Skocz do zawartości
Forum

Jak mogę ponieść samoocenę?


Gość k...5

Rekomendowane odpowiedzi

Poczucie gorszej strony mojej samooceny na obecną chwilę ogranicza się zwykle do kontaktów między ludzkich. Jedne pozornie zwykłe słowo usłyszane od drugiego człowieka kształtuje mój pogląd na siebie. Każde złe słowo ma znacznie i doprowadza mnie do dużej frustracji i poczucia zerowej wartości. Doprowadza mnie to do tego, że zwykłe zaproszenie na spotkanie na grupie odbiera w ten sposób: "Yhymm, pewnie oni mnie tam nie chcą". Każdą z podobnych myśli staram się zmienić, mówiąc sama do siebie: " To tylko twoje myśli i jesteś w błędzie ". Ale zaraz to wszystko powraca i znów myślę, że oni mnie tam nie chcą. Miesiąc temu koleżanka robiła nocowanie u siebie w domu, zaprosiła inne dwie dziewczyny, bo myślała, że jadę na wycieczkę (jednak z niej zrezygnowałam), gdy się o tym dowiedziałam dwa dni później stwierdziła, że mogę do niej przyjść. Poczułam wtedy, że pewnie mają w tym jakieś inne intencje, bo ja mogą lubieć osobę taką jak ja. Na początku wspomniałam o tym, że na płaszczyźnie kontaktów między ludzkich czuję, że moja ocena jest bardzo słaba i tylko w niej w wszystkim innym jest w porządku. Muszę też dodać, że jest tylko mała część znajomych przy których czuję się dobrze (czyli dwóch). Zdanie, które zaraz napiszę może brzmieć niedorzecznie, ale zaraz wyjaśnię. Uważam się za osobę wartościową, ponieważ można ze mną rozmawiać na wiele tematów, ponieważ interesuję się różną tematyką. Między innymi psychologią i polityką. Często poruszam te tematy z rodzicami, głównie politykę, rodzice mówią, że bardzo rozsądnie wypowiadam się w tych tematach i pomimo różnic racji sądzą, że moje podejście i argumentacja jest dobra. Smutne jest to, że moja samoocena opiera się właśnie na powiedzeniu przez kogoś miłego lub złego słowa. Większość moich rówieśników (oprócz wcześniej wymienionych dwóch) nie interesują inne rzeczy niż imprezy, obgadywanie itd. Oczywiście dostosowuje tematykę do rozmówcy, ale czasem jest to trudne gdy inni śmieją się z czegoś banalnego, a ja próbuje śmiać się razem z nimi. A jeśli już zacznę rozmawiać o czymś poważniejszym rówieśnicy zmieniają temat. Chciałam bym, żeby moja samoocena w końcu wzrosła. Najchętniej poszłabym z tym problemem do specjalisty, ale moi rodzice mają do takich ludzi inne podejście niż ja. Uważają, że do przychodzą tam ludzie, którym odbiło i mają bardzooo duże problemy z psychiką. Czuję, że chciałabym porozmawiać z kimś kto rozumie moje problemy i mógłby i w jakimś sposób pomóc. Jeśli ma to jakieś znacznie to dodam, że mam 15 lat. Dziękuję za przeczytanie i liczę na odpowiedź.

Odnośnik do komentarza

Witaj. Możesz korzystać z pięciu punktów dzieki którym możesz ćwiczyć podnoszenie samooceny:
I. Mów i myśl o sobie pozytywnie np. "Jestem mądra i silna", "Uda mi się osiągnąś założone cele".
II. Określ swoje umiejętności i możliwości np. jeśli lubisz rysować, malować i t.d. - rozwijaj sie w tym kierunku, poglębiaj wiedzę w tym w czym jesteś najmocniejsza i co lubisz.
III. Jeżeli ktos mówi że jesteś ładna - nie zaprzeczaj tylko przyjmuj komplementy na swój temat. Nie odrzucaj pochlebnych opinii o sobie tylko je przyjmij.
IV. Bądź dla siebie dobra. Nie krytykuj siebie ciągle za wszystko. Jeżlei masz dużo empatii wobec innych, powinnaś z taką samą empatią traktować siebie.
V. Odszukaj swoje wartości. Spisz cechy które mówią o tobie np. jakim jesteś człowiekiem - szczera, lojalna, wierna i t.d. Wybieraj te cechy  przez które możesz być  doceniona, które są najbardziej wartościowe twoim zdaniem. Omów te cechy ze sobą lub wypisz je.
Pzdr.
 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Loraine napisał:

I. Mów i myśl o sobie pozytywnie np. "Jestem mądra i silna", "Uda mi się osiągnąś założone cele".

Mam pytania i przemyślenia do pierwszego punktu.

Wiem, że pierwszy punkt to nazywa się afirmacja i nawet kiedyś to stosowałam w moich kompleksach na temat wyglądu. Wykonywałam codziennie raz lub dwa razy dziennie stawanie przed lustrem i mówienie na głos " jestem piękna, jestem szczupła, mam ładne oczy [...] itp". Niestety wtedy te afirmacje jakoś nie wychodziły mi pozytywnie - zamiast czuć się lepiej, każde dokładane słowo mówiłam z płaczem, później złością, bo nie wierzyłam w te słowa. Ogólnie to powodowało to że coraz mocniej się izolowałam od ludzi wstydząc się siebie. Nie wiem czy forma afirmacji (mówienie na głos, patrzenie na siebie itp.) albo to czy wierzymy w te słowa jest istotna w tym by one działały? Czy jeśli stosowałabym afirmacje odnośnie aspektów życia w które wierze że są u mnie ok, ale nie mają dla mnie żadnego znaczenia w życiu to może to przynieść pozytywne skutki dla mojej samooceny? 

Godzinę temu, Gość Loraine napisał:

II. Określ swoje umiejętności i możliwości np. jeśli lubisz rysować, malować i t.d. - rozwijaj sie w tym kierunku, poglębiaj wiedzę w tym w czym jesteś najmocniejsza i co lubisz.

Obecnie jestem na takim etapie, że nie wierze że mam jakiekolwiek umiejętności, a możliwości może jakieś mam bo pracę mam i jakieś fundusze (chyba że źle coś zrozumiałam o jakie możliwości chodzi). Kiedyś rysowałam i grałam na gitarze, ale w pewnym momencie życia przestałam, bo przestało mi to dawać radość - głównie przez to że przestałam się rozwijać w tych rzeczach i inni  znani mi osobiście ludzie w tym aspekcie mnie prześcignęli bardzo mocno co powodowało że czułam się od innych gorsza i głupsza. By uniknąć stresu zaprzestalam tych zajęć. Jeśli zacznę te dawne hobby wskrzeszać mimo że nie będę za bardzo czuła flow to to wystarczy?

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Karola napisał:

Mam pytania i przemyślenia do pierwszego punktu.

Wiem, że pierwszy punkt to nazywa się afirmacja i nawet kiedyś to stosowałam w moich kompleksach na temat wyglądu. Wykonywałam codziennie raz lub dwa razy dziennie stawanie przed lustrem i mówienie na głos " jestem piękna, jestem szczupła, mam ładne oczy [...] itp". Niestety wtedy te afirmacje jakoś nie wychodziły mi pozytywnie - zamiast czuć się lepiej, każde dokładane słowo mówiłam z płaczem, później złością, bo nie wierzyłam w te słowa. Ogólnie to powodowało to że coraz mocniej się izolowałam od ludzi wstydząc się siebie. Nie wiem czy forma afirmacji (mówienie na głos, patrzenie na siebie itp.) albo to czy wierzymy w te słowa jest istotna w tym by one działały? Czy jeśli stosowałabym afirmacje odnośnie aspektów życia w które wierze że są u mnie ok, ale nie mają dla mnie żadnego znaczenia w życiu to może to przynieść pozytywne skutki dla mojej samooceny? 

Bardzo fajnie że to ćwiczyłaś. Tak, to są t.zw. afirmacje. Czemu nie wierzyłas w te słowa? Często jest tak że gdy przychodzi złość  i płacz to uwalniają sie w nas emocje które od dawna w sobie dusimy.  Niektóre osoby afirmują przed lustrem, tworzą odpowiednią atmosferę w której czują sie bezpiecznie np. osoba siada sama w przewietrzonym pokoju na przeciwko lustra, zapala świeczki albo kadzidełka, głeboko parę razy oddycha, odpręża się i wtedy zaczyna afirmować. Moze to przypominac medytację. Nie musisz tego robić w ten sposób na siłę. Możesz np. rano po wstaniu gdy idziesz się umyć stanąc przed lustrem i afirmować to na czym ci zalezy. Sama zobacz kiedy afirmacje najlepiej ci wychodzą. Także jest istotne aby forma tobie pasowała, i bardzo ważne abyś wierzyła w to co afirmujesz czyli np. to że jesteś mądra, że jesteś piękna, że jesteś odważna. Afirmację powinnas powtarzac regularnie. Ja dałam przykłady w jaki można afirmować.

Godzinę temu, Gość Karola napisał:

Obecnie jestem na takim etapie, że nie wierze że mam jakiekolwiek umiejętności, a możliwości może jakieś mam bo pracę mam i jakieś fundusze (chyba że źle coś zrozumiałam o jakie możliwości chodzi). Kiedyś rysowałam i grałam na gitarze, ale w pewnym momencie życia przestałam, bo przestało mi to dawać radość - głównie przez to że przestałam się rozwijać w tych rzeczach i inni  znani mi osobiście ludzie w tym aspekcie mnie prześcignęli bardzo mocno co powodowało że czułam się od innych gorsza i głupsza. By uniknąć stresu zaprzestalam tych zajęć. Jeśli zacznę te dawne hobby wskrzeszać mimo że nie będę za bardzo czuła flow to to wystarczy?

Określ swoje umiejętności i możliwości. W tym nie chodzi aby sie z innymi ścigac i być najlepszym, ale o to aby robić poprostu to co daje ci przyjemnośc na luzie. Dzieki takiemu podejściu możesz zobaczyć co daje ci przyjemność, jednocześnie rozwijając pasę i ucząc sie innych ciekawszych rzeczy. Określenie swoich umiejętności i możliwości polega na tym aby znaleśc cos co daje ci przyjemnoeśc z tego co lubisz robić ale nie musi to być praca. Np. jeżeli pracujesz w biurze ale kiedys grałaś na gitarze, rysowałaś  to możesz do tego wrócić aby rozwijac sie w praktyce w innych tematach i jednocześnie mięc z tego radość, odpoczynek, zabawę, nowe doświadczenia. Gdy człowiek rysuje czy gra potrzebuje skupienia, rozluźnienia. Graj i rysuj dla siebie a nie po to aby komuś coś udowodnić, nie dla rywalizacji. To jest przykład. Może masz wiecej umiejętności które kiedyś porzuciłaś i przestałas rozwijac. Widze że zupełnie w siebie nie wierzysz, a w twoim wypadku właśnie nad tym teraz powinnas popracować. To jest twój priorytet. Uwierzyć że jesteś wartościowa, mądra i ładna. Ale tylko ty to mozesz zrobić. Nie terapeuta, nie chłopak. Tylko ty. Pzdr

Odnośnik do komentarza
15 godzin temu, Gość Loraine napisał:

Bardzo fajnie że to ćwiczyłaś. Tak, to są t.zw. afirmacje. Czemu nie wierzyłas w te słowa? Często jest tak że gdy przychodzi złość  i płacz to uwalniają sie w nas emocje które od dawna w sobie dusimy.  Niektóre osoby afirmują przed lustrem, tworzą odpowiednią atmosferę w której czują sie bezpiecznie np. osoba siada sama w przewietrzonym pokoju na przeciwko lustra, zapala świeczki albo kadzidełka, głeboko parę razy oddycha, odpręża się i wtedy zaczyna afirmować. Moze to przypominac medytację. Nie musisz tego robić w ten sposób na siłę. Możesz np. rano po wstaniu gdy idziesz się umyć stanąc przed lustrem i afirmować to na czym ci zalezy. Sama zobacz kiedy afirmacje najlepiej ci wychodzą. Także jest istotne aby forma tobie pasowała, i bardzo ważne abyś wierzyła w to co afirmujesz czyli np. to że jesteś mądra, że jesteś piękna, że jesteś odważna. Afirmację powinnas powtarzac regularnie. Ja dałam przykłady w jaki można afirmować.

Czemu nie wierzyłam w te słowa? No po prostu patrzyłam w lustro i byłam obrzydzona sobą, a mówiłam że jestem piękna i czułam, że siebie samą okłamuje. Próbując znaleźć coś co mi się w sobie podoba to nie umiałam, bo to krzywe, z tym problem, z tamtym jak nie robię nadmiernej pielęgnacji to nawet nie mogę nazwać ok. Dlatego się zastanawiam, czy afirmacje mówione o czymś innym niż wyglądzie i co uważam że jest ok we mnie mogą doprowadzić mnie do tego że coś zauważę w sobie pozytywnego w wyglądzie.Czy w ogóle afirmacje o czymś o mnie co nie jest dla mnie istotne może coś we mnie zmienić? 

A co do umiejętności i możliwości to chyba mam zaburzony efekt nagrody w swoim mózgu, bo po np. ćwiczeniach fizycznych mam nawał negatywnych myśli, niekiedy nawet miewałam myśli samobójcze, więc muszę to jakoś ogarnąć. Póki co mam plan taki, że po ćwiczeniach fizycznych, narysowaniu czegoś, albo pograniu jakiś czas na gitarze zjeść coś co lubię np. kawałek czekolady, albo chipsy. Mało to zdrowe, ale może z czasem nie będę musiała stosować tej metody i same te czynności będą dawały mi poczucie przyjemności. Ogólnie mam problem z czuciem co mi daje przyjemność, bo zawsze robiłam coś w jakimś celu który miał mi przynieść jakieś korzyści np. jako dziecko czy nastolatka na zajęciach z wychowania fizycznego starałam się mieć najlepszą ocenę i potrafiłam biec najszybciej jak się tylko da mimo że później ręce i nogi mi się trzęsły, albo wymiotowałam z przeforsowania się i nie miałam skupienia na endorfinach tylko na samym celu. Też do ok 19 roku życia pracowałam na gospodarstwie rolnym moich dziadków w wiele weekendów i całe wakacje, więc fizyczna praca, ruch utrwalił mi się jako coś męczącego, bez sensu, bez korzyści a jedynie tylko z brakiem czasu na przyjemności, hobby, czy choćby zabawę. Muszę zatem to jakoś przestawić ale nie bardzo mam pomysł jak to zrobić zdrowo, bo żarcie czekolady i chipsów w cukrzycy typu 2 to chyba taki średni kierunek, ale nie mam innych pomysłów, a terapeuta żaden nie rozumiał jak można nie czuć radości po bieganiu czy innych ćwiczeniach ? więc muszę to jakoś sama ogarnąć choć nie mam pojęcia ani doświadczenia w takich rzeczach

Odnośnik do komentarza
18 minut temu, Gość Karola napisał:

Czemu nie wierzyłam w te słowa? No po prostu patrzyłam w lustro i byłam obrzydzona sobą, a mówiłam że jestem piękna i czułam, że siebie samą okłamuje. Próbując znaleźć coś co mi się w sobie podoba to nie umiałam, bo to krzywe, z tym problem, z tamtym jak nie robię nadmiernej pielęgnacji to nawet nie mogę nazwać ok. Dlatego się zastanawiam, czy afirmacje mówione o czymś innym niż wyglądzie i co uważam że jest ok we mnie mogą doprowadzić mnie do tego że coś zauważę w sobie pozytywnego w wyglądzie.Czy w ogóle afirmacje o czymś o mnie co nie jest dla mnie istotne może coś we mnie zmienić? 

Wszystkie punkty które napisałam służą do tego aby ćwiczyć i aby z czasem zaczęły być zauważalne zmiany w myśleniu, w postrzeganiu się, w szanowaniu się a w akceptacji. Dlatego jest tam też punkt IV który mówi o tym aby być dla siebie dobra, nie krytykować sie za wszystko. Jeżeli widzisz w sobie same niedoskonałości, myślisz że jesteś obrzydliwa bo nie jesteś idealna to jest to brak akceptacji siebie. Pamietaj NIE MA LUDZI IDEALNYCH. Ani ja, ani ty i nikt na świecie nie jest idealny. Zareagowałaś płaczem i złością afirmując że jesteś ładna. Z tego co piszesz widze dziewczynę która absolutnie nie widzi w sobie nic ładnego, nie widzi że jest wartościowa, mądra. Wyszukujesz w sobie niedoskonałości, krytykujesz sie za wszystko i mam wrażenie że nie dopuszczasz do siebie że cokolwiek może być w tobie ładne. Jesteś absolutnie zamknięta na pochlebstwa, na próby zobaczenia w sobie czegoś co jest ładne. Te afirmacje możesz zrobić w każdej dowolnej formie jaka tobie pasuje. Mówienie o swoich zaletach do siebie jest tym co powoduje że zaczniesz się je zauważać. W tej chwili absolutnie nie zauważasz nic pozytywnego. Ty sie po prostu nienawidzisz. Odnosze też wrażenie że częściowo traktujesz siebie tak jak traktowała cię matka. Nie dajesz sobie szansy na to aby uwierzyć że poza krytyką siebie można siebie samą kochać i akceptować. Otwórz się sama na siebie. Możesz na początek jeżeli to będzie łatwiejsze spisać na kartce co się tobie podoba w sobie, co np. ty lubisz w sobie, co twój chłopak lubi i co jemu się podoba. Wypisz same zalety. Możesz np. napisać że masz ładne oczy, usta, włosy, że jesteś odważna, inteligentna, pracowita. Nie wierzę że nie widzisz w sobie kilku rzeczy z wyglądu które uważasz za ładne. To samo z zaletami charakteru.  To jest przykład, ale później to co wypiszesz afirmuj. Codziennie.

35 minut temu, Gość Karola napisał:

Ogólnie mam problem z czuciem co mi daje przyjemność, bo zawsze robiłam coś w jakimś celu który miał mi przynieść jakieś korzyści np. jako dziecko czy nastolatka na zajęciach z wychowania fizycznego starałam się mieć najlepszą ocenę i potrafiłam biec najszybciej jak się tylko da mimo że później ręce i nogi mi się trzęsły, albo wymiotowałam z przeforsowania się i nie miałam skupienia na endorfinach tylko na samym celu. Też do ok 19 roku życia pracowałam na gospodarstwie rolnym moich dziadków w wiele weekendów i całe wakacje, więc fizyczna praca, ruch utrwalił mi się jako coś męczącego, bez sensu, bez korzyści a jedynie tylko z brakiem czasu na przyjemności, hobby, czy choćby zabawę.

Ty całe życie rywalizowałaś. Tylko po co? Rozumiem że można rywalizować w pracy bo jest różnie. Ale u ciebie kończy się wszystko na tym że rywalizujesz sama ze sobą i to w każdej sferze zycia. Dobre jest to że chciałaś być lepsza, ale robiłaś to kosztem zdrowia, kosztem swojego samopoczucia. rywalizowałaś bo sama chciałaś czy dlatego że rodzice stale nie byli z ciebie zadowolenia i próbowałaś im/sobie coś udowodnić, chociażby to że jesteś naj. Musisz poćwiczyć i musisz nauczyć się odpuszczać. Jeżlei grasz czy rysujesz to rób to bez myślenia o innych, o tym że muszisz zrobić to idealnie. Praca na gospodarstwie jest PRACĄ a nie zabawą. Ruch jest potrzebny dzisiaj nawet więcej aby ludzie się ruszali z domu. Ale w rolnictwie praca jest ciężka. Pomoc miała sprawic że ich odciążysz.  Musisz odseparować co jest pracą i rywalizacją, a co przyjemnością. Masz cukrzycę więc zostaw w spokoju czekoladę i chipsy. W internecie możesz znaleść wiele przepisów na sodkości bez cukru, dania dla diabetyków. Sama spróbuj coś zrobić dobrego dla siebie, np. jakiś deser - ciasto lub ciastka oczywiście z przepisu dla diabetyków. Ćwiczenia bardzo pomagają na rozładowanie stresu przy okazji jest to mozliwość na schudniecie. Ale nie muszą to byc stricte ćwiczenia jak bieganie, może to być taniec. Możesz także iść na spacer, włączyć muzykę, załozyc słuchawki na uszy tak aby się rozluźnić, odetchnąc, odpocząć, zrelaksować, a jednocześnie jesteś w ruchu. Nie masz doświadczenia ale aby je zdobyć zacznij się bardziej otwierać i próbować. To jest praca nad sobą. Pzdr
 

Odnośnik do komentarza

To spróbuje zatem deserki dla diabetyków zamiast czekolady ? dobry pomysł. 

Przez 3 lata testowałam różne sporty i aktywności fizyczne, ale niestety nic mi się nie podobało, bo w niczym nie widziałam sensu, radości czy relaksu, dlatego muszę robić jakikolwiek ruch i się nagradzać za to i mam nadzieje że w taki sposób nauczę się odczuwać jakąkolwiek radość po ćwiczeniach, bo to co ja przeżywałam przez te 3 lata odszukiwania aktywności fizycznej dla mnie to była mega męka (np. próbowałam nauczyć się pływać to się okazało że mam lęki odnośnie tego jak woda sięga mi do nosa i uszu, że sprzęty które miały mi pomóc typu "nosek" czy okulary, albo czepek zasłaniający uszy to i tak w dniu gdy miałam zaplanowany basen to cierpiałam od rana na rozwolnienie, albo idąc na basen zdarzało mi się ze stresu przed pływaniem wymiotować ? po basenie padałam ze zmęczenia stresem, który odczuwałam od rana a nie od ćwiczeń fizycznych. Próbowałam też jogi czy pilatesu, biegania, rower, rolki, łyżwy, siłownia, zajęcia inne w grupie i wszystko to mnie stresowało, nudziło albo po płakałam z rozpaczy lub miałam nawał negatywnych myśli więc skoro ćwiczenia nie powodują u mnie pozytywów to trzeba za te cierpienia się nagrodzić i może po miesiącach czy latach ogarnę to by endorfiny wzmacniały miłe odczucia a nie negatywne). U mnie tutaj zaburzone jest odczuwanie efektów wydzielających się hormonów, w książce co czytałam były badania gdzie podali ludziom dużo oksytocyny i pytali o relację z matką - Ci co mieli dobrą relację z matką to mówili jeszcze cieplej i milej o matce niż bez tego zastrzyku z oksytocyny, a Ci co mieli złą relację z matką po tym samym zastrzyku przeżywali jeszcze mocniej złe emocje i mówili dużo gorzej o matce niż bez tego zastrzyku. Też wrażliwość na niektóre hormony jest osłabiona dla osób ze złej rodziny, tam był przykład kobiet, którym kazali trzymać klamkę od drzwi, podali im oksytocynę i później dodali dźwięk płaczącego dziecka i kobiety z kochających rodzin rozluźniały uścisk na klamce przygotowując się do łagodnego podejścia do cierpiącego dziecka, a kobiety ze złych rodzin nie okazały żadnej reakcji na oksytocynę. (Książka "Równia wznosząca" i tam też jest spis tych wszystkich badań o których pisałam) 

Co do pochlebstw to od innych je przyjmuje, ale dostaje je tak rzadko, że w sumie to jak święto jest i to są raczej pochlebstwa bardziej nie mnie, a mojego makijażu, ubioru niż tego jak ja wyglądam. Niestety w swoim wyglądzie nie widzę nic ładnego. Umiem tylko się umalować, ubrać, ogarnąć jakimiś kosmetykami, maseczkami bym nie wyglądała źle, ale nie umiem zrobić by wyglądać pięknie. Dbam o siebie mocno i z  tego co widzę to robię dużo więcej i wydaje dużo więcej na siebie niż wiele kobiet pięknych jakie znam. Może afirmacje nie są dla wszystkich, albo zanim się je zrobi to inne działania trzeba podjąć by przychylniej na siebie spojrzeć i wtedy włączyć afirmacje. Pokombinuje, bo coś trzeba robić, ale ogólnie cieszę się że moja terapia indywidualna skończy się przed świętami i czuje ulgę że skończę coś bezsensownego. Mam nadzieję że w grupowej będzie czuć jakiś sens po pierwszych 6 miesiąćach. 

Odnośnik do komentarza
46 minut temu, Gość Karola napisał:

Może afirmacje nie są dla wszystkich, albo zanim się je zrobi to inne działania trzeba podjąć by przychylniej na siebie spojrzeć i wtedy włączyć afirmacje.

Karola afirmacje sa dla każdego tylko trzeba odnaleźć sposób w jaki te afirmacje najlepiej do ciebie docierają, najlepszą formę. Dlatego powyżej napisałam o róznych mozliwościach, podałam przykłady abyś sama próbowała, wybrała sposób jaki może tobie pasować i wtedy te afirmowanie ma sens. Tak mi przyszło jeszcze że o ile nie czytałas wczesniej to teraz przeczytaj o Stylu Przywiązania. Może ciebie zainteresuje. Pzdr

Odnośnik do komentarza
W dniu 30.11.2020 o 16:28, Gość Karola napisał:

Nie wiem czy forma afirmacji (mówienie na głos, patrzenie na siebie itp.) albo to czy wierzymy w te słowa jest istotna w tym by one działały?

To jest najważniejsze w tym p-kcie. Jeśli mówimy jedno, a wierzymy w drugie to nie ma sensu. Trzeba najpierw CHCIEĆ się zmienić, bo bez tego pragnienia... takiego z całego serca, nie zrodzi się wiara, a gdy już uwierzymy, że jest możliwe abym była ładna, zgrabna i sympatyczna.... to afirmacje mają sens. Dlatego zacznij od pragnienia zmiany, takiego silnego pragnienia jakbyś tęskniła za kimś ukochanym, za czymś pięknym.

9 godzin temu, Gość Karola napisał:

Ogólnie mam problem z czuciem co mi daje przyjemność,

Bo siebie nie znasz. Zacznij od poznania tego co lubisz, co się podoba, co poprawia samopoczucie. Oglądaj widoki zachodów słońca, morza, gór, lasu, radosnego dziecka... i czuj... ten widok, który spowoduje uczucie komfortu, sympatii to zapamiętaj i skup się na tym. Jeśli spodoba się Tobie obraz morza i plaży to kup sobie obraz z takim widokiem i powieś w pokoju. Oglądaj kabarety, komedie, słuchaj muzyki takiej i takiej, aż znajdziesz to co się spodoba. A wtenczas zapisz sobie i słuchaj (ja polecam muzykę poważną lub pozytywną muzykę z mottem), oglądaj często. Oglądaj kolory i jeśli któryś wywoła pozytywne uczucie to takim kolorem się otaczaj (pomaluj ściany, kupuj ciuchy, dodatki do mieszkania). Idź do kwiaciarni i zaobserwuj jaki kwiat Ci się podoba i kup sobie taki raz w tygodniu. Po prostu poznaj siebie i poczuj co sprawia Ci przyjemność.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...