Skocz do zawartości
Forum

Co czuje osoba, która chce się powiesić?


Rekomendowane odpowiedzi

Gość Po próbie

Witam mam 22 lata i juz 3 razy probowalem sie zabic przez ukochana osobe raz biorac 30 tabletek ketonalu, drugi raz chcialem sobie zyly podciac ale balem sie bolu, ostatni raz powiesilem sie na ladowarce od laptopa, ciesze sie bo znalezli mnie w pore (moglem stracic wszytko), byly po mnie az dwie karetki, reanimowany bylem lezalem przez dwa dni na ojomie w stanie spiaczki a pozniej przeniesli mnie na oddzial psychiatryczny, powiem wam z wlasnego doswiadczenia ze tak naprawde jak bylem w spiaczce to lekarze nie dawali mi zadnych szans pozniej sie az dziwili ze po dwuch dniach odzyskalem przytomnosc, pozniej rodzina opowiadala mi ze lekarze kazali przygotowac sie na to ze przez nie dotlenienie mozgu bede juz "warzywkiem" albo trafie do kostnicy ale jedyne co pamietam to jak bylem nie przytomny to osobe ktora wolala mnie do swiatla , a pozniej zobaczylem jak poszedlem w strone tego swiatla ze jestem na ojomie , duzo przemyslalem i powiedzialem sobie ze to jest jednak dar jakis ze przezylem i powiedzialem ze chocby nie wiem co sie teraz stalo uloze sobie zycie na nowo zastanowcie sie czy warto

Odnośnik do komentarza

Na pewno nie warto, ale niekiedy tak wychodzi. Co czuje osoba która chce się zabić - myślę że ulgę że nie będzie już cierpieć. Tak sobie myślę, że powieszenie to najgłupszy sposób - może coś się nie udać i długo będziemy się męczyli, po co sobie jeszcze bólu dodawać. Są inne łatwiejsze- mój nr 1- tabletki, dobry trunek i spaliny samochodu.

Odnośnik do komentarza

...NIE MA NAJMNIEJSZEGO POWODU ŻEBYM ŻYŁA,OSTATNIO NAJWAŻNIEJSZE DLA MNIE JEST TO :
JAK TO ZROBIĆ ŻEBY BYŁO SZYBKO,ŻEBYM W OSTATNIEJ CHWILI SIE NIE ROZMYŚLIŁA,ŻEBY MNIE NIE ODRATOWALI ITD ITD. PODJEŁAM JUŻ DECYZJE I JEST NIE ODWRACALNA...

Odnośnik do komentarza
Gość Niepotrzerzebny

3 tygodnie temu probowalem podciac sobie zyly, wiem co czlowiek wtedy czuje. Czuje strach przed tym co ma zrobic, ja czulem, ale gdy po 2 godzinach zebralem w sobie tyle odwagi zeby to zrobic to okazalo sie ze nie jest to takie hop siup- krew plynela a ja dostalem drgawek. Zaczalem sie bac ze nie zobacze nigdy corki, ze moze zaprzepaszczam szanse na to zeby moj zwiazek sie poprawil. Niestety dalej chodze po swiecie.

Opis wszystkiego z innej strony gdzie wszystko z siebie wyrzucilem bo nie daje rady tego w sobie trzymac:

Ja i moja kobietka poznalismy sie 12 lat temu, po 3 latach urodzila Nam sie cudna coreczka. Po kolejnych dwoch cos zaczelo sie psuc, kobietka mnie zdradzila, powiedziala mi o tym pol roku pozniej. Moze byla to moja wina, nie poswiacalem jej tyle uwagi moze co brak, moglo tak byc- oczywiscie. Potem bylo roznie, raz lepiej raz gorzej, jak to w zwiazkach wszystkich chyba. Tyle ze tu z czasem tego "dobrze" zaczelo coraz wiecej brakowac. Poznalem ja z moja znajoma zeby miala na miejscu kolezanke do pogadania. Jednak chyba tego nie przemyslalem, kolezance zaczelo po prostu zalezec coraz bardziej na tym azeby mnie Tu nie bylo z nimi, macila jak tylko mogla i robi to do dnia dzisiejszego. Gdy chcialem porozmawiac ze zle sie dzieje to NIE bo nie ma ochoty ze mna gadac i juz tamta stoi w drzwiach a ja poza tym wszystkim- dziwne- ale OK mysle, moze to przejsciowe. Rok temu jakos tak wszystko zaczelo zmierzac ku dobremu az nagle trach, kolezanka znow sie pojawia- znow stoje obok zamiast w zwiazku. Nie bede opisywal calego zycia, tych 12 lat. Mysle jednak ze oboje robilismy zle, gdy moja kobietka robila zle to ja bylem tym ktory przepraszal, nie mialem cierpliwosci do nie odzywania sie godzinami. Czasami po pracy dzwonila i pytala o ktorej bede z meczu a ja mowiac ze bede za pol h bylem dopiero po 3 godzinach- ale czy to moze byc powodem, zreszta zrozumialem ze robie zle i teraz nigdy po nich nie zostaje. Ogolnie to chyba zmienilem sie mocno. 3 tygodnie temu byla komunia naszej corki, dzien po komuni kobietka wyskoczyla zebym wzial swoje rzeczy i sie wyprowadzil- tydzien wczesniej byla wielka klutnia w nocy (wybuchlem bo zbyt wiele sie we mnie nazbieralo), to chyba bylo jej zwienczeniem. Wyszedlem, paczka fajek, zyletka w kieszenie- zostawione listy czemu i dlaczego. I wiecie co? Sam siebie nie roumialem dlaczego to robie- przed oczyma tylko lzy corki gdy wychodzilem z domu. Po 2 chyba godzinach w koncu sie odwazylem. niestety wbrew temu co czytalem i myslalem trwalo to zbyt dlugo, nie poszlo to tak jak sobie myslalem. Dzis na rece widze 2 blizny ktore juz nigdy nie znikna.
Po tym wszystkim postanowilem ze narazie ponocuje u rodziny, a Tu bede sie staral po prostu dac jakos znac ze jestem obok, ze istnieje dla Niej (nich). Pytania corki kiedy wroce itd jednak do prostych nie naleza- codziennie prawie mam z soba problemy. To co we mnie przelewam na papier, nie mam w sumie z kim pogadac. Mam przyjaciela, ale dzwoniac do niego i slyszac "daj sobie z nia spokuj" to nie chce mi sie dalej z nim gadac. Ja po prostu uwazam ze jesli cos sprawilo ze jeszcze stapam po tym swiecie to jednak mialo to chyba cos na celu. Codziennie od niej slysze ze nie ma szans na zadne naprawy- i tu sie zgadzam w sumie. Gdzies bylo zbyt wiele bledow- naprawic sie moze i nie da, ale zaczynajac to od poczatku moze by cos z tego wyszlo. Kazdemu nalezy sie zawsze druga szansa, nikt nie jest nieomylny. Nie wiem w sumie czym ja sobie na to wszystko zasluzylem ale biore wsio na siebie, bronie jej w rozmowach ze znajomymi, choc ona robi odwrotnie. Wiem tez jednak ze brakuje mi juz powoli znow sil. Nie widze wyjscia ktore dalo by mi znow zyc, znow cieszyc sie zyciem. Wczoraj sobota, przyszedlem do malej, ale stwierdza ze ida juz spac wiec poszedlem. Dzwonie za pol godziny zeby powiedziec malej "dobranoc" a ona mi oznajmia ze mi jej nie da do tel bo jest w drodze na impreze. No kurde, to ja 3 tygodnie "wegetuje" bo ciezko nazwac to zyciem a ona tak? Brakuje mi slow. Mam 30 lat i czuje ze juz czas. Czy to depresja- nie wiem, chyba nie, po prostu nie chce mi sie juz zyc- kazdy dzien boli ze az strach, zadne tabletki nie pomagaja.
Pisze w temacie o "powieszeniu" bo nastepny krok, jednak nie znam jeszcze dnia, nie wiem kiedy we mnie wszystko peknie- dzis w nocy mialem chec lecz zabraklo odwagi, to tak jak z zyletka, checi mialem pare razy, lecz odwage tylko raz, bo wbrew temu co sie wydaje czlowiek musi byc na to tez przygotowany. Musi tej odwagi straczyc, trzeba ja w sobie zebrac.W glowie wiem ze tak sie stanie, ale usilnie probuje pokazac ze jak narazie jeszcze jestem obok, ze zyje wylacznie dla nich.
Corka to swietny dzieciak, rozumie co sie dzieje, mimo iz ma dopiero 9 lat. Wspiera mnie co tez daje mi troche sily.
Pewnie zaraz ktos napisze ze mam cos nie tak z glowa, no i moze tak jest- nie wiem. Ja prostu mam cel, mialem rodzine, mialem dom w ktorym bylo roznie, ale on byl zawsze dla wszystkich otwarty. Nie daje rady bo zbyt wiele jest do przelkniecia naraz. Nie mam juz na to sily. Nie wiem jaki bedzie dzien dzisiejszy, nie wiem czy jutro jeszcze bede na swiecie, wiem tylko ze nikt nie zrozumie czlowieka ktory chce ze soba skonczyc w obojetnie jaki sposob bo czlowiek taki nie ma odwagi powiedziec o tym wszystkim otwarcie, ja mowie kobietce ale po moich wypocinach slysze tylko smiech, badz stwierdzenie ze jej to nie obchodzi. Dla mnie zycie po prostu sie konczy

Odnośnik do komentarza
Gość UnluckyCat

Do Niepotrzebnego - z tego co piszesz, to nie do końca Ty jesteś wszystkiemu winien, bo to, jak zachowała się Twoja ukochana jest bardzo nie w porządku. Pamiętaj, że może właśnie dla swojej córeczki powinieneś zostać? Świat się nie kończy tylko na jednej kobiecie - sam zresztą widzisz, że nie była do końca warta uczuć.
Dasz radę, zbierz w sobie siły, powiedz wszystko matce, albo komukolwiek - ile razy człowiekowi przemyka przez myśl, że może napisze do kogoś, kogo nie zna, wyżali się, poprosi o pomoc? Ile potem z tego było prawdziwych przyjaźni! Dasz radę, musisz dać. Dla swojego aniołka.
Nigdy już nie próbuj odchodzić. Jeśli już chcesz podejmować jakieś próby, to tylko i wyłącznie dotyczące przetrwania. Trzymaj się i daj niedługo znać.

Odnośnik do komentarza

Samobójstwo jest naprawdę złe.

Człowiek tak dużo traci.

Traci swoje życie, które jest piękne. Życie to dar i człowiek powinien być naprawdę wdzięczny za to, że je otrzymuje.

Tak mało wystarczy, aby zmienić życie na dobre, gdy się nie wiedzie.

Zamiast mieć takie myśli, pomyśleć o tym, jakie są moje marzenia i jak by je tutaj zrealizować. Albo po prostu porozmawiać z kimś. Jak nie z kimś z Rodziny, to z przyjacielem albo z Nim. To pewne, że On zawsze z nami jest :)

Odnośnik do komentarza

Osobiście, Ci powiem ,że sama się chciałam zabić 1,5 miesiąca temu...w sesie ,że mysłałam o tym. Czułam wtedy ,że ;się niepotrzebnie urodziłam; że nie pasóje ;że chce się oderwać od życia. Mysłałam o bliskich, jak moja mama płacze klęcząc obok np. policianta ,który znalazł MNIE... Bolesne było też to ,że ja miała KOTA ,którego bardzo kochałam (lubiłam...) o nim też myslałam.
Wiedziałam ,że robiąc to marnuje swoje talenty i życie....

Jak widzisz nie zrobiłam tego... obecnie jako 12 latka żyje sobie na wakacjach i jestem pełna szczęścia! (chodź wcześniej nawet nie sądziłam,że to możliwe) I jak się to tobie przytrafi to wiec że można z tego wybrnąć :)

Odnośnik do komentarza

samobojstwo jest zaburzeniem psychicznym wiec ciezko powiedziec co siedzi w glowie takiej osoby bo jest to osoba chora ktora potrzebuje fachowej proady osoba prtrzebujaca kogos pokroju psychologa psychiatry. Natomiast powieszenie sie nie polega na powieszeniu sie tylko gdy wieszasz sie np gdzies jna galezi zeskakujac z drzewa umierasz przez zerwanie rdzenia kregowego w skutek czego dochodzi do smierci. Gorzej jak za slabo szarpnie i nie zerwie od razuw tedy dusisz sie i meczysz dlugo dlugo dlugo. Naprawde to kuszaca wizja? Nie. Dlatego własnie uwazam ze osoby ktore chca popelnic samobojstwo potrzebuja pomocy, krzywdza wszystkich wokol sa egoistyczni!

http://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=601651b7128e8c5ce.png

Odnośnik do komentarza

taka osoba ma wszystko poukladane mysli o tym i snuje plany ,nic nie jest haotycznie robione choc na zewnacz tak to moze wygladac.mysli o tym jak bliscy cierpia i oplakuja ,wyobrazaja sobie najglebszy zal najplizszych widzi ludzi znajomych placzacych po stracie .to bardzo nakreca i popycha jeszcze bardziej do tego nie potrzebnego kroku jakim jest samobujstwo.mam takie stany wyobrazam sobie wlasnie wszystkich cierpiacych zalujacych tego jaka krzywde w zyciu mi wyrzadzili .....rosne w sile.

Odnośnik do komentarza
Gość sama_mama24

Co czuje? Przede wszystkim czuje, że to z nią samą jest problem, ona jest problemem. Nikogo nie chce obarczać swoimi problemami, ludzie i tak nie rozumieją dlaczego tak się zachowuje: izoluje, jest smutna, przygnębiona. Myśli samobójcze dochodzą, gdy ktoś ją dobije-powie nawet ze złości, że jest okropna, nic nie warta itp. zależy od sytuacji i tego co boli osobę cierpiącą. Ja jestem samotną matką od ponad 5 lat - mnie boli, gdy najblizsi wytykają mi błędy wychowawcze, że swoje frustracje wyżywam na dziecku, że jestem złą matką.. a ja w skrajnych przypadkach mówię, że nie mam już siły nią być..po prostu. Myśli samobójcze mam, chciałabym ulżyć tym wszystkim ludziom, których krzywdzę sobą. Jednak, gdy patrze na swoją córeczkę i wiem, że kocha mnie i ja ją, mimo, że tego nie okazuje jak powinnam..nie potrafię skończyć ze sobą.. :(

Odnośnik do komentarza

Ja mam sytuację nie kocham nikogo nie wierze w nic jestem katolikiem, tchórzem, jestem małoduszny jest mi wygodnie w tym stanie i życiu lenia i obiboka użalacza nad sobą. poznałem dziewczynę wierzącą i kochającą Boga ukrywam przed nią jaki jestem naprawdę a szkoda bo mi się podoba ale nie chcę i nie umiem żyć odważnie i z miłością do innych i do siebie. Stwierdziłem że jak ją stracę to i tak nie mam po co żyć mam już 27 lat a myślenie dziecka i osoby niedorozwiniętej.Nie widzę dla siebie przyszłości i odwagi by się zabić ale jak napisałem, jeśli ją stracę to się powieszę. Wcześniej napiszę listy pożegnalne.Jestem Egoistom

Odnośnik do komentarza

Manvar w Twoich słowach jest wiele troski,uczuć i w pewnym sensie założeń, po których można twierdzić śmiało, że zbyt surowo siebie traktujesz określając mianem osoby niedorozwiniętej. Człowiek popełnia błędy a Ty masz szczęście, że w Twoim życiu jest kobieta która docenia Ciebie za to że jesteś pomimo tego , że nie jesteś wobec niej szczery, ona nadal jest w Twoim życiu. Brak odwagi w życiu nie wynika z dziecinności , lecz często z tego że człowiek był często poddawany próbom zbyt dotkliwym i ich nadmiar po prostu zmiażdżył w nim jakiekolwiek chęci obronne, nie mówiąc o motywacji do śmielszego działania. Skoro sam nie masz siły do działania, to czy nie myślałeś o tym by postarać się o pomoc osoby, gdzie anonimowość do niczego Ciebie nie zobowiązuje a zarazem możesz liczyć na bezpieczeństwo i to że zapali się lampka nadziei? Jeśli istnieje cień szansy pomocy zawsze warto z niej skorzystać, to też decyzja lecz trochę wymagająca więcej wysiłku. Lecz zdecydowanie mogąca przynieść więcej korzyści, a w całej jej słuszności nie będziesz już egoistą, to zawsze plus.

Odnośnik do komentarza

Witam mój brat blizniak powiesił sie 10 miesiency temu brakuje mi go bardzo tesknie zanim bo mam 9 rodzestwa ale tylko on mi został bo nasza rodzina rosypała sie i kazdy nienawidzi drugiego nawet mama nasza niepusciła ani jednej łezki zanim niewiem dlaczego to zrobił ale mysle ze niemiał wsparcia wnikim ani pomocy nawed żona go opusciła spi spokojnie nigy o tobie nie zapomne żegnaj.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...