Skocz do zawartości
Forum

Romans z kolegą z pracy


Gość inka2

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem gdzie szukać pomocy.Rozmawiałam wiele razy z przyjaciółką,z matką,siostrą,nawet z Nim.Nie pomagają żadne rozmowy-uczuć nie da się oszukać,"branie na rozum"też niewiele daje.Od niespełna roku mam romans z żonatym mężczyzną.Historia jakich wiele.Był tylko kolegą z pracy,w pewnym momencie poznaliśmy się bliżej-zaczęliśmy rozmawiać na błahy temat,który od słowa do słowa zaprowadzil nas na teren Jego prywatnego życia.Zadałam mu intrygujące pytanie,które zaczęło wiercić Mu dziurę w mózgu.Jestem z natury osobą,która bardzo lubi słuchać innych,zadawać pytania,pozwala otwierać się innym,zwierzać"z siebie".Ludzie mi ufają.Ale to nie jest tematem mojego posta.Tak więc ów wtedy kolega na moje "pytanie"zaczął się zastanawiać nad swoim małżeństwem i polubił rozmowy ze mną na ten temat.Być może ja wtedy byłam naiwna i nie wyczułam Jego prawdziwych intencji?Nie wiem,do dziś nie znajduję odpowiedzi.Bardzo szybko polubiliśmy się,zaczęliśmy odczuwać wielką chęć przebywania ze sobą,czuliśmy się ze sobą bardzo dobrze.Po jakimś czasie odkryłam,że po powrocie do domu bardzo brakuje mi Jego osoby,że tęsknię.I w tym samym czasie dostałam od Niego sms-a,że On czuje to samo,że pomimo iż ma rodzinę,myśli o mnie i nie daje mu to spokoju.Opamiętałam się jednak i zakazałam mu takiego zachowania,robiąc straszną awanturę na drugi dzień.Nie wracaliśmy przez jakiś czas do tematu,ale on samoistnie się odnowił.Nie byliśmy w stanie dłużej siebie oszukiwać.Nie doszło do niczego więcej niż do pocałunku i wtedy powiedział,że mnie pokochał,calym sercem.Znów mnie to przeraziło,po pierwsze tak wielkie słowa,po dość krótkim czasie,po drugie bałam się,bo przeczuwałam,że z tej historii będzie więcej krzywdy dla wszytskich niż czegoś dobrego.Nie pomyliłam się...Zakazałam nam obojgu spotkań po pracy,nie wytrzymał nerwowo na myśl,że chce skończyć z nim znajomość już nie tylko po pracy,ale nawet w niej.Jego zachowanie musiało być pełne stresu,napięcia do tego stopnia,że Jego żona wyczuła co jest na rzeczy i zadała mu pytanie wprost-czy ma kogoś.Byl wtedy wypity,to dodało mu odwagi,uśpiło czujność i przyznał się bez dwóch zdań.Na drugi dzień spotkał się ze mną,opowiedział zdarzenie,zapytał czy chcę z nim być,nie wiedziałam wówczas,ale miałam jakąś pewność,przeczucie że przecież nie zostawi rodziny z dnia na dzień,nie chciałam tego.Miałam rację,i wkrótce zaczął się koszmar-mój,Jego i Jej.Ona straciła zaufanie,on po wcześniejszej informacji dla mnie,ze zależy mu na żonie(pomimo iż Jej nie kocha) i na dziecku wrócił do mnie.Ja na Niego czekałam i nie zwarzałam już na konsekwencje.Powiedział szczerze,że nie chce rozstawać się z żoną,choć nie darzy Jej uczuciami,dobrze mu tak jak jest.Bardzo mnie to zabolało,ale nie wyobrażałam sobie,że znów móglby zniknąć.Wtedy już wiedziałam na pewno-kocham Go nad życie.Romans wrócił ze zdwojoną siłą,choć wciąż żylam z bólem,że On nigdy nie będzie mój.Wkrótce wydałało się wszystko.Ponowny szok dla Żony i sms od Niej dla mnie byśmy porozmawiali w trójkę i postanowili coś raz na zawsze.Bylam pewna,że to koniec.Okazało się,że On chce czas do namysłu.Widok Jej na te słowa oraz wyznanie milości w moją stroną zapadły mi w pamięci do tej pory.Silna postawa,godna ale bijący od niej ból rozczarowania i smutku...brak mi słów.Poczułam do Niej symaptię,szacunek i podziw w jednej chwili.Jednak to było chwilowe i nie dziwi mnie to.Ona bardzo Go kocha,mimo bólu ktory Jej zadał.Ale ja również.Czas jakiego On potrzebował do namysłu zaczął się przedłużać.Obie zgodnie doszlysmy do wniosku,że nas zwodzi.Ona miała dość,kazała zdecydować się w ciągu tygodnia.Wybrał Ją,mnie okłamując,że niczego nie postanowił.Ją zapewnił,że ze mną koniec.Znów się wydało.Ona ma już schizy,ja też.Powiedział tylko jedno-jeśli nie uda Mu się o mnie zapomnieć,odejdzie z domu.Odchodzi tak już od kilku miesięcy.Wiem,że mnie kocha,ale wiem też że Ją jednak też.Nie tak jak kiedyś,nie tak bardzo jak mnie,ale to z Nią jest bardziej związany,bo spędzają więcej czasu ze sobą i wspólnie stawiają czoło przeciwnościom losu.Łączy Ich też dziecko.Jestem na przegranej pozycji.Dla mnie są tylko słowa,że to mnie kocha bardziej,inaczej ale bardziej i nie wiem jak to rozumieć?To mnie darzy uczuciami,też tego nie rozumiem,więc czym darzy Ją jeśli twierdzi,że Ją kocha ale nie ma mowy o uczuciach i to przy mnie chce Mu się żyć.Wpadam w obłęd,Ona też bo wie,że on o mnie myśli i tak do u...nej śmierci?Obie mamy dość,kogo kocha i z kim będzie nasz bohater?

Odnośnik do komentarza
W dniu 29.12.2012 o 16:12, Gość inka2 napisał:

 

Łzawa historia i do bólu banalna. Dupek pozbawiony zasad i równie niemoralna kochanka, a wszystko pt "wielka miłość". 

Dwie zdesperowane kobiety walczą o zdrajce, a ten robi sobie casting. Gdyby żona była mądra kopnelaby go w tylek i tym sposobem dawno skamlalby u jej drzwi. 

Żonie życzę rozsadku i zdrowego egoizmu, a kochane związku z tym właśnie zdrajcą, a potem twardego ładowania, gdy jej zgnile szczęście zakłóci kolejna "wielka miłość" do kolejnej zakochanej i pozbawionej skrupułów kochanki. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 29.12.2012 o 16:12, Gość inka2 napisał:

"Czas jakiego On potrzebował do namysłu zaczął się przedłużać.Obie zgodnie doszlysmy do wniosku,że nas zwodzi.Ona miała dość,kazała zdecydować się w ciągu tygodnia.Wybrał Ją,mnie okłamując,że niczego nie postanowił.Ją zapewnił,że ze mną koniec.Znów się wydało.Ona ma już schizy,ja też.Powiedział tylko jedno-jeśli nie uda Mu się o mnie zapomnieć,odejdzie z domu.Odchodzi tak już od kilku miesięcy.Wiem,że mnie kocha,ale wiem też że Ją jednak też.Nie tak jak kiedyś,nie tak bardzo jak mnie,ale to z Nią jest bardziej związany,bo spędzają więcej czasu ze sobą i wspólnie stawiają czoło przeciwnościom losu.Łączy Ich też dziecko.Jestem na przegranej pozycji.Dla mnie są tylko słowa,że to mnie kocha bardziej,inaczej ale bardziej i nie wiem jak to rozumieć?To mnie darzy uczuciami,też tego nie rozumiem,więc czym darzy Ją jeśli twierdzi,że Ją kocha ale nie ma mowy o uczuciach i to przy mnie chce Mu się żyć.Wpadam w obłęd,Ona też bo wie,że on o mnie myśli i tak do u...nej śmierci?Obie mamy dość,kogo kocha i z kim będzie nasz bohater?
 

Witaj inka2,
wasz "bohater" zostanie z żoną. Ten fragment który napisałaś i który zacytowałam oraz to co podkreśliłam świadczy o tym że on ciebie nigdy nie kochał. Co prawda mówił do usra_nia że ciebie kocha. Ale prawda jest taka  że był tobą zafascynowany, zauroczony, zaintrygowałaś go. To wszystkie uczucia jakimi Ciebie darzył. To było coś czego najwidoczniej zabrakło mu w małżeństwie. Ale  sama napisałaś że on twierdzi że Ją kocha. Jego żona wykazała się ogromną klasą że postanowiła spotkać się we troje i jeszcze późnej rozmawiać z Tobą. Przynajmniej zobacz że ten facet nigdy nie mówi Tobie prawdy. Żonie powiedział że zostaje z nią, a Ty miałaś być ciągle bezwiednie tą "drugą". Gdyby jego żona ci nie powiedziała nie wiedziałabyć że ciebie oszukuje. Nigdy nie myślał o tobie jak o kimś do związku. Fajnie mu się z Tobą gadało i romansowało a to było coś innego niż szara rzeczywistość w małżeństwie. To był dla niego tylko i wyłącznie romans. Nagadał ci to co chciałaś usłyszeć, otworzyłaś się i się zakochałaś. Fakty są takie, jesteś na straconej pozycji bo zawsze w tym wypadku będziesz tą drugą na "romans". Sama napisałaś że z żoną jest w każdy sposób związany, wszystko ich  łączy. Dla Ciebie zostawił tylko słowa. Czym Ją darzy - darzy Ją miłością mimo tego że zdrada wyszła, pewnie boi się że straci wszystko czego dorobił się w tym małżeństwie i uważam że mimo że Tobie naopowiadał bajek że chce mu się żyć przy Tobie, to jest to zwykłe urabianie Ciebie, zobaczył że się zaangażowałaś i zgadzasz się na wszystko i we wszystko mu wierzysz. Ja uważam że On już wybrał. Poza tym chciał czasu do namysłu żeby wybrać między żoną a Tobą? Aż taki Belmondo z niego? To jakiś stragan z krowami do wyboru do koloru gdzie facet sobie wybiera która chce, raz weźmie tą później drugą. Sorry, ale to jest  niesłychanie upokarzające. I na koniec, wyobraź sobie że jednak zostałby z Tobą, a po pewnym czasie potraktował Ciebie jak żonę i zaczął zdradzać z inną.

Odnośnik do komentarza
W dniu 29.12.2012 o 16:12, Gość inka2 napisał:
55 minut temu, Yonka1717 napisał:

Miało być "twardego lądowania" - pisałam z telefonu. 

Nie jestem w stanie zdobyć się na empatię wobec kochanków niszczących komuś życie.

Wszystko pięknie, już nie skomentuję bo się sama rozpisałam w temacie ale czy widziałaś datę tego wątku?

Odnośnik do komentarza
1 minutę temu, Yonka1717 napisał:

O żesz kurczę! Zdobyłam złotą łopatę archeologa ?

Jak Ty łopatę to ja koparę. Tyle się naprodukowałam i nie ma tutaj możliwości żeby to usunąć. Modreatorzy powinni takie starocia sprzed 8 czy 9 lat usuwać. Pzdr.

Odnośnik do komentarza

Myślę, że warto unikać takich sytuacji. Właśnie dlatego warto sobie na spokojnie zerknąć tutaj https://kobiecystyl.pl/romans-w-pracy-jak-rozpoznac-jego-poczatki-unikaj-romansu-z-szefem-i-zonatymi/ i poczytać. Jest tam bowiem wiele ciekawych i praktycznych informacji, które mogą okazać się naprawdę niezwykle przydatne. Rozejrzyjcie się tam na spokojnie. Być może uda wam się uniknąć takich sytuacji. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...