Skocz do zawartości
Forum

Czy- waszym zdaniem - jestem socjopatką?


Gość Pharmakis

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Pharmakis

Witajcie. Wiem, że nie jestem żadnym psychologiem ani psychiatrą, lecz podejrzewam u siebie socjopatię. Zacznę może od tego że nie potrafię współczuć. A konkretniej - współczuję bardzo rzadko i jak już to nie jakoś wyjątkowo mocno. Może opiszę moją sytuację. Mam kochającą matkę, mimo że za czasów mojego dzieciństwa byłyśmy bardzo biedne, to moja matka starała się, abym zawsze miała co zjeść, bym miała ubrania, podręczniki, leki, zabawki itp. Często mówiła ( i mówi nadal) jak bardzo mnie kocha, że jestem piękna, mądra, dobra. Lecz, mimo wszystko, jest bardzo nerwową osobą. Krzyczała na mnie dość często i krzyczy nadal, myślę, że ma nerwicę ale, jak już pisałam, nie jestem psychiatrą więc nie mogę tego na sto procent stwierdzić. Mimo jej wad sądzę, że jest dobrą osobą a już na pewno lepszą niż ja. Można powiedzieć że jest ona jednym z moich wzorów do naśladowania. Poza matką mam też oczywiście ojca, który jest alkocholikiem. Z jednej strony czuję do niego sympatię, z drugiej- go nie cierpię. A dokładniej- lubię go gdy jest daleko, nie lubię- gdy jest blisko. Jest manipulantem, choć jego manipulacje są oczywiste, to są też skuteczne. Moja mama od kilku lat jeździ do Niemiec i pracuje tam jako opiekunka. Wyjeżdża na kilka miesięcy i wraca na kilka miesięcy. Jeszcze nie cały rok temu mieszkał z nami tata. Był w naszym mieszkaniu ok. 3 lata. Przez ten czas głównie pił, oglądał telewizję i prosił nas o pieniądze. Wiele razy chciałyśmy po prostu wyrzucić go na ulicę, a przynajmniej ja chciałam, lecz moja mama kilka miesięcy temu wpadła na inny pomysł i od tej pory ojciec mieszka w innym mieście. 

Od ok. 4 klasy podstawówki jestem tą dziwną dziewczyną której nikt nie lubi. Wcześniej też byłam nielubiana, lecz wtedy komunikowałam się w innymi. Przed pójściem do szkoły miałam dwie przyjaciółki, ale wszystkie wyprowadziły się do innych miast i zostałam sama. Nigdy nie wiedziałam jak rozmawiać z ludźmi w moim wieku. Przez większość nauczycieli byłam- i nadal jestem- bardzo lubiana, głównie dlatego że wiem jak się przy nich zachowywać. W stosunku do dorosłych zawsze jestem uprzejma, kulturalna, wręcz czarująca, a na lekcjach siedzę cicho i odzywam się wtedy, kiedy chcę się zgłosić do odpowiedzi lub gdy muszę się odezwać. Za to kompletnie nie wiem jak rozmawiać z ludźmi w moim wieku. Gdy wszystkie moje przyjaciółki się wyprowadziły, zaprzyjaźniłam się z upośledzoną dziewczyną. I nie jest to z mojej strony nieuprzejmość, tylko stwierdzenie faktu. Odziedziczyła tą chorobę po ojcu. Mimo że jej rodzina nie należy do najbogatszych, to była bardzo rozpieszczana i sądzę, że była ulubienicą matki wśród swojego rodzeństwa. Wpłynęło to też na to, jaka się stała. Była bardzo egoistyczna i chciała rozmawiać wyłącznie o sobie. Zanim się z nią zaprzyjaźniłam, przyjaźniła się ona z inną dziewczyną, którą znała od niemowlaka. Dziewczyna ta często wpadała do jej domu i bawiła się z nami. Nie będę ukrywała- byłam zazdrosna. Byłam- tą drugą- która nigdy nie będzie dla nikogo tą "najlepszą przyjaciółką". Tak się wtedy czułam. Potem nasze drogi się rozeszły i jestem z tego faktu zadowolona. W gimnazjum nie rozmawiałam praktycznie z nikim. Dokuczano mi- nie wiem czy mogę to nazwać znęcaniem się, ale czułam się wtedy bardzo samotna. Całe dnie po powrocie ze szkoły siedziałam w pokoju z zasłoniętymi roletami przed laptopem. W drugiej klasie gimnazjum chciałam przestać czuć się samotna. Byłam tak zdesperowana, że postanowiłam zaprzyjaźnić się Kamilą, moją znajomą podstawówki. Nie pamiętam jak, ale udało mi się to i przyjaźnię się z nią do dzisiaj. Lecz, tak jak w przypadku Laury, tutaj też jestem tą drugą, czy nawet trzecią. Możliwe że jest to moja paranoja po dokuczaniu w szkole, ale wydaje mi się, że Kamila patrzy na mnie z góry. 

Cóż, moje życie mniej więcej opisałam, więc przejdę do ważniejszych informacji. Mam zdiagnozowaną nerwicę lękową. Leczę się u psychiatry, ale żadne leki- nawet psychotropy- mi nie pomagają. 

Tego lata poszłam z mamą i z psem na spacer. Po drodze do pobliskiego parku zobaczyłam gołębia, który kulał i nie mógł latać. Zwróciłam na to uwagę mamie i zaproponowałam, byśmy wzięły go do domu. Zgodziła się. Nie pamiętam do końca dlaczego chciałam wziąć tego gołębia. Nie odczuwałam współczucia, a raczej ekscytację związaną z- choćby tymczasowym- posiadaniem nowego zwierzaka. Opiekowałyśmy się tym gołębiem przez jakiś czas, nie pamiętam konkretnie jaki. Któregoś dnia siedziałam przy komputerze i zauważyłam że coś złego dzieje się z gołębiem. Zaczął wymiotować jakimś białym płynem. Powiedziałam o tym mamie, ale nie zdążyłyśmy nic zrobić, gdy gołąb nagle umarł. Moja mama płakała a ja nie czułam nic. Wiedziałam że powinnam czuć smutek, bo byłam do niego przywiązana, ale czułam pustkę. Nawet skakałam przez chwilę po domu, do dziś nie wiem dlaczego. Potem przyszła Kamila, a ja jakby nigdy  nic śmiałam się oglądając serial, mimo że było to tego samego dnia. Moja matka byłą na mnie wściekła i mówiła że jestem bez uczuć, i próbowała mi nawet wmówić że to ja zabiłam tego gołębia. Płakałam, ale nie dlatego że czułam się winna, a dlatego że bałam się że matka mnie znienawidzi. Wmawiałam jej że płaczę dlatego, bo czuję żal po śmierci gołębia. Kamila mi uwierzyła i razem udało nam się przekonać moją matkę, że zachowywałam się tak po jego śmierci pod wpływem szoku.

W sierpniu po raz pierwszy związałam się z chłopakiem. Zakochał się we mnie bardzo mocno, za to ja go nie kochałam. Byłam z nim chyba dlatego, że byłam ciekawa jak to jest być w związku. Wmawiałam sobie, że potrzebuję czasu, że w końcu go pokocham, lecz w grudniu zrozumiałam, że to nie ma sensu i z nim zerwałam. Byłam uprzejma, ale stanowcza i odmówiłam, gdy zaproponował mi przyjaźń zamiast związku. Zrobiłam to przez internet, mimo że doskonale wiedziałam, że nie wolno tak robić. Po prostu stchórzyłam.

Od dzieciństwa kłamię. Niekoniecznie dlatego że muszę, ale raczej ze strachu przed konsekwencjami. Kłamię i manipuluję innymi na każdym kroku. Nie czuję z tego powodu większych wyrzutów sumienia. 

To chyba wszystko. Proszę tylko darować sobie komentarze o tym, jaka to ja nie jestem zła, bo zdaję sobie sprawę, że coś jest ze mną nie tak i chcę się dowiedzieć co. Proszę tylko o opinię czy waszym zdaniem jestem socjopatką a jeśli tak, to co może być tego przyczyną. Z góry dziękuję za wszystkie odpowiedzi

Odnośnik do komentarza

Trudno stwierdzić ale myślę że nie do końca. Twoje zachowanie po części może wynikać z ciężkości środowiska w którym dorastałaś. Manipulacje...odwieczny problem który dopiero mógłbym ocenić jakbym wiedział kogo, jak i po co zmanipulowałas. Chociaż mam specyficzne zdanie w tej kwestii...manipulacje które nikomu w niczym nie szkodzą traktuje o wiele lżej niż takie poważne nastawione na korzyść lub czyjąś krzywdę. 

A to skakanie po śmierci ptaka ?

Hmm wysune teraz śmiała tezę. Masz z jakiegoś powodu zablokowane odczuwanie emocji. Zakładam że to też przez ciężkie środowisko nauczyłaś się że lepiej nie okazywać emocji gdyż zawsze pewnie obracało się to przecież tobie.

A samo skakanie ? No cóż czułaś jakąś emocje ewidentnie...tylko albo nie mogłaś jej poczuć lub zwyczajnie nie chciałaś.

Odnośnik do komentarza
Gość Pharmakis

Dziękuję za odpowiedź. Sama podejrzewałam że mam zablokowane odczuwanie emocji. Z okresu gimnazjum sama pamiętam może dwie sytuacje, a resztę wiem z opowieści mamy, która mówiła że bardzo często wracałam ze szkoły zapłakana. Podejrzewałam wcześniej, że może mój umysł blokuje w jakiś sposób wspomnienia które mogłyby mnie wpędzić w załamanie, może w taki sam sposób blokuje moje emocje? Wiem że to brzmi głupio, ale zastanawiam się nad tym już od jakiegoś czasu. O socjopatię podejrzewam siebie dopiero od niedawna

Odnośnik do komentarza

No to trzeba teraz wnioski z tego wyciągnąć. Na takie zmiany to polecam zmianę środowiska. Nowa szkoła, nowi znajomi etc. Bo w starych środowiskach masz już przypięta łatkę i nie zmienisz już nic.

No to teraz uproszcze znowu sprawę i zadam pytanie...czy chcesz wrócić do normalnego odczuwania emocji z plusami i minusami tego ? Będą dni dobre jak i złe, takie że nie będziesz chciała nic znowu czuć. 

Odnośnik do komentarza
Gość Pharmakis

Sama nie wiem. Boję się, że jeśli zacznę odczuwać wszystko tak jak inni, to wpadnę w depresję albo będę miała jakieś inne zaburzenie. Są dni, kiedy naprawdę chcę czuć jak wszyscy inni, ale zdarzają się i takie dni, kiedy nie przeszkadza mi moja inność. Z drugiej strony obawiam się, że jeśli się nie zmienię, to nigdy nie będę lepszą osobą .Szczególnie ostatnio czuję się jakby coś w moim życiu zaczęło się zmieniać tylko sama nie wiem co

Odnośnik do komentarza
Gość Pharmakis

Przepraszam jeśli nie odpowiem w ciągu następnych dwóch godzin, ale wybieram się na rower. Dziękuję za pomoc. Nakierował mnie Pan na jakiś trop, choć sama nie wiem jeszcze co z tego wyniknie.

Odnośnik do komentarza

No więc jak zaczniesz czuć to depresję to ja ci gwarantuje...w najlepszym wypadku tylko depresję. Okres adaptacyjny jest ciężki i trudny i wiele osób się wtedy poddaje. 

Ale najważniejsze to aby mieć świadomość że nie ma emocji dobrych czy złych. Są tylko emocje to my wybieramy jakie one dla nas będą. Ale trzeba czuć wszystkie bo blokowanie ich na dłuższą metę powoduje straszny rykoszet.

Odnośnik do komentarza
Gość max mario

Lepiej mówić jak jest i mieć przes.rane za dosadna i bezpośrednia ocenę otaczającej rzeczywistości czy lepiej mówić, że "dobra ściema to podstawa" i mieć ugrane to co się chce. Ludzie nie lubią szczerości. 

Odnośnik do komentarza

Socjopatka nie zadałaby takiego pytania. Nie miałaby takich rozterek.

8 godzin temu, Gość Pharmakis napisał:

Moja matka byłą na mnie wściekła i mówiła że jestem bez uczuć, i próbowała mi nawet wmówić że to ja zabiłam tego gołębia. Płakałam, ale nie dlatego że czułam się winna, a dlatego że bałam się że matka mnie znienawidzi. Wmawiałam jej że płaczę dlatego, bo czuję żal po śmierci gołębia. Kamila mi uwierzyła i razem udało nam się przekonać moją matkę, że zachowywałam się tak po jego śmierci pod wpływem szoku.

Wygląda na to że Twoja matka wywołuje w Tobie poczucie winy i narzuca Ci co powinnaś czuć. Socjopaci nie kłamią z takich powodów tylko jawnie z tego kpią. Kłamią i manipulują ale tylko dla swoich korzyści.

Czy matka częściej wmawiała Ci że jesteś zła? Bo mimo że nie jesteś socjopatką to DDA raczej na pewno i powinnaś zapisać się na terapię.

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Gość Pharmakis napisał:

Przepraszam jeśli nie odpowiem w ciągu następnych dwóch godzin, ale wybieram się na rower. Dziękuję za pomoc. Nakierował mnie Pan na jakiś trop, choć sama nie wiem jeszcze co z tego wyniknie.

Nie musisz za to przepraszać. Piszesz że nauczyciele Cię lubią, na lekcjach grzecznie siedzisz. Może Twój problem polega na tym że myślisz o tym jak powinnaś reagować i przez to nie odczuwasz normalnie emocji? Kiedy myślisz że powinnaś się przejmować i (krytyczne) otoczenie będzie tego od Ciebie oczekiwać to przez to nie odczuwasz swoich prawdziwych emocji i dlatego są zablokowane. Z góry oceniasz je jako nieadekwatne i z koleżankami też nie dzielisz się swoimi własnymi przemyśleniami tylko żyjesz wg tego co wymaga matka.

7 godzin temu, luukas napisał:

Ale najważniejsze to aby mieć świadomość że nie ma emocji dobrych czy złych. Są tylko emocje to my wybieramy jakie one dla nas będą. Ale trzeba czuć wszystkie bo blokowanie ich na dłuższą metę powoduje straszny rykoszet.

Przecież nikt tego świadomie nie blokuje ani nie wyzwala. To są podświadome mechanizmy które trzeba odszyfrować i to zajmie trochę czasu. Nie zgadzam się że emocje nie mogą być dobre lub złe. Są za to krótkotrwałe i z definicji przejściowe w przeciwieństwie do uczuć które są długofalowe.

"Uczucie, to proces psychiczny odzwierciedlający stosunek jednostki do otoczenia, do jego elementów i do samego siebie. ... Emocja to szybka reakcja, może być burzliwa, pasywna lub apatyczna."

Tutaj mówimy o uczuciach. Blokowane (nieuświadomione) emocje działają jak negatywne uczucia póki się z nimi nie uporamy.

Odnośnik do komentarza
Gość Pharmakis

Jeśli chodzi o moją matkę, to podejrzewam że gdy ją zdenerwuję to po prostu daje się ponieść emocjom i dlatego mówi mi takie rzeczy. Jak już pisałam, podejrzewam u niej nerwicę. Odkąd pamiętam krzyczała na mnie, ale od kilku miesięcy jest gorzej. Jedna sytuacja to była sytuacja z gołębiem, druga- gdy zrywałam z chłopakiem. Było to w wigilię i mój chłopak podejrzewał, że chcę z nim zerwać (co zamierzałam zrobić po świętach), dlatego też spytał się mnie o to bezpośrednio. Odpowiedziałam że tak. Nie chciałam robić tego w Wigilię, ale jeszcze bardziej  nie chciałam wmawiać mu, że go kocham a za kilka dni z nim zerwać. To było moim zdaniem bardziej podłe. Gdy mama dowiedziała się tego samego dnia że z nim zerwałam, wpadła w furię. Nie dlatego, że po prostu z nim zerwałam, ale dlatego, że zrobiłam to w Wigilię. Tłumaczyłam jej że uważałam że tak będzie lepiej, ale ona powiedziała, że już lepiej byłoby udawać że go kocham i zerwać z nim po świętach, niż robić to w Wigilię. Przez cały dzień na mnie krzyczała i mnie obrażała. Ciągle ją przepraszałam ale ona nie chciała słuchać. Wieczorem tak mi nagadała, że gdy tylko wyszła z pokoju porwałam nożyczki i zrobiłam sobie głęboką ranę na ręce. Zrobiłam to chyba z nadmiaru emocji. Gdy ogarnęłam, co zrobiłam, założyłam szybko bluzkę z długim rękawem. Płakałam do tego stopnia, że nie mogłam złapać tchu. Po chwili, gdy rana była już ukryta, weszła matka i mnie przytuliła. Jakiś tydzień później rozmawiałam o tym z mamą. Miałam do niej żal że tak mnie potraktowała, ale ona uważała, że nie jest winna. Dopiero, gdy uświadomiłyśmy sobie, że przecież ten chłopak z którym zerwałam jest prawosławny i obchodzi święta później, a nie wtedy co my, dopiero wtedy mnie przeprosiła. Jeśli chodzi o ranę, mam ją do teraz, ale wszystkim powiedziałam, że gdy byłam z psem na spacerze, z ogrodzenia wystawał jakiś pręt, pies mnie pociągnął i zahaczyłam nadgarstkiem o ten pręt i tak powstała rana. Wszyscy uwierzyli a nawet jeśli nie, to nic nie powiedzieli.

Odnośnik do komentarza

To o czym piszesz nie wygląda niegroźnie - jeśli doszło do samookaleczenia nie ignorowałbym tego i nie czekał na "samorozwiązanie". Być może warto, abyś udała się do dobrego psychologa i pogadała z nim na te tematy, bo może być w Tobie na przykład jakaś głęboka trauma a brak odczuwania emocji jest tylko mechanizmem ochronnym psychiki. Na pewno nie kojarzy mi się z socjopatią - socjopata z nerwicą lękową, albo zrywający przez internet "z tchórzostwa"?  Jakoś to mi się kompletnie nie klei...

Odnośnik do komentarza

 socjopaci mają możliwość całkowitego odzielenia się od emocji, poza złością i gniewem nie mają specjalnego wglądu we własne doznania.nie cierpią  na depresję i są z siebie zadoweleni...trudno ich urazic,

Wyrachowani i  kontrola idącą w dominację to cechy socjopaty.

 Dużo ludzi jest w jakimś stopniu odcieta od emocji lub nie ma umiejętności obcowania z nimi 

 

umiejętność  ta opiera się na  akceptacji emicji np. tego że np ten  golab zdechły bardziej cię mógł  przerażac  niż mu współczułas,  albo może czułaś obrzydzenie też  jakies, albo czulas strach przed matka , a potem czułaś stratę, że ten gołąb był czyms istotnym  co chciałaś ocalić, ...

Emocje mogą być bardzo pomieszane i my dojrzewamy do tego by umieć się im przyglądać. 

A Twoje ukryte emocje , ( których sądzisz, że  nie masz) to ta rana kluta  pod koszulka.

Twoja mama również nie jest ta która wychowywalaby dziecko- socjopate - rozmawia, przytula, stawia granice i nie jest na tyle dumna by nie nie umieć przeprosić. Pakiet minimum dobrego rodzica posiada...Natomiast jeśli nie radzi sobie z własnymi emocjami  to przesuwa to na Ciebie i Ty nie możesz czuć emocji swobodnie,  matka nie daje na nie przestrzeni - bo ona ich nie ogarnia i tak było z tym gołębiem, gdy zdechł.

Ty się zmrazasz, nie czując swobody z własną emocjonalnością. Ale one szukają ujścia... i jest rana kluta.

Powinnaś iść do psychologa, nawet nie do terapeuty , powinnaś mieć kogoś bliskiego z kim   mogłabyś bezpiecznie pobyć ze swoimi emocjami, rozmawiać o nich odkrywać, czuć uczyć się swobodnie przeżywać.Jeśli mama nie radzi   sobie z emocjami to przytłoczona jesteś nimi Ty.

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...