Skocz do zawartości
Forum

Związek - prosze o opinie


Gość klara27

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 15.01.2021 o 16:28, Gość klara27 napisał:

Podsumowujac, powiedzielismy sobie nasze oczekiwania względem każdego, tego co komuś zabraklo u drugiego, co powinno się zmienic.

Najpierw się obwinialiście a później powiedzieliście sobie że w sumie jesteście inni bo czegoś wam brakuje w sobie wzajemnie ale i tak postanowiliście się razem "mordować" w związku. A ty na pewno.

W dniu 15.01.2021 o 16:28, Gość klara27 napisał:

Dodam,ze zrobilam mała analize tego co powiedzieliśmy sobie rok temu podczas kryzysu, tych punktow które od siebie oczekiwaliśmy żeby nastapila zmiana. Doszlam do wniosku,ze czesc z nich nie uległa zadnej poprawie. Niektóre się troche zmienily a inne tak,zmienily się. U nas jest duzy klopot z komunikacja.

To nie jest tylko kłopot z komunikacją tylko kłopot w tym że chyba nie rozumiecie że żadne z was nie zmini charakteru. Po prostu, wy od siebie oczekujecie że się zmienicie. I pewne zachowania być może się lekko zminiły. Ale poza tym jesteście jacy jesteście i albo to wzajemnie akceptujecie albo nie i czas się rozstać.

W dniu 15.01.2021 o 16:28, Gość klara27 napisał:

On chyba nie mysli o rozstaniu, mysli ze jakos to będzie bo przeciez jest ok. Tylko przeciez nie wierze. ze nie widzi tych problemow miedzy nami… Wiem,ze mysli nawet o przyszłości o tym byśmy może się gdzies wyprowadzili.

Jakoś to będzie - czyli jak? Ok to nie jest odpowiedź. Jak ma to dalej wyglądać skoro wy ze sobą nawet nie rozmawiacie. A może jemu jest po prostu tak z tobą wygodnie. Więc każdy facet chce mieć ogarniety dom, jedzenie i t.d. Jesteś raczej gosposią dla niego.

W dniu 15.01.2021 o 16:28, Gość klara27 napisał:

Dochodzi jeszcze to ze coraz czesciej wydaje mi się,ze pomimo pozornego podobieństwa miedzy nami to nie nadajemy na tych samych falach [...] Cos mi mówi ze nasze charaktery sa odmienne. Przynajmniej w jakims stopniu i boje się przyszłości czy to się nie nasili tak ze będzie ciezko zyc.

Zobacz sama co napisałaś, jak was postrzegasz. Jestęscie zupełnie nie dobrani, tak rózni że aż się dziwię że jesteście razem przez aż 4 lata. Nie wiem czy jesteś masochistką ale stawiam że jemu jest wygodnie, ale ty chyba zupełnie nie wiesz jak wygląda normalny związek.

W dniu 15.01.2021 o 16:28, Gość klara27 napisał:

Nasze zycie seksualne nie istnieje od 2 lat. Pocałunki tylko sa właściwie. Nie ptrafie się zbliżyć. Partner nie jest w moim typie do konca i było tak od początku ale dla mnie ten aspekt nigdy nie był najważniejszy wiec zaryzykowałam związek. Ale teraz widze. ze ten aspekt chyba przez to w ogole nie istnieje. I nie mogę nic z tym zrobic. Być może to już był blad by wiazac się z kims bez ewidentnego pozadania. Być może..ale wtedy wygral rozum a nie oczy i fizjonomia. Teraz zyjemy troche jak brat z siostra.

Teraz żyjecie od 2 lat jak białe małżeństwo. Dobierając się z kimś nie chcemy wybrać osoby która będzie ok, ale fizycznie będzie dla nas odpychająca. Ludzie dobieraja się tak aby byli dla siebie pociagający fizycznie i aby mentalnie byli dla siebie na odpowiednim poziomie. Oczywiście że z czasem u każdego kwestie seksu inaczej wyglądają, nie jest tak czesty jak na pocżatku znajomości. Ale jeżeli nie ma pociągu wogóle bo parter jest ble, do tego nie macie o czym rozmawiać, we wszystkim się różnicie to jaki jest powód żeby w ogóle być w takim związku tyle lat?! To jest masochizm. Jesteś masochistką. Nie ma innego wytłumaczenie dla tego że tyle czasu tkwisz w związku z kimś kto jest ci zupełnie obojętny, a już jak napisałaś że jesteście dla siebie bardziej jak brat z siostrą to przyszło mi do głowy że to już nie jest zdrowe. Jak sobie wyobrażasz normalny związek? Bo rozumiem że twój partner może mieć nieciekawą przeszłość. Ale ty nie tylko widzisz że to jest bez przyszłości, to jesczze w tym tkwisz bo nie wiem...szkoda ci go, przyzwyczajenie. ..moze jeszcze coś innego ale seksu nie uprawiacie więc zupełnie nie wiem co ciebie przy nim trzyma? Jakiś rodzaj stabilizacji? Boisz się że jak się rozstaniecie to nie będziesz miała do kogo się przytulić, z kim pogadać? Pytanie czy teraz masz? Może chodzi o jakąś stabilizację finansową? Bo nie widze tutaj chyba innego powodu.

W dniu 15.01.2021 o 16:28, Gość klara27 napisał:

Glupio zabrzmi ale czy jest sens żebym się jeszcze zastanawiala ze ten związek ma jeszcze jakiekolwiek szanse? A może wciąż zbyt zwlekam bo właściwie to zyjemy razem tylko w teorii bo on się zakończył już rok temu? Potrzebuje by ktos to chlodno ocenil. Zalamałam się już. Nie chce już dłużej tkwić w czyms na sile jeśli to naprawde nie to i jeśli wiele na to wskazuje znaków, których może ja wciąż nie zauważam dość wyraznie.

 To nie brzmi głupio, tylko musisz się na coś zdecydować. Na chłodno to dziwie się czemu wy marnujecie ze sobą czas, kiedy jesteście różni jak ogień i woda. Nie chcesz dłużej tkwić, ale tkwisz i nie wiadmo po co. To jest twoja sprawa, ale weź pod uwagę że jeżeli zakończysz tą znajomość to masz mozliwość poznania kogoś z kim będziesz miała możlwość budowania normalnego związku. Decyzja jest twoja. Nikt za ciebie nie rozstanie się. Albo idziesz do przodu albo tkwisz w tym czymś co nazywasz związkiem. Pzdr

Odnośnik do komentarza

Jacek Pulikowski kiedyś powiedział tak, że gdy na etapie budowania relacji związkowej jest się wręcz zafiksowanym na jednym aspekcie i ma się kolokwialnie mówiąc klapki na oczach co do pozostałych części składowych relacji, to jest duże prawdopodobieństwo katastrofy w relacji, gdy te różowe okulary zafiksowania opadną...

Agu, gdzieś na początku w temacie fizyczności i seksualności Klara pisze, że partner inicjował sprawy alkowy, ale i tak już wtedy był wręcz aseksualny dla Niej. dorzucając do tego z całym szacunkiem kwestię tego, że wówczas jeszcze był względnie atrakcyjny, tak teraz nie dbając o siebie metodą projekcji przerzuca winę na partnerkę. Tragikomedia.
Poza tym co napisałaś wcześniej punktując nieprawidłowości tej relacji, dopisałbym jeszcze wątek odstawienia tematu związku przez problemy w pracy. To jest w tym wszystkim kolejny gwóźdź do trumny dla tej relacji.

Klara pomimo być może małej asertywności doszła już do granicy swoich możliwości w próbach ratowania czegoś, co jak sama mówi dzisiaj - nie powinno zaistnieć. Sądzę, że teraz tu ma argumenty na poprawę swojej asertywności wespół z zaktualizowanymi kwestiami bycia w punkcie wyjścia po ponownym wejściu do tej samej rzeki, co miało miejsce zanim się na ten krok zdecydowała.
Dzisiaj już jest raczej pewna, że jedyną słuszną decyzją, to desant z tego związku. Kelnerką na bankiecie jego życia już była, przyszła pora powiedzieć sobie dość.
Czarno widzę przyszłość takiej relacji za 5, 10, 15 lat, bo ani Ona nie ma wpływu na zmianę podejścia partnera do niej i relacji, ani tym bardziej nie wiem, co by musiało się stać, by się przełamała w sobie w tym, w czym ma dzisiaj awersję na samą myśl.

Cytat

Taka jakaś, ale czy nie uważasz że  jeśli ktos nie potrafi postawić granic - jest nie asertywny , a druga strona nie ma z tym  kłopotów,  i  to wykorzystuje, to czy to nie jest trochę nie  fair? Bo ktoś próbuje się wzmacniać wtedy na czyjejś słabości, zamiast z nią rezonować,  i wspierać.

Czysty objaw potocznego książkowego wampiryzmu emocjonalnego w toksycznej relacji https://www.netkobiety.pl/t54833.html.

Odnośnik do komentarza

Zakończyłam to. Z mojej strony to absolutne rozstanie. Z drugiej strony.. najpierw było niedowierzanie. Potem branie na litość. W końcu obwinianie mnie i oskarżanie. Ciekawe czy będzie coś dalej..Oby nic.

Nie wiem do czego może jeszcze się posunąć. Ale starałam się bym zabrzmiała zdecydowanie i stanowczo. Mam nadzieję że się udało. Oby to wygasało z tej drugiej strony. Choć czuje że on dalej nie rozumie.

Pozostały jeszcze tylko kwestie formalne i koniec.

Dziękuję za wasze opinie. Pomogły. I wciąż pomagają. Pomaga mi też jedna cudowna i  najbliższa mi osoba. 

W jakimś sensie czuje ulgę. Jakbym przejrzała na oczy. Jakbym naprawiła poniekąd błąd przeszłości. Choć gdzieś w tle mam do siebie pretensje. Te oba uczucia są intensywne.

Odnośnik do komentarza
12 minut temu, Gość klara27 napisał:

W jakimś sensie czuje ulgę. Jakbym przejrzała na oczy. Jakbym naprawiła poniekąd błąd przeszłości. Choć gdzieś w tle mam do siebie pretensje. Te oba uczucia są intensywne.

Czas leczy rany... 

12 minut temu, Gość klara27 napisał:

Zakończyłam to. Z mojej strony to absolutne rozstanie. Z drugiej strony.. najpierw było niedowierzanie. Potem branie na litość. W końcu obwinianie mnie i oskarżanie. Ciekawe czy będzie coś dalej..Oby nic.

To znaczy, że zadzwoniłaś do niego? 

Odnośnik do komentarza

Ka-wa  wzięłam Twoje słowa pod uwagę i w pewnym sensie i teraz ja podyktowałam warunki. Nie zgodziłam się tym razem na to co on chciał. A chciał przyjechać. Dlatego dobrze że wyjechałam do rodziny. Tak czy inaczej bardzo dobrze zrobiłam że nie dopuściłam do spotkania. Bo byłoby dokładnie tak jak wtedy. On się z tym pogodzi w końcu tak sądzę. Musi. Choć na ten czas jestem nekana przez niego. Ale pilnuje się żeby nie dać się urobić.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość klara27 napisał:

On się z tym pogodzi w końcu tak sądzę. Musi. Choć na ten czas jestem nekana przez niego. Ale pilnuje się żeby nie dać się urobić.

O tyle masz utrudnione zadanie ponieważ On nic nie robi ze sobą, i podejrzewam że za bardzo nie ma odskoczni. Podejrzewam że jeszcze trochę Cię pomęczy a tymczasem dobrze abyś uzbroiła się w cierpliwość, to Ci się przyda.

Bo ze swojej strony to nic Ci nie doradzę mimo iż jestem na miejscu Twojego byłego. Ja już go sobie odpuściłam definitywnie, to kiedy Twój odpuści to kwestia bliżej nieokreślonego czasu.

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość klara27 napisał:

Choć na ten czas jestem nekana przez niego

Nie odbieraj telefonu, nawet wyłącz, a kup sobie nowy starter na kartę, żeby mieć kontakt, z zaufanymi osobami z rodziny. Zablokuj gdzie tylko można. Toksyk próbuje różnymi sposobami złapać kontakt z ofiarą, wierząc nie bezpodstawnie, że jest w stanie przeciągnąć na własną stronę. 

Dlatego najlepiej z nim w ogóle już się nie kontaktuj. 

Znam przypadek, że taki osobnik, pod pretekstem, z telefonu znajomej, bo od niego nie odbierała, że niby miał wypadek, złapał z nią kontakt , ta oczywiście pojechała. Tak ją potafłł omotać. Ale wkrótce jednak z pomocą, uwolniła się od niego. 

Dlatego nim się nie przejmuj, myśl tylko sobie, nim niech się przejmuje rodzina i on sam. 

Odnośnik do komentarza

Witam ponownie. Chciałabym jeszcze poruszyc pewna kwestie zwiazana z moja zakonczona relacja gdyz nie daje mi to spokoju. Ostatnio czytałam różne artykuły i zaczelam czytac tez pewne ksiazki. Bardzo poruszyl mnie artykul o "związku z litości". Były tam wymienione punkty i stawierdzilam ze własciwie dotyczyło to tamtej relacji. Na tej podstawie mam kilka pytań...

Wczesniej nie powiedzialabym ze moge tkwić w takim zwiazku ale gdy dłużej pomyslałam to zgadzało sie m.in.to:

-taki zwiazek moze stworzyc osoba o niskiej samoocenie lub poczuciu wartosci (ja taka mam, w dodatku żal mi go było gdy mowił ze nie ma nikogo poza mna)

-on nie ma za bardzo przyjaciół ani nie utrzymuje kontaktu z rodzina

-problemy w pracy przez co przekladało sie to na relacje

-wielokrotnie odnosilam wrazenie, ze ma problem z emocjami, czesto sie denerwował, wybuchał złoscią i to nie zmieniało sie pomimo moich próśb

-nie miał w zasadzie zadnych pasji, zadnych, czas spedzalismy zawsze razem i nic poza tym

-gdy byla kłotnia to bylo tak, ze go usprawiedliwiałam tym, ze ma klopoty w pracy, ze stad te nerwy itd.

-był dla mnie przyjacielem a nie chlopakiem przez co to nie byl prawdziwy związek

-juz raz chcialam rozstania lecz on ubłagał o to bysmy sprobowali raz jeszcze, płakał, prosił, pisał, dzwonił a ja uległam

-rodzina sugerowała mi ze nie pasujemy do siebie, przyjaciólka takze.

Zdaje sobie w tej chwili sprawe,ze pozwolilam sama sie wciagnac w cos takiego i nie winie nikogo innego za to. Znam tez siebie i wiem,ze jestem osoba czasami za dobra bo juz byly sytuacje,ze ktos to wykorzystał takze w pracy. Tak sie zastanawiam czy on tutaj tez wykorzystywał ta moja dobroc. Bo wyglada na to ze mogło tak byc. Chciałabym naprawdę wyciągnąc wnioski na przyszłość płynace z tej relacji. Czy to możliwe tez ze dałam sie wmanipulować w coś czego nie chciałam? Wiem,ze brak mi asertywnosci i byc moze to było taką bazą by on tym kierował jak chciał? Chciałabym wiedziec nad czym mam u siebie pracować teraz. Bo czuje ze mam nad czym..

Ale jesli on mną manipulował i wykorzystywał moje pewne słabosci to znaczy ze jest nikim innym jak osoba toksyczna. I wtedy miałabyś ka-wa rację nawzywając go juz wcześniej toksykiem. Zaczyna mi sie wszystko powoli kleic. Choćby takie rzeczy ,ze ja nigdy nie wybuchałam złoscia na problemy, to ja zawsze podejmowałam trudne rozmowy, to ja sadziłam ze ta próba popracowania nad relacją coś moze dać, to ja go usprawiedliwiałam i szukałam zrozumienia gdy miał problemy, to on był zły i obrażony gdy ktoś inny krecił sie przy mnie czysto koleżensko. Mogłabym tak jeszcze wymienic inne rzeczy. Ale powoli dochodze do tego ze mnie osaczył swoja osobą. Zaniechałam spotkan ze znajomymi bo był tylko on. Wytykał mi moje cechy charakteru, które przeciez dobrze znał od poczatku.

Wychodzi na to, że w dodatku mogła to być toksyczna relacja...

Odnośnik do komentarza

klara27, twój ex widząc twoje poczucie niskiej wartości  zmanipulował ciebie. Ty mu uległaś bo myślałaś że będzie inaczej, że może coś się poprawi. Byłas dla niego wygodną opcją. A ty z czasem zauważyłaś że nic się nie zmienia, że jesteś coraz bardziej sfrustrowana bo jak można być szczęśliwą w związku w którym w zasadzie pod kazdym względem się różnicie. Odciełaś się od znajomych bo on, kłóciliście się a jednak cały czas byłas pod jego wpływem i ulegałaś mu. Więc to nie była zdrowa relacja gdzie się kochaliście, gdzie byliście szczęśliwi, gdzie seks wam sprawiał przyjemność. To nie był zdrowy związek. Tyle że teraz nie ma co sie skupiac na tym co było. Może warto abyś skupiła sie na sobie i tylko sobie. Pzdr

Odnośnik do komentarza

Klara27, Twój związek bardzo przypomina mi mój były. Większość to co napisałaś zgadza się i u mnie. To czy to był toksyczny związek czy nie w tej chwili nie ma znaczenia. Grunt że wyciągasz wnioski i idziesz dalej. A to że Wam nie wyszło oznacza tylko jedno: bardzo się różnicie i to na dalszą metę nie miało racji bytu.

Zadbaj teraz o siebie, aby Ci się lepiej żyło niż do tej pory. Skup się na sobie i tylko na sobie. To że będą do Ciebie napływać wspomnienia to będzie naturalne, pozwól być tym wspomnieniom jednocześnie idąc na przód. Ja daję radę, idę do przodu. Z tym że z byłym mamy jeszcze nieuregulowaną kwestię finansową. Jak już ją wyzeruje to wówczas będziemy mogli zakończyć definitywnie znajomość. Aczkolwiek czas pokaże, ja w każdym razie na nic się nie nastawiam. Mam tu swoje życie i nim przede wszystkim żyję.

To jak wyjdzie u Ciebie też czas pokaże. Trzymam kciuki.

P.S. To co zrobisz z prezentami to oczywiście będzie Twój wybór, ja w każdym razie zachowałam prezenty od Niego, tym bardziej że były dedykowane specjalnie dla mnie. 

Odnośnik do komentarza
33 minuty temu, Gość klara27 napisał:

Ale powoli dochodze do tego ze mnie osaczył swoja osobą.

 

33 minuty temu, Gość klara27 napisał:

Wychodzi na to, że w dodatku mogła to być toksyczna relacja...

Dochodzisz do prawidłowych wniosków. 

Pracuj nad podniesieniem poczucia własnej wartości. 

33 minuty temu, Gość klara27 napisał:

Wczesniej nie powiedzialabym ze moge tkwić w takim zwiazku ale gdy dłużej pomyslałam to zgadzało się

Jakbyś zdawała sobie sprawę wcześniej, to dawno byś od niego uciekła. Nie wiedziałaś też, że nie ma zdrowej przyjaźni damsko męskiej. 

Mają niektórzy taki "dar" manipulacji, trafiając na podatny grunt. Ale Ciebie to totalnie zmanipulował, że zgodzilaś na bycie razem, jak nawet Ci się nie podobał. To było bardzo toksyczna, czyli chora relacja. 

 

Odnośnik do komentarza
8 minut temu, TakaJakaś7 napisał:

To czy to był toksyczny związek czy nie w tej chwili nie ma znaczenia. Grunt że wyciągasz wnioski i idziesz dalej. A to że Wam nie wyszło oznacza tylko jedno: bardzo się różnicie i to na dalszą metę nie miało racji bytu.

Dla mnie to ma znaczenie. Chciałabym wiedziec, czy doszłam do dobrego wniosku z tym ze byla to toksyczna relacja i ze on byl taka osoba. Chciałabym poznac opinie kogos z boku czy tez to widzi. Chodzi o to ze bede mogła przeanalizowac moje bledy, slabosci. Nie chce zeby ktos kolejny znowu to wykorzystal. Chce sie przed tym umiec obronic. Jestem z natury taka i pewnych rzeczy nie zmienie. Ale jesli nad czyms powinnam popracowac to to zrobie. Dla siebie.

Czuje sie znaaacznie lepiej bez jego obecnosci w moim zyciu. Z myslą,ze nie mam juz z nim nic wspolnego i ze to juz dotyczy etapu z przeszlosci. Musze sie teraz poniekad odbudowac. Bo wiele rzeczy zaniedbałam.

Najśmieszniejsze jest to a zarazem załosne,ze on nie uznaje tego,ze sie roznimy i ze to nie ma sensu. Jestem tym zazenowana. Jak mozna tak myslec i to w dalszym ciagu? Byłam jego ofiarą,ktora stracił i dlatego mu zle.

Odnośnik do komentarza
12 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Jakbyś zdawała sobie sprawę wcześniej, to dawno byś od niego uciekła. Nie wiedziałaś też, że nie ma zdrowej przyjaźni damsko męskiej. 

ka-wa masz racje. I przyszedl do mnie ten przełom rok temu gdy chciałam to rzucic. Naprawde, chciałam. Ale on mna zmanipulował. Teraz wiem,ze obarczył mnie wina za wszelkie niepowodzenia w relacji, bylam ja winna. Swojej winy wcale nie widział. Najprawdopodniej nigdy nie byl winny... Coz za perfidność... Mi sie to nie miesci w glowie by komus cos takiego zrobic. W dodatku klamał ze kocha..

12 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Mają niektórzy taki "dar" manipulacji, trafiając na podatny grunt. Ale Ciebie to totalnie zmanipulował, że zgodzilaś na bycie razem, jak nawet Ci się nie podobał. To było bardzo toksyczna, czyli chora relacja. 

Tym gruntem bylam ja... Tak, to bylo chore. Toksyczny człowiek. Czasu nie cofne choc chcialabym strasznie.

12 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Pracuj nad podniesieniem poczucia własnej wartości. 

Nie wiem jak mam nad tym pracowac tak do konca... Niby znajduje w sobie fajne cechy, lubie siebie nawet. Ale to za mało i za mało...Za czasów dziecka chodzilam do psychologa. Potem gdzies kilka razy podjełam probe ale zaniechałam tego. Chciałabym miec znacznie wyższą samooocene. Tylko coś gdzies mnie jednak uwiera...

Odnośnik do komentarza
14 minut temu, Gość klara27 napisał:

Dla mnie to ma znaczenie

No cóż, można popatrzeć na sytuację i w ten sposób. I tak, z tego co piszesz to była to toksyczna relacja. Ja akurat tak nie patrzę na takie sytuacje. Bo też mogłabym śmiało stwierdzić że byłam w toksycznym związku. Serio, i z pewnością dużo bardziej toksyczna niż Twoja. Tylko czy faktycznie ta informacja coś zmieni? Dla mnie to nie ma żadnego znaczenia. Teraz On ma swój świat a ja swój. Po prostu kontynuuję to co rozpoczęłam kilka lat temu. A co przyszłość przyniesie czas pokaże. 

Odnośnik do komentarza
10 minut temu, Gość klara27 napisał:

Nie wiem jak mam nad tym pracowac tak do konca...

 

11 minut temu, Gość klara27 napisał:

Toksyczny człowiek. Czasu nie cofne choc chcialabym strasznie.

 

11 minut temu, Gość klara27 napisał:

Tylko coś gdzies mnie jednak uwiera...

Przeszłość Cię uwiera, to jak odbierasz swojego byłego. Czyli to że bardzo się starasz aby poobwiniać i siebie i Jego przy okazji. A jeśli chcesz popracować nad sobą do końca to uda Ci się dopiero wówczas gdy odpuścisz mu winę.

Odnośnik do komentarza
22 minuty temu, Gość klara27 napisał:

Nie wiem jak mam nad tym pracowac tak do konca... Niby znajduje w sobie fajne cechy, lubie siebie nawet. Ale to za mało i za mało...Za czasów dziecka chodzilam do psychologa. Potem gdzies kilka razy podjełam probe ale zaniechałam tego. Chciałabym miec znacznie wyższą samooocene. Tylko coś gdzies mnie jednak uwiera...

Najlepiej z pomocą psychoterapeuty. 

25 minut temu, Gość klara27 napisał:

Mi sie to nie miesci w glowie by komus cos takiego zrobic

Bo to normalne nie jest, ciężko to zrozumieć. 

Ale myślę, że to może wynikać z braku powodzenia, ale trzeba też mieć takie predyspozycje, nigdy nie zakochał się z wzajemnością, to próbował zrobić to na siłę. Nie znam przesłanek, tylko tak jak zwykle na logikę biorę, choć to nie ma żadnego usprawiedliwienia, bo de facto krzywdził też siebie, ale on tego nie chciał widzieć. 

Odnośnik do komentarza
16 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Ale myślę, że to może wynikać z braku powodzenia, ale trzeba też mieć takie predyspozycje, nigdy nie zakochał się z wzajemnością, to próbował zrobić to na siłę. Nie znam przesłanek, tylko tak jak zwykle na logikę biorę, choć to nie ma żadnego usprawiedliwienia, bo de facto krzywdził też siebie, ale on tego nie chciał widzieć. 

Przeciez on by nadal to ciagnał... On zachowuje sie jakby byl ślepy a ma oczy.

17 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Najlepiej z pomocą psychoterapeuty. 

Bedę musiała nad tym pomyśleć. Póki co na pewno skłonie sie do lektury. Takze ksiązek o samoocenie. Wiem,ze musze nad tym pracowac. Liczę,ze to inwestycja w siebie ale i przyszlosc.

Chciałam jeszcze podziekować Ci ka-wo za opinie. Tylko mnie utwierdziłas w tym i pomoglas uzmysłowic jakie bylo to niezdrowe. Szkoda tylko,ze tak pozno do tego doszlam. Innym tez dziekuje za opinie.

Odnośnik do komentarza

Cieszę się, że pomogłam Ci zrozumieć sytuację. Za długo nie rozkminiaj przeszłości, bo to co się stało, to się nie odstanie, dobrze, że miałaś siłę to zakończyć. Nie obwiniaj się, z czasem jemu też wybacz DLA SIEBIE, czyli traktuj go w myślach obojętnie, tak, żeby wspomnienia nie wywoływały emocji, będzie Ci lżej żyć.

Powodzenia?

Odnośnik do komentarza

Pomysl, ze kazdy zwiazek jest po cos. Zanim znajdziemy tego jedynego z ktorym chcemy miec dzieci, zalozyc rodzine to musimy tak jak w szkole przechodzic z klasy do klasy , ze szkoly o nizszym poziomie do szkoly wyzszego stopnia. Sluzy to nam. Uczymy sie same siebie, uczymy sie tego czego tak naprawde oczekujemy od męzczyzn i dowiadujemy sie w praktyce czego oni od nas oczekują.

Bardzo chcialas byc w związku, wierzylas, ze najczystszy to moze jest zwiazek przyjacielski, byłas dla kogos wazna a on byl wazny dla Ciebie. Na tamten etap swojego wlasnego rozwoju myslalas, ze to jest podstawa do udanego związku. Teraz juz wiesz, ze to za malo.

Gdy osoby sie rozstają ,to zawsze tylko jedna jest tą pierwsza, ktora zauwaza, ze ten związek nie ma racji bytu. Wtedy ta druga ,zanim to zrozumie i przyjmie do siebie, zachowuje sie jakby oczu nie miala.

Nie obwiniaj ani siebie, ani jego. Wiesz, ze to co bylo juz minelo, wypalilo sie , do niczego nie prowadzilo, czas sie rozstac. Ten etap życia własnie sie konczy tak jak kiedys konczyla sie podstawowka. Wtedy byłas ciekawa co jeszcze Cie w życiu spotka to i teraz wskrzesz z siebie te ciekawosc i nie ogladaj sie tak za siebie i nie rozkminiaj w nieskonczonosc, bo to jest raczej bez sensu . Nie ma sensu wspominac, ze np w podstawowce nie mialas 6 z matmy, bo wiesz doskonale, ze moglas to nadrobic w szkole sredniej lub wogóle to nigdy nie bylo wazne, bo jestes humanistką i tylko tyle  potrzebnej Ci bylo tej matmy aby przejsc przez szkoly i nie mylic sie przy wydawaniu pieniedzy na zakupach czy obliczaniu kredytu.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...