Skocz do zawartości
Forum

Narcyz-czy znacie przypadki wyleczenia


Gość Leon

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień dobry,

Czy z narcyzmu moża jakoś się wyleczyć po długotrwałej terapii. Oczywiście mówie tutaj o lekkich objawach narcyzmu. Pytanie do osób mocno siedzących w temacie.

Czy kogoś takiego znacie? i Jak się pracuje na terapii z narcystycznym zaburzeniem?

 

Odnośnik do komentarza

Można wyleczyć. Część narcyzów, psychopatów i borderline dojrzewa wraz z wiekiem. W przypadku terapii problem polega na tym, że narcyzi nie widzą w sobie problemu i uważają się za zdrowych. Jeśli jesteś narcyzem i dostrzegasz problem, to już masz aktywny proces autoterapii i terapia może pomóc (nie musi być długotrwała). W okresie dojrzewania prawie każdy jest narcyzem, ale to okres przejściowy, który powinien minąć. U niektórych zostaje dłużej, a czasem na stałe. Jeżeli chodzi Ci o kogoś z otoczenia, to wątpię żeby dał się przekonać do terapii.

Odnośnik do komentarza

Niestety Mario B ale to co piszesz to brednie.

Leczenie zaburzenia narcystycznego jest dlugotrwale. Zaburzenie narcystyczne ( nie mlodziencza potrzeba atencji, ale zaburzona osobowosc wynikajaca z wadliwej relacja z "obiektem" okresu wczesnodzieciecego) to srednio 2-3 lata dobrej terapi o charakterze wgladowym przebudowie musi ulec osobowosc a nie tylko schematy poznawcze czy reakcje behawioralne.

 

Trzeba czegosc doswiadczyc by sie zmienic, a nie tylko zrozumiec.

Osiowa jest umiejetnosc wchodzenia w bliskosc - w sposob rownolegly, a nie ten dojaca ssacy uwage;). Uwaznosc terapeuty, by nasycic nienasycone i nie dac sie naduzyc.

Znam osobe ktora z tego wyszla, 4 lata intensywnej terapi, dzis sczesliwa zona i mama.

Niestety nie wyrasta sie z tego, a zwiekiem staje sie to bardziej oporne na terapie. Ludzie na wiek dojrzaly traca swoje temper - zadziornasc, Ale zaburzenia, umowmy sie deficyty zostaja.

Odnośnik do komentarza
44 minuty temu, Gość Agu napisał:

Niestety Mario B ale to co piszesz to brednie.

Nauka swoje, a Ty swoje. Leon, nie słuchaj jej, tylko poszukaj sobie publikacji naukowych.

Długotrwała terapia to skutek braku postępów i trudności w przebiciu "skorupy" narcyza, ale skoro ktoś już wchodzi w fazę dewaluacji ego to znaczy, że jest już aktywny proces samoleczenia.

Edytowane przez Mario B.
Odnośnik do komentarza
5 minut temu, Mario B. napisał:

Jak zawsze w takich przypadkach polegam "dezintegrację pozytywną" prof. Kazimierza Dąbrowskiego.

 

Tak wiemy przeczytales ta ksiazke ?Dabrowski nie specjalnie zajmowal sie w niej zaburzeniem narcystycznym pisal o procesie tworczym i ruchach kreatywnych pacjenta... Wiodacych najpierw "do" a potem "od" dezintegracji. Acz na pewno nie postulowal ze to proces krotkotrwaly. (Bo wrecz proces na lata)

Ze zlepku informacji wykladasz ludziom dyrdymaly.

Odnośnik do komentarza

Jak wygląda praca terapeuty z osobą narcystyczną? Jest to sama rozmowa i kierowanie osoby zaburzonej do swoistego szukania odpowiedzi na zadawane przez Nią pytania czy jest to praca w jakiś inny sposób prowadzona?

Odnośnik do komentarza
6 minut temu, Gość Agu napisał:

Ze zlepku informacji wykladasz ludziom dyrdymaly.

Dokładnie tak robisz.

5 minut temu, Gość Agu napisał:

Zenujace sa Twoje histerie, a w tym przypadku nie ma o czym dyskutowac.

Histerie? Znów projektujesz.

7 minut temu, Gość Agu napisał:

Tak wiemy przeczytales ta ksiazke ?

Bardzo zabawne, boki zrywać...

7 minut temu, Gość Agu napisał:

Dabrowski nie specjalnie zajmowal sie w niej zaburzeniem narcystycznym pisal o procesie tworczym i ruchach kreatywnych pacjenta... Wiodacych najpierw "do" a potem "od" dezintegracji.

Czyli niewiele zrozumiałaś z tej książki. Zajmował się uniwersalnymi procesami, które także w dużej mierze dotyczą narcyzmu i psychopatii, który jest wg autora na tym samym poziomie co większość zwykłych ludzi, tylko są jeszcze bardziej zamknięci na proces i to właśnie to zamknięcie powoduje, że terapia ciągnie się latami, nieraz bez żadnych efektów, ale zdecydowana większość narcyzów i wszyscy psychopaci nie chcą terapii. Mimo tego pod wpływem wydarzeń, kiedy narcyz zostaje sam i jest odrzucony przez społeczeństwo, a jego manipulacje przestają działać, wpada w fazę drugą, w której zwraca się przeciwko sobie. Każdy narcyz doświadcza tego przelotnie, ale tego nie integruje, a im częściej się to pojawia, tym większa szansa, że coś zaskoczy i tak samo na terapii - kiedy już coś zaskoczy, to potem idzie już z górki, ale najciężej przebić "skorupę", którą narcyz wytwarza wokół ego chroniąc go przed światem zewnętrznym. Dystansuje się od wszystkiego co niezwiązane z własnym ego. Wraz z wiekiem dojrzewają płaty czołowe, a ekspresja zaburzeń słabnie, bo myślenie ogólnie zwalnia. Wtedy jest szansa pojawienia się autorefleksji. Tak naprawdę narcyzm jest przejściowy w wieku dojrzewania i dotyczy większości osób, ale w tym wieku się go nie diagnozuje. Zdiagnozowany dorosły narcyz tak naprawdę zatrzymał się na wcześniejszym etapie rozwoju. To co napisałem jest zgodne z publikacjami naukowymi, dlatego zachęcam Leona żeby się z nimi zapoznał na własną rękę.

14 minut temu, Gość Agu napisał:

Acz na pewno nie postulowal ze to proces krotkotrwaly. (Bo wrecz proces na lata)

A czy napisałem, że postulował? Napisałem, że terapia trwa długo kiedy nie ma postępów.

  • Lubię to 1
Odnośnik do komentarza
Teraz, Mario B. napisał:

? Napisałem, że terapia trwa długo kiedy nie ma postępów.

Bardzo odkrywcze ?.

Reasumujac terapia zaburzen narcystycznych trwa dlugo ( to proces na lata) tymbardziej ze sie z nich nie wyrasta.

A ksiazke Dabrawskiego rowniez polecam

Odnośnik do komentarza
15 minut temu, Gość Leon napisał:

Jak wygląda praca terapeuty z osobą narcystyczną? Jest to sama rozmowa i kierowanie osoby zaburzonej do swoistego szukania odpowiedzi na zadawane przez Nią pytania czy jest to praca w jakiś inny sposób prowadzona?

Hej Leon , mysle ze nie o link do wikipedi Ci chodzilo ?

Kiedy piszesz o szukaniu odpowiedzi to tak jakbys sobie wyobrazal jakis proces intelektualny ktory ma zajsc miedzy terapeuta a pacjentem...a Chodzi o zbudowanie relacji silnej i stabilnej w ktorej terapeuta nie ulega pacjenta projekcjom i naciskom. Chodzi o doswiadczenie bycia w takiej relacji. Glownie w duzej mierze to. 

 

Pozatym w tym zaburzeniu trzeba (nie da sie nie wrocic do przeszlosci) i to jest cos co w terapi wgladowej sie zadziewa... Swoimi sposobami. Jesli mowimy o powrocie do zdrowia a nie tylko zwiekszeniu adaptacyjnosci, to jest to nieuniknione.

Kazda terapia jest inna i ma swoj rytm, w takiej terapii nie ma planu ani schematu. Jest przestrzen czasowa i dowolnosc jaka moze sie w niej wydarzyc... No tak jak w zyciu.

 

Odnośnik do komentarza
23 minuty temu, Gość Agu napisał:

Reasumujac terapia zaburzen narcystycznych trwa dlugo ( to proces na lata) tymbardziej ze sie z nich nie wyrasta.

Nie musi trwać długo i nie powinno się z góry zakładać, że tyle musi potrwać. Bywa, że od razu zaskoczy, skoro ktoś jest już na etapie zauważenia w sobie problemu z narcyzmem. To zależy w dużej mierze od terapeuty. Część pacjentów jednak dojrzewa na tyle żeby dostrzec w sobie problem. Większość nie dostrzega i szuka go w otoczeniu, więc długa terapia może nic nie dać. Narcyz sam nie dojrzeje, ale niektórzy ludzie uruchamiają w ludziach proces samoleczenia i są naturalnymi terapeutami dla niektórych osób w swoim otoczeniu.

Edytowane przez Mario B.
Odnośnik do komentarza

Rozwód a raczej jego perspektywa w wieku 35 lat to chyba w moim przypadku był takim swoistym walnieciem w głowę. Zupełnie zmienił mi się ogląd na różne sytuacje odczucia. Przyjmuje krytykę staram się wysluchiwac w ludzi to co mówią ale łapie się na tym że projektuje swoje winy na drugą osobę. Nie jestem również specjalnie czuły i ciepły. Ciężko mi się rozmawia o uczuciach jak też tylko na podstawowym poziomie interesują mnie innych. Choć jest też tak w niektóre dni że jestem przepełniony pozytywnymi uczuciami lgne do bliskości A potem to znów opada do poziomu jest jak jest w domu. Kręci się żona coś tam robi w domu ja pracuje i nie ma checi do codziennego starania się o Nią czy budowania bliskosci

Odnośnik do komentarza

Leon, pytasz, jak wygląda terapia - nie wiem. Domyślam się, że żona wielokrotnie w emocjach nazwała Cię narcyzem, ale to jeszcze nie oznacza, że tak jest w istocie. Narcyzm, to zaburzenie osobowości bardzo trudne do wyleczenia. Nie każdy człowiek z trudnym charakterem musi być narcyzem. Przede wszystkim żaden prawdziwy narcyz nie powie o sobie w taki sposób, bo na ogół nie jest zdolny do samokrytyki.

Już sam fakt, że obawiasz się że nim jesteś, uwierzyłeś w opinię żony, może świadczyć wręcz przeciwnie. Uważam, że terapia z pewnością pomoże Ci przyjrzeć się sobie i swoim niedoborom, jeśli takie posiadasz.

Jeśli macie małżeński kryzys i jak widać chcesz ratować małżeństwo, to zgłoś się na terapię indywidualną, zaczerpnij najpierw info, n/t dobrych psychoterapeutów w okolicy.  Żona powinna docenić Twoje starania. Terapię małżeńską możesz zaproponować później. Może się zresztą okazać, że nie tylko Ty jesteś odpowiedzialny za kryzys w Waszym małżeństwie.

Odnośnik do komentarza

W zasadzie żona zrzuciła całą winę na mnie, sama siebie określa jako typ współodczuwający - empatyczny co przyciąga do narcyzów. Też mi się wydaję, że pomimo powiedzmy chlodnego czasem traktowania tego związku nie powinienem przypisywać sobie aż tak bardzo tych cech, no ale gdzieś tam z tyłu głowy to siedzi. Może poprostu tak mam ale zawsze robiłem wszystko z myślą o żonie i żeby Jej było dobrze. Na ten moment jesteśmy juz blisko rozwodu. A ja nadal kocham. Nie umiem tego przyjąć do siebie.  Odeszła jakiś miesiąc temu. mamy kontakt ale to ja biegam staram się. Zapisałem się na terapię a teraz z jej strony chłód dystans i chęć wygaszenia tego związku.

Odnośnik do komentarza

Zaburzenia osobowości, nie traktuje się jak chorobę ,wiec nie można się z niej wyleczyć. Nie ma takiej terapii, która może zmienić osobowość człowieka, tak jak nie zmieni się orientacji seksualnej. Terapia może służyć tylko temu, żeby osoba zaburzona mogła funkcjonować w społeczeństwie lepiej.  Niestety jeśli nawet nastąpią jakieś pozytywne zmiany,to nie będą utrzymywać się przez całe życie, bo nie są cechami wrodzonymi tylko wyuczonymi. Trzeba powtarzać.  Z tego co wiem,  to akurat narcyzm ,nie jest podatny, na jakiekolwiek oddziaływania terapeutyczne, tak jak np psychopatia . Jednak terapeuta, szczególnie płatny, pewnie chętnie będzie chciał z tobą pracować, bo co mu szkodzi . Jednak wpierw, trzeba ustalić ,prawidłową diagnozę i od tego zacznij  twoje poszukiwania.

Odnośnik do komentarza

Aha...to żona cie zdiagnozowała ? Ciekawe ...szczególnie w kontekście tego,  że się rozstaliście . Nie przejmuj się, nie jesteś narcyzem i nie tu leży problem. Zwyczajnie wam nie wyszło, a ona wyraźnie odkochala sie w tobie i nie zależy jej juz, na waszym małżeństwie.  Owszem,  ma duży problem, ale nie jest nim narcyzm. Nie idz w tą stronę. Chociaż, kto tam wie.......

Odnośnik do komentarza

Jednym z koronnych przykładów jednym z kilku oczywiście było to że po kłótni kiedy ona się popłakała ja nie przychodziłem i nie pocieszałem jej tylko miałem to gdzieś. Ona płakała ja gdzieś tam kisiłem swoje emocje i też potrzebowałem akurat przestrzeni. Nie przychodziłem do Niej kiedy płakała i potrzebowała przytulenia bo musiałe sam zająć się swoimi emocjami wewnetrznymi. No nie wiem czy Każdy z facetów po kłótni ma lecieć kiedy zobaczy że żona płacze a mimo to jest też wkurzony bo powiedzmy mieliśmy ostrzejszą wymianę zdań?

Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, Gość Leon napisał:

ale łapie się na tym że projektuje swoje winy na drugą osobę

Tak szczególnie mąją Ci co nie radzą sobie z negatywnymi emocjami, jest to  element zaburzenia osobowości. 

Ale czy i jakie masz ew. zaburzenie powinien stwierdzić psychiatra kierując na terapię, która powinna pomóc Ci zrozumieć siebie. 

Odnośnik do komentarza

Nie, nie jesteś żadnym wyjatkiem.  Równie dobrze, ona powinna pocieszać ciebie. Jak już pisałam. Macie problemy w związku, ale nie twój narcyzm, jest tutaj powodem Poyrzebujcie terapii małżeńskiej, ale żonie juz  chyba, nie zależy,wiec zrób porządek z własnymi emocjami, bo tylko na to masz wpływ .

Odnośnik do komentarza
12 minut temu, Gość Leon napisał:

No nie wiem czy Każdy z facetów po kłótni ma lecieć kiedy zobaczy że żona płacze a mimo to jest też wkurzony bo powiedzmy mieliśmy ostrzejszą wymianę zdań

Pewnie, że nie, gorzej, że nie potrafiliśce rozmawiać na argumenty

Mógłbyś podać przykład, w którym swoją winę przerzucałeś na żonę. 

Odnośnik do komentarza
2 minuty temu, Gość ka-wa napisał:

Tak szczególnie mąją Ci co nie radzą sobie z negatywnymi emocjami, jest to  element zaburzenia osobowości. 

Ale czy i jakie masz ew. zaburzenie powinien stwierdzić psychiatra kierując na terapię, która powinna pomóc Ci zrozumieć siebie. 

Tak owszem ale przy tym mowiac wina mysle o wzburzeniu ktore cos wywolalo to. Przy nieradzeniu sobie z negatywnymi emocjami jestem osoba ktora odbija pileczke lecz nie jest to efekt powiedzmy krytki tylko odczucia ze druga osoba sama najpierw zawinila a potem czepia sie mnie. Cos na zasadzie zona mowi cos tam zrobiles zle a ja ok ale jest to efektem tego i tego i zaraz hejt na mnie bo Ty jestes taki i owaki a ja wtedy maksymalny wkurw i pocisk w postaci wyszukiwania tez hejtu. Takie dwa toksyki

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...