Skocz do zawartości
Forum

Ciężki czas, chcę się wygadać


Rekomendowane odpowiedzi

8 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

W pracy to sobie tak nie może pozwolić jak np. Na domku. Przynajmniej nie z każdym, nie każdy da sobą rządzić. A porządzić to domniemam że każdy lubi, tyle że z umiarem. A Ona ewidentnie lubi przedabrzać. 

Chyba już wspomniałam że charakter ma taki jak moja najstarsza siostra. A to że ją wywalą, no cóż, z tego co widzę to i tak w żadnej pracy raczej nie jest w stanie się długo utrzymać. A z tym co mówiła wiem że nie ma racji i że to co mówiła to mówiła o sobie a nie o mnie. Wczoraj zauważyłam że wiele osób z domu udało Jej się nastawić przeciw mnie, lecz nie wszystkie. Ale do czasu, dziś są przeciw mnie a jutro będą przeciw niej.

Też mam starsze rodzeństwo z tym że brata. I taż taki rządzący. Zazwyczaj jak ktoś podkłada świnię to też próbuje nastawić inne osoby w pracy. Ale to w każdej robocie tak jest. Wiesz może jest tak że ty się jej nie chciałać dać, masz własne zdanie, ale za dużo o sobie powiedziałaś jak miałaś doła. I ona zauważayła że ciebie sobie nie podporządkuje. Ja bym sobie nią du_y nie zawracała. Wszędzie są tacy ludzie. Swoją drogą plotka ma długi język. Ale to jej problem nie twój.

8 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Nie do końca. Po pierwsze ten spacer był niespodziewany, i dość długi jak na start. Po drugie, gdzieś po drodze zgubiłam ulubioną torbę, z Zakopanem. A po trzecie- po drodze, przechodząc przez ogrodzenie, tak niepomyślnie się omsknęłam że uderzyłam się w prawy bok, uderzenie było tak silne że w pierwszym momencie oddechu nie mogłam złapać. A ból utrzymuje się do dziś, na szczęście jestem dość silna więc szybko z tego wyjdę.

To nie spacer, a tor z przeszkodami ? Fakt że na pierwszy raz to nie dobrze od razu robić 20 km. raczej jakieś krótsze dystanse z czasem można je zwięszkać. Ale to tak jak w sporcie. Na bark to uważaj i jak możesz to idź do lekarza, albo chociaż smaruj maścią przeciwbólową.

 

8 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Ogórki kwaszone są mega, bardzo uwielbiam. Tak bardzo że czasami potrafilam zacząć jeść już na drugi - trzeci dzień od zakwaszenia. A nawet przedobrzyć, gdyż czasami jadłam do oporu i jeszcze ciut ciut. To były czasy, a później brzuch bolał. Takie momenty fajnie się wspomina ?. Robienie dżemów też fajna sprawa, tyle że trzeba bardziej uważać. Jak się przypali spód to już jest niefajnie.

łaśnie tak sobie pomyślałam że ogórki i np. papryke bym chciała się nauczyć robić. Z powidłami czy dżemami to pewnie bym poprzypalała bo do tego mam talent ?  Dlatego wolę piec, bo piekarnik konkretnie ustawię i jest spokój. A tak przy gotowaniu trzeba stać nad garami i tak zawsze przypalę ?
 

8 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Na prywatne nie mogę pójść z tej racji że nie mam stałego dochodu. Więc i tak wpierw muszę iść do pracy. Chyba że uda mi się dogadać w agencji pracy, dostanę umowę to i pokój będę mogła wynająć. Dziś się dowiem na czym stoję.

To dawaj znać jak z umową i pokojem. Powodzenia. Pzdr ?
 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Też mam starsze rodzeństwo z tym że brata. I taż taki rządzący.

Brata również mam, rodzynka ?. Dlatego też pewnie taki cichy, raczej spokojny. Oraz 6 dziewczyn ze mną włącznie. Czyli jest nas w sumie siedmioro. 

 

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Ale to w każdej robocie tak jest. Wiesz może jest tak że ty się jej nie chciałać dać, masz własne zdanie, ale za dużo o sobie powiedziałaś jak miałaś doła.

Już Ją względnie przebolałam. Dziś wzięli mnie do kolejnej pracy. Wydaje się być spoko ale już zauważyłam dysonans. Niby nie pospieszają, nie czepiają się ale widzę że to by była kwestia czasu. Kilka dni i skażą zapier... mega szybko. Już zakręciłam się wokół innej pracy. Tu są praktycznie same kobiety, w dodatku bardzo mało nas jest, podkładanie świń by było na pewno. W dodatku raczej na chwilę mnie wzięli póki dużo pracy jest a później gdzie indziej by przenieśli. 

 

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

łaśnie tak sobie pomyślałam że ogórki i np. papryke bym chciała się nauczyć robić

Póki co nie ma sezonu ale przepis jest dość prosty, zwłaszcza na ogórki kiszone. W tej chwili nie pamiętam proporcji ale spytam się to dam znać. 

 

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

Dlatego wolę piec, bo piekarnik konkretnie ustawię i jest spokój

Niestety piekarnik na domku się nie nadaje, przekręciłam tylko gałkę i korki poszły dlatego pieczenie muszę odpuścić. 

 

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

To dawaj znać jak z umową i pokojem. Powodzenia. Pzdr ?

Dziękuję. Pracę już załatwiam, mam nadzieję że nie będzie problemu. Z pokojem dopiero będę załatwiać. 

Odnośnik do komentarza

Teoretycznie byłą współlokatorkę już przebolałam. Jednak Ona widzę nie przebolała mnie. Dziś się do mnie przyczepiła że ktoś Jej przekazał informację że ja ją obwiniam o to że wyleciałam z pracy. Przy okazji wstawiła się za brygadzistką i stwierdziła że Ona nigdy nie donosiła, że zawsze była w porządku. A później... nakablowała na jedną z brygadzistek że to przez nią wyleciałam. Dziewczyna ewidentnie się pogrąża.

Praca na krótki czas, a i tak wolę szybko stąd wybywać. Oby do piątku, z mieszkaniem mam już ustalone, teraz kwestia odpowiedzi w sprawie pracy, przy okazji załatwienie transportu i powrót na stare kąty. Przy okazji będę blisko M.

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Brata również mam, rodzynka ?. Dlatego też pewnie taki cichy, raczej spokojny. Oraz 6 dziewczyn ze mną włącznie. Czyli jest nas w sumie siedmioro.

O mamo, toż to jest rodzina maxi w pakiecie jeden rodzynek ?  Ale z siostrami chyba jest lepiej. ja zawsze marzyłam aby miec młodszą siostrę. Wiesz jak się ma tylko starszego brata to kurcze jest ciężko ?

7 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

uż Ją względnie przebolałam. Dziś wzięli mnie do kolejnej pracy. Wydaje się być spoko ale już zauważyłam dysonans. Niby nie pospieszają, nie czepiają się ale widzę że to by była kwestia czasu. Kilka dni i skażą zapier... mega szybko. Już zakręciłam się wokół innej pracy. Tu są praktycznie same kobiety, w dodatku bardzo mało nas jest, podkładanie świń by było na pewno. W dodatku raczej na chwilę mnie wzięli póki dużo pracy jest a później gdzie indziej by przenieśli. 

To co dzisiaj robiłaś to na akord? Wiem że w takiej pracy kiedy rózne prace się dostaje bywa tak że niektóre rzeczy jakies np.pakowanie nasion kwiatów jest na akord. Jak wzieli cię na chwilę to pewnie na jakieś zastępstwo. Jak pracujesz z samymi babkami to kiepsko. baby są strasznie wredne i zazdrosne. O pierdoły wiec wiesz o ploty łatwo.  Ja zawsze uważałam że z facetami sie lepiej pracuje, nie są tak zawistni, robią sobie jaja ale nie utrudniają pracy. O wiele lepiej jest też sie z facetami dogadać. Chociaż faceci też plotkują.

 

7 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Póki co nie ma sezonu ale przepis jest dość prosty, zwłaszcza na ogórki kiszone. W tej chwili nie pamiętam proporcji ale spytam się to dam znać

W sumie to pomyslałam żeby spróbować z papryką. Można kupic teraz w sklepie i zrobić na próbę. Ogórki bym chciała zrobić ale konserwowe. W sumie to mogłabym też spróbowac zrobić kiszone ale to już chyba wyższa szkoła jazdy. Rodzina lubi.
Jak znajdziesz i będziesz pamietała o przepisie to bardzo chętnie ?

7 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Niestety piekarnik na domku się nie nadaje, przekręciłam tylko gałkę i korki poszły dlatego pieczenie muszę odpuścić. 

To lepiej nie próbuj bo jeszcze dom sie zjara i wtedy dopiero będzie jazda .  Ale jak chcesz to ci podrzucę przepis na ciasta bez pieczenia. Bardzo łatwe. A z bułkami jak byś chciała sobie uprościć przepis to możesz kupić zwykłe bułki w sklepie, tylko zrobić farsz z warzyw i miesa ? To tak na prawdę polecam każdemu.

 

5 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Teoretycznie byłą współlokatorkę już przebolałam. Jednak Ona widzę nie przebolała mnie. Dziś się do mnie przyczepiła że ktoś Jej przekazał informację że ja ją obwiniam o to że wyleciałam z pracy. Przy okazji wstawiła się za brygadzistką i stwierdziła że Ona nigdy nie donosiła, że zawsze była w porządku. A później... nakablowała na jedną z brygadzistek że to przez nią wyleciałam. Dziewczyna ewidentnie się pogrąża.

Praca na krótki czas, a i tak wolę szybko stąd wybywać. Oby do piątku, z mieszkaniem mam już ustalone, teraz kwestia odpowiedzi w sprawie pracy, przy okazji załatwienie transportu i powrót na stare kąty. Przy okazji będę blisko M.

Wredna baba i tyle, się uczepiła. I fałszywa. Omijaj szerokim łukiem i niech sobie gada. Najwidoczniej nikt jej jeszcze nie powiedział tak naprawdę nic co by jej w pięty poszło.  W sumie nie warto bo jak ona taka nawiedzona to nie ma co. Takie osoby nie lubią bycia olewanym.
Odpowiedź w sprawie pracy otrzymasz w tym tygodniu ?  Rozmawiałaś z M. o tym że przenosisz sie bliżej?

Pzdr.


 

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

O mamo, toż to jest rodzina maxi w pakiecie jeden rodzynek ?  Ale z siostrami chyba jest lepiej. ja zawsze marzyłam aby miec młodszą siostrę. Wiesz jak się ma tylko starszego brata to kurcze jest ciężko ?

Oj bym raczej powiedziała że na odwrót jednak. To raczej z dziewczynami jest trudniej. Z bratem mam akurat najlepsze relacje, raczej bezproblemowy, a że ma jakieś tam swoje odchyły? Kto ich nie ma. 

 

3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

To co dzisiaj robiłaś to na akord?

Może w Holandii jest praca na akord ale ja się jeszcze z tym nie spotkałam. Nie, stawki są godzinowe, po prostu widzę jak inne pracują. Tempo mają mega, ale aby do piątku. Tym bardziej że to praca ,,na chwilę". 

 

3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

W sumie to mogłabym też spróbowac zrobić kiszone ale to już chyba wyższa szkoła jazdy. Rodzina lubi.
Jak znajdziesz i będziesz pamietała o przepisie to bardzo chętnie ?

Dla mnie to zrobienie kiszonych jest łatwiejsze. Ale papryka też w miarę, najgorzej z pasteryzacją. Przepisu na zalewę nie pamiętam, pamiętam tylko że do papryki dodaje się gorczycę. Zadzwonię do sąsiadki Ona na pewno pamięta a przy okazji odnowię kontakt, dawno nie dzwoniłam. 

 

3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

To lepiej nie próbuj bo jeszcze dom sie zjara i wtedy dopiero będzie jazda .  Ale jak chcesz to ci podrzucę przepis na ciasta bez pieczenia. Bardzo łatwe. A z bułkami jak byś chciała sobie uprościć przepis to możesz kupić zwykłe bułki w sklepie, tylko zrobić farsz z warzyw i miesa ? To tak na prawdę polecam każdemu.

Zanim się zjara to już nie będzie prądu. Bułki mogę kupić takie specjalne do upieczenia. Ale raczej po przeprowadzce, chyba że coś mnie podkusi. Gdybyś dała jakiś namiar do siebie to prywatnie mogłybyśmy się wymieniać nie tylko przepisami ale i dodatkowymi informacjami. 

 

3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Wredna baba i tyle, się uczepiła. I fałszywa. Omijaj szerokim łukiem i niech sobie gada. Najwidoczniej nikt jej jeszcze nie powiedział tak naprawdę nic co by jej w pięty poszło.  W sumie nie warto bo jak ona taka nawiedzona to nie ma co. Takie osoby nie lubią bycia olewanym.

Zdecydowanie nie lubi być olewana. Zawsze ma dużo do powiedzenia, jak na dłuższą chwilę zamilknie to można uznać za święto. I nie powiedziałabym że wredna a właśnie nawiedzona. Mega bardzo, co zresztą widać. Teraz jak się odezwie to już Jej popalę, bo chociaż z jednej strony Jej współczuję to z drugiej nie pozwolę sobie by na mnie używała sobie. 

 

3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Odpowiedź w sprawie pracy otrzymasz w tym tygodniu ?  Rozmawiałaś z M. o tym że przenosisz sie bliżej?

Pzdr.

Tak, wie o planach z przeprowadzką. Nawet padła taka propozycja abym tam spróbowała się zakotwiczyć. Z tym że zamieszkać osobno. I taki mam zamiar, mieszkanie już udało mi się zabukować, teraz to kwestia odpowiedzi w sprawie pracy. W tym tygodniu powinnam dostać odpowiedź, może nawet dziś.

Nie pamiętam czy pisałam, chyba nie, ale dojrzałam do decyzji że gdzieś bym się chciała zakorzenić. A że w tamtym regionie mimo wszystko dobrze się czułam, inaczej z ludźmi to i wolę tam, nawet bez względu na M. Tu gdzie aktualnie przebywam jest niespokojnie. Tak naprawdę mieszkam powiedzmy w środku zamieszek. A tam bądź co bądź jest spokojniej. I tam będę próbowała układać sobie życie.

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Oj bym raczej powiedziała że na odwrót jednak. To raczej z dziewczynami jest trudniej. Z bratem mam akurat najlepsze relacje, raczej bezproblemowy, a że ma jakieś tam swoje odchyły? Kto ich nie ma. 

Tak czy inaczej chyba dobrze jest mieć duzo rodzeństwa, zawsze można się wspierać.

11 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Może w Holandii jest praca na akord ale ja się jeszcze z tym nie spotkałam. Nie, stawki są godzinowe, po prostu widzę jak inne pracują. Tempo mają mega, ale aby do piątku. Tym bardziej że to praca ,,na chwilę". 

Ok, bo zrozumiałam że jakoś na akord mogą przerzucić.

11 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Dla mnie to zrobienie kiszonych jest łatwiejsze. Ale papryka też w miarę, najgorzej z pasteryzacją. Przepisu na zalewę nie pamiętam, pamiętam tylko że do papryki dodaje się gorczycę. Zadzwonię do sąsiadki Ona na pewno pamięta a przy okazji odnowię kontakt, dawno nie dzwoniłam. 

Fajnie, ja będę próbowała pierwszy raz więc wiesz zobaczymy czy to będzie zjadliwe ?

11 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Zanim się zjara to już nie będzie prądu. Bułki mogę kupić takie specjalne do upieczenia. Ale raczej po przeprowadzce, chyba że coś mnie podkusi. Gdybyś dała jakiś namiar do siebie to prywatnie mogłybyśmy się wymieniać nie tylko przepisami ale i dodatkowymi informacjami. 

Zrobione ?

11 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Zdecydowanie nie lubi być olewana. Zawsze ma dużo do powiedzenia, jak na dłuższą chwilę zamilknie to można uznać za święto. I nie powiedziałabym że wredna a właśnie nawiedzona. Mega bardzo, co zresztą widać. Teraz jak się odezwie to już Jej popalę, bo chociaż z jednej strony Jej współczuję to z drugiej nie pozwolę sobie by na mnie używała sobie. 

Może ma ADHD. Z resztą nie ważne. Dobrze będzie jak już się wyprowadzisz i już nie będzie ci gadała, narzekała i rozkazywała. Wiesz, ty jej współczujesz, a ona jak widać... Także nie żałuj jej jak ona taka jest. Jak chce sobie jeździć po kimś to niech znajdzie inną osobę która jej na to pozwoli.

11 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Tak, wie o planach z przeprowadzką. Nawet padła taka propozycja abym tam spróbowała się zakotwiczyć. Z tym że zamieszkać osobno. I taki mam zamiar, mieszkanie już udało mi się zabukować, teraz to kwestia odpowiedzi w sprawie pracy. W tym tygodniu powinnam dostać odpowiedź, może nawet dziś.

Nie pamiętam czy pisałam, chyba nie, ale dojrzałam do decyzji że gdzieś bym się chciała zakorzenić. A że w tamtym regionie mimo wszystko dobrze się czułam, inaczej z ludźmi to i wolę tam, nawet bez względu na M. Tu gdzie aktualnie przebywam jest niespokojnie. Tak naprawdę mieszkam powiedzmy w środku zamieszek. A tam bądź co bądź jest spokojniej. I tam będę próbowała układać sobie życie.

Super, myślę że zamieszkanie osobno na razie jest wygodne i "bezpieczniejsze", z czasem zobaczycie jak wam się układa. Może tam w tym miejscu gdzie mieszka M. to jest okolica dalej od centrum miasta, no i pewnie też ludzie są inni. Do tego zamieszki bo chyba cały czas coś tam się dzieje. Tutaj sama pisałaś że są same babki w pracy. To nie ma przebacz i zawsze beda jakies niesnaski. Więc teraz to tylko do końca tygodnia, na przeczekanie. Pzdr ?

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Tak czy inaczej chyba dobrze jest mieć duzo rodzeństwa, zawsze można się wspierać.

Póki co to te wsparcie jest dość pobierzne. Z trójką sióstr nawet za bardzo kontaktu nie mam. Do jednej z nich (najstarszej) wolę póki co się nie odzywać.

 

4 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Fajnie, ja będę próbowała pierwszy raz więc wiesz zobaczymy czy to będzie zjadliwe ?

Trzymam kciuki. W weekend spróbuję zorganizować przepis. 

 

4 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Zrobione ?

Dziękuję ?

 

4 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Może ma ADHD. Z resztą nie ważne. Dobrze będzie jak już się wyprowadzisz i już nie będzie ci gadała, narzekała i rozkazywała. Wiesz, ty jej współczujesz, a ona jak widać... Także nie żałuj jej jak ona taka jest. Jak chce sobie jeździć po kimś to niech znajdzie inną osobę która jej na to pozwoli.

Na pewno nie ma, typ raczej ,,siedzący", ruch zastępuje zaawansowanym gadaniem ?. Jeszcze tylko 2-3 dni i będę miała z nią spokój. Żałuję, lecz jak już wspomniałam, połowicznie. Bo współczuć będę współczuła, co nie znaczy że akceptuję czy nawet toleruję. Nie, to oznacza że wybaczam sobie że dałam się tak Jej potraktować. A Ona niech się męczy sama ze sobą. Przy okazji współczuję tym którzy muszą z nią przebywać. No ale to ich życie ich sprawa. Ja już jestem niejako z daleka a niebawem jeszcze dalej. 

 

4 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Może tam w tym miejscu gdzie mieszka M. to jest okolica dalej od centrum miasta, no i pewnie też ludzie są inni.

Będziemy mieszkać w różnych miastach z tym że znacznie bliżej niż teraz, jakieś 20 kilometrów od siebie. Faktycznie bezpieczniej na ten moment, On ma cały czas niepewną sytuację mieszkaniową a i w pracy nie wiadomo jak. 

 

4 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Do tego zamieszki bo chyba cały czas coś tam się dzieje. Tutaj sama pisałaś że są same babki w pracy. To nie ma przebacz i zawsze beda jakies niesnaski. Więc teraz to tylko do końca tygodnia, na przeczekanie. Pzdr ?

Tak, jeszcze 2 dni pracy i finish. I chociaż chciałabym się zobaczyć z M. to się bardzo cieszę że w końcu stąd się wyprowadzę. Bardzo wyczekuję tego momentu. A w pracy już zaczyna się dziać. Jedna dziewczyna została przedwcześnie odesłana do domu. I tak się składa że właściciel ma 3 psy, jednego z nich Ona niechcący go nadepnęła. Niewiele później została odesłana do domu... Ja natomiast wpierw byłam poganiana: szybciej, szybciej a później nie śpiesz się rób dokładnie. Dobrze że nie będę tu pracować. 

Odnośnik do komentarza

Minęło 3 miesiące odkąd tu napisałam. W ciągu tego czasu zaszło sporo zmian. Ponownie mieszkam blisko morza, na dniach zaczynam nową pracę, zaczynam odżywać.

Z Panem M. ostatecznie wyszło tak że odeszłam od niego. Okazało się że z tym człowiekiem nie da się ułożyć życia. Pod płaszczykiem kochającego mężczyzny krył się wampir energetyczny który systematycznie próbował wysysać energię ze mnie. Zresztą nie tylko ze mnie, z innych wiadomo również. Na szczęście wyrwałam się z tego i teraz zaczynam odżywać. Tydzień temu odeszłam, zablokowałam numery telefonów. Po tym jak mnie zwyzywał i to bardzo, nie patrząc na to że i tak mam już mocno napięte nerwy.

Jednak pomimo tego jak mnie traktował i jak ostatecznie potraktował mnie w poprzednią sobotę. Po tym jak zachowywał się jak ostatni drań, bo zachowywał się potwornie to i tak mu współczuję. Bo jak trzeba mieć nie po kolei w głowie by tak potraktować drugą osobę. Widać jak On sam niesamowicie się męczy, bardzo mocno, okropnie, jeszcze bardziej niż ja. W tym życiu On tak naprawdę nie był i nie będzie szczęśliwy. Nie potrafi się cieszyć prawdziwie, zwyczajnie męczy się sam ze sobą. A to dlatego że nie zna siebie, nigdy nie miał okazji poznać.

Ta sama tematyka dotyczy również jednej z sióstr, Ona tak naprawdę jest w dużo cięższym stanie niż Pan M. Ale o niej póki co nie mam siły pisać, wolę zastępczo o nim, mimo wszystko wywołuje zdecydowanie mniej emocji. 

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza

Znów powracam. Z nową odsłoną. Nie jest łatwo, czasami przychodzi silny ból, bardzo silny. Ale nauczyłam się z nim dość dobrze radzić. Właśnie wracam z Zakopanego gdzie regenerowałam się od poniedziałku.

Jakieś 3 tygodnie po rozstaniu Pan M. dał o sobie znać. Wziął całkowitą winę na siebie, zaczął przepraszać, obiecać że zaczął iść do przodu, że pokaże mi jeszcze że się zmienia. Spotkaliśmy się, spędziliśmy wspólnie weekend, nawet dość fajnie było. Później przez jakieś 2 tygodnie jeszcze mieliśmy kontakt. Aż w końcu zauważyłam że tak naprawdę nic się nie zmienił... Tym razem poblokowałam go wszędzie, nie chcę mieć z nim kontaktu. On też nie szuka kontaktu ze mną. W dniu rozstania dużo mu nawytykałam, po czymś takim nie powinien się wcale odezwać...

Jednak sytuacja gorzej jeszcze się ma jeśli chodzi o rodzinę... Dopiero niedawno się zorientowałam jak bardzo toksyczne mam rodzeństwo. Do tego jeszcze Ciotka i kuzynki, osoby bardzo uzależniające. Dlatego zaczęłam się od tego odcinak. Jednej z sióstr też wyrzuciłam to co o nich myślę, tak jak u Pana M tak i u niej padło wiele ostrych słów. U obojga bez reakcji... Coraz więcej i więcej zaczyna do mnie docierać. I idę coraz dalej.

Ostatecznie pozostałam przy terapeutce. Miałam rozmowy z innymi ale zdecydowałam że ta jest najlepsza pomimo różnych symptomów które wykazuje. I raczej przy niej zostanę.

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Aż w końcu zauważyłam że tak naprawdę nic się nie zmienił...

To było oczywiste. Chciałaś go zmienić, a on się nie dał, bo trzeba akceptować drugą osobę taką jaka jest. Szukaj kogoś bardziej pasującego. 

7 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

On też nie szuka kontaktu ze mną. W dniu rozstania dużo mu nawytykałam, po czymś takim nie powinien się wcale odezwać...

Słabo.

7 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Dopiero niedawno się zorientowałam jak bardzo toksyczne mam rodzeństwo. Do tego jeszcze Ciotka i kuzynki, osoby bardzo uzależniające. Dlatego zaczęłam się od tego odcinak. Jednej z sióstr też wyrzuciłam to co o nich myślę, tak jak u Pana M tak i u niej padło wiele ostrych słów. U obojga bez reakcji... Coraz więcej i więcej zaczyna do mnie docierać. I idę coraz dalej.

Skąd wiesz, że oni są toksyczni, a nie Ty? Wyrzucasz co myślisz o innych i to jest raczej samo w sobie nie na miejscu, bo z takimi ludźmi się nie rozmawia.

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, Gość Dariusz napisał:

To było oczywiste. Chciałaś go zmienić, a on się nie dał, bo trzeba akceptować drugą osobę taką jaka jest

Co za pewność siebie, a skąd wiesz że faktycznie tak było? 

 

11 godzin temu, Gość Dariusz napisał:

Słabo

A dlaczego słabo? 

 

11 godzin temu, Gość Dariusz napisał:

Skąd wiesz, że oni są toksyczni, a nie Ty? Wyrzucasz co myślisz o innych i to jest raczej samo w sobie nie na miejscu, bo z takimi ludźmi się nie rozmawia.

To akurat działa w dwie strony, jeśli Oni są toksyczni to ja też w jakimś stopniu muszę być. Poza tym to jest jak najbardziej na miejscu. Jeśli czuję że ktoś zachował się nie w porządku wobec mnie to najbardziej wskazane jest by tamtej osobie wyrzucić swoje żale by tamta osoba mogła się odnieść do zarzutów. W zależności od osoby jedna osoba przyjmie zarzut inna zaś nie.

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Co za pewność siebie, a skąd wiesz że faktycznie tak było? 

Czyli jak było? Zawsze trzeba akceptować drugą osobę taką jaka jest i takiej powinno się szukać albo od razu zerwać kontakt, a Ty chciałaś żeby on się zmienił i naiwnie uwierzyłaś w jego fałszywe obietnice typowe dla takich sytuacji. Pewnie nie pierwszy raz, go zwyzywałaś tylko dopiero teraz tak ostro. On też Cię wyzywał czy tylko strofowałaś go, a on przyjmował pozycję obronną i udawał przed Tobą, że się zmieni? Przyjmujesz pozycję sędzi, oceniasz innych i krytykujesz, bo nie radzisz sobie ze sobą.

4 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

A dlaczego słabo? 

Wygarnianie ludziom jest słabe. Co za pewność siebie, a skąd wiesz że faktycznie masz rację? Jeśli ktoś jest głupi po prostu z nim nie rozmawiam albo odpowiadam półsłówkami. Ubliżam komuś dopiero jeśli to on zacznie.

4 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

To akurat działa w dwie strony, jeśli Oni są toksyczni to ja też w jakimś stopniu muszę być

Dlaczego musisz? Oni to oni, a Ty to Ty. Tłumaczysz sobie własną toksyczność tym, że inni tacy są, a wg opinii toksyków wszyscy poza nimi są źli.Tłumaczysz sobie własną toksyczność tym, że inni tacy są, a wg opinii toksyków wszyscy poza nimi są źli.

4 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Poza tym to jest jak najbardziej na miejscu. Jeśli czuję że ktoś zachował się nie w porządku wobec mnie to najbardziej wskazane jest by tamtej osobie wyrzucić swoje żale by tamta osoba mogła się odnieść do zarzutów. W zależności od osoby jedna osoba przyjmie zarzut inna zaś nie.

To zależy od tego czemu uważasz, że ktoś się źle zachował i jakie to zarzuty. Niektórzy chcą dyrygować ludźmi i zmieniać ich pod swoje wyobrażenia, a inni mają nieuzasadnione pretensje, które często wypowiadają to co najbardziej pasuje do zachowania osoby, która moralizuje innych albo się z czymś nie zgadza i wydaje się jej, że ma rację we wszystkim. Ludzie różnie reagują na krytykę. Słabi psychicznie i ulegli kulą się, przyjmują postawę zamkniętą i biorą wszystko do siebie. Narcyzi też się bardzo przejmują, ale starają się to ukryć i odwrócić zarzuty przeciwko Tobie, nie wyciągając z tego żadnej lekcji. Psychopaci odwracają zarzuty i znajdują słabe punkty innych bo bycie silnym jest im na rękę i gardzą słabymi. Socjopaci z góry gardzą ludźmi więc robią podobnie jak narcyzi i psychopaci albo całkowicie ignorują. Nikt nie ma obowiązku odnoszenia się do Twoich zarzutów. Żyjemy w świecie, w którym większość ludzi chce zmienić w Tobie wszystko i ciągle coś im nie pasuje. Zgorzkniali, smutni ludzie żyjący w świecie ego. Twój zarzut może zostać naprawdę przyjęty tylko jeśli masz do czynienia z kimś mądrym, wyważonym i dążącym do rozwoju, ale takie osoby zwykle wiedzą co robią źle, ale nie potrafią działać lepiej. Zawsze jesteśmy niedoskonali więc dążymy do rozwoju żeby dostosować się do świata i częściowo dopasować go do siebie żeby zbudować strefę komfortu na mocnych podstawach.

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość Dariusz napisał:

Czyli jak było?

Od początku dawałam mu ogrom poczucia akceptacji. Nigdy nie próbowałam go zmieniać mimo iż tak mu się wydawało. Nie chciałam żeby się zmienił, a na pewno nie w tym kontekście że ja chcę go zmienić. Bo owszem, chciałam żeby coś zmienił w swoim życiu ale dlatego ponieważ sam deklarował że takie życie mu nie pasuje, że ma zamiar pracować nad sobą a ja mu po prostu wierzyłam (tak, wiem że naiwnie) i starałam się go wspierać.

Tak, wiele razy go zwyzywałam, z tym że to On częściej wyzywał mnie. Więc w końcu i mi nerwy puszczały.

4 godziny temu, Gość Dariusz napisał:

Wygarnianie ludziom jest słabe. Co za pewność siebie, a skąd wiesz że faktycznie masz rację? Jeśli ktoś jest głupi po prostu z nim nie rozmawiam albo odpowiadam półsłówkami.

Teoretycznie tak, ale jeżeli jest to członek rodziny który systematycznie traktował mnie niedobrze, wpajał różne błędne schematy, próbował podporządkowywać a ja naiwnie wierzyłam że tak ma być. I dopiero po latach gdy coraz bardziej zdawałam sobie sprawę że można wieść inne życie zaczęłam pracować nad sobą a przez tyle lat nazbierało się dużo złości to każdy psycholog doradzi żeby wyrzucić z siebie te żale do danej osoby. 

 

4 godziny temu, Gość Dariusz napisał:

Ubliżam komuś dopiero jeśli to on zacznie.

To też jest słabe. W życiu chodzi o to by nie dać się ponieść emocjom. Gdyby tak każdy postępował to na świecie każdy by emanował nienawiścią. 

 

4 godziny temu, Gość Dariusz napisał:

Dlaczego musisz? Oni to oni, a Ty to Ty. Tłumaczysz sobie własną toksyczność tym, że inni tacy są, a wg opinii toksyków wszyscy poza nimi są źli.Tłumaczysz sobie własną toksyczność tym, że inni tacy są, a wg opinii toksyków wszyscy poza nimi są źli

Zwróciłeś uwagę na to co akurat w tej sytuacji ma najmniejsze znacznie. Chodziło mi o to że w relacji z nimi staję się podobna do nich, czyli na ich toksynę odpowiadam toksyną. Ale o ile z ex kontakt urwałam całkowicie o tyle z rodzeństwem jako taki kontakt mam. Aczkolwiek zaczęłam ograniczać i to bardzo, a jeszcze z inną siostrą wcale się nie kontaktuję mimo iż Ona szuka kontaktu ze mną. Na ten moment nie potrzebuję kontaktu z nimi, może za jakiś czas jak emocjonalnie się pozbieram. Wspomniałam już że nabawiłam się silnej nerwicy przez całą zbieraninę która się zbierała od dzieciństwa i teraz wyjście z niej jest dla mnie najważniejsze.

 

4 godziny temu, Gość Dariusz napisał:

To zależy od tego czemu uważasz, że ktoś się źle zachował i jakie to zarzuty

Zapewniam że bardzo poważne i prawdziwe. Ja akurat przez większość życia byłam bardzo uległa, trzymałam wszystko w sobie i tylko od czasu do czasu wybuchałam gdy się dużo nazbierało. Tak naprawdę zmieniło się to gdy wyjechałam do Holandii, tu zaczęłam solidniej pracować nad sobą. I tak na swej drodze spotkałam Pana narcyza, z nim po kilku miesiącach zorientowałam się że nic z tego nie wyjdzie i wróciłam do Holandii. Po kilku miesiącach poznałam Pana M., prawdopodobnie jest socjopatą. Z nim mi się zeszło prawie 2 lata, dopiero po ostatniej Jego akcji zorientowałam się że będzie już tylko gorzej i zdecydowałam się zakończyć to definitywnie.

 

4 godziny temu, Gość Dariusz napisał:

Nikt nie ma obowiązku odnoszenia się do Twoich zarzutów. Żyjemy w świecie, w którym większość ludzi chce zmienić w Tobie wszystko i ciągle coś im nie pasuje

To wiem, bardziej tu chodzi o wyrzucenie z siebie żalu żeby go w sobie nie trzymać niepotrzebnie, a to czy ktoś przyjmie czy nie to już wola tamtej osoby. Sednem sprawy w tym wszystkim są nasze emocje a wyrzucone nie mają mocy, łatwiej nam wówczas nad nimi panować a nie pozwalać by one rządziły nami. 

 

4 godziny temu, Gość Dariusz napisał:

Zawsze jesteśmy niedoskonali więc dążymy do rozwoju żeby dostosować się do świata i częściowo dopasować go do siebie żeby zbudować strefę komfortu na mocnych podstawach.

To mi się podoba. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 12.06.2021 o 23:16, TakaJakaś7 napisał:

Bo owszem, chciałam żeby coś zmienił w swoim życiu ale dlatego ponieważ sam deklarował że takie życie mu nie pasuje, że ma zamiar pracować nad sobą a ja mu po prostu wierzyłam (tak, wiem że naiwnie) i starałam się go wspierać.

Praca nad sobą nie wymaga niczyjego wsparcia. Chłopak potrzebuje żeby dziewczyna zaakceptowała go takiego jaki jest i on powinien jej dać to samo. Chęć zmiany idzie w parze z czynami. Można dążyć do czegoś i zmieniać się w sposób, który nie podoba się partnerowi mimo, że wydaje się dobry np zacząć dużo ćwiczyć albo z introwertyka stawać się ekstrawertykiem. Dobierając się do związku nie szukamy tylko pozytywnych cech.  Ludzie z niską samooceną chcą się zmieniać bo nie planują być sobą, ale zwykle nie chcą się tak naprawdę wysilać póki nie akceptują swoich niedoskonałości. Deklaracja, że wspierałaś byłego w jego dążeniach to zgoda z tym, że powinien się zmienić. Obiecywał Ci jak kiedyś rodzicom i nauczycielom nie dlatego, że tego chciał, ale nauczył się, że nie może mówić kiedy czegoś nie chce i musi udawać żeby dostosować się do cudzych oczekiwań. Składa deklaracje, których nie zamierza spełnić. Gdyby zamierzał, to zauważyłabyś to po zmianie jego zachowania i nawet mogłoby Ci to nie odpowiadać.

W dniu 12.06.2021 o 23:16, TakaJakaś7 napisał:

Bo owszem, chciałam żeby coś zmienił w swoim życiu ale dlatego ponieważ sam deklarował że takie życie mu nie pasuje, że ma zamiar pracować nad sobą a ja mu po prostu wierzyłam (tak, wiem że naiwnie) i starałam się go wspierać.

Rozumiem i też tak robiłem, ale to jednak patologia. W takich sytuacjach trzeba sobie ustalić, że tak się nie mówi i drugi raz już nie powtórzysz takiego zachowania albo będziecie w kółko odtwarzać ten sam schemat.

W dniu 12.06.2021 o 23:16, TakaJakaś7 napisał:

Teoretycznie tak, ale jeżeli jest to członek rodziny który systematycznie traktował mnie niedobrze, wpajał różne błędne schematy, próbował podporządkowywać a ja naiwnie wierzyłam że tak ma być. I dopiero po latach gdy coraz bardziej zdawałam sobie sprawę że można wieść inne życie zaczęłam pracować nad sobą a przez tyle lat nazbierało się dużo złości to każdy psycholog doradzi żeby wyrzucić z siebie te żale do danej osoby. 

Możesz mieć rację, że lepiej wyrzucać takie żale, ale teraz postrzegam to tak, że kiedyś niepotrzebnie to robiłem. Potem jest etap ignorowania tych osób, a jeśli to ktoś naprawdę bliski, to potem stajemy się ich wychowawcami i w jakimś stopniu odpowiadamy za ich rozwój. Ostateczny rezultat nie jest naszą odpowiedzialnością, ale jest nią nasze zachowanie i to jak przekazujemy komuś wiedzę, którą ta osoba powinna posiąść. Jeśli zachowamy się jak powinniśmy, to powinniśmy mieć czyste sumienie. Najpierw gniewasz się na kogoś, bo widzisz jego winę wpływającą na to jaka jesteś i co przeżyłaś, a potem skupiasz się tylko na tym co zrobić żeby zmienić własną przyszłość i teraźniejszość, a to zwykle sztuka olewania przeszłości, jeśli tylko nie wpływa bezpośrednio na naszą przyszłość i teraźniejszość.

W dniu 12.06.2021 o 23:16, TakaJakaś7 napisał:

To też jest słabe. W życiu chodzi o to by nie dać się ponieść emocjom. Gdyby tak każdy postępował to na świecie każdy by emanował nienawiścią. 

Nie chodzi o nienawiść, tylko działanie obronne bezpośrednio kiedy ktoś Cię atakuje. Robisz coś dobrze, a ktoś Cię strofuje, więc odpowiadasz mu żeby wytłumaczyć, że nie ma racji i odpowiadasz na jego ataki. Jeśli czujesz, że wszystko w porządku, bo go powyjaśniałaś, to źle. Jeżeli zrobisz to na drugi dzień, to jeszcze gorzej. Bieżąca bezpośrednia odpowiedź nie jest emanacją nienawiści. Trzeba mieć na uwadze, że nie można uderzyć mocniej niż druga osoba, bo takie zachowanie jest jeszcze gorsze.

W dniu 12.06.2021 o 23:16, TakaJakaś7 napisał:

Zwróciłeś uwagę na to co akurat w tej sytuacji ma najmniejsze znacznie. Chodziło mi o to że w relacji z nimi staję się podobna do nich, czyli na ich toksynę odpowiadam toksyną. Ale o ile z ex kontakt urwałam całkowicie o tyle z rodzeństwem jako taki kontakt mam. Aczkolwiek zaczęłam ograniczać i to bardzo, a jeszcze z inną siostrą wcale się nie kontaktuję mimo iż Ona szuka kontaktu ze mną. Na ten moment nie potrzebuję kontaktu z nimi, może za jakiś czas jak emocjonalnie się pozbieram. Wspomniałam już że nabawiłam się silnej nerwicy przez całą zbieraninę która się zbierała od dzieciństwa i teraz wyjście z niej jest dla mnie najważniejsze.

Dla mnie właśnie ma największe znaczenie, bo ofiara toksyka zaczyna myśleć, że sama jest toksyczna. Też możesz taka być i przez to mieć pretensje do ludzi wokół, a zwłaszcza najbliższych i tego tutaj nie rozstrzygniemy. Odpowiadanie toksyną na toksynę jest na pewnym etapie oczywiste, ale potem już się tak nie robi, bo już samemu nie jest się toksycznym i taki proces nazywam dojrzewaniem.

W dniu 12.06.2021 o 23:16, TakaJakaś7 napisał:

Zapewniam że bardzo poważne i prawdziwe. Ja akurat przez większość życia byłam bardzo uległa, trzymałam wszystko w sobie i tylko od czasu do czasu wybuchałam gdy się dużo nazbierało. Tak naprawdę zmieniło się to gdy wyjechałam do Holandii, tu zaczęłam solidniej pracować nad sobą. I tak na swej drodze spotkałam Pana narcyza, z nim po kilku miesiącach zorientowałam się że nic z tego nie wyjdzie i wróciłam do Holandii. Po kilku miesiącach poznałam Pana M., prawdopodobnie jest socjopatą. Z nim mi się zeszło prawie 2 lata, dopiero po ostatniej Jego akcji zorientowałam się że będzie już tylko gorzej i zdecydowałam się zakończyć to definitywnie.

A co Cię ciągnie do takich osób?

W dniu 12.06.2021 o 23:16, TakaJakaś7 napisał:

To wiem, bardziej tu chodzi o wyrzucenie z siebie żalu żeby go w sobie nie trzymać niepotrzebnie, a to czy ktoś przyjmie czy nie to już wola tamtej osoby. Sednem sprawy w tym wszystkim są nasze emocje a wyrzucone nie mają mocy, łatwiej nam wówczas nad nimi panować a nie pozwalać by one rządziły nami. 

Czyli gdybyś komuś nie wygarnęła, ciągle kisiłabyś w sobie żal do niego?

W dniu 12.06.2021 o 23:16, TakaJakaś7 napisał:

To mi się podoba. 

Mi właśnie też, ale jeszcze tego nie osiągnąłem.

Odnośnik do komentarza
W dniu 19.06.2021 o 08:49, Gość Dariusz napisał:

Praca nad sobą nie wymaga niczyjego wsparcia

Skąd bierzesz takie wersje? Każdy potrzebuje wsparcia, KAŻDY. Nawet jeśli Ty uważasz inaczej to nie zmienia faktu że jest to niepotrzebne. Każdy psycholog, terapeuta to potwierdzi. 

 

 

W dniu 19.06.2021 o 08:49, Gość Dariusz napisał:

Chłopak potrzebuje żeby dziewczyna zaakceptowała go takiego jaki jest i on powinien jej dać to samo. Chęć zmiany idzie w parze z czynami. Można dążyć do czegoś i zmieniać się w sposób, który nie podoba się partnerowi mimo, że wydaje się dobry np zacząć dużo ćwiczyć albo z introwertyka stawać się ekstrawertykiem. Dobierając się do związku nie szukamy tylko pozytywnych cech.

Zgadza się, akceptacja jest najważniejsza, jednak jeśli jedna strona akceptuje, zmienia się, dostosowuje, a druga już nie i przede wszystkim druga strona szuka tylko pozytywnych cech a nie godzi się na negatywne to następuje konflikt i w takiej sytuacji nie ma sensu ciągnąć dalej razem. 

W dniu 19.06.2021 o 08:49, Gość Dariusz napisał:

Deklaracja, że wspierałaś byłego w jego dążeniach to zgoda z tym, że powinien się zmienić. Obiecywał Ci jak kiedyś rodzicom i nauczycielom nie dlatego, że tego chciał, ale nauczył się, że nie może mówić kiedy czegoś nie chce i musi udawać żeby dostosować się do cudzych oczekiwań. Składa deklaracje, których nie zamierza spełnić. Gdyby zamierzał, to zauważyłabyś to po zmianie jego zachowania i nawet mogłoby Ci to nie odpowiadać

Każda świadoma istota dąży do rozwoju. Jeśli zaś nie dąży to znak że coś z tą osobą jest nie tak. I choćby na przykładzie ex gadał, gadał ale i tak tkwił cały czas w tym. I teraz znów kilka dni temu odezwał, dokładnie znów ten sam schemat co do tej pory. A po tym jak go zwyzywałam to każda szanująca się osoba ucięła by ze mną kontakt, a On jeszcze chciał kolejnej szansy. Przecież to nie jest normalne zachowanie i pytanie co skłania ludzi do takiego zachowania. Nie tylko u Niego, takich osób jest dużo. 

 

W dniu 19.06.2021 o 08:49, Gość Dariusz napisał:

Możesz mieć rację, że lepiej wyrzucać takie żale, ale teraz postrzegam to tak, że kiedyś niepotrzebnie to robiłem. Potem jest etap ignorowania tych osób, a jeśli to ktoś naprawdę bliski, to potem stajemy się ich wychowawcami i w jakimś stopniu odpowiadamy za ich rozwój

To jest potrzebne, bardzo potrzebne, to jest sposób przekazania tej osobie że zachowuje się nie w porządku wobec Ciebie. Czasami to wystarczy by do odbiorcy dotarło i by zmienił swoje zachowanie, jednak w większości sytuacji tak się nie dzieje. Ale niezależnie czy odbiorca przyjmie zarzut czy nie to ważne jest aby urazy nie trzymać w sobie tylko je wyrzucić z siebie. Jest to jedna z form oczyszczenia się. Nie utrzymywanie kontaktu z tą osobą nie nazwałabym ignorowaniem, raczej odcięciem się od osoby z którą nie jest mi po drodze. 

 

W dniu 19.06.2021 o 08:49, Gość Dariusz napisał:

Nie chodzi o nienawiść, tylko działanie obronne bezpośrednio kiedy ktoś Cię atakuje. Robisz coś dobrze, a ktoś Cię strofuje, więc odpowiadasz mu żeby wytłumaczyć, że nie ma racji i odpowiadasz na jego ataki

Nie ma racji??? Czyli rację masz Ty a druga strona się myli? To najlepiej wziąć młotek to może kiedyś wbijesz do pustej głowy że się myli. I jeszcze odpowiadanie na ataki, czyli do dzieła, czyj argument zwycięży? Dla mnie taktyka nie do przyjęcia, ja jednak wolę kiedy ktoś aprobuje moje zdanie, nawet jeśli jest całkowicie sprzeczne. A gdy nie idzie się dogadać to wystarczy odciąć tą osobę.

 

W dniu 19.06.2021 o 08:49, Gość Dariusz napisał:

Też możesz taka być

Trochę na pewno jestem, za długo przebywałam w takim środowisku by nie nałapać takich zachowań. Teraz takie środowisko nie bardzo mi służy więc na ile to możliwe na tyle nie wchodzę w te klimaty. 

 

W dniu 19.06.2021 o 08:49, Gość Dariusz napisał:

A co Cię ciągnie do takich osób?

Empatia. Czasami słyszę że mam jej aż za nadto przez co daję po sobie jechać. Dlatego w momencie gdy zorientowałam się że za bardzo pobłażam to zaczęłam wyżej stawiać granice. 

 

W dniu 19.06.2021 o 08:49, Gość Dariusz napisał:

Czyli gdybyś komuś nie wygarnęła, ciągle kisiłabyś w sobie żal do niego?

Są inne sposoby ale ten zauważyłam jest często polecany więc zdecydowałam się na tą formę. Jeszcze nie do końca zadziałało ale widzę że jestem na dobrej drodze i tego mam zamiar się trzymać.

Odnośnik do komentarza
12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Skąd bierzesz takie wersje? Każdy potrzebuje wsparcia, KAŻDY. Nawet jeśli Ty uważasz inaczej to nie zmienia faktu że jest to niepotrzebne. Każdy psycholog, terapeuta to potwierdzi. 

Wersje czego? Pogląd, że praca nad sobą nie wymaga wsparcia wziąłem z życia i z powszechnie dostępnej wiedzy psychologicznej. Nie napisałem, że nikt nie potrzebuje wsparcia, bo ono jest ogólne potrzebne, ale nie do pracy nad sobą. Nie trzeba nikomu obwieszczać, że się coś zmienia, jeśli postanowienie wynika z czyjegoś wnętrza, a główną motywacją do takich zmian są kłopoty wynikające z błędów, nad którymi trzeba pracować. Nie chodzi o to żeby powtarzać z nowymi partnerami te same obietnice poprawy, które kiedyś Twój były na pewno obiecywał rodzicom i nauczycielom. Wsparcie jest potrzebne niezależnie od tego czy nad czymś pracujemy, czy dajemy sobie na coś wewnętrzne przyzwolenie.

12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Skąd bierzesz takie wersje? Każdy potrzebuje wsparcia, KAŻDY. Nawet jeśli Ty uważasz inaczej to nie zmienia faktu że jest to niepotrzebne. Każdy psycholog, terapeuta to potwierdzi. 

Zgadzam się i jeśli ktoś tak ciągle działa, to nie ma co się oszukiwać, że się zmieni.

12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Każda świadoma istota dąży do rozwoju. Jeśli zaś nie dąży to znak że coś z tą osobą jest nie tak. I choćby na przykładzie ex gadał, gadał ale i tak tkwił cały czas w tym. I teraz znów kilka dni temu odezwał, dokładnie znów ten sam schemat co do tej pory. A po tym jak go zwyzywałam to każda szanująca się osoba ucięła by ze mną kontakt, a On jeszcze chciał kolejnej szansy. Przecież to nie jest normalne zachowanie i pytanie co skłania ludzi do takiego zachowania. Nie tylko u Niego, takich osób jest dużo. 

Zwyzywanie go było przejawem słabości po Twojej stronie i on to zapewne odebrał, że Cię poniosło i na pewno tak nie myślisz. Skoro wcześniej obiecywał i nic nie robił, a byliście dalej w związku, to teraz pewnie chce wrócić do tego co było.

12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

To jest potrzebne, bardzo potrzebne, to jest sposób przekazania tej osobie że zachowuje się nie w porządku wobec Ciebie. Czasami to wystarczy by do odbiorcy dotarło i by zmienił swoje zachowanie, jednak w większości sytuacji tak się nie dzieje. Ale niezależnie czy odbiorca przyjmie zarzut czy nie to ważne jest aby urazy nie trzymać w sobie tylko je wyrzucić z siebie. Jest to jedna z form oczyszczenia się. Nie utrzymywanie kontaktu z tą osobą nie nazwałabym ignorowaniem, raczej odcięciem się od osoby z którą nie jest mi po drodze. 

Najlepiej przekazać to w neutralny, logiczny sposób, a nie w złości.

12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Nie ma racji??? Czyli rację masz Ty a druga strona się myli? To najlepiej wziąć młotek to może kiedyś wbijesz do pustej głowy że się myli. I jeszcze odpowiadanie na ataki, czyli do dzieła, czyj argument zwycięży? Dla mnie taktyka nie do przyjęcia, ja jednak wolę kiedy ktoś aprobuje moje zdanie, nawet jeśli jest całkowicie sprzeczne. A gdy nie idzie się dogadać to wystarczy odciąć tą osobę.

Trzeba mieć logiczną obiektywną rację na dany temat i umieć ją przeciwstawić racjonalnie argumentom drugiej osoby, ale jeśli to ona ma rację, to jej zdanie obiektywnie wygra, jeśli żadna ze stron nie jest zaburzona. Bez żadnej nienawiści i agresji trzeba wytłumaczyć komuś, że się myli, a skoro się myli, a Ty tłumaczysz, to wiadomo, że w tej sytuacji musisz mieć rację. Zazwyczaj jest ona po jednej ze stron. Jeśli nie możesz zignorować tej osoby bo np z nią pracujesz, to kiedy zaczyna Cię obrażać albo odwraca kota ogonem, to już jej bezpośrednio nie wyjaśnisz, ale możesz pogadać z osobą przełożoną.

12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Empatia. Czasami słyszę że mam jej aż za nadto przez co daję po sobie jechać. Dlatego w momencie gdy zorientowałam się że za bardzo pobłażam to zaczęłam wyżej stawiać granice. 

Wygląda na to, że podążasz w prawidłowym kierunku :)

12 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Są inne sposoby ale ten zauważyłam jest często polecany więc zdecydowałam się na tą formę. Jeszcze nie do końca zadziałało ale widzę że jestem na dobrej drodze i tego mam zamiar się trzymać.

Nie jestem przekonany co do tej metody (poza odgryzaniem się na bieżąco obcym chamom), ale jeśli u Ciebie to działa, to rób tak dalej.

Odnośnik do komentarza

 

 

46 minut temu, Gość Dariusz napisał:

teraz pewnie chce wrócić do tego co było.

Przecież to co się zadziało to było chore, tak na zdrową logikę to nikt nie chciałby tego co było między nami. I tego właśnie nie rozumiem, jak można CHCIEĆ czegoś takiego? Kto chce wyzwisk, oskarżeń i wielu innych sytuacji które były? To już musi być zaburzenie wynikające z nieprawidłowego funkcjonowania mózgu. I właśnie to mnie zastanawia, dlaczego ktoś chce wracać do takiej katorgi? Bo to była katorga. 

 

46 minut temu, Gość Dariusz napisał:

Najlepiej przekazać to w neutralny, logiczny sposób, a nie w złości

Najlepiej, ale jeśli ktoś jest nerwowy, ma i tak nerwy napięte jak postronki a ktoś jeszcze bardziej zaczyna podpuszczać to nerwy w końcu puszczają.

 

48 minut temu, Gość Dariusz napisał:

Jeśli nie możesz zignorować tej osoby bo np z nią pracujesz, to kiedy zaczyna Cię obrażać albo odwraca kota ogonem, to już jej bezpośrednio nie wyjaśnisz, ale możesz pogadać z osobą przełożoną

Aktualnie mieszkam na domku z taką osobą. Zauważyła że jestem nerwus i myśli że się jej boję, tymczasem ja się Jej przeciwstawiam, wiadomo w granicach rozsądku. Natomiast ta osoba probuje stawiać na swoim, wymuszać na innych swoje warunki. A mnie to próbuje nawet straszyć. Ale i tak współczuję, co musi siedzieć w głowie takiej osoby że pozwala sobie na takie postępowanie? Ewidentnie osoba mocno zaburzona. 

 

53 minuty temu, Gość Dariusz napisał:

Nie jestem przekonany co do tej metody (poza odgryzaniem się na bieżąco obcym chamom), ale jeśli u Ciebie to działa, to rób tak dalej

Odgryzaniem się (wiem, czepiam się ?)? A gdzie cierpliwość? Sztuką jest nie odpyskować tylko zachować zimną krew pomimo iż druga strona aż wrze. A jeśli ktoś wrze długi czas to ja się odcinam od takiej osoby, po co mam przejmować emocje innych osób? 

Póki co stosuję, za jakiś czas może znajdę inną metodę, bardziej skuteczną dla mnie i mniej inwazyjną dla drugiej strony. 

Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Przecież to co się zadziało to było chore, tak na zdrową logikę to nikt nie chciałby tego co było między nami. I tego właśnie nie rozumiem, jak można CHCIEĆ czegoś takiego? Kto chce wyzwisk, oskarżeń i wielu innych sytuacji które były? To już musi być zaburzenie wynikające z nieprawidłowego funkcjonowania mózgu. I właśnie to mnie zastanawia, dlaczego ktoś chce wracać do takiej katorgi? Bo to była katorga. 

Dla Ciebie to była katorga, a dla niego niekoniecznie. Duża część toksyków świetnie odnajduje się w takiej atmosferze. Może tak było między jego rodzicami, ale się nie rozchodzili? Może w udanym związku czułby się źle i specjalnie prowokowałby kłótnie (a może tak robił w związku z Tobą) albo nigdy by w taki nie wszedł i Wasze podświadomości się dograły, tylko Ty trafiłaś to na co nie chciałaś, a jemu byłoby dobrze w takiej relacji. Nie jestem zwolennikiem teorii zakładających, że na pewno tak jest, bo moim zdaniem dobra osoba też może trafić na ukrytego toksyka i stać się ofiarą tylko dlatego, że wcześniej nie znała takich ludzi.

9 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Aktualnie mieszkam na domku z taką osobą. Zauważyła że jestem nerwus i myśli że się jej boję, tymczasem ja się Jej przeciwstawiam, wiadomo w granicach rozsądku. Natomiast ta osoba probuje stawiać na swoim, wymuszać na innych swoje warunki. A mnie to próbuje nawet straszyć.

Ciekawe, że myśli, że się jej boisz.

9 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Ale i tak współczuję, co musi siedzieć w głowie takiej osoby że pozwala sobie na takie postępowanie? Ewidentnie osoba mocno zaburzona.

Wygląda na to, że ta osoba ma cechy psychopatyczne.

9 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Odgryzaniem się (wiem, czepiam się ?)? A gdzie cierpliwość? Sztuką jest nie odpyskować tylko zachować zimną krew pomimo iż druga strona aż wrze. A jeśli ktoś wrze długi czas to ja się odcinam od takiej osoby, po co mam przejmować emocje innych osób? 

No odgryzam się żeby być asertywnym, bo odruchowo najchętniej bym olewał, ale czasem trzeba coś odpowiedzieć bo ludzie próbują w ten sposób wejść mi na głowę.

Dla Ciebie to była katorga, a dla niego niekoniecznie. Duża część toksyków świetnie odnajduje się w takiej atmosferze. Może tak było między jego rodzicami, ale się nie rozchodzili? Może w udanym związku czułby się źle i specjalnie prowokowałby kłótnie (a może tak robił w związku z Tobą) albo nigdy by w taki nie wszedł i Wasze podświadomości się dograły, tylko Ty trafiłaś to na co nie chciałaś, a jemu byłoby dobrze w takiej relacji. Nie jestem zwolennikiem teorii zakładających, że na pewno tak jest, bo moim zdaniem dobra osoba też może trafić na ukrytego toksyka i stać się ofiarą tylko dlatego, że wcześniej nie znała takich ludzi.

9 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Aktualnie mieszkam na domku z taką osobą. Zauważyła że jestem nerwus i myśli że się jej boję, tymczasem ja się Jej przeciwstawiam, wiadomo w granicach rozsądku. Natomiast ta osoba probuje stawiać na swoim, wymuszać na innych swoje warunki. A mnie to próbuje nawet straszyć.

Ciekawe, że myśli, że się jej boisz.

9 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Ale i tak współczuję, co musi siedzieć w głowie takiej osoby że pozwala sobie na takie postępowanie? Ewidentnie osoba mocno zaburzona.

Wygląda na to, że ta osoba ma cechy psychopatyczne.

9 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Odgryzaniem się (wiem, czepiam się ?)? A gdzie cierpliwość? Sztuką jest nie odpyskować tylko zachować zimną krew pomimo iż druga strona aż wrze. A jeśli ktoś wrze długi czas to ja się odcinam od takiej osoby, po co mam przejmować emocje innych osób? 

No odgryzam się żeby być asertywnym, bo odruchowo najchętniej bym olewał, ale czasem trzeba coś odpowiedzieć bo ludzie próbują w ten sposób wejść mi na głowę.

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 27.06.2021 o 23:18, Gość Dariusz napisał:

Dla Ciebie to była katorga, a dla niego niekoniecznie

 

W dniu 27.06.2021 o 23:18, Gość Dariusz napisał:

Wygląda na to, że ta osoba ma cechy psychopatyczne.

Praktycznie pewnie tak, jednak patrząc na sytuację przez pryzmat psychologii lub też ludzki czyli miłość do samego siebie to ewidentnie widać że coś z nimi jest nie tak. A na pewno nie kochają samych siebie. Celowo połączyłam i Jego i Ją ponieważ widzę że mają ten sam charakter tylko że Ona jest kobietą a więc silniej emocjonalna więc i inaczej okazuje swój stan. 

 

W dniu 27.06.2021 o 23:18, Gość Dariusz napisał:

Może tak było między jego rodzicami, ale się nie rozchodzili?

Tak właśnie było, i o ile ze swojego Ojca zrobił kiedyś świętego o tyle Matka jest synonimem tego co najgorsze.

 

W dniu 27.06.2021 o 23:18, Gość Dariusz napisał:

Może w udanym związku czułby się źle i specjalnie prowokowałby kłótnie

Tak miał w każdym związku, zawsze był zamknięty w sobie. Ale też zawsze było tak że to partnerka była winna, On natomiast nie. I swoje przewinienia zwalał na partnerki. Mówi się że jak mężczyzna traktuje Matkę tak i później swoje partnerki i tu nie będzie wyjątku. On po prostu odreagowuje złość na swoją Matkę. I nauczył się obarczać winą kobiety w swoim życiu. Tylko że zarzut tak naprawdę kierował do Matki a nie np. do mnie. Był w naprawdę wielu związkach które nie przetrwały próby czasu. Moim zdaniem dlatego że On u kobiet szukał tego czego nie dostał od Matki i dlatego Jego kolejne ewentualne związki też nie przetrwają próby czasu, bo żadna nie wytrzyma tej presji.

 

W dniu 27.06.2021 o 23:18, Gość Dariusz napisał:

Ciekawe, że myśli, że się jej boisz

Bo jestem bardzo nerwowa i to widać na pewno. A że próbuje podejść każdego to tak sobie wymyśliła. Jeśli tak Jej wygodnie to niech się trzyma, ja wolę trzymać się na uboczu.

 

W dniu 27.06.2021 o 23:18, Gość Dariusz napisał:

No odgryzam się żeby być asertywnym, bo odruchowo najchętniej bym olewał, ale czasem trzeba coś odpowiedzieć bo ludzie próbują w ten sposób wejść mi na głowę.

 

Cierpliwość jest sztuką ?

Odnośnik do komentarza
Gość Dariusz
10 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Praktycznie pewnie tak, jednak patrząc na sytuację przez pryzmat psychologii lub też ludzki czyli miłość do samego siebie to ewidentnie widać że coś z nimi jest nie tak. A na pewno nie kochają samych siebie. Celowo połączyłam i Jego i Ją ponieważ widzę że mają ten sam charakter tylko że Ona jest kobietą a więc silniej emocjonalna więc i inaczej okazuje swój stan. 

Psychopaci i psychopatki są do siebie podobni. Miłość do samego siebie uważam za złą nazwę dla innych zjawisk. Jak byś to zdefiniowała? Widzę tutaj kilka definicji. Mówimy, że ktoś kocha siebie kiedy wie czego chce, a prawdziwa nazwa tego zjawiska to zdecydowanie. Może chodzić o dbanie o poczucie własnego szczęścia, dostrzeganie swojego prawdziwego "ja" bardziej od własnego ego. Osoby dbające o zdrową dietę mówią, że miłość do siebie każe im dążyć przede wszystkim do zdrowia, ale inni uważają, że miłość do siebie polega na akceptowaniu takiego jakim się jest mimo odbiegania od ideału i podejmowania większego ryzyka. Kochasz siebie więc robisz to co trzeba żeby mieć jak najlepiej mimo pragnień i emocji, dostosowując je do realiów, czy kochasz siebie więc robisz to co chcesz bo tylko wtedy odczuwasz szczęście choćby przez jakiś czas, bo lepiej tak niż nie odczuwać go w ogóle?

10 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Mówi się że jak mężczyzna traktuje Matkę tak i później swoje partnerki i tu nie będzie wyjątku.

Nie musi tak być, ale bardzo często tak jest.

10 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Tylko że zarzut tak naprawdę kierował do Matki a nie np. do mnie.

Może do matki, a może do samego siebie.

10 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Moim zdaniem dlatego że On u kobiet szukał tego czego nie dostał od Matki i dlatego Jego kolejne ewentualne związki też nie przetrwają próby czasu, bo żadna nie wytrzyma tej presji.

Ale czy trochę nie jest tak, że gdyby dostał od matki czego chciał, to wtedy żadna nie wytrzymałaby porównania?

11 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Bo jestem bardzo nerwowa i to widać na pewno. A że próbuje podejść każdego to tak sobie wymyśliła. Jeśli tak Jej wygodnie to niech się trzyma, ja wolę trzymać się na uboczu.

Nerwowych ludzi często się boją. Czemu ona ma Cię za słabą? Może dlatego, że wolisz trzymać się na uboczu?

11 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Cierpliwość jest sztuką ?

W nadmiarze wszystko jest złe.

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość Dariusz napisał:

Psychopaci i psychopatki są do siebie podobni

Z tym że ich oboje uważam że są socjopatami, jest niewielka różnica ale jednak jest. Bo o ile od psychopatów najlepiej uciekać jak najdalej o tyle z socjopatą, wprawdzie ciężko, ale da się żyć.

 

5 godzin temu, Gość Dariusz napisał:

Miłość do samego siebie uważam za złą nazwę dla innych zjawisk. Jak byś to zdefiniowała? Widzę tutaj kilka definicji. Mówimy, że ktoś kocha siebie kiedy wie czego chce, a prawdziwa nazwa tego zjawiska to zdecydowanie.

Właśnie tak bym to ujęła jak Ty to ująłeś. Ponadto jeszcze bym dodała że miłość do samego siebie to czuć się dobrze z samym sobą, odnajdywać się w stresujących sytuacjach, radzić sobie z nimi. Nie przejmować się opinią innych osób, wyznaczać granice i je trzymać. I dużo by jeszcze wymieniać.

 

5 godzin temu, Gość Dariusz napisał:

Może do matki, a może do samego siebie.

I do niej i do siebie. W ten sposób zapewne radził sobie z sytuacją. 

 

5 godzin temu, Gość Dariusz napisał:

Ale czy trochę nie jest tak, że gdyby dostał od matki czego chciał, to wtedy żadna nie wytrzymałaby porównania?

Chodziło mi o to że nie akceptuje siebie i tak jak kiedyś robił wyrzuty Matce tak później w związkach robił wyrzuty partnerkom. 

 

5 godzin temu, Gość Dariusz napisał:

Nerwowych ludzi często się boją. Czemu ona ma Cię za słabą? Może dlatego, że wolisz trzymać się na uboczu?

Prawdopodobnie tak. Tylko to nie jest tak że nie wychodzę Jej naprzeciw, ale zazwyczaj nie czuję potrzeby by niepotrzebnie wchodzić z nią w zbędne dyskusje, wiem na czym się skończy więc wolę odpuścić. A że Ona ma potrzebę się dowartościować to już Jej sprawa. Ja wolę zająć się czymś innym niż np. wysłuchiwanie Jej że mam się myć do 21.30 albo po 7 rano lub że Jej facet jest taki nieżyciowy ???

 

5 godzin temu, Gość Dariusz napisał:

W nadmiarze wszystko jest złe

Teoretycznie tak ale zauważ że np. Ty w dyskusji np z Incelem ponoszą Cię emocje a tymczasem np. Javiolla reaguje dość łagodnie, spokojnie, tłumaczy ze zrozumieniem.

Odnośnik do komentarza
Gość Dariusz
7 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Z tym że ich oboje uważam że są socjopatami, jest niewielka różnica ale jednak jest. Bo o ile od psychopatów najlepiej uciekać jak najdalej o tyle z socjopatą, wprawdzie ciężko, ale da się żyć.

Dla mnie to duża różnica. Socjopatia jest sposobem myślenia, a psychopatia zaburzeniem organicznym. Socjopaci mogą być dobrzy dla wybranych osób, ale agresywni wobec tych, którzy im nie pasują, więc w związkach mogą być dobrymi partnerami i kochankami. Czasem idealnymi, że inni mają wyrzuty sumienia, że im nie dorównują.

8 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Tylko to nie jest tak że nie wychodzę Jej naprzeciw, ale zazwyczaj nie czuję potrzeby by niepotrzebnie wchodzić z nią w zbędne dyskusje, wiem na czym się skończy więc wolę odpuścić.

Zwykle tak mam wobec osób, które mnie nie interesują i nie mają nic mądrego do powiedzenia i potem okazuje się, że inni interpretują moją olewkę jakby była słabością.

8 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Teoretycznie tak ale zauważ że np. Ty w dyskusji np z Incelem ponoszą Cię emocje a tymczasem np. Javiolla reaguje dość łagodnie, spokojnie, tłumaczy ze zrozumieniem.

Nie ponoszą mnie wtedy emocje, tylko dochodzi do bariery zrozumienia, a Javiolli wydaje się, że wystarczy coś komuś napisać. Tłumaczenie komuś w agresywny sposób nie wynika z mojej nerwowości, tylko najpierw zawsze staram się żeby jednocześnie wypowiedzieć własne zdanie i nikogo nie urazić samym poglądem. Bardziej przeszkadza mi, że ludzie są nietolerancyjni niż to, że używają tzw mowy nienawiści. Kiedy ktoś nie rozumie, zaczynam tłumaczyć coraz prościej, aż czasem dochodzi do tego, że rozmawiając z prostakiem używam jego języka. Javiolla nie widzi jego motywu przewodniego, który kieruje jego myśleniem. Tłumacząc ten motyw okazuje się, że nie da się tego opisać tak żeby się nie obraził, a jego wypowiedzi są obrażaniem innych osób.

Odnośnik do komentarza
W dniu 2.07.2021 o 00:41, Gość Dariusz napisał:

Socjopaci mogą być dobrzy dla wybranych osób, ale agresywni wobec tych, którzy im nie pasują, więc w związkach mogą być dobrymi partnerami i kochankami. Czasem idealnymi

Być może tak ale ja akurat miałam sytuację że dostałam nieźle poobijana. Nie rozpoznałam w nim do tej pory aż tak ciężkiego charakteru a i na pewno nerwica miała w tej sytuacji ogromne znaczenie. Piszesz że takie osoby mogą być dobrymi partnerami i kochankami ale o ile bez problemu potrafię uwierzyć że są dobrymi kochankami o tyle z tym partnerstwem nie potrafię wyobrazić sobie wcale. Bardzo ciężko wyobrazić sobie by osoby z takimi cechami faktycznie potrafią być takie jak piszesz. Czy to ex czy lokatorka ode mnie.

 

W dniu 2.07.2021 o 00:41, Gość Dariusz napisał:

Tłumaczenie komuś w agresywny sposób nie wynika z mojej nerwowości

Nie chodzi o to co pisze Javiolla tylko jak. U Niej nie ma tego czynnika, czyli tego co u Ciebie wygląda jak nerwowość. Ona na spokojnie, ze zrozumieniem wyjaśnia, jak małemu dziecku, że podejście danej osoby jest niewłaściwe. A że odbiorca jeszcze nie rozumie przesłania to już kwestia doświadczeń. I osobiście uważam że podejście Javiolli jest lepsze, choćby dlatego że ciągle i ciągle się powtarza a u Ciebie się zmienia. Więc Ona ma większe szanse że dotrze do odbiorcy.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...