Skocz do zawartości
Forum

Niechęć do wychodzenia z domu a lenistwo


Gość leniwaidiotka

Rekomendowane odpowiedzi

Gość leniwaidiotka

Nic mi sie nie chce, nie mam ochoty wychodzic z domu, chodzic do tej całej szkoły.. Po prostu nic bym nie robiła. i nie robie. Bo to nie ma sensu, Po prostu nic już nawet nie czuje. Najchetniej siedziałabym na komputerze. Wszystko zawsze spieprze potem sie boje - więc uciekam, unikam.. siedze.zamykam sie w czterech scianach. z komputerem. I wtedy jest lepiej. I tak mam mysli samobojcze. A tak to nic nie ma sensu, nie chce mi sie.
Pieprzone lenistwo. Wiem ze jestem popieprzona. Powinnam sie ogarnac ale trudno mi.

Odnośnik do komentarza

eeeeee kicia, ale Ty wiesz, że to wcale nie lenistwo no nie?
Bo to, że tak masz wcale nie musi oznaczać tego, że jesteś leniwa może po prostu wpadłaś w jakiś dołek depresyjny? Jeśli nie chcesz wychodzić z domu najchetniej przesiedziałabyś w domu w pokoju i uciekała od świata to moze byc depresja a jesli np odczuwasz niepokoj na mysl o wyjsciu z domu to moze byc stan depresyjny. To wcale nie musi byc i wydaje mi sie nawet, ze nie jest lenistwo. Po prostu wpadłaś w jakiś dziwny stan i ja to rozumiem bo ja tak miałam z pół roku. Siedziałam w domu i nawet nie potrafie powiedziec co robiłam przez cały dzien. Nic po prostu spałam siedzialam i patrzyłam w kompa chociaz klikałam bez sensu jakiees strony. To nie jest lenistwo po prostu dopadł Cię taki stan depresyjny, ja go ładnie nazwałam tak z romantyczna melancholią :)
I wiesz co, ja tak miałam z pół roku zaczełam sie stresowac tym ze narobiłam sobie zaległosci na uczelni itd i powiedziałam dosyc. Zapisałam sobie na kartce wstaje o tej i o tej i rozpisałam plan dnia w stylu ide do sklepu sprzatam gotuje obiad ide na uczelnie ucze sie zadzwonie do kolezanki. Na poczatku robiłam to na przkor sobie, szukałam wymówek. Umówiłam się z kolezanką a na godzine przed wyjsciem zdarzało sie sie odwołać, bo nie chcialo mi sie z nia widziec a jak poszlam to byłam nudna i zmulona. Ale sie przelamywałam małymi krokami az sie udało. I teraz np czesto gdzies wychodze aby znowu nie popasc w taki stan. Ty tez musis ztak spróbować, spisz sobie plan dnia i rób to nawet na przekór sobie. Nie zamykaj sie w domu bo to jest najgorsze. A to tak samo z siebie przyszło czy może sie cos wydarzyło? Moze masz jakis problem i tak Cie gryzie co?

http://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=601651b7128e8c5ce.png

Odnośnik do komentarza
Gość leniwaidiotka

Moim problemem byl alkohol, którego bylo za dużo w domu. Teraz tak jakby wszystko sie skonczyło. Ale rodzina sie rozpadla. Mieszkamy ze sobą, ale nie znamy sie prawie. e tam
Mowia ze jestem leniwa, ze to wszystko wymówki, ze robie tak bo mi tak najłatwiej. Tak pewnie tak jest. Tylko ja na serio czuje sie wypalona, na niczym mi nie zalezy. I naprawde mam wszystko gdzies. Kiedys czegos chciałam nawet- chciałam miec super przyjaciół, byc kimś, spedzac super czas, robic fajne rzeczy. Teraz juz przestałam wierzyc w cokolwiek. Jesli mam isc do szkoly, to czuje strach bo olewam ją ostanio zreszta jak wszystko.. Nie chce zeby tak było. Juz nawet nie chce mi sie wyobrażac tego swojego super zycia.. Wiem ze to brzmi debilnie i bezsensownie no ale co tam.
Wiecie jak mniej wiecej widze swoje zycie?
teraz musze chodzic do tej szkoly, strach ,stresi upokorzenia, potem wakacje ktore wiekszosc przesiedze w domu - ostatnie przed matura super. Potem nastepny rok szkolny 3 klasa, presja nauka . W międzyczasie super studniówka na która pewnie nie pojde bo nie bede miała z kim, potem maturka ktorej nie zdam.
wiem to brzmi strasznie załosnie, jęcze debilnie
i tak pewnie powinnam sie za coś wziąc, przecież zycie jest piekne tyle mnie czeka jestem dopiero na początku zycia ( jak dla mnie to sie ono już dawno skonczyło.) i tak dalej..
Wiem ze powinnam sie ogarnac. Tyle ze kurde chyba nie ma po co.. I tak siedząc rozmyslam ze chciałabym wrócic do tej przeszlosci, chciałabym wrócic do dzieciństwa gdzie nie byyło problemow, gdzie jeszcze miałam tą rodzinke.
Wiem ze na nic nie zasługuje. Zdaje sobie sprawe ze nie powinnnam miec tego co mam.
Czuje pustke. taka glupią pustke i nie wiem czym mam to zapełnic
I najchetniej całe to moje 'wspaniałe' zycie spedziłabym z komputerem w czterech scianach.
Wiem ze wszystko to co napisałam to jakies bzdury debilki co nie potrafi nic zrobic ze soba i swoim zyciem. Pewnie ten kto to przeczyta własnie takie odniesie wrażenie.
Pewnie tak jest.

Odnośnik do komentarza
Gość leniwaidiotka

kiedys robiłam takie test odnosnie DDA, tak wyszło mi to.. tyle że ja chyba nie wierze w te spotkania czy też zwierzanie sie, boje sie tego...Boje sie ze rzeczywiscie ja sobie może próbuje cos wmówic? jakąs depresje - czy DDA? Zreszta mowia mi, ze zamiast do psychologa to bym sie wzieła za coś a nie wymyslala jakies bzdury...
Tyle że ja naprawde już PRAWIE NIC nie czuje.. kurde wiem jak to brzmi, tyle ze ja naprawde nie udaje.. Wiem jak to było jak mi sie naprawde nie chcialo, ale mimo wszystko potrafiłam sie zmotywowac, kiedyś lubiłam cwiczyc, biegac chciałam miec super cialko, mogłam tak godzinami - a teraz nie mam ochcoty, nie przynosi mi to juz tej radosci..

Powinnam sie wziac za naukę, bo MATURA i PRZYSZŁOSC itp.. ale
w ogole sie tym nie przejmuje.. !

Boje sie, bo ja naprawde już przestałam miec motywacje do czegokolwiek! Niczego już od zycia nie oczekuje.. Po prostu przeraża mnie to. Że jestem taka beznadziejna, ze juz nawet marzen nie mam ..

Wiecie jeszcze co mnie przeraża? To że jesliby w jakiś sposób spełniło by sie to co kiedys pragnełam czyli super paczka przyjaciół czy chłopak(oczywiscie nie jestem tegowarta wiem.) to boje sie ze ja wtedy nie bede NIC czuła boje sie ze nic to nie bedzie dla mnie znaczyło, ze wcale nie przyniesie mi to tego oczekiwanego szczescia... Boje sie ze nie jstem w stanie sie juz z czegokolwiek tak naprawde cieszyc. Wiem to brzmi bezsensownie...

np. kiedyś tak cierpiałam ze nie mam znajomych i nie mam gdzie wyjsc, a ostatnio jak mnie zapraszali po prostu odwolywałam, zrobiłam to juz 2 razy.. nie chciałam sie z nikim widziec..

boże beznadziejnie to brzmi. Może rzeczywiscie próbuje sobie cos wmówic, moze nie robie nic rzeczywiscie bo tak latwiej.. ?

nie wiem. po prostu nie wiem.

A tak w ogóle to dzięki,że odpisałaś. Dzięki ze w ogole ktoś to czyta.

Odnośnik do komentarza

Witaj

Nie jesteś za młoda na DDA, ani również na depresje - ma którą wygląda to co się z Tobą dzieje. Trudne życie domowe, jak i wiek w którym jesteś, mogą być powodem. Wszyscy (lub prawie) w pewnym okresie szukamy sensu życia, wątpimy w niego zastanawiamy się po co w ogóle żyć. Okres taki jest bardzo potrzebny aby nasza osobowość mogła się w pełni rozwinąć, abyśmy mogli potem odnaleźć swoje miejsce na ziemi. Myślę, że jesteś bardzo wrażliwa- i odczuwasz wszytko z dużym natężeniem.
Może mogłabyś porozmawiać z psychologiem szkolnym, lub zaufaną nauczycielką. Na pewno uważasz to za bezsensowne, ale z doświadczenia wiem, że często rozmowy pomagają.

Pozdrawiam serdecznie
Anna Kaźmierczyk-Słomka

Odnośnik do komentarza
Gość leniwaidiotka

dziękuje za odpowiedz..
No rozumiem psycholog być może pomaga.. ale co pójdę i powiem: : Prosze pana nic mi sie nie chce, mam dosyć rzeczywistości, ?
Zaraz sobie pomysli : o jakaś głupia małolata, która powinna zając się nauką zamiast narzekać i szukać usprawiedliwien dla swojego lenistwa..

Wie pani.. Przepraszam że znowu tu pisze i zanudzam..
mogę cały dzień leżec i marzyć o tym co tak naprawdę nigdy sie nie wydarzy.. siedze na komputerze często - chyba się zresztą uzależniłam..
Zaniedbuje i olewam wszystko - szkołę, naukę, nawet czasami higienę..

I już nawet nie mogę powiedzieć "nie chce życ" bo nie to że tak nie jest.. tylko nie obchodzi mnie nic.
Powinnam wreszcie sie ogarnąc, wziąc odpowiedzialnośc za wszystko co robię lub czesciej teraz za to czego nie robie..
To nawet nie jest tak ze mi się nie chce - bo kiedyś nawet jak mi się nie chciało, to coś robiłam ze strachu, sama siebie motywowałam - przyszłością czy czyms..
A teraz NIC. no może nie do końca..
Uciekam. wiem. tak mi jest wygodnie.
w swoich czterech scianach. bez ludzi. ze swoimi marzeniami.

Już nawet nie czuje złosci czy radości. Raczej nic.
jakąs chwilową radość dają mi te marzenia.. rozmyslam o przeszłosci często - o dziecińswie o tym szczesciu dawnym..

Bo ja chyba wcale nie chce dorosnąc. Cały czas tak jakby jestem w przeszłosci. często mysle o tym jak sie wszystko zawaliło. o tym kiedy jeszcze było fajnie bez problemów.. Pewnie wcale tak dobrze nie było.. pewnie z czasem wszystko sie idealizuje. Nie podoba mi sie to ze czas tak szybko płynie.. najchetniej wróciłabym do dziecinstwa. głupota.

Zauwazyłam ze stałam się taka po odejsciu 'problemu' wyprowadzeniem sie alkoholika z domu..
dziwne. niby powinno być lepiej?
a tymczasem ja zaniedbuje wszystko. wszystko olewam.
Przedtem tak nie było.. było mi cięzko pamietam. Ale chciałam coś zmienić, chciałam pamiętam chciałam zeby sie to wreszcie skonczyło a teraz bym chciała zeby to powróciło .. - glupota co?
dlaczego tak jest? dlaczego przestałam chciec coś zmienić - w wyglądzie, przestałam chciec coś osiągnać.
nie wiem co sie ze mna stalo.
Nie wiem dlaczego.
Czy to wszystko jest normalne?
inni ludzie np. w szkole nie maja takich problemow, z pójsciem tam, zalezy im na nauce i tak dalej., a ja mam taki stosunek "byle przezyc'
oni chca czegoś w zyciu.
nie wiem już nic..

Odnośnik do komentarza

Nie sądzę, żeby psycholog tak ocenił to co się z Tobą dzieje. Sama tak - to widzisz, ale osoby, które zajmują się pomocą innym - zupełnie inaczej postrzegają to co się z kimś dzieje.
Jeżeli nie spróbujesz - to się nie przekonasz.
A co ryzykujesz?

Zachęcam do rozmowy z kimś, bo trudno tak z opisu ocenić jak poważny jest Twój stan i co się może za tym kryć.

Pozdrawiam
Anna Kaźmierczyk-Słomka

Odnośnik do komentarza
Gość takasama0

mam wrażenie, że opisujesz mnie.
mam dosłownie identyczny problem, z alkoholem włącznie.
natomiast ja mam 24 lata i zawaliłam szkołę przez moją niechęć do wychodzenia.
teraz jestem tylko z wykształceniem średnim, które z trudem zdobyłam praktycznie błagając na kolanach bym była przepuszczona (nie zdałam raz, nie chciałam tego ponawiać) aż w końcu się zlitowali. moje świadectwo ukończenia liceum jest pełne dopuszczających.

Odnośnik do komentarza
Gość yyyyyyyyyyyy

Witam!Mam podobny problem...Tylko że mam dziecko i dzięki niemu zmuszam się to funkcjonowania....Czasem są baaardzo ciężkie chwile,nie mam siły na nic.Najchętniej bym leżała i nie wstawała.Nie ukończyłam szkoły przez co trudno mi znaleźć pracę jak już jakoś się zmobilizuje na wyruszenie w poszukiwaniu...Jest ciężko.Kocham mojego synka i chcę dla niego jak najlepiej.Nie mam problemu z alkoholem itp(mój ojciec był alkoholikiem,bił matkę na moich oczach a ja mała bezradna myślałam o tym żeby go zabić mimo że go kochałam...).Nie lubię kontaktów z ludźmi,wtedy się mieszam,nie mogę się wyslowić, czuję się taka głupia.Gdybym mogła to bym nie wychodziła z domu,ale tak się nie da bo przecież z czegoś trzeba żyć...

Odnośnik do komentarza
Gość yyyyyyyyyyyy

Myślę że depresję...ale czasami się zastanawiam czy to nie wymówka...Gdy byłam nastolatką próbowałam popełnić samobójstwo,nawet to mi nie wyszło.Nie wiem dlaczego ale odkąd pamiętam chciałam się zabić,myślałam że życie nie jest dla mnie,po co żyć skoro się tego nie chce,skoro się nie potrafi.Trochę to chore ze dziecko myślało o swojej śmierci, że tego pragnęło...niestety zostało mi to do dziś...Teraz walczę, mam dla kogo żyć i nie mam zamiaru uciec sama przed sobą...Teraz jest mi chol... ciężko bo nie mogę znaleźć pracy...a pieniądze z nieba nie spadną...Szukam ale nic z tego...Płakać mi się chce z tej bezradności...Błędne koło...

Odnośnik do komentarza
Gość yyyyyyyyyyyy

Też często myślę w ten sposób: jadę autobusem-myślę o wypadku,że gdyby tak moja śmierć sama przyszła...Bądź myśl o ciężkiej chorobie która prowadzi do śmierci...Mam tak od dziecka,to usypia na jakiś czas a później wraca...Dlaczego tak się dzieje...Przypominam sobie jak miałam jakieś 7 lat,siedziałam na parapecie i przyrzekłam sobie że w końcu skoczę z tego okna i umrę.Czy to ucieczka przed samą sobą?Przed życiem w którym sobie nie radzę?Potrafię nie robić nic,leżeć,siedzieć,nawet do toalety nie chce mi się wstać...Budzę się z płaczem...po prostu otwieram oczy i płaczę...Czasami mogę spać 24 godz na dobę a czasami nie mogę zasnąć i tak się męczę aż padnę...Ostatnio mam koszmary senne.Wstaje w nocy i jem.Budzę się taka głodna...Poranek jest najgorszy bo mimo wszystko trzeba wstać...a co najgorsze trzeba wyjść z domu...Nie wiem co się ze mną dzieje i co jest przyczyną...Ludzie miewają gorsze problemy i radzą sobie,żyją nie wegetują...

Odnośnik do komentarza

yyyyyyy - zdecydowanie powinnaś pójść do psychiatry...nie ulegaj tym stereotypom że psychiatra to lekarz od czubków bo wiele jest takich opinii...nie jestem specjalistą ale dla mnie to zdecydowanie depresja...jeżeli to depresja to uwierz mi że podjęcie tej decyzji bedzie najlepszą w twoim życiu...zbyt długo już cierpiałaś...zrób to dla SIEBIE a reszta sama przyjdzie

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za odpowiedz.Raz w życiu byłam u psychologa, tylko w tym problem że ja nie potrafię mówić o tym co mnie gryzie i boli...na samym początku się "zacięłam" i zrobiłam głupią minę po czym zostałam wyproszona ponieważ zdaniem Pani doktor "chcę tylko zwrócić na siebie uwagę"...No cóż...pogubiłam się w tym wszystkim...co myśleć o samej sobie...nie wiem...Czy rzeczywiście mam depresję, czy może uciekam przed życiem bo tak mi wygodniej...Nie rozumiem tego dlaczego dorosła osoba ma problem z załatwieniem spraw urzędowych,wyjściem do ludzi...W domu mówię normalnie,potrafię dyskutować itp,przy ludziach tak jakby cofam się w rozwoju...Ktoś nieznajomy powiedział mi że nie ufam ludziom...tylko dlaczego...Nie mam koleżanek przez to że się przeprowadziłam i zostawiłam wszystko co miałam,nowych nie potrafię znaleźć a może nie chce...Czasem czuję się jak zagubione dziecko, które potrzebuje tylko tego aby ktoś je przytulił i ochronił przed światem,czy to normalne?Nie czuję że życie jest piękne bo nie jest,żyje tylko dla bliskich bo nie dla siebie...Bliska osoba mawiała o mnie "ze skrajności w skrajność"...niestety to prawda.Życiowy tchórz który wciąż ucieka,tylko przed czym...Usłyszałam też słowa"ty nie chcesz być szczęśliwa,nie walczysz o to"-dziwnie zabolało...Każdy goni za szczęściem,lepszym jutrem a ja co...ja nic...Najbardziej boli kiedy bliska osoba próbuje pomóc raniąc,tzn np krzycząc ogarnij się,nie zasłaniaj się depresją i pyta co zamierzam robić dalej a ja wtedy nie potrafię nic powiedzieć,zacinam się,czuje strach i łzy w oczach które chce ukryć...w głowie mam mętlik bo chce dobrze a nie potrafię...Zawsze coś spierniczę... Ja wiem że to nie jest normalne że nie potrafię nic sama...potrzebuje kogoś kto mi w tym pomoże,nawet w tym żeby pójść do lekarza bo sama nie pójdę.Pójdę z dzieckiem,ale nie ze sobą...Nawet nie wiem po co to piszę...przecież to i tak nic nie da...

Odnośnik do komentarza
Gość leniwaidiotka

"na samym początku się "zacięłam" i zrobiłam głupią minę po czym zostałam wyproszona ponieważ zdaniem Pani doktor "chcę tylko zwrócić na siebie uwagę"... "

No to potwierdziłaś moje obawy.. Ja mam iśc do psychologa.. ale ja sie boje ze ktoś mi własnie powie coś takiego, że ktoś stwierdzi ze wymyślam..
Zresztą ja nie mam ppojęcia co ja mam powiedzieć takiemu psychologowi - mam pustkę, nawet nie mam o czym gadać.. Może stwierdzi ze jestem tylkko leniwa i żebym się wzięła w garść..
Nie umiem się otworzyć jakoś.. sama do siebie mogę gadać, ale tak do kogoś to albo od razu płaczę albo nie wiem.. boję się swoich reakcji.. nie mam pojęcia co mam mówić tam.. Nie chce żeby to wyszło tak, że ja się żalę i skarże.. a przecież ludzie mają sto razy gorzej..

Odnośnik do komentarza
Gość znikąd donikąd

Sorka, pierwszego posta dziwnie mi urwało. ;P

Uogólniając czuję się bardzo podobnie, co już opisywałem w innym wątku. Jestem już po wizycie u psychiatry i po prostu powiedziałem mu, że nic mi się nie chce robić. Zadał trochę pytań, na temat tego jak się czuje i wygląda moje życie. Niejednokrotnie odpowiadałem, "nie wiem". Dostałem leki (które póki co nie pomagają, nie czuję żadnej różnicy) i skierowanie na psychoterapię (gdzie w rubryczce "rozpoznanie" pisze zaburzenia osobowości i zaburzenia depresyjno-lękowe) , więc myślę, że swoje "skrajne lenistwo" jednak warto skonsultować ze specjalistą. Generalnie, chyba nadal jestem bardziej skłonny stwierdzić, że jestem po prostu obrzydliwie leniwy, ale może faktycznie jednak coś jest nie tak. Dodam jeszcze, że to był trzeci lekarz u którego byłem, z czego u drugiego, poczułem się po prostu spławiony głupim tekstem, że " to o czym mówię, to tylko moje osobiste odczucia" i musi porozmawiać najpierw z moim rodzicem. Nie wiem na jaką cholerę byli mu moi rodzice, jestem pełnoletni i jakoś niespecjalnie mi się uśmiecha coś takiego. Z każdym podejściem opisanie swojej sytuacji szło mi sprawniej, więc myślę że warto przynajmniej zastosować zasadę "do trzech razy sztuka".

Odnośnik do komentarza

Do leniwaidiotka
Ja widocznie trafiłam na złego psychologa.Podobno są tacy którzy chcą pomóc...Proszę Cię idź do jakiegoś i zacznij żyć a nie wegetować.Ja popełniłam ten błąd jak byłam młoda,nie chodziłam do szkoły przez co jej nie skończyłam a teraz to dopiero sielanka...Błędne koło-nie skończyłam szkoły,nie mam doświadczenia w pracy a więc szanse na znalezienie pracy są marne a wykarmić siebie i dziecko trzeba...Na rozmowach o pracę zawsze pada pytanie o wykształcenie i doświadczenie a że ja tego nie mam to pada pytanie "to co pani robiła tyle czasu??".Przecież nie powiem że pogubiłam się w życiu i żyłam we własnym świecie...
Nie mam zainteresowań,inni jeżdżą gdzieś,coś zwiedzają,malują,śpiewają robią coś dla siebie a ja nie mam nic takiego...Mam swoją pustkę...Zero przystosowania do funkcjonowania w społeczności...Musimy coś ze sobą zrobić bo tak się nie da.Jest mi troszeczkę "raźniej"że nie jestem sama w takim bólu,przynajmniej wiem że istnieje taki ktoś kto ma podobnie i nie jestem jakąś wariatką-chyba.
Ogarnijmy się razem,wiem łatwo to powiedzieć...heh...Przynajmniej spróbujmy...Jak nie wyjdzie to nie wyjdzie,nikt nas za to nie skarci -najwyżej my same...i życie...

Odnośnik do komentarza

Życie z rodziną pijaków.
Mam 14 lat i jestem w rodzinie zastępczej u babci od strony taty i meszkam tak jak mówi ona że tylko z nią i wujkiem ale tak nie jest, za każdym razem kiedy dziadek się napije to wygania go na czas nieokreślony ale wraca po tygodniu i zachowuje się tak jakby nic się nie stało a ona nic z tym nie robi, a z tatą nie jest lepiej napije się w swoim domu i przychodzi do nas tylko wtedy. Czasami zazdroszczę mamie że uciekła, ale teraz nie ma lepiej, ma dzieciaka z innym a tamten facet nawet nie pozwala się jej ze mną spotykać. Przytłoczona tym wszystkim nie chce wychodzić z domu, cały czas siedzę w komputerze i oglądam anime bo to mnie odpręża i myślę wtedy ,,Oni to mają fajnie żyją, nie mają zmartwień i wszystko się kończy dobrze" chciała bym tak. Mam słabe oceny przez to że uważam że nauka np.ułamków nie ma znaczenia, do czego to wszystko mi się nie przyda?, wszyscy mówią że to lenistwo, ale to nie prawda do czego mi taka rodzina, taka nauka, do niczego mi się nie przydadzą. Chce iść do technikum gastronomicznego i być kelnerką plus moje marzenie o wyjeździe do Japonii, mówią że do tego potrzebna nauka ale jak mam się ogarnąć z taką rodziną, kiedy tak mówią to właśnie w tedy zaczynam znowu znowu czuć potrzebę zamknięcia się w pokoju i nie wychodzenia. Jestem najcichsza w klasie i nie mam za dużo znajomych a jeżeli ktoś mnie zaprosi np. do kina to mu odmawiam choć i tak co raz zgadzam się żeby nikt nie zauważył ale tak jak mówiła przedmówczyni przed wyjściem ,,coś mi wypada" a w tym czasie kiedy oni się bawią ja siedzę w pokoju i nie mam sił.
A wniosek jest taki, wszystko co mnie do tej pory spotkało przytłacza mnie i mam dość, wole siedzieć w pokoju i poprostu udawać że nie istnieję (Odrazu mówię że nie mam myśli samobójczych)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...