Skocz do zawartości
Forum

Problem z mężem


Gość Martyna

Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, Gość Martyna napisał:

Małe sprostowanie ja nie rozsiewam plot. 

Owa pani sama wszystkim dokoła opowiedziała, na grillu na osiedlu jak jej mąż  biznesnen ja zostawił  dla innej jak ja traktiwal źle ile ma długów  i nie ma gdzie mieszkać 

A teraz wszyscy  dookoła huczą jedni się jej żałują a drudzy śmieją i te plotki ja denerwuja ze ludzie komentują. 

A ona jest nieszczesliwa 

Mój jest z tych wierzących, chociaż mu mówiłam co inni ludzie  mówią to głupoty gadają a ja mu powtarzam ploty i ja  próbuje oczerniasc takim gadaniem przed nim bobon wie lepiej 

Więc zaprzestalm

Martyna i to jest problem, bo twój mąż jednak jest strasznie naiwny, jak dziecko. Na ocżatku sobie pomyślałam że cos z nim nie tak, ale teraz im więcej piszesz o całej sytuacji tym widać że on jest pewny, wręcz przekonany że ta sąsiadka jest taka biedna i nieporadna. Z tym że oczywiście to ona tak jemu i pewnie innym powiedziała. Jaka jest prawda nie wiadomo, ale to jej problem. Natomiast meża masz niesamowicie naiwnego. I nawet jeżeli mówi prawdę że nic się nie dzieje to zachowuje się mega niedojrzale. Bo skoro ta sąsiadka opowiedziała o swoim życiu i problemach wszystkim dookoła, to jeżeli twój mąż opowiedział jej o sobie i o was to pewnie ona też gdzieś rozgadała. W sumie jesteście dorośli i nie ważne co inni pomyślą czy powiedzą. Ale teraz robisz coś co powinnaś zrobić dawno. Pokazać mężowi że pewne rzeczy są "świete" jak rodzina. On się wścieka bo najnormalniej nie widzi w tym nic złego. I prawdą jest że do mężczyzn powinno się móić prosto bo inaczej nie rozumieją. Myśle że teraz on zupełnie zgłupiał i jedynie się domyśla co się dzieje. Ale wierzę całkiem serio że on naprawdę nie widzi w swoim postępowaniu nic złego, bo uważa to za pomoc. Ty go dopiero teraz zaczynasz ustawiać do pionu pokazując że niestety pewne rzeczy są niedopuszczalne (mnie najbardziej dotknęło kiedy napisałaś o tym że nie potrafił ci współczuć gdy straciłaś ciążę), ale rozumie i współczuje sąsiadce. Tutaj jest jeszcze jeden problem bo jakby nie patrzeć, ani ja a ni nikt na forum nie wiemy jak się wam układa pozycie i tutaj też może być ten przysłowiowy gwóźdź do trumny waszego związku. pamiętam jak pisałaś że ty nie masz problemu ale on miał. Nie tłumaczę go bo was nie znam, ale z tego wszystkiego wychodzi wasz obraz i waszego związku oraz was z osobna. Ty inna i on inny, z różnych domów, z róznymi potrzebami, ty zdystansowana, on wylewny. Ty poukładana on ..cóż z problemami. Ale musieliście się kochać skoro ty traciłaś ciążę i znowu się staraliście. Aż macie teraz dziecko. Żeby wam w ogóle cokolwiek jeszcze wyszło to on musiałby ść na terapię nawet sam aby przerobić swoje problemy. Ty chodzisz i czujesz że ci to pomaga, do tego musisz wrócic do zdrowia. Pytanie czy po tych waszych wszystkich przejściach chce się wam pracować nad związkiem, czy jemu by się chciało, czy tobie by się chciało z tą wiedzą i dystansem który już wypracowałaś? To jest chyba najcięższy moment abyś zdecydowała co dalej. Babcia ci bardzo dobrze mówiła. Masz w rodzinie wsparcie. Twoja mama też ci dobrze doradziła i caly czas uważam że musisz miec zabezpieczenie bo nic nie wiadomo. Z prawnikiem i tak dobrze by było abyś się skonsultowała. Ale w tym wszystkim poza babcią, poza mamą ty albo z nim dojdziesz do ładu albo sie rozstańcie i nie przedłużaj tego. Niech on ma świadomość gdy już się zdecydujesz, skonsultujesz z kim trzeba, że chcesz ostatecznie rozwodu. Jeżeli nie chcesz to musisz z nim i tak porozmawiać i przedstawić co się musi w waszym życiu zmienić. Ty postaw warunki, a on sie może dostosować. W zasadzie nie ma wyboru. Jeżeli będzie gadał że nie, że będzie pomagał sasiadce, że będzie pił, że nie pójdzie na terapię to nie masz co z nim być. Nie przeciągaj tego jeżeli już wiesz że to koniec. Ja czuję że się wahasz ale może mi się tylko wydaje. Decyzję i tak musisz podjąć. Takie życie w zawieszeniu nie jest dobre. Pzdr

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Natomiast meża masz niesamowicie naiwnego

Naiwność męża Martyny nie polega na tym, na ile on wierzy w opowieści sąsiadki, tylko na jego przekonaniu, że Martyna wszystko zniesie i mimo awantur będzie przy nim tkwiła, a także na nieumiejętności wyciągania wniosków.

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Ale teraz robisz coś co powinnaś zrobić dawno. Pokazać mężowi że pewne rzeczy są "świete" jak rodzina.

Nie, dystans Martyny nie ma na celu dalszej walki o męża i uświadamianie mu spraw oczywistych, bo to było już przerabiane 100 razy i więcej. W tej chwili Martyna pokazuje mu, że ma go w d***e.

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Ty go dopiero teraz zaczynasz ustawiać do pionu pokazując że niestety pewne rzeczy są niedopuszczalne (mnie najbardziej dotknęło kiedy napisałaś o tym że nie potrafił ci współczuć gdy straciłaś ciążę), ale rozumie i współczuje sąsiadce.

Nie, to już nie ten etap, Martyna niczego mu nie pokazuje, po za tym, że ma go w d***e. Zresztą facet jest odporny na wszelką wiedzę i sugestie, a nawet prawdę rzucaną mu prosto w twarz, on robi swoje. Nie jest rolą żony wychowywanie 40-letniego męża.

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Żeby wam w ogóle cokolwiek jeszcze wyszło to on musiałby ść na terapię nawet sam aby przerobić swoje problemy.

Litości, nie zawracaj Wisły kijem, to wszystko już było; rozmowy, kłótnie, tłumaczenia, jego  zdrada emocjonalna jedna i kolejna, no i terapia, która niczego w jego przypadku nie wniosła.

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Pytanie czy po tych waszych wszystkich przejściach chce się wam pracować nad związkiem, czy jemu by się chciało, czy tobie by się chciało z tą wiedzą i dystansem który już wypracowałaś?

Pan mąż wielokrotnie udowodnił i robi to do tej pory, że związek z Martyną to dla niego czerpanie korzyści, a z drugiej strony oczekiwanie wolności i zgoda żony na jego aktywność w relacjach z innymi paniami. Nad czym tu pracować? Przecież ten facet, to beton. Martyna nie po to pracuje nad dystansem, żeby teraz cofać się w rozwoju i walczyć z wiatrakami, a raczej z bryłą betonu.

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Ty postaw warunki, a on sie może dostosować. W zasadzie nie ma wyboru. Jeżeli będzie gadał że nie, że będzie pomagał sasiadce, że będzie pił, że nie pójdzie na terapię to nie masz co z nim być.

Loraine, chyba nie czytałaś wątku, albo pobieżnie, przecież to wszystko już było. Martyna od około 5 lat walczy o rodzinę, stawia warunki, wykłóca się, cierpi, odbyła z nim terapię itd, itp, a od niego wszystko odbija się, jak od ściany. Facet jest niereformowalny, więc nie wzbudzaj w niej płonnej nadziei i nie namawiaj do zmarnowania kolejnych lat na wychowywanie alkoholika i babiarza. 

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Naiwność męża Martyny nie polega na tym, na ile on wierzy w opowieści sąsiadki, tylko na jego przekonaniu, że Martyna wszystko zniesie i mimo awantur będzie przy nim tkwiła, a także na nieumiejętności wyciągania wniosków.

On wierzy w opowieści sąsiadki a raczej jej się podlizuje, natomiast jest przekonany że Martyna będzie znosiła, a w zasadzie że sytuacja będzie jaka była. trudno mówić o znoszeniu czegoś gdy są awantury i picie bo to jest jednym z głównych problemów.

7 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Nie, dystans Martyny nie ma na celu dalszej walki o męża i uświadamianie mu spraw oczywistych, bo to było już przerabiane 100 razy i więcej. W tej chwili Martyna pokazuje mu, że ma go w d***e.

Dystans drugiej strony albo uświadomi po czasie albo nie. Tutaj ja nie będę mówiła za Martynę bo na prawdę nie wiem co ona czuje. Fakty są takie że dystans nie oznacza zakończenia związku. Dystans na razie pokazuje mu że teraz ona ma przewagę.

7 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Nie, to już nie ten etap, Martyna niczego mu nie pokazuje, po za tym, że ma go w d***e. Zresztą facet jest odporny na wszelką wiedzę i sugestie, a nawet prawdę rzucaną mu prosto w twarz, on robi swoje. Nie jest rolą żony wychowywanie 40-letniego męża.

Gdyby Martyna miała go zupełnie w D. to by się nie zastanawiała i nie pytała rodziny o zdanie, nie mówiła im o tym co on robi, tylko złozyła paiery rozwodowe. Ten dystans Martyny na razie się rozwija. A przez to on traci pewność siebie. Ale nie jest to stateczne rozstanie czyli pokazanie "mam cię w D.". Poza tym nie zawsze jest tak łatwo odwalić wszystkie uczucia które między ludźmi są. Najpierw trzeba sobie w głowie wiele rzeczy poukładać. To że Martyna tutaj pisze oznacza że będzie robić jak jej mówimy. Możemy jej doradzić ale nie rozkazywać. Nie my żyjemy jej życiem. Facet moim zdaniem nie jest oporny na wiedzę ale jest uzalezniony od alkoholu. Mimo że nie pije przy dziecku ale odbija sobie gdzie indziej. I w sumie dobrze że Martyna z nim na terapię bo on potrzebuje terapii dla uzaleznionych. A ludzie uzależnieni kłamią i konfabulują. On jest odporny na sugestie bo wie że musiałby tez zminić kwestie dotyczace picia. Założę się że Martyna nie wie ile on pije. U znajomych wiadomo że sobie wypili. Ale gdy ona nie widzi... To jest generalny problem bo on nie dość że pije to ma nierozwiązane problemy ze sobą, ze swoją przeszłością. I to wszystko wpłynęło na ich związek.

7 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Litości, nie zawracaj Wisły kijem, to wszystko już było; rozmowy, kłótnie, tłumaczenia, jego  zdrada emocjonalna jedna i kolejna, no i terapia, która niczego w jego przypadku nie wniosła.

Były zamiast spokojnych rozmów. Tłumaczyć można dziecku nie dorosłemu facetowi. W dodatku z problemem picia. Jak w wielu rodzinach on zapija to czego nie może zniesc i wtedy się kończy to awanturami i bełkotem raz o tym że on ją kocha (bo pewnie kocha), a drugi raz że chce się rozstać, że ona ma lepszą rodzinę że ona zarabia lepiej ( to są czeste przypadki rozstań gdy facet nie może znieść że kobieta lepiej zarabia). On tego zupełnie nie ogrania i nie może sie pogodzić. Z tej całości która Martyna tutaj napisała widać że jest to facet z problemami które przeniósł ze swojej rodziny do tej która załozył z Martyną.  małe dziecko. Wszystko jest ok jak jest trzeźwy. Jak wypije zaczyna sie bełkot. Pozycie u nich tez lezy i założę się że m.in. też przez picie.

8 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Pan mąż wielokrotnie udowodnił i robi to do tej pory, że związek z Martyną to dla niego czerpanie korzyści, a z drugiej strony oczekiwanie wolności i zgoda żony na jego aktywność w relacjach z innymi paniami. Nad czym tu pracować? Przecież ten facet, to beton. Martyna nie po to pracuje nad dystansem, żeby teraz cofać się w rozwoju i walczyć z wiatrakami, a raczej z bryłą betonu.

Ale on nawet tego nie ukrywa. Z drugiej strony wkurza go to że Martyna ma lepiej, że zarabia więcej, ze ma kochającą rodzinę a on nie miał. to są te wszystkie probelmy których on za wczasu nie przerobil i żadne awantury czy tłumaczenia z jej strony tu nie pomogą. Ona może do niego sie odnosić z dystansem, takie akcje czasami otrzeźwiają ludzi. Ja myśle że on nie oczekuje na wolność w realcjach z innymi paniami, ona raczej chce zwrócić ty na siebie uwagę Martyny. Bo to co tamta sąsiadka mu daje to jest właśnie uwaga. Nad czym pracować. Nad tym co wymienilam, ale to on musiałby chcieć i musiałby w końcu rozmawiać z Martyną jak dojrzały o czym wspomniałam wcześniej. Martyna decydując się na związek z nim wiedziała z jakiej rodziny pochodzi.

8 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Loraine, chyba nie czytałaś wątku, albo pobieżnie, przecież to wszystko już było. Martyna od około 5 lat walczy o rodzinę, stawia warunki, wykłóca się, cierpi, odbyła z nim terapię itd, itp, a od niego wszystko odbija się, jak od ściany. Facet jest niereformowalny, więc nie wzbudzaj w niej płonnej nadziei i nie namawiaj do zmarnowania kolejnych lat na wychowywanie alkoholika i babiarza. 

czytałam wszystko i włąśnie wyciągam z tego wszystkiego wnioski. może xle, może dobrze, ale tak uwazam jak napisąłam. A napisalam że babcia Martyny ma rację. Z tym że Martyna wiedziała z kim sie wiąże. Jego rodzina nie była czymś czego nie znała. Wiedziała że są rózni. Zdecydowali się na dziecko. Jego problemy nie przyszły od tak wczoraj czy dzisiaj. One cały czas były. postaw osobie po alkoholu warunki albo zacznij się wykłócać...kłóciłaś się kiedyś z partnerem po alkoholu? Ile można stawiac warunki takiej osobie która uważa że jest źle ale nie chce pomocy. Dopiero po alkoholu mówi jak się czuje. To jest Probelm i niestety nie tylko jego, bo teraz są rodziną. A przez takie problemy rozpadają się najlepsze rodziny. I teraz pytanie do Martyny, czy ona będzie zwlekała i już podjęła decyzję co do rozstania, czy na razie się waha? Bo jest jeszcze kwestia tego jaką opinię mogą sobie wyrobić sąsiedzi czyli co ludzie powiedzą. Nie mam tutaj powodu do obrony jej czy jego bo nie znamy się. Piszę to co wnioskuje z tekstu. Pzdr

Odnośnik do komentarza
31 minut temu, Gość Loraine napisał:

Bo to co tamta sąsiadka mu daje to jest właśnie uwaga

Bez przesady tą uwagą, to żadne usprawiedliwienie, to nie małe dziecko, żona też potrzebuje jego uwagi i co, on ma to gdzieś. 

A jak już, to niech jej szuka u kolegi. 

Choć trzeba przyznać, że Martyna dużo uwagi daje swojej rodzinie i to też mu pewnie przeszkadzało, tu potrzebna jest dyplomacja. 

34 minuty temu, Gość Loraine napisał:

Gdyby Martyna miała go zupełnie w D

No nie ma, tylko pozornie, ale to już coś. Powinna mu powiedzieć w twarz czego oczekuje i się tego trzymać, a jeśli on tego nie chce spełnić, to musimy się rozstać. Chodzi o jakąś decyzję. 

Trzeba zauważyć, że on po poprzednim incydencie, jeszcze przepraszał, prosił, teraz doszedł do wniosku, że utrzymywanie tego w tajemnicy nie ma sensu, to przeszedł na jawną przyjaciółkę i wymaga akceptacji żony?

Martyna ma nadzieję, że on sam się skompromituje i zawróci, ale to płonna nadzieja. 

Jak tak lubi pomagać, to na jakiś wolontariat powinien się zgłosić, tylko, że ta jego pomoc to tylko przykrywka. 

Żeby tak dało się usiąść, porozmawiać szczerze o wzajemnych oczekiewaniach, dać sobie czas na zastanowienie z czego możemy zrezygnować na rzecz swojej rodziny, jeśli da się wypracować kompromis, ok, jeśli nie, rozstajemy się. 

Bo tak trochę jest u Martyny, że każdy robił swoje, nie licząc się ze zdaniem partnera. 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

Choć trzeba przyznać, że Martyna dużo uwagi daje swojej rodzinie i to też mu pewnie przeszkadzało, tu potrzebna jest dyplomacja. 

Dokładnie 

 

Godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

No nie ma, tylko pozornie, ale to już coś. Powinna mu powiedzieć w twarz czego oczekuje i się tego trzymać, a jeśli on tego nie chce spełnić, to musimy się rozstać. Chodzi o jakąś decyzję. 

To mam na myśli 

 

Godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

tak trochę jest u Martyny, że każdy robił swoje, nie licząc się ze zdaniem partnera

Tak, teraz warto podjąć decyzję bo teraz Martyna rozdaje karty. Pzdr

Odnośnik do komentarza

Oj dziewczyny, już nawet nie chce mi się cytować. Nie rozumiem, dlaczego robicie zamęt w głowie Martyny i cały czas usilnie namawiacie ją do ratowania tego małżeństwa? Dlaczego zasiewacie w niej naiwną nadzieję, że można jej męża zmienić, wychować, przećwiczyć...i będzie dobrze? Nie będzie dobrze, bo ten facet ma już 40 lat i nie chce się zmienić!

Mija miesiąc, odkąd Martyna pojawiła się na tym forum i na skutek naszych sugestii zaczęła ignorować męża. Jaki tego efekt, po za tym, że sama złapała nieco dystansu (o to chodziło), czy on cokolwiek zrozumiał? NIE!!! Jeszcze parę dni temu znowu podjął walkę o swoje "prawo" do zacieśniania relacji z babą. Nie przesadzajmy też z tym pijackim bełkotem. Jego wynurzenia Martyna określiła jako "bełkot", bo znowu plótł o tym samym, a nie dlatego, że był uwalony na maxa. 

Tak, facet ma kompleksy, nie szanuje żony, szuka atrakcji po za rodziną, próbuje ograniczyć jej kontakty z jej rodziną, najlepiej przejąć jej finanse i majątek, ale sam nie wykona żadnego wysiłku, żeby zmienić siebie i to się nie zmieni. Podejmowanie kolejnych prób uformowania z tego nieudacznika fajnego, lojalnego męża jest po prostu stratą czasu.

MARTYNA, NIE DAJ SIĘ NABRAĆ! W tej chwili i w tych okolicznościach, liczysz się tylko Ty, Twoje dziecko i Wasz dobrostan. Teraz walczysz o swoje lepsze życie bez męża, bo z nim nadal będziesz taplała się w tym bagienku. Nie zawracaj z drogi, którą obrałaś, szkoda Twojego życia.

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Nie rozumiem, dlaczego robicie zamęt w głowie Martyny i cały czas usilnie namawiacie ją do ratowania tego małżeństwa

Specjalnie nie namawiam, bo tego nie widzę, ale staram się wczuć w jej stan umysłu na dzisiaj. 

Głównie chodzi mi o to, żeby Martyna odważyła się na jakiś radykalny krok, wtedy sama przekona się czy da się coś zmienić, ale nawet na to nie jest gotowa. Chce czekać, aż samo się wyklaruje... 

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

Specjalnie nie namawiam, bo tego nie widzę, ale staram się wczuć w jej stan umysłu na dzisiaj. 

Głównie chodzi mi o to, żeby Martyna odważyła się na jakiś radykalny krok, wtedy sama przekona się czy da się coś zmienić, ale nawet na to nie jest gotowa. Chce czekać, aż samo się wyklaruje... 

Ja także doskonale rozumiem, że tak to nie działa. Martyna pojawiła się na forum, po kolejnej kłótni z mężem, dotyczącej bolesnego, ale już wielokrotnie przerabianego problemu. Byłoby co najmniej dziwne, gdyby tydzień po czytaniu naszych porad, złożyła pozew rozwodowy. Ona ciągle boi się podjęcia tej decyzji z obawy przed....? Nigdy tego nie napisała, czego właściwie obawia się po ewentualnym rozstaniu z mężem. 

Niestety, ale Martyna wykazuje objawy uzależnienia od toksycznej relacji i faktycznie, trzeba mieć dużo siły woli, żeby z takiego związku wyjść. Ona może zmienić tylko siebie i swoje życie, męża nie zmieni. 

Odnośnik do komentarza

Jestem spokojna nad wyraz...... zbieram dowody , typu połączenia Smsy,... Jemu wydaje się ze skasował z listy połączen ale zostaje w często wybieranych...

Jeszcze na to nie wpadł choć część czasem zostawi chyba na przynętę czy zerkam mu w telefon, ja nic nie daje po sobie  poznać fotografuję... Kontakt jest telefoniczny 3,4 razy w tygodniu z jego strony, reszty nie wiem bo nie mam takich możliwości 

Smsy jakieś filmiki z   muzyka, z siłowni filmy jak kobiety ćwiczą... Wysyła on ona nie odpowiada na sms..... Taki pewnie przykaz dostała.... (niech się cieszy ze taki facet bogaty z ekstra fura Chata jest nią zainteresowany) 

 

On udaje lojalnego ze tu ja spotkał tam ja spotkał.... Ale ucieka żebym znów mu coś nie przypisała ja też udaje (powiedzmy że mu wierzę odbijam temat ) do operacji tylko,.. 

Porada prawna była 

On jest tego nieświadomy....

Częściej w domu siedzi nie lata myśli ze mnie przechytrzył i ma tak myśleć. 

Wiem na 1000 procent ze kręci, bo mam dowody. 

Robi wywody tylko grzeczniej ze ciuchów nie ma, ze na to nie ma na tamto nie ma......ważne ze na piwko ma. 

Pomyślałam lansuj sie za swoje nie za moje jak dotychczas. 

A ja się zrobiłam mniej wylewna, moja operacja , badania lekarze dużo kosztuja też nie mam,,,,, (ty nie masz słyszę pracujesz korki udzielasz, projekty robisz) ty masz kasy jak lodu a on dziad........ To juz jego problem,zachowuje się jak  pasożyt 

Udaje troskliwego.. Ha ha. 

Teraz mam przynajmniej tor jak postąpowac. Cicho siedzieć, zbierać co się da, nagrywać ile się da.... Jednym  słowem zebrać kwity na niego..... 

Tyle w temacie. 

Najważniejsze że jestem spokojna opanowana i go nie atakuje żeby się nie połapał. 

Po wszystkim zamierzam sobie  kupić  w nagrodę samochód tylko mój..... Taki o którym on pol życia marzy.

Podobno zemsta smakuje na zimno najlepiej.... 

Więc narazie sie studzę. 

 

 

Odnośnik do komentarza

Martyna, nie wiem, co doradził Ci prawnik, czy będziesz wnosiła o rozwód (o ile będziesz) z jego winy. Nie wiem, jakie masz te "dowody", ale obawiam się, że trudno będzie Ci tym razem udowodnić jego zdradę emocjonalną. 3, czy 4 telefony wykonane przez niego w ciągu tygodnia, to naprawdę nic. Nie może to być Twój koronny argument, bo faktycznie wyjdziesz na bezpodstawną zazdrośnicę. Gdybyś może miała billingi jego połączeń z poprzednich miesięcy. Jeżeli ich "przyjaźń" trwa od września, to trochę przespałaś okazję. On teraz z pewnością bardzo pilnuje się (sprawdź, czy nie ma drugiego telefonu). Ok, ostatnio po pijaku wygadał się, że znowu ją gdzieś podwoził, ale to mimo wszystko za mało. Inaczej wyglądałaby sytuacja, gdybyś miała jakieś zdjęcia, czy świadków ich spotkań, czy wyświadczanych jej przez niego przysług.  Jeżeli już chcesz wypaść wiarygodnie, to potraktuj temat tej zdrady drugorzędnie, a na pierwszym miejscu postaw nadużywanie alkoholu, a jego aktualną "przyjaźń" z sąsiadką, w kontekście poprzedniej zdrady i danej mu szansy, do tego przemoc psychiczną za którą możesz uznać zmuszanie Cię do wysłuchiwania historii o swojej kolejnej przyjaciółce, agresję słowną i bezustanne krytykanctwo. 

3 godziny temu, Gość Martyna napisał:

A ja się zrobiłam mniej wylewna, moja operacja , badania lekarze dużo kosztuja też nie mam,,,,, (ty nie masz słyszę pracujesz korki udzielasz, projekty robisz) ty masz kasy jak lodu a on dziad........ To juz jego problem,zachowuje się jak  pasożyt 

Jeszcze korków udzielasz? To faktycznie podziwiam. Jakie wykształcenie ma Twój mąż, że jest taki bezjajeczny i pozbawiony inicjatywy? 

Odnośnik do komentarza

Zdrady emocjonalne w tym  przypadku będą drugorzędne. Obie ,plus ze była terapia... Z której nic nie wynikło.... 

Biingi do zdobycia lecz później....ma się rozwijać a ja nie mogę dać poznać sprawiać wrażenie ufającej wierzyć wierzyć a robić swoje.... Ścinać temat tej kobiety 

On sam zaczyna trącić kontrolę nad tym i zaczyna sie gubić 

Wczoraj  wróciliśmy z zakupami i mówię ze poczekam z boku domu zdenerwował się i mówi żebym szła bo on będzie płyn dolewał..... kręci zmieszany wręcz zdenerowany. Weszłam garażem... I nagle wyłoniła się sąsiadka z wózkiem..... 

Przyszedł za chwilę i mówi ze wiem ze sie zdenerwowałas ale piwo chciałem wypić a ty jak nigdy czekałaś,po czym  dodał ze rozmawiał z sąsiadem i nagle sąsiadka z wózkiem szła i uciekł... Ha ha ha. 

Udałam że wszystko mi jedno. 

Później w telefonie zerknęłam jak sie kąpał ze dzwonił jak byliśmy na zakupach i smsa wysłał jeszcze  później, którego skasował. Zrobiłam screna..

Więc nie ma co doszukiwać sie choćby krzty prawdy..... A ja nie mam  już zamiaru dawać robić z siebie idiotke i desperacko walczyć bo  nie ma o kogo.... On tylko pozornie dba o mnie żeby statutu nie stracic  a lawiruje gdzieś indziej..... Bo to tylko koleżanka przecież..... 

Tego narazie się trzymajmy. 

Pozdrawiam 

 

 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Martyna napisał:

mówi żebym szła bo on będzie płyn dolewał.....

ale piwo chciałem wypić

W gruncie rzeczy, nie okłamał Cię, w końcu piwo, to też płyn ?

1 godzinę temu, Gość Martyna napisał:

Wczoraj  wróciliśmy z zakupami i mówię ze poczekam z boku domu zdenerwował się i mówi żebym szła bo on będzie płyn dolewał..... kręci zmieszany wręcz zdenerowany. Weszłam garażem... I nagle wyłoniła się sąsiadka z wózkiem..... 

Wybacz, że tak o Twoim mężu, ale nie wiadomo, czy on jest bardziej bezczelny, czy po prostu głupi. On naprawdę nie rozumie, że przekracza wszelkie granice i praktycznie jest na wylocie? Ewentualnie w swojej głupocie, lub zamroczeniu sądzi, że to Ty jesteś głupia. Facet stracił zupełnie instynkt samozachowawczy. Zastanawiam się też, co ta baba sobie wyobraża, może też myśli, że jesteś głupia i chce Cię sprowokować do ataku w walce o męża. Może obydwoje chcą, żebyś się publicznie skompromitowała, dlatego prowokują spotkania pod Twoim nosem?

Edytowane przez Yonka1717
Odnośnik do komentarza

Ja sie nie skompromituje w zaden sposób bo  juz wiem co mam robić jak grać do pewnego czasu... i nawet nie zwrócę uwagi jak faktycznie najde na nich, mam zachować się tak jak napisałam, żadnych wyjaśnień,żadnych podtekstów, żadnych pretensji....Bez emocji. 

Z nią mam nie rozmawiać ewentualnie dzień dobry 

Uśmiech i do przodu,. 

Co ona sobie myśli mało istotne dla mnie.... (mój maz ustawił wszystko i ona mu wierzy ślepo i myśli ze złapała księcia) tak ma myśleć.... 

Mi beda ciosać kołki na głowie jeszcze miesiąc góra dwa operacja i dojśćie do siebie, po operacji jadę do mamy. 

 

O srają się później wzajemnie jak nastąpi finał. Będzie przynajmniej o czym gadać w okolicy. 

A ja jestem na tyle atrakcyjna i ustawiona ze o swoją przyszłość się nie martwię no może o zdrowie. 

Tez sobie znajdę przyjaciela ale na swoim poziomie i przynajmniej będzie to krok w lepsze. 

Odnośnik do komentarza
13 minut temu, Gość Martyna napisał:

Mi beda ciosać kołki na głowie jeszcze miesiąc góra dwa operacja i dojśćie do siebie, po operacji jadę do mamy. 

To może wsparcie detektywa na ten czas? Jak zostawisz im przestrzen, by pozbierać dowody? Udawała bym dobra relację by uśpić jego czujność...

Kobitka pewnie nie zna Waszego finansowego układu i myśli że sobie partie upoluje ?. A w zasadzie pomoże Ci się ewakuować ze związku tylko...

Odnośnik do komentarza

Mam już wsparcie z kilku stron. 

Mam uśpić czujność uzbroić się w cierpliwość i w końcu odetchnę..... Czekam z niecierpliwością. 

Ona mi w tym pomoże.... To fakt 

 

A sobie zaszkodzi ... Znowu przejdzie załamanie nerwowe tylko komu będzie płakać przez telefon  wtedy, znowu zostanie bez perspektywy i jeszcze z myślą że rozwaliła moje małżeństwo..... jak w końcu zorientuje się ze ten pomocnik rycerz bez zbroi, bez szabli i konia zostanie bo  mu zabrali..  Bo nie jego to czym ja podwiezie..... Ale to już jej problem i jego.... 

Czyli teraz moje  rozdanie. 

Pozdrawiam wszystkich 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, Gość Martyna napisał:

Mam już wsparcie z kilku stron. 

Mam uśpić czujność uzbroić się w cierpliwość i w końcu odetchnę..... Czekam z niecierpliwością. 

Ona mi w tym pomoże.... To fakt 

 

A sobie zaszkodzi ... Znowu przejdzie załamanie nerwowe tylko komu będzie płakać przez telefon  wtedy, znowu zostanie bez perspektywy i jeszcze z myślą że rozwaliła moje małżeństwo..... jak w końcu zorientuje się ze ten pomocnik rycerz bez zbroi, bez szabli i konia zostanie bo  mu zabrali..  Bo nie jego to czym ja podwiezie..... Ale to już jej problem i jego.... 

Czyli teraz moje  rozdanie. 

Pozdrawiam wszystkich 

 

 

 

Martyna, czyli już zdecydowałaś. Najważniejsze to to że już byłaś u prawnika. Zbierasz dowody to też ok. Jak wcześniej napisałam dobrze abyś kupiła kamery na czas twojej nieobecności i zamontowana w domu w jakiś niewidocznych miejscach. Tym bardziej że taki sprzęt jest dostępny i bez problemu sama mogłabyś kilka kamer ustawić w domu.  Coś czuje że on się z nią szykuje na spotkania u was w domu pod twoją nieobecność. Tym bardziej ze sama widzisz ze on do niej wydzwania i wysyla smsy. Jezeli chcesz miec konkretne dowody to zamontuj w domu kamery.  A to co sie pozniej stanie z ta babka czy nim to nie twoj problem. Nie wiem czy prawnik, terapeurka czy ty sama doszłas do tego zeby na jego gadanie nie reagowac ale to najlepsza metoda. I jak widzisz przynosi rezultaty. 

"ważne ze na piwko ma. 

Pomyślałam lansuj sie za swoje nie za moje jak dotychczas. 

A ja się zrobiłam mniej wylewna, moja operacja , badania lekarze dużo kosztuja też nie mam,,,,, (ty nie masz słyszę pracujesz korki udzielasz, projekty robisz) ty masz kasy jak lodu a on dziad........ To juz jego problem,zachowuje się jak  pasożyt 

Udaje troskliwego.. Ha ha. 

Teraz mam przynajmniej tor jak postąpowac. Cicho siedzieć, zbierać co się da, nagrywać ile się da.... Jednym  słowem zebrać kwity na niego..... "

Na ubranie nie ma, ale na piwo ma. I to tyle.  Zdecydowałaś się na czas. Teraz zajmij się zdrowiem i dzieckiem. Rozumiem że mama i babcia cię wspierają. A co z bratem, powiedziałaś mu? Pzdr.

Odnośnik do komentarza

Moj brat bliźniak wie, ten drugi brat nie. 

To on  wszystko zorganizował, sam coś przeczuwał..... Ze jest nie tak wkoncu bliźniak trzy min starszy..... 

Jak mi smutno mam dzwonić, zresztą dzisiaj cały dzień spędziliśmy razem bo bratowa była na dyżurze w szpitalu a mój szanowny małżonek do 22 jest w trasie. 

Spokój aż miło 

 

Odnośnik do komentarza
17 minut temu, Gość Martyna napisał:

Moj brat bliźniak wie, ten drugi brat nie. 

To on  wszystko zorganizował, sam coś przeczuwał..... Ze jest nie tak wkoncu bliźniak trzy min starszy..... 

Jak mi smutno mam dzwonić, zresztą dzisiaj cały dzień spędziliśmy razem bo bratowa była na dyżurze w szpitalu a mój szanowny małżonek do 22 jest w trasie. 

Spokój aż miło 

 

Czyli rodzina w tym brat też " czuła pismo nosem " że strony Twojego męża. To znaczy ze nie chcieli sie wtrącać i czekali az sama przejzysz na oczy. Ich wsparcie jest mega  kopem  dla Ciebie do działania. Trzymaj się. Pzdr

Odnośnik do komentarza
17 minut temu, Gość Martyna napisał:

Moj brat bliźniak wie, ten drugi brat nie. 

To on  wszystko zorganizował, sam coś przeczuwał..... Ze jest nie tak wkoncu bliźniak trzy min starszy..... 

Jak mi smutno mam dzwonić, zresztą dzisiaj cały dzień spędziliśmy razem bo bratowa była na dyżurze w szpitalu a mój szanowny małżonek do 22 jest w trasie. 

Spokój aż miło 

 

Czyli rodzina w tym brat też " czuła pismo nosem " że strony Twojego męża. To znaczy ze nie chcieli sie wtrącać i czekali az sama przejzysz na oczy. Ich wsparcie jest mega  kopem  dla Ciebie do działania. Trzymaj się. Pzdr

Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, Gość Martyna napisał:

Ona mi w tym pomoże.... To fakt 

 

A sobie zaszkodzi ... Znowu przejdzie załamanie nerwowe tylko komu będzie płakać przez telefon  wtedy, znowu zostanie bez perspektywy i jeszcze z myślą że rozwaliła moje małżeństwo..... jak w końcu zorientuje się ze ten pomocnik rycerz bez zbroi, bez szabli i konia zostanie bo  mu zabrali..  Bo nie jego to czym ja podwiezie..... Ale to już jej problem i jego.... 

Ujawnia się u Ciebie syndrom zdradzonej żony, która winę męża spycha na drugi plan, za to swoją złość skupia na kochance. Oczywiście w tym wypadku trudno nazywać tę sąsiadkę kochanką, ale niewątpliwie Twój mąż odpłynął z jej powodu, a ona zdaje się być zadowolona z tego faktu. Już wcześniej zasugerowałam jakie mogą być motywy jej postępowania, ale nie skupiaj na niej swojej uwagi, ona jest tylko tłem, choć wkurzającym.

Mimo wszystko nigdy nie zrozumiem kobiet, które wpie****ą się w czyjeś małżeństwo, nawet, jeśli głupi cudzy mąż wysyła sygnały, czy coś więcej. Tym bardziej, że ona wie, że nie akceptujesz ich relacji. Cały czas zastanawiam się, czy Twój mąż i ona, są naprawdę tak głupi i sądzą, że nie widzisz ich schadzek pod Twoim domem, czy chcą Cię sprowokować, czy może ta "otwartość" ma być dla Ciebie dowodem na ich niewinność? W każdym razie Twój mąż po raz kolejny udowadnia, że jest niereformowalny.

8 godzin temu, Gość Martyna napisał:

Bo nie jego to czym ja podwiezie..... Ale to już jej problem i jego.... 

Hmm, chyba raczej przynajmniej w połowie jego. Wiem, że jesteś mocno wkurzona i chętnie puściłabyś go w przysłowiowych skarpetkach,  ale niestety mimo Twojego znacznie większego wkładu finansowego w życie rodziny, to czego się dorobiliście to Wasza wspólna własność (jeśli nie macie rozdzielności). Połowa domu jest Twoją oddzielną własnością, ale druga połowa, czy ta część, którą zdążyliście spłacić, wyposażenie domu, samochód, to chyba wspólne? Niestety po podziale majątku, on tak zupełnie z niczym nie odejdzie.

Gdy wreszcie do niego dotrze, że to koniec, najpierw pewnie wpadnie w rozpacz i będzie wchodził Ci do tyłka na wszelkie sposoby, gotów nawet w Twojej obecności wykonać dramatyczny telefon do bidulki, że to koniec ich znajomości, ale gdy zrozumie, że nie ma już odwrotu, będzie walczył o każdą złotówkę. Dopiero wtedy zrozumie w jak marnym znalazł się położeniu i ile stracił. niestety, nie "kogo", tylko "ile". 

Odnośnik do komentarza

Samochód jest na pół więc za połowę sobie  kupi ale już nie taki wypasiony  jak ma teraz 

Dom pół  mojego a drugie pół dopiero 1/3 spłacona, więc dużo jeszcze do spłaty, część domu jeszcze nie wykończona i bardzo dobrze . Rachunki utrzymanie domu od początku robię ja, on pojęcia nie ma ile za co się płaci. 

Zrobi czasem jakieś zakupy bierzace. 

Chcial pół domu to miał go spłacać i spłaca ale daleko do końca jeszcze.... 

Zawsze mogę mu oddać ta spłacona część  z nawiązką i przejąć kredyt, jest taka możliwość 

Samochód mam służbowy,

Tyle wspólnie,, więc za dużo matematyki tu nie ma.... 

Wiem ze może mam v syndrom zdradzanej żony ale muszę to przepracować wiadomo  napsuli mi tyle krwi i nerwów i  dalej lawirują a ja musze zachowywać się teraz tak jak muszę żeby później było tylko lepiej 

Pzdr

Odnośnik do komentarza
42 minuty temu, Gość Martyna napisał:

Dom pół  mojego a drugie pół dopiero 1/3 spłacona, więc dużo jeszcze do spłaty, część domu jeszcze nie wykończona i bardzo dobrze . Rachunki utrzymanie domu od początku robię ja, on pojęcia nie ma ile za co się płaci. 

Zrobi czasem jakieś zakupy bierzace. 

Faktycznie, wygodnie się ustawił, bardzo go rozpieściłaś. Masz nauczkę na przyszłość; nie opłaca się być kobietą kochającą za bardzo. Proponuję, żebyś już teraz pokazała mu jednak te rachunki i zażądała partycypowania w kosztach utrzymania domu, wspólnego samochodu, zapewne też. Nie ważne, że połowa jest Twoja, on tam w końcu mieszka i korzysta ze wszystkiego. Nie bądź też taka wyrywna w płaceniu z większość zakupów, kupuj dla siebie i dziecka. Jak zmiany, to zmiany. Niech wreszcie zaczną otwierać mu się oczy na rzeczywistość i faktyczne koszty utrzymania rodziny. Domyślam się, że do potrzeb dziecka też się nie dokłada. Twój dystans do niego, to pierwszy krok, więc zdecyduj się na drugi; sprowadzenie pana z obłoków na ziemię i żądanie w partycypowaniu w kosztach utrzymania domu, samochodu i rodziny. Nie masz żadnego obowiązku utrzymywć go nadal.

42 minuty temu, Gość Martyna napisał:

Zawsze mogę mu oddać ta spłacona część  z nawiązką i przejąć kredyt, jest taka możliwość 

Nie musisz oddawać mu tego, co spłacił, tym bardziej z nawiązką! ...bo niby dlaczego? To, co on spłacił w trakcie Waszego małżeństwa jest też Wasze wspólne. Więc nie będziesz musiała spłacać 1/3 z polowy, tylko 1/6 ?

Wspólnota małżeńska obowiązuje bez względu na różnice w dochodach małżonków, więc to nie jest tak, że Twój wkład jest Wasz wspólny, a jego tylko jego. 

Edytowane przez Yonka1717
Odnośnik do komentarza
57 minut temu, Yonka1717 napisał:

Więc nie będziesz musiała spłacać 1/3 z polowy, tylko 1/6

Te ułamki lepiej zostawić sądowi, jak już. W podział majątku też wchodzą jeszcze inne aspekty, ale pomijając to i tak nie wiem skąd Ci wyszła ta 1/6 z połowy?

 

Odnośnik do komentarza
56 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Te ułamki lepiej zostawić sądowi, jak już. W podział majątku też wchodzą jeszcze inne aspekty, ale pomijając to i tak nie wiem skąd Ci wyszła ta 1/6 z połowy?

 

Połowa z 1/3 to 1/6..........chyba ?

Konkretnie chodziło mi o to, że jeśli pan mąż ze swoich dochodów spłacił 1/3 z tej drugiej połowy, np 60 tyś (pi X oko), to Martyna wcale nie będzie miała obowiązku oddać mu całości tej kwoty, tylko połowę. On, co m-ąc spłaca ten kredyt (za drugą połowę domu), ale robi to w trakcie trwania małżeństwa, czyli de facto ze wspólnego budżetu. 

Z tego, co pisze Martyna, on spłaca ten kredyt ze swojej pensji w poczuciu, że inwestuje w swoją własność (swoją tylko w połowie), a pozostałe koszty życia beztrosko scedował na żonę i jeszcze płacze, że na nic go nie stać i że żona nie kupuje mu ubrań. Owszem, kupuje, płaci wszelkie rachunki, żywność i jak sądzę utrzymuje też dziecko, mimo, że ze swojej pensji, to jednak też ze wspólnego budżetu.

Ich wspólny, zdobyty w trakcie małżeństwa majątek, to; połowa domu (spłacona w 1/3, nie ważne, że z pensji męża), samochód, wyposażenie mieszkania i...oszczędności (niestety), chyba, że jeszcze coś.  To prawdopodobnie zostanie wycenione i podzielone na pół. Uważam, że Martyna jest w naprawdę dobrej sytuacji, w przeciwieństwie do swojego męża. Nagrabił sobie facet i chyba jeszcze nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo.

Edytowane przez Yonka1717
Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...