Skocz do zawartości
Forum

Co robić, gdy mąż nie potrafi wybaczyć zdrady?


Gość Słoneczko

Rekomendowane odpowiedzi

Franca, tu nie chodzi o to, że jak ktoś Cię tak kocha, to Ty też kochasz. Zauważ, jakie to jest warunkowe to co piszesz. To Ty masz kochać bezwarunkowo, to jest prawdziwa miłość, a nie że jak facet Cię nie zdradzi to Ty go nie będziesz kochała prawdziwą miłością bo on przecież jest niewierny. Przeczytaj jeszcze raz to, co napisałaś. To brzmi wręcz absurdalnie.

Odnośnik do komentarza

Ten post u góry jest nieważny
miało byc:
Franca, tu nie chodzi o to, że jak ktoś Cię tak kocha, to Ty też kochasz. Zauważ, jakie to jest warunkowe to co piszesz. To Ty masz kochać bezwarunkowo, to jest prawdziwa miłość, a nie że jak facet Cię zdradzi to Ty go nie będziesz kochała bezwarunkową (prawdziwą) miłością bo on przecież jest niewierny. Przeczytaj jeszcze raz to, co napisałaś. To brzmi wręcz absurdalnie.

Odnośnik do komentarza

Ja napisałam coś absurdalnego? To znaczy gdzie konkretnie? Ok, rozumiem, że Twój wcześniejszy post jest nieważny, i najwyraźniej chodzi Ci o coś innego, niż wcześniej sprawiało wrażenie. Ale skoro wyglądało to tak, jak wyglądało, to odniosłam się właśnie do tego. Chyba normalne.
Nie napisałam o kochaniu pod warunkiem, że ktoś coś zrobi, lub nie. Głęboka miłość-owszem, ale to musi działać w dwie strony. A nie, że jedna daje z siebie wszystko, a druga sobie olewa. Bo taki związek na dłuższą metę nie ma sensu. Ta jedna strona może kochać jeszcze długo(a więc zauważ, że wcale nie mówię o automatycznym zaprzestaniu kochania w momencie zdrady), ale co jej po tej miłości do osoby, gdy i tak jest z nią nieszczęśliwa?

Odnośnik do komentarza

Proszę nie wymagać za dużo od męża, uważam że co by nie było nawet najgorsze to kiedy jesteśmy w jakimś związku zdrady nie powinno być nigdy.Dlatego ja nie będę współczuła takiej osobie, jest źle odchodzę i układam sobie życie z kimś innym.Tak się nieraz zastanawiam nad osobami co zdradzają, biedni ,pokrzywdzeni, tak im źle w związku ale w nowy wchodzą szybko i nie boją się że będzie to samo albo gorzej.Nie szanuję osób które zdradzają dotyczy to się zarówno kobiet jak i mężczyzn takie są moje zasady i tego się trzymam.

Odnośnik do komentarza

franca
Ja napisałam coś absurdalnego? To znaczy gdzie konkretnie? Ok, rozumiem, że Twój wcześniejszy post jest nieważny, i najwyraźniej chodzi Ci o coś innego, niż wcześniej sprawiało wrażenie. Ale skoro wyglądało to tak, jak wyglądało, to odniosłam się właśnie do tego. Chyba normalne.
Nie napisałam o kochaniu pod warunkiem, że ktoś coś zrobi, lub nie. Głęboka miłość-owszem, ale to musi działać w dwie strony. A nie, że jedna daje z siebie wszystko, a druga sobie olewa. Bo taki związek na dłuższą metę nie ma sensu. Ta jedna strona może kochać jeszcze długo(a więc zauważ, że wcale nie mówię o automatycznym zaprzestaniu kochania w momencie zdrady), ale co jej po tej miłości do osoby, gdy i tak jest z nią nieszczęśliwa?

W ogóle mnie nie zrozumiałaś. Ale nie oczekuję tego od Ciebie.

Odnośnik do komentarza

Dlaczego piszesz, że nie oczekujesz tego ode mnie? Jesli to miał być wyraz krytyki, to nie sądzisz, że jesteś zbyt surowa? Ty masz prawo mieć swoje zdanie, ale ja tak samo mam prawo do swojego. Poza tym wielu ludzi wyraziło się o tej sprawie podobnie. Część z nich nawet znacznie ostrzej ode mnie. Dlaczego więc akurat ja mam być tą, z którą coś jest nie tak, która niczego nie rozumie? Nie sądzisz, że to nie fair?

Odnośnik do komentarza

Franca nie unoś się tak ale naprawdę trudno z Toba rozmawiać bo Ty od razu wyskakujesz z ciezką amunicją .
Zapytałam zwyczajnie w świecie Skąd takie zainteresowanie takim trudnym tematem u Ciebie ? Po prostu chciałam się dowiedzieć .Czy to takie trudne do zrozumienia ? Ty wyskakujesz z Bezsenną .Dziewczynka ktora napisała na tym forum w takich sprawach kilka postów .Jak mozesz sie z Nia wogole rownać .

Cóz w tym złego ze napisałam Ci ze robisz sobi krzywdę bo wypaczasz sobie obraz milosci .Tak uważam ,dla kazdego mlodego czlowieka bioracego udział w tego typu wątkach moze być to destrukcyjne dla jego psychiki .A Ty siedzisz w tym już rok .Czytając ,odpowiadając bardzo angażujesz się w zycie tych ludzi .Nie masz do tego dystansu .Takie jest moje zdanie i napisalam o tym ....A Ty znów wyskakujesz jak Filip z konopi ...

Franca poza tym chodziło mi o to że przede wszystkim ludzie piszący o swoich problemach oczekują konstruktywnej rady czy chociażby opinii a nie Twojej oceny ich postów .Mozesz dyskutować z forumowiczami ale nie podważaj ich opinii.Po prostu .Ty chcesz napisać swoje zdanie ale inni też .

Trochę jeszcze za mało wiesz o miłości skoro nie zrozumiałaś postu austerii.

Odnośnik do komentarza

eeeh..
Franca nie unoś się tak ale naprawdę trudno z Toba rozmawiać bo Ty od razu wyskakujesz z ciezką amunicją .

Chwila, a gdzie ja tu wyskoczyłam z jakąś ciężką amunicją? A tym bardziej się unoszę? Nie przesadzasz aby?

eeeh..
Cóz w tym złego ze napisałam Ci ze robisz sobi krzywdę bo wypaczasz sobie obraz milosci .Tak uważam ,dla kazdego mlodego czlowieka bioracego udział w tego typu wątkach moze być to destrukcyjne dla jego psychiki .

A gdzie ja napisałam, że jest w tym coś złego? Chyba znowu przesadzasz, bardzo się zdziwiłam, i tyle. Pozwolę sobie mieć zupełnie inne zdanie na temat tej szkodliwości. Tym bardziej, że mowa w tej chwili o wpływie na moją własną osobę.

Przecież, tak jak pisałam wcześniej, zdaję sobie sprawę z tego, że najważniejsze jest dzielić się radami, spostrzeżeniami, czy opiniami tak, aby naprawdę pomóc człowiekowi. Ale dyskutowac mi się zdarza też, tak, jak i innym. Jedno nie wyklucza przecież drugiego.

eeeh..
Mozesz dyskutować z forumowiczami ale nie podważaj ich opinii.Po prostu .Ty chcesz napisać swoje zdanie ale inni też .

No ale właśnie to robię, czyli dyskutuję. Jak się z kimś zgadzam, to o tym piszę, jak się nie zgadzam, to też piszę, proste. Tak jak inni uczestnicy dyskusji. Niektórzy tutaj używali nawet ostrzejszych określeń, typu "bdura". Ktoś inny napisał o kamienowaniu. Jeszcze kto inny, ze nie szanuje tych, na temat których była ta dyskusja. Dlaczego więc im wszystkim również nie zwrócisz uwagi?

eeeh..
Trochę jeszcze za mało wiesz o miłości skoro nie zrozumiałaś postu austerii.

Nie pojmuję, jak można wyciągnąć tak mocny i poważny wniosek na temat czyjegoś podejścia do życia, na podstawie jego odbioru pojedynczego postu. Skąd możesz wiedzieć, ile wiem o miłosci? Uważam, że to Ty trochę za mało wiesz o mnie, a nie ja trochę za mało wiem o miłości, bez urazy.

Odnośnik do komentarza

Może odniosę się jeszcze tylko do jednej rzeczy, która mi wcześniej umknęła:

eeeh..
Czytając ,odpowiadając bardzo angażujesz się w zycie tych ludzi .Nie masz do tego dystansu .Takie jest moje zdanie i napisalam o tym

Zgadzam się w pełni. Z tym, że według mnie to dobrze, a nie źle.

A generalnie proponuję zakończyć tę wymianę zdań. Jej olbrzymia długość w ogóle nie licuje do z wagą sprawy, której dotyczy. Mówiąc prościej, jedno wielkie robienie z igły wideł, według mnie. Przecież tak naprawdę w tej wcześniejszej dyskusji nic wielkiego się nie stało, i szczerze wątpię, by którykolwiek z jej uczestników czuł się nią jakoś strasznie pokrzywdzony.
Skoro tyle było tu mowy o pomocy, to może lepiej się tym zająć, i przede wszytkim odłowić post Pati:

patii19-68
Do Stess
Dziękuję za odpowiedź. Długo nie odpisywałam (bo nie mogłam znaleźć swojej wypowiedzi) dlatego odpowiadam dopiero teraz.
Tak mam możliwość porozmawiania z Nim. Cały czas mimo, że nie mieszkamy razem utrzymujemy ze sobą kontakt. Dużo ze sobą rozmawiamy, ale nadal chwile radości przeplatane są wybuchami gniewu. Nie złoszczę się na to bo wiem, że ma rację. Owszem czasami już nie mam siły i zaczynam się zastanawiać na tym co mąż radzi. Otóż mówi że chyba byłoby lepiej nam się rozwieźć i żeby każde z nas ułożyło sobie życie na nowo, bo tak będzie prościej. Nasze nowe związki nie będą obciążone balastem. Ja nie myślę o szukaniu nowego mężczyzny, mi ciągle zależy na odbudowaniu naszego związku, ale czasami nie mam już siły walczyć. Jednak wiem, że poddam się dopiero wówczas, gdy on przestanie utrzymywać ze mną jakikolwiek kontakt. Tymczasem, póki chce ze mną rozmawiać, póki przychodzi gdy Go potrzebuję, gdy mi smutno to przyjdzie i pocieszy, gdy się raduję to i On się raduje ... to mam ciągle nadzieję. On twierdzi, że kocha mnie, ale nie może zapomnieć bólu, że dlatego chyba nigdy do mnie nie wróci, że nigdy już nie będziemy razem, bo przy mnie ciągle powraca ten potworny ból.

Pati, moim zdaniem nie możesz zrobić nic więcej, niż dać swojemu męzowi czas, i nie naciskać go. Skoro jednak zwróciłaś się z tym do Stess, to może ona to zauważy, przeczyta, i jeszcze coś innego wymyśli.

PS. Jeśli przez ostatnią rozmowę znowu miałaś problemy z odnalezieniem jakiegoś posta, to bardzo mi przykro.

Odnośnik do komentarza

franca
Dlaczego piszesz, że nie oczekujesz tego ode mnie? Jesli to miał być wyraz krytyki, to nie sądzisz, że jesteś zbyt surowa? Ty masz prawo mieć swoje zdanie, ale ja tak samo mam prawo do swojego. Poza tym wielu ludzi wyraziło się o tej sprawie podobnie. Część z nich nawet znacznie ostrzej ode mnie. Dlaczego więc akurat ja mam być tą, z którą coś jest nie tak, która niczego nie rozumie? Nie sądzisz, że to nie fair?

Napisałam tylko, że nie oczekuję od Ciebie zrozumienia, a Ty mi wypisujesz referat, który w ogóle nie jest związany nawet z tematem. Nie masz wrażenia, że jesteś dość przewrażliwiona? Po prostu nie oczekuję, że zrozumiesz moje stanowisko I TYLE, bez żadnych podtekstów, krytyki czy czegokolwiek. Czy naprawdę to musi mieć drugie dno? Po co utrudniać sobie życie?

Odnośnik do komentarza

Faktycznie dziewczyny, czcza dyskusja Wam wyszła,choć na tym forum jak najbardziej można odnosić się do opinii innych,raczej nie negować wypowiedzi /nikt nie lubi krytyki/, ale można się nie zgadzać ,głównie powinnyśmy skupić się na problemie autorki postu,
w sumie żadna z nas nie znalazła recepty na pytanie zawarte w tytule...,pewnie takowej nie ma.
Może ktoś przy tej okazji odważy się zdefiniować pojęcie głębokiej miłości,czym się powinna charakteryzować,po czym poznać jej "głębokość" ,jak ją zmierzyć?Czy w ogóle takowa istnieje między partnerami?
Ja już dosyć długo żyję na tym świecie, ale bym miała wielką trudność w odpowiedzi na tak zadane pytanie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Każdy z nas ma swoje zdanie i swoje spojrzenie na różne tematy, jedni potępiają, obrażają, próbują zrozumieć, pomóc, a jeszcze inni znajdują się właśnie w takich sytuacjach. Ciężko to zrozumieć osobą, które nie znalazły się w takich sytuacjach, ale ważne jest to, że próbują rozmawiać i na przykładzie takich właśnie postów wiedzą czego mogą się wystrzegać, na co uważać. Pisząc tu pisałam przede wszystkim dla siebie, ale to, że ktoś się odezwał nie ważne czy podnosząc na duchu czy zjeżdżając mnie w jakiejś formie mi pomogło, a z resztą kiedyś poradzę sobie sama. Człowiek jest tylko człowiekiem i w życiu popełnia wiele błędów z własnej winy, ja potrafię się do tego przyznać i ponieść tego konsekwencję...

Odnośnik do komentarza

Słoneczko, myślę, że ta ostra krytyka była spowodowana częściowo tym, że nie wszyscy przeglądali cały Twój wątek. Tak więc nie wiedzieli np o tym, jak się zachowywał Twój mąż przez parę miesięcy, gdy się o tym dowiedział.Ani też o tym, jak że gotowa byłaś to wszystko znosić po to, żeby w jakiś sposób zapłacić za to, co zrobiłaś. Zwyczajnie nie wzięli tego wszystkiego pod uwagę. Możliwe, że przeczytali tylko Twój pierwszy post, przejęli się opisywaną tam zdradą, i trudno się w sumie dziwić. Poza tym, bardzo szybko to wszystko odbiegło od tematu Twojej osoby, jak to nieraz z dyskusjami bywa. ;)

Słoneczko i Gwiazdeczka
ale ważne jest to, że próbują rozmawiać i na przykładzie takich właśnie postów wiedzą czego mogą się wystrzegać, na co uważać.

Zgadza się, to ważna rzecz, i faktycznie inni mogą się przez to wiele nauczyć.
A najważniejsze jest teraz to, że potrafisz przyznać się do błędu, tak jak napisałaś, i ponieść tego konsekwencje. Myślę, że już całkiem nieźle sobie radzisz, skoro znalazłaś pracę, tymczasowe miejsce zamieszkania, załatwiasz wszystkie formalności rozwodowe. Ale oczywiście pisz, jeśli nadal tego potrzebujesz.
Jasne, każdy człowiek popełnia wiele błędów, ale błąd błędowi nierówny. Nie jest tak, że wszystkie błędy są tak samo poważne, niosą za sobą takie samo cierpienie, i inne następstwa. Tak więc, gdy spotkasz kiedyś kogoś, kto Cię pokocha, a Ty jego, to nie powtarzaj już tego błędu, o którym była tu mowa.

Odnośnik do komentarza

Słoneczko i Gwiazdeczka
Są takie chwile kiedy człowiek wie, że odpuścić to najlepsze rozwiązanie, ale jednak nie potrafi tego zrobić. Bywa też tak, że człowiek odpuści i ciężko z tą decyzją....

Mi się wydaje, że każda z tych decyzji jest trudna w takiej sytuacji. Ale może dlatego człowiek czasem nie potrafi odpuścić, bo boi się zmiany? Albo tego, że będzie sam?

Odnośnik do komentarza

Ja byłam (jestem) w podobnej sytuacji. Po dwóch miesiącach rozterek "pozwoliłam" Mu w końcu odejść mimo, że bardzo Go kocham i wiem, że On kocha mnie, ale wiem, że bardzo Go zraniłam i On ogromnie cierpi będąc ze mną. Dlatego zwolniłam Go ze wszystkich obietnic jakie mi złożył. Życzyłam Mu szczęścia, życzyłam żeby znalazł nową lepszą miłość, bo na nią zasłużył jak nikt inny na świecie ... I wiecie co się stało ... On stwierdził że nigdy do mnie nie wróci ale pojechaliśmy razem na romantyczny weekend ... Co o tym myślicie ??? bo ja już sama nie wiem !

Odnośnik do komentarza

Słoneczko i Gwiazdeczka
Stwierdził, że nie wróci, ale jednak nie potrafi zapomnieć, pogodzić się z tym, że to koniec. Pytanie czy ten weekend do szansa, nadzieja czy może pożegnanie....

Przyznam, że to ostatnia rzecz, której bym się tu spodziewała... Jakoś mi to nie pasuje do tych jego wcześniejszych zachowań. Zwłaszcza, gdyby chodziło mu o chęć dania Wam kolejnej szansy... A może być też tak, że on nie chce już próbować tego naprawiać, ale nie jest mu łatwo pogodzić się z tym, że Wam nie wyszło, że coś się nie udało. Na razie radziłabym Ci się nastawiać raczej na to drugie, żeby sobie niepotrzebnie nadziei nie robić. Zwłaszcza, że jednak powiedział, że nie wróci. A tak w ogóle, to nadal tego chcesz? Bo z tych późniejszych Twoich wpisów odniosłam wrażenie, że masz dość już tej walki i czekania. Ale może się mylę, nie wiem.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...