Skocz do zawartości
Forum

Rozstanie czy to naprawdę koniec świata?


Gość Justyna27

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 27.09.2020 o 21:20, Gość Justyna27 napisał:

Łatwo jest napisać czy powiedzieć a trudniej zrobić...

Zgadza się, lepiej gadać, użalać się nad sobą, cukierkować sobie i jeszcze w dodatku upominać się tego samego od innych.

Ciężko ruszyć swoje cztery litery, zacząć coś robić ze sobą, zacząć żyć. Nie, lepiej biadać nad sobą i biadać i biadać. I czekać na cud. Może liczysz że samo przejdzie? Że przyjdzie jakaś wróżka z czarodziejską różdżką i Cię wyleczy z cierpienia? Że nagle z tego wyjdziesz bezboleśnie?

W dniu 27.09.2020 o 21:20, Gość Justyna27 napisał:

Osoba z boku z łatwością będzie mówiła na moją sytuację, bo jej to nie dotyczy, nie wie co ja w środku czuję, w jakim stanie psychicznym jestem... 

Wychyl się chociaż trochę poza ten swój egoistyczny nosek. Nie tylko Ty jedna jesteś taka biedna, bezradna, strasznie pokrzywdzona. Każda z nas przechodziła przez rozstanie, mniej lub bardziej bolesne.

Tylko my nie rozczulamy się nad sobą nadmiernie, robimy coś żeby żyło nam się lepiej. Nie taplamy się od 1.5 roku w swoim ubolewaniu, nie pielęgnujemy swoich boleści. Większość z nas po 1.5 miesiąca czuła się znacznie lepiej. A Ty się babrzesz i babrzesz w swojej niedoli. I jak nie ruszysz swoich szacownych 4 liter to dalej pozostaniesz tą biedną sierotką Marysią.

P.S. Podpisuję się pod sugestią ka-wa, udajesz że piszesz po raz pierwszy. A tak naprawdę to Twój kolejny post. Liczysz na to że będziemy współuczestniczyć w Twoich bolączkach, będziemy Ci słodzić i cukierkować. Bo Tobie samej nie chce się ruszyć tyłka by cokolwiek zrobić ku polepszeniu jutra. No cóż, nie tędy droga, i dlatego co dzień to odczuwasz czy chcesz czy nie.

Odnośnik do komentarza

Justyna, zdecydowanie zerwanie, zakończenie związku czy małżeństwa nie jest końcem świata. Ludzie mają naprawdę powazne problemy w życiu i zakończenie związku nie jest czymś co spotyka tylko ciebie. Takie sytuacje spotyka wiele osób na całym świecie. Jeżeli do nich dochodzi to oznacza że partner i ty nie byliście dla siebie. Było wam dobrze ale najwidoczniej na dłuższą metę byście się zamęczyli i byliście niedopasowani. Takie sprawy jak niedopasowanie wychodzą bardzo czesto po dłuższym czasie a nie po paru miesiącach. Chyba że osoby są ze sobą bo chcą na siłę "bawić sie w dorosłych". Róznie jest w życiu. Ale rozstanie oznacza że cos w zwiazku było nie tak jak być powinno i nie dało się tego przeskoczyć. Niestety nie zawsze ( a w zasadzie rzadko) kiedy ludzie dobierają sie ze sobą i są dla siebie jedynymi partnerami i tak zostaje do końca życia. To są bardzo rzadkie przypadki. Także jeżeli tyle czasu masz depresję to już dawno powinnaś skorzystać z pomocy psychoterapeuty. Najwidoczniej jest osobą bardzo wrażliwą która sobie sama nie umie poradzic z rozstaniem i ruszeniem do przodu. Powinnaś też spojrzeć się na to rozstanie jako na szansę spotkania tego "Pana Właściwego", z którym faktycznie będziesz szczęśliwa i będziecie dopasowani. Pzdr

Odnośnik do komentarza

Loraine, dobra dziewczyna z Ciebie. Jednak Justyna już niemal na starcie dostała taką radę. Ale jak widać skończyło się na intencjach które autorce się nie spodobały. 

A Justyna, jak widać, chce po prostu poklepywania: tak, tak, tak, ona jaka biedna, pokrzywdzona bo nie wyszło Jej ze wspaniałym facetem. Ona chce słyszeć jaka jest wspaniała, cudowna i w ogóle naj... naj...

Dobre rady są skutecznie oddzielone od tych złych. Justyna nie uznaje wszystkie rady za dobre. Dobre są tylko te które ona uzna za takowe. Jak już są złe wg niej to zaczyna tupać nóżką że Jej się nie podoba to co piszemy, źle reaguje na krytykę. Mamy pisać miłe rzeczy albo wcale. 

I najważniejsze, Justyna uważa się za mega wyjątkową. Niczym księżniczkę mamy ją obsypywać komplementami, samymi superlatywami. Bo ona taka mega pokrzywdzona, Jej jest tak mega źle, tak ciężko więc najlepiej aby inni Jej ułatwili. Po prostu księżniczka widzi swój nosek a innych nie zauważa. Teraz tylko czekać aż autorka będzie się stawać coraz większym i większym narcyzem...

Odnośnik do komentarza

TakaJakaś7, dziękuję. Ze swojej strony po prostu odpowiedziałam na wątek. Zdaje sobie sprawe że w depresji człowiek nie ma na nic siły. Nie chce się takiej osobie ani ruszać, ani myśleć. Jest wielki dół. Ale trzeba moim zdaniem zacząć chociaż zapisać się do poradni zdrowia psychicznego bo depresja to nie jest chwilowa niedyspozycja czy załamanie na pewien krótki okres. Jest bardzo poważna i jej konsekwencje są takie że ludziom chorym na depresję często trudno w ogóle przetłumaczyć - uzmysłowić - że polepszenie sytuacji jest możliwe. Że jest możliwe wyjście z problemów. Ale nikt na siłę nie zaprowadzi do psychologa, nikt na siłę nie będzie udowadniać że jednak jest mozliwe normalne zycie po rozpadzie związku. Justyna potrzebuje pomocy ale nawet jak będziemy jej po tysiąc razy to samo tłumaczyli to i tak od niej zalezy czy sie ruszy i czy jest na tyle silną osobą aby zostawić to co było za sobą i ruszyć. Tak jak leki pomagają, tak jak terapia pomaga, tak od osoby w depresji zalezy czy sama chce z tego dołu wyjść. Jak napisałam - ludzie mają wiekszze problemy w życiu, ale Justyna jest moim zdaniem podłamana i nie ma za bardzo wsparcia. Uważam też że osoby które potrzebują aby inni jak to napisałaś głaskali po głowie, to osoby które mają bardzo zanizone poczucie wartości, nie wierzą w siebie ani w to że może być lepiej. Więc z jednej strony faktycznie nie można cały czas głaskać po głowie, a z drugiej taka osoba potrzebuje aby wskazac jej sposób, naprowadzić aby zobaczyła że jest osobą wartościową. Ze tak naprawdę ma wszelką szansę aby polepszyć swoje życie i zależy to tylko od niej. I dlatego napisałam też o tym że dobrze by było aby zapisała się do psychologa. Pzdr :)

Odnośnik do komentarza
W dniu 28.09.2020 o 22:07, Gość Justyna27 napisał:

W sytuacjach kryzysowych, smutnych najbardziej go mi brakuje. Mam wrażenie, że nie umiem bez niego żyć. Czemu jestem taka słaba? Czemu nie radzę sobie bez niego? Jak żyć? 

Odnoszę wrażenie, że lubisz się umartwiać.  Rozumiem, że cierpisz, tęsknisz itd, ale sama pisałaś, że ten związek do łatwych nie należał. Zresztą w tym, co piszesz jest wiele niespójności.

Najpierw Ty z nim zerwałaś z dość niejasnych powodów, potem chciałaś wrócić i miałaś żal do niego, że on już nie chciał, następnie zaczęłaś go gloryfikować, jaki to był kochający, starający się i najlepszy przyjaciel, by na końcu stwierdzić, że jednak nie był on taki super i związek był trudny ?.

Z tego wynika, że wcześniej też nie byłaś z nim szczęśliwa, cierpiałaś, teraz też cierpisz i nie jesteś szczęśliwa...............może problem tkwi w Twojej naturze, że po prostu lubisz taki stan wiecznego dyskomfortu, użalania się nad sobą, tkwienia w sytuacji pozornie nie do rozwiązania, rozdrapywania ran, które sama sobie zadajesz?

Być może dlatego terapia jest nieskuteczna, a tym bardziej nasze rady tutaj. 

Zanim stanowczo zaprzeczysz, zastanów się nad sobą i nad tym, czego właściwie oczekujesz. Tylko nie pisz, że chcesz jego z powrotem, bo to już jest niemożliwe i jako dorosła kobieta powinnaś zdawać sobie sprawę z tego, że nie możemy mieć w życiu wszystkiego o czym zamarzymy.

Prawdę mówiąc, zachowujesz się jak małe dziecko, które tupie i wrzeszczy, bo nie dostało cukierka przed obiadem, ewentualnie jak...księżniczka?

Odnośnik do komentarza

TakaJakaś7 takim gadaniem potrafisz zniszczyć człowieka. Pomyślałaś przez chwilę, że człowiek słaby psychicznie będący w rozsypce może nie udźwignąć takich bolesnych komentarzy? Nie mam siły i chęci z Tobą dyskutować jak jest i jak powinno być. Zastanów się czasem co piszesz. 

Dziękuję Ci Loraine za to co piszesz i za zrozumienie. Dużo to dało mi do myślenia. I wiesz co będę się leczyć ponieważ chcę z tego cholerstwa wyjść. Zrobię ze swej strony wszystko, żeby być zdrową osobą i żyć szczęśliwie i normalnie. 

Odnośnik do komentarza

Justyna, musisz wiedzieć że jak już teraz zaczniesz coś robić że sobą aby polepszyć swój stan psychiczny np.pojdziesz do psychoterapeuty to z czasem polepszy się takze twój stan fizyczny. Naprawdę uwierz w siebie, bo tylko od Ciebie zależy czy ruszysz z miejsca i czy otworzysz się na inne osoby, czy będziesz bardziej niezależna. Uwierz w to że nie potrzebujesz niczego glaskania po głowie. Jak będziesz stawała na nogi to sama poczujesz że najważniejsza dla Ciebie jesteś Ty, twoje zdrowie,samopoczucie. Generalnie mówiąc twoje dobro jest twoim priorytetem. Prawdą jest że nie zawsze ludziom w życiu się układa. Ludzie się rozstaje, biorą rozwody. I dalej żyją. Więc bądź silna i odważna i nie patrz w przeszłość.Pzdr.

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Justyna27 napisał:

Dzięki za to co piszesz.

Ale to, że raz mi się nie ułożyło to nie znaczy, że zawsze nie będzie mi się układało. 

Justyna, dokładnie tak. I ważne żebyś nie myślała o tym że coś przegrałaś czy straciłaś. To był twój pierwszy związek. Ludzie naprawdę w obecnych czasach bardzo rzadko wiążą się i zostaja do starości w pierwszym zwiazku i ostatnim. Poza tym z czasem sama będzie mogła stwierdzić czy w ogóle po tym pierwszym facecie warto się tak bardzo dołować. Czy w ogóle warto sie dołować z czyjegoś powodu. Nie ważne czy to pierwszy czy drugi czy w ogóle ktoś inny ? Pzdr

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...