Skocz do zawartości
Forum

Czy można samemu wyleczyć się z bulimii?


Gość an...ka

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Czy jest mozliwosc wyjscia samemu z zaawansowanej bulimi ??

Jestem juz tak zmeczona ta choroba i jej nastepstwami ze nie mam sily walczyc jednoczesnie nie potrafie sie poddac . Nie stac mnie na lekarza i terapie tymbardziej ze zyje za granica .
Chce sobie pomoc ale z kazda kolejna proba staje sie bardziej obojetna i mysle ze najlatwiej bedzie sie poprostu przyzwyczaic.
I tak w kolko od jakichs 5-6 lat nie wiem dokladnie .

z tego co wyczytalam to mogla bym byc ksiazkowym przykladem bulimika :
Zaczelo sie niewinnie -dietami ! aczkolwiek nie potrzebnymi bo bylam wrecz chuda.
Z biegiem lat jestem prawie pewna ze nastepstwem diet byl brak akceptacji zmiany sylwetki zwiazanej z rozwojem (mialam 18/19 lat teraz mam 24 prawie 25 ) ! aczkolwiek mogla byc tez ciezka sytuacja rodzinna ktora byla nastepstwem naduzywania narkotykow (amfetaminy ) przez prawie 3 lata ,zmiana otoczenia oraz zawod milosny zakonczony wyladowaniem na pogotowiu ze zlamanym nosem i obrazeniami ciala .
Krotko po tym jak zaczelam dietowac zaczelo sie obsesyjne liczenie kalori i cwiczenia(dzieki ktorym kazdy myslal ze jestem w calkiem niezlej formie . Bylo ok do kolejnego napadu ''Obzarstwa'' (najczesciej po jakiejs porazce )! i tak w kolko !! Zaczelo sie przesiadywanie w lazienkach i wymioty . Satysfakcja pozbycia sie wszytskiego gwarantowana ! nastepstwa : opuchnieta twarz,ciagle infekcje przelyku ,osad na zebach i obolale wezly chlonne czesto mylone z infekcja uszu.
Uciekajac od problemow opuscilam kraj i postanowilam wykorzystac szanse i zaczac od nowa ale tylko sie pogorszylo .
Ze wzgledu na to iz wyjechalam do rodziny ktorej nie widzialam kilkanascie lat chcialam wypasc jak najlepiej (co oczywiscie totalnie sie odwrocilo przeciwko mnie )i ukrywalam swoj problem.
Pozniej niestety nie bylam juz w stanie ! szybka zmiana wagi ciala ,odcinanie sie od spoleczenstwa i rezygnacja z ulubionych zajec ,niska samoocena ,niewiarygodna samokrytyka i wyczepranie psychiczno -fizyczne zakonczylo sie samobojczymi myslami i wkoncu wypadkiem samochodowym spowodowanym celowo aczkolwiek nie z zamiarrem zabicia sie (to chyba moglo byc odebrane jako tzw ''wolanie o pomoc'' -podswiadome ) ...
....dostalam leki antydepresyjne . (nie chce podawac nazwy tutaj )
po skonczeniu tubki wszystko wrocilo ...wymioty o ktore juz nawet nie musze sie starac ,ciagle infekcje i opuchliznyy (nie tylko twarzy ale i nog przy kostkach ) obsesyjne liczenie kalori i nie moznosc kontroli nad tym,odciecie sie od grup spolecznych ,niska samoocena wrecz brak akceptacji (najlepiej czuje sie w kapturze i rzeczach ktore mnie ukryja ) , mierzenie wymiarow ciala ,unikanie posilkow z innymi ludzmi(nastepstwem jest brak kontaktu z rodzina ) ,jak i unikanie zwiazkow partnerskich , uzaleznienie od srodkow przeczyszczajacych i niestety od lekow odchudzajacyh zawierajacyh ephedrine (lek ktorego nie powinno stosowac sie na depresje z tego co wyczytalam ) .
Na dzien dzisiejszy (jestem po 3 dniowym ataku wyczerpana ale juz dochodze do siebie i ponownie chce sobie pomoc ... napisanie tego listu zajelo mi prawie 7 h
czy jest jakakolwiek nadzieja ??

ps. dodam iz moje posilki jesli wg sa normalne skladaja sie tylko z warzyw ryb jajek i owocow (uwielbiam ksziazki o zdrowym odzywianiu wiec odstawilam produkty z bialej maki ,i w zasadzie slodycze )nie jem miesa i nie jem produktow przetworzonych ,,,, chyba ze mam napad ...

Odnośnik do komentarza

Nigdy nie miałam bezpośredniego do czynienia z bulimiczką ani z samą bulimią, ale jeśli chodzi o odpowiedź na pytanie w tytule, to uważam, że nie. Bulimia, jest zaburzeniem żywienia, a zaburzenia żywienia podchodzą pod zaburzenia psychiczne i wydaje mi się, że samemu nie da się wygrac z samym soba, nie da się oszukać. No chyba, że ktoś ma silną wolę, ale gdyby ja miał, nie trwałoby to 4- 5 lat. Musisz zrozumiec, że pieniądze pieniędzmi, ale Twoje zdrowie i zycie nie zna ceny. Jest bezcenne, dlatego powinnas odłożyc trochę pieniędzy (w miare mozliwości), ewentualnie poprosić o pomoc bliskie Ci osoby, wytłumaczyć im problem, nakreslić go i wówczas powinnas rozpocząc terapię. Rozejrzyj się czy w Twojej okolicy nie ma takich grup bezpłatnych. Tego typu spotkania są często bezpłatne, czasami sa przy kościołach lub przy ośrodkach pomocy psychologicznej. Jeśli nie możesz takowych znaleźć, zadzwoń do przychodni czy kieruje na leczenie tego typu problemów.

Odnośnik do komentarza

Wiesz bulimia to okropna choroba, grożąca poważnymi komplikacjami zdrowotnymi chociażby np niedobrami czy nadżerkami przewodu pokarmowego. moja koleżanka była bulimiczką i to było straszne. Walczyła długo i była to bardzo cieżka walka ze wzlotami i upadkami. Teraz jest już zdrowa ale mówi że nigdy nie przestanie chyba być bulimiczką i zawsze już będzie musiała uważać na to abby znowu nie doprowadzić się do takiego stanu. musisz być twrda i nastawiona na sukces a dasz radę. Korzystaj z psychologa, terapii czy ośrodka leczącego zaburzenia łaknienie nie poddawaj się bo walczysz o sibie.

Kto walczy, może przegrać. Kto nie walczy, już przegrał. Bertold Brecht

Odnośnik do komentarza

ja uwazam ze w przypadku bulimii potrzebna jest pomoc przede wszystkim psychologa, po drugie dietetyka albo psychodietetyka a po trzecie wsparcie ze strony bliskich. Bo bulimia bardzo oddziałuje na zdrowie, mozna sobie zniszczyc zoladek, prowokowanie wymiotow moze prowadzic do odwodnienia, ja uwazam ze z tym nie ma zartow, trzeba isc do psychologa i nie patrzec na nic. Wiem, ze moze to sa drogie spotkania jesli chodzisz prywatnie ale na pewno musi byc taka pomoc na fundusz, w koncu nie kazdego stac na prywatne wizyty a kazdy ma prawo szukac pomocy. Idz do przychodni i zapytaj czy nie maja namiarow na bezplatna pomoc psychologiczna albo na spotkania członków grupy walczacej z bulimia.

http://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=601651b7128e8c5ce.png

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Silna wola i motywacja do walki z bulimią są bardzo ważne, ale często niewystarczające. Konieczna jest zatem terapia, która angażuje zarówno lekarza, dietetyka jak i psychologa. Wsparcie bliskich jest również bardzo istotnym czynnikiem wspomagającym proces powrotu do zdrowia.
Dlatego mimo wszystko powinnaś poszukać specjalistycznej pomocy. Istnieją także grupy wsparcia dla osób z zaburzeniami odżywiania.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość larosanegra

Witam:)
Mam 20 lat i po roku rozstałam się z bulimią. Rozstałam się - piszę w pełni świadoma jako czynność dokonaną. Wiem, że wszystkie z nas które wyszły z tej choroby mówią, iż nie można się do końca uwolnić od bulimi. Ale ja wolę wierzyć w moje rostanie bardziej, niż w słowa innych. Kiedy straciłam zbyt wiele przez te chorobe powiedziałam sobie z dnia na dzień, że przestaję, że czas zmienić coś w swoim życiu, że zbyt wiele straciłam do tej pory...
Nie skorzystałam jeszcze z pomocy psychologa, ale jeśli zdarzy się tak, że choroba powróci to na pewno z niej skorzystam. Moim zdaniem w próbie wyjścia z tego koszmaru ważna jest silna wola, akceptacja siebie i wsparcie. Musisz usiąść przed lustrem i powiedziec sobie czego chcesz i jaka chcesz byc. Oczywiscie nikt nie mowi ze to jest latwe...mnie najtrudniej pozostac we wlasnym towarzystwie...Pozniej zastanow sie co sklania Cie do takiego zachowania.Ja objadałam się za każdym razem kiedy miałam nagłą systuację, stresową, kiedy nie czułam kontroli, kiedy mój idealny plan dnia został zaburzony. Teraz wiem, że nie wszystko musi być idealne. Ja też nie będę nigdy idealna, przecież nikt nie będzie:) Znajdz cel, ktory uskrzydli Cie, doda wiary i spowoduje że będziesz miała po co rano wstać. Nie chce dawac teraz cudownego poradnika, bo nie uwazam sie za wyrocznie, ale jesli chcialabym nawiazac korespondencje i porozmawiac to z przyjemnoscia poswiecilabym Ci czas i wymienila sie doswiadczeniami.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Dzięki dziewczyno!!! Ja choruje od 1,5 roku mam 18 lat- moja rodzina o niczym nie wiem, jestem już obojętna, a ty mnie uskrzydliłaś, od teraz walczę o siebie i nie dam się!!!! Po co się obżerać i gdzie tu logika, jak zjem kawałek ciasta to przecież nic się nie stanie- po co te wszystkie durne wyrzuty sumienia i wymioty!! Jestem teraz w takim stanie, że ta choroba zaczyna mi odpowiadać- a to baaardzo źle i wiem ze muszę to teraz zmienić puki nie jest za późno :) WALCZCIE razem ze mną!!!!

Odnośnik do komentarza

Ja również mam 18, no prawie 19 lat. Z bulimia walczę już od 3 lat.. schudłam ponad 40 kilo i zaczyna mnie to przerażać. Ten anorektyczny wygląd. Niestety nie potrafi na mnie nikt wpłynąć a sama z sobą nie potrafię wygrać. Wiem co czujesz. Cieszę się jednak że masz takie nastawienie i chcesz o siebie walczyć.

Odnośnik do komentarza
Gość Mama bulimiczki

Jestem mama dziewiętnastolatki chorej na bulimię. Walczymy z ta choroba od siedmiu lat bezskutecznie. Mam taka refleksje. Po pierwsze córka zawsze miała ogromny apetyt i nie można było zostawić żadnych słodyczy na stole bo od razu zjadała. Po drugie córka zawsze była ambitna i bardzo skupiona na sobie. Okres dojrzewania jak wiadomo zawsze wywołuje zwiększony apetyt, bo hormony wariują. Sama pamietam jak przytyłam w tym czasie. Z moja przyjaciółka zjadaliśmy jeden obiad w szkole, drugi u jej rodziców, trzeci u moich a później jak szalone ćwiczyłyśmy żeby zwalić nadmiar kalorii. Po dwóch latach przeszło. Dzisiaj dziewczyny maja medialna presję wygładzania olśniewająco, te bardziej ambitne same dla siebie stanowią zagrożenie. Im większe ambicje tym niższa samoocena, tym bardziej się goni kroliczaka. Jeśli będę jeszcze piękniejsza, jeszcze ładniejsza to... właśnie to co? Popularność w szkole, znalezienie fajnego chłopaka, bycie szczęśliwym nie zależy od sylwetki tylko od naturalności, od otwarcia na innych, od życzliwości. Corka chce brylować, imponować, olśniewać, mój mąż , moje przyjaciółki kochają mnie mimo ze jestem stara i gruba ale za to radosna i uśmiechnięta. Po prostu odpuscie. Zacznijcie być sobą a nie odbiciem jakiejś łaski ze szklanego ekranu.czlowiek ma prawo bycia szczęśliwym.

Odnośnik do komentarza

Mam 23 lata, nie pamietam kiedy dokładnie zaczęłam chorować na bulimię, było to jakoś w okolicach 15/16 r.ż. W pewnym momencie połączyło się to z depresją, trafiłam pod opiekę psychologa i psychiatry. Wyszłam z choroby, jednak wszędzie na około każdy podkreślał, że "bulimiczką zostaje się na całe życie", strasznie mnie to irytowało, bo czułam że mój bulimiczny epizod po latach stał się przeszłością. Niestety, każdy wręcz mi to wmawiał, aż kilka miesięcy temu problem powrócił. Na początku niewinnie, sporadyczne wymioty, zawsze jakoś usprawiedliwione. W końcu straciłam nad tym kontrolę i zaczęłam popadać w bulimiczne napady, które doprowadzały mnie do takiego stanu, że wręcz musiałam zwymiotować. Powróciłam na terapię po latach, do psycholog, która kiedyś mnie prowadziła, niestety teraz jako osoba dorosła jestem zmuszona chodzić prywatnie i za nią płacić. To duże koszta, co spowodowało, że przerwałam ją. To bardzo absorbująca choroba, niestety z każdej strony atakuje nas presja idealnego wyglądu. Nawet teraz, pisząc to, w radiu słyszę reklamy leków "pomagających schudnąć".
Jeżeli pytasz, czy jesteś w stanie sama sobie poradzić z bulimią, jest to możliwe, pod warunkiem że zajrzysz bardzo w głąb siebie i Twoich problemów. Niestety często ludzie nie potrafią być wobec siebie obiektywni, dlatego terapia lub rozmowa z kimś szczerym, a przede wszystkim obiektywnym może wskazać nam to, co wywołuje naszą chorobę. Często jest to dążenie do idealizmu i chęć "kontroli", jeżeli np. jesteśmy kontrolowani przez rodziców i w ten sposób chcemy sami przed sobą zamanifestować, że to MY ją mamy lub tak jak już zostało tu wspomniane, jesteśmy perfekcjonistami i gdy jeden element "naszej układanki planu dnia" pojdzie nie po naszej myśli... tracimy zupełnie kontrolę nad sobą. Wszystko oczywiście jest ściśle powiązane z presją wyglądową. Z mojej strony mogę powiedzieć tylko- postaraj się uporać z tym jak najprędzej bo okropnie oddziaływuje to na komfort dorosłego życia, związek, światopogląd... A moja rada dla rodziców to: staraj się nie ograniczać i nie wydzielać słodyczy i jedzenia nastolatkom i nie przesadzać z kontrolą, uwierzcie, bylibyście zszokowani ile osób przez to cierpi na zaburzenia odżywiania, które przez lata ukrywa i męczy się z nimi w samotności.

Odnośnik do komentarza
Gość ja_motylek

Nie można.
U mnie zaczęło się jak miałam 18 lat. Odkąd pamiętam moja ocena siebie była poniżej normy. Jako dziecko przyjmowałam sterydy i byłam bardzo gruba. W wieku dojrzewania sama z siebie schudłam, ale mając 18 lat zaczęłam się odchudzać. W końcu chciałam wszystkim pokazać, że jestem chuda. I udało się, ale nie na długo bo wpadłam w bulimię. 3 dni głodówki, kompulsy, leki przeczyszczające i tak w kółko. Terapia jedna, druga, próba samobójcza, brak samoakceptacji i inne psychologiczne bzdury. Skończyłam psychologie, dietetykę (bo myślałam, że sama sobie pomogę), wyszłam za mąż, urodziłam dziecko. Teraz mam 35 lat. Zdrowy rozsądek nakazał mi zmienić leki przeczyszczające na intensywne ćwiczenia, 3-dniowe głodówki na dni o znacząco obniżonej kaloryczności, a epizody objadania nie mają 5000 kalorii a 3000 i jakoś leci.....Siłą hamuje się by nie zacząć znowu się przeczyszczać.... ale mam coraz mniej siły a coraz większego doła. Problemy życia dorosłego nie pomagają, ale hamuje mnie dziecko.... w mojej ocenie nie da się z tego wyjść. to jest jak nałóg a nałogowiec zawsze zostanie nałogowcem......

Odnośnik do komentarza
Gość Kasia_kasia81

Ja choruje na to paskudztwo od let. Moze 14-15lat. Bywaly okresy lepsze i gorsze ale zawsze wracało. W trakcie ciąży byłam świadoma ze może to zagrozić dziecku i nie zmuszałam się. Nie miałam nawet poranych mdłości. Problem powraca gdy chce zrzucić pare kg mimo ze nie mam nadwagi. Ostatnio byłam na diecie i zdarzało to się często. Mam ostatnio bóle głowy i oczu. Zaczynam panikować ze jeśli zrobię to kolejny raz to może coś mi się stać, jakaś żyłka pęknąć czy wylew. Mam straszne myśli i chyba to mnie dzisiaj powstrzymuje od wymiotów. Mam dziecko i chce kolejnego aby mieć pełna rodzine i mam dość tego. Najadłam się a nawet objadlam i leżę z córka. Nie chce tego robić. Nie nawidze. Mam cudowna rodzine i partnera. Chce być zdrowa. Terapia kiedyś była z ponad 10 lat temu i leki. Pomogło wtedy ale wróciło. Zawsze ta słaba samoocena i diety

Odnośnik do komentarza
Gość Karolina Karolina

Ja choruje od 12 lat, jestem tym tak wymeczona ze jus nie moge, boli mnie serce i mam problemy z zebami, czasami przestaje ale to zawsse powraca, jestem ciagle zmeczona i nie kontroluje tego a sama wychowuje 2 dzieci, nie unlmiem jesc, jak nie zjen jestem tak glodna ze az mi niedobrse z glodu ... jak przestac?!

Odnośnik do komentarza
Gość Maciej-Maciej

Witam
Można samemu wyjść z bulimii, bez lekarzy, psychologów i leków choć nie jest to łatwe.
Ja skończyłem definitywnie z bulimią po ponad 20 latach bezskutecznej walki. Bardzo pomogło mi zaangażowanie się w sport.
Niezwykle pomocna jest Anna Gruszczyńska prowadząca blog i pomagająca innym - można ja znaleźć po wpisaniu w wyszukiwarkę "wilczogłodna".

Odnośnik do komentarza
Gość barbarella1

Samemu nie wiem, ja z córką udałam się do psychologa. W pewnym momencie zauważyłam, że jest coś nie tak więc nawet się nie zastanawiałam tylko zabrałam ją do Pani Ewy (https://instytut.slowackiego34.pl). Pani Ewie udało się dotrzeć do córki, a po każdej wizycie moja córka była bardziej przekonana do jej osoby i w końcu zrozumiała, że to co robi ze swoim ciałem i organizmem jest złe. Przyczyną tego niestety okazał się być zły wpływ rówieśników, ale na szczęście w tym momencie jest już wszystko w porządku i żyjemy dalej.

Odnośnik do komentarza

Ja jestem już dorosła, bulimię miałam przez ponad 6 lat. Na studiach było chyba najgorzej. W końcu poszłam na leczenie, bo sama sobie nie mogłam pomóc. Zaburzenia odżywiania nie były czymś o czym mówiło się w moim domu, ale dążenie do szczupłości było mocno odczuwalne. Zgłosiłam się na psychoterapię do SYSTEM MED i teraz, po roku od terapii przyznaję, że wyciągnęli mnie z choroby. Razem z bulimią miałam też depresję i możliwe, że nie byłoby mnie dzisiaj tutaj, gdybym nie zaczęła się leczyć pod okiem dobrego psychiatry.

Odnośnik do komentarza

Najlepiej się zgłosić do specjalisty, po co się męczyć samemu. Zaburzenia odżywiania najczęściej wynikają z niskiej samooceny i dążenia do idealnej sylwetki, może warto się wybrać do psychodietetyka, który po pierwsze zadba o zdrowie psychiczne, zwiększy samoocenę oraz ustali plan diety i będzie wspierać w zdrowym trybie życia. Moja koleżanka ostatnio chciała zawalczyć z nadwagą, niestety w najgorszy możliwy sposób, czyli poprzez głodówki, źle się czuła i żadnych efektów.
Skorzystała wtedy z konsultacji u psychodietetyka w klinice PsychoMedic, jest bardzo zadowolona, nie tylko zadbała o zdrowie psychiczne ale również o ciało. Teraz po kilku spotkaniach przestawiła się na konsultacje online: www.psychomedic.online , jak ma gorsze dni zawsze może skorzystać z pomocy w ten sposób. Zerknij też na porady kliniki na youtubie:

Odnośnik do komentarza
Gość ewelka920012

W wielu przypadkach stopień choroby jest tak zaawansowany, że pomóc może tylko dobry psychiatra, leki i terapia. Ważne jest także wsparcie rodziny, które pozwala na całkowite wyleczenie choroby. Jeśli szukacie odpowiedniego miejsca, to myślę, że możecie zadzwonić pod numer telefonu 42 644 44 44. Tam zapiszą Was na wizytę do specjalisty.

Odnośnik do komentarza

Można się wyleczyć z bulimii, ale na pewno nie autoterapią. To jest długi i żmudny proces (prawdopodobnie wprost proporcjonalny do zaawansowania choroby), na który trzeba być gotowym, tzn. naprawdę chcieć zmian i uwolnić się od przejadania i wymiotowania, a nie tylko od negatywnych emocji. Kilkanaście lat zmagałam się z bulimią, naście bo tak naprawdę to nie umiem określić kiedy to się zaczęło i skończyło. Ale wiem, że odeszło na dobre, chociaż nie powiem przez te kilkanaście lat byłam pewna, że jestem skazana na objadanie się i wymiotowanie do końca życia. Jak to zmienić? Trzeba chcieć i szukać pomocy, ale nie u przypadkowego psychologa. Szukać miejsca sprawdzonego, z polecenia, a najlepiej placówki która specjalizuje się w tego typu przypadkach. Ja straciłam przynajmniej z 5-6 lat zanim trafiłam do psychologa z polecenia, a nie z przypadku. Kolejne 5-6 zajęła mi praca nad sobą i zmianą swojego życia. I tak, bulimia to są przede wszystkim problemy emocjonalne, a nie potrzeba ładnego wyglądu. Ciężkie zaniedbania z okresu dzieciństwa, które poskutkowały zaburzonym postrzeganiem samego siebie i kompletnym brakiem wiary we własne możliwości, nawet jeśli się pochodzi z w miarę normalnego środowiska. Tak więc nadzieja jest, ale przede wszystkim potrzeba ciężkiej pracy i silnej motywacji, żeby coś  zmienić na stałe.

Odnośnik do komentarza

Zgadzam sie w wypowiedzia powyzej. Problem zaburzenia odzywiania nie jest zawsze rezultatem pragnienia posiadania ;**idealnej **sylwetki. Jest to przede wszystkim choroba emocji, jak w innych uzaleznieniach.  Zyjemy w swiecie, w ktorym wyznacznikiem wartosci jest sukces. Bez przerwy dazymy do doskonalosci- a czymze jest ta doskonalosc?? Tutaj klaniaja sie temat wewnetrznej oraz spolecznej presji, czego wynikiem jest choroba zwana perfekcjonizmem. Przyczyn powstania zaburzen odzywiania nie mozna wrzucic do jednego worka, jest ich wiele, kazdy ma swoja historie.  Zawodowo pomagam ludziom uzaleznionym a sama zmagam sie z zaburzeniem odzywiania od lat. Mam 36 lat i waze 46/ 47 Kg przy wzroscie 170cm. Wydaje mi sie, ze wygladam normalnie a ludzie czesto zwracaja uwage na moj wyglad sugeruja, bym przytyla.

Znam mechanizmy dzialania choroby, teoretycznie dysponuje  pelnym wachlarzem narzedzi do stosowania w redukcji stresu ponadto konstruktywnego obchodzenia sie ze stresem. Mimo tej wiedzy i siegania w glab siebie tudziez rozpoznawania i nazywania emocji, nie bylo mi dane samej uporac sie z choroba. Zycze Wam sukcesu w walce z ta odbierajaca wolnosc i cala radosc zycia choroba! Zawalcze w Wami

Odnośnik do komentarza
19 minut temu, Gość Natalia napisał:

Zgadzam sie w wypowiedzia powyzej. Problem zaburzenia odzywiania nie jest zawsze rezultatem pragnienia posiadania ;**idealnej **sylwetki. Jest to przede wszystkim choroba emocji, jak w innych uzaleznieniach.  Zyjemy w swiecie, w ktorym wyznacznikiem wartosci jest sukces. Bez przerwy dazymy do doskonalosci- a czymze jest ta doskonalosc?? Tutaj klaniaja sie temat wewnetrznej oraz spolecznej presji, czego wynikiem jest choroba zwana perfekcjonizmem. Przyczyn powstania zaburzen odzywiania nie mozna wrzucic do jednego worka, jest ich wiele, kazdy ma swoja historie.  Zawodowo pomagam ludziom uzaleznionym a sama zmagam sie z zaburzeniem odzywiania od lat. Mam 36 lat i waze 46/ 47 Kg przy wzroscie 170cm. Wydaje mi sie, ze wygladam normalnie a ludzie czesto zwracaja uwage na moj wyglad sugeruja, bym przytyla.

Znam mechanizmy dzialania choroby, teoretycznie dysponuje  pelnym wachlarzem narzedzi do stosowania w redukcji stresu ponadto konstruktywnego obchodzenia sie ze stresem. Mimo tej wiedzy i siegania w glab siebie tudziez rozpoznawania i nazywania emocji, nie bylo mi dane samej uporac sie z choroba. Zycze Wam sukcesu w walce z ta odbierajaca wolnosc i cala radosc zycia choroba! Zawalcze w Wami

Dodam jeszcze, ze zasadniczym problemem tej choroby jest uzaleznienie akceptacji siebie od sukcesow, narzuconych przez nas/ innych wymogow. Zapominamy, ze nikt nie jset perfekcyjny i chocbysmy rezygnowali ze snu na rzecz proby bycia nadproduktywnym, nigdy nie osiagniemy sukcesu jesli on bedzie wyznacznikiem naszego poczucia wlasnej wartosci. Najpierw powinnismy zaakceptowac/ pokochac siebie. Osiagniecie zamierzonych celow nie bedzie juz wyscigiem i ciagla walka.

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...