Skocz do zawartości
Forum

Problem z mężem


Gość Martyna

Rekomendowane odpowiedzi

6 minut temu, Yonka1717 napisał:

Naprawdę, postaraj się o dyktafon i to nie jeden. Jeden, mogłabyś mu podłożyć do Waszego wspólnego samochodu.

I na tarasie. 

7 minut temu, Yonka1717 napisał:

Zastrzeż jednak, żeby nie fatygował się do szpitala, bo sobie tego nie życzysz. Synka może przyprowadzić Twoja mama, chociaż nie wiem, czy takie małe dzieci wpuszczają na oddział, zwłaszcza teraz w dobie pandemii.

Nikogo nie wpuszczają, jedynie można podrzucić potrzebne rzeczy choremu. 

Odnośnik do komentarza

Nikogo nie wpuszcza to wiem,będę ok 4 do 5 dni. 

Te dyktafony nie wytrzymają tyle. 

Ja chyba nie chce więcej informacji. 

 

Powiem mu tydzień przed. 

On jest tak wkurzony że aż się gotuję w nim, nie wie co u mnie ja o nic nie pytam i zbywam go. 

Zawziął się juz nie dzwoni ani nie pisze. Myśli ze mnie  złamie... Ale nie tym razem 

Wiecie jedna rzeczą mnie wkurza tylko ze jak chciałam kiedyś z nim pogadać wiele razy ot tak bo często płakałam po tych straconych ciążach po tym jak na oiomie ledwo się udało co przeżywałam.... ( pocieszenie od niego było przestać rozpamiętywać i unikał nawet rozmowy było minęło ).

Ty to masz  wszystko i wymyślasz 

A..... 

teraz on mi wypali  w nerwach  2 tyg temu ze tamta to dopiero przeżyła maz ja lał też poroniła zdradzał ja długi ma.... On jej nie zostawi bo to jego koleżanka i jej pomoże  bo dobro wraca. 

On jest inny niz mi się wydaje (przynajmniej to wszystko uwieczniłam) w telefonie.... 

Spytałam w czym.... Chociażby w  rozmowie bo jak ktoś ma  kłopoty to wystarczy gadać o dupie Marynie. 

A ja..... To tylko boli 

Tego nie mogę strawić 

Ten Żal długo będę rozpamiętywac i trawić 

W środę wracam. 

Pozdrawiam  wszystkich

 

Odnośnik do komentarza
10 minut temu, Gość Martyna napisał:

On jej nie zostawi bo to jego koleżanka i jej pomoże  bo dobro wraca

Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać... Ona ważniejsza jest od Ciebie, więc nie macie już o czym rozmawiać, wszystko jasne, jedynie przez adwokata. 

15 minut temu, Gość Martyna napisał:

Ja chyba nie chce więcej informacji

W sumie przez te lata masz wiele dowodów!/powodów do zakończenia tego zwiazku, z którego on zrobił farsę...

Odnośnik do komentarza
39 minut temu, Gość Martyna napisał:

Wiecie jedna rzeczą mnie wkurza tylko ze jak chciałam kiedyś z nim pogadać wiele razy ot tak bo często płakałam po tych straconych ciążach po tym jak na oiomie ledwo się udało co przeżywałam.... ( pocieszenie od niego było przestać rozpamiętywać i unikał nawet rozmowy było minęło ).

Ty to masz  wszystko i wymyślasz 

A..... 

teraz on mi wypali  w nerwach  2 tyg temu ze tamta to dopiero przeżyła maz ja lał też poroniła zdradzał ja długi ma.... On jej nie zostawi bo to jego koleżanka i jej pomoże  bo dobro wraca. 

Nawet nie wiem jak to skomentować. Masz dziecko z chamem i idiotą. Wystawiłabym mu walizy pod drzwi tej ucisnionej sąsiadki i niech ją pociesza. Już chyba nie mozna większego kretyna z siebie zrobić.  Skoro tak o niej powiedział to na twoim miejscu bym mu odpaliła, że mąż sasiadki różni się od twojego męża (on) tylko agresją fizyczną. Chyba bym nie wytrzymała i go zniszczyła słownie. Ale z drugiej strony - dla sąsiadki ze śmietnika. Niżej upaść nie można. Ty teraz dbaj o siebie i nie dawaj się, nie odzywaj się do niego, nie pisz. Im szybciej się z nim rozstaniesz tym szybciej staniesz na nogi.
Pzdr

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać... Ona ważniejsza jest od Ciebie, więc nie macie już o czym rozmawiać, wszystko jasne, jedynie przez adwokata. 

Dokładnie, Martyna pozbądź się złudzeń, Twój mąż Cię nie kocha i to od dawna. Informacje, które ujawniasz świadczą, że nie tylko Cię nie szanuje, ale jest wobec Ciebie pozbawiony jakiejkolwiek empatii. W sytuacji, gdy przeżywałaś ciężkie chwile z powodu utraty kolejnej ciąży (przecież to były także jego dzieci), jemu zabrakło zrozumienia, współczucia i cierpliwości, byle szybko zamieść problem pod dywan. Wystarczyło być blisko, wysłuchać, zrozumieć, pocieszyć. Nie dostałaś tego od niego, tymczasem obca baba owszem. Czyli on potrafi być opiekuńczy, czuły, pomocny, tylko nie dla Ciebie. Troszczymy się o osoby, które kochamy, na których nam zależy, a on tę troskę przelał na obcą kobietę ignorując Twoje potrzeby. Mało tego, jeszcze wymusza na Tobie wysłuchiwanie o jej problemach. W obliczu tych wszystkich wydarzeń, to jest przemoc psychiczna. Chyba wreszcie nie powinnaś mieć wątpliwości, że Twój mąż jest z Tobą z wygody i wyrachowania od dawna, lub od samego początku. Tekst, który sprzedał kolegom, jak to się fajnie ustawił z zamożną żoną, raczej nie był żartem.

3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Masz dziecko z chamem i idiotą

Fakt

3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Wystawiłabym mu walizy pod drzwi tej ucisnionej sąsiadki i niech ją pociesza. Już chyba nie mozna większego kretyna z siebie zrobić. 

Wystarczyłoby w okolice śmietnika ?. Odradzam ukierunkowanie wyprowadzki typu - idź sobie do niej. Byle wyniósł się z domu.

3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Skoro tak o niej powiedział to na twoim miejscu bym mu odpaliła, że mąż sasiadki różni się od twojego męża (on) tylko agresją fizyczną. Chyba bym nie wytrzymała i go zniszczyła słownie.

Ale to już było, były kłótnie, wyrzuty, zwracanie mu uwagi w każdej formie, jak sądzę. Nie sposób zniszczyć słownie agresora, który wrzeszczy, atakuje i obraża, a przede wszystkim nie słucha. Awantura nigdy niczego nie załatwi, daje tylko upust emocjom i agresji.

Martyna jest już w nieco innym miejscu, odcięła się i niech tak pozostanie.

Martyna, teraz on próbuje Twojego sposobu - zaczyna Cię ignorować i dobrze, będziesz miała więcej spokoju, tylko nie pozwól się sprowokować do kłótni, ani dłuższej wymiany zdań. Chyba na dłuższą, poważną rozmowę nie jesteś jeszcze gotowa. Tak długo dopóki wracasz wspomnieniami do różnych przykrych sytuacji, szczególnie tych związanych z sąsiadką, tzn, że ciągle tkwią w Tobie emocje, że jeszcze nie zobojętniałaś na niego. Dlatego potrzebny jest Ci czas, jednak nie przeginaj, bo takie życie obok siebie, mimo braku kłótni, przy tak napiętej atmosferze jest bardzo obciążające psychicznie. 

Martyna, kiedy w Waszym życiu pojawiła się owa pani z naprzeciwka?

4 godziny temu, Gość Martyna napisał:

Nikogo nie wpuszcza to wiem,będę ok 4 do 5 dni. 

Te dyktafony nie wytrzymają tyle. 

Ja chyba nie chce więcej informacji. 

Martyna, są takie dyktafony z dużą zawartością godzin nagrywania. Kiedyś z ciekawości przeglądałam strony z taką ofertą. Tu już nie chodzi o to, żeby szukać zdrady, (choć emocjonalnej doświadczasz od dłuższego czasu), ale nagrywać sposób w jaki on zwraca się do Ciebie. Nie wiadomo, co może przydać Ci się w sądzie, a na ten moment nie masz nic. 

Rozwód bez orzekania o winie z pewnością można uzyskać szybciej, ale w Twoim przypadku może istnieć zagrożenie, że Twój nieudaczny, były już mąż, może wystąpić o alimenty do Ciebie, jego zdaniem bogatej, byłej żony. Orzeczenie winy odbierze mu taką możliwość.

Edytowane przez Yonka1717
Odnośnik do komentarza

Wiem że czas leczy rany. 

Pani od śmietnika pojawiła we  wrześniu .... Wprowadziła się do babci lub cioci nie znam tutaj wszystkich . Sam sie wygadal październiku jakie ma współczucie wobec niej.

 

Za reagowałam oporem i potem się toczyło jesteś zawistna oczerniasz nie e znasz.... Jakbyś sie z nia zakolegowala bo masz możliwości  znajomości to bys jej pomogła 

Najpierw mi nagadl bzdur inni sąsiedzi dołożą jaka to nieszczęsna pani6 po przejściach..... Szkoda jej itp 

Powiedziałam ze ja nie łykam wszystkiego tak jak on a po za tym odniosłam wrażenie jak ja spotkałam ze dwa razy ze ona jest skrępowana maja osoba. 

I tak toczy się dalej. 

Babcia ma rację nie rób awantur poslij go w cholerne nie zebraj i nic bo raz sie nie nauczył to niech mierzy się z jej problemami w realu a nie w gadaniu. 

On musi sie w końcu oparzyć, wtedy ja poczuje ulgę..... Ale juz się nie wycofam za daleko bti zaszło. 

Pozdrawiam 

 

 

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Rozwód bez orzekania o winie z pewnością można uzyskać szybciej, ale w Twoim przypadku może istnieć zagrożenie, że Twój nieudaczny, były już mąż, może wystąpić o alimenty do Ciebie, jego zdaniem bogatej, byłej żony.

Tak, ale to tylko jakby nie był w stanie za pomocą własnych sił zaspokoić swoich podstawowych potrzeb życiowych.

Tak czy tak muszą zgodzić obie strony co do formy orzeczenia, na swoją winę to on się nie zgodzi, a Martyna nie ma twardych dowodów. Samo nagrywanie to jednak słaby dowód, tym bardziej jak on pewnie podejrzewa, że będzie nagrywany, do tego Martyna nie ma do tego zdrowia. Koniecznie prawnika trzeba się poradzić. 

7 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Mało tego, jeszcze wymusza na Tobie wysłuchiwanie o jej problemach

2 godziny temu, Gość Martyna napisał:

Jakbyś sie z nia zakolegowala bo masz możliwości  znajomości to bys jej pomogła 

Nie dość, że sam żyje jej życiem, to jeszcze wymuszał na żonie przyjaźń z nią, to się w głowie nie mieści.

Trójkacik sobie wymyślił i tylko patrzeć jak wszyscy mogliby żyć szczęśliwie, a tu żona robi problem?

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, Yonka1717 napisał:

le to już było, były kłótnie, wyrzuty, zwracanie mu uwagi w każdej formie, jak sądzę. Nie sposób zniszczyć słownie agresora, który wrzeszczy, atakuje i obraża, a przede wszystkim nie słucha. Awantura nigdy niczego nie załatwi, daje tylko upust emocjom i agresji.

Martyna jest już w nieco innym miejscu, odcięła się i niech tak pozostanie

Tak, dlatego na końcu napisałam że nie warto się zniżać do jego poziomu. Po prostu Martyna była za grzeczna i za dobra dla niego.
 

 

6 godzin temu, Gość Martyna napisał:

Wiem że czas leczy rany. 

Pani od śmietnika pojawiła we  wrześniu .... Wprowadziła się do babci lub cioci nie znam tutaj wszystkich . Sam sie wygadal październiku jakie ma współczucie wobec niej.

 

Za reagowałam oporem i potem się toczyło jesteś zawistna oczerniasz nie e znasz.... Jakbyś sie z nia zakolegowala bo masz możliwości  znajomości to bys jej pomogła 

Najpierw mi nagadl bzdur inni sąsiedzi dołożą jaka to nieszczęsna pani6 po przejściach..... Szkoda jej itp 

Powiedziałam ze ja nie łykam wszystkiego tak jak on a po za tym odniosłam wrażenie jak ja spotkałam ze dwa razy ze ona jest skrępowana maja osoba. 

I tak toczy się dalej. 

Babcia ma rację nie rób awantur poslij go w cholerne nie zebraj i nic bo raz sie nie nauczył to niech mierzy się z jej problemami w realu a nie w gadaniu. 

On musi sie w końcu oparzyć, wtedy ja poczuje ulgę..... Ale juz się nie wycofam za daleko bti zaszło. 

Pozdrawiam

Widzę że się przyjęło określenie pani od śmietnika ? Co do twojego męża to jest strasznie ...naiwny. Wygląda też na to że łatwo na niego wpłynąć. Bez wzgledu na to jaki jest, a szacunku wobec ciebie nie ma mimo że tyle przeszłaś, to tak jak powiedziała twoja babcia - poślij go w cholerę, nie żebraj bo ty go tego nauczyłaś że może sobie wobec ciebie w chamski sposób pozwalać. Więc jeżeli jemu tak szkoda pani ze śmietnika to nie trzymaj go na siłę i niech się z jej problemami zmierzy w realu. Facet jest odrealniony.  Ty poczujesz ulgę jak się od niego wreszcie uwolnisz. Dużo zdrowia. Pzdr

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Więc jeżeli jemu tak szkoda pani ze śmietnika to nie trzymaj go na siłę i niech się z jej problemami zmierzy w realu.

Tylko, że on wcale do tego nie zmierza. Jasno się określił, że nie mógłby się związać z kobietą z trójką dzieci, do tego bez pracy. Kto by go utrzymywał?  Nie, on wiedzie wygodne życie przy żonie, której nie szanuje, chętnie korzysta z dorobku jej i jej rodziny, ale wziąć naprawdę życie w swoje ręce i jeszcze w realu holować nieszczęsną sąsiadkę, co to, to nie. On woli jawić się jako ten rycerz, wspierać słowem i czynem, pompować sobie ego zachwytem nieszczęsnej pani przy jednoczesnym lekceważeniu żony i spraw rodzinnych.  Biorąc pod uwagę jego przeszłą zdradę, lekceważący stosunek do żony, jego oczekiwanie od żony, że ona także zaangażuje się w pomoc dla jego nowej sympatii, jest szczytem bezczelności i absurdem. Żona ma problemy zdrowotne i tu, gdzie przydałaby się jego pomoc i wsparcie, to go nie ma.

Znamienne jest także to, że w aktualnej sytuacji, gdy on widzi, że żona wkurzyła się na dobre, ignoruje go, że rodzina zaczyna mu się sypać, do tego wie, że niedługo czeka ją kolejna operacja, on nadal nie odpuszcza tamtej kobiety. Albo naprawdę jest totalnym głupcem, ewentualnie przez lata Martyna pokazała, że cokolwiek on nie nawywija, ona i tak z nim zostanie. Do niego jeszcze nie dotarło, że to co się teraz dzieje, to schyłek ich małżeństwa (o ile faktycznie tak się skończy, o ile Martyna znowu nie odpuści). Do tej pory obydwoje nie wyciągali wniosków, może wreszcie do Martyny coś naprawdę dotarło - facet się nie zmieni.

8 godzin temu, Gość Martyna napisał:

Powiedziałam ze ja nie łykam wszystkiego tak jak on a po za tym odniosłam wrażenie jak ja spotkałam ze dwa razy ze ona jest skrępowana maja osoba. 

Martyna, to nie jest istotne na ile naprawdę tamta kobieta ma ciężkie życie, nie ona jedna. Może i ma górę problemów, tylko, że to nie jest Wasza sprawa, ani Twojego męża, a tym bardziej Twoja. Każdy ma swoje problemy. Jego zaangażowanie tam, przy jednoczesnym lekceważeniu Ciebie, braku wsparcia i pomocy, agresji, wymuszaniu zgody na kontakty z panią i w rzeczywistości prowadzenie podwójnego życia, jest wielkim nieporozumieniem i porażką jego, jako męża.

To, że tamta kobieta omija Cię z niepewnością, oznacza, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie podoba Ci się jej relacja z Twoim mężem. Na 100% ona zna Wasze problemy, oczywiście z jego strony. Z pewnością jesteś przedstawiana niczym najgorsza zołza. Fakt, że ona mimo tej wiedzy nadal nie odpuszcza, świadczy o niej jak najgorzej. Podejrzewam, że Twój mąż rozbudził w niej nadzieję na związek. Ona w podłej sytuacji, on chętny, zaangażowany, "zamożny" (przecież ona nie wie, że to nieudacznik, on jej tego nie powie, że siedzi w kieszeni u żony), ona nie odpuści, tylko nie zdaje sobie sprawy z tego, że jego oddanie, to tylko pozory, zabawa w rycerza, żeby napompować sobie ego.

Martyna, nigdy, przenigdy nie zagaduj do niej, nie kontaktuj się, nie okazuj też wobec niej jakichkolwiek emocji. Bądź ponadto, tutaj przede wszystkim winę ponosi Twój mąż, ją zostaw w spokoju, nie kompromituj się i nie poniżaj.

8 godzin temu, Gość Martyna napisał:

On musi sie w końcu oparzyć, wtedy ja poczuje ulgę

Jeszcze nie zrozumiałaś. Nie chodzi o to, żebyś czuła ulgę, bo jemu będzie źle. Ty powinnaś czuć ulgę, bo Tobie będzie lepiej. Nie ten kierunek myślenia, co niestety dowodzi, że ciągle nie jesteś gotowa, ciągle toczysz z nim walkę, a powinnaś odpuścić, jeśli naprawdę chcesz odejść od niego. Twoim celem nie powinno być dokopanie mężowi, tylko poprawa własnego życia. Niestety, ciągle się miotasz.

Odnośnik do komentarza
18 minut temu, Yonka1717 napisał:

Jeszcze nie zrozumiałaś. Nie chodzi o to, żebyś czuła ulgę, bo jemu będzie źle. Ty powinnaś czuć ulgę, bo Tobie będzie lepiej. Nie ten kierunek myślenia, co niestety dowodzi, że ciągle nie jesteś gotowa, ciągle toczysz z nim walkę, a powinnaś odpuścić, jeśli naprawdę chcesz odejść od niego. Twoim celem nie powinno być dokopanie mężowi, tylko poprawa własnego życia. Niestety, ciągle się miotasz.

Będąc w punkcie Martyny można tak myśleć, musi dużo wody upłynąć, żeby zrozumiała, że jego upadek nie przyniesie ulgi, a emocjonalne i fizyczne, uwolnienie się z tej relacji. 

Odnośnik do komentarza

Wiem ze dużo wody upłynie,za bardzo jestem urażona.... Czas potrzebny 

Dzisiaj zadzwonił 

Mówi że u nich wszystko ok. Młody sie bawi byli na sankach. 

Powiedziałam to super 

Spytał a co u ciebie.... 

Czy dobrze się czujesz 

Ok nic mi nie jest. 

Za chwilę o co ci chodzi. 

O nic.... Pozdrawiam 

I się wyłączyłam 

Jego kolega  przyjaciel który zawsze mnie bronił a jego ustawiał ze źle się zachowuje do mnie napisał  teraz jak nigdy. 

Co umnie ok.....

Spytał czy na pewno... tak

Chce chyba coś wyciągnąć.... 

Napisalam mu ze ja nie zwierzam się kolegom męża i pozdrawiam go serdecznie 

Odnośnik do komentarza
5 minut temu, Gość Martyna napisał:

Chce chyba coś wyciągnąć.... 

Pewnie tak, dobrze mu powiedziałaś. 

 

7 minut temu, Gość Martyna napisał:

O nic.... Pozdrawiam 

 

8 minut temu, Gość Martyna napisał:

i pozdrawiam go serdecznie

Ale z tymi pozdrowieniami, nie przesadzaj?Mąż może źle zrozumieć te pozdrowienia, lepiej w tej sytuacji by brzmiało cześć lub żegnam. 

Odnośnik do komentarza
22 minuty temu, Yonka1717 napisał:

nie uważam też, że "serdeczne pozdrowienia" to przesada, zwykła uprzejmość,  oklepany frazes i tyle.

Nie do końca, choć ja to napisałam z przymrużeniem oka, chodziło mi głównie o męża, który nie zasługuje na pozdrowienia. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Martyna napisał:

Za chwilę o co ci chodzi. 

O nic.... Pozdrawiam 

 

13 minut temu, Gość ka-wa napisał:

chodziło mi głównie o męża, który nie zasługuje na pozdrowienia. 

To, że mąż jest dupkiem nie oznacza, że Martyna musi być nieuprzejma. Te pozdrowienia na zakończenie rozmowy, to też tylko frazes i uprzejmość, zresztą najwyraźniej nie ucieszył się z nich, jeśli wysłał kumpla na zwiady ?

Coś mi się wydaje, że facet ma lekką sra**kę, może jeszcze nie ze strachu, ale z powodu enigmatycznego zachowania żony, innego, niż zwykle. Czuje, że coś śmierdzi, ale jeszcze nie wyniuchał źródła (czyli siebie ?).

Odnośnik do komentarza

On źródła nie wyniucha... Bo przecież on jest  czysty tylko ja się czepiam i awantury robiłam...... Przecież  widzi ze o  coś chodzi a ja gadać nie chcę..... 2 tydzień ma spokój i to jego problem bo tak się stara nawiązać kontakt coś się dowiedzieć a tu nie ma jak i nie wie co myślę, co robię gdzie chodzę z kim rozmawiam, szpiegować przestałam nie pytam gdzie był, walizkę ciuchów zabrałam...i nowe buty przed wyjazdem kupiłam . A on jak zawsze  jak zawsze mówil  ze jak dziad wygląda przy mnie bo ma trzy pary butów a ja 15 i jeszcze kupuje.... He.... co mogę tam robić teraz jestem 100 km od domu i tylko o syna pytam... Stracił swą moc i jest urazony bo przestano go pilnować umoralniac kontrolować..... I znów źle.... 

A przecież dobro wraca....!!!! 

 

Bardzo dziękuję za wsparcie pomagają mi wasze opinie, widzę przynajmniej co robiłam źle 

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Tylko, że on wcale do tego nie zmierza. Jasno się określił, że nie mógłby się związać z kobietą z trójką dzieci, do tego bez pracy. Kto by go utrzymywał? 

Zgadzam się dlatego też podkreślam że babcia Martyny ma rację.

7 godzin temu, Yonka1717 napisał:

przez lata Martyna pokazała, że cokolwiek on nie nawywija, ona i tak z nim zostanie.

Uważam że dokładnie takie zachowanie ze str.Martyny powodowało u niego większą pewność że on moze wszystko a nawet więcej.

5 godzin temu, Gość Martyna napisał:

Chce chyba coś wyciągnąć.... 

Napisalam mu ze ja nie zwierzam się kolegom męża i pozdrawiam go serdecznie 

Jak nie wie co się dzieje to chce wyciągnąć. Teraz niech on się trochę pomartwi. Dobrze odpowiedziałaś bo w sumie nie mówisz mężowi co się dzieje a masz powiedzieć obcemu chłopu .. nie bardzo. Czy twoi rodzice pomagają przy opiece syna? Pzdr

Odnośnik do komentarza

Rodzina dla mnie jest najważniejsza wszyscy sobie pomagamy wspieramy i nie ma zgrzytów. 

Młody chodzi do żłobka i jeśli nie możemy na czas odebrać jadą  dziadkowie lub mój brat albo bratowa lub ja ich dzieci odbieram wymieniamy się wszystko  mamy zorganizowane na tydzień do przodu . W rodzinie siła zawsze mówi tata 

I ukochana babcia która nawet jak zaklne to zawsze mnie broni ja wiem ze ona kocha najbardziej..... 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Martyna napisał:

... 2 tydzień ma spokój i to jego problem bo tak się stara nawiązać kontakt coś się dowiedzieć a tu nie ma jak i nie wie co myślę, co robię gdzie chodzę z kim rozmawiam, 

Wybacx szczerość, ale sądząc  po historii tego wątku ty masz z nim kontakt i to bardzo intensywny. Ten wątek jest poświęcony  głównie Twojemu mezowi.

Mi ten wątek wydaje się jednak już trochę  dziwny...

Wiem że konwencja jest tu taka że on jest zły  i my Ciebie wspieramy...

Czy Masz już pomysł czym się zajmujesz jak już go zostawisz? Bo poki co mentalnie jesteś bardzo z nim związana, i każdą sytuację z nim przeżywasz w każdym detalu... Jakbyś potrzebowała wspólnie z kimś przeżywać te wszystkie chwile w kuchni, w garażu i pod śmietnikiem..

Wybacz że łamie konwencje wątku ?, ale coś mi tu powoli nie gra.Jak Ty się czujesz sama ze sobą? Jaka byłaś zanim się poznaliście?Chodzi mi o to że popadamy już  jednak tu w pewna fiksacje, analizując każda , potyczkę słowno- sytuacyjna z Waszego zycia, a nie to już jest chyba  meritum bo co najważniejsze zostało wypowiedziane...

Odnośnik do komentarza

 AGU dziękuję za opinie. Napisałem wcześniej ze przeżywam i długo jeszcze będę przeżywać analizować ...

Taka moja natura zawsze   wszystko przeżywałam analizowałam 

. Dlatego każda opinie krytykę przyjmuje u wyciągam wnioski 

Dużo lepiej sie czuje jak wyrzucam z siebie to co mnie trapi, 

Dziękuję wszystkim i zamknę już wątek. 

Odnośnik do komentarza
24 minuty temu, Gość Martyna napisał:

 AGU dziękuję za opinie. Napisałem wcześniej ze przeżywam i długo jeszcze będę przeżywać analizować ...

Taka moja natura zawsze   wszystko przeżywałam analizowałam 

. Dlatego każda opinie krytykę przyjmuje u wyciągam wnioski 

Dużo lepiej sie czuje jak wyrzucam z siebie to co mnie trapi, 

Dziękuję wszystkim i zamknę już wątek. 

Nie chodzi mi wogole o krytykę Ciebie, czy że byś zamykała wątek ?

Po prostu zauważyłam że potrzebujesz tego bardzo, niepokojąco opowiadasz wszystko ze szczegolami...

I nie chodzi o to żeby nie przeżywać i nie analizować, ale  ważne by się w tym nie zatracać, bo to wtedy też szkodzi ?

ważne jest czemu poświęcamy uwagę .

 

Zajmij się sobą, czego Ty potrzebujesz, co Ci w duszy gra, dopowik robisz to w kontekście do męża, zajmujesz się nim Jesteś w dobrej pozycji, jesteś niezależna, on Cię nie bije, nie stanowi zagrożenia dla dziecka, masz kasę, chyba że problem to jest obszary nie-maz.

Dziewczyny podpowiedziały Ci jak zmienić zachowanie, i to dużo zmieniło, układ drgnął. Wybiło to już Wasza relację z wyżłobionych latami torów.Teraz trzeba to docisnac mentalnie. I wierzę że z psycholog to przerobisz..

Chodzi o to że trzeba znaleźć NOWE.( A że  "Nowego" jeszcze nie ma, i uwaga spływa do tych potyczek mimowolnie .

Chodzi o to żeby faktycznie dojść z czym jest problem - ale w sobie  ( bo męża , rzeczywistość wokół można zmienic jak najdzie potrzeba,  z sobą zostaniemy na zawsze)

, jak się miewasz

Jesteś w dobrej pozycji, jesteś niezależna, masz kasę on Cię nie bije i nie stanowi zagrozenia dla dziecka, masz kasę.

Napiszą za jakiś czas chociaż po jakiejś pracy z psychologiem

Szczerze pozdrawiam ?

 

 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Agu napisał:

Jesteś w dobrej pozycji, jesteś niezależna, masz kasę on Cię nie bije i nie stanowi zagrozenia dla dziecka, 

Nie wiadomo czy by nie uderzył, jakby Martyna zachowywała się tak w stosunku do niego, jak on do niej, bo jemu wolno więcej?

Żadna pozycja nie jest dobra jak w grę wchodzi dziecko, którego nie możemy wychowywać w normalnej rodzinie. 

Godzinę temu, Gość Agu napisał:

Chodzi o to żeby faktycznie dojść z czym jest problem - ale w sobie

Tak, bo Martyna jest za dobra, za spokojna, za tolerancyjna, już 5 lat temu powinna go zostawić, ale uczucia też robią swoje. Trzeba dojść do ściany, żeby powiedzieć nie, dalej tak nie mogę żyć i muszę zmienić swoje życie. I też nie wszystkie kobiety na to stać. 

Martyna właśnie zaczęła od siebie, ale to jest proces. 

Tylko mąż nie widzi żadnej potrzeby zmiany u siebie. 

 

Odnośnik do komentarza

wróżka Oriana fajnie wróży polecam na stronę http://salonwrozb.pl/oriana

    
na odpowiedź czekałam dosłownie 30minut i jest mega zgodna co do mojego życia
100% dyskrecji i prywatności co jest dla mnie ważne

wróżka Oriana fajnie wróży polecam na stronę http://salonwrozb.pl/oriana

    
na odpowiedź czekałam dosłownie 30minut i jest mega zgodna co do mojego życia
100% dyskrecji i prywatności co jest dla mnie ważne

Odnośnik do komentarza
14 godzin temu, Gość Martyna napisał:

Rodzina dla mnie jest najważniejsza wszyscy sobie pomagamy wspieramy i nie ma zgrzytów. 

Młody chodzi do żłobka i jeśli nie możemy na czas odebrać jadą  dziadkowie lub mój brat albo bratowa lub ja ich dzieci odbieram wymieniamy się wszystko  mamy zorganizowane na tydzień do przodu . W rodzinie siła zawsze mówi tata 

I ukochana babcia która nawet jak zaklne to zawsze mnie broni ja wiem ze ona kocha najbardziej..... 

O to chodzi aby miec to najważniejsze wsparcie od najbliższych nam osób. reszta sie nie liczy. Dbaj o siebie, dużo zdrowia, i chodź cały czas na terapię. Dużo siły i odwagi. Martw się tylko o siebie, zdecyduj tak jak uważasz. Zdrowia ? Pzdr

Odnośnik do komentarza

Agu, zupełnie nie rozumiem do czego zmierzasz w swojej wypowiedzi, dlaczego wątek wydaje Ci się dziwny? Co w tym dziwnego, że osoba, która ma poważny małżeński problem zwróciła się o pomoc i wsparcie? ...że wątek jest o mężu? Przecież właśnie o niego chodzi, bo on tutaj stanowi główny problem, on i jego zażyła relacja z sąsiadką.

Bo Martyna analizuje każdą rozmowę? To raczej naturalne, zważywszy na to, że ostatnia kłótnia, jego agresywny, chamski atak na żonę miał miejsce zaledwie 2 tyg. temu i dotyczył jego kolejnej zdrady emocjonalnej. 

18 godzin temu, Gość Agu napisał:

Chodzi mi o to że popadamy już  jednak tu w pewna fiksacje, analizując każda , potyczkę słowno- sytuacyjna z Waszego zycia, a nie to już jest chyba  meritum bo co najważniejsze zostało wypowiedziane...

To dopiero 2 tygodnie! Nie znam osoby, która w tak krótkim czasie podjęłaby decyzję o rozwodzie, zwłaszcza, że nie ona winna jest kolejnemu kryzysowi. Zgadza się, w Martynie ciągle buzują emocje, co jest zupełnie naturalne.

18 godzin temu, Gość Agu napisał:

Jakbyś potrzebowała wspólnie z kimś przeżywać te wszystkie chwile w kuchni, w garażu i pod śmietnikiem..

Co w tym dziwnego, że większość ludzi potrzebuje partnera, tylko nie o takie emocje chodzi. Każda zdrada jest niszcząca dla osoby zdradzonej, a zdrada emocjonalna szczególnie, bo oczywista, bolesna, a jednak zakamuflowana. Nic dziwnego, że Martyna wraca do tych sytuacji. Wiele osób nawet po rozwodzie, wraca czasami do przykrych wydarzeń, mimo, że naprawdę tego nie chcą. 

9 godzin temu, Gość Agu napisał:

I nie chodzi o to żeby nie przeżywać i nie analizować, ale  ważne by się w tym nie zatracać, bo to wtedy też szkodzi ?

ważne jest czemu poświęcamy uwagę .

Święta racja, tyle, że to też zostało już powiedziane. To dopiero 2 tygodnie, odkąd Martyna ujrzała dno.

Martyna, pisz, jeśli przynosi Ci to ulgę. Wiadomo, że decyzja co do dalszego życia i tak należy do Ciebie. Nie pisz, jeśli czujesz się zmęczona tematem, Twój wybór. Polecam Ci także czytanie podobnych wątków na innych forach. Doświadczenie osób, które miały pecha znaleźć się w podobnej do Twojej sytuacji może być bardzo pomocne i budujące. Zwróć też uwagę na podobieństwa i powtarzalność zachowań zdradzających mężów. Kobiety, które miotały się miesiącami, czy nawet latami wychodzą z takich związków całkowicie zniszczone psychicznie i z perspektywy czasu żałują tej walki o niewiernego i dawania kolejnych szans. Ty już raz (a może więcej) dałaś szansę, a on nie wyciągnął żadnych wniosków, nie docenił. Dawanie kolejnej szansy to tylko przesuwanie granic własnej wytrzymałości i godności, przy jednoczesnym utwierdzaniu niewiernego w przekonaniu o własnej bezkarności. 

Pozdrawiam i daj znać za jakiś czas, jak sobie radzisz.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...