Skocz do zawartości
Forum

Co robić, gdy mąż nie potrafi wybaczyć zdrady?


Gość Słoneczko

Rekomendowane odpowiedzi

Zawsze myślałam, że miłość umiera z czasem, ale jednak przyszło mi się pomylić i w tej kwestii. Człowiek może udawać przed innymi, a nawet przed samym sobą, że już nic nie czuje, ale nadchodzi moment, albo jakieś zdarzenie, które z jeszcze większą siłą uświadamia nam nasze uczucia. Wtedy przegrana boli jeszcze bardziej.

Odnośnik do komentarza

Ja jestem z tych, którzy uważają że zdradę można wybaczyć. Tylko że mężczyźni wybaczają trudniej niż kobiety. Często pamiętają całe życie bo to jest dla nich duże upokorzenie. My, kobiety dla dobra rodziny, dla dzieci, miłości potrafimy zaufanie w sobie na nowo odbudować. Walczymy też o rodziny kiedy to my dopuścimy się zdrady. Mogę Ci poradzić jedną, istotną rzecz w Twojej sytuacji - wybacz sobie. Każdy może w swoim życiu popełnić błąd, najważniejsze, żeby wyciągnął z tego wnioski i błędu nigdy więcej nie popełnił. Nie karz więcej i nie wiń więcej siebie. Zdrada ma wiele twarzy. Są ludzie, którzy cynicznie latami mają romanse, kłamiąć przed partnerami i wiodąc podwójne życie . Sa ludzie, którym zdarzy się słabość bo czuli się samotni, bo w związku było źle, do zdrady się przyznają i płacą za to bardzo wysoką cenę. Uważam że już ją zapłaciłaś. Jestes uczciwą , fajną kobietą. Zamknij ten rozdział i idź przez życie dalej. Powodzenia

Odnośnik do komentarza

Czy już ją zapłaciłam tego sama nie wiem.....
Staram się zamknąć ten rozdział, ale serce nadal mi na to nie pozwala i dlatego sobie z tym wszystkim nie radzę. Robię co należy, aby zakończyć sprawy, papiery są już w sądzie, ograniczyliśmy kontakty do minimum i tylko w sprawach córki, ale to nic nie pomaga. Wiem, że to już koniec i życie toczy się dalej, ale moje serce tego nie słucha....

Odnośnik do komentarza
Gość też to zrobiłam

Co tu duzi pisać wpakowałam siebie w to g...Maz pracuje na rodzinę a mnie się wydawało ze go nie obchodzę bo jakoś nie umielismy ze sobą rozmawiać i pojawił się ten który zawsze był jak była taka potrzeba.Romans trwał a ja już byłam zmęczona aż się wszystko wydało...żal,płacz,smutek,złość...Wiem jak mąż mnie kochał ,powiedział ze go zabilam i to jest racja,siebie też zabilam ale paradoksalnie zrozumiałam co jest ważne w życiu.....staram się aby mi wybaczyl choć trudno jt mu uwierzyć w moje zapewnienia i wcale mu się nie dziwię.Zdrada jt najgorsza rzeczą dla kochanej osoby ale czasu już nie można cofnąć jednak myślę że nic nie dzieje się bez przyczyny i bez zamierzonego celu,może to głupie ale tak myślę....

Odnośnik do komentarza

Nie zabiłaś tym tylko jego, ale i też siebie. Człowiekowi wiele się wydaje, ale dopiero po czasie rozumie co było najważniejsze, jednak przekonałaś się już sama, że czasu nie da się już cofnąć. Teraz jedyne co Tobie zostało to pokazanie, udowodnienie mężowi, że to był Twój największy błąd, że bardzo tego żałujesz, że nadal jego i tylko jego kochasz. Jeżeli nadal go kochasz, chcesz z nim być to musisz o to walczyć, teraz nic samo nie przyjdzie, ale to nie będzie proste, bo zdrada boli i nie zapomina o niej ani osoba zdradzona ani osoba zdradzająca. Są ludzie, którzy potrafią wybaczyć, są ludzie, którzy podejmą się próby wybaczenia, ale mimo walki im to nie wyjdzie, a są ludzie, którzy nigdy w życiu tego nie wybaczą. Ja zapłaciłam wysoką cenę za to wszystko, choć nie wszystko było moją winą. Teraz każdy z nas próbuje od nowa poukładać sobie życie, co nie jest proste. Może i masz rację, że nic nie dzieje się bez przyczyny, ale...... Ja moją walkę przegrałam dawno temu i złożyłam broń.....

Odnośnik do komentarza

Spróbuję w miarę przejrzyście opisać nurtujący mnie problem. Od razu proszę, o nie ocenianie mnie, gdyż sama wiem, że źle zrobiłam. Popełniłam ogromny błąd i bardzo tego żałuję. Niestety czasu nie da się cofnąć. Przejdę do konkretów. Przez kilka m-cy zdradzałam swojego męża (nie ważne są pobudki które mnie ku temu popchały) fakt jest faktem zdradzałam. Na początku romansu byłam faktycznie szczęśliwa, przebywając z kochankiem zapominałam o problemach które miałam w domu. Potem pojawiły się wyrzuty sumienia, ale nie umiałam zakończyć tego związku ... Wiedziałam także że nawet gdybym zakończyła romans to pewnie nie powiedziałabym o tym swojemu mężowi, więc i tak byłoby nadal źle, nie tak jak było kiedyś przed laty. Dlatego, gdy to się wydało, przyznałam się mężowi do wszystkiego, opowiedziałam mu kiedy to się zaczęło, kim był kochanek ... Mąż wyprowadził się z domu. Milczał przez 2 dni a potem zaczął do mnie pisać, pytać dlaczego? Tłumaczyłam, wyjaśniałam, powiedziałam że żałuję. Po 2 tygodniach zaczęliśmy się spotykać. Wyjechaliśmy razem na dwutygodniowy wypoczynek. Było cudownie, przeżywaliśmy na nowo rozkwit naszych uczuć, ale tak było w dzień, w nocy wychodził z niego potwór ... Ciągle pytał i pytał dlaczego... Potem przepraszał, spaliśmy razem, kochaliśmy się ... Mówił że mnie kocha, że nie potrafi żyć beze mnie, że nawet gdyby chciał odejść toby nie umiał. Nie wyobraża sobie życia z kimś innym, cieszył się że nauczył się okazywać mi uczucia, mówił że zawsze mnie kochał, ale nie umiał tego okazywać werbalnie, myślał że to iż jest ze mną wystarczy, że oddaje mi wypłatę, że sypiamy ze sobą, że czasami mnie przytulił, że nic więcej nie było mi trzeba. Kiedy wywoływał kłótnie było mu bardzo przykro ... Po powrocie do domu zamieszkaliśmy znowu razem, było tak samo jak na wyjeździe, ale nie miałam do niego o to żalu. Źle postąpiłam, więc należało mu się moje ciepło, moje zrozumienie, nie miałam prawa się na niego o to złościć. Ale któregoś ranka wstał i wyprowadził się znowu z domu. Potem napisał mi że już nie wróci, że dla niego tamta patii którą znał, którą pokochał już umarła i żebym się pod nią nie podszywała. Piszę to bo nie wiem co robić, jak mam postąpić ... Pisać do niego, nachodzić go , czy dać mu czas na przemyślenia ... No i czy jest szansa, że do mnie wróci. Że zapomni, bo wybaczyć mi wybaczył. Wiem jedno ... kocham go i nie wyobrażam sobie życia bez niego ... Tamto co zrobiłam było złe, wstrętne, okrutne. Żałuję że tak bardzo skrzywdziłam swojego męża. Ktoś może powiedzieć, że gdybym kochał tobym nie zdradziła ... Wiem, ale wiem że go kochałam, kocham i kochać będę ... W tamtej chwili kiedy to zrobiłam byłam obojętna na wszystko, zagubiłam się, zabłądziłam ...kiedy to zrozumiałam było za późno ... Na koniec dodam tylko, że z mężem byliśmy ponad 25 lat i był on moim pierwszym i jedynym do tamtego momentu mężczyzną. Proszę o odpowiedzi od osób, które może były w podobnej sytuacji ... Napiszcie jak to się u Was potoczyło. A może znajdzie się tu jakaś fachowa pomoc ... Jestem na skraju wyczerpania, nie wiem jak długo jeszcze tak wytrzymam, sypiam 2 godziny na dobę, jadam 1 posiłek który wmuszam w siebie rano ... próbuję pracować, ale jestem rozkojarzona, przemęczona i zaczynam popełniać w pracy błędy ...

Odnośnik do komentarza

Witaj,
daj mu czas. Musi przemyslec, musi się oswoić z realiami. Nie mial na to czasu, bo jak piszesz, mimo wszystko wrócił, był - staral sie zyć tak, jakby się nic nie stało. Na pewno mu zależalo, z tego co wyczytałam, to staral sie. Demony wychodziły jednak... też nie ma się co dziwić, bo zdrada, to okropny cios, wielki ból.
Widać nie potrafił mimo chęci, udźwignąć tego, co go spotkalo, dlatego odszedl.
Myślę,że skoro to zrobił, potrzebuje jednak czasu.
Jesli wiesz ,że zrobilas źle, żalujesz szczerze , wiesz co jest dla Ciebie wazne i najwazniejsze ( i nie chodzi mi o wyrzuty sumienia i nagly strach, bo zdajesz sobie sprawę,że możesz stracić wszystko...) - może subtelnie daj mu znak, daj mu odczuć,że zalezy Ci na nim, na Was. Na siłę nic nie zrobisz. Nie możesz naciskać...on musi to "przegryźć"... przeżyć. Pogodzić się, bo zrozumieć to pewnie nie będzie w stanie...
Czy wroci i czy będziecie razem,tego nie jest w stanie nikt Ci zagwarantować.
Cięzki czas dla Was. Wszystko w Waszych rekach - musicie się starać obydwoje.
Jak się kocha, można wiele wybaczyć ( z czasem ), zapomnieć się nie da. Na pewno wiesz,że najbardziej boli, kiedy krzywdzą nas najblizsi.
Powodzenia.
Dużo siły...

P.S. Masz możliwość z nim porozmawiać ?

Odnośnik do komentarza

Nie rozumiem myślenia kobiet. Dlaczego dają się motać facetom bez opamiętania. Tłumaczenie, bo on był dobry dla mnie jest śmieszne. Facet może rok lub dwa pisać, rozmawiać, komplementować, aby zdobyć serce kobiety choćby tylko dla seksu. Taka natura niektórych facetów. Flirtuje ze wszystkimi i czasem uda mu się skorzystać. Zero gwarancji na prawdziwą miłość, zaangażowanie, wspólne życie, tylko kilka komplementów, tracicie głowę i myślicie, że jesteście najważniejsze na świecie. Kilka szczerych zwierzeń faceta o sprawach trudnych i intymnych, nie zawsze prawdziwych i już jesteście jego. Facet poświęci sporo czasu, spotka się 100 razy, będzie udowadniał, że mu zależy, aby zdobyć swoją ofiarę. Mężczyźni nie mogą zrozumieć kobiet i na odwrót. Ale tak jest ułożony ten świat.

Odnośnik do komentarza

Do Zdradzony_28
Właśnie, kobiety i mężczyźni to inny świat. Bardzo chcemy aby nasi mężczyźni nas adorowali i komplementowali, ale niestety często tak właśnie nie jest, facet stara się na początku, kiedy zdobywa, a potem cały czas świętuje swój triumf. To właśnie jest błędne myślenie, to WY mężczyźni pchacie nas w ramiona innych facetów, bo nagle zapomnieliście jak można spojrzeniem, gestem powiedzieć sobie tak wiele, wyrazić gorące uczucie. Po prostu przestajecie się starać, oczywiście są i wyjątki od tej reguły ale generalnie tak to właśnie wygląda.Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Sytuacja u mnie wygląda tak przerwałam leczenie i jak na razie nie wróciłam do niego, mam czasem gorsze dni, ale staram sobie z nimi radzić w inny sposób niż lekami. Mieszkam z córcią u mamy co nie jest dla mnie proste, ale to jedyna możliwość na obecną chwilę. Złożyłam papiery rozwodowe i kilka razy musiałam dosyłać jakieś braki, mam jednak nadzieję, że to już wszystko i wreszcie wyznaczą termin rozprawy. Znalazłam pracę, ale chyba ciężko mi się w tej pracy odnaleźć... Jakoś próbuję zacząć układać sobie życie, choć czasami bywa to ciężkie i trudne, szczególnie jak dziecko wróciło ostatnio od Niego i te jej łzy, żal, ten płacz to bardzo bolało, a poczucie winy wróciło jak bumerang w tym momencie...... Może świat i życie na nim kiedyś będzie piękniejsze, ale na razie jeszcze takie nie jest....

Odnośnik do komentarza

"... Jesteśmy razem od 14 lat, w tym prawie 6 lat małżeństwem ..."

"... a On nie wiem czy udawał czy rzeczywiście dla Niego było wszystko w porządku ..."

"... Czułam się z tym wszystkim źle i nie umiałam sobie z tym poradzić, poznałam kogoś, kogoś kto wydawało mi się, że się mną interesuje, że jest blisko, że rozmawia ze mną, że go obchodzę. Doszło do tego, że zdradziłam męża ..."

Zamiast pójść do psychologa, terapeuty, koleżanki, matki itd to puściła się z pierwszym lepszym.

Ciesz się, że mąż ci nie zrobił krzywdy fizycznej i przyjął taką wiadomość z klasą.

Nic dziwnego, że cię zostawia. Gdyby ci to wybaczył w 100% to tak naprawdę dałby ci psychologiczne przyzwolenie na puszczanie się.

Trzeba było się nie koorwić. Masz na co zasłużyłaś.
Żal mi trochę faceta.

Jak czytam takie historie to jestem za islamizacją europy. Tam za zdradę jest ukamieniowanie publiczne z tego co kojarzę.

Odnośnik do komentarza

@zmija
Chyba trochę za ostra wypowiedź. Sam zostałem zdradzony przez żonę i do dziś nie rozumiem tego jak ona mogła być w ogóle zdolna do takiego czynu. Czytałem wiele wypowiedzi. Wychodzi na to, że kobiety ciężko zrozumieć.

Gdy dochodzi do zdrady i osoba zdradzająca nie bardzo już kocha partnera i do tego osoba zdradzana była przyczyną zdrady i również nie ma w niej tego uczucia jakie powinno być to sprawa jest prosta i trzeba się rozejść.

Gdy osoby się kochają, a dochodzi do zdrady, bo obie strony popełniły błąd, np. jak w moim przypadku ja zaniedbałem żonę, a ona mnie zdradziła i otworzyła mi oczy na całą sytuację to jest ciężko, ale są szanse, przynajmniej mi się tak wydaje. Czasami nie ma wyjścia gdy są już dzieci i trzeba próbować, żeby one nie cierpiały. Warunek jest jeden. Obie strony muszą się kochać.

Najgorzej jest w przypadku, gdy jedna strona zdradzi, bardzo tego żałuje, nadal kocha partnera, ale ten nie chce już dalej kontynuować związku. Wydaje mi się, że jeśli osoba zdradzona odchodzi tzn. że tak na prawdę nie kochała tej drugiej osoby i najczęściej jest powodem zdrady. Jeśli dochodzi do tego fakt, że są już dzieci i mimo to nie ma opcji wybaczenia to wydaje mi się, że to nie była prawdziwa miłość. Prawdziwa miłość potrafi wybaczyć.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...