Skocz do zawartości
Forum

Wypalenie?


Gość Tomasz

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 17 lat i zakochałem się w dziewczynie przez internet. Znamy się lata, byliśmy przez długi czas przyjaciółmi. Zaczęliśmy spędzać ze sobą dużo czasu wspólnie grając w gry, oglądając filmy. Po miesiącu od pojawienia się uczucia wyznałem je, niedługo potem usłyszałem, że czuje do mnie to samo. Zaczęliśmy spędzać ze sobą praktycznie każdy wieczór. Bardzo się starałem, żeby ta relacja wyszła. Chciałem się zmienić, bo wiedziałem że nie jestem najbardziej empatyczną osobą i trochę egoistą. Przez to nie stawiałem żadnych granic - dosłownie. Oglądałem filmy które mnie nie interesowały, spędzałem z nią czas gdy go nie miałem, praktycznie każdą wolną chwilę poświęcałem jej. W pewnym momencie ośmieszyłem się przed znajomymi by sprawić jej radość - co sprawiło mi ból. Wiedziałem, że nie wymagała tego ode mnie, ale mi tak bardzo zależało.  W pewnym momencie mój organizm zaczął reagować - po wspólnym spędzeniu czasu nie tak jakbym tego chciał, zwymiotowałem. Od wtedy pojawił się wstręt, uczucie miłości zniknęło. Gdy tylko ze sobą rozmawialiśmy byłem niezwykle nerwowy. Głowa bolała mnie bez przerwy. Najgorsze jednak z wszystkiego było to, że jakby przestałem normalnie odczuwać emocje - tak jakbym był trochę od wszystkiego zdystansowany. O tym wszystkim jej mówiłem. Pojawiły się we mnie pytania czy ją kocham? Po około tygodniu wstręt zniknął. Zachęcony, ponownie zmusiłem się do spędzenia z nią czasu, mimo że nie chciałem. Mój organizm ponownie zareagował, po połowie godziny miałem dosyć. Tego dnia nie wytrzymałem, wieczorem powiedziałem, że chyba nic do niej nie czuję. Po około połowie godziny przestałem być zupełnie nerwowy, moje emocje się odblokowały, ponownie czułem wszystko tak jak zawsze, a do tego, że ją kocham. Po powiedzeniu jej tego - nerwy wróciły, przestałem czuć że ją kocham. Nie czuję wstrętu, wiem że jest dla mnie bardzo ważna, pisząc z nią nadal się denerwuję. Nie mam już pojęcia co robić. Czy z czasem wszystko wróci do normy? Czy jedynym sposobem na odzyskanie normalnych emocji jest zerwanie kontaktu? - czuję ciągle jakby wszystkie moje emocje były znacząco stłumione, wydaje mi się że moje uczucia do niej także są po prostu stłumione. Tęsknię za normalnym spędzaniem czasu z nią i chcę żeby to piekło się już skończyło - trwa to prawie dwa tygodnie

Odnośnik do komentarza
6 minut temu, Javiolla napisał:

Czy ona Ci wypominała brak empatii i egoizm, skoro takim reżimem założyłeś sobie zmianę?

Czy ona wie, że tak się poświęcałeś i robiłeś wiele wbrew sobie?

Tak, ona wypominała egoizm i brak empatii.
Chyba nie do końca zdawała sobie sprawę, że tak zacząłem się poświęcać. Kiedy to zrozumiała, zaczęła mówić, że nie mogę się do niczego zmuszać i jeśli nie chcę z nią spędzać czasu, to nie muszę. to było jednak dopiero po pojawieniu się objawów - w rzeczywistości ja sam nie zauważyłem, że aż tak się poświęcam i nie robię nic dla siebie. Nie byłem w stanie odczytać własnych chęci. W tej chwili nic nie sprawia mi przyjemności i na nic nie mam ochoty

Odnośnik do komentarza

Jakaś bardzo dziwna ta Twoja reakcja organizmu. 

 

37 minut temu, Gość Tomasz napisał:

pewnym momencie ośmieszyłem się przed znajomymi by sprawić jej radość - co sprawiło mi ból.

To też dziwnie brzmi, jeśli się ośmieszyłeś, to raczej jej to powino sprawić smutek, nie radość. 

Napisz co to było konkretnie, żeby móc ocenić. 

Odnośnik do komentarza
6 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Jakaś bardzo dziwna ta Twoja reakcja organizmu. 

 

To też dziwnie brzmi, jeśli się ośmieszyłeś, to raczej jej to powino sprawić smutek, nie radość. 

Napisz co to było konkretnie, żeby móc ocenić. 

Organizowałem konkurs w gronie znajomych (nie było nic do wygrania, z nudów) i miałem w formie żartu dać jej wygrać, co zrobiłem, za co zostałem wyzwany od pantofla - nic wielkiego, ale mimo wszystko zabolało, powiedziałem jej o tym, stwierdziła że nie musiałem tego robić jeśli wiedziałem że tak zareagują

 

Odnośnik do komentarza

To zrobiłeś jej też wątpliwą przyjemność/radość, a pantoflem nazwali Cię nie bez przyczyny, nawet powinieneś im podziękować, że otworzyli Ci oczy, bo byłeś zaślepiony miłością, a nie na tym polega miłość. 

Co po tym się z Tobą dzieje, kwalifikuje się co najmniej do konsultacji psychologicznej. Reakcja Twojego organizmu jest nieadekwatna do sytuacji i to z objawami psychosomatycznmi. 

Normalnie powinieneś wciagnąć wnioski z tej sytuacji, złapać dystans i nie wchodzić dziewczynie w tyłek, czyli stworzyć normalny związek. 

Myślę, że to nie jest/nie była miłość, a jakieś toksyczne uzależnienie, bo miłość nie ginie i nie wraca na przemian, jak u Ciebie. 

 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

Myślę, że to nie jest/nie była miłość, a jakieś toksyczne uzależnienie, bo miłość nie ginie i nie wraca na przemian, jak u Ciebie.

Miłość i toksyczne uzależnienie mogą współistnieć i wtedy trzeba walczyć z udawaniem przed ukochaną osobą żeby miłość nie była przez to tłumiona. Problem Tomasza to oszukiwanie się.

Odnośnik do komentarza
26 minut temu, Gość Dariusz napisał:

Miłość i toksyczne uzależnienie mogą współistnieć i wtedy trzeba walczyć z udawaniem przed ukochaną osobą żeby miłość nie była przez to tłumiona. Problem Tomasza to oszukiwanie się.

Jakąś godzinę temu zaszła pewna sytuacja - a mianowicie odmówiłem spędzenia czasu ze względu na obowiązki... i nagle po prostu trochę się odkorkowałem. Czuję się znacznie lepiej niż wcześniej.

A co do komentarza Pana Dariusza - wydaje mi się że właśnie tak jest. Na początku to faktycznie była czysta miłość, która przerodziła się w toksyczne uzależnienie. Chyba zacząłem oszukiwać się, że spędzanie czasu z ukochaną może zastąpić mi czas spędzony samemu, albo w innym gronie znajomych, które zacząłem zaniedbywać.

Odnośnik do komentarza
16 godzin temu, Gość Tomasz napisał:

Jakąś godzinę temu zaszła pewna sytuacja - a mianowicie odmówiłem spędzenia czasu ze względu na obowiązki... i nagle po prostu trochę się odkorkowałem. Czuję się znacznie lepiej niż wcześniej.

Może z czasem wszystko wróci do normy. Staraj się na nowo odkryć siebie i być swobodnym.

To, że dziewczyna zarzuciła Ci brak empatii i egoizm, nie oznaczało, że masz zatracić samego siebie. Może wystarczyło lekko podreperować jakiś element życiowy/zachowanie, a nie zmieniać się w robota. Trudno Ci w tej kwestii coś konkretnego doradzić, bo nie znam historii jaka zaważyła na tym, że tak Cie nazwała. Proponuje następnym razem szczerze przedyskutować dany temat, a potem starać się zmieniać. Natomiast mam wrażenie, że Ty bez dogadywania się nagle sobie wkręciłeś, ze musisz być taki jak ona chce by być empatycznym ? Tymczasem empatia nie na tym polega. Egoizm tez musi być zdrowy... a Ty popadłeś w skrajność. Dobrowolnie pozwalałeś sobą manipulować, a nawet sam tego chciałeś.

Zastanawia mnie dlaczego tak się stało? Napisz mi: czym jest wg Ciebie empatia (ale wg Ciebie a nie to co Ci dziewczyna mówiła)?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
23 godziny temu, Gość Tomasz napisał:

Umiejętnością rozumienia uczuć drugiej osoby

Dokładnie tak. A rozumiałeś jej uczucia?

W takim razie przemyśl dlaczego zacząłeś się pozbywać samego siebie, skoro to nie ma związku z empatią? Jaki był powód?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Wiesz... nie chodzi o to by zawsze rozumieć, bo to niemożliwie. Nikt nie jest aż tak empatyczny, aby wszystkich na świecie zrozumieć i to dokładnie w taki sposób jak ten ktoś czuje.  Tak samo można by powiedzieć, że ona była nieempatyczna, bo nie rozumiała, ze Ty możesz czegoś nie rozumieć ? Tutaj chyba chodziło o to, że reagowałeś w jakiś niewłaściwy sposób, nie umiałeś jej wesprzeć. Moze to nie kwestia samej w sobie empatii, ale właśnie nieumiejętności wspierania?

A tak ogólnie to umiesz wczuć się w role innych ludzi, wyobrazić sobie jakbyś się czuł w ich sytuacji? Rozumiesz postępowania i uczucia innych ludzi? 

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Javiolla napisał:

A tak ogólnie to umiesz wczuć się w role innych ludzi, wyobrazić sobie jakbyś się czuł w ich sytuacji? Rozumiesz postępowania i uczucia innych ludzi? 

Tak, w zasadzie rozumiem

 

Wszystko ze mną niby wróciło do normy. Niestety dziewczyna jest już do mnie zniechęcona, zaczynam ją irytować po prostu byciem, do nienaturalnego stopnia nie jest w stanie ze mną wytrzymać, sama nie wie dlaczego. Chyba się poddała

Odnośnik do komentarza

Może to wygląda tak, że dogadzałeś jej jak królowej, jej się to -oczywiście- bardzo podobało. Teraz gdy się okazało, że to nie było naturalne, i że tak już nie będzie.... to czar prysł. Gdybam tylko, bo nie wiem co w niej siedzi, ale jaki inny miałby być powód zniechęcenia?

 

Skoro umiesz zrozumieć inne osoby, umiesz się wczuć w ich położenie to nie wiem czy jesteś nieempatyczny. Tam musiało być coś innego, co nazwała brakiem empatii.

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Minęło trochę czasu. Do końca kwietnia zrozumiałem, że ani ona ani ja nie mamy siły już tego ciągnąć. Kontakt zerwałem dopiero w połowie czerwca, bo myślałem żeby przynajmniej pozostać przyjaciółmi. Przez maj i czerwiec rozmyślałem co dokładnie poszło nie tak. Pod koniec czerwca w głowie zaczęły mi się pojawiać dziwne pytania o najważniejsze sprawy w moim życiu, takie jak czy dobrze wybrałem sobie ścieżkę kariery. Jest już jednak 18 lipca. Nie rozpaczam, ale mam huśtawkę nastrojów, na wspomnienie o niej robię się strasznie zestresowany. Nie odczuwam przyjemności z niczego, wszystko wydaje się nie mieć dla mnie żadnego sensu. 
Moje pytanie dotyczy właśnie tego, to wszystko trwa już prawie tyle ile trwała sama relacja. Czy może wynikać to z tego, że jestem dosyć wrażliwą osobą i była to moja pierwsza miłość, dlatego tak mocno się do kogoś przywiązałem? Czy nie jest to dziwne i nie nadawałoby się na rozmowę z psychologiem?

Odnośnik do komentarza

Wiem, że żywię do niej jeszcze jakieś uczucie, ale gdybym miał opcję zacząć na nowo to wiem, że nie miałoby to sensu i nie spróbowałbym. Nie rozmyślam już nad przyczynami rozstania, ale nadal parę razy na dzień mi się przypomni. Do tego, kiedy tylko robię coś czego nie chcę, odczuwam ból psychiczny - tak jakby moje "granice" były nadwrażliwe od tej relacji. Zastanawia mnie czy odczucie lekkiego stresu/bólu który towarzyszy mi na co dzień i niechęci do rozrywek jest związane ze złamanym sercem, czy może mam jakiegoś rodzaju traumę?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...