Skocz do zawartości
Forum

Ciężki czas, chcę się wygadać


Rekomendowane odpowiedzi

17 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Ja również uwielbiam góry ?. Mam nadzieję że niebawem uda mi się tam wybrać na weekend, słyszałam że stoki narciarskie mają być pootwierane, z chęcią bym poszusowała na nartach. Do Polski nie mam zamiaru póki co wracać, ze swoimi możliwościami na pewno bym nie zarobiła tyle ile tu zarabiam. Ale śnieg z chęcią bym zobaczyła, tu gdzie jestem poleżał jeden wieczór. Ale może jak w góry uda mi się zrobić wypad to w końcu popatrzę na niego nieco dłużej.

Jeżeli chodzi o góry to chyba masz najbliżej Francuskie Alpy. Jak będziesz miała możliwość to wyjedź i odpoczywaj. Jak umiesz jeździć na nartach to tym bardziej ? Śnieg tutaj już dzisiaj się topi także zimy było 3-4 dni. Też mi się udało ulepić bałwana ?

17 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Zgadza się, doszłam do wniosku że Ona zachowuje się jak moja najstarsza siostra, dlatego też się trochę zjeżyłam na nią, na szczęście szybko przywołałam się do porządku, znalazłyśmy wspólny język i teraz jest w porządku. A w pracy, jak już napisałam, coraz bardziej się aklimatyzuję. Jest nawet bardzo fajnie, nie dość że robię to co naprawdę lubię to w dodatku jest fajna atmosfera a do tego zauważyłam jeszcze że doceniają mnie jako pracownika. Tak się składa że w poniedziałek ja i ta druga dziewczyna znów mamy na 6 a pozostali na 8. Wprawdzie wolałabym w tym dniu dłużej poleżeć ale coś za coś.

Te dziewczyny słyszałam że ostro wywijały sobie, na dużo sobie pozwalały, zwłaszcza jedna z nich. Bardzo szczekata, i potrafiła mocno kombinować. Nikt ich za bardzo nie lubił. Szczerze mówiąc ja też nie byłam zbyt przychylna wobec nich. Owszem, zachowywałam się kulturalnie jednak i tak wolałam aby nie pracowały. Ta druga to akurat raczej cicho siedziała ale też słyszałam że potrafiła nieźle wywijać. A tak swoją drogą to mąż tej krzykaczki siedzi w więzieniu za współudział w napadzie. Wprawdzie twierdzi że jest niewinny ale każdy wątpi w tą wersję... 

Bardzo dobrze że zaryzykowałaś i wyjechałaś. Trafiłaś z pracą bardzo dobrze. I z ludźmi.  A ty pracujesz tylko z Polakami czy też z Holendrami?
No te dziewczyny to jakoś nie za bardzo ciekawe towarzystwo. Zazwyczaj jest tak że jak są dwie jakieś jakieś osoby to jedna jest ta głośna i wiecej podskakuje ?  Jej męża jakoś nie ma co zazdrościć.

17 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

A ja mam niemal zawsze to szczęście że godziny mam prawie zawsze zapełnione. I zarabiam wystarczająco aby mieć i na życie i na odłożenie, wprawdzie nie dużo ale i tak wychodzi na plus. 

Pracujecie na godzinę czy macie jakąś stałą stawkę? Chyba na godzinę bardziej się opłaca?

17 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Tak, aczkolwiek to nie zależy od regionu tylko od powierzchni. W całej Holandii kwoty są mniej więcej takie same. Z tym że w jednym regionie jest więcej opcji a w innych mniej. Póki co myślę aby do końca tej umowy zostać na agencyjnym, kto wie, może umowy mi nie przedłużą i trzeba będzie się zbierać. Chyba że znajdę pokój w miejscu gdzieś w regionie gdzie będzie lepiej z pracą, na początku bym dojeżdżała rowerem a gdyby udało mi się zrobić prawo jazdy to było by zdecydowanie lepiej. 

Chyba w mieszkaniu agencyjnym na razie masz lepiej pod tym względem że więcej oszczędzisz, masz w razie co dowóz do pracy. A co do umowy to możesz wcześniej sie zorientować czy będziesz miała przedłużoną umowę? Jak nie to sama będziesz coś szukała? Prawo jazdy w ogóle jest czymś co bardzo ułatwia życie tylko może dopiero ja już będziesz wiedziała co dalej z umową. Pzdr
 

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Jeżeli chodzi o góry to chyba masz najbliżej Francuskie Alpy.

To już wolę Polskie Tatry, przynajmniej się dogadam. Bo tak czy inaczej przejazd by był przez dwie granice. A do Polski w razie czego mogę pojechać z kimś samochodem, do Francji już nie mam tej możliwości. Poza tym we Francji mogę się nie porozumieć.

 

11 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Jak będziesz miała możliwość to wyjedź i odpoczywaj. Jak umiesz jeździć na nartach to tym bardziej

Z umiejętnością jestem trochę na bakier, jednak zjadę 3-4 razy i później szusuję nawet na wysokich zjazdach i jeśli już to przy hamowaniu pojawia się problem. 

 

11 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Bardzo dobrze że zaryzykowałaś i wyjechałaś. Trafiłaś z pracą bardzo dobrze. I z ludźmi.  A ty pracujesz tylko z Polakami czy też z Holendrami?

Plusy zdecydowanie przeważyły minusy. I nie żałuję. Tak, z ekipą dość fajnie mi się trafiło. I w poprzedniej pracy i teraz. Są osoby różnej narodowości. Trochę z Holandii, jest chłopak z Rumunii, jest kobieta z kraju egzotycznego (nie mogę sobie przypomnieć narodowości). Innych osób nie znam ale zapewne znajdzie się ktoś z innego kraju. Jednak Polacy to zdecydowana większość. 

 

6 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Bardzo dobrze że zaryzykowałaś i wyjechałaś. Trafiłaś z pracą bardzo dobrze. I z ludźmi.  A ty pracujesz tylko z Polakami czy też z Holendrami?

Mamy stawkę godzinową. Na godzinę bardziej się raczej opłaca aczkolwiek mi na pieniądzach za bardzo nie zależy, owszem, wiadomo że za darmo też nie chcę pracować jednak bardziej zależy mi na samej pracy jako takiej, pobyć wśród ludzi, płaca to sprawa drugorzędna. Dlatego pewnie mam zawsze jakieś pieniądze w zanadrzu ?

 

11 godzin temu, Gość Loraine napisał:

A co do umowy to możesz wcześniej sie zorientować czy będziesz miała przedłużoną umowę? Jak nie to sama będziesz coś szukała? Prawo jazdy w ogóle jest czymś co bardzo ułatwia życie tylko może dopiero ja już będziesz wiedziała co dalej z umową. Pzdr

Jak zrobię prawo jazdy to jest niemal pewne że umowę przedłużą . Kierowców potrzebują nagminnie, są potrzebni niemal tak samo jak powietrze ???. W tej chwili na całym domku (a jest nas w tej chwili 8 osób a wczoraj lub dziś ma dotrzeć kolejna osoba) jest jeden kierowca. Wstępnie zakładam że spróbuję w trakcie urlopu który planuję mniej więcej w lutym, może w marcu. W pracy się skonsultuję kiedy najlepiej żeby nie brać w trakcie najbardziej wytężonej pracy. I nie ze względu na finanse a dlatego że wówczas mogę nie dostać urlopu.

Odnośnik do komentarza

Mieszkam tutaj, mam styczność z różnymi ludźmi. W dodatku wczoraj rozmawiałam z byłym. I zauważyłam że każdy ma tą samą tendencję: tak bardzo, czasami wręcz panicznie boją się zmian. I w sumie o ile byłego troszkę rozumiem, jest osobą po 50,co nieco już przeżył. Powiedział mi że chciałby się ze mną spotkać, ale nie chce też zmieniać pracy bo tu się zaaklimatyzował. Widocznie bardziej potrzebuje drugiej osoby przy sobie aby się ustabilizować. I serio, to potrafię zrozumieć i zaakceptować.

Ale wczoraj też rozmawiałam z dwiema dziewczynami z mieszkania. Obie są młodsze ode mnie, życie dopiero przed nimi, są w najlepszym okresie życia by brać od niego garściami. A tymczasem one... tkwią w miejscu. Bo z tego co mówią to od dwóch lat wybierają się do miasta w którym ja w tej chwili przebywam. I ciągle nie mogą się wybrać. Coś takiego ciężko mi pojąć.

Tak w ogóle to jak dla mnie ciężko pojąć jak można tak bardzo utkwić w miejscu. Po części też i sobie się dziwię, bo zanim zaczęłam chodzić na kurs karate (od tego zaczęła się moja przemiana) to też bardzo tkwiłam w miejscu, czasami nawet wręcz się cofałam. Wymyślałam sobie różne choroby, czasami mega obsesyjnie zwracałam na siebie uwagę. I teraz jeszcze coś mi się z tego jeszcze zostało ale teraz nie wyobrażam sobie by powrócić do tamtego życia. Teraz tak dobrze mi się żyje, czuję że żyję, i mam zamiar się tego trzymać.

A wczoraj byłam u Coacha, i cieszę że że się tam wybrałam. Odrobinę więcej się o sobie dowiedziałam. Trochę zmieniłam postrzeganie siebie. I czuję że dobrze zrobiłam, i w dobrym momencie. Szkoda że jest lockdown, zapisałabym się na kurs karate. Aczkolwiek może jednak gdzieś jest prowadzony, fajnie by było.

Wracając do mieszkania... Póki co nie chcę zmieniać z agencyjnego na prywatne. Minął nieco ponad miesiąc a mam zamiar jeszcze pobyć kolejne 4-5 dopóki się nie dowiem co dalej z umową. Ewentualnie rozglądam się za pokojem blisko większego miasta. I tylko w tamtym regionie szukam, w razie jak tu by mi nie wyszło to tam jest zakład w którym już mam doświadczenie a wiem że tam przyjmują. W każdym razie rozważam różne decyzje a co wyniknie to czas pokaże.

Odnośnik do komentarza
12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Z umiejętnością jestem trochę na bakier, jednak zjadę 3-4 razy i później szusuję nawet na wysokich zjazdach i jeśli już to przy hamowaniu pojawia się problem.

Ewentualnie do Bawarskich Alp tam pewnie byłoby łatwiej z porozumieniem się. A Alpy są podobno piekne. Znajoma mi opowiadala ale ona jeździła do partnera w Alpy na granicy Włoch i Szwajcarii. Niesamowite widoki. Nasze Polskie Tatry to już tak po domowemu. Zawsze fajnie jest wrócić do kraju nawet na taki odpoczynek. Czyli umiesz jeździć. Mi zostaje jabłuszko ?
 

12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Plusy zdecydowanie przeważyły minusy. I nie żałuję. Tak, z ekipą dość fajnie mi się trafiło. I w poprzedniej pracy i teraz. Są osoby różnej narodowości. Trochę z Holandii, jest chłopak z Rumunii, jest kobieta z kraju egzotycznego (nie mogę sobie przypomnieć narodowości). Innych osób nie znam ale zapewne znajdzie się ktoś z innego kraju. Jednak Polacy to zdecydowana większość. 

Ja tak ze swojego doświadczenia mogę powiedziec że o wiele fajniej jest pracować wśród tak róznych ludzi. To nas otwiera na świat, na kulturę i inne poglądy. uczymy się współpracować i żyć z czesto zupełnie innymi ludźmi od nas. To jest bardzo fajne moim zdaniem.

12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Mamy stawkę godzinową. Na godzinę bardziej się raczej opłaca aczkolwiek mi na pieniądzach za bardzo nie zależy, owszem, wiadomo że za darmo też nie chcę pracować jednak bardziej zależy mi na samej pracy jako takiej, pobyć wśród ludzi, płaca to sprawa drugorzędna. Dlatego pewnie mam zawsze jakieś pieniądze w zanadrzu ?

Generalnie uwazam że przy takich pobytach dobrze mieć kasę "na w razie co". To dobrze że jest możliwość pracy na godziny. To jest jakaś możliwość dorobienia gdybyś potrzebowąła.

12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

ak zrobię prawo jazdy to jest niemal pewne że umowę przedłużą . Kierowców potrzebują nagminnie, są potrzebni niemal tak samo jak powietrze ???. W tej chwili na całym domku (a jest nas w tej chwili 8 osób a wczoraj lub dziś ma dotrzeć kolejna osoba) jest jeden kierowca. Wstępnie zakładam że spróbuję w trakcie urlopu który planuję mniej więcej w lutym, może w marcu. W pracy się skonsultuję kiedy najlepiej żeby nie brać w trakcie najbardziej wytężonej pracy. I nie ze względu na finanse a dlatego że wówczas mogę nie dostać urlopu.

A gdybyś np. zrobiła prawko to myślisz że mogliby ci dać umowę na stałę ale np. już nie przez agencję?

12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Mieszkam tutaj, mam styczność z różnymi ludźmi. W dodatku wczoraj rozmawiałam z byłym. I zauważyłam że każdy ma tą samą tendencję: tak bardzo, czasami wręcz panicznie boją się zmian. I w sumie o ile byłego troszkę rozumiem, jest osobą po 50,co nieco już przeżył. Powiedział mi że chciałby się ze mną spotkać, ale nie chce też zmieniać pracy bo tu się zaaklimatyzował. Widocznie bardziej potrzebuje drugiej osoby przy sobie aby się ustabilizować. I serio, to potrafię zrozumieć i zaakceptować.

Ale wczoraj też rozmawiałam z dwiema dziewczynami z mieszkania. Obie są młodsze ode mnie, życie dopiero przed nimi, są w najlepszym okresie życia by brać od niego garściami. A tymczasem one... tkwią w miejscu. Bo z tego co mówią to od dwóch lat wybierają się do miasta w którym ja w tej chwili przebywam. I ciągle nie mogą się wybrać. Coś takiego ciężko mi pojąć.

Strach w każdym przypadku zaczyna się w naszej głowie. Za zwyczaj jest też coś co nas hamuje, czasami to nie są tylko ludzie ale przeżycia z przeszłości. Często po prostu wychowanie. Twój były jest po 50tce, z jakąś przeszłością z która sam nie umie sobie poradzić, lub po prostu stara się ale nie ma tego kopa który by go w jakiś sposób popchnął. Ty dla niego chyba byłas takim kopniakiem. Może po prostu potrzebuje cię właśnie z tego powodu. Tyle że ty już zaczęłaś kolejny etap w swoim życiu. Nie zmieniaj drogi i planów dla nikogo, a tym bardziej dla kogoś z kim ci nie po drodze. Spotkać się ok, ale w zasadzie po co? Bo jeżeli chodzi o to aby zakończyć między wami kwestie materialne to ok. Natomiast żeby pogadać, znowu  to nie wiem czy to jest dobry pomysł. jeżlei on potrzebuje drugiej osoby to myślisz że takie "wracanie" do siebie przez spotkania jest dobre?
Co do tych dziewczyn to mogą się bać, ale ten strach może być podsycany przez innych którzy im mówili żeby na siebie uważały i nie chodziły, nie jeździły nigdzie i z nikim obcym nie rozmawiały. Wszystko zalezy czy uda nam się wyzwolić z naszego strachu i z tego co nam inni wmawiają, bo czesto to są strachy na lachy innych. Ale nie zminia to faktu że strach podsycany przez innych nie daje nic dobrego.

12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Tak w ogóle to jak dla mnie ciężko pojąć jak można tak bardzo utkwić w miejscu. Po części też i sobie się dziwię, bo zanim zaczęłam chodzić na kurs karate (od tego zaczęła się moja przemiana) to też bardzo tkwiłam w miejscu, czasami nawet wręcz się cofałam. Wymyślałam sobie różne choroby, czasami mega obsesyjnie zwracałam na siebie uwagę. I teraz jeszcze coś mi się z tego jeszcze zostało ale teraz nie wyobrażam sobie by powrócić do tamtego życia. Teraz tak dobrze mi się żyje, czuję że żyję, i mam zamiar się tego trzymać.

A wczoraj byłam u Coacha, i cieszę że że się tam wybrałam. Odrobinę więcej się o sobie dowiedziałam. Trochę zmieniłam postrzeganie siebie. I czuję że dobrze zrobiłam, i w dobrym momencie. Szkoda że jest lockdown, zapisałabym się na kurs karate. Aczkolwiek może jednak gdzieś jest prowadzony, fajnie by było.

Może nie trudno ci to pojąć tylko sama po sobie widzisz że nie chcesz powrotu do tego co było, a widząc takie osoby pamiętasz jak to było z tobą. To że nie chcesz wracać do tego co było dla ciebie złe lub niekorzystne jest normalne. jest rozwojem, jest twoją ewolucją. Kiedyś przez strach wymyslałaś choroby. Zwracanie uwagi na siebie jest czeste gdy nie widzi się w sobie postępu, energii do działania, gdy człowiek czuje się bez możliwości do zrobienia jakiegoś ruchu mimo że by chciał. Ty się odważyłaś. I to zmieniła ciebie, twoje spojrzenie na wiele spraw, a co z a tym idzie zmieniło twoje życie na lepsze.
Myślę że takie kursy karate mogą się odbywac indywidualnie, ale pewnie musiałabyś się zorientowac jak to jest w twojej miejscowości. Ja np. chciałabym aby już beseny otworzyli bo potrzebuję dodatkowe kilogramy zrzucić, a przyznaje że nie zawsze chce mi się biegać czy jeździć na rowerze. Pływać bardzo lubię także też czekam na otwarcie basenów.

12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Wracając do mieszkania... Póki co nie chcę zmieniać z agencyjnego na prywatne. Minął nieco ponad miesiąc a mam zamiar jeszcze pobyć kolejne 4-5 dopóki się nie dowiem co dalej z umową. Ewentualnie rozglądam się za pokojem blisko większego miasta. I tylko w tamtym regionie szukam, w razie jak tu by mi nie wyszło to tam jest zakład w którym już mam doświadczenie a wiem że tam przyjmują. W każdym razie rozważam różne decyzje a co wyniknie to czas pokaże.

No właśnie dobrze mieć alternatywę, bo jak nie tutaj to w razie co w tym drugim miejscu. Z prawkiem miałąbyś większe możliwości. Ale masz jeszcze trochę czasu do przedłużenia umowy. Pzdr

Odnośnik do komentarza

W Bawarii to prawie jak w Polsce. I chyba jednak, mimo wszystko, wolę Polskę. Nawet w Niemczech to inna kultura. A w Polsce to w Polsce, w ciągu tygodnia dowiem się jak to z obostrzeniami i gdy wszystko będzie grało to rezerwuję bilet i lecę na weekend.

To prawda że jak się pracuje woelokulturowo to inaczej się pracuje. Niemal w każdej pracy (w Holandii) były osoby różnej narodowości. Bywało różnie, z tym że dopóki nie trafiłam na byłego to i raczej nieprzychylnie patrzyłam na innych. Dopiero za Jego sprawą sytuacja przybrała inny obrót. Aktualnie mam bardzo inne podejście do ludzi niż kiedyś.

Nie wiem jak to może być z umową. Nie wiem też jak z prawkiem. Póki co chcę się nauczyć koncentracji tak abym była w stanie zdać egzamin. Póki co moja koncentracja się jeszcze rozprasza więc na tym teraz mam zamiar się skupić.

Co do byłego... Hmmm, trudno powiedzieć czy byłam kopniakiem. Może po prostu podświadomie chciał abym była tym kopniakiem ale wyszło inaczej. Teraz wspomniał o spotkaniu ale w tym kontekście aby zejść się ze mną z powrotem. Brakuje mu mnie, myśli o mnie. Tym samym potwierdził niejako że moje odczucia względem niego (czasami- nie zawsze) są słuszne. To kolejna moja droga którą mam zamiar iść. Chcę się nauczyć różnicować które emocje są moje a które innych.

Tak przy okazji, czasami nachodzi mnie refleksja o sobie. Uważam, niezależnie czy to by był były czy jakikolwiek inny mężczyzna. Dopóki wyjawiam nadaktywność to nie jestem w stanie przyciągnąć innego mężczyzny niż jakiś problemowy. Sama musiałabym być bardzo ułożona by przyciągnąć takiego mężczyznę. A że jestem dość nadaktywna w prawą stronę to przyciągnę mężczyznę nadaktywnego w lewą stronę.

Na basen też bym z chęcią się wybrała, niestety wszystko jest zamknięte.

Natomiast dziś miałam naprawdę extra dzień. Zrobiłam mnóstwo zdjęć. Miałam zamiar wybrać się na morsowanie jednak ostatecznie wybrałam zwiedzanie miasta. Byłam w wielu fajnych miejscach. Sporo czasu spędziłam tam, w tym w polskim sklepie. W żywność jestem zaopatrzona na co najmniej tydzień czasu.

Ponadto byłam też na lotnisku. Bardzo lubię patrzeć na samoloty, zwłaszcza jak startują czy lądują. Efekt robi wrażenie. Widok jest nie do opisania. Będę w razie czego miała co robić w ciągu tygodnia. 

Odnośnik do komentarza
22 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

W Bawarii to prawie jak w Polsce. I chyba jednak, mimo wszystko, wolę Polskę. Nawet w Niemczech to inna kultura. A w Polsce to w Polsce, w ciągu tygodnia dowiem się jak to z obostrzeniami i gdy wszystko będzie grało to rezerwuję bilet i lecę na weekend.

Słysząlam już wczoraj że w Holandii też są protesty i ludzie nie wytrzymują. Także z obostrzeniami może być wcale nie tak wesoło, a w zasadzie chodzi o przejazdy między granicami, bo chyba jak się przekroczy granicę z Polski do innego kraju to trzeba mieć robiony test i zdaje sie 14 dni kwarantanny. Fajnie by było odpoczać w górach czy na morzem.

22 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

To prawda że jak się pracuje woelokulturowo to inaczej się pracuje. Niemal w każdej pracy (w Holandii) były osoby różnej narodowości. Bywało różnie, z tym że dopóki nie trafiłam na byłego to i raczej nieprzychylnie patrzyłam na innych. Dopiero za Jego sprawą sytuacja przybrała inny obrót. Aktualnie mam bardzo inne podejście do ludzi niż kiedyś.

On jest Holendrem czy Polakiem?

22 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Nie wiem jak to może być z umową. Nie wiem też jak z prawkiem. Póki co chcę się nauczyć koncentracji tak abym była w stanie zdać egzamin. Póki co moja koncentracja się jeszcze rozprasza więc na tym teraz mam zamiar się skupić.

Trzymam kciuki żeby terapia i coaching ci pomogły ci w pracy nad sobą.

22 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Co do byłego... Hmmm, trudno powiedzieć czy byłam kopniakiem. Może po prostu podświadomie chciał abym była tym kopniakiem ale wyszło inaczej. Teraz wspomniał o spotkaniu ale w tym kontekście aby zejść się ze mną z powrotem. Brakuje mu mnie, myśli o mnie. Tym samym potwierdził niejako że moje odczucia względem niego (czasami- nie zawsze) są słuszne. To kolejna moja droga którą mam zamiar iść. Chcę się nauczyć różnicować które emocje są moje a które innych.

Tak przy okazji, czasami nachodzi mnie refleksja o sobie. Uważam, niezależnie czy to by był były czy jakikolwiek inny mężczyzna. Dopóki wyjawiam nadaktywność to nie jestem w stanie przyciągnąć innego mężczyzny niż jakiś problemowy. Sama musiałabym być bardzo ułożona by przyciągnąć takiego mężczyznę. A że jestem dość nadaktywna w prawą stronę to przyciągnę mężczyznę nadaktywnego w lewą stronę.

Być może właśnie chciał żebyś była taką osobą w jego życiu, i teraz mu tego brakuje. Ludzim wrażliwym jest ciężko bo starają się pomagać innym, mając swoje własne problemy. I to się nakłada. Co do facetów mam tak samo jak ty ? ? 

22 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Natomiast dziś miałam naprawdę extra dzień. Zrobiłam mnóstwo zdjęć. Miałam zamiar wybrać się na morsowanie jednak ostatecznie wybrałam zwiedzanie miasta. Byłam w wielu fajnych miejscach. Sporo czasu spędziłam tam, w tym w polskim sklepie. W żywność jestem zaopatrzona na co najmniej tydzień czasu.

Ponadto byłam też na lotnisku. Bardzo lubię patrzeć na samoloty, zwłaszcza jak startują czy lądują. Efekt robi wrażenie. Widok jest nie do opisania. Będę w razie czego miała co robić w ciągu tygodnia. 

Dobre jest to że nie siedzisz i nie czekasz. Jesteś ciekawa i sama idziesz "w świat" pozwiedzać. Co dobrego będziesz robiła do jedzenia w tym tygodniu? Ja zrobiłam pierwszy raz szarlotkę. Ale nie bardzo mi wyszła.
Co do samolotów kiedyś jak byłam mała to jeździłam z ojcem popatrzeć jak startują i lądują samoloty. Stare czasy. Ale jak lubisz fotografię to mogłabyś robić fajne zdjęcia i np wystawiać na sprzedaż. A może z czasem zrobić jakąś wystawę? Pzdr ?

Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Słyszałam już wczoraj że w Holandii też są protesty i ludzie nie wytrzymują.

Również słyszałam o tych zamieszkach. I tak się składa że mniej więcej w tamtym czasie przebywałam w mieście w którym były te zamieszki. Na szczęście nie spotkałam się z taką sytuacją.

 

9 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Fajnie by było odpoczać w górach czy na morzem.

Póki co odłożyłam wyjazd do Polski, wolę odpocząć, ewentualnie zająć się czymś w mieszkaniu, może coś obejrzeć, na wyjazd będę jeszcze mieć czas.

9 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Ludzim wrażliwym jest ciężko bo starają się pomagać innym, mając swoje własne problemy. I to się nakłada. Co do facetów mam tak samo jak ty ? ? 

To da się opanować, tak ułożyć życie aby przynajmniej samej nie czuć za bardzo przytłoczenia. I nawet jak przyciągnie się mężczyznę to nie musi On na Nas wpływać. Ja już dotarłam do tego momentu. Teraz już tylko Jego emocje grają jakąś rolę aczkolwiek i to również przerabiam. On jest Polakiem, przyjechał, jak większość przyjezdnych, za lepszym życiem.

 

9 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Hmmm, trudno powiedzieć czy byłam kopniakiem. Może po prostu podświadomie chciał abym była tym kopniakiem ale wyszło inaczej.

Nie, dotarło do mnie że nie mogłam być dla niego tym kopniakiem. On chciał (i wiem że nadal chce) być ze mną. Jemu zależy na mnie, myśli o mnie, tęskni. Ale też się boi, właściwie całe życie był zdany na siebie. Widzę że chciałby postawić kolejny krok ale się boi. I nawet nie dziwię się mu. W tej chwili nie wiem jak się ułoży między nami, czas pokaże. Jednakże niezależnie od nas kibicuję mu aby mu się wiodło pomyślnie.

 

9 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Co dobrego będziesz robiła do jedzenia w tym tygodniu? Ja zrobiłam pierwszy raz szarlotkę. Ale nie bardzo mi wyszła.

Próbuj dalej, w końcu kiedyś Ci się uda ?. Dziś usmażyłam befsztyki, na jutro jeszcze nie do końca mam pomysł ale prawdopodobnie zrobię kopytka z sosem pieczarkowym.

 

9 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Co do samolotów kiedyś jak byłam mała to jeździłam z ojcem popatrzeć jak startują i lądują samoloty. Stare czasy. Ale jak lubisz fotografię to mogłabyś robić fajne zdjęcia i np wystawiać na sprzedaż. A może z czasem zrobić jakąś wystawę? Pzdr ?

Samoloty mi się kojarzą ze swego rodzaju wolnością, przestrzenią. Jak byłam dość młoda wielokrotnie śniło mi się że latam, wprawdzie niewysoko, kilka metrów nad ziemią, ale uczucie było bardzo przyjemne. Takie dryfowanie w przestworzach pozostało mi do dziś. 

 

9 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Ale jak lubisz fotografię to mogłabyś robić fajne zdjęcia i np wystawiać na sprzedaż. A może z czasem zrobić jakąś wystawę? Pzdr ?

Dość niedawno odkryłam że bardzo lubię fotografować. Nawet kiedyś o tym myślałam ale wówczas i pieniądze grały sporą rolę oraz chęci - nie bardzo mi się chciało wychodzić z inicjatywą, czyli poza własną strefę komfortu. Dopiero po przyjeździe do Holandii zaczęłam wyraźnie stawać na nogi.

O tyle ciekawie z fotografowaniem wyszło że się zaczęłam w to wkręcać. Jest to swego rodzaju dodatkowa pasja. Jak byłam z jeszcze poprzednim to się zakręciłam wokół wspinaczki, i nawet po rozstaniu się trochę w to wkręciłam ale dość szybko poszło w odstawkę i  od jakiegoś czasu nie praktykuję. Tym bardziej teraz, jak wszystko jest pozamykane. Fotografia o tyle jest przydatna że mogę ją praktykować pomimo pandemii. Już w tej chwili mam tyle zdjęć że np. Na weekend mam ciekawe zajęcie.

Z tego co piszesz, momentami można zauważyć że jesteś przynajmniej WWO, tymczasem od początku nie jestem w stanie Ciebie wyczuć. A skoro przyciągasz tego typu mężczyzn to może warto bardziej się temu przyjrzeć? Ja w każdym razie się przyglądam i wyciągam różne wnioski. 

Odnośnik do komentarza
15 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Również słyszałam o tych zamieszkach. I tak się składa że mniej więcej w tamtym czasie przebywałam w mieście w którym były te zamieszki. Na szczęście nie spotkałam się z taką sytuacją.

To dobrze że nie wpadłaś tam w strajk bo widziałam wczoraj i dzisiaj też w tv i ludzie dali czasu. Nigdy nie widziałam aby tak bardzo wyprowadzono Holendrów z równowagi. Ale chyba na całym świecie ludzie mają dosyć.

15 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Póki co odłożyłam wyjazd do Polski, wolę odpocząć, ewentualnie zająć się czymś w mieszkaniu, może coś obejrzeć, na wyjazd będę jeszcze mieć czas.

Nie ma co wyjeżdżać na siłę, tym bardziej że teraz jest jakaś abstrakcja z tymi obostrzeniami.

15 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

To da się opanować, tak ułożyć życie aby przynajmniej samej nie czuć za bardzo przytłoczenia. I nawet jak przyciągnie się mężczyznę to nie musi On na Nas wpływać. Ja już dotarłam do tego momentu. Teraz już tylko Jego emocje grają jakąś rolę aczkolwiek i to również przerabiam. On jest Polakiem, przyjechał, jak większość przyjezdnych, za lepszym życiem.

Czyli to też trochę tak że mieliście w sobie tam wsparcie. Zawsze w związku druga strona będzie miała jakiś wpływ na nas. Tylko ważne aby nie żyć jego życiem, i za bardzo się pakować w rozwiązywanie problemów za niego. Myślisz że on chce narzucić coś tobie przez swoje emocje?

15 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Nie, dotarło do mnie że nie mogłam być dla niego tym kopniakiem. On chciał (i wiem że nadal chce) być ze mną. Jemu zależy na mnie, myśli o mnie, tęskni. Ale też się boi, właściwie całe życie był zdany na siebie. Widzę że chciałby postawić kolejny krok ale się boi. I nawet nie dziwię się mu. W tej chwili nie wiem jak się ułoży między nami, czas pokaże. Jednakże niezależnie od nas kibicuję mu aby mu się wiodło pomyślnie.

On sie cały czas boi, a ty się odważyłaś i ruszyłaś z miejsca. Nie możesz być całe życie jego opiekunką i pomocą bo on się boi. Ostatnio gdzieś przeczytałam taki cytat "albo żyjesz, albo sie boisz". Nic niezwykłego, ale moim zdanie to celne stwierdzenie. Poza tym takiego podejścia jak twoje do byłego partnera może pozazdrościć wiele osób także tych po rozwodach. Bo mało kto jest do byłych parterów tak dobrze nastawionych.

15 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Próbuj dalej, w końcu kiedyś Ci się uda ?. Dziś usmażyłam befsztyki, na jutro jeszcze nie do końca mam pomysł ale prawdopodobnie zrobię kopytka z sosem pieczarkowym.

Nie wyszła zła, ale zauważyłam że najlepiej wychodza mi ciasta jak sama na wyczucie robię troche kierując się przepisem. Narobiłaś mi smaka bo kopytek dawno nie jadłam. Ale może zrobię bułki nadziewane z pieczarkami. Robiła 2 razy i wyszły fajne ? Befsztyki robisz wege czy normalne ?

15 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Takie dryfowanie w przestworzach pozostało mi do dziś. 

Z głową w chmurach, ale z nogami twardo na ziemi ?

15 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Jak byłam z jeszcze poprzednim to się zakręciłam wokół wspinaczki, i nawet po rozstaniu się trochę w to wkręciłam ale dość szybko poszło w odstawkę i  od jakiegoś czasu nie praktykuję.

Wspinałaś się w Polsce czy poza Polską też?

15 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Fotografia o tyle jest przydatna że mogę ją praktykować pomimo pandemii. Już w tej chwili mam tyle zdjęć że np. Na weekend mam ciekawe zajęcie.

Tak, to jest takie hobby którym można zajmować się w zasadzie wszędzie i trafiać na jakieś "perełki". Także może w przyszłości Taka Jakaś wystawa będzie ?

15 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Z tego co piszesz, momentami można zauważyć że jesteś przynajmniej WWO, tymczasem od początku nie jestem w stanie Ciebie wyczuć. A skoro przyciągasz tego typu mężczyzn to może warto bardziej się temu przyjrzeć? Ja w każdym razie się przyglądam i wyciągam różne wnioski. 

Tak, jestem. Ale nie tylko WWO. Wiem czemu takich facetów przyciągam i dlatego wolę być sama. Myślę że to jest dla mnie lepsze. Każdy podejmuje jakieś wybory. Wyciągania wniosków powinniśmy się wszyscy nauczyć bo uważam że wtedy nasze relacje byłyby lepsze. Pzdr

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Loraine napisał:

To dobrze że nie wpadłaś tam w strajk bo widziałam wczoraj i dzisiaj też w tv i ludzie dali czasu. Nigdy nie widziałam aby tak bardzo wyprowadzono Holendrów z równowagi. Ale chyba na całym świecie ludzie mają dosyć.

Z pewnością mają dość, chociaż to nie jest zbyt słuszna droga to jednak ludzie przyparci do muru muszą gdzieś znaleźć ujscie. Nie wiem o której to było godzinie ale właśnie obejrzałam filmik na YouTube i widzę że w tamtym miejscu byłam i  to dość długi czas. Na szczęście, jak się okazuje, ominęło mnie to.

 

Godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Czyli to też trochę tak że mieliście w sobie tam wsparcie. Zawsze w związku druga strona będzie miała jakiś wpływ na nas

Tak na dobrą sprawę to ja miałam z Jego strony większe wsparcie. A gdy poczuł się mega przytłoczony moimi problemami powiedział dość. Teraz, z tego co widzę, role się odwróciły. 

 

Godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Myślisz że on chce narzucić coś tobie przez swoje emocje?

Na pewno nie, zawsze był zdany na siebie i teraz też próbuje zdawać na siebie. I tak mi nawet przyszło do głowy że jak na sytuację którą ma to i tak dość dobrze daje sobie radę. Bo ma syna 3-letniego z którym utrzymuje kontakt, i córkę przybraną oraz córkę już dorosłą. Ma też dość spore problemy finansowe. Do tego sporo wydatków, bo i ,,alimenty" i samochód oraz opłaty z nim związane, mieszkanie, ubezpieczenie a to jednak kosztuje.

I faktycznie, On się boi, i widzę że ja aktualnie jestem dla niego swego rodzaju powerem. Ale nie dziwię się mu. Sama czasami muszę się mega zmotywować aby coś zrobić. I ja jednak mam wsparcie. Choćby tu na forum Ciebie czy innych, rodzeństwo, coś tam w pracy. Ale przede wszystkim zdaję sobie sprawę że zmotywować się wcale nie jest łatwo. Sama kiedyś tak miałam. Poza tym widzę sporo ludzi, znacznie młodszych niż On, z mniejszym obciążeniem niż On a jednak stoją w miejscu. I już zdecydowałam że jak będę miała być dla Niego kopniakiem to jestem gotowa nim być. Nabrałam wystarczająco siły by dać sobie radę i ze sobą i z nim. Bądź co bądź nie jest aż taki okropny, znam dużo gorsze typy i jednak mają swoje tzw. Drugie połówki i żyją ze sobą długo.

Godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Poza tym takiego podejścia jak twoje do byłego partnera może pozazdrościć wiele osób

Nie czuję potrzeby by być źle nastawioną wobec Niego. Ma życie jakie ma, nie On jeden ma opory, jest dużo osób, i to znacznie młodszych niż On a się boją bardziej niż On. Poza tym widzę jak ludzie są mega pogubieni, się mega pozagmatwali, wszystko co się dzieje czasami zakrawa wręcz na jakąś paranoję. 

Godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Nie wyszła zła, ale zauważyłam że najlepiej wychodza mi ciasta jak sama na wyczucie robię troche kierując się przepisem

 

Godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Narobiłaś mi smaka

Ty natomiast trochę mi smaka narobiłaś szarlotką, również dawno nie jadłam. Może i ja zrobię jakieś ciasto aczkolwiek domownicy przestrzegli że po nastawieniu piekarnika korki wysiadają. Aż z ciekawości sprawdzę, mam ochotę coś upiec więc dobrze by było aby działał.

Ostatecznie zrobiłam kluski śląskie z sosem pieczarkowym. Przepyszne, trochę się jeszcze zostało to będzie na jutro. Jak befsztyk to rzecz jasna naturalny. To samo karkówka, szynka czy np. ostatnio kupiłam żeberka.

Na ściance wspinałam się i w Polsce i w Holandii. W Polsce to z tym poprzednim miałam jedynie okazję się powspinać. W Holandii natomiast udało mi się kilka razy z asekuracją innych osób. Gdyby nie pandemia to z chęcią bym skończyła kurs wspinaczkowy. Jednak dzięki temu że punkty są pozamykane to mam okazję rozwinąć się w fotografowaniu. Kto wie, może za jakiś czas powstanie wystawa. 

Godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Tak, jestem. Ale nie tylko WWO. Wiem czemu takich facetów przyciągam i dlatego wolę być sama. Myślę że to jest dla mnie lepsze. Każdy podejmuje jakieś wybory. Wyciągania wniosków powinniśmy się wszyscy nauczyć bo uważam że wtedy nasze relacje byłyby lepsze. Pzdr

Ty wybierasz tak, ja tymczasem bardziej się skłaniam by jednak z kimś być. Z tym że to też kwestia akceptacji tej drugiej osoby. Jest małe prawdopodobieństwo że spotkam kogoś takiego ,,na miejscu", musiałabym naprawdę sporo nad sobą popracować. Ponadto dzięki książce wiem że jest możliwe stworzyć związek z osobą nie nadwydajną. Czasami rozmyślam o tym aby zostać matką a czas idzie do przodu. A czuję się na tyle dojrzała by stawić czoła i tej sytuacji.

Odnośnik do komentarza
17 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Na pewno nie, zawsze był zdany na siebie i teraz też próbuje zdawać na siebie. I tak mi nawet przyszło do głowy że jak na sytuację którą ma to i tak dość dobrze daje sobie radę. Bo ma syna 3-letniego z którym utrzymuje kontakt, i córkę przybraną oraz córkę już dorosłą. Ma też dość spore problemy finansowe. Do tego sporo wydatków, bo i ,,alimenty" i samochód oraz opłaty z nim związane, mieszkanie, ubezpieczenie a to jednak kosztuje.

I faktycznie, On się boi, i widzę że ja aktualnie jestem dla niego swego rodzaju powerem. Ale nie dziwię się mu. Sama czasami muszę się mega zmotywować aby coś zrobić. I ja jednak mam wsparcie. Choćby tu na forum Ciebie czy innych, rodzeństwo, coś tam w pracy. Ale przede wszystkim zdaję sobie sprawę że zmotywować się wcale nie jest łatwo. Sama kiedyś tak miałam. Poza tym widzę sporo ludzi, znacznie młodszych niż On, z mniejszym obciążeniem niż On a jednak stoją w miejscu. I już zdecydowałam że jak będę miała być dla Niego kopniakiem to jestem gotowa nim być. Nabrałam wystarczająco siły by dać sobie radę i ze sobą i z nim. Bądź co bądź nie jest aż taki okropny, znam dużo gorsze typy i jednak mają swoje tzw. Drugie połówki i żyją ze sobą długo.

Myślę że ty obecnie jesteś silniejsza niż wtedy kiedy byłaś z nim. Być może jest tak że on nie umie tego wszystkiego ogarnąć i to go przytłacza. A niestety dzieci kosztują, to też kwestie po prostu rodzinne które rodzice zwykle starają się trzymać w kupie. No i do tego dochodzą opłaty związane z codziennym życiem. Może to jego stanie w miejscu to też kwestia braku jakiś perspektyw, a w zasadzie może stan depresyjny który na niego hamująco. Może widzi po tobie że dajesz sobie radę. Może szuka wsparcia w tobie bo sam nie daje rady. Jakby nie patrzeć, razem jest wszystkie sprawy rozkładają się na dwoje. Więc w sumie nie dziwię się że on się boi, że go przerasta i że chce do ciebie wrócić. Tylko uważam że nawet jeżeli byś wróciła, to problemy nie znikną. Na pewno te jego problemy będą się rozkładały i obciążały ciebie. A to nie są problemy tylko finansowe jeżeli chodzi o bycie z człowiekiem z przeszłością. Warto żebyś rozważyła wszystkie za i przeciw. Bo on może być dobrym człowiekiem, ale niestety jego problemy nie mogą być rozwiązywane przez inne osoby. Nie pamiętam czy pisałaś czy on chodził na jakąś terapię , ale chyba nie. A to mogło by mu pomóc w poukładaniu różnych rzeczy, spojrzenie na swoje życie z innej perspektywy. Myślę że jeżeli nadal rozmawiacie to mogłabyś mu zasugerować opcje terapeuty. Tym bardziej że ty również się zdecydowałaś na terapię i ruszyłaś z miejsca, odważyłaś się. Czasami nie trzeba przejmować problemów innych, a wystarczy ich trochę nakierować i podpowiedzieć jakieś rozwiązania. Chyba że osoba zupełnie jest zamknięta na jakieś możliwe rozwiązania i pomoc.

17 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Nie czuję potrzeby by być źle nastawioną wobec Niego. Ma życie jakie ma, nie On jeden ma opory, jest dużo osób, i to znacznie młodszych niż On a się boją bardziej niż On. Poza tym widzę jak ludzie są mega pogubieni, się mega pozagmatwali, wszystko co się dzieje czasami zakrawa wręcz na jakąś paranoję.

To prawda, obecnie ludzie są coraz bardziej psychicznie pogubieni. Ale to też kwestia tego że nie umiemy ze sobą rozmawiać. Po prostu, ludzie zamiast rozmawiać naskakują na siebie, wyzywają, awanturują się czasami o rzeczy które można by było ze sobą uzgodnić na spokojnie, albo wytłumaczyć czemu ma się odmienne zdanie od drugiej strony. Mi chodziło o twoje podejście które jest bardzo dojrzałe, i pokazuje że po rozstaniu nie trzeba ze sobą walczyć i się nienawidzić. I to dotyczy tak samo osób w związkach partnerskich jak i związkach małżeńskich gdzie są dzieci.

17 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Ty natomiast trochę mi smaka narobiłaś szarlotką, również dawno nie jadłam. Może i ja zrobię jakieś ciasto aczkolwiek domownicy przestrzegli że po nastawieniu piekarnika korki wysiadają. Aż z ciekawości sprawdzę, mam ochotę coś upiec więc dobrze by było aby działał.

Ostatecznie zrobiłam kluski śląskie z sosem pieczarkowym. Przepyszne, trochę się jeszcze zostało to będzie na jutro. Jak befsztyk to rzecz jasna naturalny. To samo karkówka, szynka czy np. ostatnio kupiłam żeberka.

Na ściance wspinałam się i w Polsce i w Holandii. W Polsce to z tym poprzednim miałam jedynie okazję się powspinać. W Holandii natomiast udało mi się kilka razy z asekuracją innych osób. Gdyby nie pandemia to z chęcią bym skończyła kurs wspinaczkowy. Jednak dzięki temu że punkty są pozamykane to mam okazję rozwinąć się w fotografowaniu. Kto wie, może za jakiś czas powstanie wystawa. 

Wzięłam przepis na szarlotkę tatrzańską, ale ciasto mi wyszło za miękkie tak jakby do końca niedopieczone. Mimo że ciasto wcześniej podpiekałam. Generalnie szukam przepisu takiego aby zrobić podobną szarlotkę do takiej jaką moja babcia robiła. Ale muszę z tymi ciastami, racuchami i podobnymi wypiekami mącznymi przyhamować bo dużo przytyłam. Biegam ale przy takim jedzeniu nie schudnę. Udają mi się bułki z farszem pieczarkowo, kukurydziano, paprykowym. Więc pewnie jeszcze  raz na jakiś czas zrobię.
Jak wam korki wysiadają to pewnie to kwestia tego że dużo rzeczy jest podłączone do prądu, a piekarnik chyba więcej energii pobiera. Może spróbuj zrobić ciasto bez pieczenia np. na ciastkach maślanych, z owocami i galaretka lub z budyniem.
Myślałam że wspinałaś się w Tatrach. Ale taka wspinaczka na ściankach też jest fajna. Widziałam chyba na Eurosporcie zawody w takiej wspinaczce. Świetna rzecz. Też dla kondycji.
 

17 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Ty wybierasz tak, ja tymczasem bardziej się skłaniam by jednak z kimś być. Z tym że to też kwestia akceptacji tej drugiej osoby. Jest małe prawdopodobieństwo że spotkam kogoś takiego ,,na miejscu", musiałabym naprawdę sporo nad sobą popracować. Ponadto dzięki książce wiem że jest możliwe stworzyć związek z osobą nie nadwydajną. Czasami rozmyślam o tym aby zostać matką a czas idzie do przodu. A czuję się na tyle dojrzała by stawić czoła i tej sytuacji.

Znasz się i wiesz na ile jeszcze potrzebujesz pracy. Nie wykluczaj tego że może na miejscu kogoś poznasz i to będzie to. Jakby nie patrzeć kobiety mają mniej czasu na zostanie mamą jak panowie którzy właściwie do końca życia mogą zostać tatusiami. Pokazujesz że jesteś bardzo silną osobą. Wiesz co chcesz. Zawsze mimo wszystko patrz się na to czy sama byś sobie poradziła z byciem mamą. Jeżeli się na to zdecydujesz. Pzdr

Odnośnik do komentarza

 

Godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Myślę że ty obecnie jesteś silniejsza niż wtedy kiedy byłaś z nim.

Ja byłam, jestem i na pewno będę silniejsza niż On. Na pewno fizycznie, emocjonalnie to już zależy od sytuacji aczkolwiek pod tym względem też raczej jestem silniejsza mimo wszystko. Bo owszem, stany emocjonalne w różnym stadium przechodziłam, jednakże i tak wychodziłam z tego silniejsza. Jak byliśmy ze sobą to tylko Jego sprawy finansowe mi ciążyły, inne kwestie pozostawały niejako z boku. A tak to żyłam swoimi sprawami. To jakie sprawy ma na głowie cały czas mam w świadomości, także nie jest tak że wszystko to znikło. 

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Nie pamiętam czy pisałaś czy on chodził na jakąś terapię , ale chyba nie. A to mogło by mu pomóc w poukładaniu różnych rzeczy, spojrzenie na swoje życie z innej perspektywy. Myślę że jeżeli nadal rozmawiacie to mogłabyś mu zasugerować opcje terapeuty

Tak, nadal mamy ze sobą kontakt, rozmawiamy ze sobą. Więc przy okazji wspomnę mu aby spróbował podjąć się terapii. Chociaż może być mu ciężko, sprawy finansowe nadal mu ciążą. Wiem że kiedyś chodził na terapię, kilka lat. Wyszedł po części z tego w czym tkwił, dalej nie dał rady, było za ciężko. Może teraz da się namówić.

 

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Mi chodziło o twoje podejście które jest bardzo dojrzałe, i pokazuje że po rozstaniu nie trzeba ze sobą walczyć i się nienawidzić. I to dotyczy tak samo osób w związkach partnerskich jak i związkach małżeńskich gdzie są dzieci.

Teoretycznie to powinno dotyczyć każdego. Wówczas żyłoby się zupełnie inaczej, ale jest jak jest. I dla takich osób jak ja czy Ty bywa to w pewnym sensie przytłoczeniem. W każdym razie to się widzi tak naprawdę na codzień.

A skoro o tym mowa to jeszcze z wcześniejszym facetem przerabiałam wręcz zapiekłą nienawiść. Czyją? Jego, tak bardzo jest zapieklony że tak naprawdę nie widzi że krzywdzi rodzone dzieci. Dla takich osób jak my to jest ciężkie do zrozumienia, jednak dla takich osób jak On to jest coś niemal normalnego. Niestety nie bardzo rozumieją że można żyć zupełnie inaczej.

 

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Wzięłam przepis na szarlotkę tatrzańską, ale ciasto mi wyszło za miękkie tak jakby do końca niedopieczone. Mimo że ciasto wcześniej podpiekałam. Generalnie szukam przepisu takiego aby zrobić podobną szarlotkę do takiej jaką moja babcia robiła

Ja bardziej sernikowa i akurat lubię jak spód jest lekko niedopieczony. Szarlotkę też czasami robiłam. Moja Ciocia kiedyś podpowiedziała żeby dodać trochę... smalcu. Wówczas spód wychodzi bardziej kruchy. Może i Ty spróbuj.

 

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Ale muszę z tymi ciastami, racuchami i podobnymi wypiekami mącznymi przyhamować bo dużo przytyłam. Biegam ale przy takim jedzeniu nie schudnę.

Ja akurat nie bardzo znam ten ból. Fakt że kiedyś jak dłuższy czas siedziałam w domu bez pracy to mi się przytyło. Ale jak tylko zaczęłam pracę to dość szybko zrzuciłam. Poza tym potrafię jeść mega dużo, wręcz obrzerać się i nie przytyję. Są osoby które od samego powąchania zaczynają puchnąć. To ja jak potrafiłam najeść się słodyczy do oporu i nic mnie nie ruszało to potrafiło to wzbudzać zazdrość koleżanek.

W Tatrach się jeszcze nie wspinałam, ale na mniejszych skałkach, na Jurze Krakowsko- Częstochowskiej mam niewielkie doświadczenie. Poza tym udało mi się przejść kilka niewielkich jaskiń. Doświadczenie ciekawe ale niekoniecznie chcę dalej praktykować. Ścianki na czas lockdownu są pozamykane, mam nadzieję że niebawem otworzą.

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Zawsze mimo wszystko patrz się na to czy sama byś sobie poradziła z byciem mamą. Jeżeli się na to zdecydujesz. Pzdr

Patrzę się już od dawna, jak się rozstaliśmy jeszcze z poprzednim to nawet w pewnym momencie miałam nadzieję że jestem. Na szczęście nie byłam. A dlatego na szczęście ponieważ prawdopodobnie do końca życia bym się nie uwolniła od tego człowieka. A tak przynajmniej mam z nim spokój.

Dziecko byłabym w stanie sama wychować, inaczej nawet bym nie myślała o ewentualnym macierzyństwie. Chciałam po prostu być na tyle silna emocjonalnie by swoich słabostek nie przekazać dziecku. Kiedyś nawet myślałam aby urodzić dziecko i wychowywać bez Ojca jednak w końcu zrewidowałam poglądy i doszłam do wniosku że dziecko potrzebuje obojga rodziców.

Co do pracy: wczoraj trafiłam na inny dział. Aktualnie pracuję na szklarni. Jest ciepło ale też i sama pracuję, nie ma za bardzo możliwości z kimś porozmawiać. Ale jak każde zajęcie ma swoje plusy i minusy. 

Odnośnik do komentarza
21 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Jak byliśmy ze sobą to tylko Jego sprawy finansowe mi ciążyły, inne kwestie pozostawały niejako z boku. A tak to żyłam swoimi sprawami. To jakie sprawy ma na głowie cały czas mam w świadomości, także nie jest tak że wszystko to znikło. 

Jak byliście razem to łączyły was finanse i nie tylko, ale czy np. bylo tak że ty nie interesowałaś sie jego rodziną i dziećmi ? Czy tak ze soba ustaliliście że jesteście ale macie swoje życie i żadne z was się wzajemnie do siebie nie wtrynia?

W dniu 26.01.2021 o 22:11, TakaJakaś7 napisał:

Tak na dobrą sprawę to ja miałam z Jego strony większe wsparcie. A gdy poczuł się mega przytłoczony moimi problemami powiedział dość. Teraz, z tego co widzę, role się odwróciły.

Wiesz jak teraz widze was, tak że on jest emocjonalny i skłonny do depresji, ty natomiast jesteś WWO ale masz silny charakter i dajesz sobie radę w każdej sytuacji, nie poddajesz się szybko.A on chyba tak. Jesteście rózni ale dzieki temu że jesteś silniejsza od niego psychicznie mimo problemów to ty chyba wszystko umiałaś jakoś ogranąć. Tak was teraz widzę.

 

21 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

A skoro o tym mowa to jeszcze z wcześniejszym facetem przerabiałam wręcz zapiekłą nienawiść. Czyją? Jego, tak bardzo jest zapieklony że tak naprawdę nie widzi że krzywdzi rodzone dzieci. Dla takich osób jak my to jest ciężkie do zrozumienia, jednak dla takich osób jak On to jest coś niemal normalnego. Niestety nie bardzo rozumieją że można żyć zupełnie inaczej.

Tak, to tak jak z moim ojcem. Zupełnie nie widział nic złego w tym że robił krzywdę rodzinie. Nie był tez osobą która umiała podejść wziąc na ręce i pocałować, powiedzieć że cos się dobrze zrobilo. Był człowiekiem który przypominał jakiegoś wojskowego który mówił i tak ma być. A z drugiej strony nic go nie obchodziło bo w zasadzie nie było go w domu, ciagle podróżował więc kiepski przykład ojca ale widać w takich sytuacjach jaką wrażliwością sie odznaczamy i jaką wrazliwość mamy wypielęgnowaną w sobie. I to jest prawda że takie osoby jak on nie zrozumieją wiekszej wrażliwości. To taki przykład z mojego życia bo jakoś pierwsze co mi przyszło do głowy to właśnie przykład róznej wrazliwości mojej i  mojego ojca.

21 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Tak, nadal mamy ze sobą kontakt, rozmawiamy ze sobą. Więc przy okazji wspomnę mu aby spróbował podjąć się terapii. Chociaż może być mu ciężko, sprawy finansowe nadal mu ciążą. Wiem że kiedyś chodził na terapię, kilka lat. Wyszedł po części z tego w czym tkwił, dalej nie dał rady, było za ciężko. Może teraz da się namówić.

Było by super, bo myśle że on się liczy z tobą nawet mimo to że się rozstaliście. Czy w Holandii nie ma możliwości aby pójść na terapię tak jak w Polsce państwowo?

21 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Ja bardziej sernikowa i akurat lubię jak spód jest lekko niedopieczony. Szarlotkę też czasami robiłam. Moja Ciocia kiedyś podpowiedziała żeby dodać trochę... smalcu. Wówczas spód wychodzi bardziej kruchy. Może i Ty spróbuj.

Jako wegetarianka od 8 lat nie jem nic na smalcu. Staram się jeść tylko gotowane. Ale z ciastem to mysle że dodała niepotrzebnie serek więc pewnie dlatego ta szarlotka wyszła taka. Dzisiaj zrobiłam na szybko ciasto kakaowe ze śliwkami. Ale jeżeli miałabyś robić kiedyś to polecam bułki nadziewane pieczarkami, kukurydzą, i papryką (można dodać cebulę i jak jesz mięso to np kurczaka). Robiłam dwa razy i wyszło fajnie.

21 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Ja akurat nie bardzo znam ten ból. Fakt że kiedyś jak dłuższy czas siedziałam w domu bez pracy to mi się przytyło. Ale jak tylko zaczęłam pracę to dość szybko zrzuciłam. Poza tym potrafię jeść mega dużo, wręcz obrzerać się i nie przytyję. Są osoby które od samego powąchania zaczynają puchnąć. To ja jak potrafiłam najeść się słodyczy do oporu i nic mnie nie ruszało to potrafiło to wzbudzać zazdrość koleżanek

Na razie biegam mimo pogody, to też jest dobre aby wzmocnic odporność organizmu. A tobie zazdraszczam takiej przemiany materii. Ale mam troche podobnie jeżeli chodzi o ruch. T.zn. jak sie zasiedzę to dupa rośnie, ale jak zaczynam sie ruszać to czuję się lepiej i waga spada. Niestety nie mam tak dobrze i musze pilnowac sie z jedzeniem. Ale jakoś nie szaleję bo niestety też mam tak że musiałabym całe zycie jeść tylko warzywa na wodzie lub owoce żebym nosiła S. Ale najszybciej chudłam kiedy chodziłam po górach. Wtedy waga mi leciała migiem w dół.  Kiedyś miałam koleżankę, miała sylwetkę modelki, a potrafiła zjeść wielki obiad swój i swojego taty. Jadła podwójnie i i nic jej nie ruszało. Generalnie nie jest źle, normalnie wyglądam jednak to kwestia samopoczucia. Czuję róznicę jak teraz gdy ważę więcej. Od przyszłego poniedziałku wracam do pracy. Mam nadzieję że już nic nie będzie się działo.

22 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

W Tatrach się jeszcze nie wspinałam, ale na mniejszych skałkach, na Jurze Krakowsko- Częstochowskiej mam niewielkie doświadczenie. Poza tym udało mi się przejść kilka niewielkich jaskiń. Doświadczenie ciekawe ale niekoniecznie chcę dalej praktykować. Ścianki na czas lockdownu są pozamykane, mam nadzieję że niebawem otworzą.

Kurcze podziwiam bo ja się może wspinania nie boję ale nie wiem czy bym zaryzykowała w jaskiniach. Jura Krakowsko Czestochowska jest pieknym miejscem. Co do Tatr to znajoma mi powiedziała że kiedyś z narzeczonym chcieli się starać o zrobienie kursu wspinaczkowego na wysokie Tatry, takiego aby tez poza szlakami się poruszać. Nie bardzo pamiętam jak ten kurs się nazywał, ale teraz przypomniałam sobie jak napisałaś o kursie wspinaczkowym. Podobno bardzo fajna sprawa. Co do Lockdownu to w Polsce będzie chyba przedłużony do kwietnia lub maja. W Holandii i Niemczech chyba też na razie do kwietnia więc pewnie sobie poczekamy.

22 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Patrzę się już od dawna, jak się rozstaliśmy jeszcze z poprzednim to nawet w pewnym momencie miałam nadzieję że jestem. Na szczęście nie byłam. A dlatego na szczęście ponieważ prawdopodobnie do końca życia bym się nie uwolniła od tego człowieka. A tak przynajmniej mam z nim spokój.

Dziecko byłabym w stanie sama wychować, inaczej nawet bym nie myślała o ewentualnym macierzyństwie. Chciałam po prostu być na tyle silna emocjonalnie by swoich słabostek nie przekazać dziecku. Kiedyś nawet myślałam aby urodzić dziecko i wychowywać bez Ojca jednak w końcu zrewidowałam poglądy i doszłam do wniosku że dziecko potrzebuje obojga rodziców.

Co do pracy: wczoraj trafiłam na inny dział. Aktualnie pracuję na szklarni. Jest ciepło ale też i sama pracuję, nie ma za bardzo możliwości z kimś porozmawiać. Ale jak każde zajęcie ma swoje plusy i minusy. 

To jest bardzo dużo, bo w momencie kiedy jesteś pewna że sobie poradzisz sama z dzieckiem bez faceta to jesteś zawsze w sytuacji gdy nie jesteś uzalezniona od drugiej strony. Jeżeli trafi sie na swoją połowę z podobnymi priorytetami i poglądami wtedy można stworzyć fajną rodzinę.
Wolisz pracować w grupie? Szklarnia to pewnie w większości podlewanie? Pzdr

Odnośnik do komentarza

Na to co napisałaś odniosę się jak się w miarę uspokoję, tak się składa że dziś mnie nosi i to bardzo. Zostałam podkablowana do biura że za wolno pracuję. Zorientowałam się w sytuacji i wiem że to była współlokatorka tak kombinuje przeciw mnie. W ogóle ma rządzicielską widzę naturę.

Często mówi o wyjeździe w marcu do Polski więc siedziałam cierpliwie i czekałam aż ten moment nastąpi. Niestety coraz bardziej sobie pozwala i muszę w końcu zacząć działać bo inaczej mnie przegoni z firmy.

A chodzi o to że z biura od koordynatora dostałam maila że za wolno pracuję i jeśli się nie poprawię to będzie musiał mnie przenieść.

Wpierw chciałam się poddać i odejść, ustąpić Jej pola. Ale powoli wstępuje we mnie wola przetrwania i ile jestem w stanie tyle będę działać, jeśli trzeba będzie to Ona będzie wyrzucona. Po raz kolejny zresztą, wiem że już 4 razy przenosili ją z lokacji na lokację więc jak i tym razem ją przeniosą to na własne życzenie. 

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Na to co napisałaś odniosę się jak się w miarę uspokoję, tak się składa że dziś mnie nosi i to bardzo. Zostałam podkablowana do biura że za wolno pracuję. Zorientowałam się w sytuacji i wiem że to była współlokatorka tak kombinuje przeciw mnie. W ogóle ma rządzicielską widzę naturę.

Często mówi o wyjeździe w marcu do Polski więc siedziałam cierpliwie i czekałam aż ten moment nastąpi. Niestety coraz bardziej sobie pozwala i muszę w końcu zacząć działać bo inaczej mnie przegoni z firmy.

A chodzi o to że z biura od koordynatora dostałam maila że za wolno pracuję i jeśli się nie poprawię to będzie musiał mnie przenieść.

Wpierw chciałam się poddać i odejść, ustąpić Jej pola. Ale powoli wstępuje we mnie wola przetrwania i ile jestem w stanie tyle będę działać, jeśli trzeba będzie to Ona będzie wyrzucona. Po raz kolejny zresztą, wiem że już 4 razy przenosili ją z lokacji na lokację więc jak i tym razem ją przeniosą to na własne życzenie. 

A to wredna menda. Wyczułam ją na początku ale jak napisałaś że wasze relacje się poprawiły to pomyślałam że może i dobrze by było zyć w dobrych stosunkach z nią. Byłas zadowolona. Jednak to wredny babsztyl i chyba zazdrosna. Cos mi sie wydawało że jak ona tak pozwala sobie ze swoimi racjami to musi być babsztyl który się lubi panoszyć. Nie poddawaj sie takiej łajzie bo ona będzie kombinowała dlatego bo widzi że nie jesteś jej posłuszna i że masz własne zdanie. Takie sytuacje przygotują cie na ewentualne inne które mogą ci się trafic w tej lub innej pracy. Poza tym ty jesteś walecznym skorpionem. A skorpiony sie nie poddają tylko niszczą wroga ??? Ta baba musi być bardzo cięzka wręcz toksyczna we współpracy skoro ją tak przenosili, a ona i tak się zachowuje jakby inni mieli się do niej dostosować. Nie napisze żebyś się nie denerwowała bo się nie da. Ale się nie dawaj. Trzymam mocno kciuki. Dawaj znać. Pa

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Gość Loraine napisał:

 

10 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Jak byliście razem to łączyły was finanse i nie tylko, ale czy np. bylo tak że ty nie interesowałaś sie jego rodziną i dziećmi ?

Nie do końca tak że finanse nas łączyły. Łączyły o tyle o ile, i to bardziej tak że to ja jako ta która jest w stanie pożyczyć to pożyczałam. No właśnie, zastrzegłam że to pożyczka, że w możliwym terminie będzie mógł oddać. I teraz na tyle na ile to możliwe spłaca mnie.

10 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Czy tak ze soba ustaliliście że jesteście ale macie swoje życie i żadne z was się wzajemnie do siebie nie wtrynia?

Tak, dokładnie. Rodziną, dziećmi też się interesowałam ale pod tym kątem że coś się wypowiadałam, sugerowałam a On jako Ojciec podejmował decyzję. Ja notomiast byłam niejako z ubocza, nie chciałam za bardzo się wtrącać choćby dlatego że dzieci mają rodziców i to ich powinność a nie moja.

10 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Tak, to tak jak z moim ojcem. Zupełnie nie widział nic złego w tym że robił krzywdę rodzinie.

To tak jak u mnie. Dużo działał, jeździł to tu to tam. Działacz Solidarności, człowiek w służbie dla kraju. Wiele lat minęło zanim uświadomiłam sobie że w gruncie rzeczy nie chciał dla nas źle, po prostu był nieszczęśliwy.

 

10 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Było by super, bo myśle że on się liczy z tobą nawet mimo to że się rozstaliście. Czy w Holandii nie ma możliwości aby pójść na terapię tak jak w Polsce państwowo?

Tak, liczy się ze mną. I tak się składa że doszliśmy do porozumienia i będziemy się nadal widywać. Tyle że weekendowo. Chyba że w pracy wypadnie coś takiego jak dziś i np. Gdzieś mnie przeniosą. Ostatnio codziennie do siebie dzwonimy. Jesteśmy umówieni na jutro na wspólny weekend. Dla mnie to swego rodzaju wytchnienie, odskocznia od tego co się dzieje na codzień. Cieszę się na to spotkanie. Co do terapii to jest pewnie możliwość ale albo po Holendersku albo trzeba płacić wyższą składkę za ubezpieczenie i to raczej w niepełnym zakresie.

 

10 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Na razie biegam mimo pogody, to też jest dobre aby wzmocnic odporność organizmu. A tobie zazdraszczam takiej przemiany materii

Kiedyś próbowałam, jednak ze słabym efektem. Zdecydowanie bardziej wolę rower, aczkolwiek czasami dla rozładowania się zdarzyło mi się przebiec niewielki dystans. A z przemianą materii to raczej nie miałam problemów, w czasach szkolnych to miałam nawet ksywę chucherko. A z tymi bułeczkami tak bardzo kusisz że aż nabrałam ochoty na te bułeczki. Masz może jakiś przepis na nie? 

 

10 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Od przyszłego poniedziałku wracam do pracy. Mam nadzieję że już nic nie będzie się działo

Trzymam kciuki aby faktycznie tak było. 

 

10 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Kurcze podziwiam bo ja się może wspinania nie boję ale nie wiem czy bym zaryzykowała w jaskiniach

Niektóre jaskinie są nawet całkiem fajne, z fajnymi widokami. Ale niektóre faktycznie są dość, hmmm, oporne, byłam w takiej w której przejście jest dość wąskie i miejscami trzeba było się przeciskać. Jak dla mnie to nawet całkiem fajna sprawa. To było z tym poprzednim. Wówczas nawet po cichu spodziewał się że się wystraszę (wielokrotnie wspominał o dziewczynie spokojnej, opanowanej która w pewnym miejscu się nieźle wystraszyła), jednak dla mnie takie sytuacje to przygoda. Kurs w Tatrach może kiedyś zrobię, póki co nastawiam się na kurs wspinania w Holandii aż skończy się lockdown. I taka ciekawostka w której wiele osób się nie orientuje bądź daje sobie spokój: nie trzeba przyjmować mandatu które są związane z obostrzeniami, jest to czyn bezprawny. Wiele osób w ten sposób wygrało sprawy w sądzie. 

 

10 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Wolisz pracować w grupie? Szklarnia to pewnie w większości podlewanie? Pzdr

Nie, wolę raczej w samotności, aczkolwiek w grupie też się odnajduję, jednak szybko się męczę i potrzebuję wytchnienia. Podlewanie jest automatyczne, my natomiast pielęgnujemy rośliny: wyciągamy pustą ziemię lub ze słabymi, malutkimi sadzonkami, uzupełniamy planty. Nawet całkiem fajne zajęcie. Niestety pracuję wspólnie z koleżaneczką, swoją drogą donos miał miejsce odkąd pracuję z nią.

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość Loraine napisał:

A to wredna menda. Wyczułam ją na początku ale jak napisałaś że wasze relacje się poprawiły to pomyślałam że może i dobrze by było zyć w dobrych stosunkach z nią

Widziałam jaka jest ale w sumie myślałam że nie posunie się aż do takiego występku dlatego do tej pory nie reagowałam za bardzo. Bardziej spodziewałam się że skoro nie mieszkamy razem to sobie odpuści na ten czas co Jej pozostał. A widać powinnam reagować od początku i sobie nie pozwalać, teraz mam dobrą lekcję i wiem kiedy odpuszczać a kiedy nie. I dziś już mam zamiar bardziej stanowczo reagować na Jej zaczepki. Faktycznie, nie denerwować się będzie ciężko, co nie znaczy że jest to niemożliwe.

Wczoraj jak chciałam wybadać sytuację to wpierw się zjeżyła i to bardzo. Ale jak zaczęłam łagodnie kontynuować to się uspokoiła i to co mi powiedziała to aż włos na głowie się jeży. Chyba myśli że mnie przekonała. Zaczęła mi wmawiać że jestem chora na głowę, że powinnam wdrożyć zaawansowane leczenie. Bardzo zaczęła kombinować. I najśmieszniejsze jest to że Ona naprawdę wierzy że ma rację. Widać umysł ma tak zaśmiecony że w gruncie rzeczy nie zdaje sobie sprawę że to z nią jest coś nie tak. 

Współczuję Jej i to bardzo, musi się czuć ze sobą mega okropnie, ale to jednak nie znaczy że może sobie ze mną pozwalać. I tak jak wcześniej pisałam, miałam ochotę się poddać, nadal czasami mam ochotę, jednak faktycznie lepiej będzie jak się postawię Jej bo również podejrzewam że będzie dalej próbować mnie się pozbyć. Poza tym jak teraz się poddam to później mogę trafić jeszcze gorzej. Dlatego im szybciej się uporam tym lepiej dla mnie. 

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Nie do końca tak że finanse nas łączyły. Łączyły o tyle o ile, i to bardziej tak że to ja jako ta która jest w stanie pożyczyć to pożyczałam. No właśnie, zastrzegłam że to pożyczka, że w możliwym terminie będzie mógł oddać. I teraz na tyle na ile to możliwe spłaca mnie.

11 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Tak, dokładnie. Rodziną, dziećmi też się interesowałam ale pod tym kątem że coś się wypowiadałam, sugerowałam a On jako Ojciec podejmował decyzję. Ja notomiast byłam niejako z ubocza, nie chciałam za bardzo się wtrącać choćby dlatego że dzieci mają rodziców i to ich powinność a nie moja.

To dobrze że tak ze sobą ustaliliście, to moim zdaniem zdrowe podejście. Dzieci mają rodziców to oczywiste, z tym że jeżeli byliście razem to ważne aby też liczył sie z tobą i twoim zdaniem. I myślę że tutaj byliście dobrani. A do finansów również zdrowo podeszliście.

11 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

To tak jak u mnie. Dużo działał, jeździł to tu to tam. Działacz Solidarności, człowiek w służbie dla kraju. Wiele lat minęło zanim uświadomiłam sobie że w gruncie rzeczy nie chciał dla nas źle, po prostu był nieszczęśliwy.

To też miałaś ciekawie, ja jakbym miała z czyms porównać zaangażowanie w rodzine mojego ojca to bym powiedziała że żyło sie  z nim jak z celebrytą, gwiazdą która w domu jest od święta i jest bardzo z tego powodu nieszczęśliwy.

11 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Tak, liczy się ze mną. I tak się składa że doszliśmy do porozumienia i będziemy się nadal widywać. Tyle że weekendowo. Chyba że w pracy wypadnie coś takiego jak dziś i np. Gdzieś mnie przeniosą. Ostatnio codziennie do siebie dzwonimy. Jesteśmy umówieni na jutro na wspólny weekend. Dla mnie to swego rodzaju wytchnienie, odskocznia od tego co się dzieje na codzień. Cieszę się na to spotkanie. Co do terapii to jest pewnie możliwość ale albo po Holendersku albo trzeba płacić wyższą składkę za ubezpieczenie i to raczej w niepełnym zakresie.

 

Jeżeli chcesz tego to dobrze, tylko bez pośpiechu. Dobrze że ze sobą rozmawiacie. Chyba go kochasz, ale musiałas sie zająć sobą. Poza tym takie spotkania mogą spowodowac że jeszcze do siebie wrócicie.

11 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Kiedyś próbowałam, jednak ze słabym efektem. Zdecydowanie bardziej wolę rower, aczkolwiek czasami dla rozładowania się zdarzyło mi się przebiec niewielki dystans. A z przemianą materii to raczej nie miałam problemów, w czasach szkolnych to miałam nawet ksywę chucherko. A z tymi bułeczkami tak bardzo kusisz że aż nabrałam ochoty na te bułeczki. Masz może jakiś przepis na nie? 

Podobno lepszy od biegania jest szybki marsz bo nie obciąża tak stawów. Tak samo z rowerem. Zauważyłam że mam problemy ze stawami ale wtedy gdy duzo biegałam. W tamtym roku więcej jeździłam na rowerze. Codziennie robiłam ok 20-30 km. Teraz przysiadłam i szczerze czekam do wiosny żeby biegać znowu codziennie. Nie chodzi o zbijanie wagi, po prostu czuję się zdecydowanie lepiej. Wtedy też oddech mi się stabilizuje. Generalnie wolę sport gdzie trzeba wykorzystać więcej energii, takie sporty gdzie testuje się swoja wytrzymałość. 

Przepis na bułki ?  ja farsz przerobiłam na bezmięsny) https://rondel.pl/przepis,bulki-z-pieczarkami-i-kielbasa.html?fbclid=IwAR09ynlW_Yy3kcsZNeEeVe5PGlDcSAGiiZeHYvvL-qPxxq3abCeifjvYibM

 

11 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Niektóre jaskinie są nawet całkiem fajne, z fajnymi widokami. Ale niektóre faktycznie są dość, hmmm, oporne, byłam w takiej w której przejście jest dość wąskie i miejscami trzeba było się przeciskać. Jak dla mnie to nawet całkiem fajna sprawa. To było z tym poprzednim. Wówczas nawet po cichu spodziewał się że się wystraszę (wielokrotnie wspominał o dziewczynie spokojnej, opanowanej która w pewnym miejscu się nieźle wystraszyła), jednak dla mnie takie sytuacje to przygoda. Kurs w Tatrach może kiedyś zrobię, póki co nastawiam się na kurs wspinania w Holandii aż skończy się lockdown. I taka ciekawostka w której wiele osób się nie orientuje bądź daje sobie spokój: nie trzeba przyjmować mandatu które są związane z obostrzeniami, jest to czyn bezprawny. Wiele osób w ten sposób wygrało sprawy w sądzie. 

Mandaty te które teraz wlepiają i kwestia przepchnięcia przepisu gdzie mandatu nie wolno będzie nie przyjąć to bezprawne postepowanie bo niekonstytucyjne. Dlatego dużo firm się otwiera, wlepiają mandaty ale to i tak będą wygrane sprawy dla właścicieli firm.
Lubię adrenalinę, ale bałabym sie że wewnątrz się skały zawalą na mnie. Chyba takich zwykłych jaskiń się nie boję, ale tych gdzie trzeba nurkować pod wodą już tak. Jaskinie są niebezpieczne ale co nie jest. Każdy inaczej reaguje lub nie gdy dzieją się jakieś sytuacje stresowe. A  przy chodzeniu po jaskiniach czy górach zdarza się różnie. Najgorzej jest jak ktoś panikuje.W sumie zobacz że każda znajomość i zwiazek coś nam daje, jakieś doświadczenia czasami bardzo fajne. Tak jak u ciebie ?

12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Nie, wolę raczej w samotności, aczkolwiek w grupie też się odnajduję, jednak szybko się męczę i potrzebuję wytchnienia. Podlewanie jest automatyczne, my natomiast pielęgnujemy rośliny: wyciągamy pustą ziemię lub ze słabymi, malutkimi sadzonkami, uzupełniamy planty. Nawet całkiem fajne zajęcie. Niestety pracuję wspólnie z koleżaneczką, swoją drogą donos miał miejsce odkąd pracuję z nią.

To masz bardzo fajną pracę ? Ale praca dla cierpliwych, do tego z pracując z taką koleżanką to jednak trzeba być bardzo cierpliwym ?

11 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Widziałam jaka jest ale w sumie myślałam że nie posunie się aż do takiego występku dlatego do tej pory nie reagowałam za bardzo. Bardziej spodziewałam się że skoro nie mieszkamy razem to sobie odpuści na ten czas co Jej pozostał. A widać powinnam reagować od początku i sobie nie pozwalać, teraz mam dobrą lekcję i wiem kiedy odpuszczać a kiedy nie. I dziś już mam zamiar bardziej stanowczo reagować na Jej zaczepki. Faktycznie, nie denerwować się będzie ciężko, co nie znaczy że jest to niemożliwe.

Wczoraj jak chciałam wybadać sytuację to wpierw się zjeżyła i to bardzo. Ale jak zaczęłam łagodnie kontynuować to się uspokoiła i to co mi powiedziała to aż włos na głowie się jeży. Chyba myśli że mnie przekonała. Zaczęła mi wmawiać że jestem chora na głowę, że powinnam wdrożyć zaawansowane leczenie. Bardzo zaczęła kombinować. I najśmieszniejsze jest to że Ona naprawdę wierzy że ma rację. Widać umysł ma tak zaśmiecony że w gruncie rzeczy nie zdaje sobie sprawę że to z nią jest coś nie tak. 

Współczuję Jej i to bardzo, musi się czuć ze sobą mega okropnie, ale to jednak nie znaczy że może sobie ze mną pozwalać. I tak jak wcześniej pisałam, miałam ochotę się poddać, nadal czasami mam ochotę, jednak faktycznie lepiej będzie jak się postawię Jej bo również podejrzewam że będzie dalej próbować mnie się pozbyć. Poza tym jak teraz się poddam to później mogę trafić jeszcze gorzej. Dlatego im szybciej się uporam tym lepiej dla mnie. 

Coś ci powiem, wiem że nie wszyscy Polacy zagranica są mendami ale niestety się zdarzają. Ja pracując zagranicą miałam szefa Polskiego i zagranicznego. Polak nas oszukał, a ten zagraniczny nam pomógł i zaproponował pracę po zakończonej umowie z Polakiem. Moja rodzina i znajomi którzy mieszkają za granicą od wielu lat, mówia otwarcie że wolą mieć za przyjaciół i znajomych osoby które nie są polakami, bo na Polakach sie przejechali i większość to ludzie którzy podkładają rodakom "świnie", niszczą opinie. Gdybym sama przez taką akcje nie przeszła to bym nie uwierzyła. Dlatego ta wredna baba  to zadziora która będzie cie chciała przedstawić w złym świetle jako marnego pracownika. Kiepsko że razem też pracujecie. Też myślę że nie ma sensu się z taka osobą ścierać czy kłócić, albo przekonywać bo to taka mentalność która nie dopuszcza do siebie że nie jest naj.. Podejrzewam że ją wywalili lub przenieśli z tamtej pracy bo była najmądrzejsza, najlepsza, wszyscy byli źli, nie nadawali się. Tylko pewnie wtedy jej nikt nie zwracał uwagi żeby pokazała swój charakter i się ulalo. Także myśle że lepiej nie zwracać bezpośrednio na nią uwagi i nie rozmawiać. To jej gadanie o zaawansowanym leczeniu takie gadanie żeby ciebie sprowokować. Nie lubię takich osób które wyżej sra-ą jak d_ę mają. Tak jest pewnie z jej racjami.I tutaj jestem zdania że gówna sie nie rusza bo śmierdzi. Na pewno nie mów jej nic o sobie, nie zwracaj jej uwagi. jak ona trafi na inną osobę którą sobie upatrzy, a nie da sobie w kasze dmuchać to się doczeka. Zawsze możesz trafić różnie, ale warto wiedzieć że gów_em nie ma sensu walczyć. Z tego co pisałaś to już na poczatku ona sama siedziała, bez nikogo, sama. Więc chyba nie jest za bardzo lubiana. Nie wiesz co ona tam nagadał na ciebie ale ty też możesz powiedzieć przełożonym że z nią się nie da pracować, bo jej się nic nie podoba, bo się rządzi, bo wie wszystko lepiej i cię obraża.  Dawaj znać jak sobie radzisz z nią. Pzdr

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

To dobrze że tak ze sobą ustaliliście, to moim zdaniem zdrowe podejście. Dzieci mają rodziców to oczywiste, z tym że jeżeli byliście razem to ważne aby też liczył sie z tobą i twoim zdaniem. I myślę że tutaj byliście dobrani. A do finansów również zdrowo podeszliście.

Tak, tu byliśmy dobrze dobrani. Jeśli chodzi o dzieci to wiadomo że liczył się też ze mną. I nawet na tyle mi ufał że kiedyś zostawił dwójkę młodszych tylko ze mną. Była wówczas dość przykra sytuacja, na szczęście dałam sobie radę. 

 

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

To też miałaś ciekawie, ja jakbym miała z czyms porównać zaangażowanie w rodzine mojego ojca to bym powiedziała że żyło sie  z nim jak z celebrytą, gwiazdą która w domu jest od święta i jest bardzo z tego powodu nieszczęśliwy.

Oboje tego chcemy i oboje chcemy być ze sobą, widywać się. Póki co gdzie indziej mieszkamy więc spotkania będą weekendowe a w tygodniu zajmujemy się przede wszystkim tym co na codzień. Czyli u mnie praca plus dom a u Niego wiadomo dzieci, praca, zmiana mieszkania i sprawy finansowe. Jak widać u Niego więcej spraw na głowie. Nie spieszę się, raczej żyję głównie tym co tu i teraz. I takie podejście bardzo ułatwia życie.

 

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Mandaty te które teraz wlepiają i kwestia przepchnięcia przepisu gdzie mandatu nie wolno będzie nie przyjąć to bezprawne postepowanie bo niekonstytucyjne. Dlatego dużo firm się otwiera, wlepiają mandaty ale to i tak będą wygrane sprawy dla właścicieli firm.

I dobrze, kombinowanie ma swoje granice. Oby ten lockdown w końcu się skończył.

 

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Lubię adrenalinę, ale bałabym sie że wewnątrz się skały zawalą na mnie. Chyba takich zwykłych jaskiń się nie boję, ale tych gdzie trzeba nurkować pod wodą już tak. Jaskinie są niebezpieczne ale co nie jest. Każdy inaczej reaguje lub nie gdy dzieją się jakieś sytuacje stresowe. A  przy chodzeniu po jaskiniach czy górach zdarza się różnie. Najgorzej jest jak ktoś panikuje.W sumie zobacz że każda znajomość i zwiazek coś nam daje, jakieś doświadczenia czasami bardzo fajne. Tak jak u ciebie ?

W jaskini w której trzeba przejść pod wodą to i ja bym miała opory. A panika nigdy nie jest dobrym doradcą, natomiast spokój jest w cenie. Związki zazwyczaj mają to do siebie że czegoś nowego nas uczą. Dziś np. dowiedziałam się że koleżaneczkę (tak ją będę nazywać dla ułatwienia) rzucił chłopak i po rozstaniu zrobiła się zgorzkniała. Czyli lekcję miała solidną a którą, jak widać, nie odrobiła. 

 

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Codziennie robiłam ok 20-30 km.

Podziwiam, to ja tyle nie jeżdżę.

Dziękuję za przepis, w wolnym czasie spróbuję zrobić. 

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

To masz bardzo fajną pracę ? Ale praca dla cierpliwych, do tego z pracując z taką koleżanką to jednak trzeba być bardzo cierpliwym ?

Jak się właśnie okazało byłam za bardzo cierpliwa. Przed chwilą był koordynator od którego się dowiedziałam że już tam nie pracuję. W poniedziałek mam czekać na telefon. Nie wiem czy warto, kiedyś miałam podobną sytuację to czekałam długi czas i się nie doczekałam. Więc może po prostu lepiej zmienić agencję i gdzie indziej pracować. 

Odnośnik do komentarza
22 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Tak, tu byliśmy dobrze dobrani. Jeśli chodzi o dzieci to wiadomo że liczył się też ze mną. I nawet na tyle mi ufał że kiedyś zostawił dwójkę młodszych tylko ze mną. Była wówczas dość przykra sytuacja, na szczęście dałam sobie radę

Czyli bezpośrednio poznałaś jego dzieci. To dobrze, poza tym sama też wiesz że będąc częścią jego życia taka pomoc może być mu potrzebna mimo że dzieci są jego.

22 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Oboje tego chcemy i oboje chcemy być ze sobą, widywać się. Póki co gdzie indziej mieszkamy więc spotkania będą weekendowe a w tygodniu zajmujemy się przede wszystkim tym co na codzień. Czyli u mnie praca plus dom a u Niego wiadomo dzieci, praca, zmiana mieszkania i sprawy finansowe. Jak widać u Niego więcej spraw na głowie. Nie spieszę się, raczej żyję głównie tym co tu i teraz. I takie podejście bardzo ułatwia życie.

Może i dobrze, bo tak powoli sama zobaczysz czy wszystko się układa. Faktycznie duzo wydatków. Tym bardziej lepiej bez pośpiechu.

22 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

W jaskini w której trzeba przejść pod wodą to i ja bym miała opory. A panika nigdy nie jest dobrym doradcą, natomiast spokój jest w cenie. Związki zazwyczaj mają to do siebie że czegoś nowego nas uczą. Dziś np. dowiedziałam się że koleżaneczkę (tak ją będę nazywać dla ułatwienia) rzucił chłopak i po rozstaniu zrobiła się zgorzkniała. Czyli lekcję miała solidną a którą, jak widać, nie odrobiła. 

Mógł ją rzucić chłopak, ale jeżlei tylko z tego powodu zachowuje się ona ja menda do innych, jest złośliwa i kabluje to wiesz...nie dziwne że siedzi sama w miejscu gdzie ma szansę nawiązać wiele fajnych znajomości. Bo można zrozumieć że ktoś jest introwertykiem i lubi być sam. Ale bycie wredną bo tak jej się podoba żeby podpieprzyć kogoś to jest bardzo słabe.

22 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Podziwiam, to ja tyle nie jeżdżę.

Dziękuję za przepis, w wolnym czasie spróbuję zrobić. 

Ja teraz w ogóle nie jeżdżę bo nie bardzo jest jak. Ale jak pogoda jest troszkę lepsza i nie jest tak ślisko to biegam. Na wiosnę i lato czy jesień jeździłam tyle codziennie. Wczoraj zrobiłam z tego przepisu 6 większych bułek mi wyszło z farszem. Także zachęcam ?

22 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

ak się właśnie okazało byłam za bardzo cierpliwa. Przed chwilą był koordynator od którego się dowiedziałam że już tam nie pracuję. W poniedziałek mam czekać na telefon. Nie wiem czy warto, kiedyś miałam podobną sytuację to czekałam długi czas i się nie doczekałam. Więc może po prostu lepiej zmienić agencję i gdzie indziej pracować.

Ale widzisz jaka łajza z tej koleżanki. Może spróbuj się dowiedzieć czy przez inną agencję miałabyś możliwość pracy. Chyba że w poniedziałek do ciebie zadzwoni. Wiesz co pomyślałam że za bardzo sie przed tą dziewczyną otworzyłaś i chciałaś się z nią dogadać. A to najwidoczniej taki cżłowiek z którym nie można i nie warto. Także spróbuj się zorientować czy przez inną agencję nie szukają pracownika. Pzdr

Odnośnik do komentarza

Co tam łobuzy!? Cisza cisza ? 

NA powstańców Western patte siedzi łobuz w swojej loży i kmini jak zwykle 

 

Małą przyszła pod krzaki i wseoich Adasia h białych i kaptuze, wyciąga komorę, ? dzwoni do lobuza, halo halo, masz przerwę, możesz zejść!? Słyszę ? spierdalaj dziś z tobą nie gadam. 

Młodą stoi nie ugieta, wysyroiona jak bionse i w swoich Adasia h Marzenie. Nie poddaje się. Mówi no zejc już tu stoję dobre 30 minut. 

Łobuz pyta,masz tik taki!? No przecież, msm twoje ulubione białe. 

Co się dalej działo to Bóg wie ?

Odnośnik do komentarza
18 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Czyli bezpośrednio poznałaś jego dzieci. To dobrze, poza tym sama też wiesz że będąc częścią jego życia taka pomoc może być mu potrzebna mimo że dzieci są jego.

Tak, 3 razy spędziliśmy czas wspólnie. Pierwszy raz na Boże Narodzenie, 25 grudnia przyjechaliśmy a 26 wyjechaliśmy, taki wypad w pośpiechu. Kolejny w lutym, wówczas już tydzień czasu, fajnie spędzony czas chociaż nie obyło się bez konfliktów. A jeszcze kolejny w sierpniu, 2 tygodnie wspólnego pobytu. Tydzień w Jego miejscu zamieszkania i tydzień w Pieninach.

 

18 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Może i dobrze, bo tak powoli sama zobaczysz czy wszystko się układa. Faktycznie duzo wydatków. Tym bardziej lepiej bez pośpiechu

Okazało się że doszedł kolejny wydatek, także faktycznie lepiej będzie powoli. A i w tej sytuacji nie wchodzą w rachubę regularne spotkania, np. co tydzień. Wiadomo że u Niego ważniejsza jest spłata zobowiązań.

 

18 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Mógł ją rzucić chłopak, ale jeżlei tylko z tego powodu zachowuje się ona ja menda do innych, jest złośliwa i kabluje to wiesz...

Na pewno nie z tego powodu tak się zachowuje. Jeśli już to właśnie z powodu Jej charakteru ją rzucił. I chociaż wielokrotnie deklaruje że nie chce być z żadnym mężczyzną że dobrze Jej samej to i tak widzę że jak by jakiś się trafił to by się na niego rzuciła jak sikorka na słoninę.

 

18 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Ale bycie wredną bo tak jej się podoba żeby podpieprzyć kogoś to jest bardzo słabe.

Mega słabe, przy okazji widzę że informacje które wyciągnęła ode mnie, a raczej to co ja Jej powiedziałam skrupulatnie wykorzystywała przeciw mnie. I tak skutecznie manipulowała informacjami że widzę iż przekonała inne osoby że ze mną jest coś nie tak. 

 

18 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Ale jak pogoda jest troszkę lepsza i nie jest tak ślisko to biegam

Też coraz częściej myślę o bieganiu, może w końcu na tyle się zmotywuję że zacznę trenować. Fakt że wolę rower ale na rowerze nie zrzucę z siebie tyle energii co podczas biegania. A przy okazji wzmocnię mięśnie ud, aktualnie czuję że są dość osłabione.

 

18 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Wczoraj zrobiłam z tego przepisu 6 większych bułek mi wyszło z farszem. Także zachęcam ?

Widzę bardzo Ci przypadły do gustu, w takim razie tym chętniej ich spróbuję. 

 

18 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Czyli bezpośrednio poznałaś jego dzieci. To dobrze, poza tym sama też wiesz że będąc częścią jego życia taka pomoc może być mu potrzebna mimo że dzieci są jego.

Może i dobrze, bo tak powoli sama zobaczysz czy wszystko się układa. Faktycznie duzo wydatków. Tym bardziej lepiej bez pośpiechu.

Mógł ją rzucić chłopak, ale jeżlei tylko z tego powodu zachowuje się ona ja menda do innych, jest złośliwa i kabluje to wiesz...nie dziwne że siedzi sama w miejscu gdzie ma szansę nawiązać wiele fajnych znajomości. Bo można zrozumieć że ktoś jest introwertykiem i lubi być sam. Ale bycie wredną bo tak jej się podoba żeby podpieprzyć kogoś to jest bardzo słabe.

Ja teraz w ogóle nie jeżdżę bo nie bardzo jest jak. Ale jak pogoda jest troszkę lepsza i nie jest tak ślisko to biegam. Na wiosnę i lato czy jesień jeździłam tyle codziennie. Wczoraj zrobiłam z tego przepisu 6 większych bułek mi wyszło z farszem. Także zachęcam ?

Ale widzisz jaka łajza z tej koleżanki. Może spróbuj się dowiedzieć czy przez inną agencję miałabyś możliwość pracy. Chyba że w poniedziałek do ciebie zadzwoni. Wiesz co pomyślałam że za bardzo sie przed tą dziewczyną otworzyłaś i chciałaś się z nią dogadać. A to najwidoczniej taki cżłowiek z którym nie można i nie warto. Także spróbuj się zorientować czy przez inną agencję nie szukają pracownika. Pzdr

Póki co czekam na kontakt w sprawie innej pracy, może faktycznie się odezwie i gdzie indziej będę pracować. To prawda że za bardzo się przed nią otworzyłam. Ale wówczas czułam się tak okropnie źle, tak ciężko mi było. I nie, nie przeżywałam byłego/aktualnego a swoje odczucia. Wówczas naszło mnie te tzw. Jasnowidztwo i czułam się z tym źle a tak się złożyło że Ona akurat zamieszkała a w pokoju obok pewien chłopak. I w gruncie rzeczy On wówczas mi najbardziej pomógł.

Z pracą mam trzy opcje: najpierw czekam na informację z biura. Jeśli nikt się nie odezwie to wówczas wyprowadzka. I po zastanowieniu się doszłam do wniosku że znów zamieszkam w rejonie gdzie mieszkałam z M (tak będę określać byłego/aktualnego). Decyzja ma niewiele wspólnego z Nim. Po prostu tam jest dużo bezpieczniej niż tu (mieszkam w centrum miast gdzie jest najwięcej zamieszek). Tam jest wprawdzie mniej ofert pracy ale też dużo spokojniej. I póki jeszcze mam zasiłek to mogę sobie pozwolić na nie pracowanie. I tak sobie myślę że odezwę się do pośrednika u którego wcześniej wynajmowaliśmy, spytam się o wolny pokój bądź nawet niedrogie studio jeśli będzie się dało. Odpocznę z tydzień- dwa i podejmę pracę tam gdzie i M. Zarobki wprawdzie niewielkie ale jak na moje potrzeby to i tyle na pewno wystarczy. Do tego w końcu poczułam potrzebę stabilizacji a tam na pewno będzie łatwiej. Tym bardziej że tam jak byłam to i dużo lepsze relacje z ludźmi miałam.

Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Tak, 3 razy spędziliśmy czas wspólnie. Pierwszy raz na Boże Narodzenie, 25 grudnia przyjechaliśmy a 26 wyjechaliśmy, taki wypad w pośpiechu. Kolejny w lutym, wówczas już tydzień czasu, fajnie spędzony czas chociaż nie obyło się bez konfliktów. A jeszcze kolejny w sierpniu, 2 tygodnie wspólnego pobytu. Tydzień w Jego miejscu zamieszkania i tydzień w Pieninach.

Uważam że kontakty z dziećmi partnera jest ważne bo niestety nie każda kobieta w ogóle chce mieć kontakt, a co niektóre stawiają warunek że albo one albo dzieci. I wiadomo jak jest. Także ważne że macie zdrowe podejście do związku i rodziny jako całości.

6 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Okazało się że doszedł kolejny wydatek, także faktycznie lepiej będzie powoli. A i w tej sytuacji nie wchodzą w rachubę regularne spotkania, np. co tydzień. Wiadomo że u Niego ważniejsza jest spłata zobowiązań.

Może w tej aktualnej sytuacji jego jak i twojej byłoby lepiej i w pewnym sensie wygodniej dla was jakbyście zamieszkali gdzieś blizej siebie.

6 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Na pewno nie z tego powodu tak się zachowuje. Jeśli już to właśnie z powodu Jej charakteru ją rzucił. I chociaż wielokrotnie deklaruje że nie chce być z żadnym mężczyzną że dobrze Jej samej to i tak widzę że jak by jakiś się trafił to by się na niego rzuciła jak sikorka na słoninę.

 

Ale się uśmiałam z tej sikory ? jak babka ma charakter do D. to żaden nie wytrzyma.

6 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Mega słabe, przy okazji widzę że informacje które wyciągnęła ode mnie, a raczej to co ja Jej powiedziałam skrupulatnie wykorzystywała przeciw mnie. I tak skutecznie manipulowała informacjami że widzę iż przekonała inne osoby że ze mną jest coś nie tak. 

Miałaś kiepski czas a ona to wykorzystała bo pewnie poczuła się zagrożona. Może ciebie po prostu od początku nie lubiła a ty z naiwności w tym kiepskim czasie po rozstaniu potrzebowłaś z kimś pogadać. Ona wykorzystała sytuację, a później informacje o tobie. Teraz nie ma co sobie nią D. zawracać. Szkoda na nią energii.

6 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Też coraz częściej myślę o bieganiu, może w końcu na tyle się zmotywuję że zacznę trenować. Fakt że wolę rower ale na rowerze nie zrzucę z siebie tyle energii co podczas biegania. A przy okazji wzmocnię mięśnie ud, aktualnie czuję że są dość osłabione.

Rower tak nie obciąża ścięgien. Ale spala się więcej kalorii podczas biegania, i faktycznie uda można fajnie wyrzeźbić a na pewno mięśnie lepiej pracują. u mnie teraz ślisko się zrobiło i dwa razy już bym pofrunęła więc poczekam aż się trochę cieplej zrobi bo jednak pojechać po lodzie i stracić zęby to mi się nie widzi.

6 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Widzę bardzo Ci przypadły do gustu, w takim razie tym chętniej ich spróbuję

W zasadzie wychodzą mi nieźle ale są o tyle fajne że można sobie zrobić na obiad albo wziąć o pracy. A jednak widze że jest ogromna różnica jak się samemu cos robi z naturalnych składników bez sztuczydeł.
 

 

6 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Póki co czekam na kontakt w sprawie innej pracy, może faktycznie się odezwie i gdzie indziej będę pracować. To prawda że za bardzo się przed nią otworzyłam. Ale wówczas czułam się tak okropnie źle, tak ciężko mi było. I nie, nie przeżywałam byłego/aktualnego a swoje odczucia. Wówczas naszło mnie te tzw. Jasnowidztwo i czułam się z tym źle a tak się złożyło że Ona akurat zamieszkała a w pokoju obok pewien chłopak. I w gruncie rzeczy On wówczas mi najbardziej pomógł.

Z pracą mam trzy opcje: najpierw czekam na informację z biura. Jeśli nikt się nie odezwie to wówczas wyprowadzka. I po zastanowieniu się doszłam do wniosku że znów zamieszkam w rejonie gdzie mieszkałam z M (tak będę określać byłego/aktualnego). Decyzja ma niewiele wspólnego z Nim. Po prostu tam jest dużo bezpieczniej niż tu (mieszkam w centrum miast gdzie jest najwięcej zamieszek). Tam jest wprawdzie mniej ofert pracy ale też dużo spokojniej. I póki jeszcze mam zasiłek to mogę sobie pozwolić na nie pracowanie. I tak sobie myślę że odezwę się do pośrednika u którego wcześniej wynajmowaliśmy, spytam się o wolny pokój bądź nawet niedrogie studio jeśli będzie się dało. Odpocznę z tydzień- dwa i podejmę pracę tam gdzie i M. Zarobki wprawdzie niewielkie ale jak na moje potrzeby to i tyle na pewno wystarczy. Do tego w końcu poczułam potrzebę stabilizacji a tam na pewno będzie łatwiej. Tym bardziej że tam jak byłam to i dużo lepsze relacje z ludźmi miałam.

No właśnie wyżej napisałam że wtedy byłas w dole. I tamta to wykorzystała. Wredna ale też ci napisałam że z Polakami to róznie bywa. Poczekaj do poniedziałku, a jak się nie odezwą to szukaj pracy w innej agencji. jak byś miała szansę aby dostac prace bliżej M. i moze mogłabyś też bliżej zamieszkać to nawet ta sytuacja wyszłaby ci na dobre. A jakbyś dała radę wynająć coś bezpośrednio to w ogóle było by super. Już uniknęłabyś sytuacji takiej jak z tą mendą. O ile masz mozliwość aby iść na trochę na zasiłek to byloby to dla ciebie o tyle dobre bo miałabyś czas i dla siebie na terapię, coaching, poukładanie sobie wszystkiego. No i teraz wiesz że nie warto o sobie mówić nic w pracy bo jak cię z zazdrości nie zeżrą to ci podłożą "świnie" i tyłek obrobią. Nie patrz sie na to co było i wyciagaj wnioski żebyś nie dała sie więcej takim francom jak ta teraz. Pzdr
 

Odnośnik do komentarza
12 godzin temu, Gość Loraine napisał:

 

12 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Także ważne że macie zdrowe podejście do związku i rodziny jako całości.

Dla mnie to jest niemal tak samo naturalne jak oddychanie. Takie podejście kobiet jakie opisałaś jest bardzo niedojrzałe, niezdrowe.

 

12 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Może w tej aktualnej sytuacji jego jak i twojej byłoby lepiej i w pewnym sensie wygodniej dla was jakbyście zamieszkali gdzieś blizej siebie.

Też mam taki plan, do pośrednika nieruchomości już mam kontakt. W internecie natomiast obejrzę pokoje i się do niego odezwę w odpowiednim czasie.

 

12 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Ale się uśmiałam z tej sikory ? jak babka ma charakter do D. to żaden nie wytrzyma.

Ma rządzicielską naturę, ludzi potrafi rozstawiać po kątach. Mega czepialska, ile razy się czepiła że np. Coś nieumytego stoi czy że pranie w pralce stoi, nie wspominając o innych kwestiach. Raz nawet wyjęła puszkę z kosza w toalecie, przyniosła do salonu i wręcz nakazała osobie która ją wrzuciła aby wyrzuciła w innym miejscu. Innym razem zwołała zebranie, za pierwszym razem zapukała i wezwała, rozmawiałam przez telefon i poprosiłam o 10 minut, za drugim razem przyszła, ledwie zapukała, weszła do pokoju i wręcz nakazała że mam iść. Ona jest tak pokręcona że aż szkoda gadać. I teraz dziewczyny jakoś z nią wytrzymują, nawet rozmawiają ale obstawiam że długo to nie potrwa, ma za trudny charakter.

 

12 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Ale spala się więcej kalorii podczas biegania, i faktycznie uda można fajnie wyrzeźbić a na pewno mięśnie lepiej pracują.

Pomyślałam o bieganiu, bardziej krótkodystansowym, a tu wczoraj niespodzianka. Po wspólnym weekendzie z M. wpadłam na pomysł aby wybrać się do polskiego sklepu. Wpierw przyjechałam pociągami najbliżej jak się da do miejsca zamieszkania. Wg, rozkładu miał być autobus, niestety trzeba rezerwować. Dlatego też zdecydowałam się wrócić pieszo. Miałam ok. 20 km i było po 16, do domu dotarłam o 20:20. Powrót był pełen wrażeń ?

 

12 godzin temu, Gość Loraine napisał:

W zasadzie wychodzą mi nieźle ale są o tyle fajne że można sobie zrobić na obiad albo wziąć o pracy. A jednak widze że jest ogromna różnica jak się samemu cos robi z naturalnych składników bez sztuczydeł.

Zdecydowanie tak, ja również stawiam na naturalne. Jak mieszkałam w Pl to dużo robiłam przetworów, poczynając od dżemów, ogórków kiszonych czy kwaszonych po mięso domowej roboty. 

 

12 godzin temu, Gość Loraine napisał:

jak byś miała szansę aby dostac prace bliżej M. i moze mogłabyś też bliżej zamieszkać to nawet ta sytuacja wyszłaby ci na dobre. A jakbyś dała radę wynająć coś bezpośrednio to w ogóle było by super.

Mam możliwość i jedno i drugie, jak już wspomniałam mogłabym się, zwrócić do pośrednika u którego już wynajmowałam. Jest też opcja aby zacząć pracę to wówczas bym mogła zamieszkać na agencyjnym, trochę odłożyć i wynająć w pobliżu pokój. 

 

12 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Nie patrz sie na to co było i wyciagaj wnioski żebyś nie dała sie więcej takim francom jak ta teraz. Pzdr

Tak właśnie robię, wyciągam wnioski o idę do przodu.

Odnośnik do komentarza
16 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Ma rządzicielską naturę, ludzi potrafi rozstawiać po kątach. Mega czepialska, ile razy się czepiła że np. Coś nieumytego stoi czy że pranie w pralce stoi, nie wspominając o innych kwestiach. Raz nawet wyjęła puszkę z kosza w toalecie, przyniosła do salonu i wręcz nakazała osobie która ją wrzuciła aby wyrzuciła w innym miejscu. Innym razem zwołała zebranie, za pierwszym razem zapukała i wezwała, rozmawiałam przez telefon i poprosiłam o 10 minut, za drugim razem przyszła, ledwie zapukała, weszła do pokoju i wręcz nakazała że mam iść. Ona jest tak pokręcona że aż szkoda gadać. I teraz dziewczyny jakoś z nią wytrzymują, nawet rozmawiają ale obstawiam że długo to nie potrwa, ma za trudny charakter.

Powiem ci że kiedyś przedobrzy i zacznie rządzić wszystkimi to ją wykopią bo na dłuższą metę takie osoby nie są lubiane. Ja też swoją drogą lubię rządzić (czasami ? ), ale ona to taka terrorystka, jak nie po jej myśli to donosi. Ale masz z głowy.

 

16 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Pomyślałam o bieganiu, bardziej krótkodystansowym, a tu wczoraj niespodzianka. Po wspólnym weekendzie z M. wpadłam na pomysł aby wybrać się do polskiego sklepu. Wpierw przyjechałam pociągami najbliżej jak się da do miejsca zamieszkania. Wg, rozkładu miał być autobus, niestety trzeba rezerwować. Dlatego też zdecydowałam się wrócić pieszo. Miałam ok. 20 km i było po 16, do domu dotarłam o 20:20. Powrót był pełen wrażeń ?

O mega. Oj też musze rusyć D-pę  ? Takie spacery są mega super! 

16 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Zdecydowanie tak, ja również stawiam na naturalne. Jak mieszkałam w Pl to dużo robiłam przetworów, poczynając od dżemów, ogórków kiszonych czy kwaszonych po mięso domowej roboty.

Też sobie myślę że w lato nauczę się robić jakieś przetwory z owoców. Jakieś powidła śliwkowe, mniam. Ogórków nie robiłam ale też w sumie bym spróbowała bo lubię ?

16 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Mam możliwość i jedno i drugie, jak już wspomniałam mogłabym się, zwrócić do pośrednika u którego już wynajmowałam. Jest też opcja aby zacząć pracę to wówczas bym mogła zamieszkać na agencyjnym, trochę odłożyć i wynająć w pobliżu pokój. 

A co by się teraz dla ciebie lepiej opłacało, agencyjne czy już wynajmowane u pośrednika? weź też pod uwagę że jak na agencyjnym to też róznie może być. Pzdr

 

Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Powiem ci że kiedyś przedobrzy i zacznie rządzić wszystkimi to ją wykopią bo na dłuższą metę takie osoby nie są lubiane. Ja też swoją drogą lubię rządzić (czasami ? ), ale ona to taka terrorystka, jak nie po jej myśli to donosi. Ale masz z głowy

W pracy to sobie tak nie może pozwolić jak np. Na domku. Przynajmniej nie z każdym, nie każdy da sobą rządzić. A porządzić to domniemam że każdy lubi, tyle że z umiarem. A Ona ewidentnie lubi przedabrzać. 

Chyba już wspomniałam że charakter ma taki jak moja najstarsza siostra. A to że ją wywalą, no cóż, z tego co widzę to i tak w żadnej pracy raczej nie jest w stanie się długo utrzymać. A z tym co mówiła wiem że nie ma racji i że to co mówiła to mówiła o sobie a nie o mnie. Wczoraj zauważyłam że wiele osób z domu udało Jej się nastawić przeciw mnie, lecz nie wszystkie. Ale do czasu, dziś są przeciw mnie a jutro będą przeciw niej. 

6 godzin temu, Gość Loraine napisał:

O mega. Oj też musze rusyć D-pę  ? Takie spacery są mega super!

Nie do końca. Po pierwsze ten spacer był niespodziewany, i dość długi jak na start. Po drugie, gdzieś po drodze zgubiłam ulubioną torbę, z Zakopanem. A po trzecie- po drodze, przechodząc przez ogrodzenie, tak niepomyślnie się omsknęłam że uderzyłam się w prawy bok, uderzenie było tak silne że w pierwszym momencie oddechu nie mogłam złapać. A ból utrzymuje się do dziś, na szczęście jestem dość silna więc szybko z tego wyjdę.

 

6 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Też sobie myślę że w lato nauczę się robić jakieś przetwory z owoców. Jakieś powidła śliwkowe, mniam. Ogórków nie robiłam ale też w sumie bym spróbowała bo lubię ?

Ogórki kwaszone są mega, bardzo uwielbiam. Tak bardzo że czasami potrafilam zacząć jeść już na drugi - trzeci dzień od zakwaszenia. A nawet przedobrzyć, gdyż czasami jadłam do oporu i jeszcze ciut ciut. To były czasy, a później brzuch bolał. Takie momenty fajnie się wspomina ?. Robienie dżemów też fajna sprawa, tyle że trzeba bardziej uważać. Jak się przypali spód to już jest niefajnie.

 

6 godzin temu, Gość Loraine napisał:

A co by się teraz dla ciebie lepiej opłacało, agencyjne czy już wynajmowane u pośrednika? weź też pod uwagę że jak na agencyjnym to też róznie może być. Pzdr

Na prywatne nie mogę pójść z tej racji że nie mam stałego dochodu. Więc i tak wpierw muszę iść do pracy. Chyba że uda mi się dogadać w agencji pracy, dostanę umowę to i pokój będę mogła wynająć. Dziś się dowiem na czym stoję.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...