Skocz do zawartości
Forum

Czy na tym polega terapia?


Rekomendowane odpowiedzi

Od trzech miesięcy chodzę na terapię. To mój pierwszy kontakt z terapeutą, nigdy wcześniej nie wymagałam takiej pomocy, dlatego nie wiem, jak powinny wyglądać spotkania z terapeutą. Moja terapia zaczęła się od wywiadu na temat mojej sytuacji rodzinnej i zawodowej. Został też sformułowany cel terapii, w zasadzie to ja go sformułowałam. Następne spotkania to już była terapia właściwa. No i właśnie. Zazwyczaj na każdym spotkaniu mówię o trudnych dla mnie sytuacjach, które zdarzają mi się w czasie między spotkaniami. Terapeuta zadaje mi pytania, dotyczące sytuacji, o której mówię i to właściwie tyle. Nie dostaję żadnych rad. Nawet jeśli w wyniku tych pytań zaczynam rozumieć przyczynę omawianej sytuacji, nie dostaję żadnych wskazówek, jak mam pracować nad sobą, co zmienić. A za tydzień mówię już o innej sytuacji i schemat się powtarza. Czy to tak powinno wyglądać? Pytam, bo mam wrażenie, że mój stan nie polepsza się.

Odnośnik do komentarza

To dopiero 3 m-ce terapii, a zwykle trwa ona kilka lat, a więc trudno oczekiwać rezultatów po tak krótkim czasie. Moim zdaniem tak powinna przebiegać terapia (choć pewnie zależy to tez od nurtu). Terapeuta nie jest od radzenia pacjentowi. Pacjent sam musi dotrzeć do tego jak sobie poradzić, właśnie poprzez to nakierowywanie pytaniami. Jeśli coś zaczynasz rozumieć to już sama powinnaś znaleźć radę. Na tym polega uczenie się na własnych błędach. Jeśli żadnej rady nie znalazłaś tzn, że zrozumiałaś na daną chwilę, ale nie wyciągnęłaś należytych wniosków. Może więc trzeba wrócić do tego tematu i omówić go ponownie.

Poza tym... z tego co czytałam kiedyś, to rad udziela "kołcz", a nie terapeuta. Terapeuta ma nauczyć nas samym sobie radzić,  nie jest doradcą.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Javiolla napisał:

Pacjent sam musi dotrzeć do tego jak sobie poradzić, właśnie poprzez to nakierowywanie pytaniami. Jeśli coś zaczynasz rozumieć to już sama powinnaś znaleźć radę.

Te pytania na nic nie nakierowują skoro kręcą się w obrębie pojedynczych sytuacji bez choćby próby nakierowania na znalezienie ich szerszego kontekstu lub skupienia się na tym co naprawdę ważne. Szukając terapii warto zwrócić uwagę na nurt w którym pracuje terapeuta. Najgorszy jest psychodynamiczny.

Odnośnik do komentarza

Często jest pragnienie, by to terapeuta rozwiązał nasze problemy. Z jednej strony oczekujemy rad, wskazówek, a z drugiej zgłaszamy się po pomoc, by odzyskać kierowanie własnym życiem, być samodecyzyjnym, uniezależnić się od wpływów innych.

Odpowiedz też sobie na pytanie, ile masz obecnie lat i ile lat trwało utrwalanie Twoich schematów funkcjinowania, i czy faktycznie da sie to zrobić w klilka tygodni?

I jaki jest twój cel terapeutyczny? Jeśli go okresliłaś, to prawdopodobnie próbowałaś już coś z tym robić, ale niestety się nie udało, więc pracujesz ze specjalistą. Skoro stare sposoby były nieskuteczne, może warto zaufać komuś, kto na to z boku patrzy i ma jakiś pomysł.

Poza tym porozmawiaj z terapeutą o swoich wątpliwościach. Myślę że jego odpowiedź na te pytania jest ważna, bo razem podjęliście pracę, a nie, czytając powyższe komentarze ludzi, którzy są mało zaznajomieni z tematem.

Odnośnik do komentarza

Dla mnie jest trochę śliskie w terapiach to, że terapeuta zadaje pytania, a my sami musimy wymyślić sposób jak sobie poradzić w problemami. Niestety są osoby co dużo czytają, myślą, zastanawiają się i nie są same w stanie rozwiązać swoich wszystkich problemów i idąc do terapeuty nie otrzymują odpowiedzi na swoje pytania, a jedynie otrzymują więcej pytań bez odpowiedzi. Nawet nie chodzi mi o odpowiedzi, rady czy sposoby co szybko pomogą, ale chociaż o takie które można wprowadzać w życie powoli, tak sobie ćwiczyć i trenować. Ja osobiście chodząc na terapie nigdy nie otrzymałam żadnej rady, a próbując rozwikłać czemu jakieś sposoby radzenia sobie z problemami mimo wielu prób, w niektórych przypadkach wielomiesięcznych czy wieloletnich działań nie miałam pozytywnego efektu. Jeśli terapeuta powiedziałby mi że jakiegoś elementu w moich działaniach brakuje i bez tego to nie zadziała to byłaby jakaś wskazówka, ale zamiast tego otrzymuje się pytania albo jakieś hipotezy, które są nierozwiązywalne i gadanie o tym w kółko na kolejnych sesjach wcale tego nie rozwiązuje. 

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość Karola napisał:

Dla mnie jest trochę śliskie w terapiach to, że terapeuta zadaje pytania, a my sami musimy wymyślić sposób jak sobie poradzić w problemami

Problemem jest jakość tych pytań w terapii psychodynamicznej. Zamiast naprowadzić na najważniejsze kwestie zostawiają pacjenta w tym samym punkcie w którym zaczynał terapię. Za dużo w tym gadania a za mało treści.

5 godzin temu, Gość Karola napisał:

Niestety są osoby co dużo czytają, myślą, zastanawiają się i nie są same w stanie rozwiązać swoich wszystkich problemów i idąc do terapeuty nie otrzymują odpowiedzi na swoje pytania, a jedynie otrzymują więcej pytań bez odpowiedzi. Nawet nie chodzi mi o odpowiedzi, rady czy sposoby co szybko pomogą, ale chociaż o takie które można wprowadzać w życie powoli, tak sobie ćwiczyć i trenować. Ja osobiście chodząc na terapie nigdy nie otrzymałam żadnej rady, a próbując rozwikłać czemu jakieś sposoby radzenia sobie z problemami mimo wielu prób, w niektórych przypadkach wielomiesięcznych czy wieloletnich działań nie miałam pozytywnego efektu.

Terapia nie służy do dawania rad. Przychodząc z określonymi problemami na początku wyobrażałaś sobie, że je dostaniesz ale tak naprawdę chodzi Ci o to żeby rozwiązać to co Cię nurtuje. Szukasz ryby a dobra terapia powinna dać Ci wędkę. Niestety często jest tak, że nie ma ryby ani wędki. Mówisz, że w tej wodzie nie powinno się nawet łowić a terapeuta pyta czy wolisz lody orzechowe czy waniliowe. W takiej sytuacji lepiej zmienić terapię niż robić ciągle to samo i liczyć, że tym razem przyniesie inny rezultat.

Rozumiem, że wiesz gdzie leżą Twoje problemy a terapia jest dla Ciebie bezskutecznym narzędziem. Nie potrzebujesz wskazania gdzie jest problem, a sama świadomość wcale go nie rozwiązuje. Czego w tym momencie oczekujesz od terapii? Ciągle liczysz, że terapia okaże się jednak dobrym narzędziem?

5 godzin temu, Gość Karola napisał:

Jeśli terapeuta powiedziałby mi że jakiegoś elementu w moich działaniach brakuje i bez tego to nie zadziała to byłaby jakaś wskazówka, ale zamiast tego otrzymuje się pytania albo jakieś hipotezy, które są nierozwiązywalne i gadanie o tym w kółko na kolejnych sesjach wcale tego nie rozwiązuje. 

Więc może poszukaj czegoś co rozwiąże Twoje problemy choć nie wiadomo czy coś takiego w ogóle istnieje. Nie wszystko da się wytłumaczyć udzielając rad. Terapeuta nie ma prawa ingerować w Twoje poglądy ani bezpośrednio ich komentować w formie oceny. Nie jest wyrocznią, a Ty nie jesteś już małym dzieckiem. Powinien natomiast naprowadzić Cię pytaniami żebyś sama zauważyła to czego nie dostrzegasz a ma na Ciebie wpływ. Może to dostrzegasz ale nie potrafisz tego zmienić to wtedy rzeczywiście gadanie w kółko o tym samym tym bardziej na to nie wpłynie.

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Mariusz Haska napisał:

Często jest pragnienie, by to terapeuta rozwiązał nasze problemy. Z jednej strony oczekujemy rad, wskazówek, a z drugiej zgłaszamy się po pomoc, by odzyskać kierowanie własnym życiem, być samodecyzyjnym, uniezależnić się od wpływów innych.

.

Trudne jest do zaakceptowania dla kogoś z rozległymi brakami, że terapia wymaga czasu. Umiejętność terapeuty w takiej patowej sytuacji, (gdzie wiadomo że klient będzie narzekał/cierpial kolejny rok/dwa... Jest obsłużenie jego frustracji, przy jednoczesnym nie daniu się jej pochłonąć.)To z czym się zgodzę, to ze terapeutów z talentem do rozległych ( naprawdę cięższych) problemów, wcale nie ma od zatrzęsienia..I zarzuty kierowałabym  bardziej do konkretnych ludzi (którzy minęli się z powołaniem, albo nie mają odwagi powiedzieć: " potrzebuje Pan/Pani kogoś mądrzejszego ode mnie" , a nie nurtów takich czy innych.

Od dobrego terapeuty czuć zaangażowanie, nie chowa się za dystansem - ( jest to narzędzie pracy, a nie forma obrony przed szambem emocji klienta.)

Dobry terapeuta, nie trzyma sie  kurczowo założeń nurtu, a najważniejsze jest to, czy potrafi wejść w relacje z klientem - jeśli to potrafi, to może  dawać nawet najgorsze porady zyciowe z dupy - i nie ma to wtedy znaczenia. Leczy dobra relacja, której trudny  klient, zazwyczaj nie miał nigdy w swoim życiu. 

6 godzin temu, Gość Karola napisał:

Dla mnie jest trochę śliskie w terapiach 

 

Testowałas sobie juz ten autyzm, co Ci psychiatra zalecił?

 

 

Odnośnik do komentarza
56 minut temu, Gość Agu napisał:

Trudne jest do zaakceptowania dla kogoś z rozległymi brakami, że terapia wymaga czasu. Umiejętność terapeuty w takiej patowej sytuacji, (gdzie wiadomo że klient będzie narzekał/cierpial kolejny rok/dwa... Jest obsłużenie jego frustracji, przy jednoczesnym nie daniu się jej pochłonąć.)

Więc dla rozwoju osobistego to czas stracony i lepiej go poświęcić na aktywne szukanie rozwiązania swoich problemów, lepsze poznawanie siebie i nawiązywanie kontaktów z ludźmi.

Godzinę temu, Gość Agu napisał:

To z czym się zgodzę, to ze terapeutów z talentem do rozległych ( naprawdę cięższych) problemów, wcale nie ma od zatrzęsienia..I zarzuty kierowałabym  bardziej do konkretnych ludzi (którzy minęli się z powołaniem, albo nie mają odwagi powiedzieć: " potrzebuje Pan/Pani kogoś mądrzejszego ode mnie" , a nie nurtów takich czy innych.

Często mi tak odpowiadali i tylko psychodynamiczni mówili, że pomogą ale terapia polegała na rozmowach o niczym. Każdy terapeuta stawał się kolejnym kumplem ale nic z tego nie wynikało.

Godzinę temu, Gość Agu napisał:

To z czym się zgodzę, to ze terapeutów z talentem do rozległych ( naprawdę cięższych) problemów, wcale nie ma od zatrzęsienia..I zarzuty kierowałabym  bardziej do konkretnych ludzi (którzy minęli się z powołaniem, albo nie mają odwagi powiedzieć: " potrzebuje Pan/Pani kogoś mądrzejszego ode mnie" , a nie nurtów takich czy innych.

Na czym polega wyższość tej relacji nad pozostałymi? Wiele problemów nie zależy od tego.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Javiolla napisał:

Dlaczego najgorszy?

Nie jest oparty na samodoskonaleniu się i szukaniu rozwiązań tylko na budowaniu relacji z terapeutą. Idąc na terapię szukałem konkretnych rozwiązań i nikt nie ostrzegał, że to nie na tym polega. W terapii poznawczo behawioralnej przynajmniej doszedłem do granicy tej metody, która przy tym była dla mnie w pełni zrozumiała. Chodziłem też na terapie w mniej znanych nurtach i chociaż trwały krótko, wniosły coś korzystnego do mojej percepcji.

Odnośnik do komentarza

Tez mi nie pomaga. Nie mam pozytywnych wspomnien, dawne poglądy i to co tworzyło moje ego rozpadlo sie dawno temu i najprawdopodobniej nie powstanie juz nic pozytywnego. Chce wiedziec jak byc nowa soba i nie myslec starymi schematami a jest coraz gorzej i z kazda chwila jest we mnie mniej siebie. Coraz bardziej nie wiem kim jestem.

Odnośnik do komentarza
Gość HansHans11

Kiedyś uczestniczyłem w jednej terapii i powiem wam, że moim zdaniem to bardziej tak naprawdę ma za zadanie "ulżyć" człowiekowi poprzez zwierzenia niż rzeczywiście pomóc. Niemal każdy ma potrzebę się zwierzyć z problemów, a wiadomo... terapeuta nie wyśmieje i nie zdołuje jeszcze bardziej głupimi tekstami jak często ma to miejsce po zwierzaniu się "przyjaciołom".

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość HansHans11 napisał:

Kiedyś uczestniczyłem w jednej terapii i powiem wam, że moim zdaniem to bardziej tak naprawdę ma za zadanie "ulżyć" człowiekowi poprzez zwierzenia niż rzeczywiście pomóc.

.

Na psychodynamiczna cznej jest coś czego klient nie kontroluje: praca z nieświadomym, z tym co obłożone jest mega silnymi mechanizmami  obronnymi i co wymaga czasu żeby puściło. (Wiec to "niby gadanie o wszystkim i niczym" ma też inna warstwę...niedostrzegalna z percepcji klienta, bo nieświadoma...

I " To" nie puszcza intelektualnymi dywagacjami, dlatego dobry terapeuta nie traci zbytnio na nie czasu ?

6 godzin temu, Gość Lena napisał:

 to co tworzyło moje ego rozpadlo sie dawno temu i najprawdopodobniej nie powstanie juz nic pozytywnego. .

Powstanie, bo życie nie znosi próżni.

Terapia polega na dezintegracji im głębszy problem tym bardziej totalnej i dotkliwej.Pozwolenie sobie na dezintegrację i przetrwanie jej ( niewątpliwej ch,j,zy, to juz dużo bo oznacza że to co stabilizowało chore puszcza)

...nie da się tego procesu " kontrolować" bo rozpada/ dezintegruje się to co kontroluje -czyli umysł, który ma strasznie dużo do powiedzenia na każdy temat.

Atakowanie terapii to jest standard, naprawdę ?

 

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość Agu napisał:

(Wiec to "niby gadanie o wszystkim i niczym" ma też inna warstwę...niedostrzegalna z percepcji klienta, bo nieświadoma...

I " To" nie puszcza intelektualnymi dywagacjami, dlatego dobry terapeuta nie traci zbytnio na nie czasu 

Tylko że rozmowa to intelektualne dywagacje albo emocjonalne pierdoły. Najwięcej w sferze dezintegracji wnosi szczera autorefleksja i intelektualne drążenie swoich przekonań zadawaniem sobie pytań na ich temat i szukaniem kontrprzykładów. Ze strony innych pomagają proste zdania i pytania dotyczące tych przekonań.

4 godziny temu, Gość Agu napisał:

Powstanie, bo życie nie znosi próżni.

Terapia polega na dezintegracji im głębszy problem tym bardziej totalnej i dotkliwej.Pozwolenie sobie na dezintegrację i przetrwanie jej ( niewątpliwej ch,j,zy, to juz dużo bo oznacza że to co stabilizowało chore puszcza)

...nie da się tego procesu " kontrolować" bo rozpada/ dezintegruje się to co kontroluje -czyli umysł, który ma strasznie dużo do powiedzenia na każdy temat.

U mnie przez 15 lat nie powstało. Życie uwielbia prowizorkę.

4 godziny temu, Gość Agu napisał:

Atakowanie terapii to jest standard, naprawdę ?

Bo standardem jest to że nie działa :D

Odnośnik do komentarza

15 lat? Obawiam sie ze u mnie tez tak będzie i nic sie samo nie ułoży. Im dłuższa depresja tym mniejsza szansa na wyleczenie.

Na terapii wchodzę na siłę w role spoleczne, w których potrafię funkcjonować. Kiedyś chcialam zrozumieć co kryje się pod tymi maskami ale nie ma tam niczego oprocz pustki. Nie potrzebuję relacji z terapeutą bo mam od tego przyjaciółki ale one mają podobne problemy.

Odnośnik do komentarza
19 godzin temu, Gość Agu napisał:

Testowałas sobie juz ten autyzm, co Ci psychiatra zalecił?

Jestem w trakcie tego procesu. Nie jest on jakiś krótki bo uwzględnia kilka godzin rozmów ze mną o mnie, jakieś testy do wypełnienia, wyniki badań krwi, EEG, jakieś opinie od neurologa i psychiatry, do tego wywiad z kimś z rodziny, aktualny partner. Dobrze też zebrać wywiad lub jakąś dokumentację od pedagogów/nauczycieli szkolnych z moich pierwszych lat edukacji. 

Aczkolwiek na terapii grupowej jestem i widzę jak bardzo jestem inna od tych ludzi. W ogóle nie rozumiem tego co odczuwają i czemu robią to tak zauważalnie. 

Odnośnik do komentarza
Gość Pseudoporada z pupki
50 minut temu, Gość Lena napisał:

15 lat? Obawiam sie ze u mnie tez tak będzie i nic sie samo nie ułoży. Im dłuższa depresja tym mniejsza szansa na wyleczenie.

Nie martw się kochanie, będzie dobrze, wszystko SIĘ ułoży.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Lena napisał:

15 lat? Obawiam sie ze u mnie tez tak będzie i nic sie samo nie ułoży. Im dłuższa depresja tym mniejsza szansa na wyleczenie.

Dalej się oszukujesz. Nie będzie żadnego wyleczenia. To nie wizyta u lekarza, który zresztą też nic nie poradzi na większość poważnych chorób. Demokracja ani system też nie pomogą tylko wydoją Cię jak krowę albo dadzą Ci okazję. Szczęśliwi ludzie są zaburzeni i wkręcają sobie różne rzeczy żeby stymulować ego i układ nagrody. Widzisz dlaczego inni z Tobą są i zdajesz sobie sprawę z tego, że gdyby nie niedostatek to do niczego by Cię nie potrzebowali.

Widząc, że inni się oszukują lepiej niczego im nie tłumaczyć. Terapeuta wciela się w osobę, której w końcu i tak nie warto wyjaśniać zwłaszcza że musi być bo to jego praca.

Odnośnik do komentarza
34 minuty temu, Gość Dariusz napisał:

Dalej się oszukujesz. Nie będzie żadnego wyleczenia. To nie wizyta u lekarza, który zresztą też nic nie poradzi na większość poważnych chorób

Niby czemu się oszukuję? Przecież napisałam że nic się nie ułoży a im dłuzsza depresja tym mniejsza szansa że kiedykolwiek się wyleczę. To nie choroba tylko zbyt trzeźwe doświadczanie rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Karola napisał:

Jestem w trakcie tego procesu. Nie jest on jakiś krótki bo uwzględnia kilka godzin rozmów ze mną o mnie, jakieś testy do wypełnienia, wyniki badań krwi, EEG, ...
 

Brzmi profesjonalnie, fajnie że psychiatra zwrócił na to uwagę.

2 godziny temu, Gość Karola napisał:

.Aczkolwiek na terapii grupowej jestem i widzę jak bardzo jestem inna od tych ludzi. W ogóle nie rozumiem tego co odczuwają i czemu robią to tak zauważalnie. 

Ale tak inni że Cię "nosi" od  frustracji czy tak "inni" że Cię to nudzi i powiewa ? ?

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Lena napisał:

Niby czemu się oszukuję? Przecież napisałam że nic się nie ułoży a im dłuzsza depresja tym mniejsza szansa że kiedykolwiek się wyleczę. To nie choroba tylko zbyt trzeźwe doświadczanie rzeczywistości.

Zależy jak na to spojrzysz. Sama przyznałaś, że doświadczasz dezintegracji. Jakie znaczenie ma malejąca szansa skoro i tak uważasz, że teraz jest zerowa? Zerowe szanse nie mogą zmaleć :) Może się nie oszukujesz ale popełniłaś błąd z punktu widzenia logiki.

Odnośnik do komentarza

Oj mózgu, mózgu, znów te Twoje teoryjki ?. I znów na siłę wciskasz tu swoją logikę. Znów ktoś Cię zdyskredytuje a Ty znów zmienisz po raz kolejny nick. I tak pewnie do oporu, bo ja to się nawet nie łudzę że cokolwiek się u Ciebie zmieni. Ale żeby nie było że jestem niemiła czy co to dodam że to jest tylko i wyłącznie Twoja sprawa. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Dariusz napisał:

Zależy jak na to spojrzysz. Sama przyznałaś, że doświadczasz dezintegracji. Jakie znaczenie ma malejąca szansa skoro i tak uważasz, że teraz jest zerowa? Zerowe szanse nie mogą zmaleć :) Może się nie oszukujesz ale popełniłaś błąd z punktu widzenia logiki.

Ciągle popełniam takie błędy. Sama nie wiem po co napisałam o malejących szansach. Doświadczam dezintegracji ale to nie choroba. Być może jest nią nieumiejętność ponownej integracji i to dlatego skoro nie udało się po 5 latach to po 25 też sie nie uda. Mimo tego będę chodziła dalej na terapię nawet jeśli tylko po to żeby mieć pewność że na mnie nie działa.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...