Skocz do zawartości
Forum

Boję się odejść


Gość Krystyna50

Rekomendowane odpowiedzi

Jak w tytule, boję się odejść od męża. Mamy już dorosłe dzieci, jedno jeszcze z nami mieszka. Mąż mnie nie szanuje i poniża zresztą już 25 lat tak robi. Bardzo mnie to boli. Nasze życie to ciągła walka i boksowanie się. Nie mam w nim wsparcia, nie czuję się przy nim kobietą. Dzieci przestały mnie też szanować bo jak inaczej skoro tak sobie pozwoliłam. Jestem sama że wszystkim bo koleżanki odsunely się ode mnie,doskonale je rozumiem ileż można walkowac to samo narzekać i nic z tym nie robić. Jestem uzależniona od tego człowieka, dalej robię obiadki, kanapki do pracy i sprzątam chociaż w jego przekonaniu nic nie robię. Dzieci też na dobrych ludzi nie wyszły,no bo jak z takiego domu. Wiecznie wszystko pod niego. Jestem z tym wszystkim już sama. Cały czas podenerwowana i w stresie. Wchodząc do domu nie potrafię się uśmiechać a czynności wykonuje jak robot. Boję się bo jestem uzależniona od niego, urodziłam mu dzieci i ciągnęłam ten dom. Mam chyba depresję bo przestaje dbać o siebie i nic mi się nie chce. Do psychiatry nie pójdę bo pracuje na odpowiedzialnym stanowisku i nie mogę otumaniać się lekami. Zazdroszczę jak mój mąż w towarzystwie jest taki cudowny i wspaniały a w domu potwór. Poniżam się i żebram o jego uczucia, żeby mnie zaważył. Przytyłam bo zazeram stresy i nie mogę się opanować z tym jedzeniem. Wiadomo co słyszę od niego, nie trzeba pisać. Każde wyjście do sklepu, czy do fryzjera przyplacam nerwami że już muszę wracać do domu, bo obiad itp. Nawet w ten sposób nie potrafię się odstresować. 

Odnośnik do komentarza
Gość Córka psychopaty

Wiesz, czytając Twój wpis zobaczyłam moją mamę. Dokładnie ma tak samo. Żyje z człowiekiem którego nie kocha bo są dzieci, bo zbyt długo z nim jest i gdzie niby ma odejść. Rozwiodła się z wcześniejszym mężem bo był alkoholikem. Wyszła za mąż drugi raz bo myślała że teraz nareszcie zacznie żyć. Patrzę na to i mnie ściska. Tak jestem córka z pierwszego małżeństwa. Ojczym był dla mnie dobry, nie mogę narzekać. Ale mama całe życie w kuchni, całe życie poniżana, przynieść, podać pozamiatać. Wiem że na początku usługiwała bo kochała a ojczym po pewnym czasie stwierdził że tak ma być, że to jej zasrany obowiązek i ma się cieszyć że ma dach nad głową. Mama poszła do pracy, zrobiła prawo jazdy, mówię jej walcz o siebie, nie dla mojego rodzeństwa ale dla siebie. Miała depresję, miała leki ale walczy i kocham ją za to! Droga Krystyno jesteś silniejsza niż myślisz! Piękna i mądra w każdym rozmiarze :) Idź do psychologa, psychiatry nie każde leki otępiają! Walcz o siebie ❤️ Masz tylko jedno życie doceniaj je, każda chwilę! 

Odnośnik do komentarza

Nie napisałam jeszcze o żalu, który mnie przepełnia. Wyszłam za mąż z miłości i do tej pory nie mogę dojść do siebie jak drugi człowiek może tak zniszczyć życie innemu. I co z tego, mam prawo jazdy, mam pracę, żyje bo muszę. Nie jestem z tych kobiet co potrafią  rzucić wszystko i zacząć od nowa. Po prostu nie potrafię zawalczyć o siebie. Płaczę często z tego powodu, bo moją świadomość wie, że robię źle. Czy ja już się poddałam? I co z tego że wyjdę do fryzjera jak już mi się chce wracać do domu. To co robię jest bez sensu. Pilnować domu, jakiego domu. I jeszcze ten żal.Syndrom Sztokholmski

Odnośnik do komentarza

Witaj Krystyna. Najpierw zacznij od siebie. Idź na psychoterapię. Nie musisz od razu isć do psychiatry i brać leki psychotropowe. Ale jest ci potrzebny ktoś kto cie wysłucha, a jednocześnie nie będziesz mówiła o swoim prywatnym życiu koleżankom. Bo niestety tak jest i będzie że znajomi i koleżanki mają to gdzieś co się z tobą dzieje.  Niestety ale powiedzenie "przyjaciół poznajemy w biedzie" jest bardzo adekwatne do takich sytuacji jak separacja czy rozwód. To co jest pocieszające w tym to to że zostana przy tobie osoby na które faktycznie możesz liczyć. A jeżeli odsuną sie wszyscy to znaczy że nigdy nie byli twoimi przyjaciółmi. Ale takie coś jest tobie potrzebne abyś przejżała na oczy i realnie zaczęła podchodzić do tego co się dzieje w twoim życiu realnie.  Jeżeli źle sie czujesz to staraj sie w domu brać ziołowe leki na uspokojenie i pij melisę (ale tylko w domu najlepiej przed snem wypijaj melisę). To naturalne środki (suplementy) które cię moze trochę wyciszą. Ale to na psychoterapii musisz zobaczyć że szacunek do siebie samej jest najważniejszy i sama musisz pracować nad swoim poczuciem wartości. W tej chwili wiesz co się dzieje, wiesz że jesteś nieszczęśliwa ale nie umiesz zrobić pierwszego kroku aby zminić sytuację. Dzieci dostały przykład w domu jak traktować matkę. Przeciez nie tylko ty dawałaś im przykład ale ojciec swoim zachowaniem im pokazywał jak ciebie traktować. Zamiast uciekania z domu, staw czoła temu jak żyjesz. Nie musisz uciekać do fryzjera czy na zakupy. Przede wszystkim postaw siebie na pierwszym miejscu i jeżeli dochodzi do jakiegoś poniżania ciebie to nie pozwalaj na to. Pokaż swoim zachowaniem że ciebie nie obchodzi osoba która ciebie nie szanuje. Pomyśl o tym że całe życie straciłas bo nie patrzyłas się na siebie w zwiazku tylko na męża. Mozna kogoś kochać ale nie można byc absolutnie poddanym. Tym bardziej jeżeli nie jesteś szanowana. Bo 25 lat to bardzo długo, tylko ile faktycznie lat byłas z nim szczęśliwa? O ile w ogóle byłaś kiedykolwiek. Jeżeli przez wiekszość życia z mężem byłaś nieszczęśliwa to sie rozstań. Nie maltretuj się, nie biczuj bo psychicznie nie wytrzymasz. Albo zadbasz o siebie i swoje zdrowie albo tak będziesz się kisiła kolejne lata w poniżeniu i nieszczęśliwym związku. Podejmij pierwszy krok, później drugi i tak pomału zacznij dbać o siebie. Nie tylko u fryzjera. Pzdr

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Gość Krystyna50 napisał:

Nie jestem z tych kobiet co potrafią  rzucić wszystko i zacząć od nowa. Po prostu nie potrafię zawalczyć o siebie. 

Krystyna, objawy, jakie opisujesz mogą świadczyć o depresji. Do tego uzależnienie od toksycznej relacji w której tkwisz od ćwierć wieku. 

Sama sobie nie poradzisz, ale żeby spróbować, trzeba zrobić ten pierwszy krok. Nie wmawiaj więc sobie, że nie potrafisz, bo żyjesz, chodzisz, pracujesz, podejmujesz decyzje, więc nadszedł czas na podjęcie decyzji o zmianie swojego życia. Nie masz nic do stracenia. 

Zrób pierwszy krok, umów się na terapię, nie mów o tym rodzinie. W pracy też nie musisz o tym mówić. To już nie te czasy, że ludzie z problemami psychologicznym byli stygmatyzowani. Zresztą, Ty nie masz problemów psychicznych, to różnica. 

Koniecznie kup sobie książkę "Moje dwie głowy", to o Tobie i raczej nie zostawiaj jej na wierzchu. Na męża nie licz, on się nie zmieni. Dzieci...jeśli zobaczą zmianę w  Tobie, to może wreszcie Cię docenią. Jeśli nie, to ich strata. 

Twoje atuty, to dobra praca, średni wiek, odchowane dzieci. Musisz od czegoś zacząć. Najlepszym wyjściem byłaby wyprowadzka z domu, jeśli masz takie możliwości. Potem mogłabyś zacząć proces uleczania. Odcięcie się od toksyny jest najważniejsze. 

Jeśli tymczasem nie masz możliwości wyprowadzki, lub nie masz na to siły, zacznij od małych kroków. Wyślij mu SMS z pracy z informacją, żeby zrobił obiad, bo wrócisz dzisiaj później. W tym czasie idź do psychologa, zapisz się na fitness, idź do dietetyka, albo po prostu na długi spacer. 

Zacznij dbać o siebie, mężem i dorosłym dzieckiem, które z Wami mieszka nie przejmuj się, poradzą sobie. Niech zaczną się przyzwyczajać. Po tym SMS nie odbieraj od niego telefonu, nie daj mu okazji do wściekłe reakcji, odpisz, że jesteś zajęta. 

Po powrocie, nie pozwol się sprowokować do kłótni, nie tłumacz się, nie płacz. ZRÓB TEN PIERWSZY KROK. Będą źli, zaskoczeni...i co z tego? Powtarzaj te akcje systematycznie. Terapia, odchudzanie, spa itd. Oni są dorośli, niech zaczną dbać sami o siebie, bo o Ciebie nikt nie dba. 

Te wszystkie Twoje zabiegi maja służyć rozstaniu. Nie licz na miłość i szacunek męża. Zacznij sama się szanować. 

Sprzątać możesz, gdy znajdziesz czas, nie prasuj im, powiedz, że jesteś zmęczona.  Nie sprzątaj po nich, nie podtawiaj im pod nos. NIE BÓJ SIĘ JEGO!

Odważ się i zacznij działać. Reakcją prawdopodobnie będzie najpierw jego wściekłość, ataki na Ciebie, potem obraza, a potem może nawet zacznie się przymilac, ale nie daj się zwieść, on nigdy się nie zmieni. Jak tylko odpuscisz, wróci dawny potwór. W między czasie zacznij szukać mieszkania. 

Nie rozmawiaj już z nim n/t Waszego małżeństwa, nie wylewaj żali, nie licz na jego zmianę. Co najwyżej on napad ie na  Ciebie i wyleje Ci kolejne wiadro pomyj. Ty nie masz walczyć o małżeństwo, bo tu już nie ma szans, tylko o siebie, o swoją godność, wolność i święty spokój. 

Jeśli uda Cisie odejść, zobaczysz, że bez niego jesteś szczęśliwa. 

ZRÓB PIERWSZY KROK I NIE PODDAWAJ SIĘ. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...