Skocz do zawartości
Forum

Nadwydajność wśród problemów


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 12.02.2021 o 18:03, Dajredos napisał:

Najgorsze jest zaakceptowanie tego że jestem inny.

A dlaczego inny.... a nie wyjątkowy? Wtenczas to nie byłoby najgorsze tylko najlepsze ;)  Ja uważam, że nadwydajni są wyjątkowi.

W dniu 12.02.2021 o 18:03, Dajredos napisał:

I właśnie tutaj bym mógł się podpisać pod tą głupotę bo nie uczę się na błędach.

Czyli już wiesz na czym się skupić. Na wyciąganiu wniosków z własnych błędów. To nie jest takie trudne jak się wydaje. Zauważ, że niewyciagnie winsoków polega na tym, że robisz to samo bezrefleksyjnie. Niby stale analizujesz, ale albo od d**y strony z czego nic nie wynika, albo nie chcesz się przyznać do błędu, co wynika z wielkich ambicji. Znajdź przyczynę i wyeliminuj ją.

W dniu 12.02.2021 o 18:03, Dajredos napisał:

Czym więcej o tym myślę tym bardziej mam ochotę wykorzystać to jaki jestem.

I słusznie. Masz tyle cech, których inni nie mają... możesz działać na tylu płaszczyznach, prześwietlać ludzi, pomagać im swoją empatią, wykorzystywać swoje zdolność w różnych celach... i wiele by tu jeszcze wymieniać, sam dopisz. Poznaj siebie, ale z tej strony utajonej, tej, której nie chciałeś poznać do tej pory. Znam osoby nadwydajne i mają niezwykłe zdolności w dobieraniu ludzi. Mają mało znajomych i przyjaciół, ale naprawdę wartościowszych. Wyczuwają ich energie/emocje/intencje, co pozwala im dobrać sobie dość szybko tę właściwą osobę. Tylko trzeba słuchać siebie, tego daru jaki otrzymałeś :D  

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
22 minuty temu, Javiolla napisał:

A dlaczego inny.... a nie wyjątkowy? Wtenczas to nie byłoby najgorsze tylko najlepsze ? Ja uważam, że nadwydajni są wyjątkowi.

Muszę się do tego przyzwyczaić i zaakceptować wszystko, na razie widzę że gdybym nie był nadwydajny to bym był w związku, miałbym spokój i mógł ułożyć sobie życie. Także w chwili obecnej muszę zrozumieć że jestem jaki jestem i jest to dobre.

24 minuty temu, Javiolla napisał:

Czyli już wiesz na czym się skupić. Na wyciąganiu wniosków z własnych błędów. To nie jest takie trudne jak się wydaje. Zauważ, że niewyciagnie winsoków polega na tym, że robisz to samo bezrefleksyjnie. Niby stale analizujesz, ale albo od d**y strony z czego nic nie wynika, albo nie chcesz się przyznać do błędu, co wynika z wielkich ambicji. Znajdź przyczynę i wyeliminuj ją.

Ta nauka na błędach w moim przypadku dotyczy kontaktów międzyludzkich. Tego że ufam od samego początku bo dla mnie to jest naturalny odruch i nie potrafię komuś nie zaufać. A potem wiadomo co się dzieje. Za to uznaję że tego że pomagam innym i staram się być jak najlepszym (w moim rozumowaniu) przyjacielem nie powinienem eliminować (nie ważne jakie są tego konsekwencje czasami). To jest coś co mnie odróżnia i przez to czuję się silny. To tyczy się też późniejszej Twojej wypowiedzi: 

25 minut temu, Javiolla napisał:

I słusznie. Masz tyle cech, których inni nie mają... możesz działać na tylu płaszczyznach, prześwietlać ludzi, pomagać im swoją empatią, wykorzystywać swoje zdolność w różnych celach... i wiele by tu jeszcze wymieniać, sam dopisz. Poznaj siebie, ale z tej strony utajonej, tej, której nie chciałeś poznać do tej pory. Znam osoby nadwydajne i mają niezwykłe zdolności w dobieraniu ludzi. Mają mało znajomych i przyjaciół, ale naprawdę wartościowszych. Wyczuwają ich energie/emocje/intencje, co pozwala im dobrać sobie dość szybko tę właściwą osobę. Tylko trzeba słuchać siebie, tego daru jaki otrzymałeś ?  

Ja staram się wykorzystywać to wszystko jednak z powodu braku pewności siebie a nawet świadomości że przecież nie znam się tak jak ktoś inny odpuszczam i daję zrobić to innym po swojemu. Czasami mnie krew zalewa. Jest jeden mankament w tym wszystkim, jeśli muszę to jestem liderem i czuję się dobrze będąc odpowiedzialnym za grupę (dlatego dobrze mi się pracuje na świetlicy z dziećmi). Na studiach zostałem - jak to określiłem sam - samozwańczym starostą roku i grupy. To było cudowne że byłem za kogoś odpowiedzialny, że miałem pracę. Może to też mi utrudnia zawarcie związku? Trochę czuję się jakbym chciał mieć nie do końca partnerkę tylko córkę, którą się mogę opiekować i ją prowadzić jednak wiem że to jest złe porównanie w momencie kiedy zaczynam mówić o strefach intymnych. Nie umiem tego tak określić i też przez to czuję się jakbym był tyranem bo przyciąga mnie niedoświadczenie kobiet. To bazuje właśnie na tej potrzebie pomocy, która u mnie jest mega rozwinięta. W szkole średniej pomagałem znajomym (tylko dziewczynom) wyjść z trudnych chwil, od samookaleczania się po rozstania z chłopakami. Tak nadmienię że w czasach szkoły średniej miałem 2 znajomych męskich i 10 żeńskich (znajomych tutaj pojmuje jako osoby regularnie pojawiające się w moich relacjach). 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Dajredos napisał:

Tego że ufam od samego początku bo dla mnie to jest naturalny odruch i nie potrafię komuś nie zaufać.

Gdy wsiadasz w auto i ruszasz na ulice to masz ograniczone zaufanie do innych użytkowników drogi. W związku jest podobnie. Ufać, a naiwnie dać sie wykorzystywać to dwie różne sprawy. Może ich po prostu nie odróżniasz? 

2 godziny temu, Dajredos napisał:

To jest coś co mnie odróżnia i przez to czuję się silny.

Cecha typowa dla nadwydajnych. Tylko to logicznie biorąc nie trzyma się kupy jeśli ten silny człowiek ląduje z ręką w nocniku. A to zwykle tak się kończy. Silnym nie jest się wtedy gdy się jest męczennikiem lub altruistą. Sądzę więc, że po prostu nie odróżniasz wykorzystywania od pomocy. .. jak wspomniałam wyżej.

2 godziny temu, Dajredos napisał:

To bazuje właśnie na tej potrzebie pomocy, która u mnie jest mega rozwinięta.

Coś w tym moze być, bo musiałbyś sobie wziąć taką kobietę nieporadną życiowo. Z drugiej strony czujesz, ze takiej nie chcesz. Te potrzebę pomagania realizuj charytatywnie. Oddziel życie prywatne-uczuciowe od pracy i pomocy. Da się, tylko musisz to sobie najpierw poukładać.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Dajredos napisał:

Muszę się do tego przyzwyczaić i zaakceptować wszystko, na razie widzę że gdybym nie był nadwydajny to bym był w związku, miałbym spokój i mógł ułożyć sobie życie. Także w chwili obecnej muszę zrozumieć że jestem jaki jestem i jest to dobre.

 

A nie wiąże się to z poczuciem że jakbyś nie był nadwydajny to może i byłbyś w związku i miałbyś spokój ale byłoby to prymitywne z obecnego punktu widzenia i to i tak nie zaspokajałoby jakichś wyższych potrzeb?

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Javiolla napisał:

Gdy wsiadasz w auto i ruszasz na ulice to masz ograniczone zaufanie do innych użytkowników drogi. W związku jest podobnie. Ufać, a naiwnie dać sie wykorzystywać to dwie różne sprawy. Może ich po prostu nie odróżniasz? 

Prawda, ogólnie widzę że czasami ludzie mnie po prostu wykorzystują, coraz lepiej idzie mi też dbanie o swoje dobro a nie innych. Nauczyłem się odmawiać, nie we wszystkich sytuacjach. 

 

2 godziny temu, Javiolla napisał:

Coś w tym moze być, bo musiałbyś sobie wziąć taką kobietę nieporadną życiowo. Z drugiej strony czujesz, ze takiej nie chcesz. Te potrzebę pomagania realizuj charytatywnie. Oddziel życie prywatne-uczuciowe od pracy i pomocy. Da się, tylko musisz to sobie najpierw poukładać.

Wydaje mi się że u mnie to jest trochę bardziej skomplikowane. Nie patrzę za dziewczynami nieporadnymi życiowo, właśnie najbardziej przyciągają mnie dziewczyny żywe, ciągle coś robiące jednak zarazem takie laickie w sprawach intymnych i rzeczy dla mnie znajomych. Moja była jeździła konno, nawet nie wyobrażacie sobie jak mi to imponowało, jak ja to kochałem. Była typowa zosia samosia, wszystko sama, wszędzie było ją pełno, zarazem pytała o wszystko, czy to tam lepiej zrobić czy może tak, tak samo w sprawach intymnych. Ja w wiek 27 lat mam tylko z nią jakiekolwiek interakcje intymne dodatkowo dalej jestem prawiczkiem. To też może wpływać na moje postrzeganie kobiet, otwarcie boję się tego niedoświadczenia u siebie. Tak, wiem to jest powód dlaczego takie a nie inne dziewczyny mnie przyciągają. 

 

52 minuty temu, Gość mózg napisał:
A nie wiąże się to z poczuciem że jakbyś nie był nadwydajny to może i byłbyś w związku i miałbyś spokój ale byłoby to prymitywne z obecnego punktu widzenia i to i tak nie zaspokajałoby jakichś wyższych potrzeb?

Dobre pytanie. Nie wiem. Nie miałem okazji spotkać w moim otoczeniu nikogo nadwydajnego. Nawet jeśli przypominam sobie znajomych, którzy mogą być nieświadomi to nie odnajduje nikogo takiego. A samemu trudno mi wyobrazić jak związek wygląda inaczej niż ja myślę. Chociaż przekonałem się że moje podejście jest dziecinne jak to usłyszałem. Wręczenie misia w wieku 22-23 lat jest uznawane za dziecinne (kompletnie nie rozumiem dlaczego) tak mi przedstawiła to była. Ogólnie jestem do związku nastawiony zbyt idealistycznie i jestem świadom że ona mogłaby mnie uznać za wampira energetycznego. Powodem tego była moja nieznajomość siebie i takie ciągle nie wiadomo co, co siedziało we mnie. Teraz wiem że to po prostu nadwydajność tak dawała mi się we znaki.

Od zawsze związki były dla mnie ważne a w życiu byłem w jednym związku (który i tak by się rozpadł z powodu nadwydajności mojej) także nie mam absolutnie żadnego potwierdzenia. Miałem epizody bliskości z innymi ale nigdy to nie przerodziło się w związek. Słyszałem że nie jestem opiekuńczy (w kwestii niemożności zapewnienia stabilności i bezpieczeństwa - chyba finansowo) lub po prostu że nie nadaję się na partnera. Dlatego nastawiony byłem na to że po prostu jestem zbyt miękki bo z jednej strony byłem taki jak dziewczyny zawsze opisują, kochający, słuchający, cierpliwy, troskliwy. Jednak z drugiej strony zawsze zostałem sprowadzony jako pomoc w problemach i finalnie w doradztwie jak dziewczyna może z kimś być. To było wtedy wykorzystywanie i jestem tego świadom bo o ile przyjaciółce, z którą sam wiem że nie byłbym bo nie chciałem to dziewczynom, do których otwarcie pokazywałem że mi zależy (a może nie pokazywałem?) potem pomagałem kosztem siebie. To na szczęście się zmieniło.

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Dajredos napisał:

Wydaje mi się że u mnie to jest trochę bardziej skomplikowane.

A moze Ci się tylko tak wydaje, bo sam to sobie komplikujesz? to jest prostsze niż się wydaje, ale sam idziesz okrężna i wyboista drogą... tylko po co? bo lubisz te drogi, bo się przyzwyczaiłeś, bo się boisz nowej drogi? Gdy znajdziesz przyczynę, to ją wyeliminuj.

10 godzin temu, Dajredos napisał:

Chociaż przekonałem się że moje podejście jest dziecinne jak to usłyszałem. Wręczenie misia w wieku 22-23 lat jest uznawane za dziecinne (kompletnie nie rozumiem dlaczego) tak mi przedstawiła to była.

Bo wg nie-nadwydajnych to jest dziecinne. Ja bym nie kupiła w tym wieku nikomu misia. Z kolei znając osobę nadwydajną wiem, że ona by się z misia ucieszyła nawet będąc straszą. Bynajmniej nie jest dziecinna, jest nawet dojrzalsza od swoich rówieśników. To wynika z faktu, że nadwydajni nie zatracają w sobie tego wewnętrznego dziecka, jakie traci zwyczajny człowiek. Przywiązują się do rzeczy, każda rzecz ma swoje wspomnienie, swoja symbolikę. Ten miś nie jest więc tylko misiem do zabawy, jest czymś co ma większy wymiar. Ale trzeba mieć szersze horyzonty myślowe, aby to widzieć. My-zwyczajni-takich nie mamy.

Podobnie z wizją związku jaki masz. Jest ona prawdopodobnie dość baśniowa/bajeczna. Jako nadwydajny sądzisz, że wszyscy czują tak samo, myślą tak samo i odbierają tak samo. Toteż dziwne Ci jest, że może być inaczej.... a przecież jest inaczej. Życie to nie bajka, a Ty w sprawach związkowych bujasz w obłokach. Nie będę ukrywać, że trudno Ci będzie znaleźć osobę "idealną" do związku, bo ideałów nie ma. Z kolei z drugą nadwydajną nie wiem czy się dogadacie tak związkowo. Na pewno będzie łatwiej gdy przerobisz i ogarniesz wszystkie różnicę pomiędzy: ja wyjątkowy, a reszta świata heh.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Javiolla napisał:

A moze Ci się tylko tak wydaje, bo sam to sobie komplikujesz? to jest prostsze niż się wydaje, ale sam idziesz okrężna i wyboista drogą... tylko po co? bo lubisz te drogi, bo się przyzwyczaiłeś, bo się boisz nowej drogi? Gdy znajdziesz przyczynę, to ją wyeliminuj.

Może. Dzisiaj umówiłem się do psychologa, niestety tylko na poradę bo na przyszłe parę miesięcy nie ma miejsc. Muszę potem zobaczyć innego, który będzie miał wolne terminy. To może mi już trochę pomóc.

5 godzin temu, Javiolla napisał:

Bo wg nie-nadwydajnych to jest dziecinne. Ja bym nie kupiła w tym wieku nikomu misia. Z kolei znając osobę nadwydajną wiem, że ona by się z misia ucieszyła nawet będąc straszą. Bynajmniej nie jest dziecinna, jest nawet dojrzalsza od swoich rówieśników. To wynika z faktu, że nadwydajni nie zatracają w sobie tego wewnętrznego dziecka, jakie traci zwyczajny człowiek. Przywiązują się do rzeczy, każda rzecz ma swoje wspomnienie, swoja symbolikę. Ten miś nie jest więc tylko misiem do zabawy, jest czymś co ma większy wymiar. Ale trzeba mieć szersze horyzonty myślowe, aby to widzieć. My-zwyczajni-takich nie mamy.

Kurcze, jestem potwornie tym zaskoczony. Tak jak piszesz, przecież to nie jest zwykły przedmiot. Rozumiem jednak o co chodzi i nie dziwi mnie to. U mnie na tyle to jest rozwinięte że posiadam rzeczy od znajomych, z którymi nie gadałem nawet od 11 lat. To są rzeczy wspaniałe takie jak kartka na urodziny, kawałek tapety z cytatem napisanym przez znajomą (przy remoncie wyciąłem ten kawałem i schowałem). Wiem że mało kto zwraca na takie rzeczy uwagę, jestem tego świadom jednak myślałem że każdy ma przedmioty dla niego bardzo ważne. Po zastanowieniu to naprawdę, są osoby dla których przedmioty to tylko rzeczy. 

5 godzin temu, Javiolla napisał:

Podobnie z wizją związku jaki masz. Jest ona prawdopodobnie dość baśniowa/bajeczna. Jako nadwydajny sądzisz, że wszyscy czują tak samo, myślą tak samo i odbierają tak samo. Toteż dziwne Ci jest, że może być inaczej.... a przecież jest inaczej. Życie to nie bajka, a Ty w sprawach związkowych bujasz w obłokach. Nie będę ukrywać, że trudno Ci będzie znaleźć osobę "idealną" do związku, bo ideałów nie ma. Z kolei z drugą nadwydajną nie wiem czy się dogadacie tak związkowo. Na pewno będzie łatwiej gdy przerobisz i ogarniesz wszystkie różnicę pomiędzy: ja wyjątkowy, a reszta świata heh.

Tak, tego jestem świadom i to udaje mi się zwalczać (nie w 100%) że związki dla mnie to coś zbyt wyidealizowanego. To wiem. Powiem szczerze że po napisaniu wiadomości odnośnie seksualności i przeczytaniu tego co napisaliście zacząłem nad tym pracować. To chyba mi idzie łatwiej bo są to potrzeby jednak, które wypierałem a mam. Człowiek jest mega skomplikowany, dlatego uwielbiam ludzi. Teraz tylko trzeba zacząć uwielbiać siebie.

Odnośnik do komentarza

Bo tak naprawdę wystarczy poznać różnice między nadwydajną a zwyczajną osobą, a następnie mając to w pamięci postępować zgodnie ze sobą, ale z lekkim marginesem (margines różnicy). To da się wypracować i wtedy sam ze sobą będziesz się lepiej czuł. Jakbyś miał jeszcze jakieś pytania dotyczące różnic w odbiorze to śmiało pisz.

Weź jeszcze pod uwagę, że nie każdy psycholog/terapeuta zna temat nadwydajnosci. Wielu jest z tej szkoły gdzie wysoko wrażliwa a nadwydajna (jeśli znają w ogóle to określenie, gdyż jest stosunkowo nowe) to jest to samo.... a tak wchodząc w szczegóły... to nie jest. Nie bądź więc zaskoczony czy zawiedziony jeśli nie będą znać tematu.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
W dniu ‎11‎.‎02‎.‎2021 o 22:38, Dajredos napisał:

Postanowiłem tutaj napisać bo czuję że nie daję sobie radę sam.

 wydaje mi się ,ze dobrze by było gdybyś sprecyzował,  co jest dla Ciebie najbardziej odczuwalnie kłopotliwe - napisałes wiele różnych rzeczy - ale czy wiesz co jest osiowe; czy wiesz wokół czego to się wszystko kręci najbardziej?

Nadwydajność to pewna kategoria, ale tak jak napisałeś człowiek jest skomplikowany i tą jedną kategorią też  nie da się wyczerpać wszystkiego (w tym losu, historii, która nas kształtowała). Ty zgłaszasz w tym jednym wątku wiele spraw...Kategoria "nadwydajnosci" jest odkrywcza o tyle, że systematyzuje pewien konglomerat cech - w miarę powszechny jednak  - i kłopotliwy zarzem o tyle, że nie przystaje do agresywnego , kalkulatywnego świata dzisiaj... (choc może również inaczej: jest  wyzwaniem wpasować się skutecznie z tym kształtem siebie w życie, w społeczeństwo , w świat - mimo że  świat tego pierwiastka potrzebuje dziś najbardziej.)

Ja książkę przeczytałam z polecenia Javioli i stąd ja znam. Dla mnie cenne było szczególnie to, jak obwąchują to inni. Że ta wrażliwość przyciąga psychopatów i innych dręczycieli. Więc klarowane staje sie to, jak z tym postępować, obchodzić się.

Kiedy jesteś wrażliwy bardziej niż inni, to wyzwaniem rozwojowym, jest to, że Twoja wrażliwość nie jest odzwierciedlana - a więc pozostajesz niejako samotny, z tym co czujesz, dostrzegasz, widzisz,  nie zdobywasz potwierdzenie u innych (jako pedagog wiesz z czym to się wiąże - i jest to frustrujące) mimo że inni mogą często zarezonować z tym co im pokażesz (jeżeli odpowiednio to zapakujesz, i będziesz wiedział jak przedstawić).

Jeśli ktoś postrzega świat intuicyjnie to ma naturalne poczucie równowagi, nad którym nie musi specjalnie koncypować. I chyba ważne jest nie wchodzić w grę udowadniania tego, co masz do przekazania, a skupić się na zaufaniu do siebie i podążaniu za tym (przeciwnie staje się to to wyczerpujące: zaczynasz grać w grę innych, podczas gdy Twoją funkcją stadna jest pokazanie nowej gry)

Tylko czy ta nadwydajnośc, wrazliwośc , jakkolwiek zwał  to wszystko?Ja słyszę pytanie o Tożsamość w Twojej wypowiedzi.

INFP jest takim typem najbardziej z tych intuicyjnych dryfującym, zawieszonym w "możliwości" nie zmierzającym do określenia  "konkretności". A  "wyrozumiałość", nieraz naiwna - postrzegam znowu jako dążenie do równowagi (zadbanie by "ten glos także";  "każdy" został wypowiedziany). Kiedy jesteś wrażliwy dojrzewasz wolniej ale bardziej skrupulatnie. Dłużej kopie się fundamenty, bo co innego budujesz.

--

Jest wiele rzeczy do których mogłabym się odnieść, ale tak  odebrałam  (i tak do zdefiniowałeś ) że nie to jest tu celem, meritum rostrzasanie na tomy Ciebie ;) . Jesteś przed podjęciem wyboru nt. dalszego rozwoju,  terapii;  to duży krok i chciałeś z siebie różne rzeczy powypluwać - odblokować, a rozważał będziesz już na terapii..

Ciekawa jestem jaki nurt wybierasz? Masz już jakieś zdecydowanie?

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Agu napisał:

Tylko czy ta nadwydajnośc, wrazliwośc , jakkolwiek zwał  to wszystko?Ja słyszę pytanie o Tożsamość w Twojej wypowiedzi.

Tak. To po namyśle głównie mną kierowało. Takie pogubienie swojej tożsamości w tym wszystkim. Po przeczytaniu Twojej wypowiedzi zastanowiłem się nad tym wszystkim. Mnie to po prostu przygniotło i potrzebowałem wyrzucić z siebie wiele spraw, które mi ciążyły. Odnaleźć siebie wśród rzeczy, które trzymałem w sobie. 

1 godzinę temu, Gość Agu napisał:

INFP jest takim typem najbardziej z tych intuicyjnych dryfującym, zawieszonym w "możliwości" nie zmierzającym do określenia  "konkretności". A  "wyrozumiałość", nieraz naiwna - postrzegam znowu jako dążenie do równowagi (zadbanie by "ten glos także";  "każdy" został wypowiedziany). Kiedy jesteś wrażliwy dojrzewasz wolniej ale bardziej skrupulatnie. Dłużej kopie się fundamenty, bo co innego budujesz.

Tutaj to dojrzewanie najbardziej przykuło moją uwagę. Racja w 100%, czuję się jak dzieciak taki 16 letni a wokół wszyscy zakładają rodziny i przez to się gubię. To jest środek tego wszystkiego, moje własne miejsce. Jeśli mam być zgodny z własnym ja to nie mam takiego miejsca. Nie czuję go przynajmniej. Dlatego pewnie też tutaj napisałem, szukałem gdzieś osadzenia, pewności. 

1 godzinę temu, Gość Agu napisał:

Jest wiele rzeczy do których mogłabym się odnieść, ale tak  odebrałam  (i tak do zdefiniowałeś ) że nie to jest tu celem, meritum rostrzasanie na tomy Ciebie ;) . Jesteś przed podjęciem wyboru nt. dalszego rozwoju,  terapii;  to duży krok i chciałeś z siebie różne rzeczy powypluwać - odblokować, a rozważał będziesz już na terapii..

Ciekawa jestem jaki nurt wybierasz? Masz już jakieś zdecydowanie?

Terapia. Nie wiem. Na razie chcę iść żeby zasięgnąć porady u specjalisty. Szukam też takiego usprawiedliwienia że ze mną jest dobrze i że to co czuję jest naturalne. Nie chcę być niemiły jednak dla mnie różnicą jest usłyszeć to od ludzi obcych, o których nic nie wiem a od psychologa, który się zajmuje człowiekiem. To będzie taki pierwszy krok dla mnie w walce o swoje miejsce.

Muszę nad tym wszystkim pomyśleć i zadziałać, tak by znaleźć siebie i swoje miejsce.

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, Dajredos napisał:

. . 

Czuję się jak dzieciak taki 16 letni a wokół wszyscy zakładają rodziny i przez to się gubię.

(...)

. Dlatego pewnie też tutaj napisałem, . 

 Szukam też takiego usprawiedliwienia że ze mną jest dobrze i że to co czuję jest naturalne. Nie chcę być niemiły jednak dla mnie różnicą jest usłyszeć to od ludzi obcych, o których nic nie wiem a od psychologa, który się zajmuje człowiekiem

. Mnie to po prostu przygniotło i potrzebowałem wyrzucić z siebie wiele spraw, które mi ciążyły. 

Acha tzn. na ten moment nie czujesz zdecydowania czy potrzeby na terapie 

... skonfrontowales się z różnymi sprawami ( przygniatającym i)  i póki co  szukasz wobec tego   wsparcia.

  

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...