Skocz do zawartości
Forum

Życie straciło barwy


Gość Karolina

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, Gość Karolina napisał:

A nie opowiadam o naszych problemach nikomu, bo czuję się za przeproszeniem "gównem". I wstyd mi się przyznać przed kimkolwiek do obecnej sytuacji. Boję się też o tym mówić głośno, bo wtedy czuję się jeszcze gorzej. Powiedziałam może ze dwóm, trzem osobom i widzę, jakie są reakcje. Czyli potwierdzają moje obawy. Udawałam, że jest dobrze prawie przez ten cały rok. Dopiero na tym forum zdobyłam się na szczerość.

 

 

Większość osób z którymi rozmawiałem nie jest w stanie zrozumieć jakim prawem ja mam czelność wypowiadać się źle o swoich rodzicach i wtedy się właśnie patrzą jak na wariata...to tak jakby zupełnie im tego zabraniano całe życie choćby źle tak pomyśleć.

Co innego ze znajomymi z rozbitych rodzin, z nimi na takie tematy rozmowy już idą normalnie.

Odnośnik do komentarza
8 minut temu, Gość Gosc napisał:

Większość osób z którymi rozmawiałem nie jest w stanie zrozumieć jakim prawem ja mam czelność wypowiadać się źle o swoich rodzicach i wtedy się właśnie patrzą jak na wariata...to tak jakby zupełnie im tego zabraniano całe życie choćby źle tak pomyśleć.

Co innego ze znajomymi z rozbitych rodzin, z nimi na takie tematy rozmowy już idą normalnie.

To raz, a dwa, że skończyłam studia, miałam się rozpędzić, osiągać sukcesy (bo byłam bardzo dobra w tym, co robiłam), a tutaj cofnęłam się, stanęłam w miejscu. Wszystko na nic.

Poza tym, ilekroć w przeszłości nie wspomniałam mamie, że o czymś powiedziałam przyjaciółce, komentowała: "Jak tak można gadać o własnej matce, żalić się na własną rodzinę?!" Więc też miałam później poczucie winy i do dziś wydaje mi się, że nie powinnam była narzekać.

Odnośnik do komentarza
21 minut temu, Gość Karolina napisał:

Przez kłótnie, te ciągłe nieporozumienia  i żal, jaki ma do mnie (tak podejrzewam, nie podała konkretnego powodu).

Ale to przecież czas, żeby się pojednać, zmienić nastawienie, docenić...Aż nie do wiary... 

Ja nie rozumiem ludzi tak zawziętych, zaciętych i to w stosunku do najbliższych. Jak można tak się wzajemnie niszczyć... 

Nie masz, specjalnie wyjścia, poza pójściem do pracy. A mama na czas kiedy Ciebie nie będzie, niech szuka sobie pomocy jak jej będzie potrzebna. 

 

Odnośnik do komentarza
3 minuty temu, Gość ka-wa napisał:

Ale to przecież czas, żeby się pojednać, zmienić nastawienie, docenić...Aż nie do wiary... 

Ja nie rozumiem ludzi tak zawziętych, zaciętych i to w stosunku do najbliższych. Jak można tak się wzajemnie niszczyć... 

No właśnie. I co roku to samo. Bylebym czuła się fatalnie. Uważa, że stale ja jestem wszystkiemu winna, powinnam się kajać i przepraszać ją, bo jestem młodsza.

Ważne, że modli się 5x dziennie.

Odnośnik do komentarza
Gość Taka sama
27 minut temu, Gość Karolina napisał:

No właśnie. I co roku to samo. Bylebym czuła się fatalnie. Uważa, że stale ja jestem wszystkiemu winna, powinnam się kajać i przepraszać ją, bo jestem młodsza.

Ważne, że modli się 5x dziennie.

Ludzie chorzy często są podli dla swoich opiekunów. Nie wiem czemu tak jest ale często się zdarza. Opowiadają o tym zawodowe opiekunki i rodziny też. Jednak twoja matka jest wyjątkowo pozbawiona wszelkich granic. Jeśli się modli to znaczy  że nie widzi w sobie żadnej winy i uważa sie za ofiarę . Nie licz, że kiedykolwiek się to zmieni Wg mnie zmiana na lepsze waszych relacji, nie jest możliwa, bo ona jest okopana na swojej pozycji. Biorąc pod uwagę jej położenie i zależność od ciebie ,to jest to bardzo dziwne zachowanie. Myślę, że powinnaś dac sobie spokój i niech sama rozwiąże swoj problem. Zgłoś do opieki społecznej, ze wyjeżdżasz i niech zapewniają jej opiekę. Najwyżej będziesz płacić czy dopłacać, jeśli renty matki nie wystarczy . Lepsze to niż takie życie bo ślad w psychice zostanie Ci na zawsze. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Taka sama napisał:

Zgłoś do opieki społecznej, ze wyjeżdżasz i niech zapewniają jej opiekę. Najwyżej będziesz płacić czy dopłacać, jeśli renty matki nie wystarczy . Lepsze to niż takie życie bo ślad w psychice zostanie Ci na zawsze. 

 

Tylko to nie jest takie proste. Jak się ma dzieci, to na nich ciąży obowiązek opieki/alimentacji. 

Nie da się nawet umieścić w domu opieki, bo ma córkę, miejsce się nie należy. 

Jedynie wyprowadzić się, pójść do pracy i opłacać opiekunkę, ale Karolina tkwi w toksycznej relacji z matką, czyli nie mogą żyć ani razem ani osobno. To jest też uzależnienie od przemocy. 

A Karolina nawet nie chce korzystać z pomocy psychoterapeuty, a to podstawa, żeby coś zmienić w swoim życiu i uniezależnić się od matki. 

 

Odnośnik do komentarza
Gość Taka sama
30 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Tylko to nie jest takie proste. Jak się ma dzieci, to na nich ciąży obowiązek opieki/alimentacji. 

Nie da się nawet umieścić w domu opieki, bo ma córkę, miejsce się nie należy. 

Jedynie wyprowadzić się, pójść do pracy i opłacać opiekunkę, ale Karolina tkwi w toksycznej relacji z matką, czyli nie mogą żyć ani razem ani osobno. To jest też uzależnienie od przemocy. 

A Karolina nawet nie chce korzystać z pomocy psychoterapeuty, a to podstawa, żeby coś zmienić w swoim życiu i uniezależnić się od matki. 

 

Jak najbardziej można umieścić rodzica np w domu spokojnej strosci, prywatnym tzn drogim lub panstwowym Osobę chorą która wymaga opieki umieszcza sie w zakładzie opieki leczniczej. Opłata jest do wysokości pobieranej renty czy emerytury. Coś tam zostawiają na oplaty czy inne wydatki. Ostatnio znajoma umieściła tam matkę, bo wymagala profesjonalnej opieki i sam lekarz jej to doradzał. Na miejsce czekała dość krótko ,bo podejrzewam ze rotacja jest tam spora. Nie sądzę żeby matka Karoliny zgodziła się na taki pobyt, ale jak nie będzie miała wyjścia, to co zrobi.? To nie jest tak ,ze jak są dzieci to muszą osobiście zapewnić opiekę. Zwykle to one decydują o umieszczeniu rodzica w domu opieki Państwo nie może zmusić nikogo do opieki, co najwyżej do płacenia za nią.  Gdyby matka byla normalne, to nigdy by nie pozwoliła  zeby jej choroba zniszczyła zycie córki u progu jej dorosłego życia. Tym bardziej, że taki stan moze trwać latami. Za 10 lat Karolina bedzie wrakiem człowieka, bez własnej rodziny, bez pracy, bez kwalifikacji, bez stażu do emerytury,bez znajomych i ze zjechana psychikę. Nerwica lub depresję w pakiecie. I co wtedy  ? Dobra matka mysli najpierw o dziecku a potem o sobie. Jej przyszłość córki nie interesuje, bo ma darmową służąca i to jest najważniejsze. Gdyby chodziło o mnie to w jej stanie juz dawno byłabym w ZOLu , a nie niszczyła zycie dzieciom.  No ale ja nie jestem taką mega egoistką skoncentrowaną na sobie. 

Przepraszam cię Karolina, za ostry komentarz, ale tak właśnie ,to wygląda z perspektywy, którą ty sama nam opisujesz. Co do toksyczności waszej relacji zgadzam się z Ka-wą i trudno będzie się ci z niej samodzielnie uwolnić. 

 

 

Odnośnik do komentarza

"Z kolei w przypadku 500 plus dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji (świadczenia uzupełniającego dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji) trzeba złożyć wniosek. Świadczenie adresowane jest do osób, które ukończyły 18 lat, mieszkają na terytorium Polski i są niezdolne do samodzielnej egzystencji"

 

To jest nowe świadczenie, więc to nie jest tak, co było wcześniej, że niepełnosprawność musiała być przed 18 - tym rokiem życia. 

Odnośnik do komentarza
Gość Taka sama
12 minut temu, Gość ka-wa napisał:

"Z kolei w przypadku 500 plus dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji (świadczenia uzupełniającego dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji) trzeba złożyć wniosek. Świadczenie adresowane jest do osób, które ukończyły 18 lat, mieszkają na terytorium Polski i są niezdolne do samodzielnej egzystencji"

 

To jest nowe świadczenie, więc to nie jest tak, co było wcześniej, że niepełnosprawność musiała być przed 18 - tym rokiem życia. 

500+ należy sie osobie niepełnosprawnej niesamodzielnej. Moi rodzice go pobierają  Ale zasilek dla opiekuna który nie może pracować ,to jest co innego. Wkleiłam link na ten temat. 

Odnośnik do komentarza
11 minut temu, Gość Taka sama napisał:

Jak najbardziej można umieścić rodzica np w domu spokojnej strosci, prywatnym tzn drogim lub panstwowym 

Tylko jak mieszka z córką, nie wymaga całodobowej opieki, miejsca są ograniczone, to wątpię, żeby takie miejsce dostała, ale nie ma o czym mówić, bo mama na to nie pójdzie, a to ona musi zdecydować. 

Z drugiej strony jak ma swoje mieszkanie, to taniej by było wynająć pomoc na godziny. Ale prawdą jest, że Karolina nie powinna mieszkać z mamą. 

Patowa sytuacja. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

"Z kolei w przypadku 500 plus dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji (świadczenia uzupełniającego dla osób niezdolnych do samodzielnej egzystencji) trzeba złożyć wniosek. Świadczenie adresowane jest do osób, które ukończyły 18 lat, mieszkają na terytorium Polski i są niezdolne do samodzielnej egzystencji"

 

To jest nowe świadczenie, więc to nie jest tak, co było wcześniej, że niepełnosprawność musiała być przed 18 - tym rokiem życia. 

A to o tym nie wiedziałam. Poczytam, dowiem się. Dziękuję.

 

3 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

Tylko to nie jest takie proste. Jak się ma dzieci, to na nich ciąży obowiązek opieki/alimentacji. 

Nie da się nawet umieścić w domu opieki, bo ma córkę, miejsce się nie należy. 

Jedynie wyprowadzić się, pójść do pracy i opłacać opiekunkę, ale Karolina tkwi w toksycznej relacji z matką, czyli nie mogą żyć ani razem ani osobno. To jest też uzależnienie od przemocy. 

A Karolina nawet nie chce korzystać z pomocy psychoterapeuty, a to podstawa, żeby coś zmienić w swoim życiu i uniezależnić się od matki. 

 

Chcę coraz bardziej iść do psychologa, bo im dłużej ta sytuacja trwa, tym czuję się gorzej, tylko aktualnie nie stać mnie finansowo. Poproszę lekarza rodzinnego i może uda mi się dostać na NFZ.

Nie wiem czy wspominałam już o tym wcześniej, ale przyjaciółka mojej mamy już w czerwcu radziła jej (telefonicznie), żeby sprzedała dom, poszła za te pieniądze do Domu Opieki i mi dała jakąś część (kiedy dowiedziała się, jak sytuacja u nas wygląda). Ma syna starszego ode mnie o 10 lat i mówiła, że całkowicie mnie rozumie i że ona od razu by tak zrobiła, gdyby była na miejscu mamy. Zastanawiała się tylko, "co ja powiem na to i czy wyrażę zgodę. A jeśli wyrażę zgodę, tzn., że jestem mądrą dziewczyną." Mama ponownie zadzwoniła do niej w październiku i w zasadzie dopiero po moich naciskach (chciałam, żeby trochę oderwała się od codzienności). W nerwach wypominałam później mamie, że bała się do niej dzwonić, bo nie chciała wracać do tej rozmowy i czy wyprowadzi się do Domu Opieki. Za każdym razem reagowała krzykiem: "SPRZEDAWAJ TEN DOM, MÓWIŁAM CI! ZAŁATWIAJ! MASZ JUŻ DOSTĘP DO MOJEGO KONTA, ZAŁATWIAJ I TO!" Widzę, że mama wcale nie chce tam pójść, a ja chyba miałabym wyrzuty sumienia do końca życia, bo sama z siebie nie chce tam pójść. Czuję, że totalnie utknęłam w martwym punkcie. 

Odnośnik do komentarza

Masło - maślane, ale w każdym razie chodziło o to, żeby mama mogła pójść do Domu Opieki, a ja wynająć mieszkanie w mieście, w którym będę miała pracę. Żebym mogła żyć. Tylko to wciąż wygląda tak, że ciągle słyszę: "Widzisz, tak jej syn był zmęczony opieką nad nią, że sytuacja sama się rozwiązała! Nie bój się, ja też wiecznie żyć nie będę! Módl się o szybką śmierć dla mnie!" - Po takich słowach czuję się jeszcze gorzej. A najgorzej, kiedy uświadamiam sobie, że ten rok minął "ot tak", nic się nie wydarzyło, niczego nie zrobiłam, siedziałam w domu, każdy dzień był niemalże identyczny (pomoc mamie i samotne jeżdżenie rowerem po polach) i w zasadzie nie miałam kontaktu z żadnymi rówieśnikami (przez cały rok widziałam się może ze 4x z koleżanką). Wtedy słyszę: "Moja wina, że nie masz znajomych?!" Tylko większość moich znajomych jest w innym mieście, a ci, którzy tutaj ostali się, mają już swoje rodziny. Zresztą, Wam nie będę tego tłumaczyć, bo to rozumiecie. Do mamy to nie dociera. Albo udaje, że nie widzi problemu. I boję się, że dokładnie tak samo będzie wyglądać kolejny rok. I kolejny. I kolejny. Wtedy ogarnia mnie straszna wściekłość i panika.

Odnośnik do komentarza
Gość Taka sama

Jeżeli twoja mama  do tej pory nie pobiera 500 + to gratuluję rozgarnięcia, dla was obu. To świadczenie funkcjonuje juz od 3 lat i było o nim głośno. To tak jakby matka powiedziała  że nie bierze 500 +na dziecko bo nie wie, że płacą. Trochę śmieszne. Pisałaś  że mama ma wszystkie dodatki, więc uznałam, że jest ok. Tylko te 500 jest wypłacane do najniżej emerytury czy renty, jeśli ktoś ma więcej, to kwota sie zmniejsza. Jeśli np renta wynosi 1500 zl brutto ,to dostanie nie 500 tylko 250 zl zeby razem bylo 1750 zl, limit na ten rok. Jeśli napiszesz ile twoja mama bierze renty,czy emerytury, bez dodatku pielęgnacyjnego  który zakładam  że bierze  choć nie wiadomo, to ci napisze, czy w ogóle coś dostanie z tego 500 +.

Odnośnik do komentarza
Gość Taka sama

Jeszcze jedna sprawa o której pisałaś. Jeśli mama ma znaczny stopień nieplnosprawnosci, to może skorzystać z bezpłatnego transportu medycznego. Przyjezdza bus z winda na wozki i wiezie na badania ,rehabilitacje ,czy gdzie tam trzeba, czeka aż się skończy i odwozi do domu . Nie musisz zapychać na piechotę. Zapytaj lekarza rodzinnego gdzie się u was zamawia taki transport. 

Odnośnik do komentarza

"500 plus dla emerytów przysługuje tym seniorom, których dochód nie przekracza progu 1727,08 zł brutto. Osoby otrzymujące miesięcznie taką lub wyższą kwotę nie mogą pobrać świadczenia. 

 

9fca3e9d-7a13-4ed5-9577-de6851b0f5b8.png

Do tej kwoty nie wlicza się jednak renta oraz zasiłek pielęgnacyjny. Przy wyliczeniu dochodu powinniśmy o tym pamiętać."

 

 

 
Odnośnik do komentarza

"Emerytury. Emeryci mają swoje 500 plus. Te warunki muszą spełnić- Money.pl" https://www.money.pl/emerytury/emerytury-emeryci-maja-swoje-500-plus-te-warunki-musza-spelnic-6671164246628896a.html?amp=1

1 godzinę temu, Gość Taka sama napisał:

Tylko te 500 jest wypłacane do najniżej emerytury czy renty, jeśli ktoś ma więcej, to kwota sie zmniejsza. 

Dokładnie, złotówka za złotówkę, więc trzeba wyliczyć i złożyć wniosek. 

Odnośnik do komentarza
52 minuty temu, Gość Taka sama napisał:

Jeszcze jedna sprawa o której pisałaś. Jeśli mama ma znaczny stopień nieplnosprawnosci, to może skorzystać z bezpłatnego transportu medycznego. Przyjezdza bus z winda na wozki i wiezie na badania ,rehabilitacje ,czy gdzie tam trzeba, czeka aż się skończy i odwozi do domu . Nie musisz zapychać na piechotę. Zapytaj lekarza rodzinnego gdzie się u was zamawia taki transport. 

Jak już pisałam wcześniej, kilkukrotnie korzystałyśmy z transportu sanitarnego, jednak nie otrzymałyśmy go na zabiegi rehabilitacyjne (10 dni). Za duże koszta dla szpitala. Poza tym większość ludzi wie, że istnieje coś takiego, jak "transport sanitarny". Nie wie jednak, jak w praktyce wygląda załatwianie go. Tak naprawdę wszystko zależy od dobrej woli lekarza czy wystawi takie zlecenie (jak się okazało, nie ważne, że mama ma I grupę), a następnie zlecenie kolejnego transportu, leży już w gestii jednostki, do której jeździmy na wizyty.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Taka sama napisał:

Jeżeli twoja mama  do tej pory nie pobiera 500 + to gratuluję rozgarnięcia, dla was obu.

 

Nie rozumiem po co taka zgryźliwość. Zapytałam teraz mamę o to. Mówi, że od kilku lat wszystkim zajmuje się ciotka - jest jej pełnomocnikiem i to ona wszystko załatwiała. Do niej przychodzi korespondencja, pisma z ZUS-u, pisma dot. emerytury, wyciągi z banku...

Odnośnik do komentarza
Gość Taka sama
20 minut temu, Gość Karolina napisał:

 

Nie rozumiem po co taka zgryźliwość. Zapytałam teraz mamę o to. Mówi, że od kilku lat wszystkim zajmuje się ciotka - jest jej pełnomocnikiem i to ona wszystko załatwiała. Do niej przychodzi korespondencja, pisma z ZUS-u, pisma dot. emerytury, wyciągi z banku...

Znów gratuluję .Ciotka ubezwlasnowolnila was obie i sie zwinęła. Ona ma wszystkie papiery a wy nic nie wiecie co się dzieje. Skoro ty teraz sprawujesz faktyczną opiekę to powinnaś tez przejąć zarządzanie finansami i sprawami urzędowymi. Raczej nie mogła załatwić 500 + bez mamy i dokumentacji medycznej. Przed pandemia byla by komisja a teraz głównie na dokumentacji pracują. 

Odnośnik do komentarza

Teraz to tak wygląda, jakbyś wszystkim przeszkadzała. 

Mama nie ma do Ciebie zaufania, więc się zastanawiam, czy jej działania nie są celowe, żeby Cię wykurzyć z mieszkania, a ciotka z mężem sobie spokojnie poradzą z mamą. 

Dlatego wyjedź w cholerę /sorry/, z tego gniazda żmij... 

Ciekawa jestem czy Ty sama wpakowałaś się w tę opiekę, czy ktoś Cię prosił? 

Tym bardziej terapia jest potrzebna, też po to, żebyś mogła się wyrwać z tej toksycznej relacji. 

Odnośnik do komentarza

"Stań na środku miasta i opowiadaj, jaką masz toksyczną matkę! Biedna jesteś, naprawdę" - usłyszałam 5 min. temu, kiedy powiedziałam, że piszę tutaj o tym, jak się czuję i jakie jest zdanie innych osób na ten temat.

"Dobrze, że Bóg mnie uchronił, że nie przepisałam tego mieszkania na ciebie! Oby żaden rodzic nie popełnił tego błędu, że przepisuje dom na dzieci za życia!"

Sama zobowiązałam się do opieki, kiedy ciotka jej odmówiła, bo czułam, że tak trzeba. Ale teraz naprawdę jestem gotowa to wszystko pieprznąć i wyjechać.

Psa kategorycznie nie będzie - "Weźmiesz psa, jak stąd wyjedziesz! Będziesz sobie robiła wtedy, co tylko będziesz chciała. Zobowiązałaś się jeszcze w maju tego roku, że będziesz tutaj ze mną do czasu mojej operacji i rehabilitacji. Ale zapomniałam, jaka ty jesteś zmienna!" - A operacji raczej nie będzie w najbliższej przyszłości, bo mama nie robi nic, żeby była + rehabilitacja trwa ok. roku, więc kolejny rok w plecy. Teraz krzyczy, że "przecież raptem zajmujesz się mną rok czasu, wcześniej była pandemia, więc i tak wróciłaś!".

Powiedziała też, że ciotka miała rację, odmawiając jej pomocy przy tegorocznej rehabilitacji, bo zdaniem nowego lekarza również i tak mało ona daje i że wcale nie musiałam tak z nią jeździć po lekarzach - szybciej by umarła. A "że jeździłam, to jeździłam".

Odnośnik do komentarza
W dniu 13.12.2021 o 18:53, Gość Taka sama napisał:

są podli dla swoich opiekunów. Nie wiem czemu tak jest ale często się zdarza. Opowiadają o tym zawodowe opiekunki i rodziny też. Jednak twoja matka jest wyjątkowo pozbawiona wszelkich granic. Jeśli się modli to znaczy  że nie widzi w sobie żadnej winy i uważa sie za ofiarę

Często niestety widzę że osoby wyznania katolickiego bardzo często zwalają winę na drugą osobę siebie uważając za niewinnych. Wynika to z nauk KK, i niestety ale religia katolicka wcale nie przybliża do Boga a oddala od Niego. Dlatego jak tylko zauważyłam i zbadałam bliżej wiele sprzeczności odsunęłam się od KK. 

 

11 godzin temu, Gość Karolina napisał:

"Stań na środku miasta i opowiadaj, jaką masz toksyczną matkę! Biedna jesteś, naprawdę" - usłyszałam 5 min. temu, kiedy powiedziałam, że piszę tutaj o tym, jak się czuję i jakie jest zdanie innych osób na ten temat.

Osoby pokroju Twoje Matki i Ciotki są egoistkami skupionymi tylko na sobie. Do Nich nie dotrze że robią komuś przykrość ponieważ tak naprawdę to małe dziewczynki uwięzione w ciele dorosłych. Zostały skrzywdzone w dzieciństwie więc teraz same krzywdzą, nie znają innego życia i tak już im pozostanie. 

 

12 godzin temu, Gość ka-wa napisał:

Mama nie ma do Ciebie zaufania, więc się zastanawiam, czy jej działania nie są celowe, żeby Cię wykurzyć z mieszkania, a ciotka z mężem sobie spokojnie poradzą z mamą. 

 

Też kiedyś przechodziłam przez taką sytuację, tyle że z rodzeństwem i po części z Ciotką.

 

12 godzin temu, Gość ka-wa napisał:

Dlatego wyjedź w cholerę /sorry/, z tego gniazda żmij... 

Dlatego zdecydowałam się wyjechać za granicę. Nie ze względu na rodzinę a... Na pieniądze, bo w Pl wiodłam tak naprawdę marne życie a w Holandii mam dużo lepiej. I teraz chociaż nadal miewam bardzo ciężkie chwile to uważam że to była jedna z najlepszych decyzji jakie podjęłam. Teraz nie czuję się aż tak zależna od rodziny, nie szukam na siłę kontaktu. W tej chwili z Ciotką nie mam kontaktu i nie czuję potrzeby by mieć a z resztą rodziny kontakt jest głównie przez jedną z sióstr która toczy ogromną wojnę z resztą osób.

Bardzo mądrze ka-wa radzi abyś wyjechała. Niekoniecznie za granicę tak jak ja ale nawet do innego miasta. Ale najpierw terapia, być może czujesz się dość silna i uważasz że sama dasz sobie radę. Ale uwierz że nie dasz rady, Ty już jesteś uzależniona od rodziny, powoli stajesz się rozgoryczona tak jak One. Sama uważałam że dam radę, że jestem bardzo silna. Jednak cały czas się przekonuję jak bardzo słaba jestem, krucha. I gdybym nie miała wsparcia narzeczonego (niedawno się mi oświadczył a ja się zgodziłam) to nie wiem czy dała bym radę.

I nie przekreślałabym na Twoim miejscu szansy na związek, też tak kiedyś myślałam a tymczasem rzeczywistość zweryfikowała zamiary. 

Odnośnik do komentarza

Chyba wyjadę w styczniu. Już nie mam siły. Wiem, że to, co robi mama, to czysta manipulacja. Kiedy zależy jej na czymś, słyszę miłym, spokojnym tonem: "Napiłabym się herbatki miętowej."/ "Ale odwodniona dzisiaj jestem! Muszę się czegoś napić."/ "Zjadłabym coś. Ty mówiłaś, że jest metka w lodówce?" - to komunikaty dla mnie, że mam przynieść do łóżka te rzeczy. I tak chodzę w te i wewte ze wszystkim po kolei. Później ziółka na trawienie, na żołądek. Herbatka za zimna - trzeba podgrzać. Soczek pomarańczowy - ale nie na pusty żołądek, bo będzie bolał. Następnego dnia słyszę, że wcale nie muszę jej usługiwać, że nikt mnie o to nie prosił, że mam wyjeżdżać, a kiedy krzyknęłam, że jej nienawidzę i że niszczy mi życie, usłyszałam: "I vice versa! Wiesz, co to znaczy?! Jeśli nie wiesz, sprawdź w słowniku." - traktuje mnie jak idiotkę. "Nie martw się, moje życie też nie jest wspaniałe.", albo porównuje, że też robię, co chcę i żyję, jak moja przyjaciółka, która ma własny dom, psa, męża i dzieci. Bo "mama też nie zabrania mi kupować do mieszkania, co chcę".

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...