Skocz do zawartości
Forum

znalezienie pracy i przeprowadzka


Rekomendowane odpowiedzi

Hej,

Chciałam znaleźć pracę, mam wykształcenie wyższe, ale w dziedzinie z której niby dyplom mam, ale musiałabym uczyć się wszystkiego od początku. Na pewno też chciałabym wyprowadzić się z domu, ale że moja sytuacja rodzinna jest trochę trudna, to ...z jednej strony nie chciałabym zostać nawet w swoim mieście. Myślałam o wyprowadzce może do pomorskiego, gdyż bardzo lubię morze. Kilka moich znajomych właśnie ułożyło sobie tam życie. Ja jestem singielką. Przeglądam ogłoszenia, niby są jakieś oferty, na kilka na które wysłałam swoje CV nie dostałam odpowiedzi. Teraz udzielam jedynie korków i...jestem id niedawana zarejestrowana w up. Myślałam, żeby jechać w przyszłym tygodniu nad morze, wynająć jakiś pokój z kuchnią na min. tydzień. Może tam na miejscu bym się jeszcze rozejrzała. Tak szczerze, to mam ochotę zostać tam dłużej, bo jestem bardzo zmęczona. Chciałabym uciec od tego wszystkiego, jestem już też zmęczona lekcjami. I..wszystko było by ok, gdyby nie to, że ...zaczęłam się bać, że jak zostanę tam dłużej, np. znajdę jakąś pracę nawet tymczasową, to tak mi się tam spodoba, że ..jeśli nie znajdę konkretnej pracy, to będę miała dylemat- czy wyjeżdżać do jakiegoś miasta za tą pracą na której mi zależy. Wiem, że takie duże dylematy są może przesadą. Ja mam taką osobowość lękową, anankastyczną i na prawdę mam problemy z decyzjami, jestem ambitną, perfekcjonistką strasznie już zmęczoną. Do tego dziś zadzwoniła moja kuzynka z pytaniem, czy byłabym nadal zainteresowana pracą u nich na recepcji w hotelu, bo...ona mi kiedyś mówiła, że kogoś tam szukają i czy byłabym zainteresowana. Głupio mi, bo moja pierwsza myśl to było- nie. Ale zapytałam jej czy mogę się przespać z tym. Praca chyba nie byłaby na pełny etat, ale zaczynałaby się od zaraz. To oznacza, że nie wyjechałabym nad morze, aby może na miejscu się rozejrzeć, też żeby zobaczyć, czy ja tam siebie samą widzę.

Odnośnik do komentarza

Aby robić rewolucje w swoim życiu trzeba mieć szczegóły plan i to nie tylko jeden. Chcesz do pomorskiego i ok (ja jestem  pomorskiego) ale to województwo ejst duże. A więc chcesz nad morze i też ok, ale nadmorskich miejscowości jest dużo. Czy wolisz duże miasta typu Gdańsk, Sopot, Gdynia czy mniejsze typu Jastarnia, Hel, Jurata, Mileno. I przede wszystkim co tam zamierzasz robić? Czy cv wysyłałaś w swoim zawodzie, czy gotowa jesteś podjąć prace np. w pensjonacie za mieszkanie w nim? Chcesz wynająć pokój, ale nadmorskie noclegi są pioruńsko drogie, stać Cie na to bez pracy? 

W dniu 11.04.2023 o 18:28, Liljana napisał:

Ja mam taką osobowość lękową, anankastyczną i na prawdę mam problemy z decyzjami, jestem ambitną, perfekcjonistką strasznie już zmęczoną.

No i w końcu czy leczysz sie z powyższego, czy będziesz leczenie kontynuować tam gdzie sie przeprowadzisz? Bez wsparcia specjalistów trudno Ci będzie gdziekolwiek pojedziesz. 

W dniu 11.04.2023 o 18:28, Liljana napisał:

Do tego dziś zadzwoniła moja kuzynka z pytaniem, czy byłabym nadal zainteresowana pracą u nich na recepcji w hotelu, bo...ona mi kiedyś mówiła, że kogoś tam szukają i czy byłabym zainteresowana. Głupio mi, bo moja pierwsza myśl to było- nie. Ale zapytałam jej czy mogę się przespać z tym. Praca chyba nie byłaby na pełny etat, ale zaczynałaby się od zaraz. To oznacza, że nie wyjechałabym nad morze, aby może na miejscu się rozejrzeć, też żeby zobaczyć, czy ja tam siebie samą widzę.

W takim razie zastanów sie czego Ty właściwie chcesz? Pracy czy wypoczynku nad morzem? Masz problem z decyzjami, to widać po tym poście, ale nie mozna sie tak odbijać od krawędzi do krawędzi. Masz jakiś konkretny pomysł na swoje życie, czy masz tylko wstępny zarys? Przecież -skoro zalezy Ci na pracy- to możesz tę prace przyjąć. Do mnie nikt nigdy nie przyszedł z ofertą pracy, sama musiałam jej ostro szukać i długo sie ubiegać. A do Ciebie praca przyszła sama i się jeszcze zastanawiasz? Tymczasem wyjechać nad morze celem sprawdzenia jak sie tam widzisz, mozesz w każdym innym terminie- choćby na urlop.  A poza tym co to znaczy widzieć samą siebie? Podobno lubisz morze więc sie tam widzisz, czy tylko Ci się wydaje że lubisz, ale nie jesteś pewna? Przez zaledwie tydzień chciałabyś sie rozejrzeć i znaleźć pracę (moze jeszcze w określonym kierunku)? I akurat w danym miejscu, w które przyjedziesz? Zdajesz sobie sprawę, że to raczej niemożliwe? A przecież pomorskie jest duże, nadmorskich miejscowości jest wiele. Musiałabyś co tydzień jechać do innej ? 

Wg tego co piszesz, to masz jakieś tam marzenia, ale planów brak. Masz jedynie wstępny zarys jakby to mogło wyglądać. Ale wg mnie - skoro masz zaburzenia lękowe- to zdecydowanie za mało aby zrewolucjonizować swoje życie. 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Hej, myślałam o zatrzymaniu się w Gdyni, gdzie też już byłam. Jeśli chodzi o rozejrzenie się za pracą, to też tam (wstępnie rozglądałam się za ofertami pracy i w tym co mnie interesuje i takimi zwykłymi i wiem, że w Gdyni czy Gdańsku takie możliwości są). Z Gdyni do Gdańska jest łatwo się dostać pewnie jak sama wiesz, chociażby pociągiem.

Ogólnie chciałabym znaleźć pracę docelową, ale ...hmm...zastanawiam się, czy jeśli nie znalazłabym na razie to czy po prostu nie znaleźć jakiejś innej, np. w sklepie kosmetycznym, odziezowym czy jakąś biurową i...znaleźć tam jakąś kawalerkę (bez jakiś super udogodnień- wiem, że są droższe o jakieś min. 500 zł niż w mojej miejscowości, sprawdzałam też już). Tylko, że z takiej zwykłej pracy to ja dostanę jakieś 3000 zł podejrzewam, więc...musiałabym sobie dorobić np. lekcjami, ale to nie jest jakiś problem duży. Mam też oszczędności. Tak, masz rację, jest to takie marzenie.
Nie wiem, po prostu jakoś tak, tęsknię za wodą ? Pomyślałam, że byłoby super móc siedzieć częściej na plaży, oddychać czystym powietrzem, spacerować z psem...Ja jestem z centrum Polski.

Odnośnik do komentarza

Znam Gdynię. Ogólnie w Trójmieście są szanse na pracę, ale czy akurat w Twojej dziedzinie to nie jestem pewna. Jednak skoro śledziłaś i wiesz że są oferty.... Tylko zauważ, że mogą oferować małą pensje i obyś była w stanie sie  niej utrzymać, bo koszty mieszkania w Trójmieście są bardzo wysokie. Fakt, że jakąkolwiek prace na zawołanie to mozna dostać nawet w Mc donalds ?  Najważniejsze to mieć zaplecze finansowe, zdecydowanie i pozytywne myśli co do swojej przyszłości. No i dobry plan, bo same marzenia to troszkę za mało ? 

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Odświeżam temat,

Ogólnie jeszcze nic nie znalazłam (powoli szukam pracy), ale tak- u mnie w domu jest trochę nieciekawa sytuacja. Nie dość, że mam brata z nerwicą natręctw, bardzo niekiedy uprzykrza życie, to jeszcze mama bierze tabletki na depresję. Ogólnie...no, nieciekawie. To też na mnie wpływa. Jutro ja miałam wizytę u lekarza, na którą byłam zapisana już wcześniej, a....że mama do lekarki się nie dodzwoniła to jedzie jutro ze mną. Nie powiem, że mi się jakoś podoba ten pomysł, bo w poczekalni u tego lekarza wszystko słychać co pacjent mówi w gabinecie- nie wiem? jakieś źle przystosowane drzwi mają. No, ale co...teraz jej leków brakło i czuje się gorzej. No nic, ja jutro idę do psychologa rano, to sobie porozmawiam, a do lekarza, zeby mi leki przeciwlękowe przedłużyła. I tak- kurcze, no ciężko tu w domu. Myslałam, czy by tak narazie sobie chociaż na jaki tydzień gdzieś nie wyjechać. Wziąć komputer, może jakies lekcje zdalnie też zrobię, poszukam jeszcze ofert na spokojnie. No...nie powiem, ze też dziwnie się czuję. Obecnie, trochę odczuwam samotność i brak takiego bezpieczeństwa. Tzn, po prostu, czuję, że mama mi nie pomoże, może jedynie trochę finansowo jak coś. Taka raczej też. Ale czuję się osamotniona w moim problemie. Chodzę do psychologa, wydaję na to dodatkowo też kupę kasy, ale narazie jeszcze raczej potrzebuję chodzić. Miesięcznie to dla mnie wydatek rzędu 600 zł blisko. Chciałabym gdzieś dalej wyjechac od tego domu, żeby się odciąc. Nie mam jakiejś koleżanki u której np. mogłabym się zatrzymać, więc jak coś to wezmę kasę i pojadę, tyle że...tam też będę sama ? Boję się, że też będzie mi smutno. Mogłabym wziąć psa, ale on w pokoju nie wysiedzi, nawet gdybym wyszła z nim na jakieś 3 spacery....także, miałabym z nim kłopot. Ciężka to sytuacja. Nie jest Ci dobrze ani w domu ani w świecie, gdzie nie masz jakiejś bliskiej osoby. Niedawno jak jechałam autem, też miałam to poczucie samotności i powtarzałam sobie- Jesteś już dorosła, jesteś już dorosła...musisz dać sobie radę sama. Brak mi mężczyzny, do którego można by się przytulić, który byłby takim bliskim człowiekiem, ale..to też mi nie wychodzi. Mimo iż ostatnio staram się zadbać o swój wizerunek zewnętrzny, to...jednak jakoś ja płoszę mężczyzn...

Odnośnik do komentarza
W dniu 7.05.2023 o 20:17, Liljana napisał:

Chodzę do psychologa, wydaję na to dodatkowo też kupę kasy,

Może pomyślisz o NFZ?

W dniu 7.05.2023 o 20:17, Liljana napisał:

Ale czuję się osamotniona w moim problemie.

Mozesz czasem napisać na pw, możemy sobie pogadać. 

W dniu 7.05.2023 o 20:17, Liljana napisał:

Mimo iż ostatnio staram się zadbać o swój wizerunek zewnętrzny, to...jednak jakoś ja płoszę mężczyzn...

A zdajesz sobie sprawę, że wygląd zewnętrzy to tylko część tego co mężczyzn przyciąga? 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Z Twojego opisu wynika że tak naprawdę nie wiesz czego chcesz a nad morze chcesz po prostu uciec. A ucieczka nic nie da, przenosząc się gdziekolwiek indziej zawsze przenosisz tam też swoje emocje.

Przede wszystkim na początku zmianę powinnaś zacząć ale od siebie, nauczyć się funkcjonować sama bez zbędnych emocji. Pośpiech tak naprawdę nic nie da a często tylko pogarsza sytuację. Dlatego w pierwszej kolejności psycholog, nieważne czy na NFZ czy prywatnie, ważne aby pomógł Ci. Banały typu że powinien być taki aby aby Ci pasował lepiej wsadzić między bajki bo w świecie emocji nie znajdzie się takiego. Początkowo może i pasować dopóki będzie współczuł, ale po czasie, jak już zakopane emocje wyjdą na wierzch to prawie każdy nienawidzi terapeuty.

Warto też się zakręcić za pracą ale póki co jakąkolwiek aby tylko mieć kontakt z ludźmi i rzecz jasna pieniądze. Osobiście wychodzę z założenia że w Polsce płaca nie jest godziwa i raczej ciężko odłożyć pieniądze. Dlatego wiele osób, zwłaszcza młodych, wyjeżdża za granicę nawet na 2-3 miesiące, czasami na rok. Dzięki temu mają lepszy start w życiu i łatwiej wowczas rozwijać się w kraju. Na pewno lepsze to niż wegetowanie wśród ciężkich osób, zarabiając grosze.

Odnośnik do komentarza

Hej,

to znów ja. Przyznam, że temat na który założyłam ten wątek wciąż spędza mi sen z powiek. Przez to ciągłe myślenie, zamartwianie się do tego tylko przeziębiam się co jeszcze pogarsza moje samopoczucie. Tak też czuję się i dzisiaj. Ból głowy...podejrzewam że może to od zatok, mam już skierowanie do larygnologa, więc sprawdzę jakie są terminy a jak nie, to trudno, zapłacę i pójdę prywatnie. Obecnie, tzn w tej chwili nie zarabiam, bo wcześniej zarabiałam na udzielaniu lekcji z języka angielskiego. Mam oszczędności i to z nich teraz żyję. Udało mi się zmienić, tzn. poprawić swoje CV i wysłałam je na kilka ofert, ale bez skutku. Chciałabym znaleźć pracę gdzieś dalej od domu, żeby tak fizycznie i przez to też psychicznie się od niego odizolować. Ale najpierw musiałabym mieć tam pracę. Póki co, jestem w domu. Zaczęłam się zastanawiać co zrobić, jeśli wkrótce nie będę miała odzewu z miejsc do których może chciałabym się dostać. Jedna opcja jest taka, że: idę np. do jakiegoś sklepu, typu może IKEA czy jakiś z ciuchami, ale gdzie jest mniej klientów. Zarabiam sobie, żeby nie podbierać stale z oszczędności i przy okazji odłożę jeszcze trochę pieniędzy. W międzyczasie mogłabym tu w domu może urządzić sobie kuchnię. Tzn, ja mieszkam na piętrze, mam tu zrobiony już biały remont w pomieszczeniu przeznaczonym na kuchnię, doprowadzoną wodę, gaz i mam tak już...od paru lat przyznam szczerze zrobioną bardzo prowizoryczną kuchnię...a, może tego nie zrozumiecie, ale nawet gdybym tu nie mieszkała, nie chciałabym aby to tak zostało. W ogóle wstyd kogoś zaprosić. Kupioną mam już, tez od jakiegoś czasu kuchnię wpuszczaną gazową dobrej firmy. Jest tak - niby tymczasowo zainstalowana, na blacie, mam jedną szafkę, stół z odzysku i lodówkę po rodzicach. I...ja tam gotowałam obiady. Naczynia musiałam myć w umywalce w łazience. To, że nie miałam i nie mam tam porządku, nie jest wykończone, dodatkowo mnie męczy, bo nie mogę za bardzo się tam zorganizować, umyć na spokojnie naczyń itp.  Pieniądze mam odłożonei na kuchnię starczyłyby i jeszcze by sporo zostało, ale...ja te pieniądze odkładałam od jakiś 6 lat, ogólnie z myślą, że poodkładam trochę na mieszkanie. To jest duże pomieszczenie i na same meble potrzeba ok. 10 tys zł. Nie mówie już wcale o tym, że od tego myślenia to już nawet nie mam siły pomyśleć jakie bym chciała szafki itp. Ogolnie rodzice jak coś podejrzewam, że by pomogli tylko jak mama usłyszała o wyprowadzce, to mówi- no to po co tu kuchnię robić. A no, po to, że ja nie lubię spraw niedokończonych. Jakbym przyjechała w odwiedziny, czy np. jakiś chłopak mnie odwiedził to chciałabym tam normalnie funkcjonować. A kuchnia to nie jest jedyne pomieszczenie które wymaga u mnie na górze remontu, ale chciałabym na teraz chociaż ją zrobić. Bo w ogóle to u mnie mój pokój wymaga malowania, a tak naprawdę to powinien fachowiec to zrobić, z różnymi poprawkami (krzywy sufit, w rogu weszła pleśn, przewód podobno się poci...) pomijam fakt, że ściany mimo braku plam, od jakiś   minimum 10 lat nie były malowane. Ale ok, może narazie i sama bym to zrobila z czasem, żeby czyściej po prostu było. Korytarz- ściany nie lepsze, tylko podłogi w tych pomieszczeniach są ok, na korytarzu terakota a w pokoju też były wymieniane panele i meble. Łazienkę mam ok, ale...klatka schodowa też koszmar. Sciany do remontu, schody tak samo. Więc...ja nie oczekuję, że będzie to wszystko zrobione, tylko na razie ta kuchnia, żeby cokolwiek było ruszone. Może popatrzę przez internet jakie są teraz te szafki, może pojadę też do jakiegoś dużego sklepu sieciowego, pooglądam wystawy i wiem, że tam też mogą zaprojektować meble z tych które mają dostępne. Zobaczyłabym czy to byłoby warte kupienia. Bo...stolarz raczej weźmie więcej. Chyba, że..ktoś z Was wie coś na ten temat.? Wiem, że...zaczęłam o pracy a gadam o kuchni, ale ja już serio chciałam to dokończyć. Boję się, że nigdy tego nie zrobię. Powinnam już dawno temu się za to zabrać. Ten czas jakoś przecieka przez palce, ja z roku na rok czuję się bardziej zmęczona.
ps. Bedę szukała pracy, ale pozwolę sobie jeszcze na takie ogłoszenie- Ponieważ jak już wspomniałam zajmowałam się od kilku lat udzielaniem lekcji z angielskiego, gdyby ktoś był chętny na ciekawe, w przyjaznej atmosferze zajęcia w wakacje to zapraszam. Możemy zrobić lekcje konwersacyjne, gdzie nauczę Cie jak porozumieć się na wakacjach (lotnisko, hotel, sklepy, restauracja itp.), mam fajne do tego materiały. Lekcje mogą być online, a jeśli mieszkasz w Łodzi lub niedaleko, również mogę dojechać.

Odnośnik do komentarza
W dniu 18.05.2023 o 18:31, TakaJakaś7 napisał:

Z Twojego opisu wynika że tak naprawdę nie wiesz czego chcesz a nad morze chcesz po prostu uciec. A ucieczka nic nie da, przenosząc się gdziekolwiek indziej zawsze przenosisz tam też swoje emocje.

Przede wszystkim na początku zmianę powinnaś zacząć ale od siebie, nauczyć się funkcjonować sama bez zbędnych emocji. Pośpiech tak naprawdę nic nie da a często tylko pogarsza sytuację. Dlatego w pierwszej kolejności psycholog, nieważne czy na NFZ czy prywatnie, ważne aby pomógł Ci. Banały typu że powinien być taki aby aby Ci pasował lepiej wsadzić między bajki bo w świecie emocji nie znajdzie się takiego. Początkowo może i pasować dopóki będzie współczuł, ale po czasie, jak już zakopane emocje wyjdą na wierzch to prawie każdy nienawidzi terapeuty.

Warto też się zakręcić za pracą ale póki co jakąkolwiek aby tylko mieć kontakt z ludźmi i rzecz jasna pieniądze. Osobiście wychodzę z założenia że w Polsce płaca nie jest godziwa i raczej ciężko odłożyć pieniądze. Dlatego wiele osób, zwłaszcza młodych, wyjeżdża za granicę nawet na 2-3 miesiące, czasami na rok. Dzięki temu mają lepszy start w życiu i łatwiej wowczas rozwijać się w kraju. Na pewno lepsze to niż wegetowanie wśród ciężkich osób, zarabiając grosze.

Hej,

dzięki za odp. Psycholog...psycholog mówi mi, że..łatwiej byłoby się wyprowadzić z kimś, w sensie, gdybym miała jakiegoś faceta. Czy ja wiem- z jednej strony łatwiej, z drugiej, nasze rewolucje w życiu wpływają wtedy na drugą osobę. Nie chciałabym komuś życia komplikować.  Mówisz, że warto zakręcić się za pracą, jakąkolwiek. Wiesz co, właśnie zastanawiam się czy: nie pójść sobie gdzieś tutaj do mojego miasta, czy większego miasta nieopodal do pracy- w zasadzie no tak na razie gdzieś. I- wtedy dopada mnie lęk i wątpliwość- że, jak gdzieś pójdę, to....zasiedzę się tam może, może poznam jakieś osoby, i później ciężej będzie mi podjąć decyzję o zmianie. Moim dużym problemem jest decyzyjność. Ja na prawdę chciałam coś zmienić w swoim życiu. Ale na prawdę jest mi trudno. O zagranicy też myślałam, bo..jedna osoba z mojej rodziny pracuje w Austrii. Sama przeglądałam oferty na Linkdin, szukałam jakiejś online pracy, tzn zdalnej stamtąd, ale do tej pory jak znalazłam coś nie w IT to..wymagany był też niemiecki, a ja tylko angielski dobrze znam, niemieckiego w ogóle. Też myślałam o takim wyjeździe- na jakiś czas, ale czy w takiej zwykłej pracy, już nie mówię na zmywaku, ale np. w sklepie opłacałoby się to nie wiem na jakiś kwartał...Też na YT oglądałam filmik pewnej dziewczyny która tam pracuje/pracowała w hotelu  i mówiła, że w Austrii wynajmują mieszkania min. na rok czasu. Nie wiem czy podróż samolotem, koszta mieszkania ...czy to by się kalkulowało. Też tak z tą osobą która tam mieszka, tzn. moją kuzynka nie mam zbytnio kontaktu, poza tym- nie odzywam się z jej mamą- czyli moją ciotką. No to by było na pewno trudniejsze niż załatwienie pracy tu w Polsce. Ja nawet jak miałam pracę to i tak dorabiałam sobie na lekcjach. Jak pracowałam kiedys w Wawie w systemie tydzień po 12h i później tydzień przerwy to zawsze miałam chociaż kilka lekcji w tym tygodniu niby wolnym.....Jakbym później miała jakąś pracę już znalezioną, ułożyłoby mi sie to chociaż to wtedy popatrzyłabym sobie ile jeszcze czasu jestem w stanie poświęcić na lekcje. Chciałabym już wkrótce wyprowadzić się,jestem już po 30. Tylko no w takiej pracy zwykłej, gdzie dostanę może 3 tys do ręki to jedna wypłata niemalże pójdzie na kawalerkę i żywność, albo i na żywność nie wystarczy. Więc...żeby coś odłożyć później musiałabym jeszcze dorobić sobie na lekcjach. No nic, poprzeglądam oferty.
Jeszcze biorę pod uwagę pracę biurową w obsłudze klienta z angielskim, tam płacą ok 4-4,5  a nawet 5 tys brutto.

Może jeszcze zarobiłabym więcej jako przedstawiciel medyczny, ale ....nie wiem czy jestem na tyle pewna siebie, żeby tak jeździć do tych lekarzy czy farmaceutów. Może i by mnie przyjęli, bo mam podobne wykształcenie. Sądzę, że tam stawka nie powinna być niższa niż 5 tys brutto....
 

Odnośnik do komentarza
17 godzin temu, Liljana napisał:

wtedy dopada mnie lęk

A może u Ciebie największym problemem są lęki? Z Twoich wypowiedzi wynika, że naprawde nie wiesz czego chcesz, nie masz konkretnego sprecyzowanego celu. Nikt za Ciebie nie podejmie decyzji. A aby ją podjąć trzeba zaryzykować ? albo tak albo inaczej, ale bez jakiegokolwiek ryzyka nie pójdziesz do przodu. Tak szczerze mówiąc Twoje filozofowanie do niczego nie prowadzi, bo niby wiele chcesz a tak naprawde masz pełno wymówek i niby coś chcesz ale sie boisz. Ale pomyśl... skoro i tak sie wszystkiego boisz to jaki problem podjąć decyzję. I co z tego gdyby decyzja okazała się niewłaściwa? Przecież miliony ludzi takie decyzje w życiu podjęło i żyją!!! Sęk w tym co z tej decyzji wyciągniesz za morał, jaką lekcję odrobisz, czego to Cie nauczy. 

Właściwie to nie rozumiem Twojego problemu, bo co by sie stało gdybyś sie zasiedziała w jakiejś fajnej pracy, poznała ciekawych ludzi? Przecież nad morze możesz pojechać w czasie urlopu sama albo z kimś poznanym. Po co sobie tak komplikujesz życie ? 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Hej, no tak, to, że moim problemem są lęki, decyzyjność to już wiem od dawna. Jutro mam wizytę u psychologa i powiem Wam, że...nie wiem czy na teraz już nie zrezygnuję z regularnego chodzenia. Dlaczego? Dlatego, że nie bardzo widzę, aby mi to coś dawało. Do tej psycholog chodzę już blisko rok raz w tygodniu.  Miesięczny koszt to blisko 600zł, a ja obecnie nie zarabiam. Nie chcę być aż tak stratna, 140 za wizytę to dużo. A do tego, jeśli nie będzie jakiegoś bliskiego terminu do lekarza laryngologa na nfz, to jeszcze jutro może uda mi się prywatnie zapisać. Czyli 300zł dziennie na leczenie, a ja mam w szafie rzeczy nawet sprzed 10, 15 lat....wiecie, jest to trochę dobijające.
No nie mam konkretnie sprecyzowanego celu- i co w takim razie mam zrobić? Na terapię wydałam już spokojnie kilkadziesiąt tys. złotych i nie pomogła mi ani być bardziej decyzyjną ani mniej lękową. Owszem, mam jakieś wskazówki czy to od lekarza czy od jeszcze poprzedniego psychologa. Ale moje najgłębsze problemy nie zniknęły. Ile jeszcze mam wydać żeby mi coś pomogło. Ostatnio terapeutka stwierdziła, że po prostu takie dążenie aby coś osiągnąć itd. u mnie się utrwaliło, bo chciłam mieć lepsze życie w przyszłości i...ok, zgadzam się pewnie z tym.
A najlepsze jest to, że ja nawet mam problem z tym, żeby podjąć decyzję, że na razie nie chciałabym przychodzić regularnie, jeśli będzie taka możliwość, że gdybym potrzebowała pomocy a ona miałabym akurat wolne mnie przyjąć...może na takiej zasadzie. Chodzi o koszt głównie. Owszem, jak wspomniałam, mam oszczędności, ale teraz nie zarabiam, leczę jeszcze zwierzaka swojego....ile mam być stratna.? Jeszcze ciekawostkę Wam powiem, że u mnie w mieście wogóle ciężko było o termin prywatnie do psychologa, jeśli chciało się chodzić regularnie. Powiem tak- mam wrażenie, że takie decyzje, gdzie pójdę do pracy, co będę robić, czy wyprowadzę sie już teraz no muszę podjąć sama. A może akurat znajdę pracę która mi odpowiada, przyjmą mnie to od razu się przeprowadzę....
A jak nie....to gorzej. Tak pomyślałam, że też jak jest sezon letni, czy wczesnojesienny czy wiosenny to łatwiej też zmieniać miejsce- bo...po prostu zimą są krótkie dni i długie wieczory w samotności mogłyby na mnie źle wpłynąć. Chciałabym gdzieś wyprowadzić się trochę dalej od domu, nie wiem...150 km chociaż....Wyobraźcie sobie, że nawet jak pójdę na miasto, to jak np. spotka mnie tata z bratem, to mnie kurcze zaczepiają, kiedy do domu wracam itp. Wiecie...chodzi o to, że ja się czuję taka osaczona. Mój brat się przyzwyczaił, że czasem go gdzieś ze sobą brałam. Mój brat jest starszy, ale nie jest samodzielny, ma 1 grupę. Jest trudnym człowiekiem przez swoją chorobę, NN.
Do tego ma upośledzenie lekkie, zaburzenia zachowania. I często jest tak, że brat mnie gdzieś woła, żeby np. do sklepu pojechać czy na basen. A tata jeszcze dodatkowo traktuje mnie jak opiekunkę jego, tzn. brata.
Tata pracuje na wyjazdach, więc jak coś się dzieje, to....no ja jstem tutaj. Ja mam prawo jazdy w razie czego, tzn. mama też ma, ale już nie jeździ. Chciałabym, aby sprawy domowe mniej mnie dotyczyły. Jesli byłabym gdzieś blisko, to sama miałabym wyrzuty sumienia, że w czymś nie pomogłam. A tak- zeszłe wakacje jak brat trafił do szpitala, to tata nie wziął urlopu tylko ja jeździłam. jeździłam, bo chciałam pomóc, bo widziałam, że mama już też ledwo żyła.
Jak jestem tutaj też w domu jest ciężko, bo jak brat się zdenerwuje, a często tak jest, to i krzyczy i budzi mnie po nocach...z tym budzeniem to akurat rzadziej, ale często są krzyki na całą okolicę. Ja już nawet się nie wstydzę, bo już jest to dla mnie na porządku dziennym. Mam żal do taty, że swoje oszczędności ulokował tu w tym domu...bo z góry mi przyszłość zaplanował...że ja, owszem, wyjdę za mąż i będziemy tu mieszkać i opiekować się bratem.
A....co jeśli ja np. chciałabym mieć dzieci? Je również mam skazać na to co ja przechodzę przez całe życie. Najwięcej przechodzi mama, ale ja też. A może ja chciałabym wyjechać gdzies z chłopakiem/mężem i tam sobie kupić mieszkanie/dom? Wogóle nie zostało to wzięte pod uwagę. Moje życie zostało z góry zaplanowane. Czy to jest w porządku? Dodatkowo....ja od paru lat starałam się odkładać kasę, na prawdę ile mogłam. Zresztą, ja całe życie byłam oszczędna. A mój tata (bo mama ma emeryturę, najniższą + dodatek ze względu na opiekę nad bratem), brat ma rentę) pracował, były okresy, że na prawdę dobrze zarabiał i....jak juz mama przestała rządzić pieniędzmi, bo...no raczej tak nie dogadują sie, żyją fizycznie razem, w jednym domu, ale..no jakby osobno.) to tata dawał mamie, nie wiem 1000 zł, 1500 miesięcznie, coś tam dawał też na opłaty ale odłożone pieniądze wydawał według własnego uznania i nie zawsze dobrze. Tzn, ok, zmienić ogrzewanie w domu, czy ocieplenie jeszcze ok, ale nie potrzeba było wydawać kupę kasy na nowe ogrodzenie, elektryczną bramę etc. mogło być skromniejsze. To tylko ogrodzenie.
Kwota- ok 30 tys. Na nas to wcale nie mało. Tata potrafi wydać całe oszczędności. Albo....reperowanie starego auta za blisko 10 tys, jak mozna było sprzedać za jakieś 3 tys, dołożyć z 5 i miałby nowszy na dojazdy do pracy. Cóż innego? Płacenie blisko 2 tys ubezpieczenia jak kupił nowsze (6 letnie) auto- które stało prawie cały rok na podwórku, bo był już ten wyremontowany na dojazdy. Do tego zakładanie 2 zabezpieczeń przeciwkradzieży- dodatkowe blisko 2 tys. A ja teraz jeźdżę autem tylko z opłaconym OC. W zeszłym roku zapłaciłam 1200 za oc i autocasco, bo myślałam, że będę więcej jeździć i też miałam więcej zarobionej kasy, a jak w tym roku zobaczyłam, że zrobiłam jedynie 2 tys km...i mało jeźdzę to już tylko OC zapłaciłam....

 


Więc...ok, załóżmy, że żeby nie siedzieć w domu, pójdę gdzieś tu w okolicy gdzie obecnie mieszkam do pracy

W dniu 18.05.2023 o 18:31, TakaJakaś7 napisał:

Z Twojego opisu wynika że tak naprawdę nie wiesz czego chcesz a nad morze chcesz po prostu uciec. A ucieczka nic nie da, przenosząc się gdziekolwiek indziej zawsze przenosisz tam też swoje emocje.

Przede wszystkim na początku zmianę powinnaś zacząć ale od siebie, nauczyć się funkcjonować sama bez zbędnych emocji. Pośpiech tak naprawdę nic nie da a często tylko pogarsza sytuację. Dlatego w pierwszej kolejności psycholog, nieważne czy na NFZ czy prywatnie, ważne aby pomógł Ci. Banały typu że powinien być taki aby aby Ci pasował lepiej wsadzić między bajki bo w świecie emocji nie znajdzie się takiego. Początkowo może i pasować dopóki będzie współczuł, ale po czasie, jak już zakopane emocje wyjdą na wierzch to prawie każdy nienawidzi terapeuty.

Warto też się zakręcić za pracą ale póki co jakąkolwiek aby tylko mieć kontakt z ludźmi i rzecz jasna pieniądze. Osobiście wychodzę z założenia że w Polsce płaca nie jest godziwa i raczej ciężko odłożyć pieniądze. Dlatego wiele osób, zwłaszcza młodych, wyjeżdża za granicę nawet na 2-3 miesiące, czasami na rok. Dzięki temu mają lepszy start w życiu i łatwiej wowczas rozwijać się w kraju. Na pewno lepsze to niż wegetowanie wśród ciężkich osób, zarabiając grosze.

Hej,

dzięki za odp. Psycholog...psycholog mówi mi, że..łatwiej byłoby się wyprowadzić z kimś, w sensie, gdybym miała jakiegoś faceta. Czy ja wiem- z jednej strony łatwiej, z drugiej, nasze rewolucje w życiu wpływają wtedy na drugą osobę. Nie chciałabym komuś życia komplikować.  Mówisz, że warto zakręcić się za pracą, jakąkolwiek. Wiesz co, właśnie zastanawiam się czy: nie pójść sobie gdzieś tutaj do mojego miasta, czy większego miasta nieopodal do pracy- w zasadzie no tak na razie gdzieś. I- wtedy dopada mnie lęk i wątpliwość- że, jak gdzieś pójdę, to....zasiedzę się tam może, może poznam jakieś osoby, i później ciężej będzie mi podjąć decyzję o zmianie. Moim dużym problemem jest decyzyjność. Ja na prawdę chciałam coś zmienić w swoim życiu. Ale na prawdę jest mi trudno. O zagranicy też myślałam, bo..jedna osoba z mojej rodziny pracuje w Austrii. Sama przeglądałam oferty na Linkdin, szukałam jakiejś online pracy, tzn zdalnej stamtąd, ale do tej pory jak znalazłam coś nie w IT to..wymagany był też niemiecki, a ja tylko angielski dobrze znam, niemieckiego w ogóle. Też myślałam o takim wyjeździe- na jakiś czas, ale czy w takiej zwykłej pracy, już nie mówię na zmywaku, ale np. w sklepie opłacałoby się to nie wiem na jakiś kwartał...Też na YT oglądałam filmik pewnej dziewczyny która tam pracuje/pracowała w hotelu  i mówiła, że w Austrii wynajmują mieszkania min. na rok czasu. Nie wiem czy podróż samolotem, koszta mieszkania ...czy to by się kalkulowało. Też tak z tą osobą która tam mieszka, tzn. moją kuzynka nie mam zbytnio kontaktu, poza tym- nie odzywam się z jej mamą- czyli moją ciotką. No to by było na pewno trudniejsze niż załatwienie pracy tu w Polsce. Ja nawet jak miałam pracę to i tak dorabiałam sobie na lekcjach. Jak pracowałam kiedys w Wawie w systemie tydzień po 12h i później tydzień przerwy to zawsze miałam chociaż kilka lekcji w tym tygodniu niby wolnym.....Jakbym później miała jakąś pracę już znalezioną, ułożyłoby mi sie to chociaż to wtedy popatrzyłabym sobie ile jeszcze czasu jestem w stanie poświęcić na lekcje. Chciałabym już wkrótce wyprowadzić się,jestem już po 30. Tylko no w takiej pracy zwykłej, gdzie dostanę może 3 tys do ręki to jedna wypłata niemalże pójdzie na kawalerkę i żywność, albo i na żywność nie wystarczy. Więc...żeby coś odłożyć później musiałabym jeszcze dorobić sobie na lekcjach. No nic, poprzeglądam oferty.
Jeszcze biorę pod uwagę pracę biurową w obsłudze klienta z angielskim, tam płacą ok 4-4,5  a nawet 5 tys brutto.

Może jeszcze zarobiłabym więcej jako przedstawiciel medyczny, ale ....nie wiem czy jestem na tyle pewna siebie, żeby tak jeździć do tych lekarzy czy farmaceutów. Może i by mnie przyjęli, bo mam podobne wykształcenie. Sądzę, że tam stawka nie powinna być niższa niż 5 tys brutto....
 

Odnośnik do komentarza

Po pierwsze: czy to ejst psycholog czy psychoterapeuta? bo psycholog nie zajmuje sie leczeniem (nooo chyba, że kliniczny). Zwykły psycholog jest od pogadania, doradzania ale nie prowadzi terapii. Na NFZ gdybyś sie zapisała w zeszłym roku, to byś już teraz może miała wizytę i mogłabyś zrezygnować z płatnych sesji. Jeśli natomiast teraz zrezygnujesz to zostajesz z niczym. A chodzisz do psychiatry z tymi lękami? 

22 godziny temu, Liljana napisał:

No nie mam konkretnie sprecyzowanego celu- i co w takim razie mam zrobić?

Masz znaleźć cel, ułożyć plan i dążyć do celu ? 

22 godziny temu, Liljana napisał:

i nie pomogła mi ani być bardziej decyzyjną ani mniej lękową. Owszem, mam jakieś wskazówki czy to od lekarza czy od jeszcze poprzedniego psychologa. Ale moje najgłębsze problemy nie zniknęły.

A co robisz z tymi wskazówkami? Bo wiesz... żaden terapeuta/psycholog/psychiatra nie jest czarodziejem, nie dotknie czarodziejską różdżką i nie usunie problemu po słowach "czary-mary" ?  To głównie Ty sama pracujesz nad sobą, nad zmianą nastawienia. Co więc robisz każdego dnia, sumiennie od roku, by się zmienić? Jakie ćwiczenia, metody stosujesz? Czy jest w tym regularność? 

22 godziny temu, Liljana napisał:

Moje życie zostało z góry zaplanowane. Czy to jest w porządku?

Nie, to nie jest w porządku.

W ogóle odnoszę wrażenie, że za dużo myślisz, stale myślisz. Czytasz jakieś książki? Bo moge Ci polecić jakieś. Poszukasz w bibliotece i wypożyczysz. 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Hej,

Zdecydowanie to duże wyzwanie, które przed Tobą stoi. Przede wszystkim, gratuluję odwagi podjęcia decyzji o poszukiwaniu nowych ścieżek życiowych. Zrozumiałe jest, że jesteś zmęczona i chcesz odmiany.

Jeśli chodzi o pracę w hotelu u kuzynki, warto zastanowić się, czy to może być tymczasowe rozwiązanie, które pozwoli Ci się zregenerować i zastanowić nad dalszymi krokami. Praca na recepcji hotelowej może być ciekawym doświadczeniem, a jednocześnie da Ci czas na zastanowienie się nad przyszłością.

Co do przeprowadzki nad morze, to świetny pomysł, zwłaszcza jeśli to miejsce inspiruje Cię i masz tam znajomych. Wynajmowanie pokoju na kilka dni może być świetnym sposobem na zaznajomienie się z lokalnym otoczeniem i sprawdzenie, czy czujesz się tam dobrze.

Co do obaw związanych z potencjalnym pozostaniem nad morzem z powodu polubienia miejsca, to zawsze możesz sobie postawić czasowe ramy. Na przykład, daj sobie pewien okres na poszukiwanie pracy, a potem podejmij decyzję na podstawie tego, co udało Ci się znaleźć.

Pamiętaj, że życie to podróż, a decyzje, choć czasem trudne, prowadzą do rozwoju. Nie bój się czasem zaryzykować, bo czasem to właśnie w zmianie znajdujemy nowe możliwości.

 

 

Edytowane przez olamarciszyn01

szybkie-przeprowadzki.pl
 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...