Skocz do zawartości
Forum

Coraz większy brak zainteresowania ze strony partnera


Gość Blackeyes28382

Rekomendowane odpowiedzi

51 minut temu, Yonka1717 napisał:

Narcyz to bardzo ogólnie rzecz ujmując, osoba, która ma poczucie własnej wyjątkowości przy jednoczesnym umniejszaniu drugiej osobie. Narcyz potrafi świetnie uwodzić, owinąć partnerkę dookoła palca, zanim zacznie ją niszczyć. Oczywiście falowo, raz skomplementuje, a 10 razy poniży. 

I tak dokładnie ja to widzę. Można poniżać w białych rękawiczkach. 

10 minut temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

To widać chociażby po tym, że takie osoby nie mają za grosz empatii i uczuć

To są cechy psychopatyczne. 

Życzę Ci dużo siły do uwolnienia się od tego toksyka, fizycznie i psychicznie. 

 

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

A może po prostu nie ma jaj żeby powiedziec że "to koniec".

Przecież on wcale nie chce kończyć tego pożal się boże, związku. Jemu, prawdopodobnie jest wygodnie, gdyby tylko partnerka wiecznie nie czepiała się i nie marudziła. Z opisu wynika, że mieszkają razem, więc jak się domyślam, facet ma wikt i opierunek, seks bez zbędnego zachodu, więc dlaczego ma kończyć? Problem w tym, że ich oczekiwania zupełnie się rozmijają. On lubi poflirtować w necie, zabawić się przy kamerce, nie ma ochoty zabiegać o swoją dziewczynę, jak chce się zabawić to znika na noc, lub kilka dni, nie wysila się nie stara, bo po co? Ona i tak jest. 

Ona oczekuje kochającego, czułego, zaangażowanego, gotowego do poruszania "głębokich tematów"...itd. Tyle, że to nie ten facet, co było widać od początku.

3 godziny temu, Gość Loraine napisał:

A może po prostu nie ma jaj żeby powiedziec że "to koniec".

???

Właściwie, to kto nie ma jaj, żeby powiedzieć "to koniec"?

Odnośnik do komentarza

Cześć! Życie jest naprawdę banalnie proste, sami je sobie komplikujemy. Trwałam w podobnym związku przez 4 lata z finałem takim, że mamy półtora roczne dziecko. Rozstaliśmy się parę miesięcy temu. Kłóciliśmy się od samego początku do końca, o drobnostki po potężne sprawy. Były rozstania, powroty.. Mało istotne. W pewnym momencie powiedziałam sobie dość, chciałam poczuć ten wiatr we włosach, przypomnieć sobie jak naprawdę wygląda szczęście, jak właściwie wygląda mój uśmiech. Żeby nie odejść z szokiem, postanowiłam przez tydzień traktować go tak, jakby nie istniał. Najpierw nie reagował, po paru dniach, pojawiły się próby przytulania, różne sceny, cały wachlarz emocji. Może rok temu nabrałabym się na ten cyrk, jednak w zaistniałej sytuacji byłam już tak wyprana z emocji, pozbawiona czegokolwiek, że zwisało mi wszystko co robił. Sam się po tygodniu wyprowadził, oczywiście cisza trwała zaledwie 20 minut od jego wyjścia z domu. Później mnóstwo prób, szantaż emocjonalny, prośby,  groźby ooo ile tego było. Znajdź swój sposób na zabicie krążących myśli związanych z nim. To się tylko tak wydaje, że jeśli mężczyzna Cię gnoi, a tym bardziej przez długi czas, to łatwiej przychodzi trzasnąć drzwiami i odejść, jest wręcz przeciwnie ! Długotrwałe ranienie drugiej osoby, którą niewątpliwe się kocha, przedłuża cały proces. Wychodzę z założenia, że czas rozstania to ten moment, który trzeba wykorzystać tylko i wyłącznie dla siebie. Długie kąpiele z jakimiś olejkami, jeśli lubisz. Spróbuj może ugotować ulubione danie, naucz się czegoś czego zawsze chciałaś się nauczyć. Myśl tylko o sobie, nie próbuj nawet rozważać zostania z nim. Z perspektywy czasu uważam, że szukanie tego "ale" to tylko oznaka tchórzostwa i pójścia na łatwiznę. Powodzenia kochana, czym szybciej z tego wyjdziesz tym szybciej na Twojej twarzy pojawią się rumieńce i doskonały uśmiech, a ten przyciąga facetów najbardziej.

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

Mam wrażenie, że twoje odpowiedzi nie mają być dla mnie pomocne, nie chcesz zrozumieć mojej sytuacji,a  raczej starasz się wcisnąc mi swoje racje.

Owszem mają być pomocne, Ty jednak pomoc odrzucasz, a oczekujesz głaskania po głowie. Nie wciskam swoich racji, tylko je prezentuję, bo takie jest prawo otwartego forum.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

z twojej strony ewidentnie odczuwam najeżdżanie na mnie w stylu "sama jesteś sobie winna"

Nie jesteś pierwszą osobą na forum ,która wkurza się, gdy ktoś pisze nie po jej myśli, a zwłaszcza, gdy jest bliski prawdy - tak, sama jesteś sobie winna.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

"ale jesteś głupia" tak jakbyś wyśmiewała mój problem, bo to bułka z masłem odejść od niego.

"ale jesteś głupia"? Sorry, ale to już są Twoje słowa, aczkolwiek myślę, że odrobina samokrytyki nie zawadzi. Nie wyśmiewam, tylko wytykam Twoje błędy. Żeby zrobić krok do przodu, chyba warto spojrzeć na siebie krytycznie i dostrzec błędy, jakie się robi, a nawet powiedzieć "głupia byłam, zadając się z takim typem".

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

On ma cięzkie zaburzenie osobowości i tu również nie ma, że mi się "wydaje". Jestem tego pewna, ponieważ rzeczy, które robi są kompletnie nielogiczne, wręcz nieludzkie. Nie trzeba być psychologiem albo lekarzem żeby to stwierdzić. To widać chociażby po tym, że takie osoby nie mają za grosz empatii i uczuć. 

Oooo, coś nowego! Zaburzenia osobowości. Wcześniej o tym nie wspominałaś, a i z opisu to nie wynikało. Jeśli są u niego tak widoczne, to tym bardziej nie rozumiem, dlaczego od razu nie uciekłaś. Ja bałabym się przebywać z takim człowiekiem. Może masz w sobie coś z matki Teresy, lubisz drogę krzyżową? Nie kpię, tylko pytam poważnie, bo są takie osoby. Wykazujesz zresztą pewne symptomy pisząc np, że żali Ci go opuszczać, bo on taki samotny.

Ciekawi mnie też w jaki sposób ten zaburzony człowiek może "urabiać" normalną, nie zaburzoną kobietę mówiąc, że "on wstaje taki szczesliwy, mowiąc jak bardzo mnie kocha..", skoro ta kobieta wie (bo "Nie trzeba być psychologiem albo lekarzem"), że "takie osoby nie mają za grosz empatii i uczuć".???????????????

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

W ogóle to, że twierdzisz, że ja wywieram na nim jakąś presje albo jestem kłótliwa to jest absurdem i poziomem żenady. Na jakiej podstawie w ogóle to stwierdzasz?

Na podstawie tego, co napisałaś.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

Jakbym była taką narzekającą dziewczyną jak próbujesz mnie tutaj oczernić, to bym narzekala bez przerwy bez powodu, tu powody są jasne i nie dam sobie wmówić, że to ze mną jest coś nie tak.

Nie rób z siebie bidulki. Jeszcze raz: nie oczerniam Cię, piszę na podstawie Twoich informacji. Wiedząc, że jest zaburzony i świadomie wiążąc się z taką osobą, powody Twoich oczekiwań wobec niego nie są jasne.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

 A patrząc na twoje odpowiedzi to mam wrażenie, że to ty jesteś kobietą, która jeszcze bardziej dałaby sobą pomiatać, jakoś dziwi mnie, że tak mi doradzasz, a piszesz, że tak bardzo mu jęcze, że biedak ma mnie dość

Ciekawa hipoteza, tylko na jakiej podstawie. To Ty masz problem, nie ja. Ten "zaburzony biedak" Ciebie nie ma dość, bo widocznie mieszkając z Tobą ma wiele korzyści, on ma dość Twojego biadolenia i prób odebrania mu tego, co lubi, a czego nie lubisz Ty. W końcu to nie on chce odejść. W swoim zacietrzewieniu, nie dostrzegasz różnicy.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

Nie będę już odpisywac na twoje odpowiedzi, bo po prostu starasz się bawić w psychologa kompletnie nie rozumiejąc mojej sytuacji, wytykając moje błędy i wyśmiewając.

He,he, to dział "psychologia", jeśli nie zauważyłaś. Wszyscy tutaj bawią się w psychologów. "Wyśmiewam, oczerniam", ogarnij się, bo zaczynasz pianę toczyć. Podaj jakiś przykład, który pasowałby do Twoich oskarżeń, a łatwo udowodnię Ci, że nie masz racji.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

Przyszłam z konkretnym problemem, ponieważ w swojej głowie dawno odpowiedziałam sobie na pytania, raczej chcialam sie dowiedzieć, czy ktoś przez takie cos przechodził i jak odszedł żeby spowrotem nie wracać. Nie spodziewałam się, że zaraz ktoś zacznie mi wytykać jaka psychiczna jestem i męcze tego chłopaka.

"Psychiczna" zacytuj jeśli znajdziesz w jakiejś mojej wypowiedzi, takie określenie. Miotając się z wściekłości, bo nie głaszczę po głowie, wychodzi na to, że to Ty mnie oczerniasz ?. A owszem, męczysz tego chłopaka. Dostałaś także rady, jak odejść, żeby nie wracać, ale widocznie nie bardzo Ci na nich zależy, bo tak naprawdę chcesz nadal być z tym facetem.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

Kiedy czasem już nawet poruszam z nim ten temat, slysze od niego jak bardzo go skrzywdziłam, to teraz czytając te odpowiedzi mam dokładnie takie samo wrażenie, że ja jestem wszystkiemu winna.

Kto tu jest podobno zaburzony, on, czy Ty? Jeżeli czujesz się pokrzywdzona, a zaburzony facet wmawia Ci, że go krzywdzisz, to komu wierzysz, jemu, czy sobie, bierzesz pod uwagę fakt (o ile to fakt), że jest zaburzony i nie można traktować na poważnie tego, co mówi, a być może robi?

"czytając te odpowiedzi mam dokładnie takie samo wrażenie, że ja jestem wszystkiemu winna." - i znowu robisz z siebie bidulkę, jakbyś kompletnie nie kojarzyła o co chodzi. Winna nie jesteś jego zachowaniom, tylko tego, że trwałaś/trwasz tyle czasu w związku z takim facetem i masz żal do niego, że jest, jaki jest.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

Przykro mi, ale więcej nie będę czytać twoich odpowiedzi i na nie odpowiadać

Nie musisz.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

bo po prostu źle na mnie działają i wszystko sprowadza się do tego, że jestem psychiczna i wlaściwie nie ma już szans.

Szkoda, że nie czytasz ze zrozumieniem treści, może moje odpowiedzi zadziałałyby pozytywnie?

...a szanse sama sobie odbierasz. 

Owszem mają być pomocne, Ty jednak pomoc odrzucasz, a oczekujesz głaskania po głowie. Nie wciskam swoich racji, tylko je prezentuję, bo takie jest prawo otwartego forum.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

z twojej strony ewidentnie odczuwam najeżdżanie na mnie w stylu "sama jesteś sobie winna"

Nie jesteś pierwszą osobą na forum ,która wkurza się, gdy ktoś pisze nie po jej myśli, a zwłaszcza, gdy jest bliski prawdy - tak, sama jesteś sobie winna.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

"ale jesteś głupia" tak jakbyś wyśmiewała mój problem, bo to bułka z masłem odejść od niego.

"ale jesteś głupia"? Sorry, ale to już są Twoje słowa, aczkolwiek myślę, że odrobina samokrytyki nie zawadzi. Nie wyśmiewam, tylko wytykam Twoje błędy. Żeby zrobić krok do przodu, chyba warto spojrzeć na siebie krytycznie i dostrzec błędy, jakie się robi, a nawet powiedzieć "głupia byłam, zadając się z takim typem".

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

On ma cięzkie zaburzenie osobowości i tu również nie ma, że mi się "wydaje". Jestem tego pewna, ponieważ rzeczy, które robi są kompletnie nielogiczne, wręcz nieludzkie. Nie trzeba być psychologiem albo lekarzem żeby to stwierdzić. To widać chociażby po tym, że takie osoby nie mają za grosz empatii i uczuć. 

Oooo, coś nowego! Zaburzenia osobowości. Wcześniej o tym nie wspominałaś, a i z opisu to nie wynikało. Jeśli są u niego tak widoczne, to tym bardziej nie rozumiem, dlaczego od razu nie uciekłaś. Ja bałabym się przebywać z takim człowiekiem. Może masz w sobie coś z matki Teresy, lubisz drogę krzyżową? Nie kpię, tylko pytam poważnie, bo są takie osoby. Wykazujesz zresztą pewne symptomy pisząc np, że żali Ci go opuszczać, bo on taki samotny.

Ciekawi mnie też w jaki sposób ten zaburzony człowiek może "urabiać" normalną, nie zaburzoną kobietę mówiąc, że "on wstaje taki szczesliwy, mowiąc jak bardzo mnie kocha..", skoro ta kobieta wie (bo "Nie trzeba być psychologiem albo lekarzem"), że "takie osoby nie mają za grosz empatii i uczuć".???????????????

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

W ogóle to, że twierdzisz, że ja wywieram na nim jakąś presje albo jestem kłótliwa to jest absurdem i poziomem żenady. Na jakiej podstawie w ogóle to stwierdzasz?

Na podstawie tego, co napisałaś.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

Jakbym była taką narzekającą dziewczyną jak próbujesz mnie tutaj oczernić, to bym narzekala bez przerwy bez powodu, tu powody są jasne i nie dam sobie wmówić, że to ze mną jest coś nie tak.

Nie rób z siebie bidulki. Jeszcze raz: nie oczerniam Cię, piszę na podstawie Twoich informacji. Wiedząc, że jest zaburzony i świadomie wiążąc się z taką osobą, powody Twoich oczekiwań wobec niego nie są jasne.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

 A patrząc na twoje odpowiedzi to mam wrażenie, że to ty jesteś kobietą, która jeszcze bardziej dałaby sobą pomiatać, jakoś dziwi mnie, że tak mi doradzasz, a piszesz, że tak bardzo mu jęcze, że biedak ma mnie dość

Ciekawa hipoteza, tylko na jakiej podstawie. To Ty masz problem, nie ja. Ten "zaburzony biedak" Ciebie nie ma dość, bo widocznie mieszkając z Tobą ma wiele korzyści, on ma dość Twojego biadolenia i prób odebrania mu tego, co lubi, a czego nie lubisz Ty. W końcu to nie on chce odejść. W swoim zacietrzewieniu, nie dostrzegasz różnicy.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

Nie będę już odpisywac na twoje odpowiedzi, bo po prostu starasz się bawić w psychologa kompletnie nie rozumiejąc mojej sytuacji, wytykając moje błędy i wyśmiewając.

He,he, to dział "psychologia", jeśli nie zauważyłaś. Wszyscy tutaj bawią się w psychologów. "Wyśmiewam, oczerniam", ogarnij się, bo zaczynasz pianę toczyć. Podaj jakiś przykład, który pasowałby do Twoich oskarżeń, a łatwo udowodnię Ci, że nie masz racji.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

Przyszłam z konkretnym problemem, ponieważ w swojej głowie dawno odpowiedziałam sobie na pytania, raczej chcialam sie dowiedzieć, czy ktoś przez takie cos przechodził i jak odszedł żeby spowrotem nie wracać. Nie spodziewałam się, że zaraz ktoś zacznie mi wytykać jaka psychiczna jestem i męcze tego chłopaka.

"Psychiczna" zacytuj jeśli znajdziesz w jakiejś mojej wypowiedzi, takie określenie. Miotając się z wściekłości, bo nie głaszczę po głowie, wychodzi na to, że to Ty mnie oczerniasz ?. A owszem, męczysz tego chłopaka. Dostałaś także rady, jak odejść, żeby nie wracać, ale widocznie nie bardzo Ci na nich zależy, bo tak naprawdę chcesz nadal być z tym facetem.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

Kiedy czasem już nawet poruszam z nim ten temat, slysze od niego jak bardzo go skrzywdziłam, to teraz czytając te odpowiedzi mam dokładnie takie samo wrażenie, że ja jestem wszystkiemu winna.

Kto tu jest zaburzony, on, czy Ty? Jeżeli czujesz się pokrzywdzona, a zaburzony facet wmawia Ci, że go krzywdzisz, to komu wierzysz, jemu, czy sobie, bierzesz pod uwagę fakt (o ile to fakt), że jest zaburzony i nie można traktować na poważnie tego, co mówi, a być może robi?

"czytając te odpowiedzi mam dokładnie takie samo wrażenie, że ja jestem wszystkiemu winna." - i znowu robisz z siebie bidulkę, jakbyś kompletnie nie kojarzyła o co chodzi. Winna nie jesteś jego zachowaniom, tylko tego, że trwałaś/trwasz tyle czasu w związku z takim facetem i masz żal do niego, że jest, jaki jest.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

Przykro mi, ale więcej nie będę czytać twoich odpowiedzi i na nie odpowiadać

Nie musisz.

4 godziny temu, Gość Blackeyes28382 napisał:

bo po prostu źle na mnie działają i wszystko sprowadza się do tego, że jestem psychiczna i wlaściwie nie ma już szans.

Szkoda, że nie czytasz ze zrozumieniem treści, może moje odpowiedzi zadziałałyby pozytywnie?

...a szanse sama sobie odbierasz. 

Edytowane przez Yonka1717
Odnośnik do komentarza

Yonka, uważam że facet Blackeyes nie chce ich związku zakończyć bo po pierwsze jest mu z autorką wygodnie, po drugie woli ja olać a nawet się poklocic, wspomniał o tym że albo autorką mu zaufa, albo niech się rozstaną. Więc sam widzi że związek się delikatnie mówiąc nie układa. Ale odpowiedzialność zwala na autorkę. To jest z jego strony "brak jaj". I o ile autorką nie podejmie decyzji to będzie się z tym człowiekiem tak kisiła. Bo jak napisałam wcześniej i ona po jego akcjach nie ma już zaufania do niego, a on zrezygnował moim zdaniem z tego związku tym bardziej że najwyraźniej dawał powody aby autorką to zaufanie straciła. Takim wychodzeniem i unikaniem, olewaniem nie zbuduje żadnego związku i moje wrażenie jest takie że facet Blackeyes nie ma w ogóle ochoty na to. Chyba tak tkwi w tym bo tez widzi ze jeszcze jej zalezy. Ja sie jej nie dziwie. Osoba zakochana ktora stara sie dla zwiazku sama go za druga osobe nie zbuduje. To jest trudne bo to mimo wszystko 2 lata a nie 2 miesiące. A jeszcze trudniejsze kiedy ma się świadomość że się kocha druga osobę która olewa uczucia i zaangażowanie. Z boku można patrzeć na takie zachowanie i sobie pomyśleć że faktycznie jak można tak tkwić w takim czymś. Ja z czasem też tak zaczęłam uważać. I wiem że obecnie nie wladowalabym się w coś takiego. Ale to mądrość po szkodzie. Blackeyes sama musi sobie przeanalizować wszystko spokojnie, bez emocji, patrząc na ten związek z dystansu. Jej facet takim unikaniem nie chce moim zdaniem sprowokować u niej takiej decyzji więc wychodzi. I takie zachowanie pokazuje że dla niego może ona być, a jak nie to mu to zwisa. Narazie to walka z różnymi uczuciami. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
18 minut temu, Gość Loraine napisał:

Yonka, uważam że facet Blackeyes nie chce ich związku zakończyć bo po pierwsze jest mu z autorką wygodnie

Oczywiście, dokładnie o tym samym pisałam.

19 minut temu, Gość Loraine napisał:

Więc sam widzi że związek się delikatnie mówiąc nie układa.

Musiałby być upośledzony, żeby tego nie zauważyć.

20 minut temu, Gość Loraine napisał:

I o ile autorką nie podejmie decyzji to będzie się z tym człowiekiem tak kisiła.

Chyba to lubi, bo niby chce podjąć decyzję, ale tego nie robi i winę zrzuca na swoją niemoc i miłość do tego "zaburzonego" gościa.

23 minuty temu, Gość Loraine napisał:

Takim wychodzeniem i unikaniem, olewaniem nie zbuduje żadnego związku i moje wrażenie jest takie że facet Blackeyes nie ma w ogóle ochoty na to.

Jak to nie zbuduje? Przecież od 2 lat jest w związku ?, wystarczy, że trafi na taką  Blackeyes28382, zdesperowaną, zakochaną mimo wszystko. Po co on ma się wysilać. Jak to mówią "każda potwora znajdzie swego amatora" ?

Facet nawet nie musi pokusić się o jakieś refleksje. Robi co chce, wysilać się nie musi, a jak partnerka chce się pokłócić, to on się zmywa, byle mieć święty spokój. Niby "zaburzony", a jednak dość sprytny.

29 minut temu, Gość Loraine napisał:

Osoba zakochana ktora stara sie dla zwiazku sama go za druga osobe nie zbuduje.

Autorka takich rad nie przyjmuje do wiadomości.

31 minut temu, Gość Loraine napisał:

To jest trudne bo to mimo wszystko 2 lata a nie 2 miesiące. A jeszcze trudniejsze kiedy ma się świadomość że się kocha druga osobę która olewa uczucia i zaangażowanie.

Nie wiem, czy trudniejsze, to chyba zależy od podejścia i osobowości. Większość osób po którymś zawodzie, zlekceważeniu po prostu odejdzie, ceniąc sobie własną godność, ale są też osoby, które mimo kopów w tyłek i pluciu w twarz będą starać się jeszcze bardziej. Smutne, ale prawdziwe.

34 minuty temu, Gość Loraine napisał:

Ja z czasem też tak zaczęłam uważać. I wiem że obecnie nie wladowalabym się w coś takiego. Ale to mądrość po szkodzie.

Każdy popełnia błędy, ale ważne jest żeby je dostrzec i wyciągnąć wnioski. Autorka zamyka oczy i zatyka uszy, nie chce dostrzec swoich błędów, a osoby, które zwracają jej uwagę na błędy, które popełnia traktuje z wrogością.

Myślę, że nie nadszedł jeszcze jej czas. Jest jej źle od początku, ale jeszcze próbuje walczyć, nie jest jeszcze gotowa na to, żeby spakować swoje manatki i odejść od pana zaburzonego.

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...