Skocz do zawartości
Forum

Mieszkanie z żoną i jej matką


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, mam problem z którym sam nie mogę sobie poradzić.

Mieszkamy w domu jednorodzinnym w 4 osoby. Ja, moja żona, córka i matka żony-moja teściowa.

Kiedy zamieszkaliśmy razem, bardzo chwaliłem sobie tę sytuację. Było to pod pewnym względem bardzo wygodne.

Teściowa nie jest osobą, którą trzeba obsługiwać, a wręcz przeciwnie, wszystko zrobi, wyręcza nas w naszych obowiązkach itd.

Bardzo często podkreślałem, że fajnie iż z nami mieszka. Wiadomo,  posprzątane, obiad zrobiony, opieka dla dziecka. Nie ma co się czarować, jest to wielkie wsparcie.

Ale jak w każdym małżeństwie, czasami dochodzi do mniejszych lub większych kłótni. Z początku teściowa starała się nie wtrącać, lub łagodzić sytuacje; ale z czasem było co raz gorzej

mieszkamy razem około 10 lat i nasze małżeństwo wisi już na włosku. Moja żona ma pretensje, że nic w domu nie robię, że z nią nie rozmawiam, że się nie interesuję, a teściowa jej wtóruje...

Z mojej strony wygląda to trochę inaczej, mają do mnie pretensje , że nawet nie powycieram podłogi, ale przecież jest powycierana; Żona ma pretensje , że z nią nie rozmawiam, ale ona o wszystkim rozmawia z mamusią, a ja się przecież mogę dołączyć. One są bardzo zżyte z sobą i się wzajemnie wspierają. Ja z każdym problemem zostaję sam. jeżeli rozmawiam z żoną, matka od razu wie cały przebieg rozmowy i odwrotnie, jeśli rozmawiam z teściową, zaraz żona zna każde słowo ( chodzi głównie o rozmowę o problemach, konfliktach ). Moja żona ma oczekiwania które zaspokaja jej matka, a do mnie ma o to pretensje. Gdybyśmy mieszkali sami , naturalnym by było , że wspólnie musimy sobie wszystko ustalić i zaplanować. W tym przypadku jak się mogę jedynie dołączyć do rozmowy. Z zoną prowadzimy działalność, jak wiadomo , oprócz samej pracy zostaje jakaś część  do zrobienia zdalnie w domu, a poza tym 24h/7dni ma się to na głowie. Nawet w niedzielę mam obowiązki formowe. Przy jednej z kłótni, gdzie znowu mi obie wyrzucały , że nie wycieram podłogi i nie odkurzam, powiedziałem , że mam wystarczająco na głowie, a jak będzie trzeba to zatrudnię ukrainkę która to zrobi. No i się zaczęło , że nazwałem teściową ukrainką ( mi się to akurat źle nie kojarzy, ale ok). i Od roku mam to przy każdej okazji na tapecie. Ogólnie żona tworzy z teściową super związek i dają mi dobitnie odczuć , że jestem do niczego, mało się staram itd. O seksie to już nie wspomnę, bo teściowa cały czas w domu, nastoletnia córka nie śpi do późna, więc można się umówić raz na jakiś czas, najlepiej na 23:30 i pod warunkiem że córka śpi, żona nie jest zmęczona i tak jeszcze kilka rzeczy by się znalazło. O finansach celowo nie piszę, bo nie ma to dla mnie większego znaczenia. Nie jestem święty, ale się staram, a słyszę wiecznie że i tak nic nie robię.

Kocham żonę, ale nie widzę wyjścia z tej sytuacji. Teściowa się nie wyprowadzi, bo nie ma dokąd ( nigdy też na to nie nalegałem, może błędnie ) , ale tej relacji się odwrócić nie da, tym bardziej , że one widzą problem tylko we mnie. Od kilku miesięcy chodzę do psychoterapeuty, bo uwierzyłem że cały problem jest we mnie. Ale okazuje się , że relacja która się zbudowała przez te lata jest co najmniej trochę nienormalna. Z drugiej strony, muszę napisać , że uważam iż moja żona jest dobrą matką, pozytywną osobą, optymistyczną, wygadaną...

W sumie niewiele można jej zarzucić, może tyle że ma oczekiwania, a moje ignoruje, bo uważa że to ja pierwszy muszę się wykazać.

Moim zdaniem główny problem jest w tym, że ma u boku mamę , której się wyżali, z którą sobie o wszystkim pogada, a ostatnio również z którą może ponarzekać na mnie i psy wieszać.

Nie wiem czy w tej sytuacji mogę coś jeszcze zrobić.....

Aktualnie wcale się do siebie nie odzywamy, mam swoje miejsce w lodówce i tyle. 

Także jestem sam w domu, z 3 kobietami , ale jednak dalej sam.... jedynie córka w miarę normalnie ze mną rozmawia, ale siłą rzeczy zawsze jej będzie bliżej do matki.

Tym bardziej , że jeżdżą konno i większość czasu tam wspólnie spędzają.

Tu można opisywać sytuacje, nie wiem czy ująłem wszystko co powinienem, ale zarys jakiś jest.

Jak trzeba coś dodać to zedytuję.

Ktoś ma podobny problem?

Odnośnik do komentarza

No cóż...utworzyła się grupka przeciwko tobie. Nie ruszysz takiej konstrukcji, zawsze będziesz zły. 

Jest opcja żeby żona poszła na terapię, może psycholog by jej wytłumaczył że taka akcja która ona uskutecznia to dla ciebie w tym związku nie ma miejsca. Ale najpewniej się nameczysz zanim pójdzie.

 

Druga to oczywista, musicie zamieszkać bez teściowej. Ale skoro żona nieodciela do dzisiaj pępowiny i zbudowała malżenstwo z matką to też przejście na ta opcje może być ciężkie. 

  • Dziękuje 1
Odnośnik do komentarza

Myślę, że już pozamiatane, żonie na Tobie nie zależy, więc nic nie zrobi, żeby coś zmienić. 

Porozmawiej z żoną bez obecności teściowej o rozwodzie w takiej sytuacji, gdzie czujesz się jak piąte koło u wozu. Pewnie wybierze matkę, więc i tak nie masz racji bytu przy jej boku. 

Czyj jest dom? 

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Moim zdaniem nie ma tutaj innego lepszego rozwiązania niż zamieszkanie z dala od teściowej. Wasze małżeńśtwo już teraz wisi na włosku i raczej nie będzie lepiej. Powinniście zastanowić się nad przeprowadzeniem sie na swoje. Wiem, ze może być to trudne oraz drogie finansowo, jednak warto byłoby się na coś takiego zdecydować:

https://www.twojpsycholog.online/blog/zwiazki-i-relacje/szantaz-emocjonalny-czym-jest-jak-sobie-z-nim-radzic

Poczytaj sobie tutaj również o tym jak radzić sobie z szantażem emocjonalnym. Bo w tym przypadku zdecydowanie do niego dochodzi. 

Odnośnik do komentarza

Bardzo rozumiem o czym mówisz, u mnie była prawie analogiczna sytuacja, tyle że mieszkaliśmy z mamą mojego męża. A twoja wersja chyba jest mocno cukierkująca ciebie. I tak póki mama była potrzebna do opieki i sprzątania mąż ją tolerował, teraz stała się niepotrzebna dlatego trzebabyło się jej pozbyć. Póki on zachowywał się przyzwoicie (bo dobrym mężem ani ojcem nie był) to on korzystał z jej usług, ale kiedy zaczęła mnie bronić to krzyczał do niej że ma się zamknąć i że staje tylko przeciwko niemu. W domu nie pomagał kompletnie w niczym, bo uważał że wystarczające jest to że wychodzi do pracy (choć ja też zawsze pracowałam i głównie ja utrzymywałam rodzinę). A kiedy ja już na nic nie miałam czasu pracowałam w dwóch pracach, zajmowałam się domem dziećmi i jeżdżeniem z mamą po lekarzach to on tylko zarzucał mi, że nie poświęcam mu uwagi choć dla niego całe życie ważniejsze było piwko i mecze. Skończyło się tym że wyprowadziłam się z dwójką dzieci i jego mamą bo nie wyobrażam sobie jej zostawić po tym ile dla nas zrobiła a on spotyka się z nową panienką i prowadzi życie radosnego kawalera. 

Jeżeli piszesz o miejscu w lodówce to pewnie w to miejsce wkładasz tylko rzeczy dla siebie a żona wypełnia lodówkę dla rodziny. Jeśli twoja córka jest nastoletnia to miałeś dużo czasu na zbudowanie z nią wspólnej pasji i też tego nie zrobiłeś. I jeżeli jesteś taki "samotny" w tym domu i nikt się tobą nie opiekuje (choć moim zdaniem ty powinieneś opiekować się rodziną) to jesteś już przed, po, czy w trakcie zdrady twojej żony o co pewnie podła teściowa i żona też mają pretensje?

Odnośnik do komentarza
48 minut temu, Koniec Końców napisał:

Bardzo rozumiem o czym mówisz, u mnie była prawie analogiczna sytuacja, tyle że mieszkaliśmy z mamą mojego męża. A twoja wersja chyba jest mocno cukierkująca ciebie. I tak póki mama była potrzebna do opieki i sprzątania mąż ją tolerował, teraz stała się niepotrzebna dlatego trzebabyło się jej pozbyć. Póki on zachowywał się przyzwoicie (bo dobrym mężem ani ojcem nie był) to on korzystał z jej usług, ale kiedy zaczęła mnie bronić to krzyczał do niej że ma się zamknąć i że staje tylko przeciwko niemu. W domu nie pomagał kompletnie w niczym, bo uważał że wystarczające jest to że wychodzi do pracy (choć ja też zawsze pracowałam i głównie ja utrzymywałam rodzinę). A kiedy ja już na nic nie miałam czasu pracowałam w dwóch pracach, zajmowałam się domem dziećmi i jeżdżeniem z mamą po lekarzach to on tylko zarzucał mi, że nie poświęcam mu uwagi choć dla niego całe życie ważniejsze było piwko i mecze. Skończyło się tym że wyprowadziłam się z dwójką dzieci i jego mamą bo nie wyobrażam sobie jej zostawić po tym ile dla nas zrobiła a on spotyka się z nową panienką i prowadzi życie radosnego kawalera. 

Jeżeli piszesz o miejscu w lodówce to pewnie w to miejsce wkładasz tylko rzeczy dla siebie a żona wypełnia lodówkę dla rodziny. Jeśli twoja córka jest nastoletnia to miałeś dużo czasu na zbudowanie z nią wspólnej pasji i też tego nie zrobiłeś. I jeżeli jesteś taki "samotny" w tym domu i nikt się tobą nie opiekuje (choć moim zdaniem ty powinieneś opiekować się rodziną) to jesteś już przed, po, czy w trakcie zdrady twojej żony o co pewnie podła teściowa i żona też mają pretensje?

Tu to jedynie co widzę, to że dogadałaś się z matką swojego i we dwie w komitywie zawiazaylscie grupę która też krytykuje wszystko co mąż robił. Niesamowita analogia do autora wątku. 

Ale żeby nawet po rozstaniu się dalej utrzymywać kontakt z jego matka i mieszkać ? No to już jest chore. 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, luukas napisał:

Tu to jedynie co widzę, to że dogadałaś się z matką swojego i we dwie w komitywie zawiazaylscie grupę która też krytykuje wszystko co mąż robił. Niesamowita analogia do autora wątku. 

Ale żeby nawet po rozstaniu się dalej utrzymywać kontakt z jego matka i mieszkać ? No to już jest chore. 

Ma pan rację oczywiście jako dobra żona powinnam pozwolić nadal mnie poniżać, nadal pozwalać na jego nocne wyjścia i oczywiście pozwolić oddać matkę do dps ponieważ przestała spełniać rolę jego służącej. Również widzę analogię, pana poziom męstwa i patrona rodziny jest na poziomie dwóch panów wymienionych wyżej. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Koniec Końców napisał:

Bardzo rozumiem o czym mówisz, u mnie była prawie analogiczna sytuacja, tyle że mieszkaliśmy z mamą mojego męża. A twoja wersja chyba jest mocno cukierkująca ciebie. I tak póki mama była potrzebna do opieki i sprzątania mąż ją tolerował, teraz stała się niepotrzebna dlatego trzebabyło się jej pozbyć. Póki on zachowywał się przyzwoicie (bo dobrym mężem ani ojcem nie był) to on korzystał z jej usług, ale kiedy zaczęła mnie bronić to krzyczał do niej że ma się zamknąć i że staje tylko przeciwko niemu. W domu nie pomagał kompletnie w niczym, bo uważał że wystarczające jest to że wychodzi do pracy (choć ja też zawsze pracowałam i głównie ja utrzymywałam rodzinę). A kiedy ja już na nic nie miałam czasu pracowałam w dwóch pracach, zajmowałam się domem dziećmi i jeżdżeniem z mamą po lekarzach to on tylko zarzucał mi, że nie poświęcam mu uwagi choć dla niego całe życie ważniejsze było piwko i mecze. Skończyło się tym że wyprowadziłam się z dwójką dzieci i jego mamą bo nie wyobrażam sobie jej zostawić po tym ile dla nas zrobiła a on spotyka się z nową panienką i prowadzi życie radosnego kawalera. 

Jeżeli piszesz o miejscu w lodówce to pewnie w to miejsce wkładasz tylko rzeczy dla siebie a żona wypełnia lodówkę dla rodziny. Jeśli twoja córka jest nastoletnia to miałeś dużo czasu na zbudowanie z nią wspólnej pasji i też tego nie zrobiłeś. I jeżeli jesteś taki "samotny" w tym domu i nikt się tobą nie opiekuje (choć moim zdaniem ty powinieneś opiekować się rodziną) to jesteś już przed, po, czy w trakcie zdrady twojej żony o co pewnie podła teściowa i żona też mają pretensje?

Bardzo fajnie, że Pani napisała. Przedstawiony punkt widzenia jest w 98% zgodny z moją żoną. Zgadzam się z tym co napisane, tak nie byłem nigdy przykładnym mężem i ojcem. Co do lodówki to pewnie sobie Pani wyliczyła ile ma łożyć na dom czy dziecko, więc dziwią mnie Pani oczekiwania że będzie zapełniał całą lodówkę. U mnie akurat teściowa jest cały czas w formie. 

A to że się spotyka z nową panienką co tu ma do rzeczy? 

Chyba to , ze na kazdym rogu znajdzie kogoś kto go bardziej doceni niż ty, bo ile można wysluchiwać pretensji i oczekiwań nie dostając nic w zamian. No oprócz tego posprzątanego domu i ugotowanego obiadu przez tesciową. 

Odnośnik do komentarza
53 minuty temu, Koniec Końców napisał:

Ma pan rację oczywiście jako dobra żona powinnam pozwolić nadal mnie poniżać, nadal pozwalać na jego nocne wyjścia i oczywiście pozwolić oddać matkę do dps ponieważ przestała spełniać rolę jego służącej. Również widzę analogię, pana poziom męstwa i patrona rodziny jest na poziomie dwóch panów wymienionych wyżej.

To proszę tylko odpowiedzieć na jedno pytanie...a gdzie się podział mąż tej jego matki ? Żyje czy nie ? Zapewne wszystko co o nim pani słyszała to, że też kawał drania ? Czy może jednak był dobrym człowiekiem ? 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, luukas napisał:

To proszę tylko odpowiedzieć na jedno pytanie...a gdzie się podział mąż tej jego matki ? Żyje czy nie ? Zapewne wszystko co o nim pani słyszała to, że też kawał drania ? Czy może jednak był dobrym człowiekiem ? 

Znałam teścia był bardzo dobrym człowiekiem, i nie żyje.

Były mąż jest jedynakiem i jedyne co jego mama zawsze powtarzała "sami go takiego wychowaliśmy, zawsze wszystko dla niego, to teraz mam na stare lata". Dodam że byłam przeciwna pomysłowi żeby moja teściowa z nami zamieszkała, to był pomysł byłego męża. Argumentował to tym że nie będę go wiecznie wołała do pomocy.

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, seb74 napisał:

Bardzo fajnie, że Pani napisała. Przedstawiony punkt widzenia jest w 98% zgodny z moją żoną. Zgadzam się z tym co napisane, tak nie byłem nigdy przykładnym mężem i ojcem. Co do lodówki to pewnie sobie Pani wyliczyła ile ma łożyć na dom czy dziecko, więc dziwią mnie Pani oczekiwania że będzie zapełniał całą lodówkę. U mnie akurat teściowa jest cały czas w formie. 

A to że się spotyka z nową panienką co tu ma do rzeczy? 

Chyba to , ze na kazdym rogu znajdzie kogoś kto go bardziej doceni niż ty, bo ile można wysluchiwać pretensji i oczekiwań nie dostając nic w zamian. No oprócz tego posprzątanego domu i ugotowanego obiadu przez tesciową. 

Pytał pan kto ma podobną sytuację ale widzę że jeśli nie popiera się pana myśli to wykazuje pan pogardę a wręcz wyczuwalna jest w pana wypowiedzi agresja. Jeśli sam pan potwierdza że przykładnym mężem ani ojcem pan nie jest a do tego dochodzi agresywny ton kiedy się ktoś z panem nie zgadza to pozwolę sobie zauważyć że pretensja pana żony jednak nie bierze się z nikąd. A w temacie panienek to dla większości kobiet to czy mąż ją zdradza ma ogromne znaczenie. Moim zdaniem pana wątek jest bezzasadny, pan nie szuka podobieństwa sytuacji i jej rozwiązania tylko tego by panu przytaknąć. 

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Koniec Końców napisał:

Pytał pan kto ma podobną sytuację ale widzę że jeśli nie popiera się pana myśli to wykazuje pan pogardę a wręcz wyczuwalna jest w pana wypowiedzi agresja. Jeśli sam pan potwierdza że przykładnym mężem ani ojcem pan nie jest a do tego dochodzi agresywny ton kiedy się ktoś z panem nie zgadza to pozwolę sobie zauważyć że pretensja pana żony jednak nie bierze się z nikąd. A w temacie panienek to dla większości kobiet to czy mąż ją zdradza ma ogromne znaczenie. Moim zdaniem pana wątek jest bezzasadny, pan nie szuka podobieństwa sytuacji i jej rozwiązania tylko tego by panu przytaknąć. 

Hmmmm. A skąd tu wątek zdradzania? Na tym opiera Pani swoje wypowiedzi? 

Nie nie zdradzam żony  i wg mojej wiedzy ona mnie też nie. Zauważyłem również, że to Pani wypowiedź jest agresywna , z tezami wyssanymi z palca. Ja tu nie jestem po to , by ktoś się ze mną zgadzał lub nie, wolałbym wręcz więcej komentarzy  kobiet, by bardziej poznać ich punkt widzenia. 

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 13.03.2023 o 22:44, seb74 napisał:

Ale jak w każdym małżeństwie, czasami dochodzi do mniejszych lub większych kłótni.

I tu jest pierwszy punkt zaczepienia. Nie w każdym małżeństwie! To mylne pojęcie. 

W dniu 13.03.2023 o 22:44, seb74 napisał:

jedynie córka w miarę normalnie ze mną rozmawia, ale siłą rzeczy zawsze jej będzie bliżej do matki.

I tu się mylisz! Jeśli będziesz dbał o relacje z córką to może mieć dziewczyna do ojca tak samo blisko. Od Ciebie zalezy czy odseparujesz się od córki tak samo jak od żony. Tylko, że skoro dziewczyna jest już nastolatką a więc moze być ostatni dzwonek na lepsze relacje, gdyż na budowanie czegoś fajnego był czas aż kilkanaście lat. 

W dniu 15.03.2023 o 10:50, luukas napisał:

Ale żeby nawet po rozstaniu się dalej utrzymywać kontakt z jego matka i mieszkać ? No to już jest chore. 

A dlaczego? Ja też mam lepsze relacje z teściową niż z matką. Fakt, że z nią nie mieszkam, ale dogaduję sie chociaż, bo z matką nie ?  (tez z nią nie mieszkam). Znam przypadek, że teściowa stanęła po stronie synowej i nawet po rozwodzie z jej synem przepisała jej ziemię. Różnie się życie układa... nie każda teściowa jest teściową z kawałów ? 

W dniu 13.03.2023 o 22:44, seb74 napisał:

Ktoś ma podobny problem?

Nie mam, ale coś mi przyszło do głowy. Coś się wydarzyło między etapem gdy było harmonijnie i dobrze, a gdy zaczęło sie psuć. Podejrzewam, że czegoś nie piszesz lub nie chcesz tego sam dostrzec. Możliwe, że przyczyną nie jest teściowa, a stała się kozłem ofiarnym. Trudno ocenić więc obiektywnie tę sytuację nie znając "zeznań" drugiej strony. 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...