Skocz do zawartości
Forum

Uzależnienie od marihuany


Gość piotr

Rekomendowane odpowiedzi

Napisz co konkretnie się stało, że już nie jesteście razem bo tak to nikt Ci nie pomoże bo nie wiadomo jak. Rozumiem, że to przez uzależnienie ale to zbyt ogólnikowe. Żeby pozbyć się uzależnienia musisz po prostu mieć motywację żeby przestać, wziąć odpowiedzialność i podjąć decyzję. Jaki deficyt zaspokaja Ci marihuana?

Odnośnik do komentarza

Hej,
Umiesz tylko nie chcesz.
Przeczytaj artykuł. Postaraj się. Jak zauważy, że działasz, że chcesz, że się starasz...wtedy jest duże prawdopodobieństwo, że da Ci jeszcze jedną szansę.

http://portal.abczdrowie.pl/leczenie-uzaleznienia-od-narkotykow
http://portal.abczdrowie.pl/pytania/uzaleznienie-od-marihuany-jak-zerwac-z-tym-nalogiem

Tu Ci mogą pomóc.

http://www.narkomania.org.pl/

Powodzenia!

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza

Witam, zacznę od tego, że ponad rok paliłem nałogowo marihuanę.
Zaczęło się to 3 klasie liceum. Paliłem bardzo dużo i codziennie.
Najdłuższe detoksy w tym okresie czasu nie sięgały dalej niż 3 dni.
Byłem raczej nieśmiały, małomówny, introwertyczny.
W grupie z którą się wtedy zadawałem nie każdemu się to podobało, a ludzie których uważałem za moich przyjaciół mieli tendencje do wyśmiewania,
wypytywania "czemu nic nie mówisz?" i doszukiwaniu się w tym drugiego dna. Zazwyczaj odpowiadałem im zbywczo w sposób chamski, co kończyło się falą pytań, po której nie miałem co powiedzieć i wyśmianiu. Coś mnie tam dalej trzymało,
coś jak chęć zemsty na nich. Chodziłem tam już tylko po to, aby uprzykrzać im życie.
Rzuciłem szkołę w 3 klasie liceum tuz przed maturą po kłótni z dyrektorką i zwyzywaniu jej od nieludzkich (poszło o błahostkę, miałem posprzątać pety za szkoła, bo zostałem złapany na paleniu papierosów), w tym momencie dodam, że buntowanie się było u mnie zawsze normą i jest tak do dziś, no może w troszkę mniejszym nasileniu. Znienawidziłem ludzi, straciłem do nich zaufanie. Ciężko mi było rozpoznać kto jest moim wrogiem, a kto jest moim przyjacielem. Przyjąłem, że wszyscy są do mnie wrogo nastawieni. Dalej spotykałem się z ludźmi, ale te spotkania polegały raczej na "opluwaniu ich jadem" i generalnie nie było miło :) Obrałem taką drogę na której końcu zastała mnie samotność. Wracając do mojej historii. Zerwałem kontakt
z tymi ludźmi, odstawiłem marihuanę, podjąłem pracę, w której ciężko mi się z kimkolwiek dogadywało, ekstrawertyczne panie kucharki zalewały mnie falą plotek i tego typu paplaniny, czego nie lubię, i one to czuły. W tym towarzystwie zamykałem się w sobie i oddawałem się pracy na obieraku/zmywaku.
Obgadywały mnie, wyśmiewały. Na pewno towarzyszył mi wtedy spory stres, tak jak i podczas wcześniej wspomnianego roku spędzonego z toksycznymi ludźmi palącymi marihuanę.

Mój problem nie dotyczy jednak mojej introwertycznej natury,
czy braku pewności siebie( sporo nad tym pracowałem przez ostatnie 2 lata). Od czasu kiedy odstawiłem nałogowe palenie marihuany, nie raz próbowałem ją palić,
jednak za każdym razem kiedy zapalę budzi się we mnie straszny lęk, chore myśli(natrętne, które próbuje odganiać), paranoje, doszukiwanie się drugiego
dna we wszystkim, poczucie zagrożenia, spięcie wewnętrzne, brak zaufania do ludzi, odczytywanie (może nawet neutralnych zachowań wobec mnie jako wrogich) i jest tak za każdym razem kiedy zapalę. Kiedyś tak nie było, potrafiłem cieszyć się hajem i nie analizowałem całego mojego otoczenia pod względem
"kto jest moim wrogiem a kto nie". Mam teraz 20 lat, nie jestem już w nałogu 2 lata. Czytałem gdzieś, że marihuana wyciąga z nas choroby psychiczne, które już w nas są, powiem więcej czytałem sporo na temat chorób psychicznych,
w wielu objawy mi się zgadzały, teraz żyję z poczuciem, że mogę być chory psychiczne. Nie byłem z moim problemem psychiatry/psychologa,
ponieważ nie wiem jak ja bym to wszystko opowiedział, łatwiej mi o tym napisać. Na żywo na pewno bym o czymś zapomniał.
Wspomniane wcześniej objawy: natrętne myśli, lęk (nawet nie wiem przed czym) pojawiają się też, gdy jestem niewyspany, wypije sporo kawy, przy czym wypalę sporo papierosów(po samych papierosach tego nie czuję)

Nigdy nie byłem najlepszy w pisaniu dłuższych tekstów, ale może komuś uda się coś z niego wyciągnąć. Proszę o pomoc w diagnozie, pokierowaniu mnie co powinienem zrobić, może (jeśli Państwo znają), opisaniu podobnego przypadku do mojego. Cokolwiek :)

Z góry dziękuję i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Marihuana wyciąga z ludzi ukryte problemy, niekoniecznie choroby ale często powstaje nerwica natręctw, czasami podejrzliwość i poczucie absurdu w normalnych sytuacjach. Tylko, że to jest akurat dobre bo mocno poszerza świadomość. Polecam Ci na tę sytuację metodę RTZ - poszukaj o tym w necie i sam możesz to stosować. Nie pal też ale kiedy poczujesz, ze jest już dobrze możesz zajarać żeby sprawdzić czy będą lęki. Nie rozumiem tylko jednej rzeczy: po co palisz skoro nie daje Ci to przyjemności tylko powoduje lęki?

Odnośnik do komentarza

empetrzy, marihuana może wydobywać na zewnątrz problemy i choroby, co do których człowiek przejawiał wcześniej tendencję. Twoje aktualne objawy mogą wskazywać na zaburzenia nerwicowe, ale diagnozę może postawić jedynie lekarz psychiatra podczas bezpośredniej wizyty. Dlatego też odsyłam Cię do specjalisty. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Czasem zapalę z nadzieją, że może jednak będzie ok, próbuje przełamać ten dziwny lęk, ale to na nic. Chętnie poczytam o metodzie RTZ, interesują mnie takie rzeczy. Co do wizyty u psychiatry mam taki plan, że powypisuje sobie na kartce to o czym będę chciał opowiedzieć i tak przygotowany udam się do niego. Dzięki za szybka odpowiedź. Pozdrawiam i zapraszam do dalszego wypowiadania się w temacie :)

Odnośnik do komentarza
Gość AloneSomker

Witam Was wszystkich. Z nikim nigdy o tym nie rozmawiałem lecz postanowiłem, że muszę w końcu coś ze sobą zrobić. Z uwagi na anonimowość w internecie postanowiłem udać się tu po porady, pomoc...

Jestem studentem pierwszego roku na Politechnice Warszawskiej(chyba ta informacja nie zdradzi mojej tożsamości). Powtarzam rok i chyba znam powód. Jestem osobą podatną na uzależnienia. Moje płaty mózgowe kipią refleksjami więc wybaczcie przeskoki między wątkami, gdyż chciałbym napisać wszystko na raz...
Wracając do tematu, z jednej strony jestem podatny na uzależnienia, a z drugiej strony mam stosunkowo silną wolę. Uprawiam sport, dbam ogólnie o swoje ciało, potrafię trzymać się diety, co wg mnie świadczy poniekąd o silnej woli. Jest jednak coś, co próbuje nademną zawładnąć. Jest to MARIHUANA. Czuję, że przez nią zawaliłem tamten rok. Nie bezpośrednio, lecz wpływała na mnie zniechęcająco na resztę świata, brak motywacji, woli walki. Nawet na macie to zauważyłem. Jak kiedyś nie poddałem się dopóki przeciwnik nie skapitulował odklepaniem w matę, tak miewam sytuację gdy po prostu nie chce mi się walczyć do końca(To mnie najbardziej niszczy). W tym roku znacznie ograniczyłem palenie. Nie palę codziennie(w sumie rzadko tak mialem zebym palił codziennie, jedynie w wakacje moze byly takie tygodnie). Rozsądek przchodzący przez kieszeń do mózgu jeszcze ma wysoki priorytet. Nie odbiegając od tematu - są takie dni, gdy wcale nie myślę o trawce, wszystko jest okej, dobrze się czuję. Nie miewam skutków ubocznych jakie opisują w internecie typu autystycznych objawów odcięcia się od świata... Lecz przychodzi czasem taki moment, najczęściej gdy się zanudzę, ze jednak by się umiliło ten czas. Wtedy zaczyna walczyć sumienie z chęcią uwolnienia dodatkowej dopaminy. Usilnie staram się wtedy przemówić: Nie, ten nałóg nie może Tobą zawładnąć, to Ty przecież to kontrolujesz a nie to Ciebie. Jednak tak sobie to wszystko przetulmaczę, usprawiedliwię się, ze jednak sięgnę po skręta... Z początku czuję się świetnie, odprężenie przechodzące przez całe ciało jest uczuciem cudownym(chyba zabrzmialo to jakbym był ćpunem) ale świat wtedy się zmienia. Mam nagle tyle myśli, tyle pomysłów, ze mógłbym rozwozić je TIRami. Po czasie przychodzi moment poczucia winy, że kolejny raz przegrałem walkę ROZSĄDEK - UŻYWKA. Chciałbym się uwolnić od tego ale nie na zawsze, chciałbym ograniczyć się do jednego razu w miesiącu, gdy to będzie nagroda, a nie paliwo. Potrzebuję mieć zupełnie czysty umysł by zaliczyć rok. Udało mi się uwolnić od nałogu od gier komputerowych, nie tracę na tym już dni czy nocy. Chciałbym także zostać panem sytuacji jeśli chodzi o THC. Dodam, że jak to każdy młody człowiek miałem chęć spróbowania wszystkiego. Zatem spróbowałem innych używek ale to zdarzyło się raz. Nie spodobało mi się, nigdy tego nie powtórzę, do alkoholu też mnie nie ciągnie a trawka tak u mnie w duszy się ciepło rozgościła.

Chciałbym skończyć ten układ. Palenie tak wyszkoliło we mnie umiejętności manipulacyjne, że mógłbym sprzedać kota w worku. Nie chodzi o okradanie, tylko potrafię teraz rozmawiać z każdym w taki sposób, ze nigdy by się nie spodziewał, ze popalam. Nawet moja mama myśli, ze juz nie pale gdy tak niestety nie jest.

Jak mogę poradzić sobie z tym problemem, wrócić do normalnego życia? Ile mogę oszukiwać swoją kochaną dziewczynę, ze nie palę? Zyję w świecie klamstw od około 2-3 lat, co sprawiło, że wydaje mi się to normalne gdy w głębi wiem iż to JEDEN WIELKI FAŁSZ. Jestem typem z jednej strony skrytego człowieka, wszelkie problemy załatwiam w swojej głowie samotnie.

PROSZĘ O PORADY. Z góry dziękuję i pozdrawiam.

P.S Wybaczcie błędy językowe i interpunkcyjne, pisałem to przed wyjściem.

Odnośnik do komentarza

Hej,
Mama nie wie, bo chyba nie patrzy Ci w oczy. Oczka szparki i wszystko jasne ; )

Powiem Ci, że jak nie skończysz, to będzie tylko gorzej.
Mój znajomy tak jarał, aż wyszło z niego jakieś cholerstwo. Miał predyspozycje do jazd psychicznych, a marihuana tylko je wyciągnęła.
No, ale Ty doskonale wiesz, że to niefajne i szukasz wyjścia z sytuacji.

Poczytaj o terapii substytucyjnej
http://portal.abczdrowie.pl/leczenie-uzaleznienia-od-narkotykow

Pomyśl o swojej kieszeni, stratach ( bo zyski pozorne, chwilowe), ale przede wszystkim pomyśl o dziewczynie, że możesz ją stracić...o studiach, pasji.
Wcześniej czy później, włączy się totalna zlewka i będzie po ptokach.
Zadziałaj zawczasu.

A tu możesz sobie poczytać o pewnym programie, który daje wybór.
http://uzaleznienie.com.pl/narkomania/gdzie-szukac-pomocy/leczenie/529-rzucic-czy-ograniczyc-marihuane-candis-daje-wybor.html

Pzdr i powodzenia!

Rozdzierający jak tygrysa pazur
antylopy plecy
jest smutek człowieczy.

Odnośnik do komentarza
Gość Oczy Twoje

ja miałam podobnie z fajkami. To jest nałóg. dobrze że argument pustej kieszeni jeszcze u ciebie coś znaczy. Ja jak rzucałam fajki ( a paliłam naprawdę dużo) to zrobiłam tak:
1. Zmiana przyzwyczajeń np jak rano wstawałam robiłam kawę i paliłam papierosa tak jak rzucałam piłam np herbatę, albo kawę ale dopiero jak byłam na uczlni. Jak np miałam ustaloną trasę i w określonych punktach tej trasy paliłam fajkę to zmieniłam trasę, by nic nie kojarzyło mi się z paleniem.
2. Zamiast papierosów zaczełam jeść miętówki, to był zgubny krok ale potem zaczełam chodzić na siłownię. Hormony szczescia też się wydzielały więc było ok.
3. Zaczełam odkładać kasę którą wydałabym na fajki na coś innego, nową bluzkę, wyjazd z chłopakiem itp rzeczy.
4. Ustaliłam sobie małe cele. Nie od razu rzucam na stałe, tylko np do poniedziałku nie palę ( czyli 3 dni ) potem w poniedziałek było no to może dam radę do niedzieli i tak wydłużałam czas. I jako poszło.
Ogólnie rzucenie palenia całkowite udało mi się po roku czasu :)

Odnośnik do komentarza
Gość popaleniu

Ewidentnie masz zaburzenia nerwicowe. Prawdopodobnie nie obejdzie się farmakoterapii. Maryśka źle wpływa na układ nerwowy, tak jak alkohol-powoduje uszkodzenie zakończeń nerwowych. Uszkodzony układ nerwowy objawia się drżeniem, kołataniem serca, lękami, pieczeniem skóry itp. Znajomy miał to samo, lekarz przepisał mu Cital -pół roku brania i problem częsciowo zanikł. Spróbował zapalić ponownie-było to samo, więc rzucił wogóle. Proponuje to samo-i tak już się wpędziłeś nieźle w dołek...

Odnośnik do komentarza

"terapia substytucyjna"... dla osoby która pali bakę. xD
a substytut co? Metadon ?

Brawo dla autora, sam fakt przyznania się i świadomości o tym, że jest się uzależnionym to baaaardzo dużo moim zdaniem. Myślę, że ty sam dobrze wiesz jak jest. Jarasz, potem nie, bo nic się nie dzieje, ale wracasz bo coś tam.
Są podzielone zdania. Ja jestem przeciwnikiem tego, bo to co napisałeś na początku kłuje w oczy. Do tego, może nie po takim czasie, ale znam ludzi co mają taki poziom emocji, że typowi zmarła matka, a on zero reakcji, wypalenie emocji wyższych, niechęć do czegokolwiek po za "montażem" i ma swoją paczkę co jarają ale ludzie poważniejsi mają go w dupie. Ogarniesz problem, myślę, że wiesz co robić.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Nie terapia na abstynencje tylko abstynencja na terapię :P
A teraz rzucę coś innego. Tak paliłem, leczyłem się tym. (Tak tym się leczy). I paliłęm bardzo długo i dużo, miałem lekki zepspół amotywacyjny. 4 lat dzień w dzień. Nic więcej mnie to nie kosztowało. Kolega pali do dziś, jestem w szoku, że po 20 latach potrafi, jednocześnie się wyluzować, a po chwili na forexie śmigać. Uzależnienie od Marihuany, jest tak rozdmychane, że to się w pale nie mieści. Wszyskto z lat 80tych. Nie znam używki, po za marihuaną bez której można sobie być i jest normalnie, a jak masz ochotę to zapalisz. Zamiast alkoholu. Osoby a mało takich, trzymających się tego, z różnymi okresami częstego lub wolnego palenia. Są normalne. A teraz jak się odpalili z badaniami, za roślinę stosowaną ponad 5000 lat, to żyła złota. Ale schrzanią to dla zysku. Przychodzi moment, kiedy nie jest to istotne, nie ganiasz za tym, nie wprowadza to nic negatywngo, nie masz kasy, lub wydajesz na coś innego nie czujesz, że coś straciłeś.. Problem marihuany jest gdy młode osoby spotylkają się tylko w tym celu. Dajmy plusy bo odziwo ma, od zmniejszania ciśnienia gałki ocznej, po cbd, dla anorektyczek zwiększa aptetyt i Na bulimie, silnie przeciwwymiotnie. Jako "medyczna" jest prawie wszędzie. I Holania jest o tyle nie zwykła, że spożycie tam jest niższe niż u nas. Odejmicie jeszcze te wszystkie, dopalacze. Bo ich też by nie było, nie podnieśli by się. Alkohol zabija na tyle sposobów, rodziny, osoby postronne, wypadki, zachlanie się. Spora ilość w pudle jest za akcje po alkoholu. Po marihuanie nie ma takich rzeczy. I jasnym, jest, że są powody dla których jest to nielegalne, ale nie ma powodów dla mogło by być. Takie coś, niezle by zmieniło rynek, uprawy, lokale, nuda dla policji, służba zdrowia, liczba uzleżnionych, sprzedaż alkoholu i niedofinansowanie organizacji przestępczych. Ludzie by się spotykali czasem, spokojnie a liczba palących by specjalnie nie uległa zmianie.

Odnośnik do komentarza
Gość Wiadrodokwadratu

Witam mam 21 lat i od 4 lat pale marihuane. Zaczelem w szkole z kolegami pozniej sam i tak w kółko. Po kilku miesiacach palenia zaczelem sam sprzedawac topy szło mi dobrze bo nie płaciłem za to co palilem i tyle mi wystarczalo. Jednak zaczelem palic zbyt duzo przez prawie rok paliłem codziennie(jakies pojedyncze dni w ktorych nie palilem bywaly). Przez ten rok teraz nawet 2 palilem tak duzo ze w ogole nie przestawalem byc najarany byly dni ze budzilem sie najarany. Paliłem wtedy z kolegami w szkole i po szkole za kazdym razem olbrzymie ilosci dla wtajemniczonych 3 szybkie wiadra bez zadnej przerwy dobrego skuna bylo dla mnie poczatkiem potrafilem wypalic grama na raz z wiadra lub spalic jak nie brakowalo kasy nawet 5 gram dziennie. I wtedy zaczelo sie za kazdym razem chcialem miec lepszy stan niz poprzednio i wypalalen codziennie ile sie dalo. Ostatni rok bez ostatnich miesiecy byl jeszcze lepszy poniewaz wychodowalem swoje kwiaty i palilem na akord. Az braklo palenia zaczelem przycinac kolegow innym sprzedawalem jakies pokruszone liscie bo nie mialem za co zapalic i tak stracilem klientów i zaczelo brakowac palenia. Podkradalen rodzicom i siostrze pieniadze w koncu przestali trzymac pieniadze w domu i trzeba bylo pojsc do pracy pracowalem najdluzej 3 miesiace pozniej tylko 5-6 firm do 10 i jak ja to nazywalem zielone wakacje kilka dni palenia bez przerwy. Ostatnie pol roku bylo najgorsze nie mialem na nic pieniedzy a kazdy grosz wydawalem na topy. Dobra koniec juz tego pierdolamento do rzeczy w ciagu ostatnich 2 miesiecy doszlo do tego ze przeszukiwalem dom i auto byle by znalezc jakiegos topka i znajdywaly sie zapodziane gdzies. Jednak to bylo dla mnie normalne o swoim uzaleznieniu uswiadomilem sobie w tym tygodniu 3 krotnie przeszukujac dom i auto zbierajac malenkie kawaleczki tak male ze czasami 2-3 godziny szukalem po domu odrobinek by zapalic jednego kolka. Czy to nie jest pojebane. Napisalem to nie dla osob ktore zaduzo pala ale dla tych co dopiero zaczynaja palic a szczegolnie dla waszych rodzicow bo oni zajrza tu szybciej niz wy i moze wam pokaza moj wpis ale pewnie powiecie ja tyle nie pale i tyle. ja palilem tyle bo mnie nie kopaly najlepsze topy. Pamietajcie marihuana uzależnia skutecznie ale wolno i nie widzac tego. Teraz powiem wam ze nie wiem co mam robic bo zylem by palic palilm by zyc. Nie widze swojej przyszłosci bez trawy a zarazem wiem ze jest to zło. Chetnie poszedl bym na terapie ale przecze sam sobie w ogole pojebalo mi sie wszystko nie palcie trawy moze w malych ilosciach i zadko wtedy najlepiej kopie . Jestem tak uzalezniony ze nie moge sobie wyobrazic jak bym mial nie palić po prostu chce palic i nie wiem czy sie pozbieram. Pomysl sobie co trawa zrobila ze mna teraz to pisze a wiem ze jutro zapale na 100% bo ojciec pozyczyl mi 20 nie mogac patrzyc jak szukam malutenkich kawalkom by zapalic chociaz jednego kolka wyciagalem ze strzelim w podlodze listki wykalaczkom i lupa z flashem. Nie badz mna nie pal!

Odnośnik do komentarza
Gość Jedenjeden

Kolego, po pierwsze nikt nie jest.w internecie anoninowy i nie jest mądre chwalenie się tym, że handlowałeś dragami. Przypominam, że do 5 lat jest za to więc nie malo. Jeśli chodzi o uzależnienie, to znam skrajny przypadek kolegi, który od rana do nocy palił. W międzyczasie chodził do pracy, oczywiście upalony. Jego życie wyglądało tak: palenie, praca, jedzenie, spanie. Przy czym zaprzeczal on, iz jest uzalezniony. Wrecz bardzo sie denerwowal gdy mowilem mu ze jest ćpunem. Każdemu, kto palił bez umiaru mówiłem, że to już ćpanie. Podobnie jak z alkoholem. Jeśli napijesz się raz w miesiącu to nie ma problemu. Jeśli pijesz dzień w dzień to już jest chlanie. Jeśli sam nie potrafisz przystopować to udaj się do ośrodka na terapię. Przede wszystkim musisz się czymś zająć, żeby nie myśleć o paleniu.

Odnośnik do komentarza
Gość wyszłemztego

Czy alkohol czy marycha czy jedno i drugie jak tego potrzebujesz i nie mozesz bez to jestes uzalezniony. Jak nie wierzysz to pogadaj z kimś kto sie na tym zna i zeby zjadł, zjakimś terapeutom. Oni nie beda ci wciskać kilu, powiedzm jak jest. Ja też nie wierzyłęm że jeste uzależniony już, okazało sie ze mocno tylko ja tego nie widziałem albo nie chciałem widzieć Tak ma kazdy. Jak masz czasem tak ze ci z tym żle to pora , ja jestem po terapii w ośrodku Tratwa, terapeuci tam to spoko ludzie co pomagają wyjść z tego swiństwa Warto. Ja 9 miesięcy jestem czysty

Odnośnik do komentarza
Gość MegaChomik

Ja tam uważam że w odpowiednich ilościach i tylko okazjonalnie to nawet zdrowo sobie zapalić... Ja pale i hoduje od kilku lat (zamawianie ziarenek jest w pełni legalne, szukasz, zamawiasz z https://holenderskiskun.pl/ i jestes hodowcą) i nigdy nie miałem takiego uczucia że musze zapalić. Kwestia że nie każdy jest każdemu równy i na każdego inaczej działa ale nie uważam tego za narkotyk

Odnośnik do komentarza

Mój mąż jak go poznałam byl uzależniony od alkoholu, ciezko bylo aby przestał pić. Ciągle awantury, zero obowiazkow domowych, wszystko musialam sama robic i do tego jeszcze po nim sprzatac. Po roku znajomości i mieszkania Razem udalo mu sie dojść do wniosku że to bardzo szkodliwe i od tamtego czasu nie pije w ogóle. Wzięliśmy ślub, wiedzialam ze popalal trawkę, mi też się zdarzalo z nim palić. Jak sie okazało to nawet na ślubie podczas przysięgi byl zjarany. Tlumaczylam ze moze sie stresowal i dlatego zajaral. Wymyka mu sie to spod kontroli. Ja od jakiegoś czasu nie palę, wymiotować mi sie chce jak czuje smród zielska. Przez ta cala sytuacje nienawidze trawy. Proszę go, nakłania zeby rzucił, oszukuje mnie, kradnie pieniadze, od rodzicow bierze pieniadze I kłamie ze na cos potrzebuje. Jednego dnia jak oszuka i ukradnie to mu przykro ale rano juz odwraca kota ogonem i to on chce być tym którego powinno się przepraszać. Chce to zostawić i wrocic do rodziców na jakis czas, nie wiem co mam robic. 2 lata pali dzien w dzien...

Odnośnik do komentarza

Witam. Tak naprawdę juz sama głupieje i nie wiem co myśleć.  Mój partner jest najwidoczniej uzależniony od zioła mało tego on jest mega uzależniony.  Najgorsze jest to ze rozmowy na ten temat kończą jest jego oburzeniem lub też stwierdza ze mam rację ze pali za dużo.  Kupuje co dziennie grama którego spala w dzień.  Zaczęło się kiedyś od naszej cięższej sytuacji w jakiej się znaleźliśmy a mianowicie przeprowadzka do zupełnie innego miasta gdzie nie znaliśmy nikogo i nic . Szukanie pracy nie było łatwe co odbiło się na finansach . Od pracował ja niestety przez dłuższy okres nie.  Do tego brak znajomych cały czas sami w swoim towarzystwie z problemami z kasa . Po jakimś czasie się dowiedziałam że ma problemy z depresja i ma wizyty u psychologa które mu pomagają i powiedział że nie oficjalnie terapeutka jak dowiedziala ze ze czasami zdarza mu się zapalić jointa i jest mu wtedy dobrze z głową stwierdził że jest to dobre na takie dolegliwości.  Mam wrażenie że wtedy otworzył sobie taką bezpieczna furtkę z przyzwoleniem na palenie bo przecież ma depresję a to mu pogada . Uległam bo przecież tu chodzi o jego psychikę.  Więc palił więcej i więcej co nie ma co ukrywać też odbijało się bardziej na finansach które były słabe.  Ja w tym czasie też byłam w lekkim mroku i przygnieciona cala sytuacja szukaniem pracy brakiem pracy późnej praca która mnie psychicznie niszczyła i jakoś musiałam z tym żyć i sobie radzić . On tylko planie ale jeszcze się w miarę ograniczał. Uświadomiłam rodziców jaki ma problem z depresja i lekarz zalecicie palanie żeby rodzice nie miało z tym większego problemu (zaznaczam że mieszkamy w UK). Po tym 7 miesięcznym okresie w miejscu w którym mie chcieliśmy już mieszkać przeprowadziliśmy się w inne bliżej starych znajomych i rodziny . Układało się odrazu z pracą bardziej z finansami. Wprowadziła się do nas obca osoba na wynajmowany pokój która palila dużo zioła wiec miał dostęp do nowego dilera.  Wtedy to jeszcze aż tak nie uderzało we mnie bo nie postrzegałam tego tak jak teraz.  Nie radził sobie z żadnymi problemami zawsze słyszałem że ma problemy w pracy wiec tylko zioło mu pomaga na wszystko zioło jest dobre . Zawsze uginalam się ze psychika jest najważniejsza.  Zawsze słyszałam że jakieś problemy u nas w związku prowadsa tez do palenie by sobie poradzić.  Doszło teraz do takiego momentu ze ja juz nie wytrzymuje psychicznie . Doprowadził ze nie nawidze marihuany ze mogła by nie istnieć bo wssyrko niszczy.  Od robi plany na przyszłość na wycieczki itp ale jak ja pomyślę jak nasza sytuacja finansowa  znów ubolewa to nawet nie dyskutuje z nim o tym po czym wnerwia się ze nie jestem zainteresowana i nie chce z nim planować ale za co ? Teraz ciężko wiążemy koniec z końcem.  Co dziennie kupuje grama za 10£ to jest 70 tyg 1/3 mojej tygodniowej pensji . Najgorsze ze jak jest powiedzmy środa a wyplata w piątek a na koncie jest ostatnie 10£ to wyplaci to na ziolo wiec jak ja mam myśleć przyszłościowo z takim człowiekiem? Jego życie kręci się tylko wokół tego . Wraca z pracy pierwsze co to skreca wraca posiedzi za pół godziny skręca idzie się wykąpać wraca skręca.  Ja już jak widzę pudełko z jego sprzętem albo jointa w ręku czuje się źle ze znów oddalam się od niego . Mam tego dość nie sądzę że jestem w stanie dalej w tym uczestniczyć.  Obiscuje ze przestanie ogranicxy się ale wciąż tak jest . Jak powiem ze za dużo wydaje kasy i czuje ze popadamy w długi przez niego to wtedy ja mam jazdę ze jak tak mogę powiedzieć.  Nie wierze ze się zmieni. Ludzie potrafią sobie radzić z swoimi demonami normalnie bez używek a on widocznie jest tak słaby psychicznie albo ma dobry pretekst . Do tego zdrowotnie kaszle dusi się jest chaly czas chory przeziębiony i nigdy nie pomyśli że to przez to . Marihuanna jest najlepsza na wssurko nic nie ma w sobie złego tak zawsze twierdzi.  Nie jestem chyba w stanie być z kimś kto myśli na pierwszym miejscu o paleniu o wydawaniu ostatniego grosza na to.  Z łatwością przychodzi mu pożyczyć  od rodziny lub znajomych na powiedzmy jakiś rachunek a przy okazji zaraz kupuje następnego grama . Przerosło juz mnie to nie jestem pewna czy dobrze ale chyba to jest ten moment by powiedzieć sobie koniec. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 16.04.2020 o 10:59, Gość anonimowa napisał:

Mój mąż jak go poznałam byl uzależniony od alkoholu, ciezko bylo aby przestał pić. Ciągle awantury, zero obowiazkow domowych, wszystko musialam sama robic i do tego jeszcze po nim sprzatac. Po roku znajomości i mieszkania Razem udalo mu sie dojść do wniosku że to bardzo szkodliwe i od tamtego czasu nie pije w ogóle. Wzięliśmy ślub, wiedzialam ze popalal trawkę, mi też się zdarzalo z nim palić. Jak sie okazało to nawet na ślubie podczas przysięgi byl zjarany. Tlumaczylam ze moze sie stresowal i dlatego zajaral. Wymyka mu sie to spod kontroli. Ja od jakiegoś czasu nie palę, wymiotować mi sie chce jak czuje smród zielska. Przez ta cala sytuacje nienawidze trawy. Proszę go, nakłania zeby rzucił, oszukuje mnie, kradnie pieniadze, od rodzicow bierze pieniadze I kłamie ze na cos potrzebuje. Jednego dnia jak oszuka i ukradnie to mu przykro ale rano juz odwraca kota ogonem i to on chce być tym którego powinno się przepraszać. Chce to zostawić i wrocic do rodziców na jakis czas, nie wiem co mam robic. 2 lata pali dzien w dzien...

witam to sytuacja podobna jak u mnie . Tylko ze u mnie trwa to ponad 4-5 lat a ja zawsze sobie wmawiałam ze to przecież tylko zioło i każdy mówi że nie uzależnia i nie ma efektów ubocznych . Jak sobie przeczytałam ze jednak uzależnia ze ma efekty uboczne i pokazałam to swojemu facetowi to on zawsze ze to bzdury nieoficjalne wiadomości ze  nie prawda zioło jest zajeboate . Co do kasy to nigdy jej nie ma 280£ miesięcznie to conajmniej idzie na ziolo . Nawet teraz gdy gospodarka stoi a ja zarabiam mniej obiecał ze uspokoi się z paleniem bo mamy mniej kasy jak widać wcale się nie uspokoił pali tyle samo albo i więcej. Prowadzi do takiej sytuacji ze obwinia mnie ze nie daje mu czułości ze musi sobie z tym radzić poprzez palenie ale ja nie jestem w stanie juz dawać żadnej czułości po tym wszystkim . Powinien być dorosły w tym wieku a ma 36 lat a zachowuje się jak głównej gdzie liczy się impreza w tym przypadku zioło.  Więc zdaje mi się ze jesteśmy na przegranej pozycji nie wskuramy nim niestety 

Odnośnik do komentarza
W dniu 16.04.2020 o 11:59, Gość anonimowa napisał:

Chce to zostawić i wrocic do rodziców na jakis czas, nie wiem co mam robic. 2 lata pali dzien w dzien...

Zostawić narkomana. Nie powinnaś był się z nim hajtać skoro wiedziałaś, że pali....ale skoro sama popalałaś to nie widziałaś problemu. Widzisz.... jeden popali dla towarzystwa, dla szpanu, a inny się uzależni. Najlepiej w ogóle nie zaczynać.

W dniu 19.05.2020 o 12:54, Gość Anka napisał:

jak ja mam myśleć przyszłościowo z takim człowiekiem?

Nie myśleć przyszłościowo, gdyż nie ma przyszłości  z narkomanem.

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...