Skocz do zawartości
Forum

Ciężki czas, chcę się wygadać


Rekomendowane odpowiedzi

9 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Ty masz jakieś nieprzepracowane sprawy i problem z poczuciem wartości a niestety wiem że żaden facet za nas tego nie przepracuje

Myślę że to przede wszystkim zaważyło na sytuacji. To nie było coś w rodzaju sklejania, z biegiem czasu moje wybuchy się pogłębiały, były coraz częściej i częściej i częściej.

Zaczęłam pracować nad sobą już jakiś czas temu. No ale w międzyczasie pojawił się pewien mężczyzna który zakłócił ten rytm. Byliśmy ze sobą kilka miesięcy aż w końcu nie dało się wytrzymać, trzeba było się rozstać.

A ja zamiast przepracować całe życie to weszłam w relację z dużym bagażem. A że mieszkanko było małe, a w dodatku bagażu zaczęło przybywać to i mieszkanie zaczęło pęcznieć. Później kolejne i kolejne bagaże...

Tak, tamten budynek szpitalny mnie przytłaczał. Miałam tam odpocząć a było jeszcze gorzej. Na szczęście jestem już w nowym miejscu. Zupełnie innym niż tamto. Blisko rzeki, dużo zieleni, mała, raczej spokojna okolica. Niedaleko do większego miasta. Akurat w sam raz na przejażdżki rowerowe. 

9 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Jak masz inną możliwość do odebrania rzeczy, a nie przez byłego

Z byłym się rozmowiłam i sytuacja wygląda tak że on jest gotów utrzymywać kontakt od czasu do czasu aż w końcu znajomość umrze śmiercią naturalną. Po zastanowieniu też doszłam do tego wniosku. A mówiąc o uzyskaniu rzeczy inną drogą miałam na myśli że po prostu je kupię a dokumenty po prostu nowe wyrobię. Ostatecznie zrezygnowałam z odbioru.

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość Agu napisał:

Problem uzaleznienia jest wiec problemem braku milosci

Miałam sporo czasu dla siebie, na działanie, na przemyślenia, na obserwację i coraz bardziej widzę jak bardzo nie kocham siebie a jak bardzo innych. Czyli coś w rodzaju uczucia zależnego. O tyle dogodnie mam że co nieco udało mi się przepracować dzięki czemu jest mi łatwiej. Bardzo się ułożyłam finansowo, na tyle dogodnie że teoretycznie mogę nie pracować. 

No i mam trochę swoich pasji. Rytm pracy powinien mi udogodnić powrót. W Polsce zaczęłam trenować karate, chciałabym do tego wrócić. Poza tym jazda rowerem: będę mogła robić wypady do pobliskiego miasta. A i na morsowanie będę miała znacznie bliżej.

Terapeutka namówiła mnie abym schowała urazy do kieszeni i nawiązała kontakt z rodziną. Tak też zrobiłam, nawiązałam kontakt z jedną z sióstr. Za Jej sprawą odezwała się też siostrzenica z którą jakiś czas temu się pokłóciłyśmy. Także jeden etap się zakończył a kolejny zaczął.

Odnośnik do komentarza
W dniu 10.12.2020 o 22:28, TakaJakaś7 napisał:

Zaczęłam pracować nad sobą już jakiś czas temu. No ale w międzyczasie pojawił się pewien mężczyzna który zakłócił ten rytm. Byliśmy ze sobą kilka miesięcy aż w końcu nie dało się wytrzymać, trzeba było się rozstać.

Cześć.Rozumiem że ten mężczyzna pojawił się kiedy byłaś w związku. Bo z tym z którym teraz się rozeszliscie byliście chyba 1,5 roku. Wiek osób których miało jakiś nieprzepracowane bagaż z przeszłość później w związku też zaczyna mieć problemy bo niby z jednej strony jest nadzieja że zaczyna się nowy rozdział życia, ale z drugiej właśnie wraca przeszłość i wcześniejsze problemy. I później te problemy w związku z tymi z przeszlosci się nawarstwiaja.

W dniu 10.12.2020 o 22:28, TakaJakaś7 napisał:

Miałam tam odpocząć a było jeszcze gorzej. Na szczęście jestem już w nowym miejscu. Zupełnie innym niż tamto. Blisko rzeki, dużo zieleni, mała, raczej spokojna okolica. Niedaleko do większego miasta. Akurat w sam raz na przejażdżki rowerowe. 

Ważne że się już przenioslas. Czy rower czy spacery czy bieganie ruch jest nam potrzebny zwłaszcza teraz w porze zimowej. Dzisiaj znalazłam coś fajnego co może tobie się przyda: 

https://www.focusnauka.pl/artykul/chcesz-byc-szczesliwy-mimo-wszystko-wachaj-pomarancze-oto-22-naukowo-udowodnione-sposoby-na-szczescie

W dniu 10.12.2020 o 22:28, TakaJakaś7 napisał:

Z byłym się rozmowiłam i sytuacja wygląda tak że on jest gotów utrzymywać kontakt od czasu do czasu aż w końcu znajomość umrze śmiercią naturalną. Po zastanowieniu też doszłam do tego wniosku. A mówiąc o uzyskaniu rzeczy inną drogą miałam na myśli że po prostu je kupię a dokumenty po prostu nowe wyrobię. Ostatecznie zrezygnowałam z odbioru

I bardzo dobrze, lepiej kupić sobie nowe rzeczy i zostawić dosłownie wszystko za sobą. Mój były tak mi odwołał że połowy nie oddał. Szczególnie ciekawe było to że nie oddał mi wosku do depilacji. Ale skoro był mu bardziej potrzebny to nie ma co ? Trzymaj się i dawaj znać jak z pracą. Pzdr

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Cześć.Rozumiem że ten mężczyzna pojawił się kiedy byłaś w związku.

Nie, była 4-miesięczna przerwa między jednym a drugim.

 

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Wiek osób których miało jakiś nieprzepracowane bagaż z przeszłość później w związku też zaczyna mieć problemy bo niby z jednej strony jest nadzieja że zaczyna się nowy rozdział życia, ale z drugiej właśnie wraca przeszłość i wcześniejsze problemy. I później te problemy w związku z tymi z przeszlosci się nawarstwiaja.

Tak, i to zapewne zaważyło na relacji. U niego też była krótka przerwa, mniejsza nawet niż u mnie. Też miał swoją nieprzepracowaną przeszłość. Wszystko się zmiksowało i wyszło tak jak jest. 

 

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Ważne że się już przenioslas. Czy rower czy spacery czy bieganie ruch jest nam potrzebny zwłaszcza teraz w porze zimowej.

Tak, staram się żyć mimo wszystko aktywnie. Dziś przejechałam ok. 50 km rowerem. Do tego widok wody rozbijającej się o brzeg, płynących statków, fajna sprawa. Artykuł przeczytałam, ciekawy. 

 

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

I bardzo dobrze, lepiej kupić sobie nowe rzeczy i zostawić dosłownie wszystko za sobą. Mój były tak mi odwołał że połowy nie oddał

Ja to raczej tego problemu bym nie miała. Gdybym się do niego odezwała i poprosiła o przesłanie to by odesłał któregoś dnia. Póki co nie mamy ze sobą kontaktu, trudno powiedzieć czy i kiedy się odezwie. 

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Trzymaj się i dawaj znać jak z pracą. Pzdr

Póki co czekam, mam nadzieję że szybko rozpocznę. 

Odnośnik do komentarza

Swoją drogą to nie czuję już takiego napięcia gdy o nim pojawia się wzmianka. Nie czuję też usilnej potrzeby by się z nim skontaktować bądź by on skontaktował się ze mną. Na początku bolało mnie że on potrafi tak o przestawić się z tego że widzieliśmy się codziennie do tego że przez kilka dni nie ma kontaktu. Że potrafi tak po prostu się nie zainteresować, nie spytać o samopoczucie, czy wszystko u mnie w porządku.

Na pewno rzucił się w wir swoich spraw. Czyli na pracy i tego co w niej się dzieje, na poszukiwaniu nowego mieszkania oraz poszukiwanie pracy. Na pewno na rozmowach z kolegami. A ja teraz mam tu swoje życie i też coraz mniej mi zależy by się odezwał. Gdyby chciał to by dał znać. Poza tym warto mieć swoje życie, niezależne od niego, bez względu na to jak się dalej życie potoczy. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 12.12.2020 o 22:51, TakaJakaś7 napisał:

Nie, była 4-miesięczna przerwa między jednym a drugim.

Cześć. Ok. Bo myślałam że się jakoś źle zadziało i miałaś kogoś w międzyczasie.

W dniu 12.12.2020 o 22:51, TakaJakaś7 napisał:

Tak, staram się żyć mimo wszystko aktywnie. Dziś przejechałam ok. 50 km rowerem. Do tego widok wody rozbijającej się o brzeg, płynących statków, fajna sprawa. Artykuł przeczytałam, ciekawy. 

Zazdraszczam ci potwornie. Nie dość że mi dupa urosła przez krótki czas to jak jeżdżę na rowerze w tej maseczce to jest miazga. Trochę czasami pobiegam ale już nie tak aktywnie jak powiedzmy pół roku-rok temu. Masakra :D Trzeba będzie się wziąć po świętach bo będę jak pasztetowa ;D Strasznie mi te dodatkowe kilogramy przeszkadzają. I pojeździłabym sobie gdzieś daleko jak przed pandemią. Super że tyle sie ruszasz. Z tego artykułu i ja bedę korzystała ;)

23 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Swoją drogą to nie czuję już takiego napięcia gdy o nim pojawia się wzmianka. Nie czuję też usilnej potrzeby by się z nim skontaktować bądź by on skontaktował się ze mną. Na początku bolało mnie że on potrafi tak o przestawić się z tego że widzieliśmy się codziennie do tego że przez kilka dni nie ma kontaktu. Że potrafi tak po prostu się nie zainteresować, nie spytać o samopoczucie, czy wszystko u mnie w porządku.

Na pewno rzucił się w wir swoich spraw. Czyli na pracy i tego co w niej się dzieje, na poszukiwaniu nowego mieszkania oraz poszukiwanie pracy. Na pewno na rozmowach z kolegami. A ja teraz mam tu swoje życie i też coraz mniej mi zależy by się odezwał. Gdyby chciał to by dał znać. Poza tym warto mieć swoje życie, niezależne od niego, bez względu na to jak się dalej życie potoczy. 

Początki są najgorsze. Wtedy mamy z reguły bałagan w głowie i jakoś wszystkiego nie umiemy sobie poukładać. Rozstanie polega na tym aby sie odzwyczaić od siebie, od interesowania się sobą i t.d. Widzisz twój były może w ten sposób czyli przez krótkie cięcie i pracę układa sobie wszystko. Ty potrzebujesz czasu. Każdy ma inaczej. Ale po jakimś czasie emocje opadają gdy zaczynamy robić porządek w głowie. Ludzie o sobie myślą i o tym co było, wspominają ale z czasem już jest to bez emocji tak silnych. przechodzi sie na tym do porządku dziennego że był chłopak X, a jeszcze był chłopak Y i byli fajni ale nie wyszło z nimi. Twoje ostatnie zdanie jest najważniejsze. Czy w związku czy poza związkiem miej soją przestrzeń, swoje życie. Odzywaj się, Pzdr ;)

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Cześć. Ok. Bo myślałam że się jakoś źle zadziało i miałaś kogoś w międzyczasie.

Nie, w tamtej sytuacji było akurat na odwrót. Podskórnie czułam że jest coś nie tak, dopiero, tak na dobrą sprawę, część się dowiedziałam na samym końcu związku a część po zakończeniu relacji. W każdym razie ja się kierowałam uczuciem do niego, zaś on- do siebie. Tak, tak, typowy narcyz. Nawet własne dzieci krzywdzi. Ja byłam jedną z wielu pocieszycielek. Gdy nie pocieszałam to czuł się źle...

 

7 godzin temu, Gość Loraine napisał:

jak jeżdżę na rowerze w tej maseczce to jest miazga.

To nawet na rowerze maski wymagają? Ehhh, to komentarza nie wymaga. Gdyby i u nas by było wymagana to już raczej bym nie była taka skora do wycieczek. 

 

7 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Super że tyle sie ruszasz

Jak się ma dobry,w miarę już drogi, typowo górski rower to i chętniej się jeździ. W każdym razie wart swojej ceny. Dziś znów mam zamiar się wybrać na przejażdżkę. Wprawdzie nie tak długą jak choćby wczoraj ale mam w planach. 

 

7 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Początki są najgorsze. Wtedy mamy z reguły bałagan w głowie i jakoś wszystkiego nie umiemy sobie poukładać. Rozstanie polega na tym aby sie odzwyczaić od siebie, od interesowania się sobą

Generalnie wiem to, po prostu stare schematy dają o sobie znać. Będę potrzebowała czasu aby te schematy pozmieniać. Swoją drogą te ,,gorsze" stany zazwyczaj dość szybko mijają i są zastępowane nowymi.

 

7 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Widzisz twój były może w ten sposób czyli przez krótkie cięcie i pracę układa sobie wszystko.

Po pierwsze, to nie było takie krótkie cięcie. Kiepski scenariusz trwał od jakiegoś czasu. Oboje myśleliśmy że nam się uda, że przebrniemy przez to. On zapewne nadal jeszcze przeżywa to co się wydarzyło. Z tym że on jest zamknięty w sobie, ja zaś dość wybuchowa.

Uważam nawet że on ma gorzej niż ja. Jestem niemal że pewna że on też ma depresję. I w dodatku, tak na dobrą sprawę to nie ma wsparcia innych. Ja tu poznałam nowych ludzi, pomagają mi w jakimś stopniu. On zaś, zwłaszcza gdy w rachubę wchodzą emocje, jest sam. Tak miał niemal całe życie.

Nie odzywam się do niego, nie kontaktuję, co ma być to będzie, czas pokaże. Niech się pozbiera też. Ja tu przynajmniej działam dość aktywnie, mam swoje życie. On natomiast żyje ciężką sytuacją w pracy (mega szybkie tempo, polak Polakowi Polakiem potocznie ujmując), ciężko mu tam. Kibicuję mu aby przynajmniej znalazł dobrą pracę. I mieszkanie, zdaje się że do stycznia muszą się wyprowadzić. Do tego jeszcze ma dzieci, trzylatek i siedmiolatka. Do tego jeszcze długi w Holandii oraz (dość duże aczkolwiek nie ogromne) w Polsce. Także ma co porządkować.

A ja żyję tu przede wszystkim sobą, swoimi zainteresowaniami, pasajmi, odzywam tu. Mam znajomych którzy zaofiarowali się z pomocą, mam za co żyć, mam swoje życie. I tak dość dobrze mi się ułożyło. 

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

To nawet na rowerze maski wymagają? Ehhh, to komentarza nie wymaga. Gdyby i u nas by było wymagana to już raczej bym nie była taka skora do wycieczek.

Niestety tak, zupełnie inna sprawa gdybym chodziła bez maski ale na rowerze to jest fatalne. Ja do pracy jeżdżę na rowerze do sklepu więc nie korzystam z samochodów i czy autobusów. Wolę sie ruszać. Z tym że na dłuższą trasę tak jak zawsze jeździłam to jest nie przyjemność a męczarnia. Mam nadzieję że chociaż zniosa w przyszłym roku mus noszenia maseczek na rowerach.

4 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Jak się ma dobry,w miarę już drogi, typowo górski rower to i chętniej się jeździ. W każdym razie wart swojej ceny. Dziś znów mam zamiar się wybrać na przejażdżkę. Wprawdzie nie tak długą jak choćby wczoraj ale mam w planach.

Dokładnie tak. Super i do przodu ;)

4 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Po pierwsze, to nie było takie krótkie cięcie. Kiepski scenariusz trwał od jakiegoś czasu. Oboje myśleliśmy że nam się uda, że przebrniemy przez to. On zapewne nadal jeszcze przeżywa to co się wydarzyło. Z tym że on jest zamknięty w sobie, ja zaś dość wybuchowa.

Uważam nawet że on ma gorzej niż ja. Jestem niemal że pewna że on też ma depresję. I w dodatku, tak na dobrą sprawę to nie ma wsparcia innych. Ja tu poznałam nowych ludzi, pomagają mi w jakimś stopniu. On zaś, zwłaszcza gdy w rachubę wchodzą emocje, jest sam. Tak miał niemal całe życie.

Nie odzywam się do niego, nie kontaktuję, co ma być to będzie, czas pokaże. Niech się pozbiera też. Ja tu przynajmniej działam dość aktywnie, mam swoje życie. On natomiast żyje ciężką sytuacją w pracy (mega szybkie tempo, polak Polakowi Polakiem potocznie ujmując), ciężko mu tam. Kibicuję mu aby przynajmniej znalazł dobrą pracę. I mieszkanie, zdaje się że do stycznia muszą się wyprowadzić. Do tego jeszcze ma dzieci, trzylatek i siedmiolatka. Do tego jeszcze długi w Holandii oraz (dość duże aczkolwiek nie ogromne) w Polsce. Także ma co porządkować.

A ja żyję tu przede wszystkim sobą, swoimi zainteresowaniami, pasajmi, odzywam tu. Mam znajomych którzy zaofiarowali się z pomocą, mam za co żyć, mam swoje życie. I tak dość dobrze mi się ułożyło. 

Wiesz co, teraz jak tak napisałaś więcej o nim to sobie mysle że bardzo dobrze się stało. Dobra z ciebie dziewczyna ale z facetem z dziećmi który jest pozadłuzany to jest mega obciążenie.Bardzo dobrze że masz znajomych którzy ci pomagają. Napisałas wyżej że odezwałaś się do siostry. To już duzo. Trzymam kciuki, Pzdr ;)

Odnośnik do komentarza

Już zaczynało być fajnie, w porządku. I znów bum, powrót do rzeczywistości. Pracowałam przez 3 dni. Pierwszego dnia było fajnie, kolejnego tak średnio a wczoraj... Pracujemy zespołowo, niewielką grupą, jest nas może z 10 osób. I już im widzę nie pasuje że nie jestem tak wygadana jak oni.

Chyba liczą że będę tyle mówiła, żartowała co oni. A czy faktycznie muszę gadać bo oni na to liczą? W ,,5 minut" mam się do nich dostroić? To jest męczące. Potrzebuję czasami samotności a oni tak jakby tego nie rozumieli.

W dodatku pojawiła się kolejna niekomfortowa sytuacja. Mieszkam ze współlokatorką, ogólnie dość spoko. Z tym że ona lubi spokój, ciszę, taka domatorka. A ja, jednak mnie nosi, a to na rower, a to na morsowanie. Różnice w charakterze widać. W dodatku wczoraj wyniknęła niemiła sytuacja. Chciałam się Jej poradzić w jednej kwestii a ona podniosła hałas że ja ją oskarżam. W dodatku zostali w to wmieszani pozostali lokatorzy. Kto wie czy nie będę musiała prosić o przeniesienie na inne mieszkanie. Ewentualnie to ona zechce się przenieść. 

Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Chyba liczą że będę tyle mówiła, żartowała co oni. A czy faktycznie muszę gadać bo oni na to liczą? W ,,5 minut" mam się do nich dostroić? To jest męczące. Potrzebuję czasami samotności a oni tak jakby tego nie rozumieli.

Praca w grupie niestety wymaga tego aby się dogadywać i podobni ludzie zestrajają się o wiele szybciej. Ty najwidoczniej potrzebujesz czasu. Być może ciebie lubią tyle że musisz się przyzwyczaić do nich.

6 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

W dodatku pojawiła się kolejna niekomfortowa sytuacja. Mieszkam ze współlokatorką, ogólnie dość spoko. Z tym że ona lubi spokój, ciszę, taka domatorka. A ja, jednak mnie nosi, a to na rower, a to na morsowanie. Różnice w charakterze widać. W dodatku wczoraj wyniknęła niemiła sytuacja. Chciałam się Jej poradzić w jednej kwestii a ona podniosła hałas że ja ją oskarżam. W dodatku zostali w to wmieszani pozostali lokatorzy. Kto wie czy nie będę musiała prosić o przeniesienie na inne mieszkanie. Ewentualnie to ona zechce się przenieść. 

Ona może jest introwertyczką. Zależy co jej powiedziałaś lub sposób w jaki się jej zapytałaś. Może zrobiłaś to dośc bezpośrednio i dlatego tak zareagowała. Ciężko stwierdzić co ona sobie pomyślała. Ale najwidoczniej lepiej nie drążyć i nie odzywać się do niej bo jesteście zbyt rózne. Ty zyj po swojemu. Nie zawsze trafiamy na tych właściwych ludzi nawet jeżeli chodzi o znajomości. Pytanie jak na oskarżenie twojej współlokatorki zareagowali inni ? Jeżeli to jej coś nie odpowiada to może byłoby nawet lepiej gdyby sie przeniosła. Wtedy nie będzie możliwości na inne jakieś trudne sytuacje miedzy wami. Pzdr

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Być może ciebie lubią tyle że musisz się przyzwyczaić do nich.

Widzę że mnie lubią, próbują mnie jakoś wkręcić do rozmowy, do żartów, widać że im zależy abym się z nimi zestroiła. 

 

Godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Ona może jest introwertyczką

Możliwe. Od początku dawała wyraźny znak że wolałaby mieszkać sama, w pojedyńczym pokoju. 

 

Godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Zależy co jej powiedziałaś lub sposób w jaki się jej zapytałaś

Byłam trochę podenerwowana, spięta. Z tym że nawet nie skończyłam mówić a ona się zdenerwowała że ją oskarżam. Później próbowałam wyjaśnić sytuację to ona powiedziała że zabrzmiało to tak jak bym ją oskarżyła. A gdy ja z kolei powiedziałam że chciałam się tylko doradzić to nie zareagowała nic tylko podtrzymała swoją wersję.

W dodatku pojawiła się wówczas inna niekomfortowa sytuacja o której wcześniej zapomniałam wspomnieć: zanim trafiła na te mieszkanie to przez 3 tygodnie mieszkała gdzie indziej. Aż z dnia na dzień przenieśli ją na ten domek. Ma pracować do marca i później wraca do Polski. Wolałaby aby już Jej nie przenosili. I w związku z tym padło oskarżenie (nie bezpośrednie, raczej w zawoaluowany sposób dała do zrozumienia), że jeśli ją znów przeniosą to znaczy że ja maczałam w tym palce i wówczas ona się ze mną policzy.

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Pytanie jak na oskarżenie twojej współlokatorki zareagowali inni ?

Dwóch normalnie, zaprzeczyli i tyle. Natomiast jeden potraktował jak nie normalną, że pewnie sobie to wymyśliłam, coś mi się przewidziało. W sumie, że coś sobie wymyśliłam.

 

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Jeżeli to jej coś nie odpowiada to może byłoby nawet lepiej gdyby sie przeniosła

Wcześniej wspomniałam że ona nie chce się już przenosić. Ale tak czy inaczej ja szukam jakiegoś prywatnego mieszkania w okolicy, zawsze to lepsze niż na agencyjnym. Przynajmniej jest komfort prywatności.

Odnośnik do komentarza

Takajakas, jestes w nowej sytuacji...zmiany. 

to normalne ze mozesz byc spieta i mozesz nie miec ochoty smieszkowac np. Nie rob sobie Ty cisnienia na to , ze musisz sie zaraz ze wszystkimi dostroic na raz dwa trzy. Dostrajaj sie do siebie ?

Co do dziewczyny...Jej cos nie gralo ona spieta, ty tez i tak ludzie o siebie zahaczaja... Trzeba odczekac  jakis czas i powiedziec sorry. Mozesz jej powiedziec ze to trudny czas dla Ciebie i ze moze ja niechcacy czyms sprowokowalas, natomiast nie tlumacz sie, jesli specjalnie nie zawinilas.

nie wiem tez czy to dobre by unosic sie duma i szukac na gwaltu rety czegos "oddzielnie". Ludzie sa potrzebni , ja np bardzo dobrze wspominam etapy gdy zylam w takiej "komunie".

Daj sobie czas, bo niewiele minelo, a Ty oceniasz czy tam pasujesz czy nie. Z dziewczyna trzeba zalagodzic, ale tez nie brac odpowiedziapnosci za jej fochy, tj postawic granice ale nie uciekac i nie rezygnowac, z tego co byc moze dobre, a jeszcze o tym nie wiesz, bo za malo czasu uplynelo.

 

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Byłam trochę podenerwowana, spięta. Z tym że nawet nie skończyłam mówić a ona się zdenerwowała że ją oskarżam. Później próbowałam wyjaśnić sytuację to ona powiedziała że zabrzmiało to tak jak bym ją oskarżyła. A gdy ja z kolei powiedziałam że chciałam się tylko doradzić to nie zareagowała nic tylko podtrzymała swoją wersję.

W dodatku pojawiła się wówczas inna niekomfortowa sytuacja o której wcześniej zapomniałam wspomnieć: zanim trafiła na te mieszkanie to przez 3 tygodnie mieszkała gdzie indziej. Aż z dnia na dzień przenieśli ją na ten domek. Ma pracować do marca i później wraca do Polski. Wolałaby aby już Jej nie przenosili. I w związku z tym padło oskarżenie (nie bezpośrednie, raczej w zawoaluowany sposób dała do zrozumienia), że jeśli ją znów przeniosą to znaczy że ja maczałam w tym palce i wówczas ona się ze mną policzy.

W ogóle nie zawracaj nią sobie głowy. Niech sobie siedzi sama w pokoju skoro i tak za jakis czas wyjeżdża. Absolutnie nie przejmuj się nią. tylko teraz widzisz że różne sytuacje się trafiają i rózni ludzie także czasami trzeba odpuścić i nie zawracać sobie głowy. Wyluzuj.

3 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Dwóch normalnie, zaprzeczyli i tyle. Natomiast jeden potraktował jak nie normalną, że pewnie sobie to wymyśliłam, coś mi się przewidziało. W sumie, że coś sobie wymyśliłam

Olej sprawę. Każdy i tak będzie sobie uważał co chce. Szkoda twojego czasu na takie pierdoły i denerwowanie się.

3 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Wcześniej wspomniałam że ona nie chce się już przenosić. Ale tak czy inaczej ja szukam jakiegoś prywatnego mieszkania w okolicy, zawsze to lepsze niż na agencyjnym. Przynajmniej jest komfort prywatności

Olej ją, niech ona siedzi w tym pokoju czy robi sobie co tam chce. Po prostu olej na ciepło. Nie wchodź w żadne rozmowy, nie próbuj zaczepić grzecznościowo bo jak sama widzisz bywa róznie. Jak znajdziesz jakieś mieszkanie to sie przeniesiesz. Nie zwracaj na nią uwagi i na to czy ona tam mieszka czy nie ;) Pzdr ;)

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Gość Agu napisał:

to normalne ze mozesz byc spieta i mozesz nie miec ochoty smieszkowac np. Nie rob sobie Ty cisnienia na to , ze musisz sie zaraz ze wszystkimi dostroic na raz dwa trzy. Dostrajaj sie do siebie ?

Taki schemat życia mam niemal cały czas, odkąd nie pamiętam. Gdzieś tam, w podświadomości dążę do samotności. A inni to wyłapują, w mowie, w postawie, w zachowaniu. Co niektórzy próbują mnie ,,podejść" abym się otworzyła na nich, jednakże z odwrotnym skutkiem.

Widzę że kolejny raz znów zaczęłam robić ,,w tył zwrot", tak było niemal że w każdej pracy. I kolejny schemat też się powtórzył: zauważyłam że znów się włączyła tęsknota za byłym. Za przytuleniem, bliskością. Jednak dość szybko też przywołałam w pamięci sytuacje w których działo się źle. Dość szybko to otrzeźwiło mnie. 

Ze współlokatorką, zaskakująco, dość szybko się zgadałyśmy i teraz jest dość w porządku. To że jestem na etapie przejściowym już wie. Już w sobotę, jak przyjechała, złapało mnie takie mega przygnębienie że się totalnie rozkleiłam. Teraz te doły dopadają mnie zdecydowanie rzadziej.

Na pomysł wynajęcia mieszkania wpadłam po wczorajszym dniu. Zresztą i tak prędzej czy później bym poszła na prywatne. A teraz trochę mi się pospieszyło ponieważ dobrze by było mieć ciągłość meldunku. Na pewno bardzo by mi to ułatwiło przy rozliczeniu podatkowym, nie wspominając o innych korzyściach.

Odnośnik do komentarza

Coraz bardziej zaczyna mnie męczyć mieszkanie ze współlokatorką. Osoba, hmmm, dość specyficzna. Probuje wyprawowywać swoje warunki. Sporo Jej nie pasuje.

Lubi np. ciszę, spokój powołując się na wiek i menopauzę. A jest pewien chłopak, młody, ma 21 lat, do tej pory lubił słuchać muzyki przez głośnik. Nikt nie składał zastrzeżeń, Ona złożyła że za głośno... Albo inni za bardzo nie dbają o porządek. A to naczynia zostawią w zlewie a to nie zadbają za bardzo o porządek. A ona nas wszystkich goni bo ona za nas nie chce płacić kary. Albo chłopcy lubią zapalić zioło. Tu też się z nimi spiera bo ona nie lubi tego zapachu.

Do mnie też próbuje co i rusz się wtrącać twierdząc że po prostu chce dla mnie dobrze. Widzę że męczy swoim zachowaniem nie tylko mnie ale i innych. Mam nadzieję że jak najszybciej przejdę na prywatne. Tam, nawet jak trafię na taki sam charakter jak Ona to przynajmniej zamknę się w pokoju i będę miała spokój. Tu niestety to niemożliwe ponieważ mieszkamy w jednym pokoju. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 20.12.2020 o 16:36, TakaJakaś7 napisał:

Coraz bardziej zaczyna mnie męczyć mieszkanie ze współlokatorką. Osoba, hmmm, dość specyficzna. Probuje wyprawowywać swoje warunki. Sporo Jej nie pasuje.

Lubi np. ciszę, spokój powołując się na wiek i menopauzę. A jest pewien chłopak, młody, ma 21 lat, do tej pory lubił słuchać muzyki przez głośnik. Nikt nie składał zastrzeżeń, Ona złożyła że za głośno... Albo inni za bardzo nie dbają o porządek. A to naczynia zostawią w zlewie a to nie zadbają za bardzo o porządek. A ona nas wszystkich goni bo ona za nas nie chce płacić kary. Albo chłopcy lubią zapalić zioło. Tu też się z nimi spiera bo ona nie lubi tego zapachu.

Do mnie też próbuje co i rusz się wtrącać twierdząc że po prostu chce dla mnie dobrze. Widzę że męczy swoim zachowaniem nie tylko mnie ale i innych. Mam nadzieję że jak najszybciej przejdę na prywatne. Tam, nawet jak trafię na taki sam charakter jak Ona to przynajmniej zamknę się w pokoju i będę miała spokój. Tu niestety to niemożliwe ponieważ mieszkamy w jednym pokoju. 

Cześć, dlatego napisałam ci żebyś zostawiłą tą osobę w spokoju bo ona najwidoczniej jest specyficzna i nie za bardzo chce nawiązywac znajomości. Lubi być sama i widocznie inni jej przeszkadzają. Ja też mam coś takiego że jak ktoś coś za głośno to wtedy mam nerwa. Ale jak się żyje w większym gronie to trzeba się liczyć z innymi. Warto dbac o porządek wokoło siebie ale ta babka nie może być kimś kto wam rozkazuje co macie robić. Chyba wszyscy tam są dorosli. Może takie zachowanie wynika z jej zmian w zdrowiu. Nie ważne. Trudno jest czasami żyć z innymi tym bardziej jak trafiają się bardzo zróżnicowane charaktery. Nie daj się do siebie wtrącać. Jak coś to grzecznie jej odpowiedz że dziekujesz za jej rady ale sama wiesz co jest dla ciebie najlepsze. I tyle. Pozdrawiam i zycze zdrowia ;)

Odnośnik do komentarza

Paradoksalnie, po początkowych nie smakach znalazłyśmy wspólny front i w tej chwili sytuacja jest przeciwstawna. Pomimo różnic charakteru całkiem dobrze się dogadujemy.

Tymczasem w ostatnich dniach miałam pogorszenie nastroju. Przeważnie dominuje dół. Dużo emocji odczuwam. Ale i mam też wsparcie, od współlokatorki, w pracy.

Tymczasem leki idą długi czas i nie wiadomo czy dotrą w tym roku. Miały być w ciągu 7 dni a na pewno będą przynajmniej po świętach. Prawdopodobnie przez zaostrzenia koronowe tak długo idzie. 

Wspomniałam już o tym że napływają na mnie myśli, emocje innych osób. Przez długi czas mnie męczyły, teraz okazują się być przydatne. Bo dzięki nim wiem komu można ufać a komu nie. Przysłużyłam się nawet koleżance bo dzięki tym odczuciom byłam w stanie dać Jej wskazówkę odnośnie pewnej osoby. Mam nadzieję że kiedyś w końcu tak się ułożę że te emocje będą mi służyły a nie męczyły. 

Odnośnik do komentarza

Cześć. Jeżeli jest u ciebie taka zmiana nastrojów, to możesz także odczytywać emocje innych w niekorzystny dla siebie sposób. Stwiedzono u ciebie ChAD? Ważne żeby leki w ogóle do ciebie doszły bo obecnie widze jak jest w Polsce z lekami. Ciężko dostać w aptekach i hurtownie też nie mają bardzo często. Ważne jest aby leki brać równolegle z psychoterapią. Jak ci mijają święta? Jak kontakty z siostrą? Wszystkiego dobrego. Pozdrawiam ?

Odnośnik do komentarza
14 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Stwiedzono u ciebie ChAD?

Nie stwierdzono. Mam natomiast częste, nawracające natrętne myśli które dotyczą przede wszystkim innych osób i ich zachowania. Dziś znów się obudziłam z takimi myślami. I chociaż chce mi się bardzo spać to rozmyślanie skutecznie je blokuje. Wtedy staram się je przemienić na pozytywne.

14 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Ciężko dostać w aptekach i hurtownie też nie mają bardzo często

Leki są już wykupione, są już też wysłane. Po prostu długi czas idą, być może jest przetrzymywana i sprawdzana. 

 

14 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Jak ci mijają święta?

Dość w porządku, w Wigilię pracowałam kilka godzin a później trochę sprzątania, trochę gotowania. A dziś ze współlokatorką wybrałyśmy się rowerami do Jej znajomych, fajne osoby, w porządku. 

 

14 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Jak kontakty z siostrą?

Również dość w porządku. W Wigilię złożyłyśmy sobie życzenia. Mamy kontakt ze sobą.

Poza tym jestem WWO (nadwydajna mentalnie), co dodatkowo się przedkłada na niechciane myśli. Często analizuję, i to zazwyczaj jakieś błachostki, niekiedy rozkładam je na czynniki pierwsze. A też różne odczucia powodują nieprzyjemny stan. Do tej pory blokowałam je, teraz dopiero odczuwam jak bardzo jestem spięta. Już zaczęłam szukać możliwych rozwiązań.

Odnośnik do komentarza
12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Dość w porządku, w Wigilię pracowałam kilka godzin a później trochę sprzątania, trochę gotowania. A dziś ze współlokatorką wybrałyśmy się rowerami do Jej znajomych, fajne osoby, w porządku

Zazdraszczam ? jak ja bym chciała żeby chociaż tutaj na rowerach można było jeździć bez masek. Dobrze że nie siedziałaś w domu. Fajnie że we dwie pojechaliście.

12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Również dość w porządku. W Wigilię złożyłyśmy sobie życzenia. Mamy kontakt ze sobą.

Poza tym jestem WWO (nadwydajna mentalnie), co dodatkowo się przedkłada na niechciane myśli. Często analizuję, i to zazwyczaj jakieś błachostki, niekiedy rozkładam je na czynniki pierwsze. A też różne odczucia powodują nieprzyjemny stan. Do tej pory blokowałam je, teraz dopiero odczuwam jak bardzo jestem spięta. Już zaczęłam szukać możliwych rozwiązań.

Niestety też mam tak z analizowaniem czasami zwykłych pierdoł. Ale nauczyłam się olewac pewne rzeczy tym bardziej że nie mam na nie wpływu. Dobrze żeby znaleźć swój sposób na to. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
W dniu 19.12.2020 o 04:38, TakaJakaś7 napisał:

Taki schemat życia mam niemal cały czas, odkąd nie pamiętam. 

To ja widze jeszcze inny schemat. Jak rzeczy z problemow moga stac sie rozwiaxaniem ?

wspolokatorka znaipierw z intruza przed ktorym trzeba uciekac, stala sue kims kogo mozna oswoic, a potem z namolnej osoby stala sie kims z kim  nawet mozna  spoko spedzic swieta.

ot trajektoria zycia problemu ?

 

W dniu 26.12.2020 o 06:11, TakaJakaś7 napisał:

. A też różne odczucia powodują nieprzyjemny stan. Do tej pory blokowałam je, teraz dopiero odczuwam jak bardzo jestem spięta. Już zaczęłam szukać możliwych rozwiązań.

Moze rozwiazaniem jest przyjecie ze rozne odczucia mimo ze istnieja realnie jako wirujaca w nas energie, nie musza ziszczac niczego zlego. Wtedy latwiej jest pozwolic im w nas plynac...

jak w przypadku wspollokatorki. Ona dalej moze byc nieco trudna osoba , ale nie zmienia to ze sytuacja juz potoczyla sie inaczej , niz Twoja pierwotna optyka ( odczucia) prognozowala. I nawet napisalas ze poczulas od niej wsparcie.

I gdyby miec tego swiadomosc, przy kazdym kolejnym nowym  zawirowaniu to bylo by latwiej, bo nie trzeba bybylo byc w stanie alarmu za kazdym razem.. ...to jest trudne.  to nawyk ktory trzeba wyksztalcic . 

 

Odnośnik do komentarza
18 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Zazdraszczam ? jak ja bym chciała żeby chociaż tutaj na rowerach można było jeździć bez masek

A ja współczuję. Aż tak chętnie też bym nie jeździła na rowerze gdyby też był obowiązek zakładania maseczek. Póki co takich restrykcji nie ma. 

To jest jakieś miejsce gdzie ich nie trzeba zakładać?

18 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Fajnie że we dwie pojechaliście.

I tak i nie. Dziewczyny do których pojechałyśmy są naprawdę fajne, w porządku. Fajnie było tam siedzieć i rozmawiać. Jednak współlokatorka, chociaż ogólnie jest w porządku to jednak trochę ma za paznokciami. Widzę jak na różne sposoby próbuje się mnie pozbyć z pokoju. Prawdopodobnie, gdybyśmy nie mieszkały razem, gdybym przynajmniej była w pojedyńczym pokoju to dała by spokój. A tak, póki nie znajdę czegoś prywatnie, muszę mieszkać z nią. Kolejny raz jestem w takiej sytuacji więc i tym razem sobie poradzę, tym bardziej że już jakiś czas temu się trochę uodporniłam na takie osoby.

 

18 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Niestety też mam tak z analizowaniem czasami zwykłych pierdoł. Ale nauczyłam się olewac pewne rzeczy tym bardziej że nie mam na nie wpływu. Dobrze żeby znaleźć swój sposób na to

Tak, to potrafi być męczące, jednak z drugiej strony próbuję to wykorzystywać. Np. taka sytuacja, wyczuwam czy jakiejś osobie można ufać czy nie, wyczuwam kto jakie ma myślenie o mnie zanim sama sobie to uświadomi w pełni. Dzięki temu wiem jak reagować na tą osobę. Bo chociaż napływają takie niespodziewane odczucia to zawsze to ma swoje pozytywne odzwierciedlenie.

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Agu napisał:

kogo mozna oswoic, a potem z namolnej osoby stala sie kims z kim  nawet mozna  spoko spedzic swieta.

I tego się wolę trzymać. 

 

1 godzinę temu, Gość Agu napisał:

Moze rozwiazaniem jest przyjecie ze rozne odczucia mimo ze istnieja realnie jako wirujaca w nas energie, nie musza ziszczac niczego zlego. Wtedy latwiej jest pozwolic im w nas plynac...

Z jednej strony tak, tak by było najlepiej. Jednak każdy medal ma dwie strony... Ot, choćby sytuacja którą opisałam: wyczułam że chłopak zabił swoją dziewczynę- takie odczucie nie jest przyjemne więc i ciężko się z tym oswoić. Albo np. (teoretyzuję): mam w pracy bardzo toksyczną osobę z którą muszę pracować. To praca z taką osobą bądź co bądź będzie nieprzyjemna. Ciężko mi wyobrazić żeby jakoś się uodpornić na taką osobę. Generalnie na pewno się da, jednak praktyka to zupełnie inna sprawa. 

 

1 godzinę temu, Gość Agu napisał:

I nawet napisalas ze poczulas od niej wsparcie

Owszem, bywa pomocna, na swój sposób troskliwa. Jednak, jak już wspomniałam, ma trochę pod pazurem. Bo widać jak bardzo kombinuje bylebym tylko się wyprowadziła. Naprawdę już daje takie znaki że sama już nie wiem jak reagować. Pozostaje tylko śmiech, na pewno też i inni lokatorzy zorientowali się jak Ona kombinuje. Ale to Jej problem, to że tak ma nie znaczy że ja muszę ulegać Jej wpływom.

Tak czy inaczej mam zamiar pójść gdzieś na prywatne. Niezależnie od niej. Zanim zaczęłam szukać pracy już planowałam że na agencyjnym pomieszkam krótko. Wolałabym aby to nastąpiło szybko, jednak jak trzeba będzie odczekać to odczekam. W każdym razie praca mi się podoba i mam zamiar się w niej utrzymać. 

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

To jest jakieś miejsce gdzie ich nie trzeba zakładać?

Hej ? no teoretycznie w lasach nie trzeba. Ale jak ja przejeżdżąm na rowerze przez las, dalej jadę już po ulicy i w mieście to kurcze ta maska jeszcze jak pada deszcz to jest masakra. Niedawno padał deszcz jak wracałam z pracy i jechałam jeszcze do sklepu (no bo oczywiście trzeba coś było dokupić przed świętami) i myślałam że sie uduszę. Normalnie mokra ścierka na twarzy (bo tak się czułam jak jechałam) zahaczona o uszy, kaptur na głowie, jak człowiek jedzie to wszystko paruje, oddychać nie można. Koszmar. Można sie umordować. Dlatego też na dłuższą metę zawiesiłam "rowerowanie" ale po świętach trzeba będzie się wziąć za bieganie bo jednak przybyło tłuszczyku ? Widziałam jakiś czas temu jakiegoś kamikaze który jechał w przyłbicy. Cała przyłbica zaparowana, nie wiem jak ten człowiek cokolwiek widział ale zasuwał odważnie przed siebie na rowerze ? 

6 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

I tak i nie. Dziewczyny do których pojechałyśmy są naprawdę fajne, w porządku. Fajnie było tam siedzieć i rozmawiać. Jednak współlokatorka, chociaż ogólnie jest w porządku to jednak trochę ma za paznokciami. Widzę jak na różne sposoby próbuje się mnie pozbyć z pokoju. Prawdopodobnie, gdybyśmy nie mieszkały razem, gdybym przynajmniej była w pojedyńczym pokoju to dała by spokój. A tak, póki nie znajdę czegoś prywatnie, muszę mieszkać z nią. Kolejny raz jestem w takiej sytuacji więc i tym razem sobie poradzę, tym bardziej że już jakiś czas temu się trochę uodporniłam na takie osoby.

Najwidoczniej masz tą wspólokatorkę specyficzną, taką kombinatorkę. Uważaj co jej mówisz bo wiesz...róznie może być. Na razie mus to mus. Znajdziesz co to z czasem się przeniesiesz.

6 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Tak, to potrafi być męczące, jednak z drugiej strony próbuję to wykorzystywać. Np. taka sytuacja, wyczuwam czy jakiejś osobie można ufać czy nie, wyczuwam kto jakie ma myślenie o mnie zanim sama sobie to uświadomi w pełni. Dzięki temu wiem jak reagować na tą osobę. Bo chociaż napływają takie niespodziewane odczucia to zawsze to ma swoje pozytywne odzwierciedlenie.

Tak, to mi tez pomaga w pracy. Tylko odnosze wrażenie że w prywatnym życiu cięzej mi cokolwiek olać. Za bardzo przywiązuję wagę do analizowania. Dlatego to męczące. Ale może naucze się odpuszczać. Tobie też tego życzę ?
Pzdr

Odnośnik do komentarza

Jak dla mnie to ten wymysł z maseczkami wszędzie jest przesadzony. W Holandii to trzeba jedynie w komunikacji i w sklepach. I gdzie nie gdzie w pracy.

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Na razie mus to mus. Znajdziesz co to z czasem się przeniesiesz.

Do tej pory pozwalałam Jej na różne niemiłe zachowania, byłam tak osłabiona że za bardzo nie zwracałam uwagi na Jej zachowania. Dopiero od wczoraj zaczęłam stawiać wyraźne granice. I mam zamiar nadal. Bo zaczyna jechać po bandzie, chyba nie zdaje sobie jeszcze sprawy że jak dalej tak będzie jechać to w końcu koziołkuje. Bo już nie mam zamiaru dalej Jej pozwalać na takie jazdy. Aczkolwiek widzę też że pomimo iż tak się zachowuje to potrafi też być w porządku, naprawdę w porządku. Uważam że w jakiejś skali podłapała mój nastrój i postanowiła trochę się podbudować. Tak czy inaczej uważam że takim sprzecznym zachowaniem to tak naprawdę sobie szkodzi a nie mi. Ale Jej wybór. 

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Tak, to mi tez pomaga w pracy. Tylko odnosze wrażenie że w prywatnym życiu cięzej mi cokolwiek olać. Za bardzo przywiązuję wagę do analizowania. Dlatego to męczące. Ale może naucze się odpuszczać. Tobie też tego życzę ?

Dziękuję. Wiesz, uważam że samo analizowanie nie wprawia w opór, jest nawet wskazane w różnych sytuacjach. I tak jak w moim przypadku zauważyłam że często analizuję tak naprawdę głupoty. Dlatego zaczęłam obserwować na czym moje myśli się skupiają. I widzę efekty, bo zauważyłam że faktycznie, wielokrotnie skupiam się tak naprawdę na błahostkach.

Dlatego zwracam uwagę na swoje myśli. I na odczucia oraz reakcje. Reakcja najczęściej jest powtarzalna gdyż za każdym razem w łopatkach czuję kumulację prawie całej energii. I szukam rozwiązania jak by w miarę skutecznie rozładować to napięcie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...