Skocz do zawartości
Forum

Nie radzę już sobie, nie wiem co robić


Gość Zagubiona

Rekomendowane odpowiedzi

10 godzin temu, franca napisał:

Nieprawda, ja znam sporo empatycznych facetow. A juz psim obowiazkiem meza jest byc empatycznym dla swojej zony, rozumiec ja, pocieszac i wspierac. Jesli wiec jakis facet sie do tego nie nadaje, to nie nadaje sie na meza.

Pogadamy, jak sama będziesz miała męża? To co się widzi z boku, nie oddaje rzeczywistości. 

Mowimy jacy faceci są w większości. 

Zagubiona, rozmijacie się bardzo w oczekiwaniach, Ty próbujesz go zmieniać, a generalnie się nie da, to Ty musisz się zmieniać dla siebie, bo sami ze sobą, jak chcemy, coś możemy zrobić. 

Pomyśl, że on pracuje całe dnie, bo ucieka z domu, ma dosyć tego Twojego wiecznego niezadowolenia, nie chce i nie rozumie Twoich problemów, dlatego zadbaj o siebie, lecz nerwicę i depresję, żeby nie mieć problemów w przyszłej pracy. Musisz mieć też swoje życie, nie można się tylko opierać na partnerze. 

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość Zagubiona napisał:

Wszystko co mi nie pasuje mowie prosto z mostu. Wszystko z głębi serca co czuje "mężu mam problem ze sobą " . O kilku rzeczach nie mowie co siedzi mi w glowie bo sie wstydze a wiem jaka jest Jego rekacja. Szczerze nie umiem juz sie otwierać, wiec czasem tak jest ze napiszę mu wiadomość jak on jest w pracy (wieleee ich bylo) i przyjeżdża i zero tematu oraz słowa o tym co do Niego napisalam. Jak do słupa. Czuje sie jak gówno ktore siedzi tylko w domu, gotuje, zajmuje sie dzieckiem i wiecej nic. Nic dla siebie.

Na prawdę dużo by o tym opowiadac. Wiele razy mnie zawiodl w poważnych sytuacjach życiowych. Tylko praca i praca wedlug Niego. Ale jak ktos jest chory, 3 dni po porodzie, albo pobyt z dzieckiem w szpitalu to RAZ można wcześniej wrocic z pracy lub wziąć wolne. Wiem ze chce zarobić ale to są takie momenty ze sie rzuca tym bardziej ze dzien w dzien wraca 20-22 od rana. Mowie ze bardzo kocha, przytula, ze chce dobrze. Wiem że kocha. Ale na mówieniu kocham  i zarabianiu pieniędzy milosc nie polega. Nie wiem jak nim potrzasnac. A robilam to kilka razy ze juz szkoda mi słów... 

Tak jak myslalam, wszystko co do niego mowisz jest takie jak trzeba, no chyba ze ktos chce drazyc, aby do czegos sie przyczepiac.

To nawet gorzej jest z tym mezem niz sie wydawalo, z tego co teraz piszesz, generalnie z posta na post coraz gorzej. Zeby wolnego nie wziac, jak ktos jest chory, czy Ty 3 dni po prorodzie, to wolnego nie wzial?? Masz racje, na mowieniu "kocham" i zarabianiu pieniedzy milosc nie polega, nie dostrzegam tej milosci w zachowaniu Twojego meza. I nie powinno byc tak, ze zebrzesz u niego o oczywistosci takie jak wsparcie czy kwiatek. Miej swoja godnosc. Nie stara sie to nie, jego wybor, jego problem. Bardzo sie zdziwi, jak kiedys uniezaleznisz sie od niego finansowo i odejdziesz.

Ale na razie powinnas isc na te terapie, zeby sie wzmocnic. Przy takim mezu, ktory Cie dobija zamiast Cie wspierac, tym bardziej takiego wzmocnienia potrzebujesz.

Ka-wa, to do mnie o mezu to juz jest wycieczka osobista, takie rzeczy powinnam usuwac. ? I j uz tak robilam z niektorymi rzeczami w watku "Co robic, gdy nerwica natrectw nie pozwala normalnie zyc". Moje osobiste sprawy nie maja tu nic do rzeczy.

Tez mowie o tym, jacy faceci sa w wiekszosci. A nawet jesli faktycznie by tak bylo, ze wiekszosc ich nie wspiera swoich kobiet, to nie jest to zadne usprawiedliwienie dla nich. Tak czy siak kazdy z nich powinien to robic, i kazdy jest w stanie to zrobic. Tylko rodzice(szczegolnie matki) nieraz rozpieszczaja swoich synow, uczac ich tylko przez to egoizmu, w dodatku otrzymuja poparcie spoleczne od osob takich jak np Ty, utwierdzajac sie w swoim egoizmie, i mamy potem efekt jaki mamy, widoczny w postach Zagubionej. Gdyby nie bylo przyzwolenia spolecznego dla takich zachowan i gdyby czesc rodzicow wychowywala swoich synow inaczej, to takich zachowan bylo by znacznie mniej.

To bardzo zle, ze jej maz ma dosc jej niezadowolenia, bo to niezadowolenie jest w duzej mierze przez niego, dlatego powinien wziac to na klate, zalowac tego, i starac sie to Zagubionej wynagrodzic i wspierac ja. Wiec to zadne wytlumaczenie dla niego, ze ma dosc. Jak ma dosc tego, ze jego zonie jest trudno, to nie powinien byl sie zenic. Maz jest od tego, by w problemach zone wspierac, a nie by miec tych problemow dosc! Jak nie chce rozumiec jej problemow, to ze tak powiem, niech mu sie zachce.

Zagubiona nie napisala, ze chce sie opierac tylko na mezu, ale ze potrzebuje i chcialaby jego wsparcia, co jest akurat naturalne.

 

 

Odnośnik do komentarza

Wszystko mnie ogranicza. Nie mam zapału do niczego. Nie mam z kim dziecka zostawić żeby miec chwilę oddechu, zrobienia cos dla siebie. Serio ostatnio chodzę nadąsana. Nigdy taka nie bylam...

Patrze z zazdroscia na niektórych mężczyzn jak traktuja własne zony/kobiety... Widze w Ich oczach ze ta kobieta jest wszystkim dla Niego. 

Kobietki, dalyscie mi troche do myślenia. Uświadomiłam sobie ze odkąd z Nim jestem (czyli 7 lat w zwiazku i 4 lata malzenstwa) że On tak na prawdę  mnie nieuszczęśliwia, nie poprawia humoru, nie wywoluje uśmiechu, robi wszystko na przekór. 

Mnóstwo slow padlo z moich ust do Niego, wiec inny mężczyzna wzial by to do siebie i staral sie ulepszac małżeństwo. Niektóremu byloby wstyd słysząc takie cos.  A on nic - tylko przekrecanie kota ogonem i ze nic sie nie dzieje. I to sie pietrzy z mojej strony. Bo nic nie jest dogadanr, wyjasnione, tylko zamiatanie pod dywan. A moja psychika z tym sobie nie radzi, bo ile można tlamsic to w sobie...

Na prawdę sporo jest do opowiedzenia. Wszystko jest po krótce... 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, franca napisał:

Tak jak myslalam, wszystko co do niego mowisz jest takie jak trzeba, no chyba ze ktos chce drazyc, aby do czegos sie przyczepiac.

To nawet gorzej jest z tym mezem niz sie wydawalo, z tego co teraz piszesz, generalnie z posta na post coraz gorzej. Zeby wolnego nie wziac, jak ktos jest chory, czy Ty 3 dni po prorodzie, to wolnego nie wzial?? Masz racje, na mowieniu "kocham" i zarabianiu pieniedzy milosc nie polega, nie dostrzegam tej milosci w zachowaniu Twojego meza. I nie powinno byc tak, ze zebrzesz u niego o oczywistosci takie jak wsparcie czy kwiatek. Miej swoja godnosc. Nie stara sie to nie, jego wybor, jego problem. Bardzo sie zdziwi, jak kiedys uniezaleznisz sie od niego finansowo i odejdziesz.

Ale na razie powinnas isc na te terapie, zeby sie wzmocnic. Przy takim mezu, ktory Cie dobija zamiast Cie wspierac, tym bardziej takiego wzmocnienia potrzebujesz.

Ka-wa, to do mnie o mezu to juz jest wycieczka osobista, takie rzeczy powinnam usuwac. ? I j uz tak robilam z niektorymi rzeczami w watku "Co robic, gdy nerwica natrectw nie pozwala normalnie zyc". Moje osobiste sprawy nie maja tu nic do rzeczy.

Tez mowie o tym, jacy faceci sa w wiekszosci. A nawet jesli faktycznie by tak bylo, ze wiekszosc ich nie wspiera swoich kobiet, to nie jest to zadne usprawiedliwienie dla nich. Tak czy siak kazdy z nich powinien to robic, i kazdy jest w stanie to zrobic. Tylko rodzice(szczegolnie matki) nieraz rozpieszczaja swoich synow, uczac ich tylko przez to egoizmu, w dodatku otrzymuja poparcie spoleczne od osob takich jak np Ty, utwierdzajac sie w swoim egoizmie, i mamy potem efekt jaki mamy, widoczny w postach Zagubionej. Gdyby nie bylo przyzwolenia spolecznego dla takich zachowan i gdyby czesc rodzicow wychowywala swoich synow inaczej, to takich zachowan bylo by znacznie mniej.

To bardzo zle, ze jej maz ma dosc jej niezadowolenia, bo to niezadowolenie jest w duzej mierze przez niego, dlatego powinien wziac to na klate, zalowac tego, i starac sie to Zagubionej wynagrodzic i wspierac ja. Wiec to zadne wytlumaczenie dla niego, ze ma dosc. Jak ma dosc tego, ze jego zonie jest trudno, to nie powinien byl sie zenic. Maz jest od tego, by w problemach zone wspierac, a nie by miec tych problemow dosc! Jak nie chce rozumiec jej problemow, to ze tak powiem, niech mu sie zachce.

Zagubiona nie napisala, ze chce sie opierac tylko na mezu, ale ze potrzebuje i chcialaby jego wsparcia, co jest akurat naturalne.

 

 

Bylam z dzieckiem w szpitalu to przywozil mi fast-fooda po nocy bo byl w pracy całymi dniami. Po porodzie 3 dni byl w domu i to załatwił formalności a potem heja do pracy, gdzie zostawił mnie z dzieckiem, moim pogorszeniem zdrowia, sterta prania i syfu. Gdzie potem przez osłabienie wyladowalam na SORZE gdzie znow zamiast wziac wolne bym sie zregenerowala troche poszedł do pracy. 

Zero myślenia. Juz nawet nie mowie mu ze cos mnie boli bo ma w dupie. Wcześniej mowilam ze zle sie czuje by troche sie zmartwil i uświadomił ze na prawdę mam cos na tle psychicznym...

Odnośnik do komentarza

Ja się zastanawiam, jak to się stało, że za niego wyszłaś, skoro w niczym nie potraficie się dogadać, chyba była to zbyt pochopna decyzja. Im więcej piszesz, tym bardziej widać, że to był błąd, wygląda, że go w ogóle nie znałaś. 

Odnośnik do komentarza
26 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Ja się zastanawiam, jak to się stało, że za niego wyszłaś, skoro w niczym nie potraficie się dogadać, chyba była to zbyt pochopna decyzja. Im więcej piszesz, tym bardziej widać, że to był błąd, wygląda, że go w ogóle nie znałaś. 

Mówi ze pracuje bo chce dla Nas dobrze. Chcemy miec w przyszłosci swoj dom. Ale gdyby pracowal 8 godzin to rozumiem ale sa takie sytuacje ze trzeba wcześniej sie urwac i wziąć wolne w nagłych sprawach. 

Nie potrzebuje wiele. Serio.. przez Niego stalam sie oschla i zimna. Trochę uwagi. Ja robie wszystko dla Niego, staram się, dbam, okazuje czułość zeby nie było że oczekuje wszystkiego od Niego 

Odnośnik do komentarza
7 minut temu, Gość Zagubiona napisał:

Niego 

Piszesz z wielkiej litery, jakby był Bogiem, może za bardzo go gloryfikowałaś, to on zaczął olewać. 

Sami musicie się dogadać, żeby chociaż w części wzajemnie się zrozumieć, jeśli nie, to raczej za daleko nie planuj przyszłości, jak budowa domu. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 22.11.2020 o 12:10, Gość Zagubiona napisał:

Patrze z zazdroscia na niektórych mężczyzn jak traktuja własne zony/kobiety... Widze w Ich oczach ze ta kobieta jest wszystkim dla Niego.

I tak wlasnie powinno byc. Fajnie jest slyszec, ze Ty tez masz w swoim otoczeniu takie pary. ? To tylko potwierdza, ze jak najbardziej jest to mozliwe, wiec nie ma co tego negowac z uporem godnym lepszej sprawy, ale nic tylko brac z tego przyklad.

W dniu 22.11.2020 o 12:10, Gość Zagubiona napisał:

Kobietki, dalyscie mi troche do myślenia. Uświadomiłam sobie ze odkąd z Nim jestem (czyli 7 lat w zwiazku i 4 lata malzenstwa) że On tak na prawdę  mnie nieuszczęśliwia, nie poprawia humoru, nie wywoluje uśmiechu, robi wszystko na przekór. 

No to ciesze sie, ze dalo Ci to do myslenia. ?

W dniu 22.11.2020 o 14:47, Gość ka-wa napisał:

Sami musicie się dogadać, żeby chociaż w części wzajemnie się zrozumieć

Mi czesciowe zrozumienie sie wzajemne kojarzy sie tylko z czesciowym, bardzo pobieznym rozwiazaniem tej sytuacji, z pojsciem z ta sytuacja na kompromis. A o zadnym kompromisie nie moze byc mowy, gdy jest tak jak Zagubiona opisuje, i powinno byc zupelnie inaczej. W takim wypadku ma sens albo radykalna zmiana, albo rozstanie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...