakty tak będzie lepiej dla Ciebie. Bo rozmawiając z nim itp. będziesz się łudzić, że może on będzie dalej chciał z Tobą być i tym bardziej myśląc o nim nikogo nie poznasz. Mi się wydaję, że on naprawdę nie chce Ci zepsuć sobą życia i ma problem... A przynajmniej tak myśli, wydaje mu się że zasługujesz na kogoś lepszego w żaden sposób nieograniczonego... Rozmowa i przede wszystkim rozmowa. Powodzenia:)!

Odnośnik do komentarza

Spotkaj się z nim koniecznie i porozmawiaj. Ja wyznaje zasadę "JEŚLI KOCHASZ TO WALCZ O TĘ MIŁOŚĆ"..
Jeśli będąc z nim wiedziałaś, że on ma dziecko i Ci to nie przeszkadzało to ja nie wiem o co mu chodzi.. O ojcostwie się nie zapomina, proste.. Ale czemu on Cie zostawił. Przecież to normalne, że jak dziecko jest chore to potrzebuje ojca, każde dziecko potrzebuje ojca to chyba logiczne. A Ty jesteś dorosłą kobietą a nie jakąś nadąsaną nastolatką i to w zupełności rozumiesz. Moim zdaniem spotkaj się z nim koniecznie bo rozmowa przez telefon to nie to samo co w 4 oczy. Jeśli Cię naprawdę kocha to uwierz nie powie Ci prosto w oczy, że nie chce z Tobą być. Powiedz mu szczerze co myślisz o sytuacji, że Ci go brakuje itp.. Bez krzyków. A jeśli niestety wygra najgorszy scenariusz i on to zakończy mimo wszystko urwij z nim kontakty tak będzie lepiej dla Ciebie. Bo rozmawiając z nim itp. będziesz się łudzić, że może on będzie dalej chciał z Tobą być i tym bardziej myśląc o nim nikogo nie poznasz. Mi się wydaję, że on naprawdę nie chce Ci zepsuć sobą życia i ma problem... A przynajmniej tak myśli, wydaje mu się że zasługujesz na kogoś lepszego w żaden sposób nieograniczonego... Rozmowa i przede wszystkim rozmowa. Powodzenia:)!

Odnośnik do komentarza
Gość sampol

Tak pisałam wczesniej.

Ja nei wiem co robić, ale z drugiej strony co mam mu napisac ? Przecież gdyby chciał to dawno by zadzownił tak ? Gdyby go tez tak meczyło jak mnie to moze by sie odezwał sam pierwszy a nie ja ? Mam metlik w glowie ....

Odnośnik do komentarza
Gość hhhhhhhhhhhhhhhhhh

Dziś mija rok od kiedy usłyszałam od mojego chłopaka słowa : Kocham Cię. Rozstaliśmy się po pół roku związku. On zerwał. Nadal tak strasznie go kocham. On ponoć mnie również. Ale nie możemy być razem. Beznadziejny dzień. Jeden z cięższych po rozstaniu. Marzyłabym o tym by dziś raz jeszcze poczuć się jak wtedy. Najszczęśliwszą osobą na świecie. A tymczasem zalewam się łzami siedząc sama w domu...

Odnośnik do komentarza
Gość halinka5000a

To straszne, kiedy związek się kończy. Rozumiem, że Ci trudno, ale może poproś jakąś koleżankę żeby do Ciebie przyszła i zrobicie sobie babski wieczór? Mi osobiście na doła najbardziej pomaga oglądanie "Przyjaciół". Stary serial, ale po nim zawsze humor mi się poprawia. Może też spróbuj coś obejrzeć? Tylko nie komedie romantyczne, bo się zdołujesz jeszcze bardziej.

Odnośnik do komentarza
Gość hhhhhhhhhhhhhhhhhh

On uważa że ten związek nie ma sensu. Okazało się że jest wiel rzeczy które między nami stoją. A miłość nie wystarcza. Ale uczuć się nie wyzbył. Nie łatwo jest zapomnieć. Ani mnie ani jemu. Ale życie musi toczyć się dalej. Dzięki halinka za radę. Poczytałam książkę. Na początku się skupić nie mogłam ale potem sie wciągnęłam. Nie było tak źle. Teraz jeszcze zmusić się by zasnąć. Ech...

Odnośnik do komentarza
Gość halinka5000a

Franca, a pamiętasz może, był taki wątek, w którym jedna strona chciała mieć max 2 dzieci, a druga- całą gromadkę. To jest przykładowy powód dla rozstania z rozsądku. Ludzie się kochają, ale nie można zmieniać siebie, swoich marzeń i przekonań dla innej osoby. Widocznie w związku Hhhhhhhhhhhhhhhhhh też były jakieś bariery nie do przejścia. Nie zawsze miłość wystarcza.

Odnośnik do komentarza

~halinka5000a
Franca, a pamiętasz może, był taki wątek, w którym jedna strona chciała mieć max 2 dzieci, a druga- całą gromadkę. To jest przykładowy powód dla rozstania z rozsądku. Ludzie się kochają, ale nie można zmieniać siebie, swoich marzeń i przekonań dla innej osoby. Widocznie w związku Hhhhhhhhhhhhhhhhhh też były jakieś bariery nie do przejścia. Nie zawsze miłość wystarcza.

A wiesz, że też pomyślałam sobie o tamtym wątku, który tu wspominasz? :) Tylko że według mnie mimo wszystko tamta sytuacja nie była jeszcze wystarczającym powodem do zerwania. Podkreślam: WEDŁUG MNIE. ;) Ale zgodzę się, że nie nalezy zmieniać siebie(no, chyba, że na lepsze), że trzeba jednak zawsze być sobą nawet, gdy jest się mocno zaangażowanym uczuciowo.

Odnośnik do komentarza

Witam,
jestem po rozstaniu z partnerem 3 tygodnie i do tej pory nie mogę się pozbierać. Straciłam zupełnie poczucie własnej wartości... zamiast pomyśleć, że dobrze się stało, że nie jesteśmy razem (bo tak w istocie jest!), ja przeżywam, rozpaczam, tęsknię i obsesyjnie zastanawiam się co on robi.

Byliśmy razem zaledwie 9 miesięcy. Poczatki były jak z bajki. Potem coraz gorzej. Pojawiły się awantury. Zawsze schemat był ten sam. Była impreza, mój partner za dużo wypił, wymyślał najbardziej absurdalny z powodów i robił mi ogromną awanturę. Krzyczał, ubliżał, groził rozstaniem. Za każdym razem po awanturze nie odzywał się 2-3 dni, później przychodził z trzęsącą się brodą i powstrzymując łzy, błagając o wybaczenie i oczywiście obiecując poprawę.
Z czasem te awantury stawały się coraz częstsze, a różniły się tym że później partner już nie przepraszał tylko zwalał winę na mnie mówiąc , że nie zachowałby się tak gdybym nie sprowokowała go.
Kilka razy już od niego odchodzilam, ale zawsze jak dochodziło co do czego to jednak starał się załagodzić sprawę, a ja nie miałam tyle siły by podjąć te kroki.

Dodam jeszcze, że kiedy się poznaliśmy to zdarzało mu się sięgać po narkotyki, palił nałogowo marihuanę. Ale "dla mnie" narkotyki odrzucił zupełnie, a trawę ograniczył do wielkich okazji.

Jeśli chodzi o alkohol to w ciągu tygodnia roboczego pił ok. 2-3 piwek, 3 razy w tygodniu. Natomiast w weekendy, kiedy wychodziliśmy z domu pił bardzo dużo. W sumie zaczynało się w piątek wieczorem... rano w sobotę był tzw. "klin" już przy śniadaniu...później w ciągu dnia 2-3 piwka i wieczorem znów impreza. Niedziela-podobnie z "klinem".

Na poczatku tez chciał spedzać ze mna każdą chwilę. Potem każda możliwa okazja do wyjścia z kumplami na piwo była dobra by nie spędzić czasu ze mną.

Ostatecznie to on zerwał. Powiedział, że jest zbyt nerwowo w naszym związku. Że jakby problem był w nim i alkoholu to kłóciłby się z każdym, a skoro kłóci się ze mną to ja jestem winna.

Czuję się jakby ktoś dał mi w twarz. Wiem, że to nie osoba dla mnie. Ale wiele dla niego poświęciłam. Dawałam mu całą siebie. W dużej mierze pomagałam finansowo, wspierałam psychicznie (bo nie wierzył w siebie), próbowałam go wyciągnąć ze złych sytuacji, codziennie czekałam po pracy z ciepłym obiadkiem i chodziłam na paluszkach jak zasnął żeby go nie budzić (zwykle szedł spać o 18 jak nie mógł się napić)...
I nagle przy tym wszystkim jakby ktoś dał mi w twarz.
Zostawił.
Ja tez mam wady. Głównie jestem bardzo wrażliwa, mocno płaczliwa. Ale nie wiem jak sobie zasłużyłam na coś takiego.

Siedzę załamana, myślę czy już z kimś się spotyka, jestem piekielnie zazdrosna...w sumie codziennie płaczę, biorę leki na uspokojenie, zasypiam o 5.... Zaczynam się wypalać. I czuję się jeszcze gorzej niż w związku.

Odnośnik do komentarza

To tak jest,że tacy ludzie wszelkie złe emocje wyładowują na partnerach,a dla obcych potrafią być bardzo mili,
tak ,że nie jest prawdą to ,co w tej materii stwierdził Twój były.
Uzależniłaś się od niego psychicznie i teraz cierpisz,czas leczy rany ,ale jak Ci tak ciężko to wybierz się do psychologa,prędzej się uporasz z problemem,
bo nie ma cudownej recepty na ten ból.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Post na całą stronę, ale po co? Było, minęło i bardzo dobrze się stało! Ty o tym wiesz, ja o tym wiem, teraz daj sobie czas na pozbieranie się. 3 tygodnie to malutko. To nie typ dla Ciebie, jesteś wartościową osobą, a on niedojrzałym emocjonalnie dzieciaczkiem. Masz przyjaciół? Wyjdź gdzieś na miasto, do kina, zajmij się czymś to Ci pomoże.
I pod żadnym pozorem nie daj się namówić na powrót, chociaż to może być trudne, bo nadal jest Ci bardzo bliski. Ale pomyśl, byliście nie cały rok a Wasz związek przechodził wiele kryzysów. Rok,2, lata to czas motylków, poznawania się a nie odwalania cyrków i wiecznych kłótni.

Odnośnik do komentarza

kwiatuszek2- post taki długi gdyż chciałam szczegółowo opisać swoją sytuację. Przepraszam....

Staram się jakoś zająć czas. Co drugi wieczór spotykam się z kimś znajomym, chodzę też na basen i tenisa. I wtedy jest dobrze. Ale tylko wracam do domu i zalewam się łzami.

Wrócić do niego nie wrócę. Chociażby dlatego, że on nie będzie tego chcial. Zaraz kogoś znajdzie (albo już ma?) i będzie szczęliwy.

Odnośnik do komentarza
Gość Martita.89

Rozpaczasz , ponieważ dobrze się wspomina i ciężko jest Ci odnaleźć się w nowej sytuacji - 9mięciecy , to już sporo czasu , dlatego nie wymagaj od siebie zbyt wiele , daj sobie więcej czasu , a zobaczysz że z dnia na dzień ból będzie malał .

Poczucie wartości uległo zaniżeniu - bo zapewne obwiniasz siebie za to , że związek nie przetrwał - ale wiedz , że nigdy jeden partner nie jest winny . Więc nie zadręczaj się .
Kiedy pogodzisz się , uporasz z tym bólem , mniemanie o sobie zacznie wracać do normy . W końcu odżyjesz i poczujesz się szczęśliwa - dla tego nie zamartwiaj się , bo wiedz że na pewno dasz sobie radę .

Kochałaś go i wydaje mi się , że manipulował Tobą - zauważył że Ci bardzo zależy i przebaczasz za każdym razem , dlatego z biegiem czasu pozwalał sobie na coraz więcej ..

Na początku obdarzał Cie widocznie szczerym uczuciem - myślę , że z biegiem czasu uczucie malało i zaczęło brakować mu dawnego życia ( narkotyki ) - dlatego zaczął wychodzić sam bez Ciebie - a jak to koledzy , zazdrośni że ich ziom ma kobieta a oni niekoniecznie - zaczęli go buntować . Stąd ta argumentacja że Ty jesteś winna , bo z innymi się nie kłuci .
( z innymi tak naprawdę nie kłuci się , bo im nie zależy czy spadnie z powrotem na złą drogę , a Tobie zależało - lecz on chyba był zaślepiony , że tego nie dostrzegał i nie doceniał.)

Po prostu wykorzystał Twój dobry charakter i miłość - jaką go obdarzyłaś . Uwierz nie był Ciebie wart , ponieważ nie potrafił docenić , tego ile dajesz z siebie w tym związku - jak widzisz nie zasługiwał na to , był zaślepiony jak widać nie w kobietę a w używki...

Wrażliwość , to nie wada - a zaleta , dzięki temu masz dobre serce i gdy trafisz na odpowiednią osobę , będzie bardzo z Tobą szczęśliwa i odwdzięczy się Tobie za dobroć , która od Ciebie płynie.

Powinnaś zapisać się na psychoterapię - aby umocnić się w przekonaniu , iż dobrze postąpiłaś , bo leki - to nie wszystko , a jak widzisz teraz potrzebny Ci umocnienie w tym iż dobrze postąpiłaś , oraz ogromne wsparcie ponieważ z natury jesteś wrażliwą osóbką .

Pozdrawiam Cię.

Odnośnik do komentarza

Rozstanie zawsze boli, jeszcze nie spotkałam osoby, która by to przeżyła ot tak. Z rozstaniem jest trochę tak jak z żałobą, też ma swoje fazy, niestety przez wszystkie trzeba przejść. Teraz najbardziej przeżywasz bo mineło jeszcze niewiele czasu, im dłuższy okres minie tym łatwiej będzie Tobie o nim zapomniec...

Odnośnik do komentarza

MyszkaMala

Ciekawa jestem czy on na prawdę uważa mnie za winną, czy tylko tak mówi...
.

Zawsze lepiej winę zrzucić na partnera ,on szuka winnych bo naprawdę sam nie wie dlaczego nie radzi sobie z emocjami,
i tak daje im upust,żeby jemu było lżej, ale nie bierze pod uwagę ,że bliską osobę rani
i tak oto znalazł sobie kozła ofiarnego,
DDA może też mieć wpływ,ale to nie usprawiedliwia.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Przypomnij sobie wszystkie złe chwile, wszystko to co się stało i doprowadziło do tej sytuacji to powinno pomóc CI się pozbierać. Nie mówię o pielęgnowaniu w sobie nienawiści ale o tym abyś pamiętała, że nie było cukierkowo, że nie było cudnie i jak w bajce... To otrzeźwia i przywraca choć trochę zdrowy stosunek do sprawy

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za wszystkie dobre porady... Staram się przypomnieć te złe rzeczy. Szczerze mówiąc jak siedzę sama i o nich myślę to zaraz przeskakuję na dobre myśli. Ale np. wczoraj spotkałam sie z kolezanką i jej wszystko opowiedziałam. I poczułam się znacznie lepiej. Niestety chwilowo.
Na razie jakoś najgorsze jest to że:
1) histerycznie boję się że kogoś pozna - taką mam zazdrość :/
2) muszę się z nim spotkać i oddać rzeczy-jeszcze nie wiem kiedy...

Odnośnik do komentarza

rzeczy zawsze możesz przekazać przez kogoś innego... a to że kogoś pozna to więcej niż pewne i niestety będziesz sie musiała z tym pogodzić. Teraz sobie nie wyobrażasz ale przejdzie Ci. Postaraj się, nie być sama, nie siedzieć i nie myśleć. Bo im więcej będziesz sie zastanawiać to tym bardziej bedą przychodzić różne dziwne rzecyz do głowy

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...