Skocz do zawartości
Forum

3 piwa dziennie, czy mi zaszkodzą?


Gość ja50

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 50 lat, jestem kobietą. Od 3 lat piję po 3 butelki piwa dziennie, poniewaz mi piwo smakuje, ale rodzina różnie na to reaguje, strasza alkoholizmem i choroba watroby. Czy faktycznie 3 butelki piwa każdego dnia mogą mi jakoś zaszkodzic na watrobę po tak krótkim czasie picia tego piwa? Przecież na marskośc choruje się po wielu latach picia dużych ilości, a ja po 3 piwach nawet nie czuję, ze piłam alkohol.

Odnośnik do komentarza

Zadaj sobie pytanie do czego Ci to piwo potrzebne, jak najbardziej jesteś uzależniona, piwny brzuch Ci się kroi, a skutki zdrowotne mogą się ujawnić lub nie. Już widać, że nie masz umiaru, pijesz regularnie, a to już jest alkoholizm. 

Żadne wytłumaczenie, że lubię, to tak jak palę bo lubię, piję bo lubię, ćpam bo lubię?

Odnośnik do komentarza

A czy potrafisz powstrzymać się, bez żadnego problemu, od picia? Ile czasu wytrzymasz bez piwa? Dzień, dwa? Po tym jak piszesz jestem pewna że nie dałabyś rady wyrzeknąć się picia na tydzień a żeby zrezygnować w ogóle to jest niemożliwe. 

8 godzin temu, Gość ja50 napisał:

Od 3 lat piję po 3 butelki piwa dziennie, poniewaz mi piwo smakuje

Nie, Ty jesteś już uzależniona a to co dalej piszesz to po prostu racjonalizowanie swojego nałogu. Nałóg który widzi Twoja rodzina a na który Ty wcale nie zwracasz uwagi. Czym innym jest lubienie a czym innym jest nałóg. A u Ciebie widać ewidentnie to drugie.

Odnośnik do komentarza
17 godzin temu, Gość ja50 napisał:

a ja po 3 piwach nawet nie czuję, ze piłam alkohol.

Jeśli ten wątek nie jest zmyślony to nie dziwię się rodzinie. Ja po jednym piwie już mam zawroty głowy ? Pamiętaj, że im więcej pijesz tym się bardziej uodparniasz. Skoro 3 piwa już nie dają uczucia picia alko, to dlaczego nie pijesz piwa 0%? Też nie poczujesz, a piwo wypite ? Spróbuj... jeśli nie dasz rady tego przetrwać przez tydzień, to oznacza, ze masz już problem z alkoholem.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Na razie to nie problem bo jeszcze nie jesteś uzależniona. Ale skoro pijesz codziennie to uzależnienie jest bliskie. Tak się zaczyna. 

Grozi Ci nie tylko uzależnienie ale i choroby na tym tle. Zastanów się czy warto dla piwa to ryzykować? Co innego gdybyś piwo piła raz na jakiś czas. 

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Javiolla napisał:

 

Spróbuj... jeśli nie dasz rady tego przetrwać przez tydzień, to oznacza, ze masz już problem z alkoholem.

Dokładnie. Podejmij te próbę. Zobaczysz na jakim etapie jesteś. 

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Już miałam ok. dwudniowe przerwy, dłuższych nie potrzebowałam, nie ciągnęło mnie do piwa, tylko o tym pomyślałam, ze nie piłam dziś piwa. Nie chce z tego rezygnować, bo lubię piwo, mam lepszy smak na potrawy. Bezalkoholowe ma jednak inny smak, nie smakuje mi po prostu, więc wolę te zwyczajne. nie jestem uzależniona, to mała ilośc alkoholu, piję, tak, jak pije się kawę lub herbatę czyli dla przyjemności.

Odnośnik do komentarza
21 godzin temu, Gość ja50 napisał:

Od 3 lat piję po 3 butelki piwa dziennie, poniewaz mi piwo smakuje, ale rodzina różnie na to reaguje, strasza alkoholizmem i choroba watroby. Czy faktycznie 3 butelki piwa każdego dnia mogą mi jakoś zaszkodzic na watrobę po tak krótkim czasie picia tego piwa?

No to piękną masz rodzinkę. Przy takiej pewnie codziennie robiłbym połówkę albo po prostu bym się od nich wyniósł. Straszą alkoholizmem bo nie mają pojęcia czym on jest. A jest to puste pojęcie, które wrzuca wszystkich do jednego wora i jednym wmawia się uzależnienie próbując ingerować w ich wolę, a inni racjonalizują swoje picie tym, że to choroba, a nie ich decyzja. Ale bez pojęcia alkoholizmu nikt nie szedłby na terapię, a ktoś przecież na tym zarabia.

Z konsekwencjami zdrowotnymi bywa różnie. Wszystko zależy od predyspozycji organizmu, cech genetycznych, stresu, więzi z innymi - te są u Ciebie nienajlepsze i ten problem jest poważniejszy od tego, że wypijasz te 3 piwa dziennie. Robiąc różne rzeczy godzimy się na te konsekwencje, ale kierując się tylko tym co zdrowe, każdy zatraciłby radość z życia. Spójrz na to jak na stopień ryzyka, który jest tym większy im więcej i dłużej pijesz, ale są ludzie pijący alkohol całe życie w dużych ilościach i umierają dopiero jako starzy menele.

Czy Twoi członkowie rodziny prowadzą taki idealnie zdrowy tryb życia? Są szczupli, uprawiają sport, nie piją coli, mieszkają z dala od centrum żeby nie działał na nich smog, nie palą papierosów, nie stresują się, unikają jazdy samochodem bo można zginąć w wypadku? Wątpię żeby tak było, więc kiedy wytykają Ci te 3 piwa staraj się ich kontrować i podkreśl, że to Twoja sprawa i Twoja decyzja ile i kiedy pijesz. Nie olewasz przez to obowiązków i nie robisz awantur, więc nie powinni się czepiać. Oni w ten sposób pokazują, że Cię nie szanują.

Zastanów się jeszcze czy na pewno pijesz bo lubisz, czy w ten sposób uspokajasz się i rekompensujesz sobie jakieś braki np w relacjach. Jak sama się czujesz pijąc te piwa? Jak często i na jak długo robisz przerwę? Zawsze możesz pomyśleć o zastąpieniu piwa czymś innym.

Odnośnik do komentarza

przerw nie robię często, ostatnio jakieś pół roku temu 2 dni. Jak piję czuję się odprężona, jak po kawie, papierosie. Nie mam potrzeby robić dłuższych przerw, bo nie piję dużo. Lubię smak piwa i papierosek do tego i sobie w kuchni usiąść.

Odnośnik do komentarza

Czyli czujesz się dobrze i nic Ci nie jest. Na Twoim miejscu bardziej martwiłbym się papierosami. W ogóle nie rozumiem ludzi, którzy palą i nie próbują rzucić, grubi i nie próbują schudnąć, ale boją się o swoje zdrowie. Albo nie powinni się bać, albo powinni rzucić/schudnąć.

Odnośnik do komentarza
31 minut temu, Gość mózg napisał:

W ogóle nie rozumiem ludzi, którzy palą i nie próbują rzucić, grubi i nie próbują schudnąć... 

Trzeba by tu dodać tych co piją alko... 

To jest nałóg, a wiadomo, że z nałogów ciężko się wychodzi, niektórzy nawet nie chcą, bo im z tym dobrze, jak autorce. 

Schudnięcie chyba nawet jest trudniejsze.

Dobrze się mówi jak nas to nie dotyczy. 

9 godzin temu, Gość ja50 napisał:

 Lubię smak piwa i papierosek do tego i sobie w kuchni usiąść.

Nie wiem więc dlaczego obawiasz się konsekwencji, one są wpisane w nałogi, trzeba się z nimi liczyć w przyszłości. Z tym, że uzależnienie jest silniejsze od myśli o potencjalnych chorobach z tym związanych. Bo to może dotyczyć innych, nie mnie. 

Każdy ma wolną wolę, wybór... 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość mózg napisał:

 W ogóle nie rozumiem ludzi, którzy palą i nie próbują rzucić, grubi i nie próbują schudnąć, ale boją się o swoje zdrowie. Albo nie powinni się bać, albo powinni rzucić/schudnąć.

Bo to jest czysta hipokryzja w ich wykonaniu. 

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

Trzeba by tu dodać tych co piją alko... 

 

Zdecydowana większość ma swoje życie w dupie, a nie znam nikogo kto pije 3 piwa dziennie i obawia się o własne zdrowie.

1 godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

To jest nałóg, a wiadomo, że z nałogów ciężko się wychodzi, niektórzy nawet nie chcą, bo im z tym dobrze, jak autorce. 

 

Uważam, że pojęcie nałogu jest wymyślone dla uzależnionych. Współuzależniona rodzina wysyła ich na odwyk bo to przecież nałóg, a uzależniony może dalej pić bo to przecież nałóg i w ten sposób alkoholik zawsze wygrywa, a winny jest nałóg będący z definicji poza kontrolą ? "To nie hipokryzja, to choroba", "Ten morderca pedofil to dobry człowiek tylko nie wiedział co robi bo był w szoku", "to dobry chłopak, ale poniosło go, nie chciał zabić, miał walić maczetą po rękach, ale walnął w brzuch".

2 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

 

Schudnięcie chyba nawet jest trudniejsze.

Dobrze się mówi jak nas to nie dotyczy. 

Schudnięcie jest  właśnie najprostsze. Po prostu idzie się do dietetyka albo na ćwiczenia i ktoś mówi co dokładnie trzeba zrobić żeby schudnąć.

Mnie to nie dotyczy bo taką podjąłem decyzję i się nie oszukuję. Dotyczą mnie inne rzeczy, o których też pisalibyście w taki sposób, a mnie by to obraziło, bo to mój wybór co robię, po co sięgam i w jakich ilościach, póki nie wyrządzam tym nikomu krzywdy i jestem ogarnięty. Wszystko jest dla ludzi, a wszyscy mamy inną sytuację startową. Wszystko zależy od okoliczności i wyboru i tego trzeba uczyć ludzi, którzy mają ze sobą problem na tle uzależnień. Istnieje obiektywne zjawisko, które nazywamy nałogiem, ale to jest uproszczone pojęcie, które nie odzwierciedla prawdziwego sedna sprawy. Trzeba patrzeć na innych jak na ludzi, a nie jak przypadek pasujący do jakiejś kategorii myślowej.

2 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

Z tym, że uzależnienie jest silniejsze od myśli o potencjalnych chorobach z tym związanych. Bo to może dotyczyć innych, nie mnie. 

U tych niby trzeźwych zwykle dominuję lęk. Silniejsze jest nie uzależnienie, tylko inne indywidualne cechy, przez które człowiek decyduje się na używki lub inną formę wyżycia się. Wiadomo, że to może dotyczyć każdego, ale zanim przyjdzie kryska jest tu i teraz i obecne problemy przeważają nad odległą przyszłością, w której i tak każdy staje się kiedyś chory i niedołężny, więc to tylko kwestia czasu.

2 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

Każdy ma wolną wolę, wybór... 

Wybór. Pojęcie wolnej woli to wymysł chrześcijaństwa.

1 godzinę temu, laurette napisał:

Bo to jest czysta hipokryzja w ich wykonaniu. 

Może lekka hipokryzja, ale nie ma człowieka, który nie byłby choć trochę hipokrytą w jakiejś kwestii. To jest bardziej problem ścierania się różnych emocji i myśli i trzeba którąś wybrać, ale większość ludzi wątpi w słuszność swoich wyborów i to jest akurat pozytywne zjawisko. Ludziom, o których mówimy brakuje głównie integracji wewnętrznej w umyśle. Sprzeczne aspekty sytuacji nachodzą na siebie i raz dominuje jeden, a raz drugi. Dlatego ważne żeby zrozumieć ten mechanizm i dokonać jakiegoś wyboru i zrobić to w taki sposób żeby już nie wracał w formie takich schiz.

Odnośnik do komentarza
10 minut temu, Gość mózg napisał:

Uważam, że pojęcie nałogu jest wymyślone dla uzależnionych. Współuzależniona rodzina wysyła ich na odwyk bo to przecież nałóg, a uzależniony może dalej pić bo to przecież nałóg i w ten sposób alkoholik zawsze wygrywa, a winny jest nałóg będący z definicji poza kontrolą ? 

Z tym, że nałóg/uzależnienie, nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Bo jak ktoś chce, jest w stanie z niego wyjść. 

Odnośnik do komentarza

Pierwotnie mówiło się, że z nałogu nie da się wyjść, a alkoholikiem jest się już na zawsze. Ostatnio panuje trend wymyślania nowych znaczeń słów i tak wg tego co napisałaś nałóg nie jest wg tej definicji nałogiem bo można z niego wyjść, czyli tak jak piszę - to decyzja, a nie coś zewnętrznego ani żadna choroba.

Odnośnik do komentarza
9 minut temu, Gość mózg napisał:

Pierwotnie mówiło się, że z nałogu nie da się wyjść, a alkoholikiem jest się już na zawsze.

Nikt nie mówił, że z nałogu nie da się wyjść, a alkoholikiem niepijącym nazywa się tych, którzy  zerwali z nałogiem, a ta nazwa funkcjonuje, bo do nałogu można wrócić, są tacy co nie wracają i tacy co wracają. 

Wszystkie nazwy są umowne, choroba alkoholowa poddaję się leczeniu/odwykowi, stąd ta nazwa. Są tacy co sami z tego wychodzą, innym potrzebna jest fachowa pomoc, jeszcze innym nic nie pomaga, zatracają się w nałogach na śmierć, głównie tu mam na myśli narkotyki. 

Ale czy  ma znaczenie nazwa, chodzi o inne wyrażenie uzależnienia. 

Z tego wniosek, jedni wpadają w uzależnienia, inni nie, dlatego lepiej mieć we wszystkim umiar, a narko nawet nie tykać, bo one najszybciej uzależniają i niszczą. 

 

Odnośnik do komentarza
19 godzin temu, Gość ja50 napisał:

piję, tak, jak pije się kawę lub herbatę czyli dla przyjemności.

Taaa mój ojciec tez tak mówił ? Niektórzy objadają się słodyczami dla przyjemności. To nic, że mogą nabawić się cukrzycy, hipoglikemii, nadwagi i z tym związanych chorób, ale to jest przecież przyjemne ?   Moja była szefowa ponoć paliła dla przyjemności. To nic, że śmierdziała jak parowóz, że biuro wyglądało jak wędzarnia, że to groziło chorobami płuc, ale przyjemność ważniejsza ?  To nie jest ŻADNE uzasadnienie, bo przyjemność może być złudna i prowadzić do chorób, przykrości, nieporozumień. Gdy seksoholik zdradza to może się usprawiedliwić, że to dla przyjemności, że lubi?  To nic, że niszczy związek, ale przecież lubi. Moim zdaniem uzależnienie ma zawsze jedno wyjaśnienie "lubię to" ?  

Zastanów się ile plusów i minusów ma to picie. Plus tylko jeden, że to przyjemne. Minusy: kłótnie z rodziną, wzbudzanie niepokoju w rodzinie, ryzyko uzależnienia, brzuch piwny. Po prostu trzeba zmienić przyjemność, bo przyjemności są różne. Czy masz tylko to jedno co sprawia Ci radość? Nie interesujesz się niczym, niczego innego nie lubisz? Jeśli wytrzymałaś 2 tyg ( choć nie chce mi się wierzyć) to po co wracać do tego??? Znajdź sobie inną przyjemność, postaw na zdrowie i dobre relacje z rodziną.

Zastanowiło mnie to, że po piwie lepiej smakuje Ci jedzenie. To alkohol to powoduje. Ma działanie stymulujące na tę część mózgu, która jest odpowiedzialna za apetyt. Alko daje do mózgu błędny komunikat, że jesteś głodna, a tym samym lepiej Ci wszystko smakuje. Jeśli bez piwa masz problem z apetytem to sobie lepiej kup apetizer- tez działa ?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, Gość ka-wa napisał:

Ja bym nie umniejszała niczyjej wiedzy, każdy inaczej widzi problem i ma własne zdanie na dany temat. 

Masz rację, przepraszam jeśli Cię uraziłem. Według nauki podział na alkohol i narkotyki jest przestarzałym zabobonem. Są dwie definicje. Zgodnie z pierwszą alkohol jest narkotykiem czyt. substancją psychoaktywną z potencjałem uzależnienia, a każda z tych substancji uzależnia inaczej i niesie inne zniszczenia. Alkohol zajmuje wysokie miejsce w tej kategorii, a THC jest przy nim wręcz bezpieczny, ale ciekawostką jest bardzo niska szkodliwość i potencjał uzależnienia dla MDMA, która jest uznawana za twardy narkotyk. W dodatku okazjonalne użytkowanie może nieść wiele korzyści w tym naukowo potwierdzona skuteczność w leczeniu zespołu stresu pourazowego i traum. W tym wszystkim ważne są jeszcze indywidualne predyspozycje.

Druga definicja zakłada, że narkotyki to tylko grupa opioidów ponieważ zażywanie ich wywołuje specyficzne zmiany w mózgu i metabolizmie substancji, z powodu których brak narkotyku oznacza zespół abstynencyjny mogący doprowadzić nawet do śmierci. Alkohol jest substancją pośrednią bo w dużych ilościach przez długi czas też prowadzi do takich objawów, ale powiedzmy 4 piwa dziennie należałoby potraktować jako zupełnie inną substancję bo ilość ma ogromne znaczenie, większe niż w przypadku innych substancji. Zgodnie z tą definicją stymulanty i psychodeliki nie są nawet narkotykami, tylko substancjami psychoaktywnymi.

Potoczna definicja jest po prostu błędna, a że w Polsce dużo lekarzy posługuje się podziałem na alkohol i narkotyki, to dowód na to, że żyjemy jeszcze w jakimś średniowieczu. Jeszcze podsunę Ci ciekawostkę, że część z tych złych substancji, które mogą szybko uzależnić, oprócz szkodliwości mają także pozytywne skutki i byłyby lekami gdyby ludzie umieli z nich korzystać. Alkohol nie ma pod tym względem żadnych plusów.

11 godzin temu, Javiolla napisał:

To nie jest ŻADNE uzasadnienie, bo przyjemność może być złudna i prowadzić do chorób, przykrości, nieporozumień.

To jest uzasadnienie bo niektórzy po prostu lubią rzeczy, których drugą stroną medalu jest ryzyko i rezygnacja z nich byłaby bardziej przykra niż przyszłe konsekwencje. Czasem uczucie przesytu naturalnie zmienia tą sytuację. Często nie myśli się też o tym, że te skutki wydają się lepsze niż bieżący stres trwający praktycznie zawsze, a to może doprowadzić do jeszcze gorszych skutków. Ważne żeby nie robić czegoś z poczuciem wyrzutów sumienia i dużego strachu przed konsekwencjami bo to podwójna strata. Statystyczna szkodliwość tego nie uwzględnia bo nie ma jak zbadać, ale moim zdaniem to bardzo ważny czynnik wpływający na zdrowie i statystyki.

11 godzin temu, Javiolla napisał:

Gdy seksoholik zdradza to może się usprawiedliwić, że to dla przyjemności, że lubi?  To nic, że niszczy związek, ale przecież lubi.

Nawet niekoniecznie lubi. Kompulsywne destrukcyjne działania mogą mieć różne podłoże, a poza tym podałaś skrajny przykład.

11 godzin temu, Javiolla napisał:

Zastanów się ile plusów i minusów ma to picie. Plus tylko jeden, że to przyjemne.

Ale to nie jest tak, że jeden plus za jeden minus. I brak tego plusa może prowadzić do większej ilości minusów, chociaż zawsze warto wprowadzać sobie jakieś przerwy i ograniczenia.

11 godzin temu, Javiolla napisał:

Minusy: kłótnie z rodziną, wzbudzanie niepokoju w rodzinie, ryzyko uzależnienia, brzuch piwny.

Kłótnie w przypadku takiej ilości są z winy rodziny i zmniejszają więź z nimi. To piwkowanie może być papierkiem lakmusowym. Ryzyko uzależnienia można opanować, a niektórzy piwkowicze w ogóle go nie mają bo czuliby się źle po większych ilościach i nie chcą być pijani, tylko lekko rozweseleni. Brzuch piwny nie urośnie kiedy się ćwiczy i to plus luz i radość oraz dobre relacje z kimś to ograniczanie ryzyka. Czasem zdrowiej przeplatać coś niezdrowego ze zdrowym niż rezygnować z niezdrowego nie robiąc nic zdrowego.

11 godzin temu, Javiolla napisał:

Po prostu trzeba zmienić przyjemność, bo przyjemności są różne.

Nie da się tak zmusić, a inne przyjemności nie sprawiają, że potrzeba tej przyjemności zniknie.

10 godzin temu, laurette napisał:

Może coś w tym jest..

Myślę, że nie bycie hipokrytą w żadnym stopniu zakrawałoby już o bycie ideałem i boską istotą ?

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość mózg napisał:

zawsze warto wprowadzać sobie jakieś przerwy i ograniczenia.

O to właśnie chodzi, zarówno w jedzeniu jak i piciu...  Ale już papierosy czy narkotyki nie poddają się ograniczeniom, jeśli już to chwilowo, tu już trzeba przerwać na dobre, jeśli chce uwolnić się od uzależnienia. Dotyczy to też alkoholików. 

Tylko, że każdy uzależniony przeważnie uważa, że tak nie jest. 

4 godziny temu, Gość mózg napisał:

Czasem zdrowiej przeplatać coś niezdrowego ze zdrowym niż rezygnować z niezdrowego nie robiąc nic zdrowego.

Coś w tym jest. Mamy słabość do używek, słodyczy, objadania się, czyli najbardziej lubimy to co nie jest zdrowe, dlatego musimy wprowadzać sobie ograniczenia, z drugiej strony zdrowe nawyki. 

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...