Skocz do zawartości
Forum

Brak czasu dla dziewczyny z powodu obowiązków domowych


Gość Alta

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, mam problem. Jestem z chłopakiem prawie półtora roku. Jest dobrze wychowany, zna się na manierach, pełna klasa... Ale mimo tych pięknych zalet, jest coś co mnie tak denerwuję, że nie jestem w stanie rozsądnie podjąć jakąkolwiek decyzję. Chodzi o to, że jest kontrolowany przez rodziców, wiedzą, że jest u mnie a o 22, 23 dzwoni do niego mama lub ojciec, że ma wracać do domu, czy wie, że jest późno. dodam że w tym miesiącu skończy 22 lata. Okej... Na początku rozumiałam, myślałam sobie może rodzice martwią się, nie chce, żeby wracał nocami do domu, ale do cholery!! Tak jest ciąglę, to ja jestem dziewczyną i to ja powinnam być kontrolowana, gdzie jestem, z kim, po co, dlaczego itd. Ale dalej nic nie mówiłam, w końcu miałam tego dość. Ja nie chcę, żeby u mnie nocował, czy siedział codziennie do Bóg wie której, ale przepraszam bardzo, takie siedzenie i oglądanie filmu i myślenie "zadzeonią zaraz czy nie zadzwonią" delikatnie mówiąc denerwuje... Mało tego denerwuje mnie to, że za każdym razem jak chce, żeby przyszedł do mnie, to przyjdzie, ale najpierw musi rodzicom pomóc, dziadka do szpitala zawieżć, siostrę odebrać z kursu, ugotować obiad, potem ojcu w garazu pomóc i dopiero się spotkamy. Raz, drugi. piąty, dziesiąty nic nie mówiłam, ale teraz mam tego dość, jestem na ostatnim miejscu, najpierw oni potem ja. Jesteśmy dorośli i rozumiem, że trzeba pomagać, odciążać rodziców, ale bez przesady. Też staram się mamie pomagać, ale ona wie, że mam chłopaka, że chce spędzić z nim czas, i nie robi mi przez to wyrzutów. Chciałam pobyć z nim sama i pojechać do brata domu, to on mi mówi, że się nie opłaca chyba jechać tylko na noc, bo rano o 8 musi wracać do domu, bo musi ojcu pomóc. No cholera by wzięła.... Rodzice, rodzian a potem ja. Czy to jest normalne??? Czy ja tak wiele oczekuję, czy może tak właśnie być powinno? Poza tym, on ciągle chce, żebym poszła z nim na dyskotekę, ale ja nie chcę, nie lubie takich miejsc, nie lubię imprezm ja juz chyba się wybawiłam, albo po prostu nie widzę w tym rozrywki, wolę odpocząć w inny sposób. Przez to są ciągle kłótnie ostatnio. Napiera na mnie a ja mam tego dość. Nie lubię do niego chodzić, żle się tam czuję, co prawda nie robią mi tam przecież krzywdy, ale czasem odnoszę wrażenie, że są sztucznie szczęśliwą rodziną. Myślę, że jako mąż i ojciec byłby dobrym człowiekem, bo wiem , że mnie kocha, ale ja chcę normalnie żyć, nie chcę jeszcze myśleć jaki by był, gdyby był mężem, bo na razie mimo tych dobrych cech, wszystko w tej chwili sprawia, że nie myślę o tym i mam ochotę z nim skończyć. Powstrzymuje mnie wrażenie, że takiego kogoś już nie znajdę. Może wszystko się zmieni jak zamieszkamy kiedyś razem? Poradźcie proszę, bo tracę zmysły... Wtedy nie będzie mama to ojciec tamto, tylko ja. Raz pojechaliśmy na domki sami, było cudownie, jego rodzice nie dzwonili, że masz wracać coś robić, był tylko dla mnie, chociaż te dwa dni, ale w normalnym zyciu ma być przeciez tak zawsze. Co robic?

Odnośnik do komentarza
Gość bacznosc spocznij

Nie mysl egoistycznie:)

to po 1

po drugie jesli wiazesz przyszlosc z nim -to wiedz ,ze rodzina jest najwazniejsza-sorry dziewczyna raz jest raz jej nie ma :).

To ,ze poswieca czas rodzini9e -jest pommocny to raczej jest na plus -pomysl o tym jak ty bedziesz jego rodzina :)

W tym czasie zajmij sie soba -masz kolezanki -albo nie wiem czytaj ksiazke , ucz sie idz na fitnes -nie mysl o tym ,ze on teraz pomaga rodzica -ty za to mozesz nie wiem upiec ciasto itp.

nie jestescie nawet zareczeni -a wymagasz nie wiem czego ?

Jakbys swojego zycia nie miala tylko On ?

A to ,ze On chce isc na dyskoteke -a ty nie chcesz-coz zwiazek to kompromisy -ja bym tez nie chcial tylko siedziec w domu -czasami fajnie spotkac sie ze znajomymi -tak normalnie -jesli ty nie chcesz to zapytaj czy chce isc sam -dlaczego ni9e >?

to ,ze rodzice sie o niego martwia tez nie ma nic w tym zlego -pewnie dlatego ,ze razem mieszkaja :)

moze porozmawiaj z nim o Twoich oczekiwaniach -?

moim zdaniem jak jest za dobrze to trzeba szukac problemu /

a moze to Ty masz jakis problem ze soba?

Moze wlasnie zazdroscisz takiej postawy i takiej rodziny?

moze tu jest problem ?

bo nie opiszesz jak wyglada Twoja sytacja w domu

Pozdrawiam

i wez pod uwaga ,ze rodzina jest zawsze najwazniejsza

Odnośnik do komentarza

Tak jak napisałam wcześniej, nie mam nic przeciwko, że pomaga rodzinie, ale mówię poważnie, to jest przesada, ja z moją mamą (bo z ojcem nie mieszkam) mam bardzo dobre kontakty i to raczej on mi zazdrości relacji z nią , niż ja mu... Nie jestem zazdrosna, nie mam o co, po prostu skoro jest ze mną, to powinien poświęcać mi czas, nie tylko `rodzinie. Jest mi źle z tym, że jestem na ostatnim miejscu. Poza tym, wiem co chcesz powiedzieć przez to że raz dziewczyna jest,a raz nie ma. Ale dodam,że sam deklarował przyszłość ze mną. Więc jeżeli ma tak to wyglądać, że najpierw oni potem ja to dziekuję. Nawet gdy wyprowadzi się od nich.

Odnośnik do komentarza

Maminsynek i dupa na posyłki. To że jest dobrym człowiek to mu nie uwłacza. Nie licz na to że sytuacja zmieni się po slubie - ba - bedzie jeszcze gorzej jak sie zaglebisz w te rodzinke. Dobrze nazwana ''sztucznie szczesliwa''.
Zawsze bedziesz na koncu. Wmawianie sobie historyjek ze juz nikog takiego nie spotkasz wloz miedzy bajki.
Sama zdecyduj co dla ciebie dobre i czego chcesz. Jezeli chcesz aby on byl twoim mezem, ale w sposob podobny nieobecny dla twoich, waszych dzieci jak sytuacja ma sie w twoim domu - twoj wybor.
Juz masz dosc a co dopiero chcesz sobie zafundowac pozniej.

Odnośnik do komentarza

Alta Twój chłopak jest bardzo związany z rodzicami,nie potrafi nigdy odmówić im pomocy,musisz przyznać że żyje z nimi dużo dłużej niż z Tobą,rzeczywiście nadmierne kontrolowanie może Ciebie irytować ale czy to jest Jego wina,czy On rodzicom karze do siebie dzwonić? z pewnością - nie.Chce zachować dobre relacje z rodzicami....,nie karz Mu wybierać między Tobą a nimi bo On jest w większej kropce niż myślisz.To wcale nie znaczy że jeżeli będziecie małżenstwem to Ty nie będziesz na pierwszym miejscu,pomyśl przede wszystkim jakim jest człowiekiem,o tym że nie ma nałogów itd.....

Odnośnik do komentarza

Cześć! Reagując spontanicznie napisałabym Ci - zakończ znajomość, poszukaj kogoś, kto będzie Cię mniej wkurzał, ale... ale nie powtórzę tych słów.
Nie ma ideałów. Złudne jest to wrażenie, że nie spotkasz już nikogo podobnego do niego: spotkasz, choć będzie to ktoś w innym "wydaniu". Z każdym moim kolejnym chłopakiem myślałam sobie: a jeśli już nikogo takiego nie poznam. A poznawałam tylko, że każdy następny miał inny zestaw cech, które mi odpowiadały.

Bycie razem to także - a może przede wszystkim - sztuka kompromisu, pytanie, na ile jesteście oboje w stanie na niego pójść względem siebie?

Bardziej niż temu, że Twój chłopak stawia swoją rodzinę na pierwszym miejscu, potem Ciebie, przyjrzałabym się Waszym preferencjom dot. wspólnego spędzania czasu. Z doświadczenia wiem, że w tej kwestii kompromis zawsze jest niezbędny, bez względu na wiek. Spróbujcie o tym porozmawiać i - dogadać się ;-), 3mam kciuki!

Odnośnik do komentarza

Ja Cię rozumiem, kiedyś spotykałam się z takim chłopakiem... Był bardzo dobry, kochany itp ale zawsze coś było ważniejsze, zawsze jego dom był na pierwszym miejscu, zawsze, nie potrafiła odmówić a jego rodzina zawsze to wykorzystywała, wszędzie się spóźniał bo jego mama nie potrafiła zrozumieć co w tym złego że zleca mu coś do zrobienia na 5 minut przed tym jak on wychodził... Nic nie dało się zaplonować bo jezeli coć trzeba było zrobić w domu to on musiał to robić
Niestety związek nie przetrwał... z tego co wiem 2 jego kolejne też...

Odnośnik do komentarza

Ja naprawdę nie mam nic przeciwko temu, że pomaga rodzicom, ale no wszystko ma swoje granice. Jego rodzice są w stosunku do mnie mili, fajnie ze mną rozmawiają. Gdy mój chłopak wyjechał na dwa miesiące do pracy za granicę, jego matka dzwoniła do mnie, proponowała wspólny wypad nad jezioro, na lody, na miasto. ja z grzeczności nie odmawiałam, było miło, aczkolwiek odniosłam wrażenie, że chodziło jej o sprawdzenie mnie, tak uważam. Mimo tego było fajnie, nie czułam się źle. Aczkolwiek jeżeli chodzi o relacje jego z jego ojcem, to nie są najlepsze, mój chłopak ma we wszystkim pomagać, o co poprosi, czy chce czy nie. Nie jest pytany o zdanie. Ma być zrobione i koniec. Dziś umówiliśmy się na film, a jutro ma rano gdzieś jechać z ojcem i podejrzewam, że będzie tak jak zawsze, że wyjdzie wcześniej, bo rano musi jechać z ojcem, czy coś, jak zawsze zresztą. O to mi właśnie chodzi, że najpierw oni, potem ja.

Nie chcę z jednej strony z niego rezygnować, mam cichą nadzieję, że w przyszłości to się zmieni jak wyniesie się z domu. Nie chce, żeby tracił z rodzicami kontakt, tylko chcę poczuć, że ja tez jestem ważna. Ktoś tu napisał, że jemu też jest z tym źle, myślę że tak, ciągle mu daję do zrozumienia, że denerwuje mnie to, a i tak jest tak samo. U niego w domu, jego rodzeństwo tak samo jest traktowane. Uważam, że aż tak nad wyraz dobre wychowanie, a raczej próba, do niczego dobrego nie prowadzi. Ja też matce pomagam, mniej, co nie oznacza, że nie robię tego, o co poprosi, tylko po prostu wie, że jestem dorosła i mam też swoje życie. I do mnie matka nigdy nie powiedziała "na razie mieszkasz u mnie i nie zapominaj o tym, więc zastosuj się do naszych warunków"- tak jak jego matka do niego. To jest przykre.
Mówiłam mu, żeby się wyprowadził, jak tak go to wkurza, bo nie raz płakał przez to, a raczej przez ojca, któremu nic się nie liczy, ale on nie chce, a co za tym idzie? Mimo wszystko jest mu tam dobrze, tak czy nie?? Bo ja będąc na jego miejscu, już dawno by się wyprowadziła. Przez to cierpię nie tylko ja, ale nasz związek.

Odnośnik do komentarza

Rodzice często w wychowaniu zatracają się i wytwarza się u nich nad opiekuńczość.Oczywiście że to jest złe podejście ponieważ u takich dzieci w przyszłości często udziela się mała zaradność.Przychodzi czas że trzeba stanąć obok dziecka i puścić rączkę...by dziecko nauczyło się chodzić,pomimo tego że się przy okazji poobija i narobi siniaków.Zrozum chłopaka że wieloletni taki stan opieki spowodował u niego taki stan hibernacji,prawdopodobnie nie przeprowadzi rozmowy z rodzicami bo zrozumiał że ich tylko zrani co zauważyła eeeh.Lecz jak napisała lux,sztuka związku to kompromis w tym uświadomienie chłopaka o twoim miejscu w jego życiu,lecz bez nacisków.Często w takim przypadku pomaga uwolnienie się z takiego układu zmiana miasta najlepiej (w przyszłości) uwarunkowane częstymi nalotami przyszłych teściów.Niewykluczone że ty będziesz musiała przejąć inicjatywę i wypełnić lukę po rodzicach.Jedno jest pewne musisz sama siebie odnaleźć w związku,brakuje ci niezależności u partnera,lecz dla takiej błahej sprawy chciała byś poświęcić związek? Często jest tak że partnerzy się dopasowują latami zanim znajdą w związku wspólne wyznaczniki jego przebiegu,jak i dalsze rozwiązania wymagające pracy i cierpliwości a w waszej sytuacji nie zmienisz za wiele,do czasu gdy obydwoje nie będziecie na swoim z dala od wpływu rodziców.

Odnośnik do komentarza

Wszyscy macie rację. Jednak nie mogę powiedzieć, że jest niezaradny. Umie i to nawet bardzo, za co moja mama go chwali, ja zresztą też. U niego w domu wszyscy robią złą minę do złej gry, a z tego co mi mój chłopak opowiadał, to nie raz jego ojciec wysadził łapy do matki i nawyzywał, tak despota. Najlepszym wyjściem jest wspólny wyjazd w przyszłości, o ile mnie to do tego czasu nie wykończy. Na razie studiujemy na miejscu oboje więc nie możemy. Dziękuję bardzo za zainteresowanie się moim problemem, miło z waszej strony, z przyjemnością bym Wam za to rękę podała.

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich... powrót do tematu... Nic się nie zmieniło, jest coraz gorzej. Nie chodzimy razem na dyskoteki, żeby nie powiedzieć, że w ogóle razem się nie pojawiamy... On lubi pojść na dyskotekę - czego mu nie zabraniam, bo nie po to razem jesteśmy , by sobie wszystkiego odmawiać. Ufam mu. Nie mamy wspólnych pasji. Na dodatek zbliżają się wakacje, on drugi raz wyjeżdza do pracy do Niemiec. Przyjedzie w połowie na wesele siostry i ucieka z powrotem, mam go trochę za samoluba. Nie bierze pod uwagę , że jest ze mną. Nawet jutro robi ognisko i nie zapytaj, czy chcę pójść. OK - wiem, nie lubię takich spendów, ale miałam ochotę pójść. Tym bardziej , że niedawno rozstaliśmy się, doszliśmy do wniosku, że powinniśmy spróbować jeszcze raz skoro się kochamy i nie popełniać tych samych błędów, w związku powyższym miałam zamiar w końcu pokazać się z nim publicznie, bo zawsze nalegał, a tu niespodzianka bo nie zaprosił mnie na te ognisko. A ja nie będę wpraszać się. Przykro mi się zrobiło.

Proszę pomóżcie, jak mam do niego dotrzeć? Co mam robić i co mu powiedzieć , by w końcu dotarło? Jakieś radykalne kroki? Proszę o porady, bo zależny mi na nim, ale nie potrafię dosadnie mu powiedzieć co mi przeszkadza.

Odnośnik do komentarza
Gość halinka5000

Mam podobnego chłopaka, najpierw rodzice, potem ja. Też dzwonią, krzyczą na niego i ogólnie nie lubią mnie, bo uważają, że niem rządzę, no ale trudno. Chętnie bym im kiedyś wygarnęła co o nich myślę.
Odkąd wyprowadziliśmy się z domów na studia przestałam dostrzegać tę kontrolę jego rodziców nad nami, chociaż były sytuację, kiedy był ze mną (zwłaszcza kiedy byłam u niego na mieszkaniu - nie mieszkamy razem) i zadzwonił jego tata lub mama to musiałam siedzieć cicho, ukrywał to, że tam jestem. Gdy wracamy do domu na święta, czy ferie i przyjeżdża do mnie to nigdy nie posiedzi dłużej niż maksymalnie do 21 żeby nie denerwować rodziców. Bardzo mnie to wkurza, bo uważam, że zachowuje się dwulicowo. W Krakowie to zostaje u mnie na noc abo ja u niego, ale jak rodzice wiedzą gdzie jest to musi być w domu wcześnie. Denerwuje mnie to bardzo, bo przecież jesteśmy dorośli a on robi wszystko żeby się im przypodobać. Powtarza, że jego rodzice ciężko pracują i on nie chce sprawiać im dodatkowych kłopotów. A to oni przeginają. Mają wspaniałego syna, który nigdy nie sprawiał kłopotów, zawsze świetnie się uczył, jest pomocny. Sama chciałabym kiedyś takiego mieć. Ale ma jedną olbrzymią wadę. Nie potrafi postawić na swoim. Albo w ogóle tego swojego zdania nie ma. Bo jego zdanie to tak naprawdę zdanie jego rodziców. Bardzo mnie to wkurza, bo planujemy wspólną przyszłość, a on nigdy, jak miał do wyboru zostać ze mną chwile dłużej albo posłuchać rodziców i wracać do domu w podskokach, nie wybrał mnie.
Jestem osobą bardzo szczerą i zawsze o wszystkim mówię mojemu lubemu więc na Twoim miejscu, Alta, powiedziałabym, że chciałabym przyjść na to ognisko. W związku ważna jest szczerość i nie powinnaś się wstydzić swoich uczuć. Powiedz mu, że jest Ci przykro, że Cie nie zaprosił. Jestem pewna, że chce żebyś tam była tylko założył, że skoro tyle razy Cie gdzieś wyciągał i nigdy nie chciałaś, to teraz też nie chcesz. Zadzwoń do niego i powiedz, że chcesz przyjść. Schowaj dumę do kieszeni, bo w związkach się to nie opłaca.
Pozdrawiam i miłej zabawy na ognisku:)

Odnośnik do komentarza

U mnie jest podobnie. Studiujemy, ale na miejscu, także mieszkamy z rodzicami. Jak czytam co napisałaś, to niektóre sytuacje, jakby przypominały moje. Nie poszłam na ognisko i nie żałuję z tego co mi opowiadał. Ale następnym razem tak zrobię i postaram się zmienić.

A co Twego poprzednika... to proszę takich epitetów nie używać co do mojej osoby, bo grubo się mylisz. prostując sytuację, pragnę dodać, że post powstał dlatego, że kocham go i zależy mi na nim, a to nie świadczy o tym co napisałeś/łaś. Proszę się nie udzielać w takim wypadku, bo nie potrzebuję takich skwitowań.

Odnośnik do komentarza

Alta ,zgadzam się z halinką schowaj honor do kieszeni,porozmawiajcie ze sobą ciepło ale szczerze.Ludzie którzy chcą spędzić ze sobą cale życie muszą nauczyć się ze sobą rozmawiać.Spokojnie,słuchając się nawzajem,naprawdę można sobie wszystko wyjaśnić.Myślę że powinniscie razem gdzies wychodzić,bawić się.Rozumiem że moze nie masz ochoty na ciagle imprezy ale chociaz od czasu do czasu warto zebyś się przemogla i jednak poszła.Być może polubisz takie spędzanie czasu.
Jesli wróciliście do siebie to wykorzystajcie dobrze tę szansę,właśnie tak jak piszesz nie popelniając starych błedów.
Alta jeśli w pewnym momencie uznacie ze nie możecie się jednak dogadać...odpuście.Po ślubie nic się nie zmieni,nie wierz w to.Wszystkiego dobrego,trzymaj się.:-)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...