Skocz do zawartości
Forum

Zmęczona romansem


Gość b.zmęczona

Rekomendowane odpowiedzi

Gość b.zmęczona

Proszę Was o pomoc,sama nie daję już rady.Ja wiem,że sama jestem sobie winna,ale proszę o zrozumienie i nie ocenianie pochopnie.Nie chcę pisać jak to się zaczęło,ale w większości takiej sytuacji(romans wolnej kobiety z żonatym)początki są łudząco podobne,co wielokrotnie doprowadzało mnie do wniosków,że mężczyzna bywa bardziej przebiegły niż kobieta.Broniłam się przed zakochaniem,ale to nie pomogło.Nie potrafiłam powiedzieć "stop"sobie ani jemu,a w każdym razie na pewno nie wtedy kiedy sprawa zaszła za daleko.Boże,to takie typowe i przewidywalne...Przeszukałam chyba cały internet w onalezieniu rozmaitych wskazówek,począwszy od tego jak zakończyć romans,jak zapomnieć,jak się odkochać poprzez wyznania historii różnych kobiet na symptomach że on odejdzie/zostanie z żoną skończywszy.Żadna z nich nie pasuje do mojej sytuacji.Kiedy pytam go wprost co dalej,że ja nie umiem tak żyć,kiedy proszę go by pomógł mi uwolnić się,zawsze albo słyszę"nie wiem jak będzie,ale chciałbym z tobą być",albo"wierzę,że wszystko ułoży się szczęśliwie dla nas".Czuję,że mnie zwodzi,jednocześnie jestem przekonana o jego uczuciach,choć skłamałabym,że nie zastanawiam się nad ich szczerością.A bierze się to z mojego przeświadczenia o tym,że jeżeli kogoś kocha się tak bardzo,jak on to zapewnia,to wystarczy chcieć.Tymczasem jego odpowiedzi są takie jakby to zależało od sił pozaziemskich a nie jego woli.Wykańczam się,jestem zamyślona całymi dniami,myślę tylko o nim,obsesyjnie,bez niego nic mnie nie cieszy.Boję się,że pewnego dnia będę musiała zrobić z tym porządek i żyć bez niego.Nie wyobrażam sobie tego.Z drugiej strony marzę o świętym spokoju,a strach zaprowadza we mnie sama myśl o tym,że razem moglibyśmy być szczęśliwi,a tu trzeba będzie się pogodzić ze stratą być może czegoś naprawdę wspaniałego.Ja już sama siebie nie rozumiem.Jak mam z nim rozmawiać,by wiedzieć co on naprawdę myśli i co zamierza?Nie ukrywam,że to kłóci się z siłą uczuć jakimi go darzę,ale chciałabym podstępem wyłudzić od niego informację zwrotną nt.tego czy w rzeczywistości on wie czego chce i tylko mnie zwodzi.A jeśli tak to dlaczego?Błagałam,tłumaczyłam jak fatalnie czuję się w tej niepewności,próbowałam wszystkiego byle tylko mi pomógł.Oboje straliśmy się to skończyć,ale wrociliśmy do siebie po rozstaniu.Wydawało mi się,że skoro doszedł do wniosku,że jednak nie może beze mnie żyć,to w końcu coś z tym zrobi,a tu constans.Dodam,że ma dziecko i często powoływał się na nie w opisaniu swoich trudności z odejściem od żony.Jednak ja czuję,że tak naprawdę chodzi o nią.Raz twierdzi,że jej nie kocha,że to ja jestem jego miłością,a raz że kocha ale bardziej jest to przyzwyczajenie,sentyment do tego co razem z życiu przeszli.Boję się,że wariuję.Jestem zazdrosna o nią,wstydzę się że pozwoliłam na tak paskudną rzecz jaką jest romans,ale nie umiem go nie kochać.Pokochałam po prostu i koniec.Co z tym zrobić,jak z nim rozmawiać?

Odnośnik do komentarza
Gość b.zmęczona

Dziękuję za odzew.
Otóż romans trwa od 8 miesięcy.Dość szybko wydał się on przed Żoną,która wówczas kazała Mu wybierać i On wybrał Żonę i o swojej decyzji mnie poinformował prosząc o zrozumienie,wcześniej rozmawiając ze mną nt.tej sytuacji.Ja doradziłam Mu pozostanie przy rodzinie,zresztą nie wierzyłam,że nawet gdybym chciała by ze mną pozostał,to że tak właśnie by postąpił.To działo się za szybko.Wkrótce jednak wróciliśmy do siebie i po jakimś czasie znów się wydało.Tym razem porozmawialiśmy we trójkę.Przy nas obie wyznał miłość do mnie,Jej powiedział,że nie kocha Jej jak kiedyś.On poprosił o czas do namysłu,który się przedłużał niż wcześniej to deklarował.Żona nie mogła znieść tej sytuacji i przyspieszyła Jego namysły.Ponownie został z rodziną nie zrywając ze mną kontaktu,o którym co chwilę Żona się dowiadywała(sms-y,telefony,spotkania u Niego,u mnie,wspólne liczne wypady).Wytłumaczył mi swoją decyzję tym,że jeszcze nie jest gotowy,że obawia się reakcji Żony,teściów,tego co będzie się działo z Jego dzieckiem,co z mieszkaniem(kredyt),etc.Każdy powód był dla Niego nie do przeskoczenia.Aż po jakimś czasie Ona zagroziła rozwodem jeśli jeszcze raz się spotkamy.Przestał pisać,dzwonić,spotykać się,jednak utrzymujemy kontakt w pracy.O ile pozwala na to sytuacja spędzamy razem przerwy,rozmawiamy przed i chwilę po pracy.On twierdzi,że poinformował Żonę o tym,że jeżeli nie poradzi sobie z uczuciami do mnie,odejdzie od Niej.W sumie ustalilśmy wcześniej,że odpoczniemy od siebie i postaramy się zapomnieć o sobie by dać szansę na naprawienie Jego małżeństwa,skoro nie ma siły by odejść.Unikaliśmy siebie w pracy,ale po jakimś czasie znów nastąpił powrót.Siła uczuć się zwiększyła,zauważam to nawet bardziej u Niego niż u siebie.Planuje ze mną różne drobne rzeczy,ale wciąż czeka na odwagę by odejść.Czyli nie dał rady z uczuciami do mnie,ale nie zrobił z tym jeszcze nic(choć to dopiero miesiąc).Jak mam rozumieć człowieka,uczuć którego jestem pewna,ale nie wie On co będzie dalej.Raz mówi,że wierzy w to,że będziemy razem,a raz,że "nie wie jak będzie,czas pokaże,ale swojej miłości jest pewien i zależy mu na mnie ponad wszystko"? Widzę wiele sprzeczności,ale nie wiem do końca jak je rozumieć?

Odnośnik do komentarza
Gość jakich wiele

odejdz . jak z nim zostaniesz bedziesz miala dokladnie taki sam meksyk jaki urzadzilas jego zonie .miej odrobine honoru . sama napisalas ,ze wiesz ,ze jest to zle -to znaczy ,ze jestes jescze czlowiekiem. Pamietaj na nieszczesciu szczescia nie zbudujesz NIGDY

Odnośnik do komentarza
Gość angelika5389

Ja bym odeszła ,sama piszesz ze nie wiesz czego on chce . Jesli Ty sie usuniesz z jego życia on zostanie z żona i dzieckiem. Ona tez go kocha bo jesli by go nie kochala nie byla by z nim dalej po tym wszystkim co jej razem urzadziliscie nawet 5 min .Pomysl tez czasem o niej co ona czuje bo teraz myslisz tylko o sobie co by bylo dobre dla Ciebie . Ja wiem jedno jesli on by byl wolny to ok jesli wczesniej ich malzenstwo by sie posypalo ale tu nic na to nie wskazuje. a wybór nalezy do Ciebie.

Odnośnik do komentarza

Łatwo jest doradzić, jeszcze łatwiej krytykować. Serce nie sługa stało się ... pokochałaś człowieka którego kochać nie powinnaś. Nie wolno Cię za to potępiać, nie można też chwalić. Po prostu stało się.. Naszym zadaniem jest sprawić aby Ci było łatwiej zrezygnować z tej miłości, bo niewątpliwie jest to miłość jednostronna. Mimo mojego nicku jestem facetem, myślę jak facet i czuję jak facet. Wiem że cokolwiek bym nie napisał nie będziesz usatysfakcjonowana. Jako facet napiszę tylko tyle, zapomnij o nim , i nie piszę tu "On jest zły" Piszę "zapomnij"

Odnośnik do komentarza

Dziwię się jego żonie że go w dupę nie kopnęła...
Zdrada mija się z ideą związku... ale to tylko moja opinia.
Jeśli chodzi o tą chorą sytuacje: Proponuje zacząć się umawiać z kimś innym...
Kredyt, teściowie - to nie jest wytłumaczenie. Koleś po prostu nie wie czego chce. A Ty nie możesz być dla niego za każdym razem jak mu się żona znudzi. Albo w prawo, albo w lewo. Wiem że ciężko jest kogoś olać, zostawić i traktować kogoś kogo kochasz jak powietrze... Ale chyba lepiej się przemęczyć niż robić za koło zapasowe.
Chyba że zdarzy się sytuacja w której znowu zaczniecie się spotykać wtedy proponuje mu powiedzieć : Albo ja, albo żona. Jeśli powie żona - to go ładnie pożegnaj, jeśli "JA" czyli Ty to życzę POWODZENIA.

Odnośnik do komentarza
Gość b.zmęczona

Dziękuję Wszystkim za odpowiedzi.Jak do tej pory zgodnie stwierdziliście,że to nie ma sensu,coś w tym musi być.Ja już nie mam sił,czuję się wykorzystywna uczuciowo.Nie rozumiem tylko Jego motywów postępowania.Czy On może jest człowiekiem,któremu taki uklad pasuje z konkretnego powodu,którego nie znam?Zastanawiam się nad tym często i nie znajduję odpowiedzi.Z jednej strony nie ukrywa swoich uczuć w moją stronę przed znajomymi,ludźmi z pracy,z drugiej nie wiem czy to fair w stosunku do mnie jeśli jednak wie,że nie chce być ze mną.Czy jestem Jego słabością,czy kim?Bo między nami nie dochodzi do zbilżeń,jest tylko czułość wyrażana pocałunkami bądź przytulaniem się,dotykiem rąk itp.Dlaczego On wciąż i wciąż powtarza jak silną miłość żywi w moją stronę,to tylko utrudnia mi odejści.Dochodzi jeszcze sprawa pracy w jednym miejscu.Musiałabym ją zmienić,a jest to w mojej sytuacji trudne.Nawet gdyby On to zrobił,to ja zostanę tutaj sama z opinią opuszczonej kochanki.

Odnośnik do komentarza

Witaj.
Fakt, trudno radzic bedac "zimnym" na zaistniala sytuacje.
Moim zdaniem jednak, skoro mezczyzna nie potrafi wybrac, albo nie chce, to znaczy, ze unieszczesliwia kobiete, ktora kocha (byc moze na swoj sposob dwie), a skoro unieszczsliwia to sprawia bol. Ja bym odeszla, mimo wszystko. Jestes mloda, poradzisz sobie. Mam nadzieje, ze jestes zdrowa, a to jest bardzo wazne, wszystko inne ulozyc powinno sie "samo"...
Najlepszego w nowym roku!

Odnośnik do komentarza
Gość b.zmęczona

Dziękuję Ula.
Chyba nikt już,nawet ja sama,nie wierzy że to ma jakikolwiek sens.Chciałabym jedno jeszcze dodać.Trwałam w tym,bo robił wszystko bym nie odchodziła.Wielokrotnie prosiłam Go o szczerość,że jeśli nie chce być ze mną to ja to zrozumiem.Opowieści o nieszczęśliwym związku małżeńskim widać nie są do końca prawdziwe,albo nie jest tak źle by go definitywnie zakończyć.Chcę Mu wybaczyć te wszystkie miesiące pełne bólu,niepweności,tego że pozwalał na moje całkowite zaangażowanie w uczucie.Gdyby od początku mówił"nie wiem",albo "nie chcę odchodzić od żony"dziś byłoby inaczej,bowiem kilka razy padła wyraźna deklaracja,że już postanowił o rozstaniu z Żoną.To boli,ale dobrze mi tak.O wiele bardziej boli Ją...
Dzięki Ula za pytanie o zdrowie,jest względnie dobre,tylko mam chorą duszę,od zawsze jestem nieszczęśliwym człowiekiem,może dlatego tak kurczowo trzymam się tego "związku".Również wszystkiego dobrego w Nowym Roku życzę,dzięki za wsparcie i ludzkie podejście.

Odnośnik do komentarza
Gość madzia- lodz

Wielokrotnie próbowałam zakończyć mój 1,5 roczny romans, ale nie potrafię, nie mam siły odejść od niego, te rozstania i powroty, brak mi już sił, łatwo powiedzieć odejdź- mam tylko jego, tak bardzo go kocham :(

Odnośnik do komentarza
Gość madzia- lodz

Historia jakich pewnie wiele. Zakochałam się , nie planowałam tego, po prosty stało się. Nie było mi lekko w życiu a kiedy pojawił się On wszystko stało się prostsze, miałam kogoś kto potrafił mnie zrozumieć, cierpliwie wysłuchać, pocieszyć. On pocieszał mnie, ja pocieszałam jego. Pocieszałam gdy opowiadał jak to źle mu z żoną, jak bardzo cierpi, jaka to ona jest nieczuła, zimna dla niego, że nic ich już od dawna nie łączy, oddzielne sypialnie, nie rozmawiają ze sobą, że ona jest z nim tylko dla jego kasy itd...mówił też, że są chwile kiedy nie ma ochoty już żyć, martwiłam się bardzo o niego, smutno mi było gdy widziałam łzy w jego oczach. Coraz więcej czasu spędzaliśmy ze sobą. Myli się ten kto myśli, że łączył nas tylko seks . Ten był owszem ale sporadycznie. Widywaliśmy i widujemy się praktycznie codziennie, spędzamy z sobą dziennie po kilka, kilkanaście godzin, rozmawiamy, przytulamy się, pracujemy razem, wspólne posiłki, które razem przyrządzamy. Nie chce mi się wierzyć, że jego zona nic nie wie, nie podejrzewa. Tym bardziej że zdarzały się różne sytuacje, które wyraźnie wskazywały na to, że jej mąż ma inną kobietę. Ja go bardzo kocham , ale są chwile kiedy mam serdecznie dość takiego życia, bywam wtedy dla niego nieznośna, kłócę się z nim , prowokuje, robię różne rzeczy, żeby ta nasz znajomość się skończyła, z moich usta padają słowa , straszne słowa, które On mi jednak wybacza, bo jak mówi , mnie rozumie, rozumie moją sytuację, ból i to że się tym wszystkim dołuję i kocha , podobno bardzo mnie kocha, nie potrafi beze mnie żyć.. nic już z tego nie rozumiem , nie wiem co prawdą , co fałszem jest, czasem jest mi tak źle , że pragnę uwolnić się od niego na zawsze, chciałabym dosłownie zniknąć z powierzchni ziemi , ale świadomość że mam dziecko , że mam dla kogo żyć.. pokręcone jest to wszystko , miotam się z tym wszystkim , płaczę , nie wiem co mam z sobą zrobić, ale wystarczy że On się pojawi i ... jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie , niczego wtedy więcej do szczęścia nie potrzebuję. On jest dużo starszy ode mnie, ma dorosłe dzieci ..

Odnośnik do komentarza
Gość b.zmęczona

Fajnie Madziu,ze opisałaś swoją historię.Oczywiście Twoja historia jest łudząco podobna do mojej.Nie ma dnia żebym się nie zastanawiała nad pokrętnością sytuacji w której tkwię.Czy nie jest może tak,że do romansów jak nasze potrzebne jest kłamca i manipulant w postaci mężczyzny i kobieta skrzywdzona przez życie,wolna i spragniona miłości jakiejkolwiek?Nie potrafię odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie,gubię się w osądzie i czuję niesmak do siebie,że kocham a podejrzewam i oskarżam.Ale jak to inaczej rozumieć?Dlaczego w moim przypadku każdy powód jest dobry by odwlec decyzje trzymając mnie jednocześnie w bólu i niepewności,a w Twoim są nim nawet dorosłe już dzieci i żona z ktorą nic Go nie łączy?Często mam ochotę powiedzieć dość,głównie sobie.Najbardziej razi mi w takich historiach fakt,że mężczyzna nie powie otwarcie,że nie zamierza odejść od żony,a jeśli nawet to powie to przy próbie odejścia kochanki wszystko odwołuje i mami obietnicami bez pokrycia.Dlaczego choć wiem/przeczuwam co się święci nie mogę po prostu odejść?Może nas wszystkie trzyma to samo co ich wszystkich przy żonach?

Odnośnik do komentarza
Gość madzia- lodz

Mój wiele razy mówił o tym, że nie widzi przyszłości i sensu bycia z żoną. Były chwile kiedy mówił o rozstaniu z nią i snuł opowieści jak to cudownie by było, gdybyśmy tak już byli na dobre razem, zamieszkali z sobą itp..To że nie odszedł od żony, tłumaczył tym, że ma chorą córkę (przebyta depresja) i nie chce jej znów narażać na powrót choroby. Tylko dlatego nie nalegałam , nie wymagałam od niego podjęcia decyzji, tu nie chodziło już o jego zonę, ale o zdrowie jego córki. Potem wielokrotnie się zastanawiałam , czy mu naprawdę o tą córkę chodziło (przypominam-dorosła dziewczyna) , czy była to dla niego tylko wymówka, i mu najzwyczajniej w świecie pasowało takie podwójne życie . On wiedział , że mam miękkie serce i nie zrobię nic, nie będę niczego wymagać, bo nie chcę żeby tej dziewczynie coś się złego stało. Sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć, czasami mu wierzę , gdy mówi że kocha, że tylko ja się w jego życiu liczę, ale są chwile, kiedy wątpię w te jego słowa. Bo tak sobie myślę, że gdyby mnie kochał tak naprawdę, to by teraz był ze mną a nie bawił się z żoną i znajomymi na imprezie u niego, w nowym domku, który to niby kupił dla dzieci.

Odnośnik do komentarza

Powiem najpierw tyle ,że to nie jest problem ponieważ ta zaistniałą sytuację można rozwiązać. Problem byś miała jak byś była np: nieuleczalnie chora.
Wplatałaś się w głupi romans z facetem , który nie ma swojego zdania a Ciebie traktuje jak odskocznię od swojego nudnego życia z żoną , która pewnie nie daje mu już tego co dałas mu Ty. Facet traktuje Ciebie jak zabawkę , dajesz mu relaks on przy Tobie odpręża sie psychicznie a potem biegnie do zony , której nigdy nie opuści.
Kobieto daj sobie z tym spokój , bo to nie ma sensu zupełnie. Marnujesz tylko czas i swoją młodość . Poszukaj normalnego faceta który Cię pokocha i zaakceptuje z wszystkimi wadami i zaletami . Jesli tego nie zrobisz zmarnujesz sobie dziewczyno zycie. Czas mija nieubłaganie szybko , kazdy z nas sie starzeje i uroda młodość przemija. Chcesz pięknego dnia sie obudzić i żałować zmarnowanej młodości???? Teraz masz jeszcze szanse ułożyć sobie zycie więc na co czekasz ???? Zostaw to co było bo z tego nic nie będzie na 100%.
Moje zdanie jest takie ,zostaw tego faceta ,zapomnij o tym co było i postaraj się przebywać między ludźmi aby poznać faceta odpowiedniego dla Ciebie. Wykorzystaj jeszcze swoją młodość aby potem nie było za późno. Bo uwierz za jakiś czas będziesz bardziej żałować ,że przegrałaś młodość jak to ,że związałaś się z facetem nie dla siebie .
Życze powodzenia w znalezieniu nowego mężczyzny ,abyś znalazła spokój w sobie i odpoczęła od tego co było.

Odnośnik do komentarza
Gość b.zmęczona

Postanowiłam,że zakończę ten romans,że zniknę z Jego życia,a On zniknie z mojego.Wierzcie mi to nie takie proste,i nie chodzi o uczucia(to samo miejsce pracy,życie w tym samym małym miasteczku).Gdyby nie te przeszkody już dawno rozwiązałabym ten problem,ale perspektywa nieuniknionych choć przypadkowych spotkań,wspólna praca bardzo to utrudniają.Z drugiej strony w przeciwnym przypadku nie zbiliżylibyśmy się do siebie.To będzie wyjątkowo trudne,bo albo muszę zmienić pracę albo wyjechać by z bólem i wyrzutami sumienia,uczuciem wstydu nie patrzeć na to jak mężczyzna którego bardzo kocham,żyje z inną kobietą.Nie wiem jak to zrobię,ale muszę wypić nawarzonego piwa.
Co mnie jeszcze boli w tym "związku"?To,że zawsze bardzo uczciwie podchodziłam do Niego i Jego uczuć,mam tu na myśli Jego uczucia względem Żony.Momentami robiłam za Ich terapeutę,śmieszne ale przwdziwe.Tłumaczyłam,albo próbowałam zrozumieć,że może On darzy jednak Ją miłością,wyjaśniałam czym Ona między Nimi może być,na czym polegać i w związku z tym ja się usunę,możliwie jak najmniej boleśnie.Błagał bym tego nie robiła,bo On jest dorosły,wie czym jest miłość i nikt nie ma prawa za Niego czuć ani myśleć.I co sobie tym narobiłam?To koniec,muszę odejść.

Odnośnik do komentarza
Gość b.zmęczona

Madzia,zrób tak jak ja.Córka Twojego kochanka to wymówka.Ona jest dorosła,nawrót depresji-jesteś pewna prawdziwości tych słów?Wczoraj miałam podobne odczucia do Twoich-Sylwester a Oni razem,w domku...kto wie jak spędzili ten wieczór?Wiem jedno-kiedy się zobaczymy On będzie narzekał,że było beznadziejnie,a w rzeczywistości było normalnie,może nawet całkiem miło.Nie twierdzę,że mieli skakać sobie do oczu,ale jeśli było znośnie,to czego On chce ode mnie???Niech będzie przy Niej sercem,ciałem i umysłem(może jest?),ale bez oszustwa że ja nadal jestem między Nimi.Coraz bardziej dostrzegam jakie to wszystko obrzydliwe.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...