Skocz do zawartości
Forum

Jak sobie poradzić z myślą o samobójstwie?


Gość Babetta

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 45 lat. od dluzszego czasu mam poczucie bezsensownosci, opuszczenia, totalnej samotnosci. Nie widze sensu życia. Nie mam zadnego celu, nie cieszy mnie nic a jesli cos sprawia, ze czuje sie szczęśliwa, zostaje brutalnie sprowadzona na ziemie przez mojego partnera, ktory potrafi ranic jak malo kto. Kocham go ale nie potrafie sobie poradzic z bolem, myslami, lzami, do ktorych on mnie doprowadza. Moja mama, ojciec, siostra nie zyja, nie widze nikogo w moim otoczeniu kto by mnie zrozumial, wytlumaczyl. Tym bardziej, ze mieszkam za granica. Czuje sie jak w potrzasku, nie widze przyszłości, nie wiem co mam ze soba zrobić. Nie mam siły by żyć. Mam dość cierpienia , łez, a to mi towarzyszy przez cale moje życie. Gdybym chociaż miala mamę albo siostrę byloby mi lżej i pewnie mialabym wieksze poczucie bezpieczenstwa, ktorego mi strasznie brak. W polsce nie mam do czego wracac a tu co jakis czas odbierane jest mi poczucie przynaleznosci do miejsca i domu. Czuje bezradnosc, Juz sama nie wiem co czuje...wszystko to co popycha czlowieka do samodestrukcji. Nie chce tak żyć. Mam dość.

Odnośnik do komentarza

Kochasz go pomimo tego, że Cię rani? Jeśteś pewna, że to miłość a nie kurczowe trzymanie się czegoś co daje Ci namiastkę bezpieczeństwa? zastanów się nad tym?
Od ilu lat jesteś za granicą? Na pewno masz jakiś znajomych, może przyjaciół? Pracujesz? Jesteś się w stanie sama utrzymać?

Odnośnik do komentarza

Jestem we Francji od ponad trzech lat. Bardzo chcialam nawiazywac kontakty z polakami ale niestety nie przetrwaly one proby czasu i roznily sie nasze cele. Ja chcialam przyjaźni, oni pomocy w załatwianiu swoich spraw. Gdy okazalo sie, że niewiele korzysci maja ze znajomosci z nami, zniknęli bez sladu. W tej chwili nie mam ochoty na poznawanie polaków, mam nauczkę.
Wszyscy, którzy sa wokół mnie to francuzi, tylko nieliczni mowia odrobine po angielsku. Probowalam zaprzyjaźnić się ale bariera jezykowa po prostu nie pozwala. Generalnie nie mam tu nikogo bliskiego, przyjaciół, jestem sama, nikt nas nie odwiedza, rzadko my kogoś. Zajmuje sie domem ale to mi nie wystarcza i nie chcę spedzic reszty zycia pomiedzy garami, praniem, prasowaniem. Probowalam realizowac swoje zainteresowania, decoupage, rozne reczne robotki, ale w tej chwili nawet juz to mnie nie cieszy i nie widze sensu tworzenia bo i po co i dla kogo? Nie, to wszystko nie ma sensu, nawet jesc mi sie nie chce...
Czy go kocham.? tak, kocham i jestem z nim ...teraz sama nie wiem po co, dlaczego i chyba i to traci sens. Inicjowalam milion rozmow z nim i juz mi sie nie chce.
Skomplikowany człowiek ale nie okreslilabym go złym. Po rozwodzie wszystkie pieniadze zainwestowalam w dom, meble, rzeczy, życie nasze wspolne wiedzac, ze w ten sposob zapuszczam korzenie. ale co z tego, nawet gdybym odeszla to dokad...po co mi meble, te wszystkie rzeczy jak i tak nie mam dokad ich zabrać, zreszta w nosie mam te materialne dobra.
Czuje sie niepotrzebna, nieważna, nikt po mnie plakac nie będzie i niewiele po mnie zostanie. Chcialabym juz umrzec...mam dosyc zycia. Tesknie okropnie za mama i siostra. Bardzo chciałabym je zobaczyć.

Odnośnik do komentarza

hm mowisz robótki ręczne:) A próbowałaś je sprzedawać, na zachodzie nie ma takiego czegoś i takie wyroby są cenne, mówię Tu o robieniu na drutach, szydełku itp. Może to dałó by Ci jakąś satysfakcję.
Co do języka to czy dowiadywałas sie o kursy doszkalające? Może one bedą dla ciebie dobrym wyjściem?

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Babetta nie wiem, w której części Francji obecnie przebywasz, ale na południu w miasteczku Aix-en-Provence jest duża wspólnota Polaków, zgromadzona wokół polskiego kościoła. Z własnego doświadczenia wiem, że są to ludzie bardzo życzliwi i otwarci, chętni do pomocy. Jest też tam szkoła języka polskiego i myślę, że miałabyś możliwość podszkolenia również francuskiego.
Poza tym, warto żebyś skonsultowała się ze specjalistą, gdyż to wszystko, o czym napisałaś może sugerować zaburzenie depresyjne, jednak wiarygodna diagnoza przez internet nie jest możliwa.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Mieszkam koło Metz w miejscowości Peltre. Chodzilam do Czerwonego Krzyża na nauke jezyka francuskiego ale po paru miesiacach zostaly one przerwane. W tej chwili nawet nie mysle o niczym co mialoby zwiazek z moja przyszłością, Mialam plany, zreszta probowalam je realizować...robilam bombki, dekoracje decoupage swiateczne ale i to porzucilam w tej chwili. Nie ma sensu i nie ma nikogo kto by mnie dopingowal, zachęcał, czy chociażby pochwalił. Moje życie stanęło, zatrzymało się. Calymi dniami myślę, zastanawiam sie nad wszystkim, nad sobą, sensem życia ... i czuje tak ogromna bezradnosc, bezsilność. ..jestem tak bardzo samotna i ...bardzo nieszczęśliwa. Probowalam wszystkiego, pomagalam sobie jak umialam ale teraz pomoc sobie samej nie potrafię.

Odnośnik do komentarza

Witaj Babetta :)
Moja rada: weź kartkę i długopis..i odpowiedź na pytanie;

już ?
siedzisz wygodnie? masz tą kartkę i długopis? ok..

to teraz weź kilka głębokich oddechów z zamkniętymi oczami, rozluźnij się..i

wyobraź sobie, że całe swoje życie zawijasz w folię przeźroczystą, odstawiasz na półkę, i

... jesteś wolna ! :)

Teraz wyobraź sobie, że te wszystkie smutki, łzy, krzyki, bóle, lęki, zmartwienia nie są Twoje, tylko kogoś innego

..a Ty chcesz tej osobie pomóc, coś jej doradzić, jakoś wesprzeć!
I teraz odpowiedz na pytanie ..CO BYŚ DORADZIŁA KOMUŚ TAK NIESZCZĘŚLIWEMU???

pierwsza myśl jaka Ci się pojawiła jest odpowiedzią na Twoje osobiste problemy...

wiem, że to może trochę odjechany i dziwny sposób , ale uważam, że kobiety są tak silnymi istotami, że potrafią sobie świetnie radzić w każdej sytuacji! tego Twojego chłoptasia to kopnęłabym tak w tyłek, że nogi bym nie wyjęła!! zamiast Cię wspierać to Ci ę jeszcze dołuje! a Tobie też bym dała klapsa- ile to już czasu jesteś smutna?? owszem można się podołować , ale przychodzi taki moment, że należy powiedzieć DOŚĆ! wstać i z zapałem wziąć się z życiem za bary ! GŁOWA DO GÓRY KOBIETO :) JESTEM Z TOBĄ :) ŻYJ SZCZĘŚLIWIE ! :) I PAMIĘTAJ - JESTEŚ WARTOŚCIOWYM CZŁOWIEKIEM I ŻYCIE CIĘ WSPIERA!!! :)

Odnośnik do komentarza

Rozumiem Ciebie tez mam dosyc zycia. Moja partnerka nie wie czego chce rani mnie tym, ja po prostu wiem ze jesli odejdzie bo taka opcja istnieje, choc mam nadzieje ze nie dojdzie do niej to nie poradze sobie z tym. Wiem ze wtedy ostatni raz odwiedze miejsca, ktore mam zaplanowane i potem... Mam nadzieje ze Bóg mi wybaczy i zrozumie.

Odnośnik do komentarza

od 15tu minut wpatruję się w Wasze wypowiedzi (ddd34 i Babetta ) i ciśnie mi się tyle słów, które chciałabym napisać, że zabrakłoby miejsca..
po 1wsze-do ddd34- czy ja dobrze rozumiem, że masz dosyć życia bo Twoja partnerka nie wie czego chce??? i Ty jak ona odejdzie to masz zamiar się zabić ?????? czy Ty upadłeś na mózg ??????? a, no i jak coś to Bóg Ci nie wybaczy i nie zrozumie, ponieważ Ty sam siebie nie rozumiesz, nie oczekuj od Boga czy ludzi naokoło, że będą Cię szanować, skoro sam tego nie robisz...
po2gie-do Babette- jestem bardzo ciekawa co napisałaś w tej swojej ostatniej woli...

Odnośnik do komentarza

To jest bardziej skomplikowane, tu napisalem w wielkim skrocie co jest grane. Nawet nie wiesz jaki to jest ból żyć ze swiadomością, że wspolne zycie fajnie sie zaczelo ukladac az wszystko runeło z mojej winy, niby wybaczyła mi wszystko, ale nie jest dobrze, ja nie bede potrafił bez niej żyć jesli stwierdzi, że już nie zaufa mi, ze taka atmosfera jaka jest bedzie dłużej się utrzymywać to koniec :-( Nie potrafie słowami wyrazić jak cholernie jest mi źle, dołująco. Na razie zachowuję pozory ze jest dobrze, ale tak naprawdę nikt nie wie co czuje. Teraz to chyba ostani czas na poprawe, albo się uda albo nie. Jesli nie to nie widze sensu życia i swiadomosci ze jakis inny facet moze byc z nia a nie ja. To nie takie proste jak sie wydaje. Ta mysl zakonczenia tego cierpienia momentami jest tak silna ze powraca. Ja widze tylko te dwa wyjscia, albo sie poprawi, albo już na zawsze się pożegnamy. Póki ktoś nie znajdzie się w takiej sytuacji to dla niego wszystko jest takie proste. Gdybym jej tak nie kochał bylo by prosciej, a tak d...

Odnośnik do komentarza

Domyślam się, że to jest skomplikowane. Naprawdę. Nie bagatelizuję Twoich uczuć. Chodzi mi o to, że człowiek potrafi znieść wiele i się nie poddawać. Są na świecie tysiąc razy gorsze zdarzenia niż odejście kobiety. Sama w życiu przeszłam rozwód i śmieć Mamy...uwierz, że wiem jak to jest czuć się tak bardzo źle, że nie widzisz innej drogi tylko samobójstwo....Powiem Ci tak- po pierwsze musisz jej pokazać jaki jesteś silny, jak bardzo walczysz o nią, jak mocno kochasz ( samobójstwo to objaw słabości-a żadna kobieta nie chce być z tchórzem)! Czy jeśli ona odejdzie, a Ty ze sobą skończysz to ona będzie szczęśliwa??? Czy do końca życia będzie miała poczucie winy, że to z jej powodu się zabiłeś???? Popatrz na to z tej strony..!.. A poza tym, czasami jest tak, że musimy coś stracić, żeby to docenić...Znam osobiście przypadki małżeństw, które się rozwiodły, a później do siebie wrócili. Zrozumieli, że są jednak dla siebie najważniejsi i teraz ich związek jest prawdziwy, partnerski, i silny jak nigdy wcześniej. Życie potrafi zaskakiwać czasami bardzo, nie dowiesz się co Ci jeszcze oferuje jeśli zakończysz je przed czasem. Ono i tak kiedyś samo się skończy:) A od teraz stań się pogodnym człowiekiem, uśmiechniętym, myślącym pozytywnie:) wiem ,że to nie jest łatwe, ale spróbuj, co Ci szkodzi? Zmuś sam siebie do optymizmu, tylko to Ci pomoże. Tylko Ty sam jesteś sprawcą własnego szczęścia! :) W razie czego służę pomocą i radą:) Pozdrawiam-Karolina-kushum108

Odnośnik do komentarza

Dzięki za słowa. Napisze dokładnie o co chodzi. Przed kilkoma dniami stacilem zaufanie mojej dziewczyny, wszystko co było między nami przerodziło się w jej obojętność. Pisałem z inna dziewczyna, troche upiększając to wszystko. Żałuję tego strasznie i brzydze się tym. Co mam zrobić, aby odzyskać to co było do tej pory między nami. Strasznie mnie to boli. Pewnie powiesz ze idiota jestem i ok. ale przyznalem sie do blędu. A stamta dziewczyna jeszcze nic sie nie zaczelo sie dziać a zakonczylem to bo uswiadomilem sobie jaka cudowna dziewczynę mam. Chciałym aby zaufała mi na nowo całkowicie. Co mam zrobić aby odzyskać ją całkowicie czyli aby zaczela mi ufać, tęsknić itd. Dostałem nową szanse i nie chce jej zmarnować. Nie powtórzy się to nigdy, nie zamierzam więcej popełniać takich błędów. To jest kobieta ktorą kocham i gdybyś wiedziela co czuję, do niej i wobec tej calej sytuacji to wiedzielialabys ze nie jestem w stanie zrobic tego ponownie. Nie miałem zamiaru zdradzić, ale głupio gadałem, był kryzys emocje gdzie musialy ujsc i uszly ale nie w tym kierunku co powinny. Tylko jesli ktos strasznie szczerze załuje tego to czy nie zasluguje na przebaczenie. Ona zna mnie z innej strony, tej lepszej i chce taki być. Ale mam swiadomosc ze to gdzies moze w niej siedziec a tym samym jak kiedys mi powiedziala czuje wstret do mnie. Ogolnie ona sama nie wie co czuje. Wie jak mi napisala ze jestem bardzo dobrym czlowiekiem i w pewnym sensie rozumie mnie to kiedys tez tak zrobila jak byla z kims innym. Karola ja nie wyobrazam sobie zycia bez niej sprawiam dobre pozory a wewnetrznie jestem zalamany strasznie, wiem jak to chce zrobic, ukladam sobie jak to ma wygladac. Hamulce czuje ze puszcza jak ona powie mi koniec. Nie wiem czy bedzie czula wyrzuty, ale wierz mi o nikogo tak sie nie staralem, nawet o dziewczyne z ktora bylem 5,5roku, a takze o dziewczyne z ktora bylem zareczony ale zerwalismy zareczny. Ona to moje marzenie, ktora kocham ponad zycie. Dla niej wszystko jestem w stanie zrobic. Ale to co ona czuje, a raczej jej oschlosc nie daja nic, tylko niezadowolenie. Wiesz Karola, na zewnatrz wsrod rodziny jestem jakby nic sie nie stalo ale wnetrze atakuje. Czekam jak to bedzie, nigdy jakos mi sie nie ukladalo i ja juz nie chce dluzej tak, dalej cierpiec. Wiesz napisala mi ze to mi bardziej zalezy niz jej i sama wiesz jak czuc sie tez mozna. W kazdym razie walcze z tym ale do czasu, kiedy powie koniec potem pewnie bede w szoku i koniec nastapi. jestem cholernie zalamany tym wszystkim. dzieki za wysluchanie. Nie potrafie myslec pozytywnie.

Odnośnik do komentarza

Wydaje mi się, że nie zrobiłeś nic aż tak strasznego...pisanie z inną dziewczyną to nie pójście z nią do łóżka przecież...ale ok, Twoja panna miała prawo poczuć się zdradzona, zabrałeś jej poczucie bezpieczeństwa..było to kilka dni temu, więc nie oczekuj, że otrząśnie się z tego szybko, daj jej czasu tyle ile potrzebuje..postaw się w jej sytuacji, jeśli musi od Ciebie odejść, żeby nabrać dystansu i wszystko przemyśleć na spokojnie to niech to zrobi..
Może zaproś ją na kawę, usiądźcie naprzeciw siebie, i powiedz jej bardzo spokojnie, że jesteś świadomy swojego błędu, ponosisz właśnie jego straszne konsekwencje, ale jesteś gotów stanąć na głowie, żeby wszystko naprawić. Wiesz, że zajmie to sporo czasu, ale ona, Ty i Wasz związek jest tego wart.
A może jeśli mieszkacie razem, zrób coś naprawdę wystrzałowego, np. obsyp całe mieszkanie płatkami róż, porozpalaj wszędzie świece, i poobklejaj wszystko karteczkami z napisem Kocham Cię:)
Ciężko mi tak doradzać ..ale myślę, że Twoja dziewczyna jest w szoku, a żeby wyjść z szoku czasami trzeba przeżyć większy, jakaś odleciana niespodzianka mogłaby pomóc:)
I jeszcze jedno, nie naciskaj jej, nie wywieraj presji, pamiętaj,że ona też czuje się paskudnie tak jak i Ty..
Nie znam Cię, ale będę trzymała kciuki ,żeby Ci się udało, nie pozwolę Ci tak po prostu się poddać, stchórzyć, i zniszczyć życie sobie, jej i przy okazji pewnie jeszcze paru osobom.
Potrafisz myśleć pozytywnie!!! Przestań marudzić i do roboty!!! Już! :):):)

Odnośnik do komentarza

Nikt nie napisał mi nic takiego jak Ty. Wierz mi nie zależy mi na życiu, skoro o niej nie moge zapomiec, wciaz mysle, nic mi nie idzie, to nie widze dalej tak zyc. Ok. postram sie, cos zrobic aby cos zmienilo sie. Tu masz racje ostatnio ja troche naciskalem wiec chyba musze troche odpuscic i poczekac.

Odnośnik do komentarza

JESTEŚ:) tylko tak głęboko schowała się Twoja siła, że jej nie widzisz..ale ona tam jest, tylko musisz odbić się od dna, a nie osiąść na nim..i Ty dobrze o tym wiesz..przypomnij sobie siebie z tamtego czasu:) skąd czerpałaś energię do życia?

a nie możesz wrócić do Polski? na pewno masz tu kogoś, kogokolwiek, kto jest w jakiś sposób Ci pomóc..

myślę, że w kraju poczułabyś się lepiej..jak u siebie i dałoby Ci to więcej siły..

Odnośnik do komentarza

Widzisz, to dziwne co powiem...ale nie mam nikogo, kto moglby mi pomoc w kraju. Pewnie, ze mam kolezanki, jakies dawne znajomki ale liczyć na cos wiecej niz na odwiedziny przy wie nie mogę. Rodzina? rodziny nie mam a jakieś ciotki dawno zapomnialy o mnie nawet gdy bylam jeszcze w kraju. Po smierci mamy potem siostry i ojca zupelnie przestalam kogokolwiek obchodzić. Moi bliscy zmarli w krotkich odstepach czasu od siebie a tzw. "rodzina" nie znalazla czasu aby ich pozegnac. Wszyscy byli tak szalenie zajęci. Mam duży żal. Generalnie jest we mnie tyle zalu, rozczarowania ludźmi...tymi na ktorych wydawalo sie, ze zawsze, ale to zawsze mozna polegać i oczekiwac pomocy ( nie mam na myśli materialnej), wsparcia, oparcia nawet prostej rozmowny. Wszyscy mnie zawiedli.
Nigdy nie myślałam, ze zostane sama. To jest nie do zniesienia, świadomość, ze jestem zupelnie sama.
Zdaję sobie sprawę, ze moja sytuacja nie jest prosta i ciężko osobie takiej jak ja pomóc....może nawet jest odrobine za późno.
Najgorsza jest myśl, kto mnie pochowa. Ja pochowalam wszystkich przed sobą a mnie?

Odnośnik do komentarza

Często dopada człowieka ta myśl ponura i tak ciężko z niej wyjść.Babetta kiedy kobieta żyje u boku partnera u którego niema zrozumienia i spełnienia a szczególnie wysłuchania,brak zażyłości w postaci przyjaciół i otoczenia najbliższej rodziny.Do tego brak perspektyw i bezpieczeństwa od strony finansowej,można polec i przyjdą te ponure myśli to zrozumiałe.Z tego co opisałaś w Francji nie możesz na nikogo liczyć w Polsce też,tak że mimo wszystko musisz zacząć od siebie.To trudne i co ważne pomimo uprzedzeń i rozczarowań ludźmi musisz do nich wyjść,wszelkimi sposobami choć wiem jak trudno zbudować zaufanie.Zawsze jest tak co ma swój koniec ma początek lecz według postów zauważyłem ze lista tych powodów (złych) jest długa,niema żadnych pozytywów których można było by się złapać na początek? Coś co choćby na chwile da ulgę czy wytchnienie? Niema sytuacji bez wyjścia i zapewne te czarne chmury nad głową można rozgonić.

Odnośnik do komentarza

Pozytywy ...moze gdzieś tam są ale ja nie potrafie ich juz dostrzec. Do smierci (naturalnej) będę nieszczęśliwa albo przerwę to. Wiem, ze aby sie podnieść potrzebuję wsparcia, a o wsparcie trudno i w ten sposob kółko sie zamyka. Niezbędna jest zmiana nie tylko mojego myślenia, stosunku do życia, samej siebie ale też najblizszego mi człowieka, ktory albo nie zdaje sobie sprawy co sie ze mna dzieje, nie rozumie, albo nie chce a ja juz lepiej nie potrafie mu tego wszystkiego wytlumaczyc. Moze to ja sama siebie tak zdeformowalam, moze jestem bardziej skomplikowana od niego, moze to wszystko moja wina. Ah...

Odnośnik do komentarza

Babetta, tak czytam i czytam i wiedzę, że Ty chcesz aby Twoje życie wyglądało inaczej, lepiej..i faktycznie czasami tak jest, że nie ma się nikogo koło siebie kto by pomógł. Nie masz wyboru, musisz sobie sama z tym wszystkim poradzić, porozmawiaj ze sobą szczerze, -czego chcesz, -jak chcesz, żeby Twoje życie wyglądało, z najmniejszymi szczegółami, -jakimi ludźmi chciałabyś się otaczać,- jak chciałabyś wyglądać, itd., itp..Bo jeśli nie wiesz tego wszystkiego to koniecznie musisz zacząć planować to wszystko. Samo z siebie nic się nie zrobi. Manna z nieba nie zacznie padać.
Pierwszy krok już zrobiłaś..napisałaś tu i dalej piszesz..co teraz? jaki będzie kolejny krok? i nie chcę słyszeć, że nie masz siły, ochoty ani zapału bo coś tam, że Ciebie już nie ma.....takie biadolenie, że nie widzi się sensu to trochę zalatuje lenistwem;) rób Cokolwiek! zacznij biegać, nie wiem..ćwicz brzuszki;) rozruszaj się, krew zacznie szybciej krążyć, dotleni szare komórki i one coś wymyślą :))
A mam pytanie: czy wolisz siebie smutną, zdołowaną, ze zmartwionymi oczami- czy uśmiechniętą i radosną, pogodną i szczęśliwą??
Taką jaką wolisz Siebie-wolą Cię ludzie dookoła. Niestety tak jest...
Ja tam , choć Cię nie znam, trzymam kciuki za Ciebie :)

Odnośnik do komentarza

Chce poczuć się jak ptak wolny, nie żyć zmartwieniami, ale wolnością. Nie czuć problemów, często schowanych i nikomu nie ujawnianych. Nie chce robić dobrej miny do złej gry. Chcę być zawsze szczęsliwy i cieszyć się. Nie zaznawać smutków, bólu... . Problemy same sie rozwiążą o tym właśnie marze. Na każdego przyjdzie czas, jego własny koniec świata, wczesniej czy później uwolnimy się od cierpienia... o tym marze coraz bardziej...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...