Skocz do zawartości
Forum

Problem z mężem


Gość Martyna

Rekomendowane odpowiedzi

14 minut temu, Gość Martyna napisał:

To było na terapi stawiane mówione 

Zgodził się przyrzekał i płakał,

Teraz powtórka... 

Napisałam już wcześniej, że ta terapia była tylko po to, żeby zamydlić Ci oczy i utrzymać status quo, czyli wygodne życie. Płakał na pokaz, a przyrzekłby Ci cokolwiek, żebyś go tylko nie wyrzuciła z domu. Udowodnił to 2 dni temu, gdy wykrzyczał Ci, że ta terapia "nic Ci nie dała!". W jego przeświadczeniu, to Ty miałaś się zmienić i po prostu akceptować jego podwójne życie.

Tak, teraz masz powtórkę i będziesz ją miała co jakiś czas, bo on nie ceni Ciebie i rodzinnego życia, tylko siebie w roli tego "atrakcyjnego dla innych pań". No przecież on nic nie może na to poradzić, że taki jest fajny i ma powodzenie ?.

21 minut temu, Gość Martyna napisał:

Za chwilę pozna następna nieszczesliwa poukrywa aż się wyda lub sam wyśpiewa i tak w kółko. 

Dokładnie tak będzie, przynajmniej masz tego świadomość. Mało tego, masz ogromną "szansę" zostać porzucona, gdy w pewnym momencie pojawi się pani na tyle atrakcyjna i zamożna, że on postanowi zmienić swoje życie...i tyle będziesz go widziała. Do biednej nie pójdzie, jest zbyt wygodny, ale póki co, poflirtować, poromansowć, napompować sobie ego...czemu nie?

26 minut temu, Gość Martyna napisał:

Narazie muszę się wyciszyć przełknoc to upokorzenie i dopiero podjąć decyzję. 

Wydajesz się być bardzo odporna na upokorzenia z jego strony, bo przecież aktualna sytuacja nie jest pierwsza.

27 minut temu, Gość Martyna napisał:

Wiem że mecze wszystkich i z boku to prosto wygląda ale ja mam taki charakter że musi upłynąć czas i na chłodno dopiero podejmować decyzje. 

Nie męczysz, po to jest forum. Oczywiście, to Twoje życie i to Ty tkwisz w tym piekiełku i fakt, każdy ma swoje tempo. Gorzej, gdy nad kolejnymi awanturami przechodzisz do porządku dziennego, po czym cieszysz się z chwili "normalności", do następnego razu, a tych następnych chyba sama nie potrafisz zliczyć.

Najgorsze jest oszukiwanie samej siebie, czekanie na cud "bo może on wreszcie zrozumie i zmieni się", zakłamywanie rzeczywistości i strata upływającego czasu. No i oczywiście narażanie dziecka na życie w takim stresie.

 

Odnośnik do komentarza
33 minuty temu, Gość Martyna napisał:

To było na terapi stawiane mówione 

Zgodził się przyrzekał i płakał,

To są tylko słowa. Już chyba w nie nie wierzysz. Zauważ, że znowu wracasz do przeszłości, a powinnaś myśleć tylko o przyszłości. 

Zaraz nikt Ci nie da rozwodu, do tego daleka droga, ale musisz psychicznie się na to przygotować, być wytrwałą, może lepiej się dogadać i rozejść się za porozumieniem stron. 

Zakładając, że doszlibyście do jakiegoś kompromisu, a on by wrócił do starych "nawyków", nic nie mów, tylko zbieraj dowody, żeby udowodnić mu winę za rozpad rodziny. Tylko realna groźbą rozwodu, może na niego wpłynąć, a nie gadanie o rozwodzie, on musi czuć, że nie chcesz i nie możesz dalej dzielić z nim życia. 

Wiem, ze nam łatwiej pisać stojąc z boku, ale to właśnie ma być ten kop, żebyś walczyła o siebie. 

Odnośnik do komentarza
45 minut temu, Gość ka-wa, napisał:

Zakładając, że doszlibyście do jakiegoś kompromisu, a on by wrócił do starych "nawyków", nic nie mów, tylko zbieraj dowody, żeby udowodnić mu winę za rozpad rodziny.

On nie wraca do starych nawyków, on niezmiennie jest taki sam i nie ma się co łudzić, że cokolwiek się zmieni. Z czasem tylko pozwala sobie na coraz więcej, tzn nie ukrywa się już za bardzo, bezustannie dręczy żonę opowieściami o problemach różnych bab, wyświadcza im przysługi olewając żonę, spotyka się na wieczorne pogawędki przy śmietniku pod nosem żony itd. Wszelkie hamulce mu puszczają, bo wie, że ona pokrzyczy, a i tak go nie zostawi.

Problem w tym, że jego "koleżeńskie" kontakty nie będą podstawą do rozwodu, ona nie ma dowodów na zdradę, to on udowodni, że żona jest zazdrosna i go dręczy. Przecież każdy może mieć znajomych. Jakie ona argumenty przedstawi sądowi? ...że komuś samochód naprawił, czy pogadał przy śmietniku? W tej kwestii, ona faktycznie wyjdzie na zazdrośnicę. Będzie słowo, przeciw słowu.

54 minuty temu, Gość ka-wa, napisał:

Zaraz nikt Ci nie da rozwodu, do tego daleka droga, ale musisz psychicznie się na to przygotować, być wytrwałą, może lepiej się dogadać i rozejść się za porozumieniem stron. 

Jedyną szansą na zawalczenie o rozwód z orzekaniem winy, byłoby przedstawienie dowodów (nie jednego) na jego awanturnictwo, poniżanie żony i nadużywanie alkoholu. Musiałaby mieć twarde dowody. Tyle, że takie rozprawy ciągną się długo, a ona  po za satysfakcją niczego nie osiągnęłaby. Mąż musiałby tylko zapłacić koszty rozprawy, bo przecież sąd nie przyzna jej alimentów na nią, za dobrze zarabia.

58 minut temu, Gość ka-wa, napisał:

Tylko realna groźbą rozwodu, może na niego wpłynąć, a nie gadanie o rozwodzie, on musi czuć, że nie chcesz i nie możesz dalej dzielić z nim życia. 

...ale to już było, żadne groźby tutaj nic nie pomogą, tylko oddalą w czasie rozstanie, które prędzej, czy później nastąpi. Wiadomo, że gdy ona złoży pozew, on dostanie sraczki ze strachu i na jakiś czas będzie święty, a potem wszystko wróci na dawne tory.  Cały problem polega na tym, że jemu wcale nie chodzi o żonę i rodzinę, tylko wygodne życie, możliwość flirtowania i przyzwolenie żony na to.

Nic się nie zmieni, a Martyna zmarnuje kolejne lata życia. 

Sugerowałam konsultacje u prawnika, bo żeby w ogóle myśleć o rozwodzie, należy udowodnić całkowity rozkład pożycia małżeńskiego. Trudno będzie to udowodnić, gdy mieszka się pod jednym dachem, śpi w jednym łóżku i wspólnie prowadzi gospodarstwo domowe.

Gdyby Martyna działała racjonalnie, to przynamniej w 2 i 3 kwestii zaczęłaby działać, bo siłą go z domu nie wyrzuci, jeśli on nie będzie chciał się wyprowadzić, a raczej nie zechce.

Odnośnik do komentarza
11 minut temu, Yonka1717 napisał:

On nie wraca do starych nawyków, on niezmiennie jest taki sam

Ale ja miałam na myśli, jakby je zmienił  i do nich wrócił. Ja wiem, że on się raczej nie zmieni, bo nawet nie chce, ale jakby realne widmo rozwodu do niego przemówiło... 

16 minut temu, Yonka1717 napisał:

Wszelkie hamulce mu puszczają, bo wie, że ona pokrzyczy, a i tak go nie zostawi.

Właśnie o to chodzi, żeby zmienił przkonanie i to rola Martyny. 

20 minut temu, Yonka1717 napisał:

ale to już było, żadne groźby tutaj nic nie pomogą, tylko oddalą 

Tu nie chodzi o takie groźby, bo nawet nie ma teraz sensu składania pozwu, tylko wyczuwalne, a więc w skrócie niepisana separacja, która wymusi na nim jakiś ruch i to będzie czas na zbieranie dowodów. Tylko to też wymaga zdrowia, dlatego lepiej byłoby polubownie omówić przez adwokatów warunki rozwodu. Ale to też proces, dlatego najpierw, jak pisałyśmy, prawnik jest tu potrzebny, 

Ale jakpierw Martyna musi sama  dojść do wniosku, że przy nim marnuje sobie życie. 

Może dobrym krokiem byłaby czasowa wyprowadzka Martyny do rodziny, tu musi prawnik doradzić. 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Martyna napisał:

To było na terapi stawiane mówione 

Zgodził się przyrzekał i płakał,

Teraz powtórka... 

Za chwilę pozna następna nieszczesliwa poukrywa aż się wyda lub sam wyśpiewa i tak w kółko. 

Narazie muszę się wyciszyć przełknoc to upokorzenie i dopiero podjąć decyzję. 

Wiem że mecze wszystkich i z boku to prosto wygląda ale ja mam taki charakter że musi upłynąć czas i na chłodno dopiero podejmować decyzje. 

 

Martyna, nikogo nie męczysz, ale nie czekaj długo. Nie dawaj się też przekabacić jemu. Ty dobrze widzisz że on się nie zmienił. Napisałaś to. Masz świadomosć że nic już nie będzie tak jak kiedyś. To wcale nie wygląda prosto, wręcz przeciwnie. Tyle że musisz dla siebie i dziecka podjąć decyzję. Nie każdy umie od razu ją podjąć. Ty potrzebujesz sobie wszystko poukładac w głowie. Więc poukładaj i pamietaj że masz prawo do szacunku z jego strony, masz prawo oczekiwać że jako mąż powinien ci pomagać bo jesteś chora. Powinien cie wspierać. To wszystko powinien, ale tego nie robi. Martwi się tylko o siebie co także ci powiedział. Powiedział ci że nie ma gdzie pójść ale gdyby miał to by cie zostawił. Jak nie do panny śmieciarki, to dla innej. Przetraw to że on jest z tobą tylko dla wygody. Bo jesteś dla niego wygodą jeżeli skacze gdzieś po jakiś babach o których wiesz i o których nie wiesz. Jesteś dla niego kimś z kim siedzi w układzie bo zapewniasz mu wszystko dzięki czemu w zasadzie nie ma jakiś większych problemów. Jeżlei potrzebujesz czasu to miej z tyłu głowy że on zachowania nie zmieni chyba że na chwilę na swoje potrzeby aby ci pokazywać że w zasadzie to dla niego nie istniejesz  i nie musi z tobą gadać. Charakteru też nie zmieni. Ty mu tez charakteru nie zmienisz. Sama wiesz że może pozna jeszcze inne laski i też im będzie "pomagał". A ciebie nadal będzie olewał, nie szanował bo jesteś TYLKO jego żoną. Odwróć sytuację i pomyśl co by sie tało gdybyś to ty sie do niego tak odzywała jak on do ciebie? Prawda nie jest ładna i łatwa, ale może cie uwolnić od wielkiego ciężaru z którym byś pewnie musiała się użerać do końca życia. Patrz w przyszłość swoją i dziecka. Pzdr

Odnośnik do komentarza
21 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Może dobrym krokiem byłaby czasowa wyprowadzka Martyny do rodziny, tu musi prawnik doradzić. 

W większości, to dom Martyny i dziwne byłoby, gdyby to ona z dzieckiem wyprowadzała się. Po za tym, dla jej męża byłaby to woda na młyn, mógłby bez ograniczenia zacieśniać znajomość z sąsiadką, a nawet gościć ją w ich domu. Nie zdziwiłabym się, gdyby woził ją gdzieś ich nowym samochodem, podczas, gdy Martyna jeździ jakimś starym. Martyna i tak zaraz wróciłaby z powrotem, więc takie "przedstawienie" na nic by się nie zdało. Tylko by się skompromitowała. 

27 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Ja wiem, że on się raczej nie zmieni, bo nawet nie chce, ale jakby realne widmo rozwodu do niego przemówiło... 

To właśnie Martyna trzyma się tej nadziei, że może coś się zmieni? Widmo rozwodu, owszem, zmieni go...na chwilę. Przecież już udowodnił jaki jest naprawdę, czego oczekuje i jak bardzo ma w nosie żonę.

Oczywiście, że potrzeba jej czasu na podjęcie decyzji, tylko, że dla niej ta sytuacja nie jest nowością. 

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Yonka1717 napisał:

W większości, to dom Martyny i dziwne byłoby, gdyby to ona z dzieckiem wyprowadzała się. Po za tym, dla jej męża byłaby to woda na młyn, mógłby bez ograniczenia zacieśniać znajomość z sąsiadką, a nawet gościć ją w ich domu. Nie zdziwiłabym się, gdyby woził ją gdzieś ich nowym samochodem, podczas, gdy Martyna jeździ jakimś starym. Martyna i tak zaraz wróciłaby z powrotem, więc takie "przedstawienie" na nic by się nie zdało. Tylko by się skompromitowała. 

Gdyby tak zrobił, tym samym miała by czarno na białym, czyli do końca by się przekonała, że mu na rodzinie nie zależy. Przecież o to chodzi, żeby mieć dowody do rozwodu. Oczywiście Martyna musi być przygotowana psychicznie na rozwód. 

Musi nastąpić radykalne cięcie, żeby cokolwiek zmienić, jeśli on by się nie chciał wyprowadzić, to ktoś musi, żeby przerwać tę farsę. 

Sama piszesz, że to małżeństwo nie ma racji bytu, a jakby mu kazać się wyprowadzić do tej sąsiadki, czego oczywiście by nawet nie zrobił, to nie, bo Martyna mogła by żałować, jak się wyprowadzi, a przecież o to chodzi. Ułatwiło by to Martynie sprawę. 

Ale Martyna najpierw z tą psycholożką rozmawiaj, bo czas, żebyś Ty męża stawiała do pionu. Na pochyłe drzewo, kozy skaczą... 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

Przecież o to chodzi, żeby mieć dowody do rozwodu.

Niekoniecznie. Dowody potrzebne są, gdy jedna ze stron wnosi o rozwód z orzekaniem winy. Tylko, że jak wcześniej napisałam, Martyna nic na tym nie zyskałaby po za satysfakcją i tym, że po jego stronie byłyby koszty rozwodu. Rozwód zawsze trwa dłużej, gdy jest dziecko, a jeszcze dłużej, gdy chodzi o orzeczenie winy. 

Bez orzekania można się rozwieść podając jako powód niezgodność charakterów, lub wygasłe uczucia. W przypadku Martyny, niezgodność charakterów jest oczywista, dodatkowo mogłaby podać przemoc psychiczną, agresję słowną i brak zaangażowania w życie rodziny (o ile tak faktycznie jest) na rzecz zaangażowania w liczne relacje z innymi kobietami. Nawet bez dowodów mogłaby się rozwieść, bo nikt jej nie zmusi do życia z mężem, jeśli ona nie chciałaby tego. Z pewnością byłyby przydatne jakieś dowody, choćby z  poprzedniej zdrady i chociaż jedno nagranie jego pijackiego bełkotu, ale to nie jest konieczność.

2 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

Sama piszesz, że to małżeństwo nie ma racji bytu, a jakby mu kazać się wyprowadzić do tej sąsiadki, czego oczywiście by nawet nie zrobił, to nie, bo Martyna mogła by żałować, jak się wyprowadzi, a przecież o to chodzi. Ułatwiło by to Martynie sprawę. 

Nie użyłam takich słów, pisałam wielokrotnie, że jej mąż nie zmieni się. Po za tym odradzałam sugestie typu; wyprowadź się do tamtej, ale myślę, że kubłem zimnej wody na jego łeb byłaby sytuacja, gdyby Martyna zupełnie spokojnie, acz stanowczo, bez dramatycznego tonu i płaczu na końcu nosa powiedziała mu, żeby się wyprowadził. Jestem pewna, że szczęka by mu opadła, bo na ten moment wydaje mu się, że to on rozdaje karty, a Martyna będzie trzymać się go rękami i nogami...tylko chyba niestety, tak jest w istocie.

Odnośnik do komentarza

Ok. 

Trzymaj trzymaj

Dziś spytał gdzie wychodzę  

Odpowiedzialam krótko do sklepu i zatankować samochód. 

Wzdycha wkurzony łazi, miejsca znałeśc nie może gdzieś poszedł wrócił, piwka wypić nie może bo o 21 ciotkę musi odebrać i zawieść do domu 

Teraz mówię podpisz  mi dokument 

A co to,...... mówię  zgoda na badanie migdałków Jasia. 

Wściekły czym mam podpisać, wręczyłam długopis. 

Póki co poszedł pokoju i obrażony, podminiwany 

 

 

Odnośnik do komentarza
14 minut temu, Gość MARTYNA napisał:

 

Wzdycha wkurzony łazi, miejsca znałeśc nie może gdzieś poszedł wrócił, piwka wypić nie może bo o 21 ciotkę musi odebrać i zawieść do domu 

Póki co poszedł pokoju i obrażony, podminiwany 

 

 

I tak trzymaj, nie złam się. Nie wdawaj się w żadne dłuższe dyskusje, zbywaj go jednym słowem, jednym zdaniem, a przy tym staraj się być pogodna, szczególnie do dzieci. Niech widzi, że jego foch po Tobie spływa. Naprawdę postaraj się wprowadzać 34 kroki.

14 minut temu, Gość MARTYNA napisał:

Wściekły czym mam podpisać, wręczyłam długopis. 

No nie ?, może palcem? Nie wyręczaj go w niczym, nawet jeśli zapomniał co służy do pisania. Nie prasuj mu też ciuchów i nie sprzątaj po nim. W końcu obydwoje pracujecie (Ty chyba nawet dłużej), więc podział obowiązków powinien po połowie. Teraz macie próbę sił. On chodzi wściekły, bo pokazujesz siłę, więc nie odpuszczaj.

Nie mów mu, że idziesz do psychologa, gdy spyta dokąd wychodzisz, odpowiedz chłodno, że masz sprawę do załatwienia. Nie okłamiesz go, tak, jak on Ciebie, ale przynajmniej będzie miał zagwozdkę.

Edytowane przez Yonka1717
Odnośnik do komentarza

Czy nim rozmawiasz czy nie, wszystko go wkurza, sam powinien korzystać z długiej terapii, bo nie radzi sobie  emocjami. 

Niech się wkurza, jego problem. I to wszystko przez to, że nie podzielasz jego poglądów co do sasiadki?

Do tego to jego codzienne piwkowanie, to już jest nałóg, zamiast wieczory spędzać z rodziną, to popija i myśli o biednej sąsiadce?Nic, tylko współczuć?

Odnośnik do komentarza

Nie dowie się bo tak ustawiłam wszystko że to będzie w dniach jego pracy i mojej 

Wiem że muszę być silna i o nic związanego  ze mną go już nie poproszę 

Tylko z dzieckiem  BĘDĘ go prosić i o dziecku będę rozmawiać 

Jak się zacznie rzucać, że byłam u lekarza czy gdzieś bo napewno się dowie , pewnie nie od razu bo czeka mnie zabieg laparoskoowy i on wie o tym tylko nie wie kiedy bo jestem w trakcie badań i wizyt . 

 

ODPOWIEM ze kawę na ławę wyłożył,MI JUŻ  I DOTATLO DO MNIE 

Więc małżeństwo póki co papierowe tylko, i nie mam mu nic do powiedzenia. 

Dziękuję raz jeszcze za wszystko 

 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość MARTYNA napisał:

Póki co poszedł pokoju i obrażony, podminiwany 

 

Godzinę temu, Gość Martyna napisał:

Tylko z dzieckiem  BĘDĘ go prosić i o dziecku będę rozmawiać 

Jak się zacznie rzucać, że byłam u lekarza czy gdzieś bo napewno się dowie , pewnie nie od razu bo czeka mnie zabieg laparoskoowy i on wie o tym tylko nie wie kiedy bo jestem w trakcie badań i wizyt . 

 

ODPOWIEM ze kawę na ławę wyłożył,MI JUŻ  I DOTATLO DO MNIE 

Więc małżeństwo póki co papierowe tylko, i nie mam mu nic do powiedzenia. 

Martyna, podminowany bo sie boi i widzi że teraz się nie dajesz jego gadaniom. Bo on jedynie teraz to pogadać tylko może. Myślę że on boi się że będziesz chciała rozwód bo wtedy on zostanie z rękoma w nocniku. Już nic do ciebie nie będzie mógł, a będzie musiał się wynieść. Czyli straci to dlaczego jeszcze z tobą siedzi.
Dziecko i twoje zdrowie jest teraz twoim priorytetem. On jako ojciec powinien się zajmować waszym synem tak samo jak ty. A na pewno powinniście się dzielić opieką bez względu na wszystko. Nie obraź się ale odnoszę wrażenie że jesteś przez niego bardzo znerwicowana. Więc korzystaj z terapii. Jeżeli on się będzie rzucał ty nie musisz mu się tłumaczyć z kim, gdzie i po co jedziesz.  Tym bardziej że w tej chwili w zasadzie łączy was tylko dziecko. To jest bardzo dużo że przemyślałaś jego zachowanie wobec ciebie i widzisz że nie warto się z nim szarpać. Terapia jest dla ciebie dobra a to co on czy inni móią jest nieważne. Ważne natomiast jest to abyś miała wsparcie w rodzicach i babci bo o niej też pisałaś. Także to jest teraz twoja siła. Trzymaj się mocno. Dawaj znać co dalej. Pzdr

Odnośnik do komentarza

Myślę, że on długo nie wytrzyma tej napiętej atmosfery. Nie wiem, czy Martyna kiedykolwiek zafundowała mu taki dystans, ale podejrzewam, że on za jakiś czas wybuchnie. Ważne, żeby Martyna nie dała się sprowokować i zlała go ciepłym moczem. Uważam też, że po jakimkolwiek jego ataku na nią, powinna to przetrzymać, a następnie spytać spokojnie; kiedy się wyprowadzi? Byłby to kolejny akt pokazania swojej siły. W końcu odgrażał się rozwodem i ewentualną wyprowadzką w bliżej nieokreślonym czasie. Uświadomiłaby mu, że każdy kij ma dwa końce.

Odnośnik do komentarza

Zaczyna gadać ze chce pogadać. 

Mówię nie. Koniec kropka. 

Robi wywody ze go podejrzewam że niewiem dlaczego ale będę jej pomagał itp mogę wszystkim opowiedzieć on wie swoje i ja mu nie zabronię 

Może i się zauroczyła nim  tego nie wie...... Ale on się nie  da 

ha ha ha ha ha 

Później w złośći mówi że tak może i lepiej zacząć wszystko od nowa a nie męczyć się. 

Ironicznie tak młoda a co tam 

Szukaj sobie gaha i tak na tym v lepiej wyjdziesz bo ci bida do dupy nie zajrzy bo Ty przecież taka zaradna jesteś... Cham 

Wszystkie dziewczyny się mnie boją podobno.... Nakręcił się bo ja zmywałam naczynia. 

Powiedziałam tylko dobra idź stąd spełniaj się ze mną się nie dogadasz. 

Dalej gada.... że w złośći mówil tamte rzeczy 4 dni temu 

Odparłam..... zanotowałem  i nie tłumacz się  nie interesuje mnie to. 

Zaczyna wymieniać Co dla mnie zrobił ile po lekarzach woził itp. 

Zapytał czy to prawda że na badania jadę bo babcia mu wspomniała. 

Powiedziałam.... Poradzę sobie sąsiada poproszę. 

Skwitował to sp..... 

Musiał coś wypić bo na trzeźwo gadki nie zaczął. 

Tyle na dziś 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Martyna! Jesteś super! On nie tylko nie wytrzymuje, on już nie wie co ma robić bo powiedział ci co go tak naprawdę boli:

15 minut temu, Gość Martyna napisał:

Szukaj sobie gaha i tak na tym v lepiej wyjdziesz bo ci bida do dupy nie zajrzy bo Ty przecież taka zaradna jesteś... Cham 

On się boi tego co ci już wczesniej napisałam, że ty sobie poradzisz bez niego. A on zostanie odcięty od wygody siedzenia w tym układzie. Masz rację że pewnie na trzeźwo by tego nie powiedział. Ale ważne że powiedział. Robisz genialną robotę że zbywasz go jednym krótkim zdaniem i przy tym nie zwracasz uwagi na niego tylko np. zmywasz. On dosatje białej gorączki bo myślała że będziesz za nim biegała i prosiła. A ty mu konkretnie odpowiedziałaś:
 

18 minut temu, Gość Martyna napisał:

Zapytał czy to prawda że na badania jadę bo babcia mu wspomniała. 

Powiedziałam.... Poradzę sobie sąsiada poproszę. 

Skwitował to sp..... 

To jest cham, ale zobacz że on widzi że nie jest ci do życia potrzebny. I pewnie wybuchnie kiedy mu powiesz że chcesz rozwodu, żeby się wyniósł. wtedy na pewno dostanie guli. Ale dla ciebie to jest mega krok. Jak napisałam nie myśl co on tam bredzi bo gada jak rozwydrzony dzieciak o jakis głupotach. Dla ciebie najważniejsze jest twoje zdrowie i dziecko. Poza tym on nie umie ci odpowiedzieć inaczej jak w takie lub podobny sposób, bo nie ma ci nic do zaoferowania, widzi że nie jest takim Casanovą bez którego nie poradzisz sobie. Widzi że sobie radzisz i wolisz pomoc sąsiada jak jego, niedojrzałego faceta pierniczącego głupoty. Tak trzymaj! Pzdr

Odnośnik do komentarza

Jeszcze przylazł i mi wkręca że zachować się nie umiem zamiast wyjść uśmiechać się jak idę na spacer i na nich wejdę jak on jej torby nosi bo ma małe dzieci to ja odwracam się i udaje że nie widzę a później mam problem i go oskarżam 

Odparłam to twój problem nie mój. 

I  dodałam że mogę ewentualnie spytać czy to prawda że pani zauroczyla się w moim mężu bo mi w domu się chwalił.... Casanowa 

Ty głupia jesteś usłyszałam w tle 

Za chwilę bredzi o rozwodzie gada za następna chwilę że mu zależy na małżeństwie, za następna chwilę że jestem chora z zazdrosci......  I tak w kółko. Sam nie wie co bredzi. 

Wyszłam z pokoju w końcu i dodałam tylko do dzieła tylko żebyś wracać nie chciał i nie płakał później. 

Widzi że nic mu nie mówię, przyjechał nawet do mnie do firmy, chwilę pogadał z moim bratem bo ja udałam że go nie widze i sobie pojechał. 

A jak wróciłam do domu spytał czy ładnie posprzątal..... 

Jak z nim  jeszcze trochę funkcjonowac to jest gość który jak się napije na odwagę 

Zaczyna gadkę a jak mu się stawiam odrazu słowna agresja. 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Wyjątkowo prymitywny z niego typ, monotematyczny, jakby płyta mu się zacięła; baby i jego powodzenie, wymachiwanie szabelką, bo on może wszystko i dawanie upustu swojemu największemu kompleksowi - finanse żony. Do tego wiecznie "napity".

Martyna, kup sobie zmywarkę, nie będziesz musiała wysłuchiwać jego ataków. Odważ się i spytaj spokojnie; kiedy się wyprowadza?

Przy okazji; jak on te baby poznaje, tę z naprzeciwka na przykład? Zaczepia je na ulicy?

Edytowane przez Yonka1717
Odnośnik do komentarza
13 minut temu, Gość Martyna napisał:

Jak z nim  jeszcze trochę funkcjonowac to jest gość który jak się napije na odwagę 

Zaczyna gadkę a jak mu się stawiam odrazu słowna agresja. 

 

Jak zaczyna te głupie gadki, to czemu tego słuchasz i jeszcze z nim dyskutujesz, na dodatek jak ma wypite!? 

Powiedz dlaczego nie wychodzisz jak on zaczyna te swoje brednie? 

20 minut temu, Gość Martyna napisał:

dodałam że mogę ewentualnie spytać czy to prawda że pani zauroczyla się w moim mężu bo mi w domu się chwalił.... Casanowa 

Nie dociera do Ciebie co my Ci doradzamy i dalej taplasz się w tym bagienku z sąsiadką?

 

Wiesz co,  ja myślę, że on karmi się Tą Twoją zazdrością, dlatego tak stale nawija o tej sąsiadce, jakbyś nie reagowała, nie wysłuchiwała, była obojętna, wręcz wyganiała go do niej jednym zdaniem, bez dyskusji, nie gadał by do ściany. A Ty nawet nie potrafisz się na niego obrazić, jak tak Cię traktuje... 

Watpię czy Ty cokolwiek zmienisz... 

 

 

Odnośnik do komentarza
25 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Nie dociera do Ciebie co my Ci doradzamy i dalej taplasz się w tym bagienku z sąsiadką?

Niestety, ale chyba ją język świerzbi, rzeczywiście, niepotrzebnie. Lepszy efekt uzyskałaby, nie odzywając się w ogóle.

25 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Wiesz co,  ja myślę, że on karmi się Tą Twoją zazdrością, dlatego tak stale nawija o tej sąsiadce, jakbyś nie reagowała, nie wysłuchiwała, była obojętna, wręcz wyganiała go do niej jednym zdaniem, bez dyskusji, nie gadał by do ściany. A Ty nawet nie potrafisz się na niego obrazić, jak tak Cię traktuje... 

Watpię czy Ty cokolwiek zmienisz... 

To prawda. Martyna prowadzi swoistą grę, widzi, że jej dystans działa o tyle, że facet co prawda ciągle się miota, a nawet postara się trochę w tym, czy tamtym, ale w gruncie rzeczy ona nie ma zamiaru niczego zmieniać. To jej kolejna próba w nadziei, że mąż się zmieni. Do Martyny nie dociera, że on się nie zmieni. 

On także nie bierze pod uwagę rozstania, zbyt wygodnie mu przy żonie. Jest przekonany o swojej silnej pozycji w tym związku, inaczej nie nadawałby ciągle o tej babie, wiedząc, że jest to główny punkt zapalny w ich związku (zakupy jej nosi - padnę, myślę, że też wozi ją tu i tam). On jeszcze nie jest wystarczająco przestraszony o swój byt u boku ustawionej żony. Gdyby Martyna, w momencie, gdy on wspomina o rozwodzie (myśli, że ją nastraszy) skwitowała całkiem poważnie; że przynajmniej w tej jednej kwestii się zgadzamy, ja też chcę się rozwieść, więc kiedy się wyprowadzasz? ...i tyle, jedno zdanie, bo z pijakiem nie ma sensu dyskutować

On może zmienić się na chwilę, gdy dotrze do niego, że żona faktycznie poczyniła już jakieś prawne kroki w kierunku rozwodu, dopiero wtedy dostanie sraczki i sąsiadka pójdzie w odstawkę (też na chwilę, lub będzie się bardzo czaił, bo ta pani bardzo go kręci) i Martyna odpuści, a za miesiąc, czy dwa znowu będzie wysłuchiwać tych samych ataków i gróźb, że on ma prawo przyjaźnić się, że zona chorobliwie zazdrosna itd.

 

 

Edytowane przez Yonka1717
Odnośnik do komentarza

Przecież muszę funkcjonować w domu, myje gary gada, idę do łazienki leci i dalej.... Uśpię dziecko to cisza zejdę na dół znów się wybiela. 

A sąsiadki poznał u innych sąsiadow był grill, ja byłam z  dzieckiem w szpitalu. 

Tam mu się na zwierzała. 

Długo nic nie mówił aż kiedyś przyszedł po procentach i prawie v płakał ze nie rozumie że w głowie mu się nie mieści co ona przeżywa. 

NA drugi dzień spytałam o co chodzi powiedział. Wkurzyłam się wtedy, 

Wtedy mu powiedziałam żeby się nie mieszał.... Bo raz jednej się żałował i się skończyło terapia . I tak to się zaczęło 

Może ja jestem za opanowana i spokojna tak mam nie umiem tak wszystko na chłodno brać bo przeżywam wszystko 

Ale nie mogę  uciekać gdzieś jak on na rauszu jest.....przyznał ze ma chyba problem z procentami ale jeszcze sie zdziwię.... 

Inaczej nie przemówi. 

A ja pierwsza rozmów nie zaczynam bo z nim się nie da spokojnej porozmawiać bo wszystko co powiem odbiera jako atak na siebie 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Jeszcze jedno i tak siedzę cicho. 

Kilka razy widziałam ja na mieście pod bankiem  pod sklepem, pod przedszkolem..... dziwnym trafem i on był,gdzieś w pobliżu... Mnie nie widzieli bo innym samochodem byłam 

Tyle że z tym się nie wygadalam nigdy. 

A on mi wypala z tekstem ze mam być spokojna że dzwonią sobie do siebie pogadać. 

Zanim dojdzie do rozwodu on mnie  wykończy, mam ciągle udawać że nie widzę 

I udawać przykładna żonę dopóki się ta farsa nie skończy. 

On ma mnie za idiotke skończona. 

Jak zaakceptuje wszystko i przestaniesz być zazdrosna to będzie OK. 

Babcia  85 letnia dzisiaj mi  powiedziała że jego Atrakcyjnosc i moce pomocowe skończą się z dniem utraty żony. Żebym się odsunęła na tyle umiem i posłała go w cholere. 

A panna z odzysku niech sobie go weźmie i tuli do snu...... A za chwilę będzie znowu traumy przeżywała tylko podwójne ..... Bo przecież torby może nosić ale kto zajmie się jej trojgiem dzieci i finansami.... On jest taki biedny 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...