Skocz do zawartości
Forum

Tesciowa - pomocyy


Gość Maria73

Rekomendowane odpowiedzi

Pomocy jak w tytule. Mam prawie 50 lat. Nigdy nie dogadywałam się z tesciową, zawsze wojna od kiedy mam własne zdanie a mam od 10 lat. Nie będę tu rozpisywać co przeszłam z tą kobietą bo po pierwsze książka by powstała, po drugie znowu się nakręcę i będę cierpieć. Zniszczyła mnie psychicznie tyle krzywd od niej dostałam aż ciężko uwierzyć. Przestałam się odzywać na oj pół roku. Ale zachaczyla mojego męża jaka to ona bieda, sama itp itd. Nie jest biedna, nie jest sama bo aż taką suka bym nie była żeby starszego człowieka zostawić. No ale od tego się zaczęło. Wczoraj przymusił mnie dosłownie do złożenia jej życzeń na urodziny i naszą córkę. Nie mogę spojrzeć sobie w lustro na siebie. Zrobiłam to wbrew swojej woli. O mnie na urodziny nie pamiętała, o mojej córce też nie co przeżyła to pomimo że ma już 14 lat. Ukarała ją za mnie. I jeszcze żeby było śmiesznie zaprosiła nwm czy tylko męża czy nas na obiad do czego mąż mnie przymusza do pójścia tam Nie cierpię jej i jego rodziny za krzywdy. Jak ja tam mam pójść i co się głupio przy jego rodzinie uśmiechać czy co. Nic go nie przekonuje mam takie awantury, że niedługo to chyba na niebieską linie zadzwonię. Mam się z nim rozwieść z powodu tego obiadu czy pójść i robić z siebie wariata. Zaznaczam że rozmowy nic nie dają mam wg iść jak przykładna żoną i stawić czoło problemom. Co mam zrobić, jak się zachować 

Odnośnik do komentarza

Obawiam się, że sam obiad u teściowej nie jest problemem, tylko całokształt. Co z tego, że podobno od 10 lat się stawiasz, jeśli niczego nie ugrałaś. Nie odseparowałaś się mentalnie od teściowej. Piszesz o ogromie krzywd jakie ona i jej rodzina Ci wyrządzili. Mogę się tylko domyślać, że mąż raczej nie stawał po Twojej stronie.

Ty cały czas tkwisz w tym bagnie. Pozwalasz wywierać na siebie presję, denerwujesz się, przeżywasz, przez te wszystkie lata nie znalazłaś sposobu, żeby odciąć się od toksyny.

Dlatego trudno doradzić Ci w kwestii o którą pytasz. Możesz iść na ten obiad i zachowywać się obojętnie, bez focha, ale tez bez fałszywej uprzejmości, po prostu obojętnie. Możesz też postawić się mężowi i powiedzieć, że nie pójdziesz, bo żadna to dla Ciebie przyjemność, zważywszy na przeszłość i teraźniejszość i co on Ci zrobi?

Na Twoim miejscu przestałabym z nim rozmawiać na temat jego matki, nie wykłócać się, nie udowadniać swoich racji, nie wywoływać demonów przeszłości. Po prostu oznajmić mu, że od tej chwili temat jego matki dla Ciebie nie istnieje.

Może byłby to mały krok do przodu, w kierunku zawalczenia o własną godność i wygrzebania się z tego wieloletniego konfliktu - ignorowanie teściowej i jej rodzinki.

 

Edytowane przez Yonka1717
Odnośnik do komentarza

Niestety godności to ja nigdy nie miałam i chodziłam tam kiedyś, pomimo szmacenia mnie. Zastanawiam się za kogo ja wyszłam. Owszem nie powiem mąż stawał za mną, ale po tym co przeszłam nie powinien mnie przymuszać to rzeczy których nie chce. Jest mi przykro i mam żal do niego. Niestety nie wiem jak to się skończy bo jeszcze gdzieś w głębi mam szacunek do samej siebie i nie chce tam iść gdzie mnie poniżali i plotkowali na mnie. Jak on może chcieć mnie prowadzić do gniazda tych żmij. Powinien sam pojechać jak chce bez awantur, i powinien też powiedzieć nie szanujecie mojeh żony, córki to znaczy że mnie też. Co on chce udowodnić. Jego matka to nie ten poziom, gra pokrzywdzoną a dziwi mnie fakt że sam na nią gadał, że jak tak można a obróciło się to przeciwko mnie, że to przeze mnie stracił rodzinę. Widocznie chce to nadrobić, ale czemu moim kosztem. Ja tego nie wytrzymam. Bo zachowuje się jak jakiś psychol i to tak znienacka. Pewnie mamusia go skutecznie namówiła. Jak ja mam się tam zachowywać, nawet obojętna nie potrafię bo mnie szlag trafi. Nie wiem co tu robić mam dosyć być pod niego, gdzie tu moje odczucia. Mało tego gdzie ja wogole jestem. 

Odnośnik do komentarza

Nie odpowiedziałaś na pytanie czy przez ostatnie lata składałaś życzenia teściowej, czy pierwszy raz mąż Cię zmusza. Jeśli chodziłaś na te urodziny, a pierwszy raz masz w sobie taki bunt, to albo idź i rób dobrą minę do złej gry lub powiedz mu, że nie możesz się przemóc, żeby tam pójść, w takiej sytuacji, musicie definitywnie się rozstać, bo on nie ma prawa do tego Cię zmuszać. To jest oczywiste, że może iść sam lub z córką. 

Tylko mam wątpliwości czy jesteś gotowa na rozststanie, jeśli nie to nie ma sensu o tym wspominać. 

Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, Gość Maria73 napisał:

Niestety nie wiem jak to się skończy bo jeszcze gdzieś w głębi mam szacunek do samej siebie i nie chce tam iść gdzie mnie poniżali i plotkowali na mnie. Jak on może chcieć mnie prowadzić do gniazda tych żmij. Powinien sam pojechać jak chce bez awantur, i powinien też powiedzieć nie szanujecie mojeh żony, córki to znaczy że mnie też.

Za dużo emocji, nawet tutaj na forum. Wyobrażam sobie, że temat teściowej i ich rodziny poruszany w Waszym domu, to od razu awantura z piorunami. Czy do końca życia zamierzasz szarpać się i ciągle wywoływać przykre dla Ciebie wydarzenia? W dużej mierze sama zawdzięczasz sobie taką sytuację, bo na zachowanie innych nie masz wpływu, ale na swoje już tak.

Owszem, zawsze będziesz pamiętać krzywdy jakich od nich doznałaś, ale dopóki nie odetniesz się od tego będziesz cierpieć, wykłócać się z mężem i nadal tkwić w bagnie - na własne życzenie. Nie chcesz tam chodzić - nie chodź. Jesteś dorosła, więc nie pozwalaj sobą manipulować i wywierać presję. Zamiast oczekiwać od męża tego, co ona Twoim zdaniem "powinien", podejmij decyzję za siebie samą.

8 godzin temu, Gość Maria73 napisał:

Widocznie chce to nadrobić, ale czemu moim kosztem. Ja tego nie wytrzymam. Bo zachowuje się jak jakiś psychol i to tak znienacka. Pewnie mamusia go skutecznie namówiła.

Idźże wreszcie po rozum do głowy. Mąż zachowuje się jak psychol? To przestań się z nim kłócić, nie rozmawiaj na temat jego matki i tych odwiedzin, powiedz "nie" i zakończ rozmowę. Wyjdź do innego pokoju, albo z domu, jeśli będzie chciał się kłócić. Nie chcesz iść, to nie idziesz, nie chcesz gadać na ten temat, nie gadasz.

U ciebie to pewnie działa na zasadzie "uderz w stół, a nożyce się odezwą". Mąż zagaja na temat swojej rodzinki, a Ty od razu w furii wywlekasz wszystkie krzywdy sprzed lat. Zastanów się najpierw nad sobą.

Odnośnik do komentarza

Tak chodziłam na święta, urodziny na wszystko co możliwe obiadki też. W tym roku pierwszy raz nie byłam nigdzie, na Wielkanoc, na dzień matki. Tak jest we mnie żal i tak jak piszecie gdy tylko jest temat matki to po prostu jest awantura i wyciągam wszystko co się da sprzed iluś lat. Ale co miałam robić, jeździłam z nim bo jak byl sam to go nastawiała. Czasami wybuchał, czasami dusił w sobie i ja to jeszcze podkręcałam.Zaraz dojdziemy do tego że jestem zła żona.Ale proszę uwierzcie mi ją naprawdę dużo przeszłam i mąż o tym wie. Natomiast ostatnio stwierdził że to moja wina bo jego matka ma takie żarty. Faktycznie żarty, zrobić że mnie potwora, straszyć alimentami ublizac mi i jeszcze wmówić że nikt mi nie uwierzy. Ha ha dobre żarty. Nwm może się zmieniła, ale czy wy wierzycie w cudowne przemiany bo ja raczej w jej grę. Zwabić synka z powrotem i znowu zlew cieknie, myszka w kuchni przebiegła, itp. Nwm może mi już na mózg siada, może się go czepiam ale jest dużo we mnie goryczy i żalu za to wszystko co mi zrobiła. I to się nawarstwiło przez lata niestety i w końcu pękło. Tylko niestety to ja się zrobiłam starą zrzędliwą babą a ona dalej uśmiechnięta 

Odnośnik do komentarza
56 minut temu, Gość Maria73 napisał:

Tylko niestety to ja się zrobiłam starą zrzędliwą babą a ona dalej uśmiechnięta 

Tylko też żywienie tej urazy nic Ci nie daje, jak sama zauważyłaś. 

Dlatego jest coś takiego jak wybaczenie dla siebie, czego staramy uczyć się sami na forum od jednej użytkowniczki. 

Niczego nie cofniesz, niczego nie zmienisz, skoro u Ciebie nasila się nienawiść do teściowej, która wyniszcza tylko Ciebie, to wybierz się na psychoterapię, żeby zrozumieć gdzie jest pies pogrzebany, kolokwialnie mówiąc. 

Też musisz zrozumieć męża, że nie chce tracić kontaktu z rodziną, której się nie wybiera, więc może nie zmieniaj tych rytuałów rodzinnych, póki co, po terapii, podejmij decyzję, czy dasz radę funkcjonować w tej rodzinie czy nie. 

Odnośnik do komentarza

Jeszcze raz; zmień swoje podejście do problemu. Przestań w kółko wałkować temat teściowej i zajmij się sobą, swoją rodziną i swoim życiem. Dlaczego nie miałabyś chodzić uśmiechnięta? Nie masz innych spraw w życiu, żadnych radości, przyjemności??? Ty sama postawiłaś teściową na piedestale swojego życia, zamiast zwyczajnie ją olać.

Nie możesz też zabraniać mężowi kontaktu z rodziną, niech tam idzie, spędza z nimi część świąt, a Ty musisz z nim spędzać każdą chwilę? Też idź do swoich. Dzieci zapewne masz już dorosłe, lub dorastające, więc one także mają wybór.

2 godziny temu, Gość ka-wa napisał:

Dlatego jest coś takiego jak wybaczenie dla siebie,

Tak, oczywiście, ale trudno jest tak po prostu przebaczyć wiele lat krzywd. Jeśli jednak autorka z rodziną  mieszkali oddzielnie, to tysiąc razy mogła wyjść z tej sytuacji z podniesioną głową. Tymczasem ona, na własne życzenie weszła w bagno po uszy i nadal w nim tkwi. Uważam, że tu już nie tyle o wybaczenie chodzi, nawet dla samej siebie, a o zwykłe ignorowanie toksyny i zachowanie się jak dorosła, świadoma kobieta, która, jak nie chce czegoś robić, to nie robi.

Zakomunikuj mężowi, bardzo uprzejmie (o ile jesteś w stanie), że nie pójdziesz z nim do jego matki i żeby już nigdy więcej nie prosił Cię o to. Nie masz zamiaru się kłócić, więc nie będziesz po raz kolejny tłumaczyła skąd Twoja decyzja, bo on wie. Nie dopuść do awantury, krótko utnij temat, a na koniec możesz dodać, że Twój komfort psychiczny jest dla Ciebie najważniejszy, bo skoro dla niego komfort mamusi jest ważniejszy od Twojego, to sama musisz o siebie zadbać.

Stań wreszcie na wysokości zadania.

Edytowane przez Yonka1717
Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, Gość Maria73 napisał:

Tak chodziłam na święta, urodziny na wszystko co możliwe obiadki też. W tym roku pierwszy raz nie byłam nigdzie, na Wielkanoc, na dzień matki. Tak jest we mnie żal i tak jak piszecie gdy tylko jest temat matki to po prostu jest awantura i wyciągam wszystko co się da sprzed iluś lat. Ale co miałam robić, jeździłam z nim bo jak byl sam to go nastawiała.

Witaj Maria. W ogóle bardzo chora sytuacja. od poczatku jak jeździłaś z mężem do teściowej to już wtedy pokazałaś że znizysz się do poziomu jej i jesteś posłuszna, poza tym takim właśnie zachowaniem pokazałaś i tesciowej i mężowi że się obawiasz że ona będzie męża nastawiała. Okazałaś strach. Nie napisałaś co przeszłaś z teściwą ale widze że nerwowo nie wytrzymujesz. Masz niecałe 50 lat jesteś w średnim wieku. Twój mąż chyba był w szoku kiedy odmówiłaś. Myśle że za długo czekałaś na to żeby olać teściową. I myślę że mimo że tak długi czas ci to zajęło to zrobiłąś dobrze. Nie da się funkcjonować w rodzinie z kimś kto jest toksyczny. Niestety najczęściej takie kłótnie, awantury są właśnie na linii teściowa-synowa. I mimo że twój maż stawał za tobą (bo uważam że mąż nie żenił się z mamusią tylko jednak zdecydował się na życie z tobą)to jednak nie postawiłaś granicy na poczatku waszego związku i nie powiedziałaś mężowi że teściwoa ma być na odległość jak od was do niej do domu. Mąż od poczatku powinien cię wspierać. Chyba że były sytuacje kiedy nie miałas racji, nie dziw się w końcu to jakby nie było jego matka. Ale granica powinna być. Tym bardziej że teściowa nie interesuje się waszą córką, nie pamieta o tobie. Więc to jest chyba na zasadie takiej jak wcześniej napisałam. Ty byłas posłuszna, może nie chciałaś robić przykrości meżowi. I teściowa zobaczyła że nie musi sie z tobą liczyć i że się boisz. Relacja byłaby prostsza gdybyś od samego poczatku mówiła jasno i pokazywąła czynami że teściowa jest ok ale tylko przez telefon. Nie ma na świecie tak pięknie że wszyscy w rodzinie żyją błogo i miło. Czesto jest tak że całe rodziny nastawiają przeciwko synowej wybranka. I facet albo ma własny mózg i umie wybrać z kim chce żyć i kto jest ważniejszy dla niego. Teściowa bardzo zręcznie manipuluje mężem bo widzi ze źle się u was dzieje właśnie przez to co ona mówi i robi. A gdybyś ty przestała się zgadzać z tym co ona mówi i robi i postawiła męża przed faktem. Powiedziała otwarcie że w waszym domu nie ma dla niej miejsca, nie będziesz do niej jeździła bo jest tokscyczna, poza tym nie zyczysz sobie słuchac od męża co twoja teściowa ma do powiedzenia. Niech maż jeździ do niej. Ale ty przestając takich odwiedzin pokazujesz że ją olewasz i nie obchodzi cię co ona mówi i robi. Mężowi jak będzie się rzucał słownie czy fizycznie powiedz w prost że jak chce niech się pakuje i wynosi do matki, ale to on niszczy wasze małżeństwo *bo jakby nie było to  z nim brałas ślub a on nie ma odwagi odciąć się od matki). Nie szczyp się. Chyba że jednak chcesz być całe zycie posłużna teściowej i będziesz robić tak jak ona chce. Odwagi. I jeżeli maż się awanturuje oraz dochodzi do jakiś fizycznych przepychanek to nagrywaj wszystko telefonem. Nie dawaj się stale poniżać. Pzdr

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Yonka1717 napisał:

Uważam, że tu już nie tyle o wybaczenie chodzi, nawet dla samej siebie, a o zwykłe ignorowanie toksyny

Właśnie o to chodzi w wybaczeniu dla siebie, choć niezbyt zrozumiałe dla każdego jest to pojęcie. A generalnie chodzi o to, żeby wspomnienie o danej osobie wzbudzało w nas obojętne emocje. 

Wszyscy zdajemy sobie sprawę jakie to trudne, dlatego uważam, że bez terapii, Maria sobie nie poradzi. 

Odnośnik do komentarza
33 minuty temu, Gość ka-wa napisał:

Właśnie o to chodzi w wybaczeniu dla siebie, choć niezbyt zrozumiałe dla każdego jest to pojęcie. A generalnie chodzi o to, żeby wspomnienie o danej osobie wzbudzało w nas obojętne emocje. 

Doskonale zrozumiałam o co chodzi, tylko, że niewiele osób jest w stanie naprawdę wybaczyć doznawane przez lata krzywdy, nawet dla samego siebie. Wierzę, że wspomnienia tych sytuacji mogą budzić emocje, łatwiej jest jednak odciąć się od krzywdziciela, zająć się swoim życiem, nie rozdrapywać ran, nawet, gdy wspomnienia wracają, niż na siłę wybaczać, choć uraza gdzieś tam głęboko tkwi. 

Tylko trzeba lubić samego siebie, trzeba też mieć dystans do sytuacji, trzeba chcieć żyć spokojnie i ku temu dążyć. mieć trochę oleju w głowie (bez urazy). Tymczasem autorka uważa za sukces to, że 10 temu zaczęła się stawiać...i co z tego, co osiągnęła? Od lat prowadzi wojnę , dopuszcza do sytuacji, że ktoś po niej jeździ, psuje atmosferę we własnym domu awanturami z mężem, który właściwie tylko pośrednio jest wmieszany w ten konflikt, następnie niczym osoba ubezwłasnowolniona jedzie do gniazda os i z nimi świętuje.

Całkowity brak konsekwencji, beznadziejne zacietrzewienie i niestety brak wyobraźni. Tak długo, dopóki Maria nie schodzi z placu boju, tak długo wojna będzie trwać, a przecież ona tam tkwi na własne życzenie.

52 minuty temu, Gość ka-wa napisał:

Wszyscy zdajemy sobie sprawę jakie to trudne, dlatego uważam, że bez terapii, Maria sobie nie poradzi. 

Prawdę mówiąc, wolałabym ten czas i kasę poświęcić na SPA, zakupy dla siebie, czy inne przyjemności. Myślę, że Maria może sama odrobić zadanie domowe i na słowa jej męża "moja mamusia", nie wybuchać niczym wulkan, tylko OLAĆ!!!!!!!!! Jeśli ona sama zejdzie z pola bitwy, ktoś, kto chce z nią wojować nie będzie miał z kim. Obawiam się, że Maria lubi te emocje, awantury, adrenalinę, takie urozmaicenie monotonnego życia, bo jeśliby tak nie było odpuściłaby już dawno, tym bardziej, że nie mieszka pod jednym dachem z znienawidzoną teściową.

Odnośnik do komentarza
48 minut temu, Yonka1717 napisał:

Doskonale zrozumiałam o co chodzi, tylko, że niewiele osób jest w stanie naprawdę wybaczyć doznawane przez lata krzywdy, nawet dla samego siebie.

Nie miałam wątpliwości, że Ty rozumiesz, ale ja bym nie kładła nacisku, żeby komuś wybaczyć dla siebie, a zastąpić to słowo, uwolnić się z bolących emocji dla siebie. 

 

53 minuty temu, Yonka1717 napisał:

Myślę, że Maria może sama odrobić zadanie domowe

Ja tu mam odmienne zdanie. Uzależnienie od toksycznej relacji zrobiło swoje. 

Odnośnik do komentarza

A mnie ciekawi, czy teściowa rownie mocno przeżywa ów konflikt, czy może wcale nie jest świadoma, że takowy istnieje, bo w jej mniemaniu nic takiego się nie dzieje. Maria przypisuje jej działanie z premedytacją w celu zrobienia jej przykrości ,czy krzywdy. Knucie spisków ,brak szacunku , lekceważenie jej osoby , manipulacje synem. Może się mylę ale ,czy komuś by się chciało, przez całe życie skupia się na sianiu fermentu, we własnej rodzinie, ot tak bez powodu, czyli dla rozrywki ? Do tego trzeba mieć też pewne talenty, nie tak znów powszechne u ludzi.  Maria chyba jest przewrażliwiona na punkcie swojej teściowej i tego co ona mówi, czy robi. Wszystko bierze i odnosi do siebie, tak jakby teściowa nie miała nic innego do roboty, tylko myśleć, jak tu Marii dokuczyć. Myślę, że ona sama w dużej mierze nakręciła się na to, żeby widzieć wszędzie ataki na siebie i swoją rodzinę. Nie chce usprawiedliwiać tesciowej bo błędy tez pewnie popełniła, ale czy Maria była od nich wolna  ? Uważam, że cały dramat rozgrywa się w głowie Marii, bo go wyolbrzymiła i pozwoliła mu zdominować  swoje życie. Jestem przekonana, że teściowa nie ma o tym pojęcia, jaki potężny wpływ miała/ ma na psychikę synowej. Tu jest potrzebny reset głowy i zupełne inne podejście do tematu . Niestety sama tego nie jest w stanie zrobić ,bo za daleko to juz zaszlo a nienawiść i żal zupełnie ja zaślepiły. Tak jak ka wa uważam ,że potrzebuję pomocy psychologa,, bo te negatywne uczucia tak ją zatruły, ze potrzeby jest profesjonalny detoks. 

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Gość Margo napisał:

A mnie ciekawi, czy teściowa rownie mocno przeżywa ów konflikt, czy może wcale nie jest świadoma, że takowy istnieje, bo w jej mniemaniu nic takiego się nie dzieje. . 

Niestety, to jest bardzo toksyczny człowiek. Tesciowa w ogóle nie przeżywa konfliktu, ponieważ że mnie zrobiła potwora,a z siebie ofiarę. Ci którzy ją znali ze starych znajomych to wiedzą. Ma teraz nowych, nowe grono w którym bryluje i mogła sobie poopowiadac różne rzeczy bo ci ludzie mnie nie znają. Natomiast dziwi mnie fakt i postawa mojego męża, który chce coś na siłę skleić. Nie da się ponieważ ona mnie zatruła i faktycznie zastanawiam się nad terapią, owionela mnie niczym pajęczyna. Nie potrafię się cieszyć z małych rzeczy. To naprawdę długi temat. Różne rzeczy czytałam na temat teściowych, ale to co zrobiła moja to jest nie do uwierzenia. To gromadzilo się przez lata a te ostatnie dolało oliwy do ognia. Tak jak wspominałam nie chce opisywać wszystkiego bo już mnie trzęsie. Moja córka nie chce tam jeździć, oczywiście wyszło na mnie że ją nastawiłam. Jestem w ogóle do niczego, posągu do małżeństwa nie wniosłam, jeżdżę samochodem który nie jest mi potrzebny bo z budżetu domowego biorę na paliwo. To są tylko takie błahe rzeczy, te mocniejsze to trzymają mnie i trzymają. Ciężko mi zrobić reset cały czas ta krzywda wraca. Bo szlag mnie trafia co to za aktorka. I tak jak pisałam to ja zrobiłam się zgryźliwa a ona chodzi uśmiechnięta. Czy warto było być dobrym. To prawda nie wyznaczyłam granic od początku, chciałam żeby była dla mnie i matką i przyjaciółką. I wydawało mi się że tak było. Po iluś latach zaczęłam otwierać oczy. Byłam inaczej wychowana może dlatego tak późno. Mój mąż wiedział, też się odsunal oczywiście wypominając mi że jestem głupia bo kto z tesciowa się chce zaprzyjaźnić. Najgorsze jest to że kiedyś nawet zwierzałam się jej z problemami małżeńskimi a ona mu to wszystko powtórzyła,i wiadomo jeszcze dodała. Nie dość że jej nie mogę wyrzucić z głowy to jeszcze jeden problem doszedł. Mój mąż. Bo skoro wie jak było to po co to wszystko. Może ja, czy też kobiety myślimy inaczej jak postąpić. Bo powinien jej złożyć życzenia i wszystko. Jak ja mam tam pojechać jak już ją słyszę o przyjechała bo czuje się winna. To nie jest normalna osoba uwierzcie mi a i patrząc na męża zastanawiam się czy nie mają ukrytej choroby psychicznej. Tak normalni ludzie nie robią, nie niszczą innych ludzi. Ja nie mogę spać natomiast ona śpi spokojnie, gdzie jej sumienie. Jestem uzależniona od nich od prawie 30 lat to ja też już chyba nie jestem normalna. W dzieciństwie jak przychodziliśmy do babci, czy też na święta to było wspaniałe, widać było szacunek do babci, do mamy a tam co tylko słyszałam że przychodzę się nażrec i jeszcze wyganiała mnie z dzieckiem z wigili do domu że jej synek u niej zostanie. Nie chcę się zagłębiać bo znów będę cierpieć. Jest wulgarna, jest toksyczna a i jeszcze od 20 lat słyszę że opłacam składki z mężem w pracy na ubezpieczenie to mam jej pomnik postawić. Chore to wszystko 

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, Gość Margo napisał:

Knucie spisków ,brak szacunku , lekceważenie jej osoby , manipulacje synem. Może się mylę ale ,czy komuś by się chciało, przez całe życie skupia się na sianiu fermentu, we własnej rodzinie, ot tak bez powodu, czyli dla rozrywki ? 

Raczej nie dla rozrywki, ale są takie, ja bym powiedziała psychopatyczne nie tylko teściowe, bo i żony potrafią zeszmacić męża jak i odwrotnie, pozostaje pytanie, w imię czego? 

Dla nich to musi być widać normalne, bo winę za wszystko upatrują w drugiej osobie, więc co najmniej można tu upatrywać zaburzeń osobowości. 

To jest dla normalnych ludzi niezrozumiałe, czyli muszą mieć, kolokwialnie mówiąc, coś z głową. 

3 godziny temu, Gość Maria73 napisał:

To prawda nie wyznaczyłam granic od początku, chciałam żeby była dla mnie i matką i przyjaciółką.

Robiłaś błąd za błędem...

3 godziny temu, Gość Maria73 napisał:

Najgorsze jest to że kiedyś nawet zwierzałam się jej z problemami małżeńskimi a ona mu to wszystko powtórzyła,i wiadomo jeszcze dodała. 

Ten faktycznie był najgorszy.

Poza tym przez tyle lat udawałaś, że jest ok., to ona miała prawo myśleć, że Ci wszystko pasuje, a Twój bunt po latach mogła uznać jako atak na siebie. I dzisiaj ona może nie mieć nic sobie do zarzucenia. 

Można powiedzieć, że płacisz też za swoje błędy.

Ty do tego nabawiłaś się nerwicy, nie ma co już rozkminiać przeszłości, tylko myśleć o sobie i przyszłości, najpierw wybierz się do psychiatry, bo nerwica jest w jego gestii, zleci też odpowiednią terapię. 

Odnośnik do komentarza

Maria, wszystko można zrozumieć. Nawet to że macie z teściową fatalne kontakty i to kontakty na siłę bo mąż jednak chyba bardzo chce abyś z nim jeździła w odwiedziny do niej. Ja biore pod uwagę kilka rzeczy które mają taki wpływ na ciebie a których ty sama może nie dostrzegasz a mianowicie to że patrząc realistycznie na konflikt twój z teściową ty nie masz wpływu na to jaki ona jest. Nikt jej nie zmieni, tym bardziej bierz pod uwagę że osoby w podeszłym wieku po prostu sa złośliwe i nie ma co się szarpać z tym faktem. tak jest i tego nie zmienimy, Tym bardziej że seniorzy na starość robią się często nie do wytrzymania, są przykrzy dla otoczenia i jeszcze bardziej potrafią być wredni niż byli za młodu. Więc sama pomyśl nad tym czy jest sens się denerwować teściową. On sie nie przejmuje bo jej to najwyraźniej sprawia przyjemność. Gdybyś ją olała to teściowa zostałaby tylko w kontaktach z synem, poza tym relacja jej z twoją rodziną (oprócz męża) pewnie by się poluźniła. Ty chyba masz nerwicę bo piszesz w taki sposób gdzie widać gołym okiem że szarpiesz się z tą relacją teściowa - ty juz od długiego czasu i z tego jak piszesz widać że musiała od długiego czasu się bardzo angażować aby ci marnować zdrowie. WIęc pomyśl czy warto dalej dawać jej powody do takiego zachowania jakie widzi z twojej strony. Może właśnie warto odpuścić i po prostu olać ją i jej zachowanie. Nie jest to łatwe ale sama zauważysz różnicę kiedy nie będziesz zwracała uwagi na nią, na to co ona robi i co ona mówi. Dajesz teściowej dużo własnej energii poświęcając jej swoją uwagę, myśląc co ona i jak ona... Masz córkę, masz pracę albo masz jakieś hobby? Poświęć się temu zamiast poświęcać uwagę komuś kto odbiera ci zdrowie. Im więcej jej uwagi poświęcasz tym gorzej się czujesz. Tracisz i czas i zdrowie. Może warto abyś poświęciła czas sobie, poszła na zakupy, na jakis zabieg kosmetyczny, zrobić paznokcie, cokolwiek. Zostaw tą teściową i niech ona sobie gada co chce. Myślę że kiedy nie ją olejesz i nie będziesz sie interesowała tym co i z kim ona robi i mówi - wtedy odetniesz ją od siebie. Będzie ci lżej. Poza tym czy teściowa jest w ogóle ci potrzebna do szczęścia? raczej nie. Pzdr

Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, Gość Maria73 napisał:

Niestety, to jest bardzo toksyczny człowiek.

Skoro o tym wiesz, to co jeszcze robisz w jej otoczeniu? Czy ktoś uwięził Cię w jej domu, w jednym pokoju i nie masz możliwości ucieczki?

8 godzin temu, Gość Maria73 napisał:

Tesciowa w ogóle nie przeżywa konfliktu, ponieważ że mnie zrobiła potwora,a z siebie ofiarę.

Co Cię obchodzi teściowa w roli ofiary, jej sprawa. Uważasz się za potwora, jeśli nie, to czym się przejmujesz? Niech ona gada i robi co chce, a Ty całkowicie odetnij się od tych informacji o jej życiu i poczynaniach. To tylko od Ciebie zależy.

8 godzin temu, Gość Maria73 napisał:

Natomiast dziwi mnie fakt i postawa mojego męża, który chce coś na siłę skleić.

Dziwić się możesz, ale po co wykłócasz się z nim. On ma prawo do własnego zdania, więc zostaw go w spokoju. Veto na jego próby zmuszania Cię do czegokolwiek, to już inna historia. Chyba nie dostrzegasz różnicy? Nie chcesz iść, to nie idziesz, nie chcesz wysyłać życzeń - nie wysyłasz. Można to zrobić bez awantur, wystarczy konsekwencja.

9 godzin temu, Gość Maria73 napisał:

Nie da się ponieważ ona mnie zatruła i faktycznie zastanawiam się nad terapią, owionela mnie niczym pajęczyna. Nie potrafię się cieszyć z małych rzeczy.

Nie potrafisz, bo nie chcesz. Co Ty byś zrobiła bez tej teściowej? Przecież to cały sens Twojego życia, te kłótnie, dramaty, a wystarczyło wypisać się z tego układu i zamknąć temat "mamusi". Ona Cię "owionęła niczym pajęczyną"?

Kobieto, wbij sobie wreszcie do głowy, że bez Twojej woli i udziału w tej tragikomedii, teściowa nie byłaby w stanie nic zrobić. Ty sama od lat umożliwiasz to jej, wystawiasz się na atak  i jak podejrzewają tutaj niektóre osoby, masz już obsesję na jej punkcie.

9 godzin temu, Gość Maria73 napisał:

Jestem w ogóle do niczego, posągu do małżeństwa nie wniosłam, jeżdżę samochodem który nie jest mi potrzebny bo z budżetu domowego biorę na paliwo. To są tylko takie błahe rzeczy, te mocniejsze to trzymają mnie i trzymają.

Raz, że nie pokazałaś jej miejsca w szeregu i nadal nie potrafisz, a dwa, trzymają Cię te historyczne wydarzenia, bo chyba lubisz się umartwiać. Czy Ty pracujesz, masz swoją rodzinę, znajomych, jakieś hobby? Chyba nie, skoro jedyną pasją w Twoim życiu jest walka z teściową?

9 godzin temu, Gość Maria73 napisał:

I tak jak pisałam to ja zrobiłam się zgryźliwa a ona chodzi uśmiechnięta.

Bo dajesz jej ku temu satysfakcję, bo ona wie, że kolejny raz Ci dokopała, bo im bardziej się wściekasz, smucisz, wykłócasz z mężem, tym samym dajesz jej do zrozumienia, że osiągnęła swój cel. Naprawdę jesteś taka naiwna, że nie zdajesz sobie z tego sprawy?

Psycholog powie Ci to samo.

9 godzin temu, Gość Maria73 napisał:

To prawda nie wyznaczyłam granic od początku, chciałam żeby była dla mnie i matką i przyjaciółką. I wydawało mi się że tak było. Po iluś latach zaczęłam otwierać oczy.

Otwórz te oczy na siebie, bo do tej pory tego nie zrobiłaś.

9 godzin temu, Gość Maria73 napisał:

Mój mąż wiedział, też się odsunal oczywiście wypominając mi że jestem głupia bo kto z tesciowa się chce zaprzyjaźnić.

Nawet mając męża za sobą nie wyciągnęłaś wniosków, tylko nadal tkwiłaś na polu walki. Żaden psycholog nie pomoże Ci, jeśli sama tego nie będziesz chciała, ale Ty najwyraźniej nie chcesz zejść z placu boju, przecież walka z teściową, to misja Twojego życia. Co z tego, że bez sensu. 

9 godzin temu, Gość Maria73 napisał:

tam co tylko słyszałam że przychodzę się nażrec i jeszcze wyganiała mnie z dzieckiem z wigili do domu że jej synek u niej zostanie. Nie chcę się zagłębiać bo znów będę cierpieć. Jest wulgarna, jest toksyczna a i jeszcze od 20 lat słyszę że opłacam składki z mężem w pracy na ubezpieczenie to mam jej pomnik postawić.

Nie wiem, co trzeba mieć w głowie, żeby po jednej takiej akcji iść do tego domu ponownie? Przecież mąż Cię nie ogłuszył i nie zawlókł tam siłą. szłaś sama, narażając jeszcze własne dziecko na ciężką atmosferę.

Fakt, że od 30 lat toczysz tę wojnę to nie wina teściowej, tylko Twoja. Twoich cech charakteru; niskie poczucie wartości, ulegająca wpływom, nieumiejętność panowania nad emocjami, nieumiejętność wyciągania wniosków z oczywistych sytuacji, a nawet pieniactwo. Gdybyś miała swoje życie, fajnych znajomych, pasje itd, to wyczyny teściowej miałabyś w głębokim poważaniu. Gdybyś miała choć odrobinę zdrowego rozsądku i sprytu, to mąż tańczyłby jak Ty mu zagrasz, a nie odwrotnie, zwłaszcza, że stawał po Twojej stronie.

9 godzin temu, Gość Maria73 napisał:

Chore to wszystko 

I w tym wszystkim Ty też.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...