Skocz do zawartości
Forum

Niechęć do wszystkiego i brak zainteresowań oraz celu


Gość znikąd donikąd

Rekomendowane odpowiedzi

jaki ty jesteś irytujący. Nie chodziło mi o obraczanie kogoś czymkolwiek tylko o to, że czasami taka głupota jak poznanie fajnej dziewczyny, może mieć wielki wpływ na życie i wyciągnąć go z tego doła i rutyny. Niby czym on miałby ją obarczać? Nie jest obłożnie chory, żeby musiała mu np podcierać tyłek i zmieniać pieluchy. On po prostu wpadł w jakieś zamulenie, że nic mu się nie chce i tylko by siedział w domu i słuchał muzyki. To młody chłopak i coś, czego potrzebuje, to druga osoba, która pokaże mu, że z życia można się jednak cieszyć. Kiedyś zostanie bez matki i co wtedy? Nie będzie nawet umiał odnaleźć się wśród ludzi? Jak znajdzie pracę i jak się utrzyma skoro nawet nie będzie potrafił odezwać się do człowieka?
Wam się wydaje, że jak wyślecie młodego chłopaka do psychologa, to nagle cudownie ozdrowieje? Jemu potrzebny jest kop w tyłek, a nie jakaś obca osoba, która przytoczy mu tylko formułki z książki i najchętniej nafaszeruje lekami na depresję. Głupota.

Odnośnik do komentarza

niech mądrusie, którzy za każdym razem polecają psychologa, pochwalą się swoimi wizytami, których pewnie nawet nie było. Ja kiedyś chodziłam do psychologia i psychiatry, jedna wielka beznadzieja, sama poradziłam sobie ze swoim problemem, bo nie byłam jakoś ciężko chora psychicznie i autor wątku też nie jest. Tylko że każdemu jest najłatwiej odesłać do lekarza zamiast zauważyć, że chłopak nie ma depresji tylko wpadł w jakąś rutynę życiową. Psycholog jest takim samym człowiekiem jak my - tylko że po studiach, to lekarz od duszy i ja tak samo mogę porozmawiać z człowiekiem jak on. Do takich lekarzy powinno się chodzić w razie ciężkich chorób psychicznych lub jakichś depresji, ciąglych placzów, nieopanowanych wybuchów złości itp, bo może wtedy pomoże lekarz. Ale nie, wy każdego odsyłacie do psychologa

Odnośnik do komentarza

Acha do kogo ty pijesz? Ja nie byłam u psychologa bo sama sobie radzę ze swoimi problemami i nie mam takiej potrzeby aby do niego iść. Dla mnie jesli ktoś pisze, ze ma problem z którym żyje od iluś tam lat i nie umie sobie z nim poradzić kwalifikuje się do wizyty u psychologa, to jedna z opcji i sposób na rozwiązanie problemów. Sama piszesz, ze psycholog to lekarz duszy, to dlaczego mam nie radzić żeby do niego poszedł....

Nigdy więcej nie patrz na mnie takim wzrokiem
Nigdy więcej nie podnoś na mnie głosu
Nigdy więcej nie zatruwaj słów gorycz

Odnośnik do komentarza

Acha mozesz porozmawiac i psycholog takze ale psycholog ma pewna wiedze jak prowadzic rozmowe co wydobyc na czym sie skupic a Ty mozesz sobie gadac i gadac i zadnego efektu w tym nie bedzie to ze Tobie psycholog czy tam psychiatra nie pomogl nie znaczy ze nikomu nie pomoze. Nie wszyscy jestesmy Toba, Ty wiesz zawsze wszystko lepiej i o antykoncepcji i o psychologii Ty to chodzacy omnibus jestes!

Odnośnik do komentarza

Ja tylko powiem co myślę na temat chodzenia do psychologa.

no więc, ja w psychologów ani psychoterapeutów nie wierzę i nie uważam że autor postu powinien iść. Jedynie w razie choroby polecam psychiatre bo to prawdziwy lekarz medycyny i przepisuje leki które naprawde pomagają no ale na podstawie postu jednak trochę ciężko stwierdzić czy ją rzeczywiście ma. Jak nie ma i nie potrzebuje leków to dobrze.

Ale wracając do psychologów i psychoterapeutów to ja w nich nie wierzę bo to są normalni ludzie jak każdy inny. Czasami bliska osoba bez studiów psychologicznych potrafi o wiele lepiej pomóc aniżeli obcy psycholog którego (nie oszukujmy się) w ogóle nie obchodzisz . Moim zdaniem pomoc powinna być od serca,szczera, od osoby która dla której coś znaczysz, dla której zależy na Twoim szczęściu. Nie podoba mi się takie gadanie "Nic nie się nie chcę, jestem załamany"-idź do psychologa!. "Chłopak mnie zostawił"- idź do psychologa. " Rodzic mi zmarł"-idź do psychologa.
bla bla bla itp..itd...itp...itd.. idź do psychologa, idź do psychologa, idź do psychologa !!! Również uważam że nie można kogoś na siłe wysłać do psychologa bo jeśli osoba nie chce i nie wierzy w tą pomoc to psycholog NIGDY nie pomoże. To tak samo jak zmuszenie kogoś by np. polubił daną potrawe której nie znosi.Owszem, może ją zjesć ale czy rzeczywiście zacznie mu smakować?
PS- ja wyszłam z fobii społecznej i zaburzeń odżywiania bez żadnych psychologów. Przyjaciele mi pomogli. Nawet nie musi to być przyjaciel. Uważam że nawet nowo poznana osoba z którą się dobrze dogadujesz lepiej pomoże od płatnego przyjaciela.

Odnośnik do komentarza
Gość buquile

Psycholog to nie lekarz duszy tylko psyche. Lekarzem duszy jest Bóg przez sakramenty do których podchodzi się z wiarą. Więc nie mylcie obie pojęć.

Psycholog może być o tyle warty, że ten przerośnięty dzieciak z wątku, będzie musiał wyleźć z pod maminej spódnicy i pofatygować się by pójść, by z upokorzeniem powiedzieć jak sytuacja wygląda.

Do "Acha": stymulacja własnego życia drugim człowiekiem ma tylko wtedy sens, kiedy wychodzimy do niego mając także mu coś do zaoferowania, a nie robiąc tylko za pijawkę,lekarstwo na problemy i kulę u nogi. Jest to szczególnie ważne odnośnie mężczyn, bo mężczyźni, którzy niczym sobą nie reprezentują, nie mają pasji, niczego nie osiągneli bo nawet nie próbowali i nic im się nie chce - zwykle kobiet nie interesują. Ty tego nie trybisz "Acha", bo twoje podejście do sprawy jest typowo kobiece czyli bardzo subiektywne, bo wiele kobiet na tyle się ceni, na ile jej osoba pozwoli na znalezienie interesującego mężczyny. Na tyle będzie czerpać przyjemność z życia, na ile ktoś jej tego dostarczy,(a nie ona sama wyjdzie z radością do innych).

Postawa przywry może się sprawdzać u wielu kobiet, ale proponowanie tego męzczyźnie "Acha", jest przykładem kompletnej niewiedzy o sobie samej, co cię pociąga i przyciąga do mężczyzn.

Odnośnik do komentarza

nie uważam się za chodzącego omnibusa tylko wypowiadam się w sprawach, o których trochę wiem, bo sama podobne rzeczy przechodziłam lub miałam z nimi styczność w swoim otoczeniu.
ty na "b" (jak zwykle nie pamiętam twojego nicka) - po co ty mi tu przytaczasz jakieś mądrości życiowe, które z tematem nie mają żadnego związku? Chodziło mi o to, żeby on wreszcie otworzył się na ludzi , może poznał jakąś fajną dziewczynę, której zaoferuje swoją miłość (tak, miłość), a przynajmniej związek dusz. A ty go zaraz na straty... A może on mądrym chłopakiem jest i wiele potrafi tylko musi wyjść z tej rutyny. Może jest lepszy od ciebie tylko w siebie nie wierzy i dlatego mu się nie chce? Nie, bo przecież najlepiej go zjechać od góry do dołu, że jest leniem, że coś z nim nie tak, że niech idzie do lekarza itp zamiast chłopaka zrozumieć. Ciągłym gadaniem i marudzeniem nic na to nie poradzisz i dlatego mu potrzebna jest jakaś bratnia dusza. Ludzie bardziej słuchają się przyjaznych osób niż ciągłego jeżdżenia po nich z góry do dołu.

Odnośnik do komentarza

i ty mi nie sugeruj, że jestem jakaś głupia i słabo się cenię czy coś, po prostu nie jestem osobą, która najchętniej by wszystkich podeptała. Sama mam przystojnego, pracowitego, zaradnego faceta i dobrze mi z tym, jakoś w błocie nie ugrzęzłam.
Nie wiem czy ty leczysz swoje kompleksy dogryzając innym i ciagle każdego poprawiając? Może zastanów się nad sobą, bo możliwe, że sam jesteś beznadziejny i masz się za ósmy cud świata?

Odnośnik do komentarza
Gość buquile

"Acha", czy ty jesteś niewidoma z wyboru? Nie dostrzegasz w jego tekstach, że ten koleś ma matkę, która mu łyżkę z zupką podstawia codziennie do ust? On już siedzi w toksycznej miłości z własną rodzicielką a ty mu sugerujesz znalezienie następnej służącej, tym razem w jego wieku?
Parę tekstów wczesniej sama napisałaś, że jemu jest potrzebny kop w dupę, czy tym miałoby być "przytulenie misia"?
Koleś nie jest zepsuty przez matkę tylko w relacjach damsko-męskich, ale jak sam pisze, nic mu się nie chce.
Czy potrzymanie za rączkę takiego próżniaka zmieni go na lepsze?

Odnośnik do komentarza
Gość buquile

Jeśli jeszcze ci nie trybi "Acha", to napisz tu nam, że poleciałaś na tego swojego mężczynę (którego tu obcmokujesz), bo nie wiedział co ze sobą zrobić, niczym się nie interesował, nic mu się nie chciało i mówił że matka mu pierze majtki i skarpety.

No dalej, smiało, napisz, że to cię rajcuje w mężczynach, skoro jemu taki sposób rozwiązywania problemów podtykasz pod nos.

Odnośnik do komentarza
Gość buquile

Mam pytanie do pysznej panienki o ksywce "Znikająca".

Skoro twierdzisz, że psycholog i terapeuta i wiedza za nimi stojąca, są bezwartościowe, to czemu tak chętnie i często udzielasz się na forum PSYCHOLOGICZNYM?

Odnośnik do komentarza

Zaczęłam pisać na tym forum gdy miałam poważne problemy. Byłam bardzo zdesperowana i potrzebowałam jakiejkolwiek porady co ze sobą zrobić.
A teraz się udzielam bo lubię czytać o ludzkich problemach,czasami napisać jakie rozwiązanie byłoby moim zdaniem słuszne. Nawet mogę powiedzieć że trochę interesuję się psychologią .
Nie sądzę że ich wiedza jest bezwartościowa. W końcu czegoś uczą na 5-cio letnich studiach magisterskich. Ale jeśli ktoś nie wierzy w ich pomoc i nie ma zamiaru ich słuchać to wiadomo że psycholog nie pomoże. Psycholog powie jedno, pacjentowi się nie spodoba, i i tak zrobi po swojemu i nic nie wyniesie z tej terapii. Żeby terapia pomogła to trzeba tego chcieć. I często mam wrażenie że psycholog czy psychoterapeuta tylko odwala robote i za bardzo nie zależy mu na tym byc pomóc pacjentowi. Niektórzy latami chodzą na terapie i nie ma żadnych skutków, a jeśli po tych latach jest poprawa to wtedy uważam człowiek sam się ogarnął, że to czas wyleczył rany a nie psycholog/terapeuta.

Odnośnik do komentarza
Gość buquile

No bo, polecanie farmakologii poprzez psychiatrę jako "wunderwaffe" na problemy natury emocjonalnej jest o tyle ryzykowne, że każdy medykament ma skutek uboczny na ciele. Pół biedy jak przepisany był po trafnej diagnozie.
A jedyną stratą nietrafionej psychoterpii jest trochę grosza, (które notabene na leki i tak wydają pacjenci psychiatrów).

p.s. nigdy nie byłem u psychologa, terapeuty czy psychiatry.

Odnośnik do komentarza

buquile - dla mnie to jest beznadziejne co piszesz. U niego nie chodzi o to, że traktuje matkę jak służącą tylko po prostu chłopak ma trochę problemów, bo jego stan na pewno nie jest spowodowany niczym i dlatego woli siedzieć tylko w domu i nic nie robić. Gdy człowiek źle się czuje psychicznie, to wtedy nic mu się nie chce. Podejrzewam, że coś mu się nie udało w życiu i dlatego taki jest.
Nie chodzi o to, żeby znalazł sobie służącą tylko kobietę, która go ,,wyleczy" z tego stanu, nada sens jego życiu i chłopak się zmieni. Powie mu, że to, co robi, nie jest ok i że powinien podnieść tyłek i zbudować swoje życie od nowa.
Widzę, że twoim rozumowaniem wiele osób wcale nie zasługuje na miłość. Zastanów się nad sobą lepiej

Odnośnik do komentarza
Gość buquile

Widzę, że dyskusja z tobą nie ma sensu.

Zrozum, ze kobiety NIE LECĄ na facetów takich jak on. Dociera to do ciebie?

Jak nie dociera, to zacytuje ciebie samą z jednego z poprzednich postów: "Sama mam przystojnego, pracowitego, zaradnego faceta i dobrze mi z tym".

Takich kobiet jak ty co próbują rozwiązywać swoje mentalne i egzystencjalne problemy przez podklejenie się pod interesującego faceta - jest na pęczki. Może to u ciebie zadziałało, bo mężczyzna może się zainteresować nawet kompletą życiową łamagą, jeśli np mu się ona fizycznie podoba.

Kobiety bardzo chętnie zostają przywrami interesujących mężczyn, w ten sposób lecząc problemy i wprowadzają światło do swojego nudnego życia, ale nie tolerują gdy jakaś męska przywra chce się do nich podpiąć.

Sama swoim życiem to zaświadczysz, a jemu chcesz radzić zupełnie inaczej.

Odnośnik do komentarza

Po pierwsze, Znikająca, Ty niby na łatwiznę w życiu chodzić nie lubisz -tak twierdzisz, a polecasz wszystkim psychiatrę, bo wierzysz tylko w leki. Czyli najłatwiej dla Ciebie żeby człowiek z problemem poszedł po tabletkę i nagle ozdrowiał, mimo że tak naprawdę największą siłę ma jego psychika a nie jakieś Twoje relanium, które wprowadza jeszcze większy zamęt w człowieku niż pomaga. Nie wierzysz w psychologa.. bo nigdy u dobrego nie byłaś. Nie zdziwiłabym się jakbyś nigdy u żadnego nie była. Poza tym u psychologa trzeba by starania dwóch stron żeby nawiązań porozumienie, a że dla Ciebie łatwiej rozwiązanie przyjąć w tabletce raz na dzień i to rozwiąże problem. Byłabyś świetna w wyszukiwaniu tabletek na wszystko, miłość, przyjaźń, urodę, pięknego bruneta z wypakowaną klatą- i wszyscy byliby szczęśliwi.
Chłopaka trzeba po prostu kopnąć zdrowo w zad żeby się ruszył. Poradź mu na to uspokajające tabletki ziołowe- z pewnością pomogą.

Co do "kogoś" na jego ozdrowienie- to przecież nie jest żaden lek. Może i przez chwilę będzie dobrze, a potem wszystko wróci- bo żaden człowiek nie jest lekiem na skrzywioną psychikę. Niech człowiek najpierw dojdzie do siebie będąc samemu, a potem dopiero ofiaruje siebie komuś innemu, bo z czasem "zakochanie" minie, dół wróci, a to"lekarstwo" w formie kobiety nagle stanie się niepotrzebne bo może stracić na ważności lub wartości, a mówiąc prosto-znudzi się.

Nie rozumiem jechania po buquile. Pokazuje spojrzenie zdrowego i mądrego faceta, nie ma zamiaru nikogo głaskać po głowie, i nie pokazuje tutaj swoich idealistycznych zasad życiowych bez pokrycia jak często robią to kobiety.

Odnośnik do komentarza

Nie biorę już Relanium tylko Fevarin który przepisał mi psychiatra i mi to bardzo pomaga. Mogę z czystym sumieniem powiedzieć że to wyciąga mnie z tego całego bagna. Nie rozwiązało problemów ale poprawiło mi humor, pozbyłam się wahań nastroju i lęków i dzięki temu sama rozwiązałam swoje problemy które przed leczeniem wydawały się beznadziejne, i zaczęłam racjonalnie myśleć. Sam psychiatra mi powiedział wprost że bez leków z tego nie wyjdę i nie wmawiał mi że powinnam iść na jakąś psychoterapie.
U psychologa nie byłam ze swoim problemem ale miałam tą "przyjemność" by na własne oczy zobaczyć całą "sesje". Naprawde szkoda słów... już lepiej nic nie mówić bo znów się rozpiszę a to nie ma sensu.
Niektórym może psychoterapia pomaga, niektórym nie, niektórym nawet może zaszkodzić. Każdy ma swoje zdanie na ten temat a ja swojego nie zmienię.
A co do radzenia innym psychiatry + leków- to tylko rady. Jak ktoś nie chcę z nich z korzystać to nie musi. Każdy odpowiadając na posty wyraża co ich zdaniem powinna dana osoba zrobić. A wybór należy do autora postu.

Odnośnik do komentarza

akurat jeśli nie zauważyłeś, to JESTEM KOBIETĄ i z czystym sumieniem mogę napisać, że gdybym była wolna i spotkała/poznała chłopaka, to bym nie patrzyła na to, że jest zamknięty w sobie i nie chce wychodzić z domu, bym wolała z nim pogadać i może by się wyjaśniło dlaczego tak wygląda jego życie, bo nie odrzucam ludzi tylko dlatego, że na pierwszy rzut oka są jacyś dziwni. Chłopak pisze mądrze więc może wcale nie jest taki za jakiego go uważasz czyli nie jest sierotą życiową. A kobiety nie lecą tylko na pewnych siebie maczo. Poza tym słowo LECĄ jest pojęciem względym. Niejeden pracowity itp facet nie ma żony, a ci mniej zaradni znajdują fajne laski. Także nie poniżaj się pisząc, że on nikogo nie znajdzie, że takiego żadna nie zechce itp.
I owszem austerio, osoba potrafi pomóc, bo np kiedyś ja byłam nieśmiała, spuszczałam głowę gdy w ogóle kogoś mijałam, byłam niepewna siebie, choć nawet nie byłam singielką, z tym nie było problemu. Gdy spotkałam dziś już obecnego męża, faceta, z którym dopasowaliśmy się idealnie charakteriami, nagle się zmieniłam. Pomyślałam sobie - kurde, jestem fajną laską, mam swoje talenty, dlaczego się ciągle czegoś boję itp? Dziś jestem pewną siebie młodą kobietą, uśmiechniętą, rozgadaną, nie ma już tamtej mnie. Wystarczyła odpowiednia osoba, żeby mnie nauczyć pewności siebe i nadać sens mojemu życiu. I dlatego sądzę, że taki życiowy partner, ale taki prawdziwy, potrafi wiele zmienić jeśli chodzi o spadek nastroju.

Odnośnik do komentarza
Gość buquile

Nie napisałem nigdzie, ze gość jest sierotą życiową. Nie napisałem nigdzie, że on kobiety sobie nie znajdzie. Więc dlaczego wmawia mi się tutaj słowa, które nie pdały z mojej klawiatury?
To na poczatek.

Z jego słów widać, że jest leniwy a matka mu w tym bardzo pomaga. I tyle.

To że zakochanie uskrzydla to każdy wie, ale tak jak celnie austeria zauważyła, stan ten ma datę ważności. I jeśli relacja nie przejdzie płynnie w miłość - to się skończy i "leczenie" też się skończy.
Poza tym nikt mi tutaj nie wciśnie kitu, że kobiety marzą o rozpoczynaniu relacji dostając na dzień dobry masę problemów od faceta.

Ty "Acha" dalej idziesz w zaparte, gadając o tym, że chętnie byś się zapoznała z takim leniwcem, gdybyś była wolna. No wolne żarty. Kilka postów wczesniej podkreślałaś pracowitość i zaradność twojego męża i to że taki typ człowieka właśnie cię zapalił, aż się z nim pobrałaś. Wnioski pozostawiam dla tego kto to czyta.

Odnośnik do komentarza
Gość znikąd donikąd

Dobra, spokojnie.

Załóżmy, że naprawdę jestem leniwy i rozpieszczony. Bo ja w końcu już sam nie wiem, czy coś jest ze mną nie tak, czy jestem po prostu obrzydliwie leniwy, ale niezależnie od tego jak jest, ja się po prostu nie czuję na siłach, żeby sobie z tym samemu poradzić. I teraz mam pytanie. Czy mogę pójść do psychiatry/psychologa i najzwyczajniej w świecie powiedzieć, że nie radzę sobie z lenistwem? Mogę liczyć w takim przypadku na jakąś pomoc, czy specjalista jedynie stwierdzi, że potrzebny mi kop w dupę?

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem wizyta u psychologa n pewno ci nie zaszkodzi, dowiesz czy jesteś leniwy czy masz jakieś problemy ze sobą i potrzebna jest wtedy terapia. Takie jest moje zdanie, kop w dupę to też by się przydał, ale może sam siebie zmobilizujesz podczas tych rozmów.

Nigdy więcej nie patrz na mnie takim wzrokiem
Nigdy więcej nie podnoś na mnie głosu
Nigdy więcej nie zatruwaj słów gorycz

Odnośnik do komentarza

nie napisałeś, ale zasugerowałeś buquile, że KOBIETY NIE LECĄ NA TAKICH JAK ON. Wychodzi na jedno.
Podkreśliłam zaradność itp swojego męża, bo wcześniej przyczepiłeś się do mnie jakbym była jedną z tych, co wybiera facetów na równie niskim poziomie jak mój. Także napisałam, że mój wcale taki nie jest jak chłopak z tego postu. Jednak gdybym zakochała się (oczywiście gdybym nie była zajęta) w chłopaku o zupełnie innym charakterze, to dlaczego miałabym go odrzucić? W mężu nie przyciągnęla mnie jego zaradność tylko podobne poczucie humoru, podobne upodobania itp, a do tego podobał mi się po prostu. Ludzi idealnych nie ma, a tego chłopaka nie znasz nawet i nie wiesz jak naprawdę to wszystko wygląda

Odnośnik do komentarza

Acha tylko teraz tak mowisz, a jakbyś spotkała takiego faceta i zakochała się w nim, a byłaby to totalna niedorajda życiowa (nie mówię teraz o autorze postu, tylko ogólnie), nie umiałby Ci dać bezpieczeństwa, to zostawiłabyś go pomimo "wielkiego zakochania" choćby miał najwspanialsze poczucie humoru i uwielbiał góry tak jak Ty (tylko taki przykład).

Odnośnik do komentarza

Gdyby znalazła się dziewczyna o takich samych problemach.. czemu nie? Mogliby sie wzajemnie dołować albo wspierać, albo widzac wlasne wady w drugim czlowieku lepiej je zrozumiec.

Trochę identyfikuję się z Tobą, autorze z tym że u mnie dochodzi jeszcze lęk który właściwie modyfikuje cala sytuację. Na pewno jakas przyczyna Twojego samopoczucia jest. Może to byc też po prostu charakterystyczne dla naszego wieku, jestem rok młodsza i mam też kumpla w równym wieku z tym samym problemem. Myślę, że wyuczone poczucie bezradności faktycznie może mieć w tym swój spory udział. Relacje z rówieśnikami i rodzicami także.

Nie wiem. Zaproponowałabym spotkanie, ale trochę mi się nie chce ;)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...