Skocz do zawartości
Forum

Co robić? Jestem zazdrosny o własnego syna :(


Gość zazdrosny_89

Rekomendowane odpowiedzi

Gość zazdrosny_89

Witam.
Długo zwlekałem z tym żeby tu o tym napisać bo ciężko przyznać mi się do tej zazdrości którą czuję w środku, ale coraz częściej łapię się na tym że jestem zazdrosny o swojego własnego syna ?
Zdaję sobie sprawę z tego że miłość do partnera i do dziecka to zupełnie inne rodzaje miłości, ale mam wrażenie że po urodzeniu naszego syna stałem się dla swojej żony mężczyzną numer dwa. Odkąd tylko się urodził stał się jej oczkiem w głowie, ciągle go przytula, nosi na rękach, dają sobie z synem ciągle buziaki, ciągle mówi do niego "kochanie", jaki jest piękny, zdolny itp. A żeby tego było mało nasz syn który w tym roku skończy już 4 latka również ogromnie faworyzuje mamę, ciągle chce się do niej przytulać, ciągle daję jej buziaki, a kiedy przytulamy się razem z żoną często stara się nas rozdzielić. Zdaję sobie sprawę z tego że to normalna, naturalna faza u małych chłopców (tzw kompleks Edypa) że to mama jest teraz najważniejsza, że jest jego największą miłością, ale zauważyłem że mojej żonie bardzo pochlebiają te wielkie wyznania miłości i wielka miłość syna i póki co widzę że nie zamierza z tym nic robić, a według mnie powinna bo według mnie odpychając mnie na bok i mówienie synowi że to on jest najważniejszy nie tylko krzywdzi tym mnie, ale boję się że skrzywdzi też jego bo powinna mówić mu że syn nie ma szans na małżeństwo z mamą, że mama ma już męża czyli mnie i że to po prostu niemożliwe a nie zachowywać tak jak ona, do tego często mówi do niego "tylko na Ciebie mogę liczyć" ? To nie jest tak, że ja syna nie kocham. Oczywiście że go kocham, w końcu to moje dziecko, ale czuję się momentami poszkodowany ?  Często sam muszę się dopominać o przytulenie czy o głupiego buziaka ? Dodam jeszcze że często pozwala naszemu synowi spać z nami który kładzie się wtedy oczywiście obok mamy, a wtedy żona przytula się do niego, a nie do mnie. I szczerze to sam już nie wiem - czy to ja przesadzam? Bo sam też kocham bardzo naszego syna (pomimo że często jestem o niego zazdrosny) ale ja przynajmniej nie zapominam o naszej wspólnej relacji z żoną, a ona najwidoczniej już tak i bardzo mnie to boli... Czy powinienem z nią o tym porozmawiać? Już kiedyś nawet zacząłem ten temat to powiedziała tylko że powinienem się cieszyć, że kocha syna i że tak często się nim zajmuje i mnie odciąża. Proszę powiedzcie mi co mam zrobić bo problem momentami staję się to już dla mnie nie do zniesienia... ?

Odnośnik do komentarza

zapytajcie w przedszkolu, jak oduczyć dziecka spać z rodzicem. Podobno tam można się nauczyć wszystkiego, co człowiek powinien wiedzieć o życiu. Choć wiem, że 4-latki sypiają z mamami. Żona pewnie jest tak zarobiona, że nie ma na nic siły. Odciąż ją, jeśli tego nie robisz.:)

Odnośnik do komentarza

Masz słuszne obawy, ona nie kocha, a zakochała się w synu, wychowa maminsynka, nie odetnie pępowiny i chłopak będzie miał problemy z kobietami, bo mama zawsze będzie najważniejsza. 

Widzę, że masz za małą siłę przebicia w małżeństwie, dlatego obawiam się że rozmowa nie przyniesie rezultatu. 

Dlatego jedynym rozwiązaniem jest jak najszybsze postaranie się o rodzeństwo. 

Odnośnik do komentarza

Witaj, mam podobne zdanie jak wyżej.

Żona się zakochała w synu. Ty poszedłeś w odstawkę. Czy dziecko było wyczekane długo?

Rozmowa może nic nie dać bo po opisie sądzę że to już przeszło w problem. Ona niestety tego tak nie widzi.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
Gość zazdrosny_89
10 minut temu, laurette napisał:

Czy dziecko było wyczekane długo?

Tak, dość długo staraliśmy się z żoną o dziecko, ale kiedy już zaszła w ciąże obydwoje byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, obydwoje chcieliśmy mieć dziecko dlatego nasz synek był długo wyczekiwanym, chcianym i od początku bardzo kochanym przez nas dzieckiem.

Zapomniałem jeszcze dodać wcześniej, że moja żona często ma wyrzuty do mnie kiedy wymagam czegoś od naszego syna i mówi że mam nie przesadzać, ale nie uważam żebym przesadzał. Czy to coś złego że wymagam od synka żeby posprzątał swój pokój lub żeby pozbierał po sobie zabawki? Według mnie takich rzeczy dziecko powinno się uczyć od samego początku a nie je wyręczać do czego moja żona również widzę ma skłonności. Zresztą tak samo jest kiedy zdarzy mi się zwrócić naszemu synowi uwagę. Czy to coś złego jak czasem powiem synowi kiedy widzę że jest późno a on dalej ogląda jakąś bajkę (oczywiście leżąc zadowolony u żony na kolanach) że powinien już iść spać albo żeby nie jadł chipsów lub ciastek przed kolacją? Oczywiście według mojej żony to ja zawsze przesadzam i wszystko co nie powiem jest źle, ona nie widzi problemu i pozwala mu na wszystko. Czasem czuję się zły bo to również moje dziecko i chyba mam prawo uczestniczyć w jego wychowaniu? Szczególnie że chciałbym go dobrze wychować i przede wszystkim tak żebym mógł być dumny z syna a żona niestety bardzo mi to uniemożliwia, nie dość że pozwala synowi na wszystko to zachowuje się jakby chciała go przed wszystkim chronić. Dodam jeszcze że staram się uczestniczyć w wychowaniu syna jak tylko mogę, często też go przytulam i mówię mu że bardzo go kocham ale czasami mam wrażenie że na nic to wszystko jeśli dalej sytuacja będzie wyglądać tak jak wygląda. Bo miłość do dziecka miłością, ale brakuje mi czasem naszej romantycznej miłości małżeńskiej i romantycznych chwil spędzonych wspólnie razem... Ostatnio nawet proponowałem żonie wyjazd tylko we dwoje, ale ona powiedziała że dziecka nie zostawi na tydzień czy dwa, a ja się pytam czy coś by się stało gdyby nasz synek został u babci przez tydzień czy dwa? Coraz częściej mam odczucie że mojej żonie już po prostu na mnie nie zależy i że już mnie nie kocha, sam nie wiem, może to złe wrażenie (mam nadzieję) ale tak się momentami właśnie czuję bo ja zrobiłbym dla niej wszystko a sam się muszę praktycznie zawsze prosić o jakikolwiek najmniejszy, najdrobniejszy gest z jej strony :/

Odnośnik do komentarza

Nie to, że Ciebie nie kocha, ale jest tak zafiksowana na dziecko, jakby to była zabawka, dziecko to nie własność rodzica. 

Przy dziecku nie powinniście wzajemnie zwracać sobie uwagi, a tylko wtedy jak dziecko nie słyszy. Powinniście ustalić kompromis co do wychowania dziecka. 

Musisz więcej zajmować się dzieckiem i bronić swoich racji, ale jak wziąłeś sobie tak dominującą żonę, to będzie ciężko. 

My tu w niczym nie jesteśmy w stanie Ci pomóc, wszystko w Twoich rękach. 

18 minut temu, Gość zazdrosny_89 napisał:

ale tak się momentami właśnie czuję bo ja zrobiłbym dla niej wszystko

I to jest błąd, bo ona to wykorzystuje, żebyś chodził na jej pasku... I tak jest że wszystkim, więc się nie dziw, że nie liczy się z Twoim zdaniem w wychowaniu dziecka. 

Czyli Ty jesteś w niej zakochany cały czas, a ona "tylko" Cię kocha, a zakochana jest w synu, taka to jest różnica, którą odczuwasz. 

Odnośnik do komentarza
45 minut temu, Gość zazdrosny_89 napisał:

Czy to coś złego że wymagam od synka żeby posprzątał swój pokój lub żeby pozbierał po sobie zabawki?

Masz prawo a nawet obowiązek tego wymagać i tego uczyć. Sam widzisz czarno na białym jak żona syna traktuje.. trzyma go już niemalże pod kloszem. Jak ta relacja pójdzie dalej to naprawdę syn będzie tylko mamusi.

Tylko jak żonie dosłownie otworzyć oczy?

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
25 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Czyli Ty jesteś w niej zakochany cały czas, a ona "tylko" Cię kocha, a zakochana jest w synu, taka to jest różnica, którą odczuwasz. 

To też jest prawda. Żona jest obecnie zafiksowana na punkcie dziecka. I to jej przesłania cała resztę w tym Ciebie. Widocznie jej to nie przeszkadza. Ale już o twój komfort się nie martwi, gdyż są sprawy rangi "wyższej". No tak to może wyglądać z boku.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Zazdrosny, nie chcę Cię straszyć, ale to już ostatni dzwonek, żeby syna zupełnie nie zepsuć i nie stracić. Twoja żona bezmyślnie i w zaślepieniu zmierza ku przepaści. Uważam, że powinieneś z nią rozmawiać, ale nie w obecności syna. Uświadomić jej, że jako rodzice powinniście grać jedne skrzypce, że ona swoją nadopiekuńczością, a także lekceważeniem Twoich zasad wyrządza dziecku krzywdę. Brakuje Ci stanowczości i dlatego jesteś na przegranej pozycji. 4-letniemu dziecku dajecie chipsy???

Za jakiś czas, gdy synek mamusi wejdzie na głowę, ona będzie szukała ratunku u Ciebie. Najpierw go rozpuści, a konsekwencje przerzuci na Ciebie, tak często bywa. Zobaczysz jak dozna amnezji, gdy przypomnisz o co walczyłeś kilka lat wcześniej. Rozmawiaj z nią do bólu, kup jakieś mądre książki na ten temat i daj jej do czytania, w ostateczności zaproponuj terapię.

Rozmawiaj też o Was, o jej oddaleniu, o tym, co czujesz. Pomysł z wyjazdem ok, ale nie na tak długo. Też nie zostawiłabym dziecka na dwa tygodnie, nawet na tydzień, ale na weekend, czemu nie?

Jest jeszcze ostateczne rozwiązanie. Po wielu bezskutecznych rozmowach, mówisz żonie wprost, że nie masz już siły walczyć z wiatrakami, patrzeć jak marnuje dziecko, być tylko bankomatem, traktowanym jak mebel, albo nawet wróg i choć kochasz syna, wiesz, że nie masz szans walczyć z nią i jej zaślepieniem, dlatego rozważasz możliwość rozstania. Będziesz też rozpieszczał syna w czasie weekendowych spotkań, ale konsekwencje braku wychowania i dyscypliny niech ponosi mamusia i niech nie szuka w przyszłości ratunku u Ciebie jeśli teraz ma w d***e Ciebie i Twoje rady. Powiedz, że oddaliła się od Ciebie, a Ty jesteś już zmęczony tą sytuacją i może lepiej byłoby się rozwieść?

Jeśli rozegrałbyś dobrze taką rozmowę, to może wstrząs jakiego dozna żona spowoduje, że wreszcie zacznie myśleć i słuchać tego, co mówisz. Jeśli Cię kocha, to nie będzie chciała rozstania, wpadnie w panikę, ale jeśli bez emocji zgodzi się na rozstanie, tzn, że naprawdę przestała Cię kochać i zupełnie jej na Tobie nie zależy. W takim wypadku tym bardziej niczego nie wywalczysz.

 

 

Odnośnik do komentarza

takie rzeczy, jak sprzatanie czy ogladanie bajki ustala sie miedzy soba a nie przy dziecku. Bo inaczej dziecko ma wode z mogu, kiedy mama pozwala nadal ogladac bajke a Ty nie. Sprzatac mozna z dzieckiem, kierujac nim. Ono tez sie tego samo nie nauczy. Musi zobaczy na czym polega sprzatanie.

Odnośnik do komentarza

Oczywiscie, ze wyjazd we dwoje to najpierw tylko weekend aby ona nauczyła sie odcinac pępowinę. Wyjazd musi byc przyjemny, możesz często podkreslac, ze to takie wspaniałe dla Ciebie jesli Ty  się caly mozesz jej ofiarowac i czujesz, ze ją masz własnie dla siebie. Wczesniej ustalamy, ze nie dzwonimy do babci aby sie dowiedziec czy synek marudzil przy kolacji albo przed snem popłakiwal z tesknoty za Wami. Wiadomo, ze gdyby działo sie cos naprawde niepokojącego to babcia sama by dzwonila. Oczywiscie wyjazd niezbyt daleko, aby jej psychika dobrze znosiła mysl, ze jakby co, to szybko jestescie u synka. Planowanie dalekiego i dlugiego wyjazdu od początku, jest bez sensu, bo zona będzie zestresowana tym, ze nie widzi dziecka i nie będzie sie cieszyła wyjazdem tylko będzie podminowana, wiec i Ty nie będziesz mial zadnej radosci ze wspólnych chwil.

W kwestii wychowywania, sprzatania zabawek, lamania przepisow zywieniowych, pór chodzenia spac itp. Oczywiscie wszystkie zasady lepiej ustalac za plecami synka, aby on nie wykorzystywał Waszej róznicy zdań. Najpierw przy wyłuszczaniu swoich zasad rozmawiaj spokojnie, zwracaj uwagę żartobliwie, ze ona wybrała sobie Ciebie za męza, bo ze swoimi przyzwyczajeniami byles dobrym kandydatem na partnera na całe życie. I doskonale pamiętasz, ze Twoi rodzice stosowali pewne stałe reguly gry, pewien rodzaj dyscypliny i jak ona taka delikatna, to niech obmysla uczenie tej dyscypliny poprzez zabawe (np do dobranocki jest 20 min i zakladam sie, ze w tym czasie nie zdązysz posprzatac swojego pokoju- itp- potem przyjemne zdiwienie, ze jednak synek jest bystry i szybki). Jesli nie bedziecie wprowadzali pewnych regul, to faktycznie jako jedynak wyrosnie na maminsynka i manipulatora. 

Jesli bedzie oporna na takie bardziej kulturalne zwracanie uwagi ,to po prostu aferami, klotniami, szczególnie poza plecami dziecka (cały wieczór z glowy, bo wychowujemy nie dziecko. bo ono poszło spac, a żonę)- ze w podstawowych sprawach bedzie jak Ty chcesz, bo to jest Twoj syn i nie zamierzasz sobie wychowac nierzetelnej, leniwej osoby ,z ktora cięzko wszystkim isc przez życie. Nie życzysz sobie aby w sytuacji, gdy Ty wydajesz polecenie, komentowala, ze Ty przesadzasz a syn to slyszał. Ma wykonac polecenie i jeszcze ona go powinna do tego zachęcic, bo tylko w taki sposob dziecko uczy sie, ze ktos, cos ,w życiu od niego wymaga i trzeba sie podporzadkowac. Zapytaj czy chce aby kazde polecenie przedszkolanki, nauczyciela bylo dla niego trudnoscią nie do przebycia, bo w domu dziecko nie zauwazylo, ze kiedy sa zarty i zabawa to jest to mily czas, ale kiedy jest czas na spręzanie sie, to trzeba sie do tego wpasowac.

Yonka ma racje- moze jakies psychologiczne ksiazki? Moze jakies przyklady z otoczenia, gdzie juz male dzieci chowane sa w sensownym rygorze, w sensownych ramach co i kiedy wolno a kiedy trzeba usłuszec i wykonac uwagi kazdego rodzica? Natomiast ja nigdy w zyciu nie grozilabym rozwodem. Podwazanie kompetencji zony,ciagle i konsekwentne krytykowanie jej za zbyt miekkie wychowywanie syna, uzmysławianie jej, ze chowa ciapę i manipulanta juz wlasciwie dosc jasno daje do zrozumienia, ze kochana żona jednak podoba sie męzowi w ograniczony sposób, przynajmniej nie w kazdym aspekcie. 

Tyle, ze faktycznie trzeba byc dosc twardym . Po takiej akcji, jednej , drugiej, trzeciej nie mozna sobie pozwolic aby to zona udawała obrazoną na Ciebie. Jesli nie chce Twoich uwag przyjać w spokoju, zastanowic sie nad tym co mówisz, skorygować swoje postepowanie, tylko wchodzi w rolę obrazonej .To Ty musisz byc jeszcze bardziej urażonym i niezadowolonym, ze ona nie rozumie Twoich słow. To jest dośc powazna walka. Poniewaz teraz przewinienia dziecka są znikome, tyle, ze Ty nie masz prawa ich korygowac i w postępowaniu żony syn to czuje. Schody zaczynaja sie jak jest w domu nastolatek z buzujacymi hormonami, ktory zaczyna sie czuc silny, bo np trenuje sporty walki, podwaza wartosci prezentowane przez starsze pokolenie i zaczyna wprowadzac swoje zasady. Kobieta wtedy ma łagadzącą role, ale facet, ojciec musi byc twardy, nieustepliwy i wymagający. Niektóre nastolatki dorastają tylko denerwująco, ale czasem w domach sa dantejskie sceny, bo niestety jest to sparowanie sie dwóch samców. I dla wlasnego dobra kobieta musi zrozumiec, ze sila jej męza pokazuje synowi wlasciwą drogę.

Jesli teraz nie podejmiesz zabawy w to, ze Twoje zdanie tez sie liczy w wychowywaniu syna, to skazujesz sie z czasem na wykluczenie swojej roli w jego wychowaniu. Czasem faceci muszą za chlebem jechac w swiat a kobieta samotnie chowa dzieci. Pomaga jej w osiagnięciu celu zarówno milosc i tesknota dziecka za ojcem jak i jego autorytet w domu. Ojciec poniewaz jest nieobecny to robi sie wspólnie cos z czego tata bedzie dumny jak przyjedzie, lub nie robi sie czegos aby go nie zasmucic. Nieobecny tata to tez troche taki straszak.Tyle, ze musi byc wazny w tym domu. Wazny dla kobiety jak  i ich wspólnych dzieci. I Ty to sobie musisz wypracowac. Powodzenia.

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...