Skocz do zawartości
Forum

,,Zaraz" zostanę ojcem a mam 50 lat..


Gość Arczi

Rekomendowane odpowiedzi

Mam prawie 50 lat, jeszcze przed świętami urodzi się moje dziecko. Jedno już mam- dorosłe, z pierwszego małżeństwa, przysięgałem sobie, że już koniec z dziećmi, z dala od pieluch i atrakcji okołodzieciowych. Jednak to zupełnie inne życie, dziecko to uwiązanie na dobre 18 lat. Jednak jest jak jest, moje postanowienie poszło się.... walić, w szczegóły się nie zamierzam wdawać, bo to bez większego znaczenia , ale wyszlo tak, że zaraz będę,,bawił" niemowlaka. I im bliżej do porodu, tym mnie ogarniają coraz większe wątpliwości. Z dziećmi, tym bardziej takimi małymi, nie mam kontaktu od lat. Odwyklem od takiego uwiązania, w jakimś stopniu podporządkowania własnego życia pod kogoś, teraz dociera do mnie, że w sumie ,,zaraz" cały ład i spokój skutecznie trafi szlag i krew zaleje. Zaczną się nieprzespane noce, wrzaski, bo dzieciak głodny/nawalił w pieluche/kolki/wpisz dowolne. Koniec ze swoboda w życiu codziennym, bo przy dziecku można zapomnieć o spontanie, przez najbliższe parę lat wszystko z dzieckiem przy dupie, oczy też wszędzie, bo takie maluchy mają milion pomysłów na minutę, a rozumu zero. Znowu szkoła, pilnowanie, żeby dzieciak lekcje odrobił.. Wszystko to, co już dawno za mną, jest znowu przede mną. Niektórzy mówią, że przy drugim dziecku zawsze łatwiej, bo jest wprawa, ale ja nie ukrywam, że po tylu latach nie ma mowy o żadnej wprawie czy większym spokoju. Druga żona jest sporo młodsza, to jej pierwsze dziecko, cieszy się bardzo, nie chce jej psuć nastroju, ale teraz dochodzi do mnie, że wpakowałem się w bagno. Świadomie, przecież nikt mi noża przy gardle nie trzymał. Zachowałem się jak gówniarz, który zamiast najpierw pomyśleć (a byłem pewien, że siła wyższa nie przekona mnie do dziecka), to zrobił. Teraz czuje się jak skończony dupek, który najchętniej zwiałby jak najdalej od tego wszystkiego.. Wiem, że to byłoby zachowanie gówniarskie, totalnie nieodpowiedzialne, ale nie ukrywam, że popełniłem błąd, że zdecydowałem się na dziecko. Nie wiem i nie chce chyba nawet myśleć, jak będzie wyglądało nasze życie, jak dziecko się urodzi. I co robić, żeby własny łeb przesterować na inne myślenie, bo obecnie ,,czarno" to wszystko widzę.. zaraz pięćdziesiątka, a ja będę ojcem niemowlęcia.

Odnośnik do komentarza

Nie Ty pierwszy, nie ostatni, nawet starsi faceci zostają ojcami. 

Nie nakręcaj się negatywnie, poczekaj jak się dziecko urodzi, być może jak je pokochasz, wszystkie problemy znikną. 

Zajmowanie się dzieckiem należy też do przyjemności, choć może nie dla każdego. 

Odnośnik do komentarza

Witaj. Ja uważam (moje prywatne zdanie) ze bardzo czesto mężczyźni starsi są dojrzalsi i mają już poukładane w głowie. Uważam też z tego co napisałeś że w tej chwili zżera cię stres. Jedno dziecko masz dorosłe. Ale mozesz zweryfikować w tej chwili jakich błędów nie popełnisz przy drugim dziecku, a jakie popełniłeś przy pierwszym. Panikujesz bo dobiegasz 50tki, a w naszym społeczeństwie przyjęły się jakieś granice wiekowe które były i są wpajane w związku z tym kiedy nalezy miec dzieci. Ja osobiście uważam że bardzo często ludzie decydują się na dzieci za wcześnie. Obecnie natomiast kiedy decydują się mając 40, 50 lat to już jest tragedia. Moim zdaniem dobrze jest mieć dzieci mając wiecej jak 20,30 at. Człowiek jest bardziej doświadczony, rozumie że dziecko to nie lalka, widzi też jak wygląda rzeczywistośc i jest świadomy czy stać go na dziecko. Nie ma co ukrywać że na pewno początek kiedy pojawia się noworodek to rezygnacja z wielu rzeczy. To poświęcenie się i dziecku ale też partnerce/żonie. Mając młodszą żonę mogłeś się spodziewać że mimo wszystko będzie chciała mieć dziecko. Tym bardziej że napisałeś że niekt ci broni przykładał żebyś na siłę robił dziecko. Także na tą chwilę dopadają cię jakieś czarne myśli bo niedługo masz 50 lat i do tego w pakiecie będziesz znowu tatą. Myślę że to ogromny stres, tym bardziej że wielu panów po 50tce ma swój kryzys i pewnie nie zawsze odnajduje się w takiej sytuacji jak stabilny związek, kolejne dziecko. Żona się cieszy, ale czy tobie dopiero teraz zaczęły przychodzić takie negatywne myśli, czy to kwestia też tego że kończysz te 50 dych? Pzdr

Odnośnik do komentarza

Na pewno całe zamieszanie z niemowlakiem w Twoim wieku jest Ci nie na rękę i podejrzewam że większość to rozumie, 50 lat to faktycznie może nienajlepsza pora na dziecko....ale stało się, oby urodziło się całe i zdrowe, jednak Twoja wypowiedź stawia sprawę bardzo przedmiotowo. niemowlak żre, sra, płacze i śpi, ok takie są fakty i tak można w skrócie tak powiedzieć, ale to będzie Twój syn/córka, będzie liczyć tylko na Was, tylko Was będzie znać i potrzebować. niemowlak ma wyjebane na to że ty masz 50 lat, ale wie że jesteś tatą i tyle mu wystarczy. Piszesz że żona jest sporo młodsza, musisz więc prawdopodobnie mieć bardzo dobrą sytuację materialną więc dużo możliwości i zero zmartwień. Oby Twoje podejście się zmieniło jak zobaczysz swoje dziecko jak patrzy na Ciebie jak w obrazek jak się nim opiekujesz czy je karmisz.

powodzenia

Odnośnik do komentarza

He, he ?, nie będę Cię dobijać, bo i tak już wystarczająco sypiesz głowę popiołem. Cóż zapomniałeś chyba o tym, że albo rybka, albo pipka, albo młoda kobitka u boku, ale z kolejnym Twoim  potomkiem.

Nie będę Cię pocieszać dojrzałym ojcostwem, czy satysfakcją ze szczęścia partnerki, bo doskonale wiesz, co Cię czeka. Nie napiszę też, że wszystko będzie dobrze, bo z takim nastawieniem jakie masz teraz, marne na to szanse.

Jest jednak jasna strona sytuacji w jakiej się znalazłeś. Podstarzali tatusiowie młodnieją, wzbudzają też zazdrość u wielu swoich rówieśników faktem związku z młodą kobietą i jakby "drugiej młodości". Oczywiście od podszewki wszystko wygląda nieco inaczej, dokładnie tak, jak opisałeś, a pesel nadal ten sam ?.

Jednakże jak już wspomniałam wszystko zależy od Twojego nastawienia, postaraj się jednak poszukać pozytywnych stron późnego ojcostwa. Jeśli jesteś odpowiedzialny, to będziesz miał motywację, żeby szczególnie dbać o swoje zdrowie. Masz też większą gwarancję zatrzymania przy sobie swojej partnerki, która być może odeszłaby, gdybyś postawił stanowcze veto w sprawie posiadania dziecka. Jest też szansa, że to dziecko naprawdę skradnie Twoje serce bez względu na trudy okresu niemowlęcego i Twoje aktualne nastawienie.

Zamiast szukać negatywów, poszukaj pozytywów, na pewno jakieś znajdziesz.

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Hmm...

 

Jestes i za młody i za stary jednoczesnie. Za młody, aby miec uczucia towarzyszące dziadkom, ktorzy patrzą na swoje wnuki z dumą , bo to przedlużenie ich genów, ich nazwiska, ich zyciowy sukces. Zdrowy wnuk czy wnuczka to sukces, mimo, ze pracochlonny. Jestes za stary, aby tak marudzic, ze masz ochote nawiac jak szczeniak, ktory wie do czego sluży przyrodzenie ale dziwi sie, ze potem jest wieloletni problem w postaci dziecka.

 

Twoja reakcj na temat jakos pasuje mi do "młodzieżowego" faceta, ktory jeszcze "duzo" chcialby w życiu zdziałac. Tyle, ze to dzialanie to zarowno osiągnięcia zawodowe - w tych rozumiem, ze nikt Ci nie będzie przeszkadzał, młoda żona dosc będzie miala sil aby ogarniac dziecko i Ci nie przeszkadzac w zarabianiu pieniędzy, jak i osobiste. Czyli mądre, odpowiedzialne wychowywanie dziecka. Masz szanse, tylko musisz zmienic swoje nastawienie.

Trochę mnie to dziwi. Dawno temu ,jak mi sie miesiączka spózniała to chodzilam jak struta, bo uwazalam, ze wyszlam wlasnie z pieluch, mam w domu wszelkie płcie ( chłopca i dziewczynkę) i znów będe uwiązana. A mój mąz chodzil i się smial. Mielismy dobrą sytuację finansową i on uwazal, ze nowe życie, to nowe szanse, jeszcze jedna mlodosc, jeszcze jedno szczęscie. Nie upierał sie przy jeszcze jednym dziecku, ale jakby sie trafilo, to by nie odmówił.

Zastanów sie czemu tak bardzo w swojej głowie jestes na " nie". Czy przy poprzednim dziecku było duzo kłotni ,kto i za co jest odpowiedzialny, kto kogo musi odciązyć w jakis obowiązkach. Czy byłes krytykowany, ze jako ojciec to slabo sie sprawdzasz, czy dziecko było w jakims stopniu osobą, ktora nie scalala związku z Twoją pierwsza żoną tylko czynila z niego jeszcze większe pole do powaznych i nudnych, rutynowych obowiązków? Nie cieszyliscie sie tym dzieckem, nie miales powodow do tego, zeby na kazdym etapie jego rozwoju czuc dumę, ze ono jest Twoje i poniekąd takie wyjątkowe, takie wyjątkowo mądre, sprytne, ze ma jakies cechy charakeru po Tobie, Twojej rodzinie?

 

Wszystkie trudnosci zyciowe pokonujemy w róznym stylu, niektore jako przykry obowiązek ,przez ktory musimy przejsc, inne jako wyjątkową okazję do sprawdzenia się, do udowodnienia sobie, ze jestesmy wręcz lepsi niz inni. I to pokonanie trudnosci, ten styl w jaki to przechodzimy daje nam albo poczucie wręcz szczęscia albo odczucie  jako jeszcze jeden cieżar, kamien, ktory przytroczony do nas, spowalnia nas, kaze nam zbyt często patrzec pod nogi, nie pozwala nam latac a chcielibysmy tak, jak ptak byc w powietrzu. 

Czy Twoje własne dziecko będzie dla Ciebie  cięzkim kamieniem, czy nie zauwazysz wogole tego kamienia tylko duma ze swojego potomka będzie Cie unosila w powietrzu to naprawdę jest zarówno zalezne od Twojego charakteru jak i od interpretacji naturalnego zjawiska jakim są narodziny nowego dziecka  w związku z nową żoną.

Odnośnik do komentarza

Pierwsze małżeństwo w ogóle było średnie. Chyba poszło za szybko, ja zdecydowanie nie czułem się dobrze, z czasem się posypało zupełnie, zaczęliśmy żyć jak obcy ludzie. Głupota młodości. Jedynie dziecka nie zalowalem. Było, minęło. Syn ma już 23 lata, swoje życie. 

Chyba dopiero teraz zaczęło do mnie docierać, co się będzie działo. Nie to, że wcześniej miałem totalne zaćmienie, które zabrało mi mozg, ale chyba teraz, jak już tak niewiele zostało do narodzin, zacząłem sobie na dobre zdawać sprawę z tego, że stabilność i cały luz trafi lada moment szlag, że skończy się swoboda, że już nie będzie tak, że człowiek może robić to, na co ma ochotę, bo przecież będzie dziecko. Wyjazd jakiekolwiek też trzeba będzie planować tak, żeby i dziecko mialo się dobrze. To obowiązek na dobre kilkanaście lat, a po drodze setka przeboi, bo niektore dzieciaki daja popalić. 

Wiek to jedno. Nie mam problemu z wiekiem jako takim, nikt młodszy się nie staje, ale 50 lat to nie jest wiek na zostawanie ojcem małego dzieciaka. Dziecko będzie ledwo wchodziło w dorosłość, kiedy ja będę dobiegał 70.. Szczyt marzeń to to nie jest, także dla samego dziecka.. nawet jak ktoś wyżej napisal: 50 lat to po prostu kiepski wiek na dziecko. Nie, nie jestem i nie czuje się zramolałym dziadkiem, ale ciężko mi sobie wyobrazic obecnie, że zaraz w domu pojawi się maluch, przy którym trzeba robić dosłownie wszystko i być na każde skinienie (czy raczej placz). 

Wiem, że mogłem myśleć wcześniej, 15 lat nie mam, więc bardzo niefajnie wyglądałoby, jakbym teraz uciekł jak smarkacz. Mam nadzieje, że coś się ruszy i przestawi w mojej głowie, jak dziecko już będzie w domu. Przestawić na właściwie tory, bo teraz to myśli mam takie, jakby czekał mnie koniec swiata, a nie narodziny dziecka. 

Odnośnik do komentarza
24 minuty temu, Gość Arczi napisał:

50 lat to po prostu kiepski wiek na dziecko.

Wszystko zależy od nastawienia, wielu panów chwali sobie późne ojcostwo z wielu powodów, ale podkreślają często ten powiew młodości właśnie. 

Trudno zaprzeczyć Twoim obawom, bo tak właśnie jest i będzie; permanentna opieka, zarwane noce, życie przestawione pod kątem potrzeb dziecka...ale sorry, autorze, czy nie za późno na takie rozterki? Zachowujesz się w tej chwili tak, jakbyś cofnął się w rozwoju nawet nie o 20 lat, a o np 35, niczym nastolatek, który zaliczył wpadkę z dziewczyną. Chciałeś stabilizacji, trzeba było związać się z równolatką, spełnioną matką, która nie myśli już o ponownym macierzyństwie, tylko podobnie, jak Ty oczekuje wygodnego, radosnego życia.

Wiążąc się ze znacznie młodsza kobieta, musiałeś wziąć pod uwagę fakt, że oprócz Twojej osobistej satysfakcji, Twoja partnerka też ma swoje oczekiwania.

14 godzin temu, Gość Arczi napisał:

Druga żona jest sporo młodsza, to jej pierwsze dziecko, cieszy się bardzo, nie chce jej psuć nastroju, ale teraz dochodzi do mnie, że wpakowałem się w bagno. Świadomie, przecież nikt mi noża przy gardle nie trzymał.

Czyli domyślam się, że od początku znałeś oczekiwania żony, godziłeś się na nie (być może fałszywie, licząc na to, że ona zrezygnuje ze swoich marzeń o posiadaniu dziecka, lub w amoku, żeby zatrzymać przy sobie młodą partnerkę?), a teraz przyszedł czas na zimny prysznic. Rozumiem, że wpadki raczej nie zaliczyliście.

Twoje aktualne rozterki, gdy dziecko stało się faktem, są przejawem Twojego egoizmu i niedojrzałości. Na pociechę dodam, że nie jesteś jedynym ojcem, który wpada w panikę w podobnych okolicznościach i wiek nie zawsze ma tutaj znaczenie. Jeśli nie zmienisz nastawienia i będziesz traktował to dziecko, jako dopust boży, to Twoje drugie małżeństwo stanie pod znakiem zapytania. 

Polecam psychologa, zanim dziecko pojawi się na świecie, może zmienisz nastawienie?

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Wiesz, jak kobieta nosi w sobie dziecko to tez to roznie odbiera. Częsc jest od początku szczęsliwa i czekuje z zadowoleniem narodzin. Jednak po wielokroc dziecko jest jeszcze nieoczekiwane. I na szczęscie ciąza trwa 9 miesięcy aby przywyknąc do tego nowego faktu i sie przestroic. To jest czas i dla Ciebie i dla żony, aby fakt narodzin mógł Was uszczęsliwic a nie unieszczęsliwić. Kobiecie pomagają hormony, to one powodują, ze jej nieraz początkowy brak sympatii do zaistniałego faktu jakos ją godzi z losem. Ty tych hormonów nie masz ale to nie Ty musisz znosic trudy ciązy. Ty masz glowę na karku i po prostu muszisz ją ruszyc w takim kierunku, ze narodziny Twojego dziecka to wyzwanie. Jak sie ustawić, mimo obiektywnych trudnosci do tego wyzwania aby mnie ono uskrzydlalo a nie dolowalo, to własnie Twoje zadanie na czas ciązy. Potem to juz będzie praktyka i lepiej ją będzie znosic, jak głowę teraz ustawisz na "tak" a pominiesz to co sie cisnie na "nie".

Odnośnik do komentarza
2 godziny temu, Gość Arczi napisał:

zacząłem sobie na dobre zdawać sprawę z tego, że stabilność i cały luz trafi lada moment szlag, że skończy się swoboda, że już nie będzie tak, że człowiek może robić to, na co ma ochotę, bo przecież będzie dziecko. Wyjazd jakiekolwiek też trzeba będzie planować tak, żeby i dziecko mialo się dobrze. 

To przecież nie tragedia, wszystko idzie pogodzić. Przyjdzie czas, będzie rada. 

2 godziny temu, Gość Arczi napisał:

ale 50 lat to nie jest wiek na zostawanie ojcem małego dzieciaka.

Na pocieszenie Ci powiem, że mojemu znajomemu, w Twoim wieku, mając dwójkę nastoletnich dzieci, ostatnio urodziły się trojaczki, więc się ciesz, że jedno Ci się urodzi, coś za bardzo wygodny jesteś. Za parę lat możesz jeszcze dziękować losowi za to dziecko, nigdy nie wiemy co nas czeka. Póki co, zmień nastawienie i nie przejmuj się tym, na co już nie masz wpływu. 

Odnośnik do komentarza

Arczi, ty się boisz chyba najbardziej tego że już nie będzie tak jak było czyli luzu. Masz już faktycznie dorosłe dziecko z pierwszego małżeństwa bo 23 letnie. Ale i tak uważam że dwie sprawy były dla ciebie najważniejsze które teraz trzeba będzie odstawić na bok czyli właśnie luz oraz dostosowaywanie swojego zycia do zycia noworodka. Niby zdawałeś sobie sprawę na poczatku że młodsza partnerka zaszła w ciążę, niby wiedziałes że jesteś facetem w średnim wieku. Ale dopiero teraz przed 50tką i tuż przed narodzinami kolejnego bąbla dopadł cię strach. Zaczynasz teraz dopiero zdawać sobie sprawę że już od przyjścia na świat dziecka skończą się nieplanowane wyjazdy, skończą sie przespane noce (trzeba będzie na zmianę z żoną wstawać do malucha), i to co istotne to dopiero dociera do ciebie że masz 50 lat. Myśle że u ciebie to stres i tyle. Nie wiesz jak będzie kiedy urodzi sie maluch. Może powinieneś spojrzeć się na sprawę inaczej. A mianowicie nie tak że 50 lat to już trochę za późno i t.d. Ale raczej tak że dostałes teraz szanse aby nie popełniac tych samych błędów jakie popełniłeś przy wychowywaniu swojego dorosłego już dziecka. Może z pierwszym dzieckiem za mało spędzałeś czasu, może nie pomagałes przy lekcjach, może nie rozmawiałeś na ważne dla niego tematy, może też nie pokazywałeś tyle uczucia ile byś chciał. Wiem że tatusiowei inaczej zajmują się synami i inaczej córkami. Córki zawsze są bardziej tatusiowe. Poza tym myśle że młodzi tatusiowie przed narodzinami pierwszego dziecka też mają takiego stresa i też im się wydaje że dziecko to już armagedon. Pzdr

Odnośnik do komentarza

Podobno mamy tyle lat na ile się czujemy. Skoro masz znacznie młodszą żonę tzn, że staro się nie czujesz ?  Wiek jest tutaj wymówką- moim zdaniem. Jak to mówił mój znajomy... gdy facet myśli główką a nie głową to się zawsze źle kończy. Podejrzewam, że pewnie tą częścią ciała myślałeś gdy brałeś młodą kobietę za żonę i zgadzałeś się na dziecko. Teraz nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem i jako stateczny dojrzały facet należy wziąć odpowiedzialność za swoje czyny i tyle. Bez większych refleksji typu "za stary jestem na pieluchy" itp. 

17 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Zamiast szukać negatywów, poszukaj pozytywów, na pewno jakieś znajdziesz.

Oczywiscie, że znajdzie, jeśli zechce ? 

Np. Pierwsze urocze uśmiechy, pierwsze wypowiedziane "tata". Potem przedstawienia w przedszkolu na dzień ojca, laurki, recytowanie wierszyków dla tatusia. W szkole świadectwa z paskiem (jak się rodzice postarają z motywacją dziecka), gratulacje dla rodziców itp. To są fajne chwile, które warto uwieczniać na zdjęciach i filmikach. Nie zgadzam się, że to uwiązanie przez 18 lat. To ograniczenia, ale od rodziców zależy czy usamodzielnią dziecko na tyle wcześnie, by w wieku 15-16 lat już nie trzeba było mu robić kanapek do szkoły, prasować ciuchów, budzić rano do szkoły, czy pilnować lekcji.

6 godzin temu, Gość Arczi napisał:

50 lat to po prostu kiepski wiek na dziecko.

Kobieta w tym wieku jeszcze może zajść w ciąże, a więc natura nas przystosowała do późnego rodzicielstwa. I uważam, że skoro kobieta może to mężczyzna tym bardziej. Zwłaszcza, że nie nosi ciąży, nie rodzi, nie chodzi w połogu i nie karmi piersią. Nie jest to wymarzony wiek -owszem- ale  mężczyzna ma i tak lepiej niż kobieta miałaby w tym wieku, a więc nie nakręcaj się ?  Zauważyłam, że najbardziej Ci żal tej swobody i wygody jaką w pewnym sensie stracisz. Przypomnij sobie co Cie skłoniło do poszukania sobie młodej partnerki? Chciałeś się poczuć dowartościowany, młodszy? Jeśli tak, to nadal traktuj się w ten sposób, gdyż dziecko odmładza. Mozna bezkarnie bawić się w piaskownicy, bujać na huśtawce, jechać na karuzeli, jeść watę cukrową, chodzić do cyrku... ile rzeczy już byś nie zrobił gdyby nie dziecko-co? Byłbyś jak starszy pan siedzący w fotelu z pilotem do tv ? Pamiętaj, że w życiu wszystko ma dobre i gorsze strony. Zacznij się więc skupiać tez na tych dobrych  ?

 

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Kawa, może i jestem wygodny, bywa, ale jak człowiek od lat nie ma kontaktu z maluchami, za to zyje swobodnie, bez martwienia się o jutro, to trochę inaczej funkcjonuje, jak dochodzi do niego, że zaraz będzie niemowlak, który potrzebuje non stop uwagi, bo sam nie zadba o siebie. Nie zamierzam udawać, że będzie jak dawniej, bo nie będzie, życie się wywróci do góry nogami. I nikt mi nie powie, że będzie inaczej. 

Może to też dlatego, że nie przepadam za dziećmi. Wiadomo, że swoje dziecko się kocha, ale nie lubię dzieci jako ogółu. Nie jestem i nie byłem przy synu tym, który rozpływa się, bo dziecko pierwszy raz powiedziało,,tata" czy wykonało samodzielnie prezent czy cokolwiek, co tam dzieciaki sobie wymyślą. Ale to bylo wtedy, nie wiem, jak będzie teraz, bo jednak z wiekiem się czasem coś zmienia. Nie chodzi o to, że to takie typowe uwalenie na 18 lat, bo wiadomo, że i już 14-łatki są samodzielne, ale jednak jest inaczej jak dziecko jest niepełnoletnie, a inaczej jak wejdzie w dorosłość. Inny świat po prostu. 

Nie no, nie byłbym jak starszy pan w kapciach, dresie i z pilotem w łapie, bo daleko mi do takiego trybu życia, dziadkiem też nie jestem i dlugo nie będę, ale jeździć na karuzeli czy szaleć w piaskownicy z maluchem też nie zamierzam, no ludzie.. 

Nie będę mówił, czemu dużo młodsza żona, bo to nie jest ważne absolutnie, wpadki nie zaliczyliśmy,  wiedziałem, że chce dziecka, stąd nie podkule ogona jak kundel i nie pójdę w siną dal.  Mam po prostu masę obaw, których jeszcze wcześniej nie miałem. Teraz są takie, bo jednak dziecko będzie tuż tuż i w pełni dociera, że wszystko się zmieni. Oby nie na gorsze.  

Odnośnik do komentarza
15 minut temu, Gość Arczi napisał:

Może to też dlatego, że nie przepadam za dziećmi. Wiadomo, że swoje dziecko się kocha, ale nie lubię dzieci jako ogółu. 

To nie przeszkadza, swoje dziecko to co innego. 

Partnerka będzie więcej zajmowała się dzieckiem , najgorszy jest wiek do 3 lat, dziecko 8 letnie jest już bardzo samodzielne, ale najważniejsze jest to, żeby dziecko urodziło się zdrowe i nie chorowało, reszta to pryszcz... 

Ale małe dzieci, mały kłopot, duże, duży kłopot, jesteśmy tak skonstruowani, że musimy mieć problemy, a kto ich nie ma, zaczyna wymyślać... 

1 godzinę temu, Gość Loraine napisał:

skończą sie przespane noce (trzeba będzie na zmianę z żoną wstawać do malucha),

Na pewno partnerka nie będzie tym obciążała Arczi, skoro on musi wstawać rano do pracy, tym bardziej jak będzie karmiła piersią. 

Odnośnik do komentarza
54 minuty temu, Gość ka-wa napisał:

Na pewno partnerka nie będzie tym obciążała Arczi, skoro on musi wstawać rano do pracy, tym bardziej jak będzie karmiła piersią. 

@Ka-wa, byc może tak, a być może też będzie potrzebowała chwili oddechu bo jakby nie było sama dziecka nie ma ze sobą. Więc jakby nie patrzeć, Arczi będzie musiał czasami się angażować także do wstawania do dziecka. Kobieta opiekująca się niemowlakiem też pracuje i to 24/24h przy maluchu.
@Arczi, przecież jesteś dorosły, chcieliście obydwoje dziecka (z tego co napisałes) więc teraz dopiero kiedy żona ma rodzić do ciebie dociera że już nie będzie luzu, że nie będzie wyjazdów ot tak kiedy się zachce? Serio, przecież masz dorosłe dziecko. Rozumiem że mogłeś się odzwyczaić od tego że nie zajmujesz się małym dzieckiem bo masz dorosłe dziecko w tej chwili, ale jeżeli zajmowałeś się w różnym stopniu swoim pierwszym dzieckiem co była żona to teraz w drugim związku z drugim dzieckiem też chyba wiesz jak to jest, i nie powinno być dla ciebie to jakąś czarną magią. W tej chwili widzę że ty się martwisz bardziej tym że już nie będzie wolnego czasu, wyjazdów czy czasu kiedy można robić co się chce. Poza tym co do tego że nie lubi się dzieci - kobiety też tak mają, ale czesto jest tak że jak urodzą to im się odmienia.   W sumie zastanawiam się jakie masz kontakty ze starszym dzieckiem. Czy w ogóle masz z nim jakies kontakty. Wiesz, myśle że ty panikujesz że sobie nie poradzisz. Widzisz wszystko co tylko negatywne. Boisz się że dziecko zabierze ci kawał wolnego czasu w życiu. No sorry, ale tak samo jest jak się ma dziecko w młodszym wieku, też trzeba poświęcać czas dziecku. I mozesz uważać to za śmieszne ale dzieci czują od najmłodszych lat czy rodzic się angażuje, czy chce poświęcać swój czas jemu czy jednak robi to na siłe i się w zasadzie nim nie interesuje. Nie wiem czego oczekujesz. Bo chciałes dziecko, a teraz piszesz że nie lubisz dzieci, nie wyobrażasz sobie tego że będzie maluch. Napisałeś że nie uciekniesz z podkulonym ogonem, ale chyba na tyle zaczęło do ciebie docierać że znowu będziesz miał dziecko któremu trzeba poświęcać czas i zainteresowanie że się tego wystraszyłeś. I teraz jak juz jest właściwie po ptakach ty rozmyślasz co to będzie. No bedzie małe dziecko któremu będziesz musiał poswięcać czas, rozmawiać, bawić, uczyć chodzić, wyjeżdżać z dzieckiem na równi z twoja żoną i t.p. i t.d. Life...Nie wiem czy ty w zasadzie chciałeś tego dziecka czy tylko twoja żona chciała i wyszło jak wyszło. Pzdr

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Arczi napisał:

jeździć na karuzeli czy szaleć w piaskownicy z maluchem też nie zamierzam, no ludzie.. 

A wiesz, że na niektóre karuzele może tylko dziecko z rodzicem ? ? Robić babki z piasku tez uczy rodzic, a więc nie myśl sobie, że to jakaś siara dla rodzica, bo nie jest. Nikt się nie dziwi dorosłemu w takich okolicznościach.

Godzinę temu, Gość ka-wa napisał:

Na pewno partnerka nie będzie tym obciążała Arczi, skoro on musi wstawać rano do pracy, tym bardziej jak będzie karmiła piersią. 

Ja też tego od męża nie wymagałam w tygodniu, bo ciężko pracował od rana do wieczora. Obowiązki można podzielić w inny sposób i np. wysyłać tatę na spacery w weekendy gdy ma wolne ? Spacer wózkiem po parku nie jest chyba niewykonalnym zadaniem dla ojca. Tak więc podzielam Twoje zdanie.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Loraine, źle ułożyłem zdanie. Wiedziałem, że żona chce dziecka. Ja nie chcialem, po cześci zdecydowałem się bardziej dla niej. Może na samym początku nawet myślałem, że nie będzie tak źle. Tak, myślałem, że nie będzie siły, który mnie zmusi, żeby się ponownie pakować w rodzicielstwo, ale wyszło tak, ze będzie dziecko. Tego nie zmienię. Stąd nie spieprze na drugi koniec Polski, bo zawsze mogłem nie decydować się na dziecko. 

Z synem mam kontakty, dzięki niebiosom był kumatym dzieckiem, usamodzielnił się szybko. Daje sobie rade w życiu. 

Loraine, doskonale wiem, co będzie. Są różne dzieci, ale nie da się ukryć, że znakomita większość niemowlaków to wrzaskuny, domagające się uwagi. Logiczne,.samo się nie nakarmi czy przewinie, ale są takie, co ich nie można odłożyć do łóżeczka, bo zaraz ryk.  Przez parę miesiecy syn miał taki etap, że wisiałby non stop na rękach. O wyspaniu się można było zapomnieć. 

I tak, nie ukrywam, że najbardziej żal mi tej utraty swobody. Znajomi wszyscy mają dzieci dorosłe albo mocno nastoletnie, każdy teraz korzysta z życia. Absolutnie nikt nawet nie bierze pod uwage, żeby ponownie, kiedy ma się już ułożone życie, decydować się na dziecko.

U mnie się to skończy. Chociaż moze być i tak, że jak się urodzi dziecko, to wszystko się przestawi. 

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, Gość Arczi napisał:

Są różne dzieci, ale nie da się ukryć, że znakomita większość niemowlaków to wrzaskuny, domagające się uwagi.

Ja bym powiedziała, że mniejszość, a jak już to 50/50, wszystko zależy od wychowania, niemowlak jak nie ma kolki naje się i śpi, ale jak się nosi i dziecko przechodzi z rąk do rąk, bo babcie, ciocie, chcą się nim nacieszyć, jest taki efekt, jak piszesz. 

Odnośnik do komentarza

Syn absolutnie nie był noszony przez dziesiątki osób, a mimo to miał etap wrzaskuna, którego tylko noszenie na rękach uspokajalo. Przy mnie wył nawet na spacerze, niejednokrotnie było tak, że musieliśmy wracać, bo ryczał ile sil w plucach. Więc to pewnie zależy od ,,charakteru'' danego dzieciaka, a nie od tego, czy go wszyscy brali na ręce czy nie.

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Arczi napisał:

Więc to pewnie zależy od ,,charakteru'' danego dzieciaka, a nie od tego, czy go wszyscy brali na ręce czy nie.

Też, ale jak samemu było się niegrzecznym dzieckiem, to i dzieci ma się podobne? Coś w tym jest, ale tak na poważnie, to miałeś wyjątkowo trudne dziecko, teraz może być wręcz przeciwnie. 

Odnośnik do komentarza

Oczywiście, że tak. I oby tak było, bo wtedy przez te klika msc można było zwariować. 

Ale, jak to mój znajomy powiedzial: ,,młodsi rodzice czy dzieci będą mówili w przedszkolu/szkole, że dziadek przyszedł po wnuczkę". Taka prawda.   

Odnośnik do komentarza

Arczi, w zasadzie w tej chwili nie pozostaje ci nic innego jak poukładanie sobie wszystkiego w głowie i przygotowanie się do zostania drugi raz rodzicem. Pewnie że większość dzieci to wrzaskuny. Ja byłam takim dzieckiem które chciało wiecznie na ręce i "noście mnie" do tego darłam się jak opętana. Ale to był sam początek. I myślę że własnie to początek jest najtrudniejszy. Później dziecko zaczyna coraz więcej widzieć, rozumieć. Masz syna więc wiesz. Myślę że za bardzo skupiasz się na innych i na wieku. Jeszcze raz napiszę że wiek to cyfry. I mimo wszystko, mimo twojego strachu teraz że znowu będziesz tatą w wieku 50 lat i że ta wolność to koniec...Ja myslę że starsi meżczyźni o wiele częście dzięki doświadczeniu i dojrzałości są lepszymi ojcami niż ci 20-30+. Uważam też że wolność nie kończy się z urodzeniem dziecka, a z dzieckiem można tak samo być wolnym i fajnie spędzać czas jak przed jego urodzeniem. Poza tym gdy jest się starszym inaczej widzi się potrzeby dziecka, reaguje na nie, rozumie dzieci. Jakby nie było, dziecko jest wynikiem tego ze żona chciała a ty nie. Mimo wszystko wiedziałeś że jak zajdzie w ciążę to znowu będziesz tatą. Chwali ci się że nie uciekasz przed odpowiedzialnością jak wielu niedojrzałych facetów. Pzdr

Odnośnik do komentarza

A moze Ty oprocz praktycznych obaw, ze będzie trudniej, ze będzie powazniej w tym nowym małzeństwie, ze trzeba będzie myslec o przyszłosci nowego czlonka rodu najbardziej obawiasz sie opinii innych?

Brales sobie mlodą żonę to jesli inni pomysleli, ze to juz ten wiek, ze  żeby dobrze czuc smaki życia to trzeba sie zakręcic za młodką- jesli tak  może pomysleli to Ty im w duszy odpowiadałes- no i dobrze koles, ty mi  po prostu zazdroscisz  nowych wrazeń.

A teraz jak otoczenie będzie dochodzilo czy to dziadek czy tata odbiera latorosl, to powod do wstydu czy jakiegos politowania nad Tobą a nie dumy , ze i w tym wieku jeszcze mozna podjąc trudy rodzicielstwa?

Az dziw, ze takie uwagi kumpla Ci sie rejestrują w pamięci. Pewnie tylko dlatego, ze jestes w trybie pracy swojego mózgu na "nie".  Wiadomo, będzie Ci tym bardziej cięzko i trudno jak nie zastosujesz zasady na "tak". 

Odnośnik do komentarza
W dniu 7.09.2020 o 16:02, Javiolla napisał:

Obowiązki można podzielić w inny sposób i np. wysyłać tatę na spacery w weekendy gdy ma wolne ? Spacer wózkiem po parku nie jest chyba niewykonalnym zadaniem dla ojca. Tak więc podzielam Twoje zdanie.

Ale taki podzial obowiazkow, ze jeden z rodzicow robi przy dziecku prawie wszystko, a jedynym zajeciem drugiego(tego ktory ma prace) jest chodzenie z dzieckiem na spacery, i to tylko w weekendy, jest strasznie niesprawiedliwy. Przeciez w czasie, gdy ten drugi powiedzmy siedzi w biurze, ten pierwszy zajmuje sie dzieckiem, i ma przez to co najmniej tak samo wyczerpujaca prace przez te 8 godzin. W zwiazku z tym, jak ten drugi wraca z pracy, to powinni sie czasem dnia, ktory pozostal, dzielic na pol, to chyba oczywiste. ?

Arczi, przyznales w koncu, ze tak naprawde to zona chciala tego dziecka, a nie Ty. Nic dziwnego wiec, ze tak teraz podchodzisz do rodzicielstwa. Ale tak dluzej nie moze byc, Twoja zona potrzebuje Twojego wsparcia, a dziecko milosci. Musisz wiec zdecydowac, i to szybko, czy chcesz im to dac, czy chcesz trwac w swoim podejsciu.

Jesli to drugie, to bedziesz musial pogodzic sie z tym, ze Twoja rodzina sie rozpadnie, i zostaniesz sam, choc z tego co na razie piszesz, to swoboda, wygody i brak zobowiazan z tym zwiazane powinny Ci odpowiadac.

Jesli to pierwsze, to musisz pracowac nad zmiana nastawienia, rowniez uswiadomic sobie, ze jezeli bedziecie sie z zona nawzajem wspierac, i podzielicie obowiazki na pol, to przetrwacie ten niewatpliwie nielatwy, pelen wyzwan okres zajmowania sie malym dzieckiem.

Odnośnik do komentarza

Franca - nie uciekne, bo jednak byłoby to gówniarskie, ale jak będzie? Nie wiem. Kocham żonę, ale siebie jako ojca nie widzę. Wiem, że już za późno na takie rozważania, teraz mam ochotę walnąć sobie baranka w ścianę, że zgodziłem się na dziecko. Jak widać debilne decyzje i błędy robi się bez względu na wiek. 

Kikunia - nie to, ze tylko taka opinia mi się zarejestrowała w głowie, tylko jest to zwyczajna prawda. Dla reszty będę,,dziadkiem" odbierającym wnuczkę. Zaprzeczysz? Nie sadze. Takie jest podejście ogółu, mało kto decyduje się na rodzicielstwo w wieku 45, a tym bardziej 50+, w tym wieku korzysta się z życia i ma (w większości przypadkow) odchowane dzieciaki, mające własne życie, a samemu ma się wreszcie czas dla siebie. Tymczasem ja ,,utknę" w pieluchach, kaszkach i innych ,,atrakcjach", które towarzyszą wychowywaniu dzieci. I nie wypnę się, od obowiazkow typowo dzieciowych nie ucieknę. Oczywiste. 

Chyba rzeczywiście powinienem poszukać pozytywów, jakichkolwiek, bo inaczej może się skończyć to wszystko mało przyjemnie, a jednak jeszcze jest żona, która jest pełna optymizmu i czeka na dziecko. 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...