Skocz do zawartości
Forum

Problem z mężem


Gość Martyna

Rekomendowane odpowiedzi

Rozumiem ja mu nie chce udowadniać nic bo z pierwsza zdrada emocjonalna miałam szanse i do dzisiaj mam dowód w ręku jak rozmawiał  dwuznacznie, zdjęcia Smsy itp, nie zamierzam się o niego bić i udowadniać... Ani walczyć

. Nie raz mu mówiłam  ze to nie jest w porządku wobec mnie.... Ale on zawsze jedna  śpiewka  ukrywam bo wiem jak zareagujesz a on tylko  pomaga  rozmawia a ja mu romans wkręcam i go śledze.

Ja  więcej nie zamierzam sie poniżać...prosić błagać.... On myśli że raz się udało to i teraz.... Tak nie  będzie bo mnie to zmęczyło i mam tego dość.... Z dnia na dzień czuje się lepiej i zamierzam w tym stanie pozostać lepszego samopoczucia 

Bo do tanga trzeba dwojga 

Ja chce  mieć  święty spokój i wcale nie chce go na siłę  zatrzymac ani z nim walczyć i ulegać jego tłumaczeniom.... 

Byle by był.... 

Ja jestem atrakcyjną 37 letnia kobietą brunetka subtelną naturalna , rzucam się w oczy nietuzinkowym stylem ubioru, zajmuje się trochę projektowaniem ciuchów  rysuje.... Z pasji i on doskonale sobie zdaje z tego sprawę....

Sam był nie raz wściekły  kiedyś tez  o sąsiada rozwodnika   w poprzednim miejscu zamieszkania ale ja ucielam temat z sąsiadem od razu  przy  poznaniu i przy nim ...  bo mi nie w głowie bzdury, zwierzenia i adoracje,... Dzien dobry i dowidzenia wystarczy, nawet o swojego przyjaciela był zazdrosny ze mnie adoruje i ciepło ze mną  rozmawia bo tamten ma  podobne zainteresowania w kilku  dziedzinach ze mną.... Ale ja nigdy nie knułam i nie ukrywałam rozmów nawet jak przypadkiem spotkałam to  zawsze mówiłam ze widziałam  tego czy tamtego, chociaż teraz myślę powinnam robić tak samo znałeśc sobie przyjaciela płci  męskiej na swoim poziomie i sobie z nim gadać.... Przecież  to nic złego.... 

 

Odnośnik do komentarza

Martyna, należałoby się zastanowić, co leży u podstaw Waszego związku. Nie napisałaś od jak dawna jesteście małżeństwem, jak długo trwał Wasz związek, zanim pobraliście się. Ty masz 37 lat, on 40, macie 2-letnie dziecko, więc rodzicami zostaliście w dość dojrzałym wieku. Co skłoniło Cię do wyjścia za niego za mąż, miłość, czy rozsądek? Co jego skłoniło do założenia rodziny z Tobą? Od kiedy on zaczął zachowywać się w taki sposób? 

Kompleksów Twojego męża nie da się ukryć, tylko, czy on zawsze taki był, czy może Ty i Twoja rodzina dajecie mu często do zrozumienia, że jest cienkim Bolkiem, bo słabo zarabia? Ty z racji większych zarobków inwestujesz więcej w codzienne życie, może mu to wypominasz? 

Absolutnie nie bronię go, bo mając 40 lat, miał wystarczająco dużo czasu, żeby podnieść swoje kwalifikacje, znaleźć lepszą pracę. On tymczasem chwali się kolegom, że fajnie się w życiu ustawił, bo ma majętną żonę, więc o co chodzi? Może od samego początku kierował się wygodą, a nie miłością do Ciebie?

Jest babiarzem i tego nie da się ukryć. Każdemu babiarzowi czegoś brakuje, przede wszystkim poczucia własnej wartości, którego potwierdzenia szuka u kobiet, a nie szanuje tej z która jest związany. Powodem niekoniecznie musi być kiepska sytuacja finansowa babiarza. Tylko, że te wszystkie problemy powinny wyjść w czasie Waszej terapii 5 lat temu. To terapeuta powinien zdiagnozować, co leży u podstaw Waszego kryzysu.

Niestety, ta terapia nic Wam nie dała. Ty wierzyłaś, że on zrozumie jak rani Cię emocjonalnym związkiem z inną kobietą, a on widocznie oczekiwał, że to Ty zrozumiesz, że on niczego złego nie robi i dasz wreszcie przyzwolenie. Ewentualnie on nie był na tej terapii szczery, posypał głowę popiołem, a gdy sprawa ucichła, wrócił do dawnych przyzwyczajeń. Obawiam się też, że mieliście kiepskiego terapeutę, bo jednak specjalista na ogół nie daje się nabrać i proponuje terapię indywidualną.

Martyna, chciałam się odnieść do ostatniego wpisu ka-wy, ponieważ całkowicie nie zgadzam się z nią. Wiem, że ka-wa chce pomóc, ale moim zdaniem serwuje Ci fałszywą nadzieję, która być może jest niczym miód na Twoje uszy, bo ze wszystkich Twoich postów, da się wyczuć emocje, rozdarcie i niestety ciągłą walkę o niego, nie o siebie.  Już o tym pisałam, że jego aktualna pokora nie jest trwałą zmianą, tylko reakcją na Twoją aktualną postawę. Nie sądzę, że zależy Ci na pokornym, spacyfikowanym mężu, tylko na tym, żeby on wreszcie zrozumiał i zaprzestał wiecznych flirtów i angażowania się w życie innych pań - marna szansa. 

Jest niemal pewne, że gdy odpuścisz, (a odpuścić wreszcie będziesz musiała, bo takie życie obok siebie na dłuższą metę nie ma sensu), to on znowu zacznie prowadzić swoje bujne życie towarzyskie. On tylko na to czeka, żeby wszystko wróciło , jak dawniej.

Zasłanianie się dobrem dziecka w celu utrzymania toksycznego związku nie ma najmniejszego sensu. Dziecko widzi i słyszy, a z czasem będzie coraz więcej rozumiało. Będzie świadkiem kłótni i poniżania matki przez ojca, a być może i w drugą stronę, bo w pewnym momencie obydwu stronom puszczają hamulce. Najważniejszy dla dziecka jest spokój i poczucie bezpieczeństwa, a z wiecznie awanturującymi się rodzicami nie ma na to szansy, podobnie jak w sytuacji, gdy rodzice nie odzywają się do siebie. 

Utrzymanie małżeństwa na siłę, dla rzekomego dobra dziecka, jest tylko wybiegiem, ucieczka przed podjęciem decyzji.

Odnośnik do komentarza

Małżeństwem jesteśmy 10 lat. 3 przed ślubem 

Nikt mu nic nie wypomina. Zawsze kulturalnie się do niego odnoszą. 

On za wzór stawia moja  babcie. 

Terapia byla razem potem oddzielnie. 

4 pierwsze ciąże poroniłam   piąta się udała Syn ukochany. 

Przez pierwsze 5 lat było ok angażował się itd. Potem pierwsza zdrada emocjonalna i ciąg dalszy juz znacie... Rok spokoju po porodzie i teraz dalej....

U niego w domu były takie wzorce awantury kłótnie rywalizacja ma 3 rodzeństwa wiecznie skłóceni rodzice rodzina  tez.... Ja  odbiłam się od nich jak mnie wszyscy zwyzywali i kazali się wynosić.... Poszedł za mną... Byl świadkiem tego długo sie wstydził i przepraszał. 

On to przekłada na moją rodzinę ze tu będzie tak samo jest zazdrosny i nie chce sie integrować rodzinnie wręcz czasem v pokazuje że na siłę siedzi chociażby w święta przy stole, 

Wraca i wywody oni na wczasy tamci nowy samochód, następni coś tam kupili a my.... I tak w kółko a ty głupia jeszcze im dzieci pilnujesz albo opiekujesz się kimś i prezenty dajesz.... To jest dla mnie chore bo ja nie mam takich odczuć 

Psycholog sam powiedział ze jego zachowanie zazdrość kompleksy sa skutkiem domu rodzinnego.... 

Chyba wszystko opisałam 

Pozdrawiam 

 

 

Odnośnik do komentarza
37 minut temu, Gość Martyna napisał:

On to przekłada na moją rodzinę ze tu będzie tak samo jest zazdrosny i nie chce sie integrować rodzinnie wręcz czasem v pokazuje że na siłę siedzi chociażby w święta przy stole, 

Tutaj masz kolejny dowód na jego toksyczny charakter. Toksyk, bardzo często usiłuje odseparować swoją ofiarę (partnera) od bliskich i znajomych, po to, żeby przejąć na nią całkowitą kontrolę. Dobrze, że się nie dałaś.

39 minut temu, Gość Martyna napisał:

Wraca i wywody oni na wczasy tamci nowy samochód, następni coś tam kupili a my.... I tak w kółko a ty głupia jeszcze im dzieci pilnujesz albo opiekujesz się kimś i prezenty dajesz.... To jest dla mnie chore bo ja nie mam takich odczuć 

J.w., on dąży do tego, żebyś odcięła się od rodziny i znajomych, służyła tylko jemu. Twoi bliscy są dla niego zagrożeniem, bo nie jesteś sama, a po za tym widzi, że odstaje, choćby pod względem finansowym. Nie ma prawa wtrącać się w Twoje rodzinne układy, jeśli one nie niszczą Waszego związku, a nie niszczą, bo są zupełnie naturalne. Nie ma prawa też wyliczać Ci pieniędzy, które wydajesz na upominki dla bliskich osób, bo raz; sama zarabiasz, a dwa; nie sądzę, że te wydatki czynią dziurę w Waszym budżecie. Twoja rodzina, to dla niego konkurencja, także dlatego, że to, co Ty im dajesz, mogłoby pójść na jego potrzeby ?.

Jak widzisz, nie docenia Twojego wkładu, ciągle mu mało, tylko szkoda, że sam nie zrobi czegoś z sobą, żeby podnieść swoje dochody. Jest nastawiony na czerpanie korzyści, bez własnego, większego wysiłku, dlatego dąży do zniszczenia Twojego poczucia wartości, zdeptania Twojej woli i kłótniami, w których Cię poniża usiłuje wymusić na Tobie uległość.

50 minut temu, Gość Martyna napisał:

Psycholog sam powiedział ze jego zachowanie zazdrość kompleksy sa skutkiem domu rodzinnego.... 

Jeżeli Twojemu mężowi zależałoby na rodzinie i Waszym szczęściu, to po takiej diagnozie, powinien ten problem przepracować na terapii. On jednak nic z tym nie zrobił i nie robi, on jest ciągle taki sam i ma te same wobec Ciebie oczekiwania; masz siedzieć cicho, nie kontaktować się z rodziną, obsługiwać go, oddawać pieniądze i akceptować jego hobby w postaci licznych "koleżanek".

Ostatnio proponował rozmowę, ok, nie jesteś jeszcze na to gotowa, ale taka rozmowa prędzej, czy później będzie musiała się odbyć. Bądź pewna, że gdy wspomnisz o rozwodzie, on wpadnie w panikę i być może zaproponuje kolejną terapię. Nie daj się nabrać, terapia już była. Miał 5 lat, żeby cokolwiek z sobą zrobić, nie zrobił nic i teraz też nic się nie zmieni.

Odnośnik do komentarza
16 minut temu, Gość Martyna napisał:

wywody oni na wczasy tamci nowy samochód, następni coś tam kupili a my.

Tu pretensje może mieć tylko do siebie, nikt mu nie zabrania dobrze zarabiać, a on uważa, że jak Twoja rodzina ma kasę, to mają jemu dawać!? 

Może zazdrościć Ci takiej rodziny, ale nie w ten sposób, nie docenia nawet, że rodzina, dołożyła do kupna domu. 

Ja w ogóle nie za bardzo rozumiem, dlaczego on Ci mówi, że nie ma pieniędzy i woła od Ciebie? Przecież pracuje. 

I ta wasza wzajemna zazdrość, przygadywania, wzajemne podejrzenia, od początku związku, to zdrowe nie jest. Nie wiem czy to popycha do zdrady... Bo ta zdrada cały czas u was wisiała w powietrzu. 

Też uważam, że ta terapia nic wam nie dała. 

 W ogóle wasze rodziny nie powinny być na tapecie waszego życia codziennego, wy tworzycie rodzinę i sami musicie sobie radzić, nie oglądać się na rodzinę, to nie czas na pretensje do jednej czy drugiej rodziny. 

Godzinę temu, Yonka1717 napisał:

żeby on wreszcie zrozumiał i zaprzestał wiecznych flirtów i angażowania się w życie innych pań - marna szansa. 

Marna, ale dla chcącego, nic trudnego, z wiekiem niektórzy mądrzeją, to by było chyba najłatwiej odpuścić. 

Też nie bardzo w to wierzę, bo on jest do  tego bardzo sfrustrowanym facetem, stałe porównuje wasze rodziny, czuje się gorszy, zazdrości zamiast się cieszyć, że chociaż Ty masz fajną rodzinę. Nic raczej tego nie zmieni, on cały czas powinien korzystać z terapii,  ta wasza psycholog profesjonalnoscią widać nie grzeszy, choć pewnie nie z każdym da się pracować. 

 

Odnośnik do komentarza
15 minut temu, Gość ka-wa napisał:

I ta wasza wzajemna zazdrość, przygadywania, wzajemne podejrzenia, od początku związku, to zdrowe nie jest. Nie wiem czy to popycha do zdrady... Bo ta zdrada cały czas u was wisiała w powietrzu. 

No nie od początku związku. Martyna napisała, że pierwsze 5 lat było ok. Trudno dziwić się jej, że zaprotestowała, gdy odkryła romansik męża. Zazdrość jej męża świadczy tylko o jego hipokryzji i podwójnych standardach. Jemu wolno flirtować, poświęcać mnóstwo czasu na kontakty z innymi babami, a jej nie można nawet pogadać z kolegą. Egoista i toksyk.

21 minut temu, Gość ka-wa napisał:
1 godzinę temu, Yonka1717 napisał:

żeby on wreszcie zrozumiał i zaprzestał wiecznych flirtów i angażowania się w życie innych pań - marna szansa. 

Marna, ale dla chcącego, nic trudnego, z wiekiem niektórzy mądrzeją, to by było chyba najłatwiej odpuścić. 

Problem w tym, że on absolutnie chętny nie jest. Niczego nie zrozumiał, a teraz dochodzi być może jeszcze kryzys wieku średniego. To wszystko jest o tyle przykre, że po tylu latach starań i traum (wyobrażam sobie, co Martyna przeżywała po każdym poronieniu), wreszcie doczekali się dzieciaczka. Zamiast cieszyć się rodzinnym szczęściem, to on niszczy tę rodzinę, a szczęścia i satysfakcji szuka gdzie indziej. 

Odnośnik do komentarza
6 minut temu, Gość Martyna napisał:

Właśnie inne priorytety. 

 tym  razem nie odpuszczę. 

Jeszcze jeden ból operacja... Trzymajcie kciuki. 

Mój syn to całe moje  życie 

Dziękuję wszystkim za cenne rady wskazówki i opinie 

 

 

 

Trzymaj się dzielnie. Jedyna pociecha w tym, że on kocha Wasze dziecko. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby był dobrym ojcem, nawet jeśli Wy rozstaniecie się. Często dopiero po rozstaniu, ojcowie, którzy wcześniej byli nieobecni w życiu dziecka , zaczynają się angażować. 

Odnośnik do komentarza
26 minut temu, Yonka1717 napisał:

Zamiast cieszyć się rodzinnym szczęściem, to on niszczy tę rodzinę, a szczęścia i satysfakcji szuka gdzie indziej. 

No właśnie, tego nie da zrozumieć. 

31 minut temu, Yonka1717 napisał:
minut temu, Gość Martyna napisał:

Właśnie inne priorytety. 

To raczej jego chora psychika niż inny priorytet, bo ja nie widzę u niego żadnego. Miota się. 

 

Odnośnik do komentarza
49 minut temu, Yonka1717 napisał:

Trzymaj się dzielnie. Jedyna pociecha w tym, że on kocha Wasze dziecko. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby był dobrym ojcem, nawet jeśli Wy rozstaniecie się. Często dopiero po rozstaniu, ojcowie, którzy wcześniej byli nieobecni w życiu dziecka , zaczynają się angażować. 

Nie ma baby = nowe życie. To samo mam jak matka gdzieś wyjedzie, ale teraz już nie, bo i tak wiem że wróci

14 minut temu, Gość ka-wa napisał:

No właśnie, tego nie da zrozumieć. 

syndrom babskiego nierozumienia

Odnośnik do komentarza

Takie 

10 minut temu, Yonka1717 napisał:

A w ogóle wypad z tego wątku! i tak nie masz niczego mądrego do powiedzenia.

a ty co masz do powiedzenia babsztylu, że jak 'facet' nie chce byc na uwiezi z jedną babą to mu trzeba truć i to twoje zajecie na forach haha

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Obawiam się, że on nie wierzy, że Martynie już nie zależy, bo tak naprawdę jej ciągle zależy, przede wszystkim na małżeństwie, mimo, że mąż jest do kitu. Owszem, może dociera do niego, że przegiął, ale postawę żony odbiera jako klasycznego focha, czeka, aż jej przejdzie, a gdy jej przejdzie on znowu powróci do dawnych przyzwyczajeń.

To czy on teraz w to wierzy nie ma znaczenia, bo na razie Martyna daje mu tylko znaki że nie interesuje się nim, nie zabiega o niego i nie walczy. A to może u jej męża wywołać popłoch i strach. Bo przecież jak Martyna mogła..A jednak mogła. To czy on powróci za jakiś czas do tego jak się zachowywał zalezy od niego, ale ja uważam że ludzie się nie zmieniają. Jej mąż może być wspaniałym ojcem, ae obydwoje się po prostu nie dobrali. I to wyszło z czasem. Bywa tak tylko że u każdego w związku inaczej przebiega czas separacji czy samego rozstania. Kazdy ma inny charakter.

5 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Wsparcie bliskich jest bardzo ważne, jednak problem dotyczy tylko małżonków. Nie ma większego znaczenia, czy on wie, że żona poskarżyła się rodzinie. To oni muszą swój problem rozwiązać, a rodzina nie powinna się wtrącać. Osobiste wsparcie - tak, mieszanie się rodziny w małżeńskie problemy - nie.

Problem w tym wypadku nie dotyczy tylko Marty i jej meża, bo w to mieszkanie w którym mieszkają zainwestowali również rodzice Martyny. On nie bardzo chciał w to inwestować jednak mieszkac chce. I to jest powód aby rodzina wiedziała co on robi. Nie może być tak że Martyna ma znosić oszczerstwa, psychiczne gnębienie sama lub na terapii skoro ma możliwość porozmawiania z rodziną i ich wsparcia. Tak samo moim zdaniem mam jak i babcia Martyny dobrze jej mówią, i bardzo dobrze że ją wspierają bo to jest ogromne odciążenie, to jest bardzo duża pomoc nawet rozmowa z rodziną gdy mąż/partner cię nie szanuje, gnębi i do tego robi z ciebie wariatkę zazdrosną która sie wszystkiego czepia. Nie chciał się dorzucać do kupna mieszkania/domu, nie zależało mu, ale korzystać chce. Uważa że to Martyna i jej rodzina powinna mu pomagać i utrzymywać bo on jest z gorszej rodziny, bo nie ma, bo nie chce mieć, nie chce pracować..cokolwiek on sobie myśli to wygodny cwaniak i niedojrzały chłopiec którego jedny sukcesem jest dziecko z Martyną. Takie zachowanie jakie Martyna opisała dla mnie jest nei do przyjęcia i jeżeli ktoś ma dbre lub bardz dobre stosunki ze swoją rodziną i może na nią liczyć to jak najbardziej uważam to za słuszne. Nie można mówić że tos praw atylko Martyny i jej męża jeżeli to wszystko dotyczy także jej rodziny która mu pomaga i wspierała. Ile kobiet nie ma w ogóle wsparcia i nie radzi sobie z takim traktowaniem partnera czy meża. Nie można nikomu powiedziec że robi źle bo ma wsparcie rodziny. To jest normalne. Tym bardziej w tym wypadku. Jej rodzina mówi co myśli o nim, ale jej nigdy nie namawiali aby z nim nie była. Martyna i tak podejmie sama decyzję co dalej. Ale wsparcie rodziny jest dla niej bardzo ważne i uwazam że potrzebne.

5 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Obydwoje próbują urabiać siebie nawzajem, tylko, że każde ma inne oczekiwania i tak to się toczy od lat. Rodzina nie ma tu nic do rzeczy. Uważam, że w przypadku małżeństwa Martyny, tylko rozwód położyłby kres ich sporom. Nie dogadają się, bo każde z nich ma inne priorytety.

Ja uważam że Martyna jest osoba która poświęciła się domowi, dziecku i pracy. Jest empatyczna ale ile można. Dać sobie nasr_ć i rozmazać już dała, ale nie może dać pozwolenia żeby tak było dalej.To urabianie widze tylko ze strony jej męża, ze strony Marzeny na oczątku widziała niemoc. Poza tym jeżeli Martyna i jej rodzina mu pomagali, i nadal pomagają, nic przy tym nie mówiąc i nie oczekując, a widać że mąż Martyny zupełnie olewa to że ma dobrze, że powinien minimalnie się wysilić i okazac szacunek nie tylko jej ale rodzinie Martyny która obecnie też jest jego rodziną, to nie dziwię się że jej się ulało i dopiero po rozmowie z jej babcią i mamą dowiedziała się od niech co one na jego temat myślą. Uważam że Martyna nie wiedziała zupełnie jak z nim rozmawiać i jak o niego walczyć więc przez to dochodziło do awantur przez które pokazywąła mu że go kocha i że chce od niego szacunku. Urabianie jego okazało się na tyle skuteczne że Martyna tyle czasu znosi jego chamskie zachowanie wobec niej i olewcze wobec rodziny. Plusem jest to że dla dziecka jest dobrym ojcem. W końcu rodzice mogą się ze sobą rozstać, ale to nie znaczy że z dzieckiem także. Poza tym we wpisach Martyny widzę współczucie wobec niego. Że on nie ma, że go szkoda. Jedynie chyba babcia ma bardziej otwartą głowę i widzi wszystko bardzie trzeźwo. Ale to dobrze bo przeciez nie powiedziane że już teraz wszystko skończone. My tutaj możemy napisac co byśmy zrobiły. Ale nie znamy osobiście męża Martyny i nie wiemy czy on był taki cwaniak całe życie i jak się odnosił do innych kobiet. Może on po prostu nie umie bo w jego rodzinie nikt mu tego nie pokazał. Co nie oznacza że on się teraz zmieni. Martyna powinna wziąć głeboki oddech i przeczekać jego zachowanie ab w końcu pe pewnym czasie wyszło jakie on ma faktycznie zamiary i na ile udaje. teraz Martyna musi zadbać o siebie i zdrowie i nie powinna się martwić o meża. Dziecko ma opiekę i mezą i rodziny. To jest najwazniejsze. Co dalej niech ona odpocznie i zdecyduje.Pzdr

Odnośnik do komentarza

Jesteście już długo małżeństwem. Macie dziecko. Wyczekane po stratach poprzednich ciąż. Twja terapeutka dobrze powiedziała że jego zachowanie to to co wyniósł ze swojej rodziny. Ale zastanawia mnie kwestia tego że coś go popchnęło do tej zdrady. Jakiś powód musiał być że się zaczęliście oddalać. Jego boli to że jego rodzina nie dała mu wsparcia, on ci zazdrości rodziny ale jednoczęsnie niszczy bo inaczej nie umie. To niszczenie jest psychiczne. On sam musiałby przepracować swoje problemy. Ale nie chce bo uważa że nie ma problemu, że jego zachowanie pewnie jest normalne. Z tym ze to jest usprawiedliwianie siebie a co za tym idzie swojej rodziny. Bo jakby nie było to jego rodzina taka czy inna. Dobrze że poszedł za tobą. MYślę że się kochacie ale on ne umie inaczej okazywać uczuć, nie inaczej jak w jego rodzinie. Ty jesteś zupełnie inna. Myślę że ons ie cały czas wstydzi. I nie myliłam się że jego zachowanie jest jak u dziecka. Bo on mentalnie tkwi ze swoimi problemami w swojej rodzinie, tamtej w kórej się wychowywał. Widząc że ty i twoja rodzina go przyjeliście chce uwagi, chce aby sie nim ktos zajął. Chce dostawać to czego nie miał w jego rodzinie. Ale zachowania nie umie zminić bo widzi że takie szantażowanie psychiczne i poniżanie działa jak ból fizyczny po którym ktos się poddaje. I ty się poddałaś. Teraz to kwestia jak to wszystko rozwiążecie. Na razie dbaj o zdrowie. Pzdr

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Problem w tym wypadku nie dotyczy tylko Marty i jej meża, bo w to mieszkanie w którym mieszkają zainwestowali również rodzice Martyny. On nie bardzo chciał w to inwestować jednak mieszkac chce. I to jest powód aby rodzina wiedziała co on robi.

Bez przesady, fakt, że rodzice podarowali Martynie środki na sfinansowanie połowy domu, to nie powód, żeby wtrącać się w jej małżeńskie sprawy, a tym bardziej wypominać jej mężowi, że nie dołożył się. Nie dołożył, bo nie miał z czego. Martyna wybierając męża, nie kierowała się raczej względami finansowymi. Nie jest to powód, żeby kogoś poniżać i wtrącać się w jego życie. Nie sądzę zresztą, że rodzina Martyny to robi. 

Nie widzę też niczego złego, że mimo, że nie partycypował w kosztach zakupu, mieszka z rodziną. Mało to współmałżonków mieszka w mieszkaniach swoich partnerów? Żaden to powód do wstydu.

Martyna ma notarialny zapis, że połowa domu jest jej odrębną własnością i do tej połowy jej mąż nie ma żadnych praw. Martyna, prawdopodobnie będzie musiała spłacić mu połowę tego, co do tej pory spłacili z kredytu, jaki wzięli na drugą część domu.  Tutaj ingerencja rodziny nie jest do niczego potrzebna. Wsparcie psychiczne dla niej - owszem, jak najbardziej, ale nie powinni wtrącać się, prowadzić jakiś negocjacji, a tym bardziej wykłócać się z nim. 

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Poza tym we wpisach Martyny widzę współczucie wobec niego. Że on nie ma, że go szkoda.

Nie zauważyłam niczego takiego. Ona po prostu stwierdziła, że niejednokrotnie kupuje dla niego jakieś rzeczy, a on zamiast wdzięczności oczekuje jeszcze więcej. To nie jest współczucie. 

Tak naprawdę problemy zaczną się, gdy Martyna naprawdę złoży pozew rozwodowy i on zrozumie, że to koniec małżeństwa. Facet niewiele zarabia, nie ma dokąd pójść, prawdopodobnie nie stać go będzie na wynajęcie choćby małego mieszkanka i może być problem z pozbyciem się go z mieszkania. Wyrzucić go nie można, bo jest tam zameldowany i jakby nie było, jest właścicielem cząstki tego domu. Dlatego potrzebna jest porada prawnika. Ludzie się rozwodzą i jakoś układają sobie życie po tym. Martyna jest w bez porównania lepszej sytuacji niż jej mąż. 

Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Tak naprawdę problemy zaczną się, gdy Martyna naprawdę złoży pozew rozwodowy i on zrozumie, że to koniec małżeństwa

Mam wątpliwości czy Martyna myśli o złożeniu pozwu, choć nie oznacza to jeszcze rozwodu, chociażby dlatego, żeby pokazać, że jest zdeterminowana. Jeśli dojdzie do rozmowy, to on ją urobi, przekona, będzie obiecywał, dlatego rozmowa niczego dobrego dla Martyny nie wniesie. 

Nie wiem Martyna, co ma niby zmienić to nowe wspólne konto? Przecież on wie, że więcej zarabiasz. W waszej sytuacji, braku zaufania, pogłębi problem. 

Ty nie zlikwidujesz jego kompleksów i przez nie, nie musisz cierpieć. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

Nie wiem Martyna, co ma niby zmienić to nowe wspólne konto? Przecież on wie, że więcej zarabiasz. W waszej sytuacji, braku zaufania, pogłębi problem. 

Martyna nie napisała, że zamierza mieć z mężem wspólne konto. Tylko chce się zabezpieczyć, przelewając część zarobków na konto matki, a gdyby on chciał sprawdzić, pokaże mu najniższą krajową. Tyle, że ona nie ma żadnego obowiązku pokazywać stanu swojego konta mężowi. Uważam, że w ogóle nie powinna poruszać tematu swoich zarobków z mężem. Wystarczy, że partycypuje w kosztach utrzymania rodziny w znacznie większym stopniu, niż on. Gdyby jej mąż szanował ją, był dobrym mężem, to myślę, że taka sytuacja nie musiałaby mieć miejsca, tzn ukrywanie swoich dochodów. Nie dość, że facet kiepsko zarabia, bo nie lubi się przemęczać, źle ją traktuje, to jeszcze ma wymagania żeby mu kupić to, czy tamto. Problem polega na tym, że gdyby doszło do rozwodu, to przy podziale majątku, do wspólnoty majątkowej zaliczają się też oszczędności i nie ma znaczenia, że znajdują się na osobnych kontach. Przy wspólnocie, są wspólne. Wątpię, że sąd chciałby to sprawdzać, ale lepiej się zabezpieczyć.

Wielu facetów po rozwodzie ukrywa swoje dochody, żeby płacić jak najmniejsze alimenty na własne dzieci, to dlaczego Martyna, od lat holująca swojego męża, miałaby jeszcze oddawać mu połowę swoich oszczędności?

Odnośnik do komentarza

Wyjechałam  na szkolenie z pracy..... ale cały czas go zlewałam do czasu  wyjazdu.. tak nie niewiem itp zero rozmów..... Tylko  on mówił i pracy o czymś tam.... 

Spytał tylko czy wiem kiedy idę do szpitala i czy mu powiem... Powiedziałam że jeszcze nie wiem... Choć wiem 

Robil podchody do niedzieli a udając ze juz wszystko jest ok ale ja jestem nieugięta..... 

Zero zainteresowania jego  osoba i tym co mówił.... 

Dodał tylko wiem ze nie chcesz ze mną gadać.... Bez odzewu z mojej strony 

Ja czuję się coraz lepiej z ta sytuacja... Wiem ze dzwonil do tamtej bo mama słyszała...  Na tarasie Jak pocieszał ja ze wszystkio się ułoży żeby nie płakała bo on nie wie co powiedzieć . Ale udała ze nie wie kim  rozmawiał.... On myśli ze mama nic nie wie 

Dzisiaj zadzwonił zeby synek ze ma porozmawiał. 

Później on spytał co u mnie... Wszystko ok 

Wkurzył się i rozłączył..... 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Martyna napisał:

Wiem ze dzwonil do tamtej bo mama słyszała...  Na tarasie Jak pocieszał ja ze wszystkio się ułoży żeby nie płakała bo on nie wie co powiedzieć . Ale udała ze nie wie kim  rozmawiał....

Ty bardziej powinnaś zainstalować podsłuch, jak będziesz w szpitalu. 

 

Godzinę temu, Gość Martyna napisał:

Ja czuję się coraz lepiej z ta sytuacja

Tak trzymaj, po szpitalu, jak byś miała nagrania z domu, byłabyś wygrana. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Martyna napisał:

Wiem ze dzwonil do tamtej bo mama słyszała...  Na tarasie Jak pocieszał ja ze wszystkio się ułoży żeby nie płakała bo on nie wie co powiedzieć . Ale udała ze nie wie kim  rozmawiał.... On myśli ze mama nic nie wie 

Ręce opadają, wyjątkowo tępy ten Twój mąż. Wychodzi na to, że on nadal nie kuma o ci Ci chodzi. Pisałam Ci wcześniej, że on nie zerwie z nią kontaktu tak łatwo. Odpowiada mu rola rycerza. Sąsiadka też widać uderzyła w rozpaczliwy ton, bo być może wyczuwa, że on się rakiem wycofuje, ewentualnie zdał jej sprawozdanie z tego, co dzieje się w Waszym domu i ona wyczuwa, że może stracić frajera. Im bardziej dramatycznie, tym większa szansa dla niej, że on jednak jej nie odpuści.

Widzisz także, że nie masz możliwości kontrolowania go (co na dłuższą metę jest bez sensu), to czego się dowiadujesz, to przypadki i jak sądzę wierzchołek góry lodowej. Naprawdę, postaraj się o dyktafon i to nie jeden. Jeden, mogłabyś mu podłożyć do Waszego wspólnego samochodu. Dyktafony możesz zamówić przez internet, np na adres mamy, bo przecież nie do swojego domu. Jest naprawdę duży wybór i nie są jakieś szczególnie kosztowne np takie w kształcie pendriva.

Trzymaj go nadal na dystans, bo chłop wyjątkowo niereformowalny, jednak o pójściu do szpitala będziesz musiała mu powiedzieć. Zastrzeż jednak, żeby nie fatygował się do szpitala, bo sobie tego nie życzysz. Synka może przyprowadzić Twoja mama, chociaż nie wiem, czy takie małe dzieci wpuszczają na oddział, zwłaszcza teraz w dobie pandemii.

Trzymaj się i niech jego obecność i smętne próby powrotu do znanej mu "normalności" spływają po Tobie jak woda po kaczce.

Edytowane przez Yonka1717
Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...