Skocz do zawartości
Forum

Nienawidzę miejsca w którym żyję


Gość Nikt

Rekomendowane odpowiedzi

Poza tym zj... światem jest jeszcze ta wioska w której  jestem uwięziony. Wszyscy na mnie patrzą, szepczą między sobą i patrzą z politowaniem. Nie mogę tu być, nie mogę dłużej tu mieszkać. Miało być inaczej, miałem życie przed sobą... Teraz został tylko marazm i leżenie w łóżku. Nie mogę nawet wyjść do sklepu, nie mogę patrzeć na ludzi, których znam. Nie mogę utrzymywać kontaktu ze znajomymi, z którymi wcześniej się spotykałem. Nie wiem po co to pisze, chyba tylko to mi pozostało. Niemy krzyk w pustą przestrzeń. 

Odnośnik do komentarza

Mówisz jakbyś był obserwowany poprzez ukryty monitoring. Tak to brzmi. W zasadzie podejrzanie. Jak masz podejrzenia to działaj. Nie oglądaj też wojny w tv, bo robi się coraz cieplej.

Pamiętaj, kazdy ma swoje problemy, bywa że większe niż twoje.. wiochy są dobre do regeneracji. zchilluj i módl się o pokój na świecie, bo może być niefajnie.

 

Odnośnik do komentarza

Nie obserwują mnie przez monitoring. Tutaj każdy każdego zna. Tak jest na wioskach. Jednak... W wakacje coś się wydarzyło... Sprawia to, że jestem na językach. Nie mogę o tym pisać a co dopiero mówić. Nie mogę znieść, że wszyscy wiedzą, patrza na mnie i szepczą. Nie mogę zapomnieć. Nieustannie odczuwam udrękę a każde wyjście z domu, każdy kontakt tylko to potęguje. Jak mam się tutaj wychilowac? Ta wioska mnie zżera. Nie chcę tu być a wylądowałem tutaj. Po wakacjach wyjechałem do miasta na studia, miałem akademik. Nie dałem rady... Ze względu na stan psychiczny zawaliłem. Musiałem tu wrócić, musiałem wrócić do apogeum. Są dni kiedy przez cały dzień patrzę tylko w sufit. Nie jestem w stanie skończyć studiów, nie mam siły żeby pójść do pracy. Moi rodzice próbują mi pomóc ale nie mogę znieść nawet interakcji z nimi. Nie mogę nawet znieść ich wzroku na sobie. 

Odnośnik do komentarza

Nie na wszystkich wioskach tak jest plotki są ale ja mieszkam na bardzo małej wiosce i niektórzy nawet nie wiedzą kim ja jestem Ci ze starszego pokolenia, jak wychodzę to bardziej w stronę ładu pola, przystanek mam koło domu, mieszkam na końcu wsi więc jak jadę gdzieś to nikt nie wie, nawet się zastanawiali czy nie wyjechałam a ja cały czas w domu. 

Odnośnik do komentarza

Zawsze coś wymyśla, np. że na studiach urodziło się niepełnosprawne dziecko które zostało oddane w oknie życia haha, ch.uy w oko takim, przeważnie karma dopada. Ta osoba co to wymyśliła to ponoć na stare lata pyknela na lewo bajtla dziołszce młodszej o chyba 30-40 lat ?

Ludzkim gadaniem nie należy się przejmować. Dla Putina ludzie są tylko mięsem armatnim. A jak tak ludzie ciekawi czym du.pe podcierasz to zaproś z kamerą do domu? 

Odnośnik do komentarza

Moi rodzice próbują mnie wspierać i są wyrozumiali. Z jednej strony to doceniam ale z drugiej, tej silniejszej strony chyba wolałbym żeby znów zaczęli się mnie "czepiać" czy też słuchac zrzędliwych wynurzeń. Po prostu chciałbym żeby było po staremu ale to się nigdy nie stanie. Nie mogę znieść kiedy patrzą z litością. Chce mi się rzygać. 

Pojechałem na studia do większego miasta, myślałem że się od tego oderwę, zapomnę. Niestety, zawaliłem. To był mój pierwszy rok więc nie dostałem urlopu dziekańskiego. Z trudem się dostałem i nawet nie przeszedłem pierwszego semestru. Nie było sensu tego ciągnąć dalej. Wróciłem na stare śmieci. Rodzice zmusili mnie do terapii. Byłem tam ok miesiąc temu i to był ogromny błąd. Miala mi pomóc, terapeutka z polecenia... Nie chcę o tym mówić ale nigdy już tam nie wrócę. 

Nie widzę żadnej możliwości pomocy poza unicestwieniem. 

Odnośnik do komentarza
3 minuty temu, Gość Nikt napisał:

Moi rodzice próbują mnie wspierać i są wyrozumiali.

Czy namawiali Cie też na wizytę u psychiatry? Potrzebujesz leków antydepresyjnych, przynajmniej z początku. Dlaczego rodzice musieli posunąć się do zmuszenia Cię do terapii, a sam na nią nie szedłeś? Byłeś na terapii około mc temu, a ile miałeś wizyt? Bo terapia to coś dłuższego czasowo, a domyślam się że skończyło sie na 1 lub kilku wizytach. Dlaczego to był błąd? Pomoże ktoś tylko wtedy jeśli chcemy tej pomocy, a wnioskuję, że Ty jej nie chciałeś ?  Dlaczego ?  ?

 

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

W szpitalu dostałem psychotropy i powiedzieli, że mogę potrzebować terapii. Leki również wplynely na to, że nie poradziłem sobie ze studiami, do tego akademik... Leki się skończyły, wujek nie chciał mi już ich przedłużać, kazali mi iść na terapię. Byłem raz i już tam nie wrócę. 

Odnośnik do komentarza

Dlaczego wolisz użalać się cały czas nad sobą niż zrobić z tym porządek? Nigdy nie jest aż tak źle by nie mogłobyć lepiej. Tylko od Ciebie zależy jak potoczą się Twoje losy.

Dlaczego wolisz negatywnie odbierać terapeutkę? Bo zaczęła zadawać niewygodne pytania? Zapoznaj się wpierw jak przebiega proces terapie, bo jak pojdziesz do jakiegokolwiek terapeuty to bedzie tak samo.

Odnośnik do komentarza
W dniu 25.04.2022 o 09:09, Gość Nikt napisał:

Leki się skończyły, wujek nie chciał mi już ich przedłużać, kazali mi iść na terapię. Byłem raz i już tam nie wrócę. 

Skończyły się a więc trzeba było iść po następne, nie pomagały jedne to trzeba było poprosić o inne. Dlaczego wujek o tym decydował a nie Ty sam? Dlaczego nie wrócisz na terapię? Co Ci się tam aż tak nie spodobało? 

 Powtórzę pytanie, a jak Ty sam próbowałeś sobie pomóc? 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Mam już dosyć. Dlaczego wszyscy mi wiercą dziurę w głowie, że tylko terapia i terapia? Czy  nic już nie mogę bo każde moje zdanie czy słowo ktoś będzie kwitował terapia? Tym bardziej, że już raz posłuchałem. Mam dosyć tego wszystkiego łącznie z tematem, który sam założyłem. Nie chciałem tego pisac chcąc chociaż w jednym miejscu na świecie zachować krztynę twarzy. Najwidoczniej nie mogę jej mieć. Ta "wybitna" terapeutka czy raczej psycholog, zwał jak zwał naplula mi w twarz. Nawet jej nie powiedziałem z jakiego powodu tam byłem, sama o tym już wiedziała, jak wszyscy. Zaczęła mnie chamsko wypytywać o szczegóły, jak zobaczyła, że nie chcę o tym mówić to zaczęła sugerować, że przez to co mi się stało mogę  teraz stać się  przestępcą seksualnym! Zaczęła mnie też wypytywać czy mam teraz fantazje dotyczące krzywdzenia kobiet. Nawet nie przeszło mi to przez myśl.  Nie chcę takiej pomocy i myślcie sobie co chcecie. Jak w ogóle coś takiego może mi pomóc? 

Pisałem jak chciałem sobie pomoc. Wyjechałem, chciałem zapomnieć i zacząć od nowa. Brałem leki. Zgodziłem się też nawet na te terapię. Co niby mogę zrobić więcej? Strzelić sobie w łeb? 

Odnośnik do komentarza
22 godziny temu, Gość Nikt napisał:

Dlaczego wszyscy mi wiercą dziurę w głowie, że tylko terapia i terapia? Czy  nic już nie mogę bo każde moje zdanie czy słowo ktoś będzie kwitował terapia?

Bo najwyraźniej jej potrzebujesz. Zauważ, że gdybyś był w stanie sam dać sobie rade to zrobiłbyś to. Możesz absolutnie wszystko, bo to Twoje życie. Możesz nic nie robić i żyć tak dalej, możesz poszukać pomocy u specjalisty jakiego wybierzesz sobie sam, możesz też zmobilizować się i samodzielnie nad sobą pracować. Tak więc jak widzisz ma naprawdę spory wybór. 

22 godziny temu, Gość Nikt napisał:

Ta "wybitna" terapeutka czy raczej psycholog, zwał jak zwał naplula mi w twarz.

To akurat ogromna różnica, bo psycholog jest od pogadanki, doradzenia czegoś i raczej doraźnie a nie na stałe, a terapeuta jak sama nazwa wskazuje prowadzi terapię, tak długo jak potrzeba. Jeśli więc byłeś u psycholożki, w dodatku znajomej, która nasłuchała sie głupot od innych, to masz pełne prawo się tak czuć. Pamiętaj, że jedna jaskółka wiosny nie czyni, a więc jedna psycholog nie może czynić złym wszystkich psychologów, psychoterapeutów czy innych psycho. Daj sobie szanse na lepsze życie, nie odbieraj jej sobie z powodu jednej pin*y. 

22 godziny temu, Gość Nikt napisał:

Nie chcę takiej pomocy i myślcie sobie co chcecie. Jak w ogóle coś takiego może mi pomóc? 

I słusznie, takiej pomocy nie chciej. Zechciej sam sobie wybrać terapeutę z prawdziwego zdarzenia, choćbyś miał dalej jeździć.  

W dniu 1.05.2022 o 16:50, Javiolla napisał:

Dlaczego wujek o tym decydował a nie Ty sam?

Jeszcze mnie ten fakt zainteresował: dlaczego wujek o Tobie decyduje? Nie jesteś przecież ubezwłasnowolniony-prawda? Zapisz się sam do psychiatry bez informowania kogokolwiek, bierz leki sam, gdy się skończą idź po następne. Niech inni przestaną o Tobie decydować, może zacznij robić to sam. Co o tym myślisz? 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Ci. Uspokoiłaś mnie swoim ostatnim wpisem. Byłem pewny, że jak napiszę co się stało to wszyscy jej uwierzą, że zaczną się morały, że ona jest mądrzejsza ode mnie bo wykształcona w tym kierunku, ma doświadczenie itd. W innym przypadku, że w ogole mi nie odpiszesz nie chcąc mieć do czynienia nawet na odległość z kims takim jak ja. 

Mój wujek nie decyduje o mnie. Po prostu jest lekarzem i wcześniej poprosiłem go o przepisanie leków. Za pierwszym razem bez problemu mi je wypisał ale za drugim razem usłyszałem pogadankę, że nie jest psychiatrą i że nie może mi ciągle ich wypisywać, że w ogóle leki to nie rozwiązanie. 

Po prostu muszę się wydostać z tego miejsca. Nie jestem w stanie pójść do przodu będąc tutaj. Problem tylko w tym, że nie mam pracy i pieniędzy, żeby samemu się utrzymać. Myślałem o wyjeździe za granicę jednak  chciałbym też  wrócić na studia ale czy to w ogóle ma sens? Już raz się nie udało i to tylko pierwszy semestr.  

Mam  zjazdy... Nie wiem jak mógłbym funkcjonować gdzieś indziej sam. Czuję, że utknąłem w sytuacji bez wyjścia. Nawet alkoholikiem nie mogę zostać bo nie mogę wychodzic za często  do sklepu, nie chcę tym ludziom dawać więcej tematów do rozmów. 

Chciałbym robić wszystko sam tylko, brakuje mi na to finansów i odpowiednich kwalifikacji. 

Pisałaś, że mogę się zmobilizować, żeby samemu nad sobą pracować. Co mam robić? 

Gardzę sobą i tym jaki jestem słaby, moje życie w ogóle nie ma znaczenia. Z jednej strony uważam, że gdybym stąd wyjechał i odciął się od tego wszystkiego to moje problemy by znikły, z drugiej jednak strony już raz wyjechałem i wcale nie było dobrze, tutaj jest jednak tylko gorzej. Myślałem żeby znów brać leki i żeby wyjechać dzięki nim, tylko że one bardzo mnie otępiały co utrudniałoby ewentualną pracę. Nie wiem też czy jakiś inny lekarz mi je wypisze. 

Odnośnik do komentarza
Gość Gość
W dniu 3.05.2022 o 08:10, Gość Nikt napisał:

Mój wujek nie decyduje o mnie. Po prostu jest lekarzem i wcześniej poprosiłem go o przepisanie leków. Za pierwszym razem bez problemu mi je wypisał ale za drugim razem usłyszałem pogadankę, że nie jest psychiatrą i że nie może mi ciągle ich wypisywać, że w ogóle leki to nie rozwiązanie. 

To fakt taki zwykły lekarz nie może tak przepisywać leków może wybierz się do psychiatry specjalista będzie wiedział czy Ci potrzebne czy nie. 

W dniu 3.05.2022 o 08:10, Gość Nikt napisał:

Po prostu muszę się wydostać z tego miejsca. Nie jestem w stanie pójść do przodu będąc tutaj. Problem tylko w tym, że nie mam pracy i pieniędzy, żeby samemu się utrzymać. Myślałem o wyjeździe za granicę jednak  chciałbym też  wrócić na studia ale czy to w ogóle ma sens? Już raz się nie udało i to tylko pierwszy semestr.  

Jeśli zmiana miejsca Ci pomoże to może warto. Wyprowadzić się znaleźć pracę. Wyjazd za granicę jeśli masz pewne miejsce to też dobry pomysł. Nie musisz wyjeżdżać na zawsze. Jak poczujesz się lepiej to wrócisz na studia. Może doświadczenia pozwolą Ci wybrać odpowiedni kierunek. Znam osoby które poszły na studia pierwszy raz w wieku 30 i 50 lat więc wszystko przed Tobą. Moja siostra zmieniła kierunek po jednym roku i teraz jest to co chciała robić. Wcześniej na próbę poszła do studium policealnego o podobnej tematyce. 

 

W dniu 3.05.2022 o 08:10, Gość Nikt napisał:

Gardzę sobą i tym jaki jestem słaby, moje życie w ogóle nie ma znaczenia. Z jednej strony uważam, że gdybym stąd wyjechał i odciął się od tego wszystkiego to moje problemy by znikły, z drugiej jednak strony już raz wyjechałem i wcale nie było dobrze, tutaj jest jednak tylko gorzej. Myślałem żeby znów brać leki i żeby wyjechać dzięki nim, tylko że one bardzo mnie otępiały co utrudniałoby ewentualną pracę. Nie wiem też czy jakiś inny lekarz mi je wypisze.

Twoje życie ma znaczenie, nie jesteś słaby. Żeby z takimi trudnościami przetrwać to trzeba być silnym. A ty trwasz. Spróbuj wyjechać i sprawdź czy to pomoże jak nie to wrócisz do punktu wyjścia. Tak jak pisałam zapisz się do psychiatry, powiedz jak działały na Ciebie leki a on już Cię pokieruje. 

Powodzenia i wszystkiego dobrego

Odnośnik do komentarza
W dniu 3.05.2022 o 08:10, Gość Nikt napisał:

Mój wujek nie decyduje o mnie. Po prostu jest lekarzem i wcześniej poprosiłem go o przepisanie leków. Za pierwszym razem bez problemu mi je wypisał ale za drugim razem usłyszałem pogadankę, że nie jest psychiatrą i że nie może mi ciągle ich wypisywać, że w ogóle leki to nie rozwiązanie. 

To zmienia postać rzeczy. Jeśli jest lekarzem rodzinnym internistą to nie może regularnie przepisywać leków psychiatrycznych. Moze jednorazowo, a potem tylko na zaświadczenie od psychiatry. Jeśli chcesz leki to faktycznie zapisz sie do psychiatry. 

W dniu 3.05.2022 o 08:10, Gość Nikt napisał:

W innym przypadku, że w ogole mi nie odpiszesz nie chcąc mieć do czynienia nawet na odległość z kims takim jak ja. 

Nie bardzo rozumiem to zdanie. W jakim innym przypadku nie odpisuje? Gdybym nie chciała mieć do czynienia z Tobą to bym tego wątku nawet nie czytała, nie wspomnę o jakichkolwiek odpowiedziach. Jesteś wobec siebie zbyt krytyczny. 

W dniu 3.05.2022 o 08:10, Gość Nikt napisał:

Pisałaś, że mogę się zmobilizować, żeby samemu nad sobą pracować. Co mam robić? 

Zacząć od konkretnej pewnej decyzji, że zabierasz sie za siebie. Zapisać sie do psychiatry po leki, do psychoterapeuty na terapie i wybrać sobie lekarza/terapeutę sam np. z opinii w Internecie. Jeśli naprawdę nie chcesz tego drugiego, to chociaż udaj się do psychiatry po leki na sam początek, aby w ogóle ruszyć z miejsca. Następnie możesz zacząć szereg ćwiczeń, zadań które mają na celu podwyższenie swojej samooceny. To żmudna codzienna praca, ale wykonywana uparcie i systematycznie oraz cierpliwie da pozytywne rezultaty. Mogę sie podzielić tymi sposobami ale zauważ, że wymagają one zaangażowania. Musisz być na tę pracę gotowy. Jeśli będziesz gotowy to daj znać. 

W dniu 3.05.2022 o 08:10, Gość Nikt napisał:

Gardzę sobą i tym jaki jestem słaby, moje życie w ogóle nie ma znaczenia. Z jednej strony uważam, że gdybym stąd wyjechał i odciął się od tego wszystkiego to moje problemy by znikły, z drugiej jednak strony już raz wyjechałem i wcale nie było dobrze, tutaj jest jednak tylko gorzej. Myślałem żeby znów brać leki i żeby wyjechać dzięki nim, tylko że one bardzo mnie otępiały co utrudniałoby ewentualną pracę. Nie wiem też czy jakiś inny lekarz mi je wypisze. 

Czy wyjeżdżając stąd nagle cudownie przestaniesz sobą gardzić? Niestety to tak nie działa. Wyjazd to tylko ucieczka i próba oszukania samego siebie. Zaczyna się zmiany od siebie, a więc od tego by siebie samego szanować, akceptować i lubić.... a wtedy wyjdziesz z domu z dumą, znajdziesz dobrą prace i wyjedziesz dokąd zechcesz. 

Co do znaczenia w życiu, to Ty sam nadajesz życiu sens. Teraz zamknąłeś sie w domu/pokoju i wegetujesz. Żyjąc w ten sposób sam nadałeś życiu bezsens. 

Lekarz psychiatra przepisze leki, jeśli Cie otępiają to trzeba zmniejszyć dawkę lub poprosić o zmianę leku. Leki pozwolą Ci stanąć na nogi i nabrać nieco sił, ale to i tak nie jest rozwiązanie na dłuższą metę gdyż niskie poczucie własnej wartości będzie z Tobą wszędzie tam gdzie sie udasz. A to pomaga "naprawić" terapeuta i Ty sam swoją pracą. Ale mimo wszystko od czegoś trzeba zacząć.... zacznij więc chociaż od leków. 

 

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Obecnie nie jestem w stanie zebrać myśli i skleić kilku zdań ustosunkowując się do Waszych wpisów. Dziękuję Wam za miłe słowa. Możliwe, że odpiszę za jakiś czas. Teraz nie czuję się na siłach. 

Odnośnik do komentarza
Gość Mirabell
1 godzinę temu, Gość Nikt napisał:

Obecnie nie jestem w stanie zebrać myśli i skleić kilku zdań ustosunkowując się do Waszych wpisów. Dziękuję Wam za miłe słowa. Możliwe, że odpiszę za jakiś czas. Teraz nie czuję się na siłach. 

A jednak ci się udało. No weź nie ściemniaj ??

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...