Skocz do zawartości
Forum

Miłość męża do psa


Gość doraa

Rekomendowane odpowiedzi

~kobieta..
Najważniejsze jest poczucie własnej wartości i szacunek do samej Siebie !!! wtedy wszystko się ułoży. Wtedy Twoja postawa się zmieni z ofiary na osobę silną i optymistyczną ( a z taką ludzie się liczą ) Nie będzie depresji, mąż inaczej spojrzy na wasze relacje, będzie ważne Twoje zdanie, nawet w wychowaniu psa. Jak to zrobić - nie wiem, musisz sama do tego dojść. Podobną sytuację miałam z kotem jego kudły były wszędzie, w jedzeniu, w lodówce fu.. Kota oddałam, domownikom powiedziałam, że wyszedł jak zawsze a dlaczego nie wrócił to skąd ja to mogę wiedzieć ? :))

KOBIETO ty masz szacunek do samej Siebie i tu twój szacunek się kończy.....
Zwierzeta tak samo jak ludzie mają uczucia. !!! Jest takie mądre i jak najbardziej prawdziwe powiedzenie " Po tym jak jak traktujesz zwierzęta widać jakim jesteś Człowiekiem".Jak byś się czuła? gdyby Twój mąż "oddał" komuś twojego ukochanego zwierzaka(oczywiście gdybyś potrafiła kochać zwierzęta)!!!

Odnośnik do komentarza

Dora wielki szacunek dla Ciebie za to co napisałaś,Wiesz w moim domu jest dużo zwierząt,najczęściej znalezionych.My po prostu czeszemy je codziennie i wtedy siersci nie ma tak dużo, zresztą radość którą dają zwierzęta nie da się przeliczyć na nic.Jeżeli ludzie potrafią być egoistami to zwierzęta nigdy.One naprawdę kochają z całą mocą....Poza tym dzieci które wychowują się wsród zwierząt mają dużo empatii nie tylko dla czworonogów ale także dla ludzi ...a to jest bezcenne ...

Odnośnik do komentarza

eeeh..
Dora wielki szacunek dla Ciebie za to co napisałaś,Wiesz w moim domu jest dużo zwierząt,najczęściej znalezionych.My po prostu czeszemy je codziennie i wtedy siersci nie ma tak dużo, zresztą radość którą dają zwierzęta nie da się przeliczyć na nic.Jeżeli ludzie potrafią być egoistami to zwierzęta nigdy.One naprawdę kochają z całą mocą....Poza tym dzieci które wychowują się wsród zwierząt mają dużo empatii nie tylko dla czworonogów ale także dla ludzi ...a to jest bezcenne ...

Doskonale wiem że czworonogi naprawdę kochają.Mają swoje uczucia.Nigdy bym nie oddała psa, chyba że by stwarzał zagrożenie dla dziecka(byłby agresywny i nic by się nie dało z tym zrobić,a jest dużym psem i mógłby zrobić dużą krzywdę-ale na szczęście jest łagodny i poluje tylko na kotleta :P). Pokochaliśmy tą psinę tak jak ona nas.
Pisałam tutaj o tym jak poradzić sobie z zachowaniem męża, nie psa, bo to nie w nim tkwi problem-on nic złego nie robi.Robi to na co Pan mu pozwala.Ja chcę to zmienić bo przeszkadza mi np że pies jest przekonany że nasze łóżko jest jego,nawet wtedy kiedy się kochamy...co to za przyjemność podczas seksu spychać na siłe psa co minutę...odechciewa się wszystkiego...
Widzę że masz styczność z psami.Gnębi mnie jedno pytanie.Czy Twoim zdaniem pies powinien jeść słodycze,np ciastka,czekoladę(oczywiście nie cała tabliczkę na raz),cukierki itp? Ja jestem zdania że raczej nie powinien,najwyżej od czasu do czasu mały kawałek a nie prawie codziennie...Jak widzi że ktoś ma coś słodkiego patrzy(żebra)i przełyka razem z tobą,tak jakby takie cukrowe uzależnienie.Czasami potrafi podstępnie liznąć coś co trzyma w dłoni dziecko żeby to dostać.Mąż uważa że pies powinien jeść słodycze,wie że nie może jeść w nadmiarze czekolady bo to mu zaszkodzi,ale cała reszta jak najbardziej.Czy ma rację?

Odnośnik do komentarza

...oj tak psy uwielbiają słodycze, ale niestety wręcz nie wolno dawać im słodyczy,a już czekolady w szczególności, w dużej ilości może nawet zabić zresztą nie wolno dawac psom też winogron, rodzynek, kości drobiowych,orzechów .....Ja mam w rodzinie weterynarza,więc jestem w tym temacie nieżle wyedukowana,nasłuchałam się nie raz jak to zwierzęta przez bezmyślnośc swoich właścicieli skazywane były na cierpienie,a nawet traciły życie...
Ja kupuje dla swoich po prostu słodycze dla zwierząt, od czasu do czasu dostają po takiej " czekoladce" lub kilka " ciasteczek, " i też nie za często....
Duży pies musi mieć dużo ruchu....na świeżym powietrzu. To jest to czego psu najbardziej dla zdrowia potrzeba,oczywiście obok właściwej diety....no i oczywiście przytulenia do serca:-)

Odnośnik do komentarza

Winogron, rodzynek i orzechów?Tego nie wiedziałam...To wszystko nasz pies jadł...Weterynarz mówił że powinien jeść owoce i warzywa bo to witaminy-że lepiej żeby je dostawał w naturalnym jedzeniu a nie np w tabletkach i że to dobrze że lubi je jeść.
Też czasami kupuje swojemu takie przysmaki, które uwielbia.Ale u nas w domu jada się słodycze i pies często je dostaje-za czym ja nie jestem a mąż twierdzi że wie lepiej bo wychował się z psami...

Odnośnik do komentarza

Tak ,pies powininien jeść warzywa i niektóre owoce, nawet suszone jako przysmak, wiesz niektórzy mówią -mój pies jadł słodycze, i żył 18 lat - pewnie ze tak może być, tylko zaden zwierzak nie powie -oj ludzie jak mnie boli brzuszek-, tylko położy się w kącie i ...cierpi, nie zawsze ma inne objawy np wymioty ,biegunkę albo zatwardzenie.Tak więc najlepiej jednak nie dawac czekolady i wogóle wszystkiego z kakaem.Lepiej już jakiegoś biszkopta czy kawałek ciasta, sierśc może też nadmiernie wychodzić z powodu złej diety.
Ja wiem że ciężko będzie Ci przekonać męża ale spróbuj....może chociaż ograniczy troszeczkę .....
Ja też uwielbiam słodycze a szczególnie czekoladę z orzechami...oj to jest to:-)

Odnośnik do komentarza

eeeh..
Tak ,pies powininien jeść warzywa i niektóre owoce, nawet suszone jako przysmak, wiesz niektórzy mówią -mój pies jadł słodycze, i żył 18 lat - pewnie ze tak może być, tylko zaden zwierzak nie powie -oj ludzie jak mnie boli brzuszek-, tylko położy się w kącie i ...cierpi, nie zawsze ma inne objawy np wymioty ,biegunkę albo zatwardzenie.Tak więc najlepiej jednak nie dawac czekolady i wogóle wszystkiego z kakaem.Lepiej już jakiegoś biszkopta czy kawałek ciasta, sierśc może też nadmiernie wychodzić z powodu złej diety.
Ja wiem że ciężko będzie Ci przekonać męża ale spróbuj....może chociaż ograniczy troszeczkę .....
Ja też uwielbiam słodycze a szczególnie czekoladę z orzechami...oj to jest to:-)


I tak nie da się przekonać :/.Już raz prawie się o to pokłóciliśmy bo on "wie lepiej"...
Po prostu traktuje psa jak dziecko...A czasem nasze dziecko też czuje się nie fajnie z tego powodu...Często muszę mu tłumaczyć że tata go kocha i że pies nie jest ważniejszy(a wewnętrznie pękam bo czasami też mam takie wrażenie).
Może powolutku, małymi kroczkami uda mi się choć trochę to zmienić-co nie jest łatwe bo on już taki jest i już...Na ile mi starczy cierpliwości będę próbowała...

Odnośnik do komentarza

Są takie 2 sposoby zeby przynajmniej spróbować oduczyć psa żebrania przy stole, wchodzenia na łóżko,mianowicie do metalowej puszki trzeba wsypać drobne kamyczki,w chwili gdy pies wskoczy na łóżko potrząsnąć energicznie puszką i powiedzieć stanowczo
- nie wolno-, drugi sposób to taki żeby do środka czekoladki wsypać odrobinę pieprzu lub ostrej papryki i podac psu, jest szansa że już więcej nie weżmie.Możesz spróbować, oczywiście gdy męża nie będzie w domu.....powodzenia.

Odnośnik do komentarza

eeeh..
Są takie 2 sposoby zeby przynajmniej spróbować oduczyć psa żebrania przy stole, wchodzenia na łóżko,mianowicie do metalowej puszki trzeba wsypać drobne kamyczki,w chwili gdy pies wskoczy na łóżko potrząsnąć energicznie puszką i powiedzieć stanowczo
- nie wolno-, drugi sposób to taki żeby do środka czekoladki wsypać odrobinę pieprzu lub ostrej papryki i podac psu, jest szansa że już więcej nie weżmie.Możesz spróbować, oczywiście gdy męża nie będzie w domu.....powodzenia.

Wystarczy że mówię stanowczo to mnie rozumie.Tylko to nie działa przy mężu bo pies wie że ma kogoś po" swojej stronie".
Jestem ciekawa czy Twoje sposoby pomogą ;).
Dziękuję za to że piszesz, w jakiś sposób mi to pomaga.Nie krytykujesz i nie "szczujesz" na męża.Ja wiem że z boku to wygląda może śmiesznie a może trochę żałośnie, ale w życiu różnie bywa.

Odnośnik do komentarza
Gość Małgorzata423

KOBIETO masz rację!!!Stawiać na szali związek z powodu psa czy kota to paranoja!To tak,jakby ktoś nie potrafił rozeznać ,co ważniejsze.Tak samo zresztą jak karmienie pieska czekoladkami,zaraz mi się przypomina taki film Kogel-Mogiel i pańcia z pusią karmioną przez cielęcinkę zadnią.A są ludzie,co na jedzenie dzieci nie wystarcza...Proponuję pańciom z pusiami zaangażować się w jakąś akcję charytatywną przedświąteczną,skoro mają za dużo pieniędzy (albo za mało oleju w głowach)

Odnośnik do komentarza

~Małgorzata423
KOBIETO masz rację!!!Stawiać na szali związek z powodu psa czy kota to paranoja!To tak,jakby ktoś nie potrafił rozeznać ,co ważniejsze.Tak samo zresztą jak karmienie pieska czekoladkami,zaraz mi się przypomina taki film Kogel-Mogiel i pańcia z pusią karmioną przez cielęcinkę zadnią.A są ludzie,co na jedzenie dzieci nie wystarcza...Proponuję pańciom z pusiami zaangażować się w jakąś akcję charytatywną przedświąteczną,skoro mają za dużo pieniędzy (albo za mało oleju w głowach)

No cóż...Tak to przesada kiedy nie widzi się świata poza zwierzakiem.Znam Panią która swojego psa karmi łyżeczką...Normalny zdrowy pies,który może bez problemu sam jeść...To jest przesada...
W naszym przypadku jest tak że mamy psa i o niego dbamy, nie karmimy go cielęcinką bo nie stać nas na to.Ale jeśli my jemy mięso to pies też dostaje swoją porcje.
Mąż trochę przesadza,wiem o tym doskonale.Ale co zrobić?Tak został wychowany i już,sam nie zje a da psu...Nie kupuje mu nie wiadomo czego,tylko się z nim dzieli.

Odnośnik do komentarza

Nie Dora, zaden problem nie jest śmieszny, ani żałosny.Przynajmniej dla mnie. Rozumiem Ciebie i po części rozumiemTwojego męża. Myślę że gdyby wychował się w innej rodzinie w takiej ,w której owszem, szanuje się zwierzęta ale na pierwszym miejscu jest człowiek, nie miałby teraz problemu z okazywaniem uczuć Tobie i dziecku.Szkoda że nie chce nic z tym zrobić,iść z Tobą na terapię, zobaczyłby wtedy że ma problem.
Życie wogóle nie jest proste,nikt z nas nie jest ideałem, trzeba się czasem nieżle nagimnastykować żeby je przeżyć.....:)))

Odnośnik do komentarza

Oj trzeba i to bardzo...Życie to nie bajka.Trochę dało mi po d...pie i wiem że zawsze może być gorzej...
Powiem szczerze że w chwili obecnej jest trochę lepiej.Od czasu do czasu mąż przytuli itp.Wiadomo że w ciepłego misia się nie zmienił,ale zawsze to coś ;).
Tylko dalej mnie zastanawia to dlaczego jak np. powiem że mi tak dobrze to on przestaje.Tak jakby nie chciał mi sprawiać fizycznej przyjemności...Dziwne jak dla mnie...
Albo kiedy ja mam ochotę na seks to on nie ma,później budzi mnie np o 5 nad ranem i robi swoje,mimo że czasami wtedy to ja nie mam ochoty i sprawia mi to ból o czym mu mówię ale wtedy jego ochota jest tak ogromna że nie przestaje.

Odnośnik do komentarza

....dobrze że mówisz , -zawsze może być gorzej-,często ludzie którzy mają nadwyżkę cierpią na ciągły niedostatek,i to są właśnie najbardziej nieszczęśliwi ludzie.Ludzie którzy dostali po d...e
bardziej doceniają to ,co dobrego dostaną od życia...Jakaś równowaga w przyrodzie istnieje.
Zapisalaś się już do psychologa,nie wiem czy przy końcu roku jeszcze są zapisy ale zapytaj .Może, wiesz, jeżeli mąż nie ma zamiaru spróbować terapii to Ty nauczyłabyś się jak z Nim postępować ,a może jak Go powolutku zmieniać.Bo z pewnością to wszystko o czym piszesz i dziś to poraniona psychika.Ale to już robota dla psychologa.Jeżeli natrafisz na profesjonalistę to Twoje zycie naprawdę może się zmienić..... :-))

Odnośnik do komentarza

eeeh..
....dobrze że mówisz , -zawsze może być gorzej-,często ludzie którzy mają nadwyżkę cierpią na ciągły niedostatek,i to są właśnie najbardziej nieszczęśliwi ludzie.Ludzie którzy dostali po d...e
bardziej doceniają to ,co dobrego dostaną od życia...Jakaś równowaga w przyrodzie istnieje.
Zapisalaś się już do psychologa,nie wiem czy przy końcu roku jeszcze są zapisy ale zapytaj .Może, wiesz, jeżeli mąż nie ma zamiaru spróbować terapii to Ty nauczyłabyś się jak z Nim postępować ,a może jak Go powolutku zmieniać.Bo z pewnością to wszystko o czym piszesz i dziś to poraniona psychika.Ale to już robota dla psychologa.Jeżeli natrafisz na profesjonalistę to Twoje zycie naprawdę może się zmienić..... :-))

Szczerze mówiąc jeszcze nie byłam...Teraz to mam problem ze sobą,znowu mnie "dopadło",chodzę jak dziecko we mgle i płakać mi się chce...Nie mogę się do niczego zebrać.Zmywam naczynia drugi dzień i zmyć nie mogę.Padam już ok godz 21...gdzie normalnie chodzę spać ok 01...Nawet kąpać mi się nie chce,nie mam siły.Znowu ta bezsilność...Aj...Trzeba jakoś się ogarnąć...
Tyle załatwień na mnie czeka po weekendzie...Nie wiem jak ja to zrobię...Nie chce mi się wyjść do sklepu a co mówić latać po urzędach...

Odnośnik do komentarza

Zmieniam go.Nawet nie świadomie.Efekty widać, ale ciężko siebie i kogoś zmienić...Tylko czy on teraz zniesie mój stan,czy da mi trochę otuchy.Tak się boję że nie dość męczę się sama ze sobą to on tego nie zrozumie znowu mi się "zbierze". Chociaż często ten "kopniak" jakoś stawia mnie na nogi choć tyle bólu sprawia....
Chyba w jakiś sposób się uzupełniamy...

Odnośnik do komentarza

....wiesz,jamam kuzynkę która po śmierci męża ( miala wtedy 28 lat) wpadła w taka depresję ze podnieść łyzki do ust nie miała siły nie myła się, nigdzie nie wychodziła przez pół roku, w końcu udało nam się Ją namówić na terapię.Oj z początku ciężko było, kilka razy przerywała ale w końcu dotrwała do końca.Wyszła z tego, co prawda trwało to kilka miesięcy ale jednak...Dlatego ja wiem że jest to możliwe,więc jeszcze raz proszę : zadzwoń chociaz, moze można telefonicznie się zapisać, w niektórych przychodniach nawet przez neta ....
Jestem zdania że 100 razy można więcej osiągnąć cierpliwością i łagodnością niż wiecznymi pretensjami i ciągłym wypominaniem. To się naprawdę innym udziela.I to nic nie ma wspólnego z jakąś uległością. Broń Boże.I Dora myślę że Ty taka właśnie jesteś dlatego udaje Ci powolutku zmieniać męża...
Dawaj Mu do zrozumienia że bardzo potrzebne Ci jest Jego wsparcie, może zrozumie że nie tylko " kopniak " moze pomóc.Facetom trzeba mówić wprost, inaczej nie zrozumieją, tacy już Oni są, niezależnie ile mają lat....Postaraj sie jutro iść na spacer...cośkolwiek zrób,tyle na ile pozwolą Ci siły ...może za kilka dni będzie troszkę lepiej to wszystko ogarniesz,...gary mogą poczekać... :-))))

Odnośnik do komentarza

Nie wiem dlaczego nie idę do lekarza.Chyba wewnętrznie nie chcę,boję się,nawet myśleć mi się o tym nie chce.A jak już pomyślę to szybko o tym zapominam.Chyba potrzebuję kogoś kto powie chodź pójdziemy do lekarza i pójdzie ze mną.Nie chce nigdzie sama chodzić czego w sumie sama nie rozumiem...Powiedzmy że normalna dorosła osoba a nie chce sama działać...Mój mąż nie będzie taką osobą bo on jest zdania że wszystko sama muszę.Kiedyś nasz związek prawie się rozpadł przez to że miałam długi "napad depresji",nawet do toalety nie chciało mi się wstawać,szłam dopiero jak już nie mogłam wytrzymać.Mogłam przesypiać całe dnie i noce,bądź po prostu leżeć.Zaczynało się od tego że wszystko mnie denerwowało, że muszę wyjść z psem,nawet własne dziecko mnie denerwowało przez co miałam wyrzuty sumienia bo jak może mnie denerwować to że dziecko-mój skarb chce np jeść.Nie mówiłam o tym nikomu bo czułam się złą matką.Sama nie jadłam.A to był ciężki czas, musiałam znaleźć pracę,ale jak skoro miałam problem z wyjściem gdziekolwiek.Mąż nie wytrzymał,padło parę słów za dużo...Już nawet myślałam że wyprowadzę się(tylko jak bo sił brak),zostawię dziecko w bezpiecznych rękach u babci i skończę ze sobą.Ale jakoś jesteśmy ze sobą.Wiem że nie mogę tego zrobić bo dziecko mnie potrzebuje.Czasami przychodzą dni kiedy wracam do tych myśli...
Jestem tutaj sama,mam być samodzielna kiedy tak naprawdę potrzebuje "opiekunki" dla siebie,nie takiej która będzie sprzątała itp tylko takiej która po prostu będzie,będzie dawała ciepło i pójdzie ze mną do tego lekarza...
Mąż zaczyna znowu nie wytrzymywać,boję się że to źle się skończy...

Odnośnik do komentarza

....dobrze jak człowiek ogarnięty niemocą ma taką lokomotywę która go za sobą pociągnie.Najlepiej byłoby gdyby to był ktoś najbliższy....i niestety jak nie można liczyć na najbliższą osobę, to jest to ....tragedia.Kurczę mąż ślubuje przecież swojej żonie -w zdrowiu i chorobie- to nie mogą być tylko czcze słowa,one zobowiązują.A gdyby Twój mąż zachorował i nie mógłby na Ciebie liczyć,na pewno miałby do Ciebie pretensję. Szkoda że tak się dzieje,i to nie tylko u Ciebie w domu.Wspomniana przeze mnie kuzynka od własnej matki nie doczekała się pomocy,jedyna radą jaką słyszała to-weż sie w garść- i gdyby nie inni to nie wiem jakby to dziś wyglądało .
Dora, moze mama, rodzeństwo, koleżanka...czy na pewno nikogo nie masz do pomocy? Bardzo mi przykro że tak jest...ale spróbuj chociaż zadzwonić....jutro spróbuj,nie odkładaj na póżniej..nawet jak jest Ci już wszystko jedno, ale zrób to dla dziecka,Ono widzi że jesteś smutna...i nie wie dlaczego...postaraj się. przytulam.

Odnośnik do komentarza

No cóż...Niestety jest to przykre...Ale trudno się mówi i trzeba jakoś żyć dalej.Nie jest zły,tylko czasami nie czuły-może za często...Są też te dobre chwile którymi się "żywię" jakiś czas ;).
Moją lokomotywą jest dziecko odkąd się urodziło.
Mój mąż powiedział mi kiedyś to samo, że dziecko wszystko widzi,nawet mój smutek który próbuję ukryć...Z czasem chyba sam o tym zapomniał...Stał się dość często zimny i oddalał się od wszystkiego.To on kiedyś mi pokazał że jeśli się czegoś bardzo chce to może być to w zasięgu ręki.Że istnieją jeszcze ludzie którzy są dobrzy.Że życie może być lepsze niż mi się wydawało.Chyba jednak go to troszeczkę przerosło...
Jest też w tym dużo mojej winy.Zaraziłam go tym brakiem wiary...a nie tego chciałam.
Moja cała rodzina wraz z koleżanką zostały tam,jakieś 600 km dalej.Mama dzwoni do mnie codziennie i w ten sposób mi pomaga,na tyle na ile może.Chce żebym się jej wygadała,wyżaliła(nie mówi tego otwarcie ale wiem że o to jej chodzi). Bo tak naprawdę tutaj jestem ciągle sama(nie licząc dziecka i męża). Nie potrafię się z kimś nowym zaprzyjaźnić bo nie jestem otwartą osobą,tzn jestem ale wolę jednego przyjaciela od tysiąca fałszywych i zakłamanych znajomych.Zanim przed kimś się otworzę mija sporo czasu-ja po prostu nie ufam większości.

Odnośnik do komentarza

Dora Ty masz mamę daleko ale masz,mozesz zadzwonić,pewnie co jakiś czas spotkacie się, ja
już niestety nie moi rodzice nie żyją, nawet jak to piszę to nie wierzę.Wiesz jak tęsknie za Nimi,......ja wogóle mam problem z zaakceptowaniem śmierci, zawsze wyobrazam sobie że ten ktoś po prostu gdzieś wyjechał....tak już mam.Pierwszy odszedł Tata miał 45 lat, potem mama,i wiesz co pomimo ze mam rodzinę to czuje straszną pustkę czasami,szczególnie przed świętami. Zawsze wspólnie z mamą przygotowywałyśmy wszystko na święta,....przyjeżdzał mój brat który mieszką za granicą, przychodzili goście, ....Teraz to już nie to samo.Już nigdy nie będzie tak samo.Wiesz kiedy człowiek "dorasta "wtedy kiedy odchodzą rodzice i to niezależnie od wieku.
No właśnie - święta, trzeba powoli zaczynać myśleć co i jak ,a tu koniec roku,pracy dużo,ze wszystkim trzeba zdąrzyć. Marzy mi się wyjechać w moje ukochane Bieszczady,to taki nasz rodzinny azyl, taka nieduża drewniana chałupina, ciągle remontowana przez mojego męża ,kiedyś może tam zamieszkamy na emeryturze......o matko kiedy to będzie!
Dora święta spędzacie w domu czy jedziecie do mamy.?

Odnośnik do komentarza

eeeh... współczuję Ci z całego serca,rozumiem tą pustkę bo nagle zabrakło kochanej mamy która wszystkiego uczyła,była wzorcem i dobrą duszyczką.Hmm taka chatka w spokojnym miejscu...to jest to...Uwielbiam ten spokój a wokół niego łono natury...Wewnętrzny spokój i zwykłe życie-choć na te czasy niezwykłe...
Wiesz ja ostatnio się popłakałam jak byłam u mamy.Na co dzień jej nie widzę a czas robi swoje.Pamiętałam ją jako fajną,zgrabną kobietkę,ale kiedy dotknęłam jej dłoni...poczułam fajną kobietkę która się starzeje,jej dłoń była inna,taka chuda a skóra jak u starszej kobiety-dopiero wtedy poczułam że mama się starzeje i w końcu kiedyś mi jej zabraknie na zawsze...poczułam straszny ból i się rozpłakałam(oczywiście udawałam że tak nie jest,ale i tak mama widziała...). Mama to mama i człowiek z wiekiem coraz bardziej ją docenia.Moja jest dla mnie takim moim aniołkiem na ziemi który zawsze zrozumie i wszystko wybaczy.Może część charakteru mam po niej...Dużo w życiu wycierpiała.Bliska jest mi piosenka Dżemu-List do M.
Może pojedziemy,przynajmniej mam taką nadzieję.To wszystko zależy od kasy...Na taki wyjazd trochę jej trzeba a jest jak jest...Zawsze jak na złość wypadną inne ważniejsze wydatki a to ból zęba a to grypa itd...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...