Skocz do zawartości
Forum

Myśli samobójcze a zły charakter


Gość samobójca

Rekomendowane odpowiedzi

7 minut temu, Gość samobójca napisał:

ze takie cos to na pokkaz

Nie, nie jest nigdy na pokaz, to jest wewnętrzny krzyk rozpaczy. 

14 minut temu, Gość samobójca napisał:

jest ped do zycia i ped do smierci nie popadajmy w paranoje bo juz wyjdzie ze wszyscy siebie nie lubimy bo np czesc z nas pali ma tatuaze nie boi sie bolu, chodzi bez czapki itp to jest wlasnie ped do śmierci 

To nie ma porównania. Nie ma czegoś takiego jak pęd do śmierci, a, że sobie sami "dokladamy", to jest inna sprawa. 

12 minut temu, Gość samobójca napisał:

tak utrzymuje sie ale nie jest to wyczerpujace mam duzo wolnego czasu jeszcze przez pandemie wiecej 

Dobrze jakbyś znalazła jakieś zajęcie, wiem, że teraz ciężko, ale spacery, czytanie książek, pisanie wierszy, rysowanie, malowanie... Może jakiś talent w sobie odkryjesz. 

Dobrze jakbyś tak mogła szczerze z mamą lub z przyjaciółką, rozmawiać na te tematy. Jak nie, to chociaż on line z terapeutą rozmawiaj, bo na pewno więcej zyskasz, niż rozmawiając z nami, jakby nie było, laikami. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Gość samobójca

jest cos takiego jak selekcja naturalna, dawniej nie bylo tyle tego, ci wszyscy narkomani, slabi ludzie samobojcy itp, moze to co pisze jest nieodpowiednie, a nie potepiam, bo przeciez te tematy nie sa mi obce, ale dawniej slabsze jednostki nie mialy szans na prztrwanie a teraz jest to promowane pod plaszczykiem wlasnie nowych zawodow terapeutow itp. moze nie kazdemu sie to spodoba i mi tez nie ale moze byc taka prawda swiat sie zmienia

Odnośnik do komentarza
Gość samobójca
2 minuty temu, Gość ka-wa napisał:

Nie, nie jest nigdy na pokaz, to jest wewnętrzny krzyk rozpaczy. 

To nie ma porównania. Nie ma czegoś takiego jak pęd do śmierci, a, że sobie sami "dokladamy", to jest inna sprawa. 

Dobrze jakbyś znalazła jakieś zajęcie, wiem, że teraz ciężko, ale spacery, czytanie książek, pisanie wierszy, rysowanie, malowanie... Może jakiś talent w sobie odkryjesz. 

Dobrze jakbyś tak mogła szczerze z mamą lub z przyjaciółką, rozmawiać na te tematy. Jak nie, to chociaż on line z terapeutą rozmawiaj, bo na pewno więcej zyskasz, niż rozmawiając z nami, jakby nie było, laikami. 

 

 

 

to dziwne bo gdy studiowalam wykladowcy tlumaczyli wlasnie "ped do zycia i ped do smierci" to jest wbudowane. 

zajecia tak, nie jest tak ze niczym sie nie interesuje ale juz mnie drazni to osamotnienie, nie chce juz zajec, wypelniania tego (choc i tak mysle ze znosze to lepiej niz wiekszosc) . lubie swoje towarzystwo, rozwinelam sie pod innymi wzgledami tez ale juz dosc tego

porozmawiac nie mam niestety z kim, to jeszcze gorzej by bylo

Odnośnik do komentarza
23 minuty temu, Gość samobójca napisał:

nie chce juz zajec, wypelniania tego 

Ale takie jest życie, że sami musimy wymyślać sobie zajęcia. 

Co rozumiesz przez osamotnienie? Nikt tego nie nie zmieni, tylko Ty sama. Bo samotność tkwi w nas. 

31 minut temu, Gość samobójca napisał:

jest cos takiego jak selekcja naturalna

Tak było i powinno być, cywilizacja pozornie ratuje jednostki, niszczy pozostałych, przez co jestesmy coraz słabsi, ale to nie polega na popełnianiu samobójstw, bo to jest selekcja nienaturalna. 

Odnośnik do komentarza

Samobójca, widzę że jesteś osobą nadwydajną mentalnie. I to co pisze tu ka-wa to prawda, warto posłuchać Jej rady, potrzebna Ci pomoc psychologiczna. Bo myśli samobójcze nie są naturalne, da się funkcjonować, a wręcz jest wskazane aby żyć bez takich myśli. Rozumiem że się wzbraniasz przed terapeutą i dobrze Cię rozumiem. Ja też jestem WWO i przez wiele lat się wzbraniałam przed terapią, dopiero gdy problem nadwydajności sięgnął zenitu zdecydowałam się na terapię.

Podejrzewam że w Twojej sytuacji sama nie podołasz sytuacji dlatego daj się namówić na terapię. I możesz nawet wybrać tak jak ja takiego ,,zwykłego" terapeutę a nie dla osób WWO, gdyż w relacjach z innymi osobami właśnie taki terapeuta lepiej pokieruje gdyż w jakimś stopniu wyznaczy sposób postrzegania nas przez innych. Mi np. bardzo to pomaga.

Czy rozwiązywałaś jakieś testy u Psychologa i jeśli tak to jakie i jaki był ich wynik?

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość samobójca napisał:

wlasnie to jest trafione tak mi mowia tez ze dzieki mojemu charaktrerowi dalam rade z tego wyjsc. rozmyslam coraz czesciej nad tym zeby moze wyjsc z resztek tej traumy (chcoaz szybko doszlam do siebie nawet potrafilam zartowac z tego), sprawa jest na tyle delikatna ze musi zostac w scislych kregach. czas leczy rany jest o wiele lepiej ale wiem ze moze warto zadbac o przyszlosc. psycholog w szpitalu powedzial mi ze jak bede probowala na sile zapomniec i nie myslec to moze wrocic. na poczatku byla mi bardzo potrzebna rozmowa aby dojsc do siebie i na szczescie zalatwily to te "scisle kregi", potem coraz mniej mowilam i stalam sie soba. wiem ze to nie zarty byly, juz powazna proba, na koniec mi nawet powiedzieli ze nie chcieli mnie tak straszyc ale syt byla beznadziejna

 

jest ped do zycia i ped do smierci nie popadajmy w paranoje bo juz wyjdzie ze wszyscy siebie nie lubimy bo np czesc z nas pali ma tatuaze nie boi sie bolu, chodzi bez czapki itp to jest wlasnie ped do smierci

Niektórzy mają taki charakter że umieją sobie poradzić z róznymi przeciwnościami, nawet jeżeli są w czarnej D, to wychodza z tego silniejsi. Uważam że dobrze że myślisz aby wyjść do konica z tego co zostało po tamtym wydarzeniu. Własnie psycholog dobrze ci powiedział, że jeżeli będziesz chciała na siłę, to może wrócić. Powiem więcej, może to wrócić z większą siłą.Z reguły gdy sytuacja jest poważna czasami bliscy nie chcą nam wszystkiego mówić. Ale to zalezy własnie od sytuacji. Niestey w obecnych czasach żyjemy w pędzie. A hejt jest nieodłącznym czynnikiem który nas nakręca. Ocenianie innych jest normą bo tak nam łatwiej. Przykre ale prawdziwe. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
20 godzin temu, Gość samobójca napisał:

ale zaciekawilo mnie to? jakie cechy moga swiadczyc o tym ze jestem nadzwyczajna mentalnie

Myślisz za dużo, w kółko analizujesz, rozkładasz wszystko na czynniki pierwsze, jesteś nadwrażliwa, emocjonalna, może nawet bardziej uduchowiona niż przeciętny człowiek, dążysz do perfekcji, ciągle chcesz więcej, ale nie wiesz czego chcesz tak naprawdę (chwiejność), może masz problemy w podejmowaniu decyzji, lubisz mieć wypełniony czas, nie lubisz bezczynności, a może nawet lubisz się zmęczyć fizycznie, szybko popadasz w melancholię, stany depresyjne, masz sporo lęków-jesli nie stale to przejściowo. To pierwsze co mi przyszło do głowy, a co na pewno lub prawdopodobnie występuje u Ciebie.

Edytowane przez Javiolla

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

"Masz wrażenie, że w twojej głowie jest wszystkiego za dużo. Za dużo myśli, emocji, pytań, analiz, wniosków. Zdarza ci się słyszeć, że jesteś nadpobudliwy, nadwrażliwy, sentymentalny, zbyt emocjonalnie reagujesz na otaczających cię ludzi i wydarzające się sytuacje. Zawsze wiedziałeś, że jesteś odmienny, że istnieje różnica między tobą a innymi. Diagnoza i rada? Zrozum, że jesteś nadwydajny mentalnie, zaakceptuj to i zacznij swoje "wady" postrzegać jako zalety."

27 minut temu, Javiolla napisał:

To pierwsze co mi przyszło do głowy, a co na pewno lub prawdopodobnie występuje u Ciebie.

Żeby to tylko było to, ale autorka ma też o wiele poważniejszy problem, jakaś trauma, jak po gwałcie czy molestowaniu, odcisnęła piętno na jej psychice, a ona zamiata go pod dywan, wypiera, tłumaczy sobie racjonalnie to, czego nie da się tak tłumaczyć. 

Odnośnik do komentarza

Jednak wszystkiego na raz się nie da ogarnąć, czy tym bardziej naprawić. Trzeba obrać jakiś system i od czegoś zacząć. Ja bym na jej miejscu zaczęła od akceptacji siebie, aby sobie nie wmawiała złego charakteru ? W każdym razie do przepracowania jest naprawdę dużo.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
41 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Żeby to tylko było to, ale autorka ma też o wiele poważniejszy problem, jakaś trauma, jak po gwałcie czy molestowaniu, odcisnęła piętno na jej psychice, a ona zamiata go pod dywan, wypiera, tłumaczy sobie racjonalnie to, czego nie da się tak tłumaczyć.

Błędy wychowawcze, niezrozumienie ze strony rodziny, społeczne piętnowanie. Wszystko dlatego że dla ,,zwyczajnej" rodziny takie zjawisko jak nadwydajność mentalna jest abstrakcją. Mało która osoba z WWO została rozpoznana i wychowana w zgodzie z charakterem dzięki czemu tym osobom teraz żyje się dobrze. Zdecydowana większość została wychowana jak zwyczajna osoba czyli problematyczna.

Jestem zdania że w tej sytuacji terapia jest konieczna. Z własnego doświadczenia widzę że długo odwlekałam, bardzo długo, aczkolwiek i tak się cieszę że akurat w tym momencie to się zadziało. Mam za sobą trochę doświadczeń dzięki czemu mimo wszystko łatwiej mi przejść dyskomfort. Im szybciej tym lepiej, póki jeszcze nie zadziało się coś naprawdę ciężkiego przez co może być jeszcze gorzej. 

 

Odnośnik do komentarza

jakbym czytała o sobie! mało tego, ja byłam w szpitalu psychiatrycznym i nic mi nie udowodniono, bo świetnie funkcjonuję w grupie. Na obserwacji w oddziale dziecięcym powiedzieli mi to samo, że żadna depresja, a czuję się tak jak autorka! Wśród ludzi, czyli właśnie w oddziale, nie widać po mnie żadnej choroby! I co z tym zrobić?

Odnośnik do komentarza

Ja w takich sytuacjach widzę depresję ukrytą, to taka nazwa na swój użytek. 

Czyli na zewnątrz taka osoba postrzegana jest jak osoba zdrowa, czyli potrafi robić dobrą minę do złej gry, a w środku trawi ją ból psychiczny. Może to tak podświadomość kieruję? Czy świadomość? Ja nie wiem. 

Taki wniosek wyciagęlam po wątku kobiety, która z traumą gwałtu, żyje na pozór normalnie, ma męża i dzieci, pracuje, nikt nie domyśla się nawet, że ona ma taki problem, tnie się, ma myśli samobójcze. Jaki to musi być paraliż, jak wstydzi/boi się, komukolwiek powiedzieć, nawet otworzyć się przed terepeutą.

Jak więc pomoc takim osobom!? 

U nas są jakieś niezrozumiałe procedury, że jak ktoś głośno powie, o myślach samobójczych, nasyła się policję, jakby to w czymś mogło pomóc, więc to jest nawet hamulec przed mówieniem o tym głośno.

Jedna dziewczyna, mając jakąś traumę z dzieciństwa, jakoś przekroczyła próg gabinetu psychoterapety, przez gardło nie chciały jej przejść słowa... 

 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

Ja w takich sytuacjach widzę depresję ukrytą, to taka nazwa na swój użytek. 

Czyli na zewnątrz taka osoba postrzegana jest jak osoba zdrowa, czyli potrafi robić dobrą minę do złej gry, a w środku trawi ją ból psychiczny. Może to tak podświadomość kieruję? Czy świadomość? Ja nie wiem. 

Taki wniosek wyciagęlam po wątku kobiety, która z traumą gwałtu, żyje na pozór normalnie, ma męża i dzieci, pracuje, nikt nie domyśla się nawet, że ona ma taki problem, tnie się, ma myśli samobójcze. Jaki to musi być paraliż, jak wstydzi/boi się, komukolwiek powiedzieć, nawet otworzyć się przed terepeutą.

Jak więc pomoc takim osobom!? 

U nas są jakieś niezrozumiałe procedury, że jak ktoś głośno powie, o myślach samobójczych, nasyła się policję, jakby to w czymś mogło pomóc, więc to jest nawet hamulec przed mówieniem o tym głośno.

Jedna dziewczyna, mając jakąś traumę z dzieciństwa, jakoś przekroczyła próg gabinetu psychoterapety, przez gardło nie chciały jej przejść słowa... 

 

Tylko, że to nie jest dobra mina żadna. Po prostu w społeczeństwie czuję się świetnie. Również jestem młoda, znam różne klimaty i depresja wygląda jak zjazd( tylko, że cały czas),  a ja czegoś takiego nie mam. 

Dla psychiatrów i psychologów itp. nie istnieje żadna "ukryta depresja". 

Ja nic nie udaję, dobrze się czuję wśród ludzi i nie zakładam żadnych masek.

Tak, jak autorka nikt nic nie stwierdza, to co specjaliści są głupi? Po prostu tak mamy. Może rzeczywiście pokolenie.

Odnośnik do komentarza
6 minut temu, Gość To samo napisał:

Dla psychiatrów i psychologów itp. nie istnieje żadna "ukryta depresja". 

Ja wymysliłam tę nazwę na swój użytek, ale po tym co napisałaś z ciekawości sprawdziłam i faktycznie jest takie pojęcie, inaczej depresja maskowana, nie czytałam wszystkiego, ale ma  liczne oblicza. 

 

9 minut temu, Gość To samo napisał:

Może rzeczywiście pokolenie.

Jesteście raczej wyjątkami, nie wiem czy u Ciebie jest to związane z jakąś traumą, ale  musi być jakaś przyczyna. 

Odnośnik do komentarza
Gość samobójca

odpisuje wszystkim na raz 

- nie pamietam tych testow u psychologa zbytnio, robilam jakies ale to bylo 11 lat temu 

- to nie jest tak ze nie akceptuje, wiem ze mam nielatwy charakter, ale jednoczesnie jestem swiadoma swoich poztywnych cech (ktorych tu nie widac moze ale sa :)) ) i musze z tym zyc, juz taki wiek ze akcpetuje, mam to  a nie mam czegos innego

- to nie jest tak ze lubie miec zaplnowany czas, lubie miec w punkt, niezbyt napiety bo wtedy jestem zla, ale samotnosci ostatnio za duzo jest, lubie wszystko bardziej "wywazone", przyzwyczajam sie tez raczej, lubie gdy cos jest stałe

-terapia, kochami juz wyjdzie moje narzekanie, ze nie chce czegos zmienic bla bla, moze tez zle znosze zmiany, w sumie wyjscie ze strefy komfortu zawsze boli, le nie narzekam finasowo ale na takie zwykle zycie a tak to na terpie mnie nie stac, mieszkam w mniejszym miescie, powiecie ze nie chce ze narzekam itp, widze rozwiazanie, juz wczesniej myslalam, pojechac do sasiednego miasta do psychiatry i poprobowac lekow (chcoaz wiem jaka jest ich zasada dzialania, bo siedzialam troche w temacie uzywek i czytam co nieco) ale nie mowie nie, moge sprobowac; u nas w okolicy nie ma zadnych terapii dla wysokowrazliwych to pewnie wielkie miasta tylko, zreszta wiem ze to nietrafione porownanie ale chodzilam do psychologa i bylo tak nie pomoze i nie zaszkodzi wiec watpie ze same rozmowy moga cos zdzialac, kola uzaleznionych, grupy wsparcia to juz co innego, zyskanie nowych przyjaciol le to juz wkraczamy w inne rejony, sory za narzekanie ale niektorzy sa jacy sa i musi ich cos "pchanc" np uzywka lub wlasnie lek, bo to cienka granica wbrew pozorom drug (lek/ narkotyk), tak napwrawde to tylko reluglacje prawne, czytalam rozne przypadki, wyorzytusuje sie do leczenia ptsd MDMA lub cos o czym sie zrobilo glosno ostatnimi czasy (ciekawe czy dziala) "wytrzasanie traumy" (nie weim jak to sie nazywa) 

- kazdy ma w sobie jakis mrok, wiem ze swiat sie zmienia, ludzie sa inni, ale pomyslcie sobie jak nasi dziadowie walczyli w wojnach, na ich oczach zabijano ich bliskich, kazdy cos przedl ma w sobie jakies bole i od razu ma byc inwalida umyslowym nie, kazdy z nas ma jakies blizny

na koniec tak sobie mysle, ja chyba lubie byc nieszczesliwa, miec na co narzekac, nie wiem jak bym zyla gdybym byla w 100% szczesliwa teraz doszlam do takich wnioskow, gdzies czytalam ze szczescia trzeb a sie nauczyc, moze lubie adrenaline czy przyciagac uwage, to takie luzne sugestiee , oczywiscie nie truje ludzim o tym tutaj na forum sobue pozwalam, tak w relacjach nue skupiam sie AZ tak bardzo na sobie 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
10 minut temu, Gość samobójca napisał:

na koniec tak sobie mysle, ja chyba lubie byc nieszczesliwa, miec na co narzekac, nie wiem jak bym zyla gdybym byla w 100% szczesliwa teraz doszlam do takich wnioskow, gdzies czytalam ze szczescia trzeb a sie nauczyc, moze lubie adrenaline czy przyciagac uwage, to takie luzne sugestiee ,

Nie wiem czy to jest kwestia lubienia. To raczej jest przywiązanie do tego co masz, daje Ci to poczucie bezpieczeństwa. Sama pisałaś, że to strefa komfortu. Nie znasz innego życia jak to nieszczęśliwe. Dlatego trudno Ci wyobrazić sobie siebie szczęśliwą. To nie oznacza, że lubisz swoje nieszczęście. Lubisz swoją strefę komfortu bez względu na to jaka jest, bo nigdy nie wyścibiłaś nosa poza nią i nie znasz innego życia. Z kolei adrenalinę i zwrcanie na siebie uwagi można tez mieć będąc szczęśliwą, więc to nie jest żaden argument ?

Na marginesie... bardzo mi przypominasz moją mamę ?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

ka-wa - tak, to chodziłam do specjalistów, lekarzy, leżałam nawet w szpitalu psychiatrycznym miesiąc i nie stwierdzili nic a forum twierdzi, że ich wiedza jest mierna

Jest coś takiego jak depresja maskowana, rzeczywiście, ale tu chodzi o co innego, a ja nic nie udaję, zresztą wiekszość tu osób poza Samobójcą jak się domyślam nie wiedzą tego (nie czuli pewnie), że choroba to jest jak zjazd, nawet nie da się niczego udawać (że jest ok), rozpadasz się na kawałki, lekarze to wiedzą, zresztą istnieje coś takiego w psychiatrii, że nie da się cały czas udawać, jeśli leżałam miesiąc w szpitalu i jest ok, to dla nich jest.

Samobójca - też chodziłam do psychologa, nawet nie jednego i przepraszam za wyrażenie ale to było chujowi na kapelusz, jedni, mówienie że trzeba myśleć pozytywnie i 100zł skasowane, kolejna, to już szczególnie zapamiętałam podnosiła na mnie głos, wychodziłam za każdym razem winna, że to moja wina, krzyczała na mnie, wypisywała w notatkach jakieś cytaty moich słów "ja mam depresję", jakby chciała udowodnić, ale inna chyba chorobę. Takie cytaty mi się kojarzą z próbą zrobienia z kogoś "wariata", albo żeby komuś to dalej rozsyłać. Chodziłam zarówno na darmowe wizyty jak i prywatne, więc coś tam wiem. 

Próbowałam też brać leki typu Seronil (Prozac), nie widziałam żadnej różnicy, a po innych byłam warzywem, spałam i jadłam, więc dałam sobie spokój. Używki, owszem niektóre działają, ale przecież nie można być ciągle pijanym lub naćpanym, aby być normalnym...

I nie brałam tych leków tydzień, tylko tyle ile zalecają i było tak samo. wiem, że organizm powinien się przyzwyczaić, nie rzucałam ich od razu.

Odnośnik do komentarza
Gość samobójca
11 minut temu, Javiolla napisał:

Nie wiem czy to jest kwestia lubienia. To raczej jest przywiązanie do tego co masz, daje Ci to poczucie bezpieczeństwa. Sama pisałaś, że to strefa komfortu. Nie znasz innego życia jak to nieszczęśliwe. Dlatego trudno Ci wyobrazić sobie siebie szczęśliwą. To nie oznacza, że lubisz swoje nieszczęście. Lubisz swoją strefę komfortu bez względu na to jaka jest, bo nigdy nie wyścibiłaś nosa poza nią i nie znasz innego życia. Z kolei adrenalinę i zwrcanie na siebie uwagi można tez mieć będąc szczęśliwą, więc to nie jest żaden argument ?

Na marginesie... bardzo mi przypominasz moją mamę ?

O kurde (na to ostatnie) to niezle :D

Wyobrazam sobie siebie szczesliwa. to chyba nie dla mnie. troche banalne. a moze kazdy ma swoje szczescie, moze nie widze sie przy garach z gromadka dzieci i to nic zlego

Bez przesady cale zycie jestem nieszczesliwa, nie popadajmy w skrajnosci, cale zycie sie nie zabijalam, zreszta nie mam bardzo duzo lat, gdybym miala z 70 to mozna by bylo stwierdzic cale zycie nieszczeliwa, poza tym szczescia nie da sie zmierzyc, zbadac, czesto tak mam tez ze w tym momencie wydaje mi sie ze jest zle a pozniej wracam do tych chwil ze jednak tak nie byylo ze nie docenialam wtedy tego co mialam, ze wtedy bylo fajnie jednak wiec

nie mowie ze to ja ale sa ludzie ktorzy nigdy nie wyrosli ze szkolnej lawki i zwracaja uwage na siebie w ten sposob robiac dramaty i to jest ich pozywka i ludzie sie odsuwaja od nich. moze tak jest, nie wiem, ale to nie celowe serio

Odnośnik do komentarza
Gość samobójca
6 minut temu, TakaJakaś7 napisał:

Do to samo i samobójca: to nie jest kwestia wieku. Najlepiej jak byście poszukały w internecie informacji na temat osób nadwydajnych mentalnie i się upewniły czy faktycznie nie jesteście nimi? 

pewnie jestesmy, myslalam nad tym tez kiedys, a teraz poszperalam w sieci i przeczytalam ze trzeba z tym zyc, wszystko wykraczajace poza normy sprawia problemy i tyle ma plusy i minusy

Odnośnik do komentarza

Ale nikt tu nie mówi o udawaniu, depresja maskowana też nie jest udawana, to jest poza świadomością. 

Ale co by to nie było, to psychiatra powinien postawić prawidłową diagnozę, na podstawie dogłębnego wywiadu.

19 minut temu, Gość To samo napisał:

leżałam miesiąc w szpitalu i jest ok, to dla nich jest

A sama widzisz, że nie jest... 

Odnośnik do komentarza
13 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Ale nikt tu nie mówi o udawaniu, depresja maskowana też nie jest udawana, to jest poza świadomością. 

Ale co by to nie było, to psychiatra powinien postawić prawidłową diagnozę, na podstawie dogłębnego wywiadu.

A sama widzisz, że nie jest... 

no i tak jest, bo nic nie udaję. To co mam leżeć rok w szpitalu i to nic nie zmieni, bo w grupie czy obcych miejsach mam się świetnie. 

Dogłębnego wywiadu, to co mają jeszcze zrobić zamieszkać ze mną. Zrobili dość uważam. To nie były wizyty 5 minut, leżałam po szpitalach, badali mnie, rozwiązywałam jakieś testy, chodziłam jakiś czas do psychologów, więc to nie było ot tak.

Odnośnik do komentarza
W dniu 8.01.2021 o 18:26, Gość ka-wa napisał:

A sama widzisz, że nie jest... 

Bo nadwydajnosć mentalna nie jest jednostką chorobową. Dlatego ani psychiatra, ani psycholog czegoś takiego nie stwierdzi. Tego się nie leczy. Z tym się trzeba nauczyć żyć. A może powodować nawet myśli samobójcze i inne negatywne zachowania. 

W dniu 8.01.2021 o 18:13, Gość samobójca napisał:

O kurde (na to ostatnie) to niezle ?

Z tym, że to nie jest zabawne ?  Moja mama jest toksyczną osobą. Jeśli zostaniesz w tym przekonaniu, że lubisz swoje "nieszczęście", że lubisz zwracać nim swoją uwagę, to ciężka sprawa. Szkoda sobie marnować życie, naprawdę ?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
35 minut temu, Javiolla napisał:

Bo nadwydajnosć mentalna nie jest jednostką chorobową. Dlatego ani psychiatra, ani psycholog czegoś takiego nie stwierdzi

A niby dlaczego nie? Powoduje zaburzenia, więc jak najbardziej psychiatra powinien to stwierdzić. 

To tak jakby powiedzieć, że psychiatra nie zdiagnozuje Aspergera. 

38 minut temu, Javiolla napisał:

może powodować nawet myśli samobójcze i inne negatywne zachowania. 

Tym bardziej powinny być diagnozowane, bo chyba każdy z tym problemem chciałby wiedzieć co się z nim dzieje. 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

A niby dlaczego nie? Powoduje zaburzenia

Bo idąc tym tropem to, sorry, jakieś 3/4 populacji jest poważnie zaburzona. A sama nadwydajność nie jest zaburzeniem, nie jest chorobą, to ,,tylko" prawa półkula mózgu bardziej dominuje.

A psycholodzy nieopatrznie osoby nadwrażliwe często podpinają pod borderline, ChAD itp. Przed obecną terapeutą miałam konsultacje u innej. Wiedzę miała ewidentnie książkową. Gdy Jej przedstawiłam swoją sytuację to wpierw mnie podpięła pod borderline a później próbowała zrobić ze mnie osobę która ma urojenia po upiciu się. 

1 godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

Tym bardziej powinny być diagnozowane, bo chyba każdy z tym problemem chciałby wiedzieć co się z nim dzieje. 

Ja mam to szczęście że chociaż moja terapeutka nie zajmuje się zazwyczaj osobami nadwrażliwymi to była w stanie odkryć u mnie nadwydajność. Jednak większość terapeutów osoby dotknięte WWO klasyfikuje jako osoby zaburzone. Dlatego dobrze by było trafić na kogoś kto rozpozna prawidłowo. Tymczasem na początku polecam przeczytać książkę która była już przytaczana przynajmniej raz Christel Petitcollin ,,Jak mniej myśleć". Bardzo pomocna książka. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...