Skocz do zawartości
Forum

Dziewczyny, które podniosły się po ciężkim rozstaniu z partnerem


Gość pau986

Rekomendowane odpowiedzi

Hej właśnie zakończył sie mój związek z partnerem po 3 latach. Jak czułyście wtedy kiedy to było świeże? miałyście jakąś nadzieje?? Co zrobiłyście żeby zapomnieć? Czy da sie pokochać kogoś innego tak bardzoo??

Odnośnik do komentarza

Ja zakończyłam związek po prawie 4 latach i o dziwo z perspektywy czasu wiem, że postąpiłam słusznie. Czasem mam wyrzuty sumienia bo wiem, że aniołkiem nie byłam i w wielu sytuacjach zachowałam się zołzowato, ale też wiem, że moje zachowanie było reakcją na to co mnie spotyka. Na pewno jest przykro, czasem się tęskni albo myśli co by było gdyby. Ale od samego poczatku wiedzialam ze dobrze robie, choc kochałam wiedziałam ze to zwiazek bez przyszłosci ze to toksyczna relacja. Teraz mam nowego partnera od rozstania rok równo minął. Po roku odważyłam się spróbować. Mam to czego mi brakowało choc chyba pewne doswiadczenia sprawiły ze nie czuje tych motylkow w brzuchu jak wtedy. Teraz jest bardziej dojrzale i moze wlasnie o to chodzi.

http://www.ticker.7910.org/an1cMls0g411100MTAwNDcxNGx8MzU1NjZqbGF8aW4gbG92ZQ.gif

Odnośnik do komentarza

Ja swój zakończyłam po bardzo długim czasie. Mężczyzna z którym sie rozstałam notorycznie kłamał, zdradzał i chadzał na stiptiz... Bolało, zastanawiałam się jak ja sama dam sobie radę i czy w tym wieku kogoś znajdę bo wszyscy w około byłi zajęci.... Miałam momenty załamania, on chciał wrócić i były chiwle że sama tego chcialam ale potem przypominałam sobie wszyskie kłamstwa, poniżenia i emocje jakie czułam gdy dowiadywałam się o przekrętach i wiesz co przechodziło mi....
Teraz jest ok, minełó trochę czasu, w moim życiu pojawił sie ktoś nowy, przy którym jestem szczęśliwa...
Z prespektywy czasu stwierdzam, że to była jedna z lepszych dfecyzji jakie podjełam

Odnośnik do komentarza
Gość Nieznana26

hej.
Rozstalam sie z partnerem po 6 latach.Planowana wspolna przyszlosc,wspolne marzenia...Az jednego dnia peklo jak banka mydlana. Dowiedzialam sie ze mnie zdradzal.
Swiat mi sie zawalil,mysli samobojcze,alkohol,zle towarzystwo...itp...
Wydawalo mi sie ze zycie nie ma sensu. Tesknilam bardzo.
Ale trzeba bylo sie podniesc. Wyjechalam do innego kraju,zeby nie byc blisko wspomnien bo psychicznie nie dawalam sobie rady.
Od tego czasu minely juz 4 lata. Mam nowego partnera,zaczelam nowe zycie.
czasem mysle o moim bylym. 6 lat zycia nie da sie tak po prostu wymazac z pamieci. Nie ukrywam ze tesknie za nim.Ale wiesz co? W kazdej chwili kiedy przypominam sobie te wszystkie piekne chwile ,to szybko zaczynam cos robic,staram sie odciagnac moje mysli od tego. Albo po prostu zaczynam myslec o zlych chwilach. Moze to zabrzmi smiesznie dla innych ale mi naprawde pomoglo. Kiedys myslalam o nim codziennie,a teraz mam swoja terapie:) Trzymaj sie i badz silna. Nie poddawaj sie!

Odnośnik do komentarza
Gość tesia1-77

Cześć,
mój związek zakończył się po 3 latach. Bardzo go kochałam, a on mnie oszukiwał i poniżał. Pod koniec szukał pretekstu bym to ja go zostawiła, miał dla mnie coraz miej czasu. Myślę że miał kogoś, nie wiem czemu sam nie chciał odejść. Po burzliwym rozstaniu próbowałam do niego wrócić, mimo że miał już żonę chciałam go odzyskać. Spotykaliśmy się kilka lat . Bawił się nami obiema, miał też inne kochanki. Popadłam w depresję, miałam dość takiego życia czułam się jak szmata...Postanowiłam zakończyć te chorą relację, pomógł mi kolega z pracy... Wspólne rozmowy, moje wypłakiwania zbliżyły nas do siebie. Po roku zamieszkaliśmy razem, po trzech latach pobraliśmy się. Dwa dnie po naszej 2 rocznicy ślubu urodziłam synka. W sumie jesteśmy razem 8 lat. Różnie bywało, mieliśmy kryzys po narodzinach dziecka. wciąż mamy problemy... Bardzo się kochamy i wiem , że damy radę. Gdyby nie mój mąż nie wiem jak to by się skończyło. Nie przeszkadza mi że jest niepełnosprawny. Wiem że mnie kocha i nigdy nie oszuka. Jest dobrym ojcem.
Ten chory związek wiele mnie nauczył, nie wpakowałam się w kolejny taki układ.
Na początku jest ciężko, ale trzeba to przetrwać. Nie warto marnować życia dla kogoś kto na Ciebie nie zasłużył. Ten właściwy na pewno się pojawi.

Odnośnik do komentarza
Gość Myszunia2409

hej,
mój związek zakończył się po 6 latach. I to w sumie nie dawno bo 13 lutego. Dowiedziałam się ze chłopak spotkał się z inną, niby twierdził że to jego przyjaciółka ale ona od początku robiła wszystko żeby rozwalić ten związek, mówiła mu jaka to ja niby nie jestem chociaż mnie nie znała. Było wiele kłótni spraw i powrotów do siebie zawsze było jakieś wyjście z sytuacji. Ale nie tym razem... Byłam zazdrosna, stało się, powiedziałam o kilka słów za dużo impulsywnie zerwałam. Ale chciała to naprawić ale było za późno on sam stwierdził że nasz związek nie ma szans, choć kochamy się oboje. Obecnie jestem w rozsypce, na nic nie mam ochoty i w ogóle... Ale czytając wpisy wierzę, że znajdzie się jakieś światełko w tunelu..

Odnośnik do komentarza

Myszunia ja tez jestem w rozsypce;/ tyle ze to moj chlopak zerwal ze mna ... wiem ze mial ze mna ciezko od roku ogolnie nam sie nie ukladało. Głownie z mojej winy za duzo zlych słów uslyszał ode mnie,,, ale bylo momenty ze kiedy potrzebował pomocy ode mnie zawsze ja dostawał... dzis własnie zerwałam z nim kontakt, widzilam fotke z imprezy z 2 dziewczynami i on wkurzylam sie ale w sumie nie jestesmy razem. Gadalismy sobie ze za duzo sie u nas wydarzylo ze kazdy jest tym zmeczony... ze nikt z nas nie planuje sobie nowego zycia ale jak mam tak co chwile go z inna na fotach widziec to sorry,,,

stanelo na tym ze spotkamy sie w kwietniu wtedy zdecydujemy czy jestesmy gotowi jeszcze raz od poczaktu sprobować czy nie ... nie ukrywam kocham go i mam depresje :(:(

Ale w tej chwili zerwałam kontakt...każdy musi sobie przemyslec wiele spraw, ja tez zaczynam chodzic na imprezy sama i jak chce z kims tanczyc to tancze. a sama nie wiem juz co myslec...

Odnośnik do komentarza
Gość Myszunia2409

Pau986: on ze mną też zerwał, nie ja z nim dziwnie to może napisałam. Zerwałam z nim impulsywnie nie słuchając jego wyjaśnień. Dałam mu tydzień na zastanowienie się ale nie chciał się ze mną spotkać, przeczuwałam najgorsze i stało się :( powiedział że mnie kocha ale nie widzi tego związku i mamy zostać przyjaciółmi.. nie wyobrażam sobie takiej przyjaźni, bez przytulania, całowania i wogóle :( Mam nadzieje że jeszcze przemyśli swoją decyzję i po jakimś czasie zrozumie że źle zrobił. Chociaż po jego obojętnym spojrzeniu wiem że nic z tego nie będzie :( Ale faceci różnie myślą na ten temat. Mogłam mu zaproponować takie rozwiązanie jak ty swojemu byłemu, że po jakimś czasie się spotkamy i zobaczymy jak to będzie.. ale wydaje mi się że t już za późno :(

Odnośnik do komentarza

Witam,
Przez pewien okres, a mianowicie spotykałam się z osobą, która po pierwsze mieszkała ok 400 km ode mnie, po drugie była w trakcie rozwodu, a była żona opiekowała się ich bardzo niepełnosprawnym dzieckiem. Wszystko było pięknie, a wręcz cudownie, codzienne rozmowy, wspólne dzielenie czasu (pomimo tej odległości) na telefonie co jakiś czas spotkania. Trwało to pół roku, pewne dnia musiał jechać do Warszawy, wiedziałam po co, z dzieckiem, stan się pogorszył, przez ten czas mieliśmy kontakt, informował mnie co i jak. Po powrocie zadzwonił do mnie i mówił, że nie wie co ma robić, że życie mu sie przewróciło w ciągu kilku dni, dziecko jest w bardzo złym stanie, pani psycholog od dziecka powiedziała, że to wina ojca, bo za mało czasu tam przebywał, że musi z nią częściej bywać, aby sie rozwijała, że on nie wie co robić, że mu cieżko, ale że już nie możemy tak dłużej, że jego zycie skazane na samotność, myślał, że już mu sie wszystko poukłada, a w parę dni życie sie wywróciło, że lepiej teraz jak zaprzestaniemy to wszystko, bo później będzie gorzej, przepraszał że pojawił sie na mej drodze, PŁAKAŁ mi do telefonu, że jemu też ciężko, że ja sobie życie poukładam, że czas minie i będzie dobrze, że kiedyś się spotkamy, itp on teg nie chciał, ale musiał.... a mi jest ciężko, minął tydzień, a ja nie umiem sama ze sobą być, a wśród znajomych to nawet śmiać się nie umiem, szukam zajeć: siłownia, basen itp ale to na chwilę pomaga, wracam do domu i myslę .... pwiedział, że ja znajdę kogoś (płakał jak to mówił)że nie mogę mieć kogoś po przejściach, że ułożę sobie życie, a on musi być z córką ..... chyba uczę sie żyć sama ze sobą, codziennie walczę ze sobą, aby trwać ..... czuję jego zapach, dotyk,nie wyobrażm sobie aby ktoś inny mógł mnie dotykać ..... po tygodniu pisalam do niego, co u niego itp ale zdawkowo mi przekazywal informacje, teraz na wesele ide i nie mam z kim ............... racjonalnie myslac wiem, że to byloby cieżkie, wiem to .... ale boli - codziennie mysle, a miną zaraz 2 tygodnie, nie chce tego bolu chce móc się usmiechać .... nie umiem, narazie nei mam ochoty na zwiazki, boje sie .....

Odnośnik do komentarza

No i ja zadzowniłam, dowiedziałam sie miał pewien problem od kogoś, a ja mu jestem w stanie pomóc bo pracuję w "takowej". Półgodzinna rozmowa, ogólnie .... I znó tęsknie, nie wiem czy warto tesknic, boli..... dzis mijaja dwa tygodnie jak go nie ma, jak go nie słyszałam, ( prócz dzis) byl przybity w głosie, musi wszystko poukladac, a ja mam ciagle nadzieje, nie wiem czy warto ..... nie wiem ......

Odnośnik do komentarza
Gość ChcęPłakać

Ja jeszcze nie rozstałam się z mężem, ale jest mi bardzo ciężko, bo mu wcale nie ufam :(
on twierdzi, że mnie kocha i że chce aby było dobrze tylko ja go źle traktowałam, ale nie ufam mu... coś mi mówi, żeby nie ufać. Są chwile gdy napada mnie myśl, iż on faktycznie mnie kocha, że warto walczyć o związek, a znów kiedy indziej przypominam sobie wszystko to, czym tak bardzo mnie zranił i znów mu nie ufam...
Boję się strasznie, że zostanę sama z dzieckiem i co dalej? Jak sobie poradzę bez kogoś kogo tak bardzo kocham? Oglądam zdjęcia innych par i małżeństw i płaczę, bo widać jak bardzo są szczęśliwi, wstawiają zdjęcia swoich partnerów nawet jak śpią (nawet faceci swoich kobiet!) i piszą, że tak bardzo ich kochają... Dłużej tego nie wytrzymam, czuję się niekochana, nic nie warta, jak ostatnia ściera do podłogi.
Nie chcę go przytulać, nie chcę całować... chciałabym spotkać kogoś, ale boję się kolejnego zawodu i w ogóle to już nie to samo, bo jestem mężatką i mam dziecko...

Odnośnik do komentarza

Mam cos dla Was :)

"Za górami, za lasami, za siedmioma morzami była sobie cudowna kraina. Pewnego razu z niebios wyruszyła do tej krainy Anielica ze swoją misją. Kiedy leciała na swych delikatnych skrzydełkach, jak piękny motyl, zobaczył ją Smok i skierował s...ię ku niej. Jego potężne ciało było dźwigane przez olbrzymie skrzydła. Anielica, widząc takiego dużego i niezgrabnego anioła, zdziwiła się bardzo, bo wcześniej w niebiosach nie widziała takiego. „To jest zielony anioł-gigant.” A jako, że przed zejściem na Ziemię, powiedziano jej, żeby się niczemu nie dziwiła, to starała się przyjąć jego pojawienie się jak coś naturalnego. Jej anielskie przyjaciółki dawały jej przed podróżą jeszcze wiele innych dobrych rad, niestety spotykając Smoka bardzo szybko o nich zapomniała.
Anielica zaczęła się spotykać ze Smokiem. Na początku był on bardzo szarmancki i na każde spotkanie przynosił jej pąsową różę. Pod wpływem jego uroku Anielica czuła jak miękną jej skrzydełka i dość szybko zupełnie straciła głowę na jego punkcie. Przy tym zupełnie zapomniała o misji, z którą została posłana na Ziemię.
Nie wiedzieć czemu, pewnego dnia Smok po prostu nie przybył na umówione spotkanie. Zamiast niego przyleciał kruk i wręczył jej pąsową różę z małym liścikiem. „Każdy początek ma swój koniec a koniec swój początek. Tak wygląda życie na Ziemi.”
Anielica czytając list poczuła, tak jakby w tej jednej chwili wszystkie kolce pąsowej róży wbiły się jej w serce. Ogarnął ją wielki smutek, żal i ból. Oczy wypełniły łzy. Nie bardzo wiedziała co ma ze sobą zrobić, jak ukoić emocje. Zaczęła krążyć po Ziemi bez wyraźnego celu, patrząc na wszystko jak przez mgłę.
- Jak mam dalej tutaj żyć? Czy możliwe jest rozpoczęcie nowego życia? Czy można ponownie komuś zaufać i tym razem odnaleźć prawdziwe uczucie?
Tak jak napisał Smok, wszystko ma swój początek i swój koniec. Po jakimś czasie Anielica, przy wydatnej pomocy niebios, przypomniała sobie cel z jakim pojawiła się na Ziemi i zaczęła żyć bardziej świadomie.
Pewnego razu poczuła czyjś magnetyczny wzrok na swojej osobie. Spojrzała w bok i zobaczyła wielkiego Kocura. Z początku i jego spojrzenie lekko ją sparaliżowało i poczuła w sobie falujące emocje. Tym razem jednak podeszła do tej znajomości bardziej racjonalnie, nie pozwoliła sobie na naiwność i zbytnią emocjonalność. Powoli zaprzyjaźniła się z Kocurem, który okazał się jej bratnią duszą. Mimo pozornego niedopasowania zostali parą.
Od tej pory Kocur bronił ją przed wszelkimi negatywnymi wpływami, jakie mogłyby zagrażać jej wrażliwej, anielskiej duszy. A Anielica, zachowując równowagę emocjonalną, poznała co to jest prawdziwe uczucie i harmonia. Misja została wypełniona".Zobacz więcej

Odnośnik do komentarza

Witam, byłam z chłopakiem prawie 2 lata, bardzo zabolało mnie to że ze ma zerwał chociaż twierdził ze to była nasza wspólna decyzja. byłam bardzo załamana bo bardzo go kochałam!, cięzko było mi sie pogodzić z tym faktem że nie bd juz razem , mieliśmy wspólne plany na przyszłość. Ale gdy sie rozstalismy było mi bardzo cięzko mysłam o nim, pamiętam przepłakane noce i dni byłam załamana. Dam Ci radę nie wracaj do tego co było i nie rozpamiętuj idz do przodu wyznacz sobie nowe cele i je po kolei osiągnij w ten sposób dojdziesz na szczyt. Związek i przywiązanie do tej osob duzo na pewno dla Ciebie znaczył ,ale nie przejmuj się teraz może być tylko lepiej :). mysl pozytywnie i nie dopuszczaj negatywnych mysli wszystkie marzenia, które chciała byś aby się spełniły spełnią sie tylko trzeba tego chcieć. każdy sie uczy na błędach i każdy je popełnia ale najważniejsze żeby wynieść konsekwencje z nich.Dziwne jest uczucie pokochac kogoś innego na nowo, ale musisz miec ta swiadomość ze może Ci sie w nowym zwiazku nie udac, zebyś nie była rozczarowana. Ja niedawno przechodziłam takie coś a teraz na nowo pokochałam innego wybranka jest mi z nim bardzo dobrze nie doszukuje sie w nim niczego negatywnego chociaż mam swiadomość jakie sa jego negatywne cechy ale staram sie nie wywoływać negatywnej energi z tego powodu . pozdrawiam i dasz radę musisz uwierzyc w Siebie .

Odnośnik do komentarza

~anpol
Witam,
Przez pewien okres, a mianowicie spotykałam się z osobą, która po pierwsze mieszkała ok 400 km ode mnie, po drugie była w trakcie rozwodu, a była żona opiekowała się ich bardzo niepełnosprawnym dzieckiem. Wszystko było pięknie, a wręcz cudownie, codzienne rozmowy, wspólne dzielenie czasu (pomimo tej odległości) na telefonie co jakiś czas spotkania. Trwało to pół roku, pewne dnia musiał jechać do Warszawy, wiedziałam po co, z dzieckiem, stan się pogorszył, przez ten czas mieliśmy kontakt, informował mnie co i jak. Po powrocie zadzwonił do mnie i mówił, że nie wie co ma robić, że życie mu sie przewróciło w ciągu kilku dni, dziecko jest w bardzo złym stanie, pani psycholog od dziecka powiedziała, że to wina ojca, bo za mało czasu tam przebywał, że musi z nią częściej bywać, aby sie rozwijała, że on nie wie co robić, że mu cieżko, ale że już nie możemy tak dłużej, że jego zycie skazane na samotność, myślał, że już mu sie wszystko poukłada, a w parę dni życie sie wywróciło, że lepiej teraz jak zaprzestaniemy to wszystko, bo później będzie gorzej, przepraszał że pojawił sie na mej drodze, PŁAKAŁ mi do telefonu, że jemu też ciężko, że ja sobie życie poukładam, że czas minie i będzie dobrze, że kiedyś się spotkamy, itp on teg nie chciał, ale musiał.... a mi jest ciężko, minął tydzień, a ja nie umiem sama ze sobą być, a wśród znajomych to nawet śmiać się nie umiem, szukam zajeć: siłownia, basen itp ale to na chwilę pomaga, wracam do domu i myslę .... pwiedział, że ja znajdę kogoś (płakał jak to mówił)że nie mogę mieć kogoś po przejściach, że ułożę sobie życie, a on musi być z córką ..... chyba uczę sie żyć sama ze sobą, codziennie walczę ze sobą, aby trwać ..... czuję jego zapach, dotyk,nie wyobrażm sobie aby ktoś inny mógł mnie dotykać ..... po tygodniu pisalam do niego, co u niego itp ale zdawkowo mi przekazywal informacje, teraz na wesele ide i nie mam z kim ............... racjonalnie myslac wiem, że to byloby cieżkie, wiem to .... ale boli - codziennie mysle, a miną zaraz 2 tygodnie, nie chce tego bolu chce móc się usmiechać .... nie umiem, narazie nei mam ochoty na zwiazki, boje sie .....

Koleżanko, może to co napisze zaboli, ale pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy po przeczytaniu Twojego posta to taka, że facet posłużył się dzieckiem żeby zerwać relację z Tobą. Tak wcale być nie musi, ale może. Ty masz w sobie wichurę emocji i nie potrafisz spojrzeć na sytuację z dystansu wiec pewnych rzeczy nie jesteś w stanie zauważyć.Co to choroba? na czym polega stan ciężki u jego dziecka? dlaczego ma pomóc permanentna obecność ojca? dla mnie to niejasne i nie wierzę w jego słowa. Tym bardziej że już po tygodniu kiedy Ty jesteś w rozpaczy, on jest chłodny i zdawkowy. Szkoda mi tylko Ciebie że cierpisz za kimś kto być może w ogóle nie jest tego wart bo Cię najzwyczajniej wystawił.

Odnośnik do komentarza

Może masz rację .... ale nei wydaje mi się tak do końca, dziecko potrzenuje rehabilitacji, od czasu kiedy u niego nei było cofnęło się, ledwo chodzi, ledwo mówi, upośledzone, bynajmniej Pani psycholog mu powiedziała, że powinien przy dziecku być, bo ono czuej jego obecnosc ble ble ble. .... chyba coraz lepiej mi, moze faktycznie ja bylabym za slaba i to ja bym zerwala kontakt za jakis czas... nie wiem, ale wiem, że raczej szczery było. No wiesz, nie dziwie się, że zdawkuje informacje, bo wie, że jego glos dla mnie to powrót wszystkiego. Moze mniejsza o to ..... chyba dzis silniejsza jestem, chcialabym zapomniec, ale mam straszne wahania nastroju .... ja nawet bedac z nim zastanawiaalm sie czy w to brnąć, moze to mi zle bo on pierwszy tego dokonał, nie wiem, powoli sie uspokajam, fizycznie mi odpowiadał, takie dopasowanie..... moze ja go teraz idealizuje, ja wiem, że teraz musze życ wlasnym życiem, mam nowe cel, do których moj stan psychiczny czasem nie może mi przeszkodzic ..... czss pokaże..... ja juz nei chce myślec :)

Odnośnik do komentarza

A ja chylę czoła przed tym człowiekiem, postawił swoje bardzo niepełnosprawne dziecko ponad szczęśliwe swoje życie z Tobą. Dokonał właściwego wyboru, jest po prostu dobrym , współczyjącym ojcem który widzi przede wszystkim potrzeby swojego chorego dziecka i być może swojej żony także, mimo że są w trakcie rozwodu.Opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem wymaga często 24 godzinnej opieki na dobę,więc dlaczedo tylko matka ma ponosić trudy w opiece nad dzieckiem?
Myślę że w stosunku do Ciebie jest uczciwy, a Ty jesteś naprawdę mądrą kobietą że to rozumiesz mimo że cierpisz....Zyczę Ci dużo szczęścia.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Tak, jest madrym człowiekiem... dobor dziecka wygrało i sie nei dziwie, ja poprostu teraz musze żyć dalej. Nie oszukał mnie, nei powiem wracaja wspomnienia, każdy szczegół .... teraz musze uczyć się zapomnieć .... nie ejst łatwo skoro wiedziałam, że czuje coś ....

Odnośnik do komentarza

Cieszę się że myślisz podobnie. Na pewno ta decyzja byla dla Niego bardzo trudna. Układał sobie na nowo życie z Tobą i myślę że te łzy mówiły wszystko ...
Trudno Ci teraz,rozumiem .....ale wiesz co, Twoje podejście, takie nieegoistyczne jest naprawdę godne podziwu......Wierzę że znajdziesz swoje szczęście
.:-)))

Odnośnik do komentarza

Ja nie miałam pretensji o spotykania z córeczką, sama sie pytałam co u niej jak sie czuje, jak zdrowie.... Jak czytam odpowiedzi to mi łzy sie cisną, staram sie być twarda, ale czasem puszczam.... mam nadzieje, że sie spotkamy w tym roku. Zobacze .... czas pokaże... wolałabym o nim źle myśleć, łatwiej przyszłoby mi zapomnienie.

PAU896:Ja staram sie codziennie coś robi, chodzę na siłownię po pracy, moja praca też z ludzmi, takze staram sie z nimi najwiecej czasu spedzać, basen, kino, ale nie zawsze kazdy ma czas i sa dni gdzie jestem totalnie sama, ostatnio nawet w nocy sie obudziłam i płakałam..... mam wahania nastroju, z agresji po apatię, niepotrzebnie ;-) już 3 tydzień mija, musze chyba go nie idealizować, musze znależć wady - bedzie łatwiej. Wiesz, ja sama tez nie wyobrażam sobie bycia z kim, kto by mnie mógł dotknąć, itp chociaż czasm nei raz mam ochote na klina, ale chyba nie w ym rzecz ... .:) staram sie dawać rade :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...