Skocz do zawartości
Forum

Ciężki czas, chcę się wygadać


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 27.12.2020 o 21:59, TakaJakaś7 napisał:

Jak dla mnie to ten wymysł z maseczkami wszędzie jest przesadzony. W Holandii to trzeba jedynie w komunikacji i w sklepach. I gdzie nie gdzie w pracy.

W sklepach, tak czy pracy albo w jakiś miejscach publicznych maseczka czy przyłbica jest wymagana. Ale na rowerze no kurcze, juz by dali spokój. Dzisiaj jechałam i ludzi prawie nie było, jak ktoś biegał albo jechał to i tak albo bez maseczki albo nos wystawiony. Bez pomysłu i logiki te obostrzenia wprowadzili.

W dniu 27.12.2020 o 21:59, TakaJakaś7 napisał:

Do tej pory pozwalałam Jej na różne niemiłe zachowania, byłam tak osłabiona że za bardzo nie zwracałam uwagi na Jej zachowania. Dopiero od wczoraj zaczęłam stawiać wyraźne granice. I mam zamiar nadal. Bo zaczyna jechać po bandzie, chyba nie zdaje sobie jeszcze sprawy że jak dalej tak będzie jechać to w końcu koziołkuje. Bo już nie mam zamiaru dalej Jej pozwalać na takie jazdy. Aczkolwiek widzę też że pomimo iż tak się zachowuje to potrafi też być w porządku, naprawdę w porządku. Uważam że w jakiejś skali podłapała mój nastrój i postanowiła trochę się podbudować. Tak czy inaczej uważam że takim sprzecznym zachowaniem to tak naprawdę sobie szkodzi a nie mi. Ale Jej wybór. 

Może ona sobie myśli że jak masz problemy i widzi że się kiepsko czujesz to próbuje ci na głowę wejść. Dobrze że postawiłaś granice. Właśnie mam na myśli twój nastrój, jeżeli ona poczuła że jesteś słaba to w jakiś sposób może i chciała ci jakoś pomóc lub być miła, ale może poczułaś ze za bardzo zaczyna za bardzo tobie na głowę wchodzić. Może sama też ma takie fazy.

W dniu 27.12.2020 o 21:59, TakaJakaś7 napisał:

Dziękuję. Wiesz, uważam że samo analizowanie nie wprawia w opór, jest nawet wskazane w różnych sytuacjach. I tak jak w moim przypadku zauważyłam że często analizuję tak naprawdę głupoty. Dlatego zaczęłam obserwować na czym moje myśli się skupiają. I widzę efekty, bo zauważyłam że faktycznie, wielokrotnie skupiam się tak naprawdę na błahostkach.

Dlatego zwracam uwagę na swoje myśli. I na odczucia oraz reakcje. Reakcja najczęściej jest powtarzalna gdyż za każdym razem w łopatkach czuję kumulację prawie całej energii. I szukam rozwiązania jak by w miarę skutecznie rozładować to napięcie.

Sama analiza to taka burza mózgu. Właśnie chodzi o te pierdoły. Czasami ja mam tak że skupiam się na czymś zupełnie nieistotnym. też jak napisałaś chodzi o odczucia bo analiza i odczucia przynajmniej u mnie idą razem. Z tym że pewne odczucia przypisuję konkretnie do tego co analizuje, a nie tak jak niektórzy analizują i na zimno reagują. 
faktycznie jest tak że w barkach i łopatkach jest nagromadzona energia, dużo stresu, i też kombinuję jak tą energię upuścić i wrzucić na luz. Pzdr ;)

Odnośnik do komentarza
18 godzin temu, Gość Loraine napisał:

też jak napisałaś chodzi o odczucia bo analiza i odczucia przynajmniej u mnie idą razem.

Teraz ja zazdraszczam ?. Mi się udaje czasami. A zwłaszcza w pracy lub w skupisku wielu osób. Teraz ponownie mam kumulację energii, jednak gdybym miała podać konkretny powód to nie byłabym w stanie. Jeśli już to kilka, bo i pewnie kilka powodów przyciągnęło ten stan.

 

Poza tym zauważyłam że dużo przyciągam tych tzw. negatywnych myśli. Ale i pozytywne się pojawiają, staram się właśnie takie przyciągać. Bo jednak dużo lepiej się żyje gdy jest dobrze a nie źle. 

18 godzin temu, Gość Loraine napisał:

faktycznie jest tak że w barkach i łopatkach jest nagromadzona energia, dużo stresu, i też kombinuję jak tą energię upuścić i wrzucić na luz. Pzdr ?

Tak, wrzucić na luz, brzmi bardzo prosto, dopiero wprowadzenie w czyn jest czymś znacznie trudniejszym. Jednak to jest możliwe. 

Odnośnik do komentarza

Znów naszedł mnie kolejny kryzys. I kolejne negatywne myśli. Jest ich dużo, staram się je przetransformować na pozytywne ale nie zawsze się da. Próbuję też odpuszczać. I na początku nawet całkiem nieźle się czułam aż myśli stały się cięższe i już nie było tak łatwo odpuścić.

W nocy spałam może ok. 2 godziny. Jestem zmęczona, senna, lecz to nie z powodu niewyspania. Po prostu czuję obciążenie energetyczne, dużo tego jest.

Mimo to mam siły aby działać. Wczoraj przejechałam ok. 60 km rowerem. Dziś  też jeździłam na rowerze z tym że mniej kilometrów, w dodatku wybrałam się na morsowanie. A niedawno wybrałam się na krótki spacer. Nie wiem co przyniesie przyszłość, jednak pomimo przygnębienia wolę działać. Nie zawsze mam siły jednak i tak próbuję. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 29.12.2020 o 16:57, TakaJakaś7 napisał:

Teraz ja zazdraszczam ?. Mi się udaje czasami. A zwłaszcza w pracy lub w skupisku wielu osób. Teraz ponownie mam kumulację energii, jednak gdybym miała podać konkretny powód to nie byłabym w stanie. Jeśli już to kilka, bo i pewnie kilka powodów przyciągnęło ten stan.

? miałam także nie umiałam jakby sobie ustalić tego co konkretnie mi podniosło ciśnienie, czemu myślę o wielu rzeczach, czemu rozdrabniam sie w analizie. Ale nauczyłam się wyciszać sama w sobie, jak mam za dużo energii to szłam na rower albo pobiegać (by się teraz więcej sportu po świętach przydało ;)) Ale nawet jak już był taki czas że fizycznie sie umęczyłam, to i tak połozyłam sie i analizowała w głowie czasami nie mogłam usnąć do 2-3 w nocy. Teraz przestałam się przejmowac pierdołami. A to właśnie na pierdołach się za czesto skupiałam. Zawsze są jakieś powody  co do analizowania tylko czasami za dużo poświęcamy właśnie na rozdrabnianie i rozkładanie wszystkiego na drobne ?

W dniu 29.12.2020 o 16:57, TakaJakaś7 napisał:

Poza tym zauważyłam że dużo przyciągam tych tzw. negatywnych myśli. Ale i pozytywne się pojawiają, staram się właśnie takie przyciągać. Bo jednak dużo lepiej się żyje gdy jest dobrze a nie źle. 

Zdecydowanie tak. Niestety ja miałam także w głowie sobie rozkładałam myśli na drobne i było tragizowanie ? Więc mamy trochę podobnie ? Ważne że układasz sobie wszystko i pozytywnie myślisz.

W dniu 29.12.2020 o 16:57, TakaJakaś7 napisał:

Tak, wrzucić na luz, brzmi bardzo prosto, dopiero wprowadzenie w czyn jest czymś znacznie trudniejszym. Jednak to jest możliwe.

Jest trudne, mi to też trochę zajęło, ale jak najbardziej jest możliwe ?
 

4 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Znów naszedł mnie kolejny kryzys. I kolejne negatywne myśli. Jest ich dużo, staram się je przetransformować na pozytywne ale nie zawsze się da. Próbuję też odpuszczać. I na początku nawet całkiem nieźle się czułam aż myśli stały się cięższe i już nie było tak łatwo odpuścić.

W nocy spałam może ok. 2 godziny. Jestem zmęczona, senna, lecz to nie z powodu niewyspania. Po prostu czuję obciążenie energetyczne, dużo tego jest.

Mimo to mam siły aby działać. Wczoraj przejechałam ok. 60 km rowerem. Dziś  też jeździłam na rowerze z tym że mniej kilometrów, w dodatku wybrałam się na morsowanie. A niedawno wybrałam się na krótki spacer. Nie wiem co przyniesie przyszłość, jednak pomimo przygnębienia wolę działać. Nie zawsze mam siły jednak i tak próbuję. 

To jest ciężkie nauczyć się odpuszczać. Właściwie myślę że to jest najwazniejsze.

To obciążenie to miałam zazwyczaj jak miałam tragizowanie i tak nie mogłam usnąć, kombinowałam. A to nie pomagało bo często też wychodziło że zupełnie niepotrzebnie poświęcam na to tyle energii.
Ja ostatnio przejechałam do pracy chyba z 7 km w jedną stronę z tą szmatką na twarzy i się o mało nie udusiłam. Też chidze na spacery, musze się wziąć za bieganie bo przecież teraz nie nosze S-M tylko rozrosłam się do L ? No miazga. Trzeba tyły ruszyć. Może i się też rozleniwiłam. A dupa rośnie ? Ja mam także teraz cześciej łapie mnie przygnębienie i nie chce mi się działać tak jak przed pandemią. Zniechęcenie mnie coraz częście łapie. Ale się pochwalę że uczę się piec i nawet mi to wychodzi, jeszcze domu nie spaliłam ? Także zazdraszczam morsowania. Bardzo fajna sprawa, organizm się uodparnia. Mam nadzieję płonną ze w Polsce może zniosą niektóre rystrykcje np. te maseczki na rowerze i będę sobie normalnie mogła jeździć jak wcześniej bo człowiek dostaje szału. Także trzymaj się i wiedz że mozna myśleć pozytywnie  i olewać coś na co wpływu nie mamy ? Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Gość Loraine napisał:

miałam także nie umiałam jakby sobie ustalić tego co konkretnie mi podniosło ciśnienie, czemu myślę o wielu rzeczach, czemu rozdrabniam sie w analizie

Ja mam analityczny umysł, ciągle szuka jakiegoś zajęcia toteż często popadam w stany analizatorskie. Dlatego staram się szukać zajęć, przynajmniej na chwilę coś pomoże. Dziś znów nie mogłam spać, pojawiły się kolejne analizy, rozmyślania, przeżywanie. 

Też staram się jakoś rozładować nadmiar energii. I też mam tak jak Ty miałaś że napięcie się zbiera gdy rozmyślam o czymś nieprzyjemnym. Od soboty analizuję swoje zachowanie i zachowanie osób którymi się otaczam. Nie są to przyjemne myśli. A samo odpuszczenie jest ciężkie. 

7 godzin temu, Gość Loraine napisał:

am nadzieję płonną ze w Polsce może zniosą niektóre rystrykcje np. te maseczki na rowerze i będę sobie normalnie mogła jeździć jak wcześniej bo człowiek dostaje szału.

W sobotę jechałam rowerem, nie zdjęłam od razu maski więc jakieś pół kilometra przejechałam z maską. Dopóki nie uświadomiłam sobie że jeszcze ją mam to nic a nic nie czułam. Jednak jak sobie to uświadomiłam to poczułam że jest mi mega niewygodnie. Gdyby mi przyszło przejechać znacznie dłuższą odległość to pewnie bym nie dała rady. Życzę aby faktycznie znieśli nakaz noszenia maseczek nie tylko na rowerze ale i w miejscach gdzie tak naprawdę nie ma potrzeby zakładać. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 4.01.2021 o 07:59, TakaJakaś7 napisał:

a mam analityczny umysł, ciągle szuka jakiegoś zajęcia toteż często popadam w stany analizatorskie. Dlatego staram się szukać zajęć, przynajmniej na chwilę coś pomoże. Dziś znów nie mogłam spać, pojawiły się kolejne analizy, rozmyślania, przeżywanie. 

Też staram się jakoś rozładować nadmiar energii. I też mam tak jak Ty miałaś że napięcie się zbiera gdy rozmyślam o czymś nieprzyjemnym. Od soboty analizuję swoje zachowanie i zachowanie osób którymi się otaczam. Nie są to przyjemne myśli. A samo odpuszczenie jest ciężkie. 

Umysł analityczny z jednej strony to coś dobrego, z drugiej obciążenie. Własnie te rozmyślania, analizowania po nocy czasami można dostać obłędu. Bo na kolejny dzień człowiek jest wyczerpany i znowu analizuje. Analizowanie tego kim sie otaczamy często sprowadza nas na ziemię bo czasami mamy wrażenie że każdy jest świetny. Później do nas dochodzi że kurcze jednak nie bardzo. Odpuszczanie sobie jest w ogóle najcięższe. Ja tak uważam. Mi to zajęło lata. teraz jest troche łatwiej.

 

W dniu 4.01.2021 o 07:59, TakaJakaś7 napisał:

W sobotę jechałam rowerem, nie zdjęłam od razu maski więc jakieś pół kilometra przejechałam z maską. Dopóki nie uświadomiłam sobie że jeszcze ją mam to nic a nic nie czułam. Jednak jak sobie to uświadomiłam to poczułam że jest mi mega niewygodnie. Gdyby mi przyszło przejechać znacznie dłuższą odległość to pewnie bym nie dała rady. Życzę aby faktycznie znieśli nakaz noszenia maseczek nie tylko na rowerze ale i w miejscach gdzie tak naprawdę nie ma potrzeby zakładać. 

Ja szczerze mówiąc zgłupiałam bo już nie wiem czy w lasach można jeździć bez maseczki czy teraz trzeba w niej. Ale jak jadę do pracy i jeszcze leje (ostatnio codziennie) to jest tragedia. Jade w jedną stronę ok 5-7 km w jedną stronę więc niedaleko. Ale jak te maseczki zamokną na twarzy bo paruje w takiej temperaturze powietrze, ledwo na oczy widzę. Jakoś niedawno jechałam, chciałam wziąć głębszy oddech, deszcz leje i ta maseczka do buzi mi wlazła. Myślałam że sie uduszę. Zupełnie bez sensu. Zawsze mam na zmianę ale jak jadę to jest masakra. Nie wiem czy pisałam ale wpadłam w szał i zaczęłam uczyć sie piec. Nienawidzę gotować obiadów, ale pieczenie jakoś mi podchodzi. Fajne rzeczy można zrobić. I oczywiście dupa rośnie ? Daj znać co tam u ciebie. Pozdrawiam
 

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Własnie te rozmyślania, analizowania po nocy czasami można dostać obłędu. Bo na kolejny dzień człowiek jest wyczerpany i znowu analizuje. Analizowanie tego kim sie otaczamy często sprowadza nas na ziemię bo czasami mamy wrażenie że każdy jest świetny. Później do nas dochodzi że kurcze jednak nie bardzo. Odpuszczanie sobie jest w ogóle najcięższe

To prawda, z tym że akurat analizowanie w nocy też zaczęłam sobie odpuszczać. Wczoraj dosyć porządnie się wyspałam a dziś znów się wcześniej obudziłam. Z tym że po prostu przede wszystkim leżałam i próbowałam zasnąć.

Inne osoby faktycznie potrafią sprowadzić na ziemię. Z tym że ja tak robię, np. W pracy że słucham tego co inni mówią. Po to żeby nie myśleć za bardzo a przy okazji bardziej skonsolidować się z innymi. Zdaję sobie sprawę że nie są jacyś mega, każdy ma przecież jakieś niedoskonałości ale ogólnie są całkiem w porządku.

Nawet doszłam do wniosku że koleżanka jest w porządku, tyle że za bardzo się czepia. Dziś np. czepiła się mnie dlaczego gaszę światło na korytarzu. Ehh, ale tak to bywa z innymi :P. Zapowiedziała w tamtym tygodniu że ją przenoszą. Poczekamy, zobaczymy.

3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Ja szczerze mówiąc zgłupiałam bo już nie wiem czy w lasach można jeździć bez maseczki czy teraz trzeba w niej

Ja bym na Twoim miejscu odpuściła, tym bardziej że podejrzewam że raczej tam nie sprawdzą. Przynajmniej bym odchyliła na tyle by swobodnie oddychać. 

 

3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Nie wiem czy pisałam ale wpadłam w szał i zaczęłam uczyć sie piec

Tak, wspomniałaś. Ja akurat na odwrót, częściej zaczęłam gotować. I z całkiem niezłym skutkiem. Dziś mam zamiar zrobić bigos a w kolejce czekają też flaki. 

Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

To prawda, z tym że akurat analizowanie w nocy też zaczęłam sobie odpuszczać. Wczoraj dosyć porządnie się wyspałam a dziś znów się wcześniej obudziłam. Z tym że po prostu przede wszystkim leżałam i próbowałam zasnąć.

Inne osoby faktycznie potrafią sprowadzić na ziemię. Z tym że ja tak robię, np. W pracy że słucham tego co inni mówią. Po to żeby nie myśleć za bardzo a przy okazji bardziej skonsolidować się z innymi. Zdaję sobie sprawę że nie są jacyś mega, każdy ma przecież jakieś niedoskonałości ale ogólnie są całkiem w porządku.

Nawet doszłam do wniosku że koleżanka jest w porządku, tyle że za bardzo się czepia. Dziś np. czepiła się mnie dlaczego gaszę światło na korytarzu. Ehh, ale tak to bywa z innymi :P. Zapowiedziała w tamtym tygodniu że ją przenoszą. Poczekamy, zobaczymy

Właśnie jak zaczynamy się bardziej angażować w relacje z innymi wtedy skupiamy się na tym a nie na ciągłym analizowaniu. Nie ma ideałów ?
Może jak pani czepialska się przeniesie to trochę odetchniesz.

8 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Ja bym na Twoim miejscu odpuściła, tym bardziej że podejrzewam że raczej tam nie sprawdzą. Przynajmniej bym odchyliła na tyle by swobodnie oddychać.

Jak przejeżdżam przez las to nie zakładam maseczki, ale dalej już muszę na ulicy.

8 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Tak, wspomniałaś. Ja akurat na odwrót, częściej zaczęłam gotować. I z całkiem niezłym skutkiem. Dziś mam zamiar zrobić bigos a w kolejce czekają też flaki.

U lala, to już wyższa szkoła jazdy ? Ja jakoś nigdy nie lubiłam zapachu flaków, ale kiedyś lubiłam bigos. Umiem ugotowac spaghetti i chińszczyznę, leczo. Jakieś proste dania. Ale zawsze coś przypalę ? Zycze smacznego. Pzdr

 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Właśnie jak zaczynamy się bardziej angażować w relacje z innymi wtedy skupiamy się na tym a nie na ciągłym analizowaniu. Nie ma ideałów ?
Może jak pani czepialska się przeniesie to trochę odetchniesz.

To fakt, nie ma ideałów. Nawet Pani czepialska ma jakieś tam zalety :). I tak generalnie nie narzekam, wiem że zawsze można trafić gorzej. Poza tym, pomimo iż pracujemy w jednym zakładzie, to ona i tak pracuje w innej części budynku i raczej tak już zostanie, także przynajmniej tam mogę odetchnąć.

A tak w ogóle to przezornie wolę się nastawić na to że może jednak nie będzie przeniesiona, kto wie co wyniknie, różnie może być. Nie chcę się nastawiać na to że faktycznie ją przeniosą nie będzie później rozczarowania.

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Jak przejeżdżam przez las to nie zakładam maseczki, ale dalej już muszę na ulicy.

Rozumiem, z wypowiedzi wywnioskowałam że masz cały czas.

 

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

U lala, to już wyższa szkoła jazdy ? Ja jakoś nigdy nie lubiłam zapachu flaków, ale kiedyś lubiłam bigos. Umiem ugotowac spaghetti i chińszczyznę, leczo. Jakieś proste dania. Ale zawsze coś przypalę ? Zycze smacznego.

Dziękuję :). Wcale nie taka wyższa, uważam nawet że robienie ciast jest bardziej skomplikowane. Kiedyś nie lubiłam za bardzo gotować, nie miałam ochoty. Aż w końcu doszłam do wniosku że warto zacząć gotować choćby po to żeby zjeść coś zdrowego, pożywnego. Aczkolwiek moja niechęć do gotowania wynikała przede wszystkim z tego że wg. innych to był mój obowiązek, żadnej wdzięcznośći, zadowolenia, po prostu jest jedzenie i tyle. Z biegiem czasu to się zaczęło zmieniać, gotowałam pzede wszystkim dla siebie, później też dla byłych partnerów, nabrałam większej weny do gotowania. Teraz z dużo większą chęcią gotuję niż kiedyś. Za flakami też akurat nie przepadam za bardzo ale jednak co polskie to polskie, w porównaniu z holenderskim jedzeniem to rarytas. Przy okazji narobię Ci apetytu: dziś mam zamiar robić bigos ?.

Natomiast uważam że dania które wymieniłaś wcale nie są proste, wstępne przyrządzenie jest wprawdzie dość prosty jednak cała procedura aż do końcowego rezultatu jednak jest dość wymagająca. Także i tak dobrze sobie radzisz.

Odnośnik do komentarza
23 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Dziękuję :). Wcale nie taka wyższa, uważam nawet że robienie ciast jest bardziej skomplikowane. Kiedyś nie lubiłam za bardzo gotować, nie miałam ochoty. Aż w końcu doszłam do wniosku że warto zacząć gotować choćby po to żeby zjeść coś zdrowego, pożywnego. Aczkolwiek moja niechęć do gotowania wynikała przede wszystkim z tego że wg. innych to był mój obowiązek, żadnej wdzięcznośći, zadowolenia, po prostu jest jedzenie i tyle. Z biegiem czasu to się zaczęło zmieniać, gotowałam pzede wszystkim dla siebie, później też dla byłych partnerów, nabrałam większej weny do gotowania. Teraz z dużo większą chęcią gotuję niż kiedyś. Za flakami też akurat nie przepadam za bardzo ale jednak co polskie to polskie, w porównaniu z holenderskim jedzeniem to rarytas. Przy okazji narobię Ci apetytu: dziś mam zamiar robić bigos ?.

Natomiast uważam że dania które wymieniłaś wcale nie są proste, wstępne przyrządzenie jest wprawdzie dość prosty jednak cała procedura aż do końcowego rezultatu jednak jest dość wymagająca. Także i tak dobrze sobie radzisz.

Ja nigdy nie umiałam robić flaków czy bigosu. Od 8 lat jestem wegetarianką więc mięsa już nie jem jakiś czas. Ale bigos bardzo lubiłam. Teraz została mi ewentualnie na święta kapustka z grzybami którą bardzo lubię. Ja czesto słyszałam gdy mówiłam że nie umiem i nie chcę gotować, że jak będę miała dzieci to je zagłodzę jeżeli się nie naucze. Tragedia była wtedy jak odpowiadała że dzieci miec nie będę :D Ja też jak byłam w związku to gotowałam a chłopak  tak chodził do mamusi jeść. W sumie po pewnym czasie mi  to nie przeszkadzało. Czasami wracałam po pracy padnięta i miąłam w nosie czy jest ugotowane czy nie. Raczej też myślałam już wtedy o sobie. Holenderskiej kuchni nie próbowałam, ale angielską i hiszpańską tak. Angielska bardzo delikatnie mówiąc nie smakowała mi, a hiszpańska jest dobra i w miarę prosta.
Co do spaghetti to uwielbiam włoską kuchnię. A niestety ja nie mogę jeść mącznych rzeczy. Może nie nie mogę ale bardzo musze je ograniczać. A tak lubię ;) Pzdr

Odnośnik do komentarza

Kiedyś jak gotowałam to bardziej z przymusu, w końcu obiad musi być. Więc gotowałam byle jaki a gdy ktoś się czepiał że niedobrze to było mi nawet przykro że komuś nie pasuje. Dopiero po jakimś czasie, gdy zaczęłam gotować nieco bardziej dla przyjemności to dało się zauważyć różnicę. Tym razem zrobiłam bigos wegetariański, trochę przekombinowany: kapusta kiszona, pieczarki i por. Jeszcze mam zamiar dodać suszone grzyby. Z byłym to o tyle dobrze miałam że on lubi gotować więc często mnie wyręczał, aczkolwiek ja też wielokrotnie coś ugotowałam. Pokusiłam się nawet o potrawy z owocami morza.

Holenderska kuchnia jest niedobra, mają dużo gotowców lub przetworzonych, osobiście nie polecam. Dobrze że przynajmniej są polskie sklepy, przynajmniej można zjeść smaczne polskie potrawy.

Co do mojego samopoczucia to dzisiaj w nocy miałam największy kryzys jaki kiedykolwiek miałam. Do tej pory się utrzymuje aczkolwiek w dużo mniejszym natężeniu. Niesamowicie czarne myśli mnie naszły przez co zarwałam noc. W pracy byłam w tak ciężkim stanie że aż koleżanki bardzo się zaniepokoiły. Na szczęście trafiłam na fajną ekipę. 

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

 Co do mojego samopoczucia to dzisiaj w nocy miałam największy kryzys jaki kiedykolwiek miałam. Do tej pory się utrzymuje aczkolwiek w dużo mniejszym natężeniu. Niesamowicie czarne myśli mnie naszły przez co zarwałam noc. W pracy byłam w tak ciężkim stanie że aż koleżanki bardzo się zaniepokoiły. Na szczęście trafiłam na fajną ekipę. 

Jak analizujesz i przychodzą do Ciebie czarne myśli to masz tak że myślisz o czym konkretnym w sensie jakąś jedną kwestia jest analizowana czy dotyczy to wielu rzeczy? Chodzisz teraz na terapię? Czy lekarz przepisał ci coś żebyś mogła spać, a moze sama bierzesz jakies suplementy? Dobrze ze pracujesz z fajnymi ludźmi. To duzy plus. Pzdr

Odnośnik do komentarza

Podeszłam do tematu trochę nierozsądnie ponieważ od kilku dni próbuję przepracowywać czyli ,,przepuszczać" niemiłe myśli. Pomyślałam o byłym, w tej chwili mamy jeszcze nieuregulowane sprawy więc jeszcze przez co najmniej 1.5 miesiąca będziemy mieli kontakt, chyba że sytuacja tak się ułoży że szybciej to nastąpi. Aczkolwiek raczej wątpię, nie w tej sytuacji.

Chciałam się zmierzyć z tym że po uregulowaniu spraw kontakt zniknie i już nigdy nie będziemy mieli styczności. Jako nadwrażliwa niektóre aspekty potrafię mocno przeżywać. Oraz odczuwać, swoją drogą te odczucia najbardziej męczą. Jako nadwydajna zależy mi aby ludzie szli do przodu. W dodatku obejrzałam filmik o sytuacji na świecie, to co się dzieje. W efekcie to wszystko się połączyło i wyszedł scenariusz w którym dla byłego wychodzę na kogoś mega okropnego.

Różne analizy mi się włączają w różnych sytuacjach. I w tej sytuacji też mi się czasami włącza. Nie żeby faktycznie tak było, po prostu sama analiza. Bo generalnie uważa się że wszystko jest możliwe, z tym że na jedno potrzeba mniej a na drugie więcej czasu. I tak analizuję czy w innej sytuacji moglibyśmy być razem. Bo charaktery mieliśmy różne, bardzo mało wspólnych zainteresowań, bardzo się od siebie różniliśmy. Były uważał że pomimo tego mogliśmy stworzyć udany związek. Ale czy faktycznie? Nie każdy charakter da się pogodzić aczkolwiek kto wie czy w naszej sytuacji również.

Z kolei jak już nie jesteśmy razem, rozstaliśmy się to czy ma sens próbować do siebie wracać, czy jak się nie udało to i sensu nie ma. Sporo też analizuję nasze charaktery. Niestety nałapałam tego nawyku, i nie tylko w kontekście do niego ale i do innych. Często analizuję charaktery innych osób. Aczkolwiek to tylko rozważania gdyż raczej już razem nie będziemy. Przy rozstaniu były powiedział że nie wyszło nam i to koniec, że z biegiem czasu to co było rozejdzie się po kościach. Ja coś się jeszcze łudziłam że może uda nam się do siebie wrócić ale dał odpowiedź wymijająco. Ponadto chciałam utrzymać kontakt ale to też z uwzględnieniem tej nieuregulowanej sytuacji.

Terapia odbywa się regularnie, przynajmniej raz w tygodniu. Cały czas są to sesje online, może uda mi się znaleźć terapeutę gdzieś w Holandii, w pobliżu. Leki mam przepisane i od tygodnia stosuję. Póki co nie ma żadnego efektu, nie czuję aby za bardzo działały, jedynie rano czuję niewielką senność, chyba że się nie wyśpię to bardziej obciąża. Ale mają też takie działanie że dopiero po czasie dają efekty. Także nadal stosuję i zobaczę co dalej wyniknie. Nas sen nic nie stosuję raczej, czasami coś doraźnie. Najczęściej piję melisę ale w mojej sytuacji słabo działa.

Odnośnik do komentarza

Bardzo się cieszę że w pracy trafiłam na fajnych ludzi. Nie powiem że zawsze są do rany przyłóż, bądź co bądź potrafią też nieźle zaleźć za skórę, słownictwo częstokroć mają dość nietuzinkowe. Słowa kur..., deb..., jebn..., skur... itp. padają na porządku dziennym. Gadanie na inne osoby, wytykanie, ale to standard w każdym zakładzie. W poprzedniej pracy też było to samo i w poprzednich również. Z tym że zanim poznałam byłego to miałam inne podejście do ludzi. Dopiero za Jego sprawą udało mi się zmienić podejście do ludzi.

Wczoraj w pracy taki ciężki kryzys mnie dopadł że aż się rozpłakałam. Gdy tylko zwierzchniczka zauważyła co się dzieje natychmiast zareagowała z troską. Podobnie inne dziewczyny, każda na swój sposób dała znać że mogę liczyć na nich. Tak się akurat składa że współlokatorka raczej nie podpadowała innym gdyż na codzień pracuje w innym dziale, a i czasami słyszę jak dziewczyny coś na nią gadają. Z tym że mnie ona nie bardzo nie interesuje więc i nie wiem co i jak. Patrzę jedynie na to że wczoraj się zorientowała co u mnie się dzieje i również ona stanęła na wysokości zadania.

Nie wiem natomiast co z przeniesieniem Jej na inną lokację. Na agencyjnym zazwyczaj jest tak że następuje to tego samego dnia bądź następnego. A tu że w ciągu 2 tygodni, wczoraj potwierdziła że mają ją przenieść ale czy faktycznie to czas pokaże

Odnośnik do komentarza

Mam pod każdym względem źle jako mężczyzna
1.Kultura antyseksualna - przez cały okres życia obserwowałem napietnowanie tej sfery, że np to zezwierzęcenie, ale wobec kobiet juz nie. Kobieta moze wziąć nawet pieniadze za seks i uchodzenie że została wykorzystana.
2.Upokorzenie, że nazywam sie płcią brzydką, a kobiety płcią piękną, czyli doznawanie uczucia gorszości choćby przez samo mijanie dziewczyn, kobiet.
3.Narzucenie że jako mężczyzna służe do roboty. Czy też, że mężczyzna ma zbudować dom, zasadzić drzewo, zdobyć kobiete, wykazać sie białorycerskością.
4.Jako mężczyzna nie moge sie żalić.
5.Medialne upokarzanie mężczyzn, psychiczne lub fizyczne szturchanie mezczyzn w reklamach, teledyskach, filmach, czy programach, robienie z mężczyzn kozła ofiarnego na ktorym sie wyżywają kobiety za jego grzechy, które gdy popelniaja kobiety nie sa z nich rozliczane.
6.Prawa naginane pod kobiety, drażliwy przykład, dość powszechne zostało przyjęte, że przęstępstwa seksualne są tymi najcięższymi, jednak gdy popełnia je kobieta, paradoksalnie zamiast kary może doświadczyć wsparcie(sic!!!)
7.Fajne, łatwiejsze, lżejsze prace dla dziewczyn, kobiet. Znacznie większy rynek prac dla kobiet, dla mężczyzn przeważnie są smutne, brudne, fizyczne czy niebezpieczne prace polegające tak naprawde na tworzenia miejsc prac kobietom lub polepszania ich warunków życiowych.
8. Dla kobiet są jakieś wsparcia aktywujące.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość mózg napisał:

Nie martw się, NIE jesteś mężczyzną. I skończ już wreszcie się użalać jak ciota. WEŹ SIĘ ZA SIEBIE zamiast żyć w urojonym świecie. Jesteś typowym więźniem własnych "przekonań".

ale co, myślisz, że jak komuś napiszesz, że on ma chore przekonania, to on pomyśli, że masz racje? To tak jakbym ja tobie napisał, że jesteś urojony, dziwoląg, natręt krętacz i co pomyślałbyś, że tak jest?

 

 

Odnośnik do komentarza
15 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Różne analizy mi się włączają w różnych sytuacjach. I w tej sytuacji też mi się czasami włącza. Nie żeby faktycznie tak było, po prostu sama analiza. Bo generalnie uważa się że wszystko jest możliwe, z tym że na jedno potrzeba mniej a na drugie więcej czasu. I tak analizuję czy w innej sytuacji moglibyśmy być razem. Bo charaktery mieliśmy różne, bardzo mało wspólnych zainteresowań, bardzo się od siebie różniliśmy. Były uważał że pomimo tego mogliśmy stworzyć udany związek. Ale czy faktycznie? Nie każdy charakter da się pogodzić aczkolwiek kto wie czy w naszej sytuacji również.

Niestety jezeli ludzie zbyt różni to nawet jeżeli się kochają na początku to po pewnym czasie zaczną wychodzić roznica charakterów. Niektórzy się męczą że sobą, ale uważam że to nie ma sensu. Ty byłaś w związku z kimś kto miał inny charakter od Ciebie. Na tyle się rozniliscie że nawet jeżeli nie teraz to po pewnym czasie byście się rozeszli. Ja też byłam w takim związku. Też byliśmy różni. Dzisiaj patrząc wstec cieszę się że nie przeciagalismy tego dłużej. Szkoda czasu. Zdrowia też. Tyle że ja szybko ucielam to co było. Z drugiej strony wiem że nadal u Ciebie jest analiza tego czy napewno nie daloby sie cos inaczej. Nawet jezeli bys dluzej z nim byla to zadne z was sie nie zmieni. 

 

15 godzin temu, TakaJakaś7 napisał:

Terapia odbywa się regularnie, przynajmniej raz w tygodniu. Cały czas są to sesje online, może uda mi się znaleźć terapeutę gdzieś w Holandii, w pobliżu. Leki mam przepisane i od tygodnia stosuję. Póki co nie ma żadnego efektu, nie czuję aby za bardzo działały, jedynie rano czuję niewielką senność, chyba że się nie wyśpię to bardziej obciąża. Ale mają też takie działanie że dopiero po czasie dają efekty. Także nadal stosuję i zobaczę co dalej wyniknie. Nas sen nic nie stosuję raczej, czasami coś doraźnie. Najczęściej piję melisę ale w mojej sytuacji słabo działa.

Melisa jest ok ale na noc i tak z 2-4 torebek bo to ziolo. Przy silnych nerwach nie pomoze.  Tak mi przyszlo ze moze olejek lawendowy ci pomoże na wieczór. Ważne że chodzisz cały czas regularnie na terapię. Leki różnie mogą działać w zależności od dawki. Senność też. Jednak ważne aby mieć w pracy fajnych ludzi. To dużo daje. Najważniejsze że widzisz że masz wsparcie i zrozumienie. Też masz się z ta współlokatora. I sama też widzisz że to osoba specyficzna.Tak myślę że z tym przeniesieniem tyle czeka bo nie mają dla niej lokum. Ty myśl o sobie ? Pzdr.

Odnośnik do komentarza
9 minut temu, Gość Loraine napisał:

Tyle że ja szybko ucielam to co było. Z drugiej strony wiem że nadal u Ciebie jest analiza tego czy napewno nie daloby sie cos inaczej. Nawet jezeli bys dluzej z nim byla to zadne z was sie nie zmieni.

U nas tak się składa że nie możemy jeszcze całkowicie uciąć, jeszcze jedna kwestia nas łączy i jeszcze przez miesiąc - dwa będzie łączyć. Ja natomiast w dużej mierze już się z niego otrząsnęłam i coraz częściej dochodzę do wniosku że jeszcze przez jakiś czas wolę być sama. Bo nawet jak by była szansa że moglibyśmy być razem to prędzej czy później sytuacje jakie miały miejsce dość szybko by powróciły, może już nie tak intensywne ale nie ułożyłam się na tyle aby być z kimkolwiek w parze, czy to z nim czy z kimkolwiek innym.

Teraz dla mnie najważniejsze to aby zapanować nad swoją nadwydajnością, to ona naprawdę solidnie daje mi wycisk, emocjonalny rzecz jasna.

17 minut temu, Gość Loraine napisał:

 Tak mi przyszlo ze moze olejek lawendowy ci pomoże na wieczór.

Dziś cały dzień głowa mocno mnie boli, wręcz ,,puchnie". Chyba od pogody. Do południa ciężko mi było cokolwiek zrobić. Jednak na tyle się zmotywowałam że poszłam na spacer, podgrzałam obiad i posprzątałam. W międzyczasie oddałam się dość długiemu leżeniu. W końcu zmotywowałam się na tyle że zarezerwowałam sobie pokój w hotelu, przyjechałam na miejsce i teraz leżę w ciszy i spokoju sama. Przynajmniej takie mam wytchnienie.

 

24 minuty temu, Gość Loraine napisał:

Też masz się z ta współlokatora. I sama też widzisz że to osoba specyficzna.Tak myślę że z tym przeniesieniem tyle czeka bo nie mają dla niej lokum

To nie kwestia Jej charakteru lecz przede wszystkim mojego. Potrzebuję prywatności a z nią czy z kimkolwiek innym to jest niemożliwe. Dlatego szukam pokoju prywatnego gdzieś w pobliżu miejsca pracy. To naprawdę dużo daje. W tej chwili, gdy jestem sama w pokoju to ogromny komfort emocjonalny, mogę przynajmniej dziś chociaż trochę mentalnie wypocząć. A ją nawet jak przeniosą to kto wie czy nie mają kogoś innego na Jej miejsce, być może nie odetchnę lecz może być jeszcze gorzej, nie wiadomo czy i  na kogo trafię.

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość incel napisał:

ale co, myślisz, że jak komuś napiszesz, że on ma chore przekonania, to on pomyśli, że masz racje? To tak jakbym ja tobie napisał, że jesteś urojony, dziwoląg, natręt krętacz i co pomyślałbyś, że tak jest?

 

A myślisz że jak biadolisz i publikujesz non stop te niemęskie jęki z pochwy to ktoś pomyśli że masz rację? Możesz sobie pisać ale trzeba to jeszcze wykazać tak jak już kilka osób ci wykazało że jesteś ostro zaburzony i to co piszesz to twoje urojenia. Przyjmij do wiadomości że NIKT nie chce czytać twoich wypocin, Zwłaszcza w wątku innej osoby. Twój jedyny cel pisania na forum to wyrzucanie śmieci ze swojej głowy żeby śmierdziało innym. Zajmij się czymś konstruktywnym zamiast użalać się jak cipa. Wszyscy mają cię już dość. Mężczyźni mogą narzekać ale użalają się tylko ci którzy nie dorośli do bycia mężczyzną.

Powinien być jeden wątek dla incela gdzie może do woli biadolić i publikować swoje urojenia ale nikt by tego nie czytał a ten atencjusz chce być w centrum uwagi jako wielce pokrzywdzony. W pozostałych tematach powinien mieć zakaz wypowiadania się i zakaz tworzenia nowych.

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

U nas tak się składa że nie możemy jeszcze całkowicie uciąć, jeszcze jedna kwestia nas łączy i jeszcze przez miesiąc - dwa będzie łączyć. Ja natomiast w dużej mierze już się z niego otrząsnęłam i coraz częściej dochodzę do wniosku że jeszcze przez jakiś czas wolę być sama. Bo nawet jak by była szansa że moglibyśmy być razem to prędzej czy później sytuacje jakie miały miejsce dość szybko by powróciły, może już nie tak intensywne ale nie ułożyłam się na tyle aby być z kimkolwiek w parze, czy to z nim czy z kimkolwiek innym.

Teraz dla mnie najważniejsze to aby zapanować nad swoją nadwydajnością, to ona naprawdę solidnie daje mi wycisk, emocjonalny rzecz jasna.

To za niedługo już wszystko jak dobrze pójdziesz zamkniesz. Niestety z tymi sytuacjami które by powróciły ...też to przechodziłam. teraz żałuję że tyle czasu straciłam. Rozumiem że wolisz być sama, nie każdy chce od razu po rozstaniu szukac sobie kogoś innego. Tym bardziej jeżeli ma swoje własne problemy. I bardzo dobrze że skupiasz się na sobie. Ty jesteś teraz swoim priorytetem.

3 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

Dziś cały dzień głowa mocno mnie boli, wręcz ,,puchnie". Chyba od pogody. Do południa ciężko mi było cokolwiek zrobić. Jednak na tyle się zmotywowałam że poszłam na spacer, podgrzałam obiad i posprzątałam. W międzyczasie oddałam się dość długiemu leżeniu. W końcu zmotywowałam się na tyle że zarezerwowałam sobie pokój w hotelu, przyjechałam na miejsce i teraz leżę w ciszy i spokoju sama. Przynajmniej takie mam wytchnienie.

Jest czasami tak że potrzeba nam odcięcia się od wszystkiego. Spacer jest mega dobry. A jeszcze jak można pospacerować sobie w jakimś zielonym i spokojnym miejscu to jest samo dobro. Może głowa cię boli z ciśnienia. Warto być dla siebie dobrym i w rózny sposób się nagradzać. Chociażby leżeniem :)

3 godziny temu, TakaJakaś7 napisał:

To nie kwestia Jej charakteru lecz przede wszystkim mojego. Potrzebuję prywatności a z nią czy z kimkolwiek innym to jest niemożliwe. Dlatego szukam pokoju prywatnego gdzieś w pobliżu miejsca pracy. To naprawdę dużo daje. W tej chwili, gdy jestem sama w pokoju to ogromny komfort emocjonalny, mogę przynajmniej dziś chociaż trochę mentalnie wypocząć. A ją nawet jak przeniosą to kto wie czy nie mają kogoś innego na Jej miejsce, być może nie odetchnę lecz może być jeszcze gorzej, nie wiadomo czy i  na kogo trafię.

To prawda, jak ona się wyniesie to na jej miejsce mogą pewnie kogoś innego wziąć. Ją przynajmniej już chwilę znasz, ale nie ma to jak własne 4 kąty bez dodatkowych lokatorów. Może uda ci się coś szybciej znaleźć.  Pzdr :)
 



 

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Jest czasami tak że potrzeba nam odcięcia się od wszystkiego. Spacer jest mega dobry. A jeszcze jak można pospacerować sobie w jakimś zielonym i spokojnym miejscu to jest samo dobro. Może głowa cię boli z ciśnienia.

W mojej sytuacji akurat było bardziej pół na pół. Bo pomimo iż poszłam na spacer, dość krótki, wzdłuż rzeki i z powrotem, nie powstrzymało mnie to od rozmyślania. Jakby tego było mało to po powrocie rozmyślania się nasiliły. Głowa faktycznie może boleć od ciśnienia, dziś jestem w innej miejscowości to głowa boli tak samo jak wczoraj.

 

10 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Niestety z tymi sytuacjami które by powróciły ...też to przechodziłam

Na ten czas to dla mnie mało istotne. Owszem, bardzo mi go brakuje, bardzo, bardzo, ale w tym zakresie że z chęcią bym się w niego wtuliła, jakiś miły gest, coś w rodzaju wsparcia. A że znam Jego dotyk to i tęsknię za tym. Najczęściej brakuje mi go gdy jest mi ciężko. Patrzę na to w ten sposób że nie mam wsparcia z innej strony więc szukam tam gdzie znam. Tak poza tym to ciężko mi, tak ogólnie. I zdaję sobie sprawę że jak sama sobie z tym nie poradzę to i ktoś inny mi nie pomoże.

 

10 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Może uda ci się coś szybciej znaleźć

Póki co nie znalazłam żadnej oferty godnej uwagi. Mam nadzieję że to się nie przeciągnie długi czas. Jak dzisiejszej nocy spałam w hotelu to przespałam niemal całą noc. Dawno się tak nie wyspałam. Gdybym tak sama mieszkała to na pewno częściej by tak było. Jednak póki co trzeba wrócić do rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza
W dniu 8.01.2021 o 17:06, TakaJakaś7 napisał:

. Tym razem zrobiłam bigos wegetariański, trochę przekombinowany: kapusta kiszona, pieczarki i por. 

 

Takajakaś seler! Zetrzyj do tego seler następnym razem. To mój patent na vege bigos..i na jedzenie selera w większych ilościach.

?

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...