Skocz do zawartości
Forum

Trudna sytuacja finansowa po zajściu w ciążę


Gość klara

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem mężatką od niedawna, obecnie w 7 miesiącu ciąży.  Na poczatku ciąży utraciłam pracę, ponieważ z powodu pandemii firma, w której pracowałam została zlikwidowana. Ciążę przechodzę bardzo cieżko, przez co nie umiałam znaleźć kolejnej pracy, głównie przez częste pobyty w szpitalu. Mam problem, ponieważ jestem obecnie zupełnie zależna finansowo od męża. Wszystkie moje oszczędności zainwestowałam w remont i kupno naszego mieszkania (za gotówkę). Mąż zarabia jakieś 4 tys netto miesięcznie, ma ponoć jakieś oszczędności jeszcze. Problem w tym, że moje konto stoi puste odkąd straciłam pracę, mąż mówi, bym się nie krępowała i jeśli na coś potrzebuję, to mam mu powiedzieć i on mi da pieniądze, ale szczerze- to mi głupio mówić, daj mi na to, czy na tamto, chciałabym móc znów jak kiedyś po prostu iść do sklepu, kupić, co potrzeba do domu, a nie prosić "daj mi stówę", bo chcę iść do sklepu lub czekać, aż on z pracy wróci, bysmy razem mogli jechać po zakupy. Jeszcze co najmniej pół roku będę musiała tak żyć, ponieważ postanowiłam, ze jak dziecko będzie miało kilka miesięcy to zacznę szukać nowej pracy, a synka zapisze do żłobka. Nie chcę żerować na mężu, on nie zarabia przecież wiele, tym bardziej mi głupio i czuję się jak pasożyt prosząc go o pieniądze, które on cięzko zarabia. Jak sobie z tym poradzić psychicznie i nie zwariować?

Odnośnik do komentarza

Za dwa m-ce urodzisz, dostaniesz przez rok zasiłek, tzw. kosiniakowe, 1000zł, i 500+, będziesz miała na drobne wydatki. 

Za bardzo przeżywasz, nie jedna nie pracuje, jest na utrzymaniu męża i jeszcze sobie chwali. A Ty jesteś w takiej sytuacji, że mąż ma taki obowiązek, więc niepotrzebnie się zamartwiasz. 

Bardzo ważny jest pierwszy rok życia dziecka, po to są te zasiłki, żeby matki ten czas poświęcały dziecku. 

Odnośnik do komentarza

Witaj, nie wiem czy to jest coś co byś chciała spróbować ale po lockdownie  dużo osób szuka pracę przez internet. Pewnie są nadal jakieś oferty pracy aby można było pracowac w domu, może coś przez internet. Tak abyś się nie przemęczała, a może coś na swoje wydatki mogłabyś w ten sposób zarobić. A nawet po porodzie też byś mogła taką pracę wykonywac zdalnie z domu. Możesz sama poszukać i spróbować. pzdr

Odnośnik do komentarza

Z tego, co piszesz wynika, że mąż nie wylicza Ci pieniędzy, nie rozumiem więc skąd Twoje obiekcje. Dziwię się tylko, że skoro wydałaś swoje panieńskie oszczędności na zakup mieszkania w którym mieszkacie razem, dlaczego nie macie wspólnego konta??? Czy Twój mąż ma także tyle obiekcji mieszkając w Twoim mieszkaniu? Czy może wspaniałomyślnie zapisałaś mieszkanie jako wspólną własność, darując mu tym samym połowę swojego panieńskiego majątku, a on tymczasem łaskawie daje Ci kasę, gdy poprosisz?

Uważam, że pomimo skromnych dochodów męża, jesteście rodziną i powinnaś mieć dostęp do jego konta, które powinno być wspólne. Podobnie, jak on korzysta z mieszkania, które kupiłaś, Ty masz prawo korzystać z pieniędzy, które on zarabia, bo to teraz Wasz wspólny budżet. Nie wydajesz się osobą lekkomyślną, i rozrzutną. Zdajesz sobie sprawę z aktualnie trudnej sytuacji finansowej Waszej rodziny, więc mało prawdopodobne jest, żebyś wydała pensję męża na waciki. 

Rozumiem Twoją frustrację, bo nie dość, że mało, to jeszcze musisz prosić i to postaraj się zmienić. Planujcie wspólnie wydatki, a Twój mąż powinien mieć do Ciebie zaufanie, skoro Ty w trosce o Waszą przyszłość wydałaś wszystkie swoje oszczędności na wspólne mieszkanie.

Nie wiem, jakie masz możliwości dorobienia w domu, ale poród już blisko, więc przede wszystkim dbaj o siebie. Może mąż pomyśli o dodatkowej pracy?

 

 

Odnośnik do komentarza

Tego mieszkania nie kupiłam tylko za własne oszczędności, mąz również dał połowę ze swoich oszczędności, także jest wspólne. Mamy osobne konta, wolałabym wspólne, ale mąż mówi, że tak jak jest mu nie przeszkadza, że przecież jak mu powiem, jaką chcę kwotę to on mi bez problemu da. Nie jestem rozrzutna, nie wydaję na pierdoły. Głupio mi prosić o dostęp do konta męża, ponieważ są tam pieniądze, które on sam zarabia, obecnie. Powiedział niedawno, ze pomyślimy o wspólnym koncie, jak ja wrócę do pracy, czyli w przyszłości zapewne będzie to wspólne konto. Mąż jest typem raczej rozrzutnym, stale sobie jakieś elektroniczne gadżety kupuje, ale nie mówię nic na to, ponieważ to on zarabia. Liczy sie to, ze mamy co jeść póki co, że dba mąż o dom, o zakupy. Ma ponoć jeszcze trochę oszczędności na innym koncie, wiec z tego wydaje. Nie mogę sie doczekać powrotu do pracy, bycie kobietą zależna jest straszne i podziwiam, ze kiedys kobiety tak żyły i nie przeszkadzało im to.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość klara napisał:

są tam pieniądze, które on sam zarabia

Przypominam, że od kiedy jesteście małżeństwem to nie są jego pieniądze, a zgodnie z prawem połowa tego wszystkiego należy do pani choćby miała pani leżeć i pachnieć.

Odnośnik do komentarza

Klara, pewne sprawy należałoby ustalić przed ślubem, jak choćby kwestie finansowe. Nadal jednak uważam, że Twoje obiekcje są zupełnie bezpodstawne. Wspólnie założyliście rodzinę i zdecydowaliście się na dziecko. Jest oczywiste, że po porodzie kobieta nie może pracować i obowiązek utrzymania rodziny w tym czasie spoczywa na mężu, a ten nie powinien robić łaski. Będąc małżeństwem macie także obowiązek wspierać się wzajemnie w zdrowiu i w niedoli. Ty straciłaś pracę wbrew własnej woli, nie zwolniłaś się dla wygody, więc przestań sypać głowę popiołem. Masz dziwne podejście do całej sytuacji.

18 godzin temu, Gość klara napisał:

Mamy osobne konta, wolałabym wspólne, ale mąż mówi, że tak jak jest mu nie przeszkadza, że przecież jak mu powiem, jaką chcę kwotę to on mi bez problemu da.

Ludzki pan ?, fajnie, że jest taki otwarty, ale jednak nie rozumie Twojego problemu.

18 godzin temu, Gość klara napisał:

Głupio mi prosić o dostęp do konta męża, ponieważ są tam pieniądze, które on sam zarabia, obecnie.

Może powiedz mu wprost, że czujesz się niezręcznie prosząc go co jakiś czas o pieniądze, niczym córka ojca o kieszonkowe. Nie dogadaliście się w istotnej sprawie, a teraz Ty będąc w ciąży i bez pracy zostałaś usadowiona na podległej pozycji, a tak nie powinno być. W pewnym sensie sama się tam usadowiłaś, bo nie potrafisz dogadać się z mężem, ale też niepotrzebnie masz kompleksy. Jesteś w ciąży, bo jesteś kobietą, póki co, facet nie może...

18 godzin temu, Gość klara napisał:

Powiedział niedawno, ze pomyślimy o wspólnym koncie, jak ja wrócę do pracy, czyli w przyszłości zapewne będzie to wspólne konto.

Czyli jak nie zarabiasz, masz mniejsze prawa - nie jest to fajne i chyba na to powinnaś zwrócić mu uwagę. 

18 godzin temu, Gość klara napisał:

bycie kobietą zależna jest straszne

W pewnym sensie sama się nakręcasz, ale Twój mąż, też niestety (może nieświadomie) utwierdza Cię w tym przekonaniu. Trudno dziwić się niektórym kobietom, które nie chcą mieć dzieci. Każde macierzyństwo hamuje rozwój kariery młodej matki, obniża, lub pozbawia ją dochodów, wyłącza czasowo z normalnego życia i niestety często czyni zależną od partnera. Dlatego tak ważne jest ustalenie zasad jeszcze przed ślubem, choć mimo ustaleń często te zasady i tak są łamane.

W dniu 8.01.2021 o 19:41, Gość Ależ wymyśliła napisał:

A na cholerę mąż ma myśleć o dodatkowej pracy?Czy była mowa o braku pieniędzy u męża?Może od razu 15 etatów niech weźmie bo bąbelek się nam narodzi

Nie ekscytuj się tak, bo najwyraźniej emocje szkodzą Twojemu logicznemu myśleniu. 4 tyś zł na (niedługo) 3-osobową rodzinę, to naprawdę niewiele. Nie mówimy też o "pieniądzach męża", tylko o środkach na utrzymanie rodziny. Zresztą po co się tak ciskasz, tobie żaden bąbelek się nie urodzi - incelu, bo żadna cię nie chce.

 

Odnośnik do komentarza
19 godzin temu, Gość klara napisał:

Powiedział niedawno, ze pomyślimy o wspólnym koncie, jak ja wrócę do pracy,

Uważam, że wspólne konto nie ma tu żadnego znaczenia i nic nie rozwiązuje, może nawet rodzić konflikty. Powinnaś mieć upoważnienie do konta męża, korzystać w razie potrzeby, informując go ew. dzisiaj wbrałam 100 zł na drobne wydatki, żeby go nie prosić o każdą złotówkę, ale teraz nie ma o co kruszyć kopii, bo będziesz miała zasiłek. 

Jak nie ma zaufania w małżeństwie, wspólne konto nic nie da, bo kont można mieć kilka. 

W przyszłości jak będzisz pracowała, spokojnie możecie mieć oddzielne konta, z tym, że musicie ustalić z czyjego konta, na co idą wydatki. 

To jest najzdrowsza sytuacja. 

Odnośnik do komentarza

Właśnie z moim mężem cięzko się coś ustala, ja mam zasadę, ze lubię mieć wydatki rozplanowane, mąz natomiast do tego podchodzi spontanicznie. Kupuje rzeczy bez konsultacji ze mna, np. ostatnio pojechał i kupił nowy telewizor, a to sobie coś jeszcze kupi, co mu się aktualnie w sklepie spodoba. Nigdy nie wiem, ile z jego miesięcznej pensji zostaje, ile dokładnie ma w danym miesiącu, bo czasem dostaje do wypłaty jakies dodatki. On cały czas twierdzi, że przecież mamy wszystko wspólne, bo jestesmy małżeństwem, że on nie wie, o co mi chodzi, jednocześnie karty do bankomatu drugiej nie chce mi wyrobić, bo mówi, ze po co dodatkowa miesięczna opłata za nią. Konto zakładał, gdy miał 18 lat, jeszcze wtedy z mama i to do dziś mama jest osoba upowaznioną do tego konta, chociaż , bo tak juz zostało, chociaż mama nie korzysta z tego zupełnie, nie interesuje ja to. Maz mówi, że przecież daje mi na co chcę i ile chcę, to po co mi karty do bankomatu i kłopotliwe jeżdzenie i załatwianie, skoro jest dobrze, jak jest, ze się pomysli kiedyś, jak będę zarabiać, by coś wspólnego założyć, albo dopisać mnie do jego konta.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość klara napisał:

Kupuje rzeczy bez konsultacji ze mna, np. ostatnio pojechał i kupił nowy telewizor,

To dobrze nie wróży, większy zakup zawsze powinień być zaakceptowany przez partnera, on powie, bo byś się nie zgodziła, to on powinien Cię najpierw przekonać do zakupu. 

Godzinę temu, Gość klara napisał:

Konto zakładał, gdy miał 18 lat, jeszcze wtedy z mama i to do dziś mama jest osoba upowaznioną do tego konta

To już nie wiadomo czy śmiać się czy płakać...Bardziej stanowcza powinnaś być i jego przekonywać do zmiany, na argumenty. 

Jeśli do niego nic nie dotrze, to powiedz, że źle się czujesz proszeniem każdą złotówkę, więc niech Ci na koniec każdego m-ca, zostawia, np. 1000zł na drobne wydatki, nie musisz ich wydać, ale będą to pieniądze do Twojej dyspozycji.

 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość klara napisał:

Maz mówi, że przecież daje mi na co chcę i ile chcę, to po co mi karty do bankomatu i kłopotliwe jeżdzenie i załatwianie, skoro jest dobrze, jak jest, ze się pomysli kiedyś, jak będę zarabiać, by coś wspólnego założyć, albo dopisać mnie do jego konta.

Twój mąż nie rozumie o co Ci chodzi, bo być może nie potrafisz mu tego wytłumaczyć, ewentualnie udaje, że nie rozumie. Opłata za dodatkową kartę jest dla niego problemem? Nie sądzę, jeśli jego matka posiada kartę, to opłata za tę kartę idzie z jego konta, jakoś mu to nie przeszkadza? Jaki problem jest w tym, żeby anulować kartę matki, a zamówić nową dla Ciebie?

Coś mi się wydaje, że on po prostu nie chce dopuścić Cię do swojego konta, mimo, że jesteś osobą racjonalną. Może to dla niego jakiś symbol wolności? Najwyraźniej on nie chce żebyś podglądała jego dochody i wydatki, kieszonkowe powinno Ci wystarczyć. No i jeszcze ten warunek, że gdy Ty zaczniesz pracować, to "pomyślimy"...a dlaczego dopiero wtedy - spytałaś go o to? Czyli dopóki nie pracujesz, jesteś dla niego osobą mniej wartościową, można traktować Cię protekcjonalnie?

Coś mi się wydaje, że Twój mąż nie do końca rozumie co to wspólnota majątkowa, wspólne decyzje, odpowiedzialność w małżeństwie itd. Niestety, nie uzgodniliście tak ważnej kwestii przed ślubem. Chyba na Twoim miejscu ujęłabym się honorem i po powrocie do pracy nie zgodziła na wspólne konto, szczególnie, że mąż bywa rozrzutny i nie konsultuje z Tobą wydatków. Niektóre małżeństwa tak żyją, uzgadniają wspólny wkład w opłaty, życie i utrzymanie dzieci, a resztą kasy dysponują w/g własnego uznania. Tylko, że takie rozwiązanie jest dobre, gdy obydwoje małżonkowie mają dochody na podobnym poziomie. 

Odnośnik do komentarza
8 minut temu, Yonka1717 napisał:

Tylko, że takie rozwiązanie jest dobre, gdy obydwoje małżonkowie mają dochody na podobnym poziomie. 

Niekoniecznie, nikt nie mówi że trzeba równo partycypować w wydatkach, a proporcjonalnie do zarobków. 

10 minut temu, Yonka1717 napisał:

jeśli jego matka posiada kartę

Mama nie ma karty, tylko upoważnienie do konta. 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

Niekoniecznie, nikt nie mówi że trzeba równo partycypować w wydatkach, a proporcjonalnie do zarobków. 

Niby tak, ale na ogół osoba gorzej zarabiająca, a znacznie częściej jest to kobieta i tak jest w gorszej sytuacji. 

1 godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

Mama nie ma karty, tylko upoważnienie do konta. 

Ok, ale ile kosztuje opłata za kartę? Ja nawet nie wiem, bo nie zwracam na to uwagi, to przecież jakieś grosze, więc argument męża Klary jest delikatnie mówiąc nieszczery.

Odnośnik do komentarza
W dniu 9.01.2021 o 02:24, Gość asdfasdf napisał:

Przypominam, że od kiedy jesteście małżeństwem to nie są jego pieniądze, a zgodnie z prawem połowa tego wszystkiego należy do pani choćby miała pani leżeć i pachnieć.

Otóż to. Jeśli ie była podpisana rozdzielność majątkowa, to wszystkie pieniądze są wspólne.

W dniu 9.01.2021 o 01:12, Gość klara napisał:

Mamy osobne konta, wolałabym wspólne, ale mąż mówi, że tak jak jest mu nie przeszkadza, że przecież jak mu powiem, jaką chcę kwotę to on mi bez problemu da.

Wymówka. Nie chce byś miała dostęp do jego konta i tyle. Albo Ci nie ufa albo ma coś do ukrycia. A czy mąż zdaje sobie sprawę, że w razie nagłej jego śmeirci (czego nikomu nie życzę, ale różnie bywa) zostajesz z dzieckiem bez środków do życia? Nie masz prawa do jego konta, a więc kasy z banku nie wyciągniesz inaczej jak poprzez wyrok sądowy. Czy mąż również nie uposażył Cie w żadnych polisach? Czy masz prawo aby udzielano informacji o stanie zdrowia męża w razie jego choroby? To, że jesteś małżonką o niczym nie swiadczy, musi Cię wskazać w karcie. Jesteście małżeństwem ze wspólnotą majątkową czy nie?

Tak na marginesie....czasem mnie zadziwia jak ludzie wchodzą w związek małżeński nie znając poglądów na życie przyszłego małżonka? O czym rozmawiają przed ślubem, czy w ogóle rozmawiają o poważnych sprawach, czy nie chcą się poznać?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...