Skocz do zawartości
Forum

Ocena sytuacji


Gość Kayak

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, 

Mam pewien problem... Pracujemy razem z partnerką w firmie gdzie jest duża liczba osób. Jedni dojeżdżają rowerem, drudzy samochodem, a inni transportem zbiorowym. Problem dotyczy kwestii transportu, jeździmy razem autem (tylko ja mam prawo jazdy) i jakiś czas temu kilka razy wzięliśmy dwie osoby, do i z pracy. I problem leży właśnie tutaj, nie jestem chętny brać ze sobą kogoś z kim nie mam większych relacji niż, cześć, siema... Moja partnerka ostatnio nie zapytała czy może ktoś z nami wracać, tylko powiedziała, że jedzie z nami Aneta. Mówią krótko, ona nie pyta, tylko mnie informuje. Trochę mi się to nie spodobało i w tym samym dniu w trakcie pracy, już pytając, pyta czy może wracać z nami jakiś chłopak. Odpowiedziałem, że nie. Partnerka się na mnie obraziła i zbytnio rozmawiać ze mną nie chciała. 

Mieliśmy wczoraj rozmowę na ten temat i teraz pytanie czy ja robię albo mówię coś nie tak. Partnerka twierdzi, że ona nie powinna mnie pytać czy ktoś z nami jedzie czy nie, bo to jest normalne, i że to ja mam problem i jestem dla ludzi nie pomocny. Dowiedziałem się wczoraj również, że Aneta to jej koleżanka. Innych nie weźmiesz i mojej koleżanki też nie?.

Odnośnik do komentarza

Czyj jest samochód? Twój czy partnerki? Właściciel samochodu powinien decydować, kogo bierze na pokład, a kogo nie. Skoro Ty prowadzisz, to Twoja partnerka powinna już z samej grzeczności zapytać, czy zgadzasz się kogoś zabrać. Zachowuje się inaczej, bo próbuje pokazać Ci, kto rządzi w związku. Zgodzisz się, to będziesz pod pantoflem. I to jest główny problem w tym wszystkim, a nie kwestia, czy będziecie kogoś ze sobą zabierać w drodze z i do pracy.

Wyjaśnij partnerce grzecznie, lecz stanowczo. Fakt, że jesteście w związku, nie upoważnia jej do dysponowania Twoim mieniem. Jeśli samochód jest jej lub wspólny, powinna przynajmniej zapytać. Ostatecznie Twoje dobre samopoczucie powinno być dla niej ważniejsze od samopoczucia psiapsióły z pracy.

Odnośnik do komentarza

Samochód jest mój. 

Próbowałem jej wyjaśnić, ale niestety bezskutecznie, ponieważ ona twierdzi, że robię problem, który dla niej i dla innych jest nie do przyjęcia. Twierdzi, że jeśli odmówię to jestem osobą nie pomocną i dla niej jest to złe. Nierozumiem dlaczego, jeśli odmówię to rozmowa między nami jest na zasadzie, tak lub nie, po prostu obraza z jej strony. 

Odnośnik do komentarza
12 minut temu, Gość Gosc napisał:

No niestety chyba kolega ma wcześniej rację. To mi wygląda na próby zdominowania cię po chamsku. 

Chociaż odrobina szacunku ze strony partnerki aby zapytać ciebie a nie podejmować decyzje za ciebie by była wymagana. 

Ale to tak naprawdę może też świadczyć o tym że partnerka ma inne podejście do życia niż ty. 

Ja osobiście też jestem taka osoba że jeśli kogoś zabieram dodatkowo to chciałbym o tym wiedzieć a nie być postawionym przed faktem dokonanym. Więc wypadało by z jej strony chociaż grzecznościowo zapytać. 

I moje podejście ukształtowało akurat się przez marudnych ludzi...zabierasz takiego niby po drodze do domu robiąc mu przysługę a zaraz się okazuje że on jeszcze planuje postój przy paczkomacie bo po drodze oraz zakupy bo mu się chleb skończył o tym sposobem zamiast szybko do domu to wracałem godzinę biorąc udział w załatwianiu spraw innych ludzi.

Odnośnik do komentarza

Oba jest chyba niepoważna. Powinna wcześniej z Tobą to uzgodnić czy kogoś bierzecie czy nie. Koleżanka koleżanka ale powinna dołożyć się do jazdy paliwo kosztuje. Raczej czy ktoś może jechać czy nie decyduje kierowca. Ja nie mam prawa jazdy i nie przyszłoby mi do głowy aby decydować za kierowcę. Jest rower, jest transport zbiorowy to po co do was się pcha. Chyba że to pomysł partnerki. Nie wiadomo czy w przeszłości nie będzie informować tak o innych rzeczach. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Gosc napisał:

I moje podejście ukształtowało akurat się przez marudnych ludzi...zabierasz takiego niby po drodze do domu robiąc mu przysługę a zaraz się okazuje że on jeszcze planuje postój przy paczkomacie bo po drodze oraz zakupy bo mu się chleb skończył o tym sposobem zamiast szybko do domu to wracałem godzinę biorąc udział w załatwianiu spraw innych ludzi.

U mnie dokładnie jest to samo, zawoziłem, odwoziłem i zero wdzięczności. Niektórzy nie potrafili nawet zrozumieć, że w danym momencie nie mogę to później zostałem obgadany. Jak ja potrzebowałem żeby mnie ktoś gdzieś zawiózł to na raz wszyscy zajęci albo w danej chwili nie mają samochodu. Przez takie sytuacje zmieniłem podejście i tłumaczyłem to partnerce, lecz nie potrafi tego zrozumieć. 

Odnośnik do komentarza
19 minut temu, Gość Anna napisał:

Oba jest chyba niepoważna. Powinna wcześniej z Tobą to uzgodnić czy kogoś bierzecie czy nie. Koleżanka koleżanka ale powinna dołożyć się do jazdy paliwo kosztuje. Raczej czy ktoś może jechać czy nie decyduje kierowca. Ja nie mam prawa jazdy i nie przyszłoby mi do głowy aby decydować za kierowcę. Jest rower, jest transport zbiorowy to po co do was się pcha. Chyba że to pomysł partnerki. Nie wiadomo czy w przeszłości nie będzie informować tak o innych rzeczach. 

Koszty paliwa dzielimy na pół. Sama wyszła w tym przypadku z inicjatywą. 

Jest wiele rzeczy, o których mnie nie informuje. Ale twierdzi, że to ja mam problem i nie może się ze mną dogadać. 

Odnośnik do komentarza

Według mnie jest dziwne, że przeszkadzają ci inne osoby aczkolwiek twój samochód, twoje prawko więc masz prawo decydować jak sobie chcesz. 

Inna kwestia. Może zacznij pobierać opłaty za dojazd? W sensie niech dorzucają się do paliwa, wtedy bedziesz miał stałą ekipę, dodatkowy grosz i nikt niespodziewany nie wlezie ci z buciorami. 

Odnośnik do komentarza

I nie słuchaj tych inceli ktorzy rozprawiają o próbie zdominowania itp bo to jest jakiś żart.

Według mnie to również nic wielkiego podwieźć kogoś przy okazji, sama prawie codziennie kogoś zabieram o nie widzę w tym żadnego problemu skoro i tak jadę w te sama stronę. 

Tobie jednak z jakiegoś powodu to orzeszkadza. Nie wnikam, jednak jeśli tak jest to porozmawiaj z żoną i wytłumacz jej dlaczego tak się czujesz i że z jakiegoś powodu jest to dla ciebie niekomfortowe. Inaczej będzie jeśli pozna twoje odczucia niż będzie się domyślać, że np robisz komuś na złość. 

Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, Gość Gosc napisał:

I moje podejście ukształtowało akurat się przez marudnych ludzi...zabierasz takiego niby po drodze do domu robiąc mu przysługę a zaraz się okazuje że on jeszcze planuje postój przy paczkomacie bo po drodze oraz zakupy bo mu się chleb skończył o tym sposobem zamiast szybko do domu to wracałem godzinę biorąc udział w załatwianiu spraw innych ludzi.

W ogóle nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Codziennie dojeżdżam do pracy 50km. Wielokrotnie ktoś jedzie ze mną ale absolutnie nigdy nie doszło do takich sytuacji, które przytaczasz. Ba, gdyby ktoś mi powiedział, że chce po drodze coś załatwić to bym go wysadziła i pojechała dalej, nie ma opcji, że na kogoś bym czekala i marnowała swój czas. Pewnie też dlatego nikt nawet nie próbował. Raz tylko ktoś mi zeżarł burgera i zabrudził przy tym tapicerkę, więc zwróciłam na to uwagę i posprzątał z nawiązką. 

Najwidoczniej dajesz jakieś sprzeczne komunikaty. Najpierw udajesz za wszelką cenę dobrego wujka a potem robisz z siebie ofiarę. 

Autorze, piszesz o braku wdzięczności i o późniejszym wypieraniu się kiedy ty kogoś potrzebowałeś. Tutaj też mamy do czynienia ze słaba komunikacja. Jeśli zależy ci na wdzięczności to wystarczyło np powiedzieć choćby nawet żartem, że masz nadzieję, że w przyszłości też ciebie ktoś podrzuci kiedy będziesz tego potrzebował, na pewno zakodowaloby się komuś we łbie. 

Osobiście nigdy tak nie zrobiłam bo zawsze jestem mobilna i nigdy nie potrzebowałam cudzej podwózki. Jednak przetestowałam to w innych sytuacjach. Typu zrobiłam komuś kawę i ktoś mówi "dziękuję" na co ja "nie ma sprawy, kiedyś też mi zrobisz" Uwierz, że to działa. 

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Gość Kayak napisał:

Samochód jest mój. 

Próbowałem jej wyjaśnić, ale niestety bezskutecznie, ponieważ ona twierdzi, że robię problem, który dla niej i dla innych jest nie do przyjęcia. Twierdzi, że jeśli odmówię to jestem osobą nie pomocną i dla niej jest to złe. Nierozumiem dlaczego, jeśli odmówię to rozmowa między nami jest na zasadzie, tak lub nie, po prostu obraza z jej strony. 

Nie rozumiesz tej sytuacji, bo na zdrowy rozsądek jest absurdalna. Masz rację i czujesz się skołowany, bo postawa Twojej partnerki nie ma nic wspólnego o dbaniem o Wasz związek ani o Ciebie. Ją bardziej interesują jej relacje z koleżankami i kolegami z pracy. Gdy nie robisz po jej myśli, jesteś nazywany złym, niepomocnym itd. To manipulacja niskich lotów: wpędzając Cię w poczucie winy, partnerka chce, abyś się ugiął i zachowywał wbrew sobie, za to po jej myśli. Czy Twojej partnerce, która pewnie już nie raz deklarowała Ci swoją miłość, przyszło do głowy, że obecność innych osób w samochodzie może Cię męczyć? Albo, że może wolisz spędzić ten czas tylko w jej towarzystwie? Albo że po prostu nie lubisz zabierać ze sobą osób, których nie znasz? Albo może, że konkretna osoba Ci przeszkadza? Nie pomyślała o tym, czy jest jej to obojętne? Koniec końców efekt podobny.

Przemyśl to. Kto tutaj robi problem. Najbardziej groteskowo brzmi dla mnie właśnie to stwierdzenie "robię problem, który dla niej i dla innych jest nie do przyjęcia". Czy to znaczy, że masz się zachowywać tak, jak chcą jej znajomi? Tak? Ta sytuacja jest bardzo wymowna. Argumentami wiele nie zdziałasz u partnerki, bo nie mają dla niej znaczenia. Ważniejsze jest dla niej przeforsowanie swojego. Zresztą sprawdź sam. Życzę Ci, abym się mylił.  

 

Cytat

I nie słuchaj tych inceli ktorzy rozprawiają o próbie zdominowania itp bo to jest jakiś żart.

Gigi, to, że nie zgadzasz się ze zdaniem innych, nie daje prawa do ich obrażania. To, że nazwiesz kogoś incelem, wcale nie znaczy, że nim jest. Znieważając forumowiczów, sama wystawiasz sobie świadectwo. Każdy ma prawo mieć swoje zdanie. Szanuj innych, a będziesz szanowana.

Odnośnik do komentarza

Diesel, przepraszam jeśli poczułeś się urażony, aczkolwiek nie jestem w stanie uwierzyć, że osoba, która posiada zdrowe życie romantyczne, seksualne i towarzyskie napisałaby coś takiego. Doszukiwanie się manipulacji i wywody dotyczące zdominowania na podstawie, krótkiej i jednostronnej historyjki brzmi niedorzecznie a tekst typu "zrobisz tak i tak, to będziesz pod pantoflem" na kilometr wieje lękami. 

W związku niezgodności pod wieloma względami zdarzają się i będą się zdarzać na każdym kroku bo zawsze mamy do czynienia z dwoma zupełnie innymi osobami. Prawidłowość i zgodność zwiazku  polega na umiejętności docierania się a nie kategoryzowanie na zasadzie dominacji i manipulacji. Jeśli partnerka uważałaby, że łyżeczka powinna być odkładana do pierwszej szuflady a ty, że do drugiej to też byś uważał, że musisz stanąć okoniem bo inaczej cie zdominuje?  

O niezgodnościach sie rozmawia i wyjaśnia a sposób w jaki to robimy jest kluczowy. Oczywiście zawsze jest szansa, że pomimo prawidłowej komunikacji partnerka czy partner może faktycznie nie liczyć się z uczuciami drugiej połówki czy też mieć jakieś swoje "ważniejsze priorytety" i wtedy faktycznie jest to sytuacja alarmująca. Jednak najpierw  trzeba sie zastanowić czy prawidłowa komunikacja w ogóle miała miejsce. Na przykładzie pierwszego wpisu autora trudno było to stwierdzić, jednak po kolejnym wpisie dotyczącym "niewdziecznych towarzyszy podróży" jak najbardziej można przypuszczać, że komunikacja jest zaburzona. 

Odnośnik do komentarza
12 godzin temu, Gość Gigi napisał:

Według mnie jest dziwne, że przeszkadzają ci inne osoby aczkolwiek twój samochód, twoje prawko więc masz prawo decydować jak sobie chcesz.

Dlaczego dziwne?

12 godzin temu, Gość Gigi napisał:

I nie słuchaj tych inceli ktorzy rozprawiają o próbie zdominowania itp bo to jest jakiś żart.

Inceli? Wydaje się to być obraźliwe w stosunku do osób, które mają inne zdanie niż Ty. 

Żyjemy w wolnym kraju i czy ktoś się z nami zgadza czy nie, mamy prawo wyrazić swoją opinię na dany temat. Tak samo mamy prawo decydować o tym co robimy. 

12 godzin temu, Gość Gigi napisał:

Tobie jednak z jakiegoś powodu to orzeszkadza. Nie wnikam, jednak jeśli tak jest to porozmawiaj z żoną i wytłumacz jej dlaczego tak się czujesz i że z jakiegoś powodu jest to dla ciebie niekomfortowe. Inaczej będzie jeśli pozna twoje odczucia niż będzie się domyślać, że np robisz komuś na złość. 

Dlaczego mi przeszkadza jest napisane wcześniej. Również jest napisane, że rozmawialiśmy na ten temat i zna moje odczucia, które nie są dla niej żadnym argumentem. 

 

11 godzin temu, Gość Gigi napisał:

Autorze, piszesz o braku wdzięczności i o późniejszym wypieraniu się kiedy ty kogoś potrzebowałeś. Tutaj też mamy do czynienia ze słaba komunikacja. Jeśli zależy ci na wdzięczności to wystarczyło np powiedzieć choćby nawet żartem, że masz nadzieję, że w przyszłości też ciebie ktoś podrzuci kiedy będziesz tego potrzebował, na pewno zakodowaloby się komuś we łbie. 

Osobiście nigdy tak nie zrobiłam bo zawsze jestem mobilna i nigdy nie potrzebowałam cudzej podwózki. Jednak przetestowałam to w innych sytuacjach. Typu zrobiłam komuś kawę i ktoś mówi "dziękuję" na co ja "nie ma sprawy, kiedyś też mi zrobisz" Uwierz, że to działa. 

Słaba komunikacja? Po czym to zostało stwierdzone? Wystarczyło powiedzieć, że ktoś kiedyś mnie podrzuci. Co jeśli mówiłem, a ktoś i tak nie zakodował sobie tego we łbie? 

Również jestem mobilny, ale czasem mobilność zawodzi, a transport publiczny nie wszędzie jest dobrze rozwinięty i wtedy przydałaby się np. cudza podwózka. 

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Gość Diesel napisał:

Albo, że może wolisz spędzić ten czas tylko w jej towarzystwie? Albo że po prostu nie lubisz zabierać ze sobą osób, których nie znasz? Albo może, że konkretna osoba Ci przeszkadza? Nie pomyślała o tym, czy jest jej to obojętne?

Ciężko powiedzieć, wydaje mi się, że ona ma problem z tym co inni pomyślą. To co ja myślę i mówię to jest dla niej śmieszne i się z tym nie liczy bo twierdzi, że jestem problematyczny.

10 godzin temu, Gość Diesel napisał:

Czy to znaczy, że masz się zachowywać tak, jak chcą jej znajomi? Tak? Ta sytuacja jest bardzo wymowna. Argumentami wiele nie zdziałasz u partnerki, bo nie mają dla niej znaczenia. Ważniejsze jest dla niej przeforsowanie swojego. 

Nie, i właśnie moja partnerka nie potrafi tego zrozumieć albo nie chce tego zrozumieć. Tłumaczyłem, mówiłem, że kiedyś to nie był dla mnie problem, lecz po latach doświadczeń z ludźmi i dla własnego dobrego samopoczucia moje zdanie w tym kierunku się mocno zmieniło. 

Wiem o tym, ponieważ żaden argument dla niej nie ma znaczenia. 

Odnośnik do komentarza

Osobiscie nie chcialabym byc w takiej sytuacji, odczulabym zachowania partnera jako nielojalnosc. Jesli w takiej sprawia stawia mnie pod sciana I traktuje instrumentalnie, to w przyszlisci bedzie gorzej.

Ja tez nie chcialabym sie czuc jak szofer wozacy przypadkowych ludzi bo ktos tak zadecydowal.

Chcialabym by to byla moja wola, moja chec, moja decyzja. 

Najgorsze jest to, ze jak z gory powiesz ze sie nie zgadzasz, to ona wszystkim nagada jaki Ty okropny jestes. Ja osobiscie jestem na takim etapie zycia, ze mialabym to gdzies, ale ja juz nie przyciagam ludzi ktorzy stawialiby mnie w takiej sytuacji, wiec u mnie sie tak nie dzieje.

Mialam podobna przygode kilka lat temu, kolezanka z pracy chciala by ja odwozic do domu, najpierw kilka razy podwiozlam ale jak zauwazylam ze dla niej to stalo sie norma, przestalam. Twardo powiedzialam sorry, spiesze sie do domu a ty nie mieszkasz po drodze  I skonczylo sie.

Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, Gość Gigi napisał:

Diesel, przepraszam jeśli poczułeś się urażony, aczkolwiek nie jestem w stanie uwierzyć, że osoba, która posiada zdrowe życie romantyczne, seksualne i towarzyskie napisałaby coś takiego. Doszukiwanie się manipulacji i wywody dotyczące zdominowania na podstawie, krótkiej i jednostronnej historyjki brzmi niedorzecznie a tekst typu "zrobisz tak i tak, to będziesz pod pantoflem" na kilometr wieje lękami. 

W związku niezgodności pod wieloma względami zdarzają się i będą się zdarzać na każdym kroku bo zawsze mamy do czynienia z dwoma zupełnie innymi osobami. Prawidłowość i zgodność zwiazku  polega na umiejętności docierania się a nie kategoryzowanie na zasadzie dominacji i manipulacji. Jeśli partnerka uważałaby, że łyżeczka powinna być odkładana do pierwszej szuflady a ty, że do drugiej to też byś uważał, że musisz stanąć okoniem bo inaczej cie zdominuje?  

O niezgodnościach sie rozmawia i wyjaśnia a sposób w jaki to robimy jest kluczowy. Oczywiście zawsze jest szansa, że pomimo prawidłowej komunikacji partnerka czy partner może faktycznie nie liczyć się z uczuciami drugiej połówki czy też mieć jakieś swoje "ważniejsze priorytety" i wtedy faktycznie jest to sytuacja alarmująca. Jednak najpierw  trzeba sie zastanowić czy prawidłowa komunikacja w ogóle miała miejsce. Na przykładzie pierwszego wpisu autora trudno było to stwierdzić, jednak po kolejnym wpisie dotyczącym "niewdziecznych towarzyszy podróży" jak najbardziej można przypuszczać, że komunikacja jest zaburzona. 

 

Nie czuję się urażony, bo twoje dywagacje mają się nijak do mojej sytuacji. Skoncentruj się może na realiach Autora, bo założył wątek po to, aby otrzymać zdanie osób trzecich. Lepiej odstaw na bok snucie wywodów na temat "życia romantycznego, seksualnego i towarzyskiego" innych forumowiczów, bo nie masz na jego temat żadnego pojęcia, a twoje przypuszczenia, choć wydają ci się z jakichś przyczyn bardzo realne, mogą być bardzo dalekie od stanu faktycznego. Piszesz, że nie jesteś w stanie w coś uwierzyć, więc rozważ: może warto rozszerzyć swoje horyzonty. Również i ja mam różne przemyślenia na temat twoich wpisów, ale nie ujawniam ich tu na forum publicznym, bo ani czas ani miejsce. Czytam z zaciekawieniem, co piszesz, bo warto poznać różne perspektywy. Temu to forum służy. Autor otrzymuje wiele różnych opinii, sam zachowa się tak, jak uzna za stosowne. My tylko możemy opisać, jak widzimy sytuację. Nie czuję potrzeby, aby przerzucać się z forumowiczami argumentami i próbować udowadniać im swoje racje – tak jakby moja opinia była niby lepsza od innych. Jeśli ty masz taką potrzebę, muszę cię rozczarować. Dla mnie nie ma opinii lepszej lub gorszej, każdy ma swoje zdanie i tyle.

Jeśli jeszcze nie zrozumiałaś, doprecyzuję: płeć nie ma tu żadnego znaczenia. Gdyby pisała dziewczyna, że jej chłopak sprasza swoich kumpli do jej auta i nawet uprzednio nie pyta, napisałbym to samo co na górze. Podobnie, gdyby pisała, że jej facet nie liczy się z jej zdaniem i nazywa ją nieżyczliwą. Takie zachowania są po prostu bezczelnym narzucaniem komuś swojej woli. W partnerstwie coś takiego nie powinno mieć miejsca.

Domniemam, że Autor jest stosunkowo krótko w związku z partnerką, której zachowania opisuje. Moim zdaniem, takie akcje wróżą źle na przyszłość i o tym chcę Autora przestrzec. I jak widzę po wpisach, nie jestem w tej opinii odosobniony. Jeśli masz inną, to świetnie, podziel się. Wycieczki personalne pod moim adresem nie są mile widziane.

Odnośnik do komentarza

  

4 godziny temu, Gość Kayak napisał:

Ciężko powiedzieć, wydaje mi się, że ona ma problem z tym co inni pomyślą. To co ja myślę i mówię to jest dla niej śmieszne i się z tym nie liczy bo twierdzi, że jestem problematyczny.

Nie, i właśnie moja partnerka nie potrafi tego zrozumieć albo nie chce tego zrozumieć. Tłumaczyłem, mówiłem, że kiedyś to nie był dla mnie problem, lecz po latach doświadczeń z ludźmi i dla własnego dobrego samopoczucia moje zdanie w tym kierunku się mocno zmieniło. 

Wiem o tym, ponieważ żaden argument dla niej nie ma znaczenia. 

  

Kayak, spójrz na Wasz związek nie z perspektywy tego jednego zdarzenia, lecz całościowo. Czy Twoje uczucia i Twoje potrzeby są ważne dla Twojej partnerki tak samo, jak jej uczucia i potrzeby są ważne dla Ciebie. Jak partnerka reaguje w sytuacjach spornych. Czy liczy się z Twoim zdaniem. Nie chodzi tylko o to, co mówi, lecz czy czujesz i widzisz po jej zachowaniu, że rzeczywiście bierze pod uwagę Twoją opinię. Powinna tu panować równowaga. Jeśli jest zachwiana lub jej wręcz nie ma wcale, to źle świadczy o podejściu którejś ze stron (lub obu). W takiej sytuacji zalecałbym daleko idącą ostrożność w podejmowaniu decyzji o przyszłości związku. Przecież obie strony powinny czuć się w nim dobrze, a nie tylko jedna kosztem drugiej. Gdy ktoś decyduje się zrezygnować z siebie w całości, racjonalizuje zachowania drugiej strony, aby utrzymać związek, to może się obrócić przeciwko niemu.

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Gość Diesel napisał:

Domniemam, że Autor jest stosunkowo krótko w związku z partnerką

Zgadza się, jesteśmy razem od roku. 

8 godzin temu, Gość Diesel napisał:

Kayak, spójrz na Wasz związek nie z perspektywy tego jednego zdarzenia, lecz całościowo.

Patrzę od samego początku, ponieważ były różne mniejsze i większe sprzeczki, ale jakieś pół roku temu miałem z jej strony dużą przykrość, której sobie nawet nie wyobrażałem i w tamtym czasie byłem gotów odejść. Zostałem, i teraz w sytuacji taka jak ta też mam mieszane uczucia... po prostu nie wiem czy potrafię do niej dotrzeć w taki sposób aby mnie zrozumiała i nie tylko w tej kwestii, której problem dotyczy, ale całościowo. 

9 godzin temu, Gość Diesel napisał:

Jak partnerka reaguje w sytuacjach spornych. Czy liczy się z Twoim zdaniem. Nie chodzi tylko o to, co mówi, lecz czy czujesz i widzisz po jej zachowaniu, że rzeczywiście bierze pod uwagę Twoją opinię.

Mało kiedy, w większości to co powiem dla niej nie ma szczególnego znaczenia, ponieważ mocno się upiera przy swoich racjach, nawet jeśli ich nie ma. 

9 godzin temu, Gość Diesel napisał:

W takiej sytuacji zalecałbym daleko idącą ostrożność w podejmowaniu decyzji o przyszłości związku. Przecież obie strony powinny czuć się w nim dobrze, a nie tylko jedna kosztem drugiej. Gdy ktoś decyduje się zrezygnować z siebie w całości, racjonalizuje zachowania drugiej strony, aby utrzymać związek, to może się obrócić przeciwko niemu.

Podchodzę ostrożnie od sytuacji, o której wspomniałem wyżej. Kilka razy miałem ochotę wyjść i nie wrócić, ale tego nie zrobiłem. Partnerka raczej czuje się dobrze, mimo, że na mnie narzeka, bo po prostu to widzę. Ja natomiast czasami mam dość. Wydaje mi się, że to się już obróciło przeciwko mnie. 

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, Gość Kayak napisał:

Zgadza się, jesteśmy razem od roku. 

Rok czasu to już nie tak krótko, po takim czasie wszystko a przynajmniej większość powinna być klarowna.

 

11 godzin temu, Gość Kayak napisał:

Partnerka raczej czuje się dobrze, mimo, że na mnie narzeka, bo po prostu to widzę. Ja natomiast czasami mam dość. Wydaje mi się, że to się już obróciło przeciwko mnie. 

Wygląda na to że Twoja dziewczyna (nie nazwę partnerką bo partnerka to określenie równości a u Was ewidentnie jej nie ma) ma bardzo poważne zaburzenie a więc na przyszłość bardzo źle to wróży. Tym bardziej że, patrząc na Twój opis, Ona ustawia się Twoim kosztem. Tak raczej ciężko żyć, a Tobie ewidentnie to nie pasuje. 

W takiej sytuacji najbardziej zalecane jest aby wiać z takiej relacji jak najdalej. Ale że to relacja toksyczna to i trudno będzie zakończyć ją, dalej będzie już tylko gorzej. Nie warto, naprawdę nie warto, lepiej chwilę odcierpieć swoje i iść dalej do przodu. 

Odnośnik do komentarza
Gość Diesel

Kayak, zakładam, że zależy Ci na długotrwałym związku. Zachowania, które opisałeś, nie wróżą spokojnej przyszłości. Znacznie bardziej prawdopodobne jest toczenie podobnych bojów i ciągłe huśtawki uczuć. Oczywiście mogę się mylić, ostatecznie nie posiadam pełnej wiedzy na temat Waszego związku. Jednak zachowania, które już teraz przejawia partnerka, są wg mnie jednoznaczne. Przede wszystkim partnerka Cię nie szanuje. Świadczy o tym, że nie liczy się z Twoim zdaniem. W sporach nie ciekawi jej, co masz do powiedzenia, nazywa Cię człowiekiem problematycznym, nieżyczliwym dla innych. Tobie zależy na utrzymaniu związku, więc starasz się tłumaczyć sytuacje itd., a to i tak wszystko na nic. Partnerka twardo obstawia na swoim i racjonalizuje swoje zachowania. Nie daje miejsca na Twoje odczucia, Twoje potrzeby. To niedojrzałe emocjonalnie. Nie należy oczekiwać, że zajdzie zmiana, a przynajmniej nie w najbliższej przyszłości.

 

15 godzin temu, Gość Kayak napisał:

Podchodzę ostrożnie od sytuacji, o której wspomniałem wyżej. Kilka razy miałem ochotę wyjść i nie wrócić, ale tego nie zrobiłem.

Dlaczego nie zdecydowałeś się na ten krok?

Odnośnik do komentarza
16 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Wygląda na to że Twoja dziewczyna (nie nazwę partnerką bo partnerka to określenie równości a u Was ewidentnie jej nie ma) ma bardzo poważne zaburzenie a więc na przyszłość bardzo źle to wróży. Tym bardziej że, patrząc na Twój opis, Ona ustawia się Twoim kosztem. Tak raczej ciężko żyć, a Tobie ewidentnie to nie pasuje. 

Kilka razy powiedziałem, że jej stan jest zaburzony, bo widzę, że nie potrafi panować nad sobą, emocjami,... W złości powie przykre słowa i nie widzi w tym nic złego, a o przeprosinach z jej strony nie ma mowy. Jedyne co można usłyszeć, trzeba mnie było nie denerwować, tylko, że ona sama się denerwuje bez powodu. Nie pasuje i są momenty kiedy mam tego dość bo do niej nie można dotrzeć. 

Odnośnik do komentarza
12 godzin temu, Gość Diesel napisał:

Kayak, zakładam, że zależy Ci na długotrwałym związku. Zachowania, które opisałeś, nie wróżą spokojnej przyszłości. 

Tak, zależy. Zdaję sobie z tego sprawę, ponieważ coraz częściej myślę nad sensem i przyszłością naszego związku. Potrzebuję stabilizacji, bliskości, wszystkiego co ma normalny związek, lecz tego tutaj nie ma albo jest ale naprawdę niewiele. Chcę z partnerką się porozumieć, ale jest to dość trudne i czuję, że nadejdzie ten dzień kiedy będę musiał naprawdę odejść... 

12 godzin temu, Gość Diesel napisał:

Dlaczego nie zdecydowałeś się na ten krok?

Dlatego, że moje uczucia skierowane w jej stronę są prawdziwe, nie jest to zauroczenie, które minęło i w tym miejscu serce walczy z rozumem. 

Odnośnik do komentarza
Gość Diesel

Pomyśl o interakcjach z partnerką, po których czułeś się źle. Przypomnij, co wtedy myślałeś. Czy myślałeś coś w stylu, że pewnie miała zły dzień. Albo, że w tej sytuacji jest zapewne także trochę Twojej winy. Albo że mogłeś zrobić coś inaczej. Albo, że to chwilowe, a zaraz przejdzie i będzie lepiej. Jeśli przychodziły Ci do głowy takie lub podobne myśli, to zły znak. Oznacza, że racjonalizujesz. I przyzwalasz na zachowania, które w związku nie powinny mieć miejsca. Nie łudź się, że to się zmieni na lepsze. Racjonalizując, tłumisz swoje uczucia i kosztem siebie przyzwyczajasz się do toksycznych sytuacji. Jakby były normalne. Jednocześnie dajesz partnerce przyzwolenie, z którego ona będzie korzystała częściej. Dlatego przypuszczalnie sytuacja będzie się pogarszała, Ty będziesz przechodził przez emocjonalne piekło, a związek najprawdopodobniej i tak prędzej czy później rozpadnie się. Koszty tak toksycznej relacji są zazwyczaj horrendalne, więc rozważając obecną sytuację, zastanów się, czy chcesz i czy będziesz w stanie je ponieść.

Odnośnik do komentarza
W dniu 2.05.2022 o 14:04, Gość Diesel napisał:

Pomyśl o interakcjach z partnerką, po których czułeś się źle. Przypomnij, co wtedy myślałeś. Czy myślałeś coś w stylu, że pewnie miała zły dzień. Albo, że w tej sytuacji jest zapewne także trochę Twojej winy. Albo że mogłeś zrobić coś inaczej. Albo, że to chwilowe, a zaraz przejdzie i będzie lepiej. 

W każdym przypadku myślałem, że powiedziałem czy zrobiłem coś nie tak, a może to moja wina i zawsze to ja przepraszałem bo czułem się winny. Łudziłem się, że to minie, że ten okres jest chwilowy, ale coraz częściej partnerka ma z czymś problem, staram się rozmawiać, tłumaczyć lecz mam już dość bo to co powiem nie ma znaczenia. 

W dniu 2.05.2022 o 14:04, Gość Diesel napisał:

zastanów się, czy chcesz i czy będziesz w stanie je ponieść.

Ciągle się nad tym zastanawiam. Myśląc o przyszłości, obawiam się, że to prędzej czy później się rozpadnie. Mimo, że wewnętrznie toczę walkę sam ze sobą to ciężko jest zrezygnować. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...