Skocz do zawartości
Forum

Relacje


Gość Max

Rekomendowane odpowiedzi

55 minut temu, Gość Max napisał:

Szczerze to nawet nie chce mi sie tego wszystkiego czytać.

Psa nie moge mieć, bo zdechnie jak o nim zapomnę, miałem węża i ptaszniki to zdechły poprostu nie myślałem o nich.

Dzieciństwo miałem dobre, jak miałem 10 lat to mój ojciec umarł, dobrze go wspominam, od 16 roku życie jestem/byłem niewiem jak to nazwać uzależniony od thc, byłem dosyć oporny do szkoły/nauki, 3 razy powtarzałem 1 klase szkoły średniej.

Nie pale już trawy 3 lata, nie pije ,nie pale papierosów, dieta, treningi, 2 firmy, własny dom, 24 lata. Mam życie  cud, tylko nie umiem mieć relacji, załatwianie rzeczy czy rozmowa z klientami to co innego, niż relacje z drugą osobą.

Ludzie też mnie wkurzają z drugiej strony, najbardziej drobnostkami, typu co jem, gdzie idę, co się stało, male głupie pytania mnie irytują.

Max, wiesz co przyszło mi do głowy że może po prostu nie umiesz wydobyć z siebie uczuć które mocno ukryłes przed innymi. Może z jakiegoś powodu zamknąłeś uczucia na kłódkę. Co do zwierzaków to faktycznie lepiej nie ryzykować. Mam też wrażenie że masz pracę i w pracy jesteś troche jak robot to samo odnosi się do kontaktów z innymi. W pracy kierujesz się na zimno wobec ludzi. Jeżeli mogę zapytać to kto ciebie wychowywał po śmierci ojca? twój tata zmarł jak byłeś dzieckiem. Dobrze go wspominasz ale może nie miałeś czasu aby sie pogodzic z jego śmiercią? Jako dziecko okazywano ci uczucia? Pzdr

Odnośnik do komentarza
3 godziny temu, Gość Agu napisał:

Mi np. się nie chce - serio wychodzi tu mój  masochizm . Mnie te rozmowy tak naprawdę męczą.

Mogłaś tak od razu. Ja lubię takie dyskusje a zwłaszcza z Tobą. Franca mnie już trochę zmęczyła ale nie chciałem jej ignorować skoro każdemu odpowiadam.

Masz bardzo dobrą intuicję ale moim zdaniem brakuje Ci nieco usystematyzowania swoich przemyśleń. Twoje posty są dla mnie ciekawe i inspirujące ale niektóre stwierdzenia kłócą się z moją logiczną naturą albo raczej uruchamiają dociekliwość.

Uważam że problem Maksa może być oparty na tym że ciężko spotkać naprawdę wartościowe osoby które są do nas kompatybilne. Żeby to zrobić trzeba nauczyć się płynąć z nurtem życia i wtedy los daje nam więcej tego co chcemy. Może nie rozumiem drążenia dzieciństwa bo moje było dobre a problemy zaczęły się pojawiać kiedy uczyłem się świata.

Odnośnik do komentarza
W dniu 25.11.2020 o 16:00, Gość Max napisał:

Dzieciństwo miałem dobre, jak miałem 10 lat to mój ojciec umarł, dobrze go wspominam, od 16 roku życie jestem/byłem niewiem jak to nazwać uzależniony od thc, byłem dosyć oporny do szkoły/nauki, 3 razy powtarzałem 1 klase szkoły średniej.

To moze rodzice Cie za bardzo rozpieszczali, i to Cie nauczylo egoizmu? To dosc czesty mechanizm.

Odnośnik do komentarza
W dniu 25.11.2020 o 14:27, Gość mózg napisał:

A czy musisz znać przyczyny wszystkiego co rozwiązujesz? Rzadko tak jest bo przyczyny są mniej istotne od mechanizmów które działają żeby rozwiązać problem. Nie ważne czy klucze zginęły bo zgubiła je babcia czy ciocia tylko wstawia się nowy zamek. Poznanie przyczyn nie musi niczego ułatwiać a sam proces szukania może utrudnić proces naprawy i zdania sobie sprawy z tego jak jest tu i teraz.

Ale wlasnie poznanie przyczyny pozwala ja zlikwidowac, a wiec problem tez. I to ma znaczenie kto zgubil klucze, bo to ta osoba na przyszlosc musi byc bardziej uwazna. Znalezienie przyczyny daje wieksze zrozumienie, a to daje wiecej spokoju wewnetrznego, zwlaszcza jesli chodzi o prace ze swoim wnetrzem.

W dniu 25.11.2020 o 14:27, Gość mózg napisał:

Nie mieści mi się w głowie jak zrzucenie odpowiedzialności na matkę uwalnia od poczucia winy.

Jak to jak? ? Przeciez wina przechodzi z Ciebie na matke wtedy, to Ty w takim razie juz jestes bez winy, tak? Przeciez to proste.

W dniu 25.11.2020 o 14:27, Gość mózg napisał:

Mi by to nie pomogło. Uważam że jestem trochę dalej bo nie mam potrzeby zrzucania na nikogo odpowiedzialności i dlatego winy się wybacza bo "nie wiedzą co czynią".

Oj, z tym wybaczeniem przeciez wcale nie jest tak prosto, na pewno nie ma co tak generalizowac.

W dniu 25.11.2020 o 14:27, Gość mózg napisał:

A moje podejście w KAŻDYM przypadku więc raczej jest lepsze. Zwłaszcza te stare sprawy z dzieciństwa były tak błahe że w ogóle nie ma czego żałować i tylko świeże sprawy dają mi poczucie winy które kończy się rozwiązaniem konfliktu żebym w przyszłości nie popełnił tego samego błędu.

Ale Twoje wytlumaczenie dla braku sensu w poczuciu winy NIE W KAZDYM przypadku jest prawdziwe. Nie stosuje sie chociazby do sytuacji, w ktorej dana osoba zrobila komus krzywde. Aha, i Twoje dziecinstwo bylo ok, wiec moze dlatego nie ma ono dla Ciebie takiego znaczenia, ale dla innych zajrzenie w nie moze miec zbawienne skutki.

W dniu 25.11.2020 o 14:27, Gość mózg napisał:

Nic się nie robi kiedy tkwi się w poczuciu winy. Nie mając go można coś z tym zrobić i w ogóle uświadomić sobie swoje wady w czym nie pomaga wysokie ego i za duże poczucie odpowiedzialności.

Ale poczucie winy to wlasnie sygnalizator tego, ze cos jest nie tak w takim przypadku. Wiec wlasnie gdy sie je zaobserwuje, mozna podjac dzialania w kierunku poprawy swojego zachowania, i naprawienia bledow. Nie chodzi mi o to, zeby tkwic w nim dla samego tkwienia jak najdluzej. Ale swoja wine trzeba nauczyc sie wlasciwie przyjmowac.

W dniu 25.11.2020 o 14:27, Gość mózg napisał:

Nie mówiłem że sama świadomość zadziała. Najważniejsza jest szczerość przed samym sob, bezwarunkowa akceptacja siebie i dążenie do prawdy.

Owszem, te rzeczy sa bardzo wazne. Ale nie wiem, czy akurat te najwazniejsze. Na pewno co najmniej rownie wazna jest ta cierpliwosc, milosc i zyczliwosc do siebie.

W dniu 25.11.2020 o 14:27, Gość mózg napisał:

To czy łatwiej to kwestia względna ale bez sensu szukać źródeł których z definicji już nie ma bo przekształciły się w coś innego.

Skad wiadomo, ze przeksztalcily sie w co innego?

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, franca napisał:

Ale wlasnie poznanie przyczyny pozwala ja zlikwidowac, a wiec problem tez. I to ma znaczenie kto zgubil klucze, bo to ta osoba na przyszlosc musi byc bardziej uwazna. Znalezienie przyczyny daje wieksze zrozumienie, a to daje wiecej spokoju wewnetrznego, zwlaszcza jesli chodzi o prace ze swoim wnetrzem.

W jaki sposób poznanie przyczyny pozwala ją zlikwidować? Nie widzę związku. Równie dobrze można dojść do wniosku że problem jest tak głęboki i tak straszny że co ja teraz zrobię a kiedy skupiam się na szukaniu rozwiązania to je znajduję ale zupełnie nie tam gdzie leży problem. Rozdrapywanie problemów prowadzi do problemów. Trzeba je sobie uświadomić i czasem skojarzenie problemu z jakimś źródłem z dzieciństwa może pomóc w usystematyzowaniu sobie wszystkiego ale nie musi tak być.

Jakie znaczenie ma czy klucze zgubiła ciotka czy babka kiedy chodzi o mnie i moje problemy? To one muszą bardziej uważać ale to ich sprawa więc dla mnie nic nie muszą. Mi jest wszystko jedno czyja to wina bo nie chodzi o wskazywanie palcem tylko o pozbycie się w ogóle tej złej maniery i trzeba zacząć od siebie. Wtedy człowiek jest szczery sam przed sobą ze wszystkim a nie tylko w wybranych kwestiach które były problematyczne w Twojej świadomości. To daje większe zrozumienie czyli więcej spokoju wewnętrznego.

Z poczuciem winy jest jeszcze taki mechanizm że podświadomość u ludzi z mocnym wyparciem zapobiega dyskomfortowi wynikającego z przyjęcia tej winy więc automatycznie zrzucają winę na innych i to daje im pozorny komfort ale problem nadal jest nierozwiązany. Poczucie winy to kompleks prowadzący do mentalnego konfliktu. Spełnia swoją rolę przez chwilę po to żebyśmy na drugi raz nie powtarzali tego samego błędu. Jeżeli nie ma siły żeby coś zmienić i jakiś problem będzie musiał się powtarzać to trzeba zaakceptować swoją wadę bo nikt przecież nie jest doskonały. Poczucie winy zbyt rozciągnięte w czasie przestaje spełniać swoją rolę i sabotuje rozwój przez co człowiek zapętla się w coraz gorszym bagnie i pogrąża się w coraz większym poczuciu winy. Największe zrozumienie daje kontakt ze swoim wnętrzem

1 godzinę temu, franca napisał:

Jak to jak? ? Przeciez wina przechodzi z Ciebie na matke wtedy, to Ty w takim razie juz jestes bez winy, tak? Przeciez to proste.

 

Nie, to jest zrzucanie winy czyli nie pozbywasz się problemu tylko tworzysz racjonalizację która zrzuca poczucie winy wraz z odpowiedzialnością na Twoją mamę i jak masz teraz zmienić problem skoro to ona jest za to odpowiedzialna? Lepiej uświadomić sobie że żadna wada nie jest przez nikogo chciana ale ludzie mają wady a niektóre z nich przeszkadzają być szczęśliwym i spełniać się jako osoba więc należy je naprawiać i uczyć się nowych dobrych zachowań a błędy sobie wybaczać bo są w procesie ewolucji tylko okresem przejściowym. Zrzucanie winy na matkę to także złe emocje do niej a w terapii należy wybaczać innym bo nie wiedzą co czynią czyli błędy wynikają z nieświadomości.

2 godziny temu, franca napisał:

Ale wlasnie poznanie przyczyny pozwala ja zlikwidowac, a wiec problem tez. I to ma znaczenie kto zgubil klucze, bo to ta osoba na przyszlosc musi byc bardziej uwazna. Znalezienie przyczyny daje wieksze zrozumienie, a to daje wiecej spokoju wewnetrznego, zwlaszcza jesli chodzi o prace ze swoim wnetrzem.

Jest bardzo prosto. To kwestia Twojego wyboru postawy a wybaczenie jest podstawą moich przekonań.

cdn.

Odnośnik do komentarza

 

2 godziny temu, franca napisał:

Oj, z tym wybaczeniem przeciez wcale nie jest tak prosto, na pewno nie ma co tak generalizowac.

Jest bardzo prosto. To kwestia Twojego wyboru postawy a wybaczenie jest podstawą moich przekonań.

cdn.

3 godziny temu, franca napisał:

Ale Twoje wytlumaczenie dla braku sensu w poczuciu winy NIE W KAZDYM przypadku jest prawdziwe. Nie stosuje sie chociazby do sytuacji, w ktorej dana osoba zrobila komus krzywde.

Stosuje się także do tego i w KAŻDYM przypadku jest prawdziwe. Poczucie winy ma być przerobione w jakiś konstruktywny wniosek i spełnia swoją rolę jeśli proces właśnie tak się kończy. Trzeba się pogodzić z tym że się zabłądziło i ponieść wewnętrzne konsekwencje w sumieniu a problem po jakimś czasie przechodzi i jeżeli jest dobrze przepracowany to nie popełnia się dwa razy tego samego błędu.

Jeżeli Twoja mama źle Cię wychowała to przecież nie jest to wcale usprawiedliwieniem dla Twoich grzechów ale samo zrozumienie natury grzechu to jest właśnie docieranie do prawdziwych źródeł dzięki czemu można przeprowadzać realne zmiany ale niestety swoje trzeba odcierpieć. Nie da się rozwiązać problemów czarodziejską różdżką.

3 godziny temu, franca napisał:

Aha, i Twoje dziecinstwo bylo ok, wiec moze dlatego nie ma ono dla Ciebie takiego znaczenia, ale dla innych zajrzenie w nie moze miec zbawienne skutki.

Nie przeczę że czasem to się może przydać ale nie popieram ogólnej tendencji do szukania rozwiązania wszystkich problemów w dzieciństwie bo nawet jeżeli większość problemów się tam zaczyna to najważniejsze jest rozwiązywanie problemów TU I TERAZ.

Dobre dzieciństwo nie uwalnia od późniejszych problemów. Czasem to jest na odwrót i człowiek odkrywając prawdę orientuje się że żył w matrixie i trzeba wszystko budować od nowa a standardy są wysokie. Dzieciństwo może mieć kluczowe znaczenie ale babranie się w nim nie jest potrzebne do rozwiązywania aktualnych problemów. Przede wszystkim trzeba odnaleźć swoją własną filozofię życia i zrozumieć siebie ale także budować swoją osobę i przyszłość wbrew problemom których doświadczamy.

3 godziny temu, franca napisał:

Ale poczucie winy to wlasnie sygnalizator tego, ze cos jest nie tak w takim przypadku. Wiec wlasnie gdy sie je zaobserwuje, mozna podjac dzialania w kierunku poprawy swojego zachowania, i naprawienia bledow. Nie chodzi mi o to, zeby tkwic w nim dla samego tkwienia jak najdluzej. Ale swoja wine trzeba nauczyc sie wlasciwie przyjmowac.

Tak ma swoje zadanie albo kilka zadań ale przez właściwy czas i trzeba to odpowiednio rozwiązać czyli tak żeby nie mieć potrzeby zwalać na nikogo winy tylko zrozumieć czym jest pojęcie winy i jaka jest jego rola w rozwoju. Bez grzechu nie ma rozwoju ale to nie znaczy że trzeba powielać grzechy tylko właśnie na odwrót i zrozumienie że robisz coś nie tak nie wymaga wytłumaczenia że to przez matkę tylko działania żeby od tego momentu świadomie kierować tym zachowaniem tak żeby nie powielać tego błędu i jeżeli zaczynasz robić dobrze to dawne błędy przestają pojawiać się w postaci poczucia winy. Ale jest jeszcze drugi rodzaj poczucia winy czyli takie które towarzyszy komuś przy każdej decyzji i pewnie to dlatego że miał surowych rodziców i trudne warunki ale jakie to ma teraz znaczenie? I czasem poczucia winy trzeba się po prostu pozbyć i zrozumieć że ma się nadmierne i jest się nadwrażliwym i może to wychowanie, może geny a może jeszcze inna przyczyna i co to ma za znaczenie skoro wiem co jest źle i jak to zmienić? Każde odejście od tej prostoty rozwiązywania problemów to moim zdaniem szarlataneria i próba uzurpowania sobie władzy nad cudzymi problemami i ich rozwiązywaniem. I może nawet to jest skuteczne ale moim zdaniem błędne jak religia.

3 godziny temu, franca napisał:

Ale poczucie winy to wlasnie sygnalizator tego, ze cos jest nie tak w takim przypadku. Wiec wlasnie gdy sie je zaobserwuje, mozna podjac dzialania w kierunku poprawy swojego zachowania, i naprawienia bledow. Nie chodzi mi o to, zeby tkwic w nim dla samego tkwienia jak najdluzej. Ale swoja wine trzeba nauczyc sie wlasciwie przyjmowac.

Tak, to się ze sobą wiąże.

3 godziny temu, franca napisał:

Skad wiadomo, ze przeksztalcily sie w co innego?

1. Z badań neurobiologów które świadczą o tym że rodzimy się z mózgiem tabula rasa i potem następuje reorganizacja całego działania mózgu przez pierwsze 2-3 lata po czym wszystko ulega przekształceniu i neurony tworzą potem zupełnie inne połączenia a mózg nie przechowuje w pamięci procesu przejściowego tylko jego efekt, nawet jeżeli on był kluczowy przy kształtowaniu się zaburzeń.

2. Psychologia ma to zapisane w swoich podstawach i to wynika z badań zachowań ludzi i to potwierdza że ludzki umysł sublimuje pierwotne popędy a towarzyszą temu pozytywne procesy poznawcze wynikające z dojrzewania ale też negatywne jak wyparcie, zaprzeczenie i racjonalizacja oparta na usprawiedliwianiu własnego ja.

3. Żeby stwierdzić że coś było prawdziwą przyczyną jakiejś cechy nie da się tego zweryfikować żadnymi badaniami i to równie dobrze może być szarlataneria która działa dlatego że ludzie w nią wierzą.

Odnośnik do komentarza
W dniu 27.11.2020 o 15:10, Gość mózg napisał:

Nie, to jest zrzucanie winy czyli nie pozbywasz się problemu tylko tworzysz racjonalizację która zrzuca poczucie winy wraz z odpowiedzialnością na Twoją mamę i jak masz teraz zmienić problem skoro to ona jest za to odpowiedzialna?

Co? Jaka racjonalizacja? Przeciez to jezt zwykle, zupelnie naturalne zrzucenie winy na matke. Oddajesz cos komus innemu, wiec juz jest jego, a nie Twoje, no nie? Tak jest z poczuciem winy, juz nie jest Twoje. I mozesz przeciez rozwiazac problem, za ktory ktos inny jest odpowiedziaalny, gdzie tu sprzecznosc? Tak samo, jak mozna po kims posprzatac, choc akurat ta konkretnie czynnosc nie jest dobra. ?

W dniu 27.11.2020 o 15:10, Gość mózg napisał:

Jest bardzo prosto. To kwestia Twojego wyboru postawy a wybaczenie jest podstawą moich przekonań.

 

Prosto moze jest dla kogos kto nie ma zbyt duzo do wybaczania, ale nieraz ludzie bywaja powaznie pokrzywdzeni i wtedy to nie jest taka prosta sprawa. Ludzie borykaja sie z ciezkimi traumami czasem nawet dziesiatki lat, jak ofiary gwaltu na przyklad, czasem do konca zycia to ich dreczy. I to nie to, ze z nimi jest cos nie tak, po prostu doznaly zbyt ciezkich krzywd. Jesli sie ma troche empatii to sie rozumie jak bardzo im musi byc ciezko nawet z samymi ich przezyciami, a co tu dopiero mowic o przebaczeniu. Ciezko od nich wymagac wyboru takiej postawy, a nawet przy probie jej wyboru czesto w czlowieku uruchomiaja sie rozne blokady, wiec na pewno sam wybor nie wystarczy.

W dniu 27.11.2020 o 16:33, Gość mózg napisał:

Stosuje się także do tego i w KAŻDYM przypadku jest prawdziwe. Poczucie winy ma być przerobione w jakiś konstruktywny wniosek i spełnia swoją rolę jeśli proces właśnie tak się kończy.

No wlasnie, czyli czasem poczucie winy ma sens. O takich przypadkach wlasnie mowie.

W dniu 27.11.2020 o 16:33, Gość mózg napisał:

Nie przeczę że czasem to się może przydać ale nie popieram ogólnej tendencji do szukania rozwiązania wszystkich problemów w dzieciństwie bo nawet jeżeli większość problemów się tam zaczyna to najważniejsze jest rozwiązywanie problemów TU I TERAZ.

KAZDY problem rozwiazuje sie tu i teraz. Nie moge problemu rozwiazywac wczoraj albo jutro. Wiec zajmuje sie nim teraz, a to, czy wspominam czasy dziecinstwa, zeby go rozwiazac, czy nie, to inna sprawa.

W dniu 27.11.2020 o 16:33, Gość mózg napisał:

Dzieciństwo może mieć kluczowe znaczenie ale babranie się w nim nie jest potrzebne do rozwiązywania aktualnych problemów.

Skoro moze miec kluczowe znaczenie, to w takich przypadkach to "babranie sie" w nim jest potrzebne.

W dniu 27.11.2020 o 16:33, Gość mózg napisał:

3. Żeby stwierdzić że coś było prawdziwą przyczyną jakiejś cechy nie da się tego zweryfikować żadnymi badaniami i to równie dobrze może być szarlataneria która działa dlatego że ludzie w nią wierzą.

Albo dziala dlatego, ze wiaze sie z glebokim wejsciem w swoje wnetrze.

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, franca napisał:

Co? Jaka racjonalizacja? Przeciez to jezt zwykle, zupelnie naturalne zrzucenie winy na matke. Oddajesz cos komus innemu, wiec juz jest jego, a nie Twoje, no nie? Tak jest z poczuciem winy, juz nie jest Twoje.

Nie. Zrzucenie winy jest może naturalne ale negatywne. Jeżeli ktoś jest seryjnym mordercą bo matka go źle wychowała a potem jednak zyskuje kontakt ze swoimi emocjami i ma poczucie winy to ma wg Ciebie pójść na terapię i dowiedzieć się że jego matka ponosi winę za te morderstwa więc wszystko okej? Zamiast zrozumieć swoją winę zrzuciłaś ją na matkę i może wtedy faktycznie to była jej wina więc w takim razie obie jesteście współwinne. Powinnaś zrozumieć swoją winę i iść dalej a Ty nie doszłaś do tego kroku bo wytworzyłaś racjonalizację.

2 godziny temu, franca napisał:

I mozesz przeciez rozwiazac problem, za ktory ktos inny jest odpowiedziaalny, gdzie tu sprzecznosc? Tak samo, jak mozna po kims posprzatac, choc akurat ta konkretnie czynnosc nie jest dobra. ?

Jeżeli coś dotyczy emocji to chodzi o poczucie kontroli które wiąże się też z uznaniem swojej winy. Czuję jakieś emocje które chcę zmienić i nagle dowiaduję się że winna jest moja babcia a to tak jakby miała kontrolę nad moimi emocjami ale tylko w przeszłości a teraz już nie wiadomo co robić żeby to zmienić. Ona już też nie ma tej kontroli, nie cofnę się do przeszłości żeby postąpić inaczej tzn żeby babcia postąpiła inaczej. Muszę rozwiązać problem tu i teraz a to się robi przez pogodzenie się z tym co jest, szczerością przed sobą, przeżyciem poczucia winy i podjęciem odpowiedzialnej decyzji.

2 godziny temu, franca napisał:

Prosto moze jest dla kogos kto nie ma zbyt duzo do wybaczania, ale nieraz ludzie bywaja powaznie pokrzywdzeni i wtedy to nie jest taka prosta sprawa. Ludzie borykaja sie z ciezkimi traumami czasem nawet dziesiatki lat, jak ofiary gwaltu na przyklad, czasem do konca zycia to ich dreczy. I to nie to, ze z nimi jest cos nie tak, po prostu doznaly zbyt ciezkich krzywd. Jesli sie ma troche empatii to sie rozumie jak bardzo im musi byc ciezko nawet z samymi ich przezyciami, a co tu dopiero mowic o przebaczeniu. Ciezko od nich wymagac wyboru takiej postawy, a nawet przy probie jej wyboru czesto w czlowieku uruchomiaja sie rozne blokady, wiec na pewno sam wybor nie wystarczy.

Nie zgadzam się. Wybaczanie to postawa a trauma jest głębsza i żeby ją przeżyć nie są do tego potrzebni inni ludzie. Przebaczenie pozwala przejść do następnego etapu którym jest zajęcie się traumą a nieprzebaczenie jest blokowaniem się na wcześniejszym etapie. Przebaczenie nie jest tylko aktem wobec drugiej osoby bo zwłaszcza służy temu kto przebacza. Tak samo jak ktoś po wypadku boi się wsiąść do samochodu i przełamując lęk robi to dla siebie a nie dla auta :)

2 godziny temu, franca napisał:

Prosto moze jest dla kogos kto nie ma zbyt duzo do wybaczania, ale nieraz ludzie bywaja powaznie pokrzywdzeni i wtedy to nie jest taka prosta sprawa. Ludzie borykaja sie z ciezkimi traumami czasem nawet dziesiatki lat, jak ofiary gwaltu na przyklad, czasem do konca zycia to ich dreczy. I to nie to, ze z nimi jest cos nie tak, po prostu doznaly zbyt ciezkich krzywd. Jesli sie ma troche empatii to sie rozumie jak bardzo im musi byc ciezko nawet z samymi ich przezyciami, a co tu dopiero mowic o przebaczeniu. Ciezko od nich wymagac wyboru takiej postawy, a nawet przy probie jej wyboru czesto w czlowieku uruchomiaja sie rozne blokady, wiec na pewno sam wybor nie wystarczy.

Tak ale ma sens tylko jeśli je przerobimy a nie przerzucimy samej odpowiedzialności. Trzeba przebudować swoje myślenie pod jego wpływem tak żeby nie powtarzała się sama wina.

2 godziny temu, franca napisał:

KAZDY problem rozwiazuje sie tu i teraz. Nie moge problemu rozwiazywac wczoraj albo jutro. Wiec zajmuje sie nim teraz, a to, czy wspominam czasy dziecinstwa, zeby go rozwiazac, czy nie, to inna sprawa.

Chodzi mi o to że każdy problem ma rozwiązanie tu i teraz bez grzebania w przeszłości i szukania winy innych ludzi. Jest konkretny problem więc szukasz rozwiązania a cofanie do dzieciństwa nie tworzy rozwiązania. Jest elementem diagnozy ale to cały głębszy proces który nie wymaga grzebania w przeszłości. Wystarczy do tego teraźniejszość.

2 godziny temu, franca napisał:

KAZDY problem rozwiazuje sie tu i teraz. Nie moge problemu rozwiazywac wczoraj albo jutro. Wiec zajmuje sie nim teraz, a to, czy wspominam czasy dziecinstwa, zeby go rozwiazac, czy nie, to inna sprawa.

Nie jest potrzebne tak samo jak budowa fundamentów ma kluczowe znaczenie przy budowie domu ale robiąc remont nie musisz wiedzieć jak powstawał dom cegła po cegle. Jak ktoś ma krzywy kręgosłup bo za dużo siedział przed komputerem to rozwiązanie nie przyjdzie bo to analizujesz i cofasz tylko jeżeli tu i teraz zaczniesz ćwiczyć pod okiem specjalisty. Jak masz otwartą ranę i przychodzisz do lekarza żeby ją zaszyć to on wtedy nie pyta jak to się stało tylko patrzy jak zeszyć. W większości przypadków już nie wrócisz do tamtych zdarzeń które naprawdę odegrały kluczową rolę ale ZAWSZE można dokonać oceny obecnego stanu i wglądu w aktualne emocje bo to jest kluczowe. Niektóre emocje są "zamrożone" od momentu w którym pojawił się problem więc czasem to jest 2 w 1 ale nie na zasadzie że retrospekcja rozwiązuje problem tylko rozwiązaniu może od razu towarzyszyć retrospekcja ale ona jest wtedy tylko skutkiem ubocznym.

To babranie się ma inny sens w terapii. Niektórzy są na tyle problematyczni że może od retrospekcji zaczynają naukę obserwacji siebie i powoli przechodzą do sedna.

2 godziny temu, franca napisał:

Albo dziala dlatego, ze wiaze sie z glebokim wejsciem w swoje wnetrze.

Nie w swoje wnętrze tylko w przetwarzanie wspomnień a we wnętrze dokonuje się wglądu tu i teraz.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...