Skocz do zawartości
Forum

Dziecko po 45 r.ż., kłótliwy mąż


Gość Ela477

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem kobieta 45+, czyli bliżej mi niż dalej do 50. Mam maleńkie, bo dopiero 4 miesięczne dziecko. Tak się złożyło, że nie zdecydowałam się wcześniej na dziecko. W sumie to też nie było zaplanowane, ale wyszło jak wyszło. Dziecko kocham nad życie. Mąż uważa, że jestem idiotką, bo dojrzałe kobiety powinny usuwać ciążę, a nie rodzić... Od początku ciąży chodzil naburmuszony, zrobił się bardzo klotliwy. Nigdy nie był to spokojny człowiek, zawsze lubił stawiać na swoim i mieć ostatnie zdanie, idealnie nie było nigdy, ale też nie było źle. Byliśmy normalnym małżeństwem, takim jakich pewnie setki. Teraz jest zdecydowanie zle. Kłótnie na porządku dziennym, zero pomocy przy dziecku. W weekend maz wiekszosc czasu spedza poza domem. Twierdzi, że nie ma cierpliwości do dziecka, denerwuje go płacz córki. Wiem, jakie jest jego zdanie, na samym początku ciąży, jak zrobiłam pierwszy test, który pokazał wynik pozytywny, to pierwsze jego słowa, to takie, że powinnam pomyśleć od razu, jak chce usunąć, bo im szybciej tym lepiej. Jak powiedziałam ,ze usuwać nie zamierzam, to chodził przez tydzień nadąsany jak nastoletni dzieciak. Ani razu nie zainteresował się, czy płód się dobrze rozwija. Tak, jakby uznał, że to tylko i wyłącznie moja sprawa.
Rzecz w tym, że nie jest lepiej po urodzeniu dziecka.. Mała się denerwuje, śpi niespokojnie. Jest maleńka, ale przecież takie dzieci też wyczuwają nerwowa atmosferę w domu.
A ja coraz częściej myślę, czy jest sens dalej ciągnąć małżeństwo, gdzie każde z nas ma inne priorytety. Nie chodzi przecież o błahostki, mamy na wychowaniu dziecko, które powinno żyć w spokojniejszej atmosferze. Wiem, kobiety w moim wieku powinny mieć dzieci dorosle/mocno odchowane, a nie niemowlęta, ale to dziecko już jest. Oczywiście, że chciałbym, żeby i mąż się cieszył, ale chyba na to się nie zanosi. Między nami jest chłód, zero ciepłych uczuć. Dziecko ma żyć przez lata w takiej atmosferze? Ciężko mi to sobie wyobrazić. Gryzę się bardzo i nie ukrywam tego. Chyba nigdy takie decyzje nie są łatwe.

Odnośnik do komentarza

Elu, twój mąż nie chciał tego dziecka więc nie bądź zdziwiona. On zdania nie zmieni. Przynajmniej nie w najbliższej przyszłości. Może się łaskawie ocknie gdy dziecko już podrośnie. Ale nie jest to pewne.

Niestety zostałaś sama sobie w tej kwestii i to Ty musisz dbać o córkę. I musisz się zastanowić co dalej robić w kontekście dobra dla córki.

Nie chce zbyt wcześnie wysuwać wniosków ale być może wasz rozwód wisi w powietrzu. Wszelkie kłótnie w małżeństwie, unikanie siebie, samotne wyjazdy na weekendy to wszystko źle wrozy. 

Ja w takiej atmosferze nie widzę szans na zdrowy rozwój dziecka. Niestety.

A czemu tak późno zdecydowałaś się na dziecko? Jaki stosunek do posiadania dzieci miał od początku twój mąż?

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Ja bym radziła się wstrzymać z decyzjiami, nie wykłócać się z mężem, radzić sobie samej, żeby dziecko wychowywało się w spokoju. 

Jak córcia podrośnie, powie słowo tata, zacznie mówić, mąż może zmienić front o 180st.,jeśli nie, wtedy podejmiesz ostateczną decyzję. 

Pewnie nigdy nie chciał mieć dzieci, mówił o tym od początku związku, Ty się na to zgodziłaś, więc czuje się zawiedziony. 

Jak rozumiem, że jedni chcą mieć dzieci, jak i tych co ich nie chcą. 

Swoją drogą gratuluje zdrowej córeczki, bo w tym wieku różnie bywa. Pomóc by Ci się przydała, ale dasz radę, córka doda Ci sił, bo zdaję sobie sprawę, że masz ciężko.

Odnośnik do komentarza

Witaj, po pierwsze nikt ci nie powinien mówić czy powinnaś miec dzieci i w jakim wieku powinnaś rodzić. Chyba że jesteś chora i lekarz by to stwierdził. Urodziłaś bo taką podjęłaś decyzję. Ale od poczatku wiedziałaś jaki jest twój mąż. Zastanawiam się czy uważałaś że gdy córka sie urodzi to cos zmieni się w twoim mężu? Jak widać nic. Gdyby chciał miec z tobą dziecko to by nie mówił o aborcji. Masz rację że dziecko czuje co się dzieje mimo że jest malutkie. Dziecko wyczuwa emocje jeszcze w łonie mamy. Nie napisałas jak długo z mężem jesteście ale to chyba nie ma znaczenia jeżeli tak się zachowuje do dziecka.

19 minut temu, Gość Ela477 napisał:

Między nami jest chłód, zero ciepłych uczuć. Dziecko ma żyć przez lata w takiej atmosferze? Ciężko mi to sobie wyobrazić.

Myślę że twój maż nie chciał od poczatku tego dziecka. Nawet jak urodziłas i liczysz na pomoc, to widać że ta pomoc i wsparcie z jego strony nie istnieje. Miłość do córki chyba też nie. Dzisiaj kobiety nawet jeżeli decydują się wychowywać dzieci samotnie mają trochę łatwiej niz jeszcze 10-20 lat temu. To jest duzy plus. Poza tym ja uważam że niektóre kobiety są lepszymi matkami własnie gdy są dojrzałe w kazdym tego słowa znaczeniu. Nie da sie kogoś zmusić do miłości nawet jeśli chodzi o dziecko. Tak naprawdę zdecyduj czy chcesz aby dziecko wychowywało się w takiej atmosferze i domu gdzie są kłótnie, czy zdecydujesz się na bycie samotną mamą ale za to zapewnisz dziecku spokój. Jeżeli twój mąż nie kocha córki, nie che jej to będzie w domu źle bo będzie rywalizował o ciebie z waszym dzieckiem, będzie coraz gorzej  aż się zupełnie rozejdziecie. Być może twój mąż nie chciał córki bo dla niego życie jakie do twojego zajścia w ciążę prowadziliście było wygodne i skoro ma charakter jaki ma, więc podejrzewam że chciał aby cała uwaga była skierowana na niego. A teraz już ne jest... Myślę że to pokazuje jak bardzo maż nie liczy się z tobą i twoimi potrzebami. Córka się dobrze rozwijała ale w związku udanym i kochających się ludzi, nie jest dla mnie do pojęcia jak można olać dziecko. Może uważac że jest za stary na małe dziecko, ucieka gdzieś ale nie tylko przed dzieckiem ale tez przed tobą. Wiesz są dzieci które śpią i się nie budzą czyli przesypiają noce. Ale są dzieci które potrafią całą noc nie spać i wrzeszczeć. Do tego też potrafią taki koncert dawać w dzień. To normalne bo dzieci są różne. Ale twój mąż po prostu ucieka od odpowiedzialności za córkę i nie chce ci przy niej pomagać. To co zrobisz jest twoją decyzją, sama przemyśl zachowanie mężaa i podejmi decyzję dobrą dla ciebie i córki. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
14 minut temu, Gość ka-wa napisał:

 

Jak córcia podrośnie, powie słowo tata, zacznie mówić, mąż może zmienić front o 180st.,jeśli nie, wtedy podejmiesz ostateczną decyzję. 

Może ale nie musi. Skoro młody już nie jest to może być równie dobrze zastanym w swojej decyzji. 

Nie sugeruje żadnego pośpiechu. Absolutnie!  Tylko to nie jest dobra atmosfera! Przyszłość jest bardzo niepewna. A córka musi mieć dobre warunki do rozwoju. 

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
24 minuty temu, Gość Loraine napisał:

Witaj, po pierwsze nikt ci nie powinien mówić czy powinnaś miec dzieci i w jakim wieku powinnaś rodzić. Chyba że jesteś chora i lekarz by to stwierdził

Tak nie do końca, bo to powinna być wspólna decyzja, Ela urodziła na swoją odpowiedzialność i na pewno nigdy nie będzie żałowała tej decyzji, choć nie będzie łatwo. W tej sytuacji ja bym nie wymagała pomocy męża, poczekałabym ok.roku, jeśli by nic się nie zmieniło, rozwód. 

Odnośnik do komentarza
9 minut temu, Gość ka-wa napisał:

W tej sytuacji ja bym nie wymagała pomocy męża, poczekałabym ok.roku, jeśli by nic się nie zmieniło, rozwód. 

Uważam dalej, że prawdopodobieństwo rozwodu jest tu wysokie. Na ten moment. Ale kawa uznałaś ( tak tu odczułam po twoim 1 wpisie) że sugeruje autorce pośpiech w decyzji. 

Błędnie to odczytałaś. To jedynie moje rozważania po tym co napisała Ela. Bo wszelkie sygnały od jej męża dobrze nie wróża. 

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
3 minuty temu, laurette napisał:

Uważam dalej, że prawdopodobieństwo rozwodu jest tu wysokie. Na ten moment. Ale kawa uznałaś ( tak tu odczułam po twoim 1 wpisie) że sugeruje autorce pośpiech w decyzji. 

Błędnie to odczytałaś. To jedynie moje rozważania po tym co napisała Ela. Bo wszelkie sygnały od jej męża dobrze nie wróża. 

Absolutnie nie sugerowałam się Twoim wpisem. 

Odnośnik do komentarza

Ela, wiem, że to niewielka pociecha, ale nie walcz z mężem. Niczego na siłę nie uzyskasz, ani jego akceptacji dziecka, tym bardziej radości z jego istnienia, ani pomocy przy nim. Nie wykłócaj się z nim, szkoda Twoich nerwów, zdystansuj się do niego. Jeśli będzie chciał odejść i tak go nie zatrzymasz. Istotne jest to, żebyś dbała teraz o siebie i dziecko, dasz radę. Ważne jest też, żebyś miała zabezpieczenie finansowe, więc póki on nie robi Ci także z tego powodu wyrzutów - odpuść.

Najpierw Ty, dziecko, a dopiero potem cała reszta, dom, porządki, mąż. Nie chodzi mi o to, żebyś go jawnie lekceważyła, bo takim zachowaniem, tylko przypieczętujesz koniec Waszego małżeństwa, ale skoro nie masz z jego strony żadnej pomocy i wsparcia, to on musi zdawać sobie sprawę z tego, że nie rozdwoisz się,  nie jesteś robotem. Pisałam o tym dystansie do niego, tak postaraj się odciąć nieco emocjonalnie od niego, nie przeżywaj jego samotnych wypadów, niech robi co chce, nie masz na to wpływu. 

Może być tak, że on będzie chciał odejść, będzie Ci łatwiej przyjąć ten fakt, gdy pozbędziesz się oczekiwań wobec niego. Jednak, póki jesteście razem, rozmawiaj z nim, niekoniecznie n/t dziecka,  żeby nie myślał, że całkowicie go odstawiłaś.

Odnośnik do komentarza
11 godzin temu, Gość ka-wa napisał:

Tak nie do końca, bo to powinna być wspólna decyzja, Ela urodziła na swoją odpowiedzialność i na pewno nigdy nie będzie żałowała tej decyzji, choć nie będzie łatwo. W tej sytuacji ja bym nie wymagała pomocy męża, poczekałabym ok.roku, jeśli by nic się nie zmieniło, rozwód. 

Tylko na co poczekała? Jej mąż nie chciał dziecka od poczatku, powiedział wprost żeby zrobiła aborcję. Po urodzeniu (dziecko ma 4 msce) nie interesuje się córką i nie pomaga. Nie interesował się też córką gdy żona jeszcze była w ciąży. Nie wierzę że mu się odmieni jak dziecko coś powie. Dlatego że on jej po prostu nie chciał. Ucieka z domu żeby nie być z dzieckiem i żoną. Ten człowiek po prostu nie chciał i nie chce być ojcem. Tym bardziej że ma taki a nie inny charakter, dziecko nie powinno być narażone na jego humory, krzyki, awantury że dziecko się urodziło. Dojrzały facet nie miałby z tym problemu. Pzdr.

Odnośnik do komentarza

Prawdą jest, że dziecka nie chciał. Był zły, jak test wyszedł pozytywnie, ale pewnie myślał, że usunę, więc problemu nie będzie. Stąd od razu zaczał mowić o aborcji. Bo nie da się ukryć, że mieliśmy ustabilizowane życie, praca, dobra sytuacja finansowa, spokój. Spokój w tym sensie, że nic nas nie trzymało, chcieliśmy np wyjechać, to wyjezdzalismy. Pod każdym względem było inaczej i pewnie łatwiej. Teraz, jak jest dziecko, wszystko się zmieniło. Nie da sie, zeby nie było żadnych zmian, zwłaszcza jak dziecko jest małe. 

Wiem, że nie mam czego oczekiwać. Mam świadomość, że w kwestii jego podejścia do córki nic się nie zmieni. On jej nie chcial i po prostu teraz to wychodzi. Nie pomaga, nie interesuje się nią, wychodzi z domu po to, żeby podkreślić swoją niechęć do niej i pokazać mi, że mogłam posłuchać jego, usunąć, to miałabym spokój, a teraz muszę radzić sobie sama. 

Tak, on uważa, że jesteśmy za starzy na dziecko, że w naszym wieku to ludzie mają dzieci odchowane albo nawet właśnie dorosłe, a nie bawią się w opiekę nad niemowlętami. Ze to dobre dla kobiet do max 35 lat, a nie dla prawie piećdziesiątek. Po części ma rację, bo nie jest to coś, co jest normą i nie da sie ukryć, że jest mało kobiet 45+, ktore decydują się na macierzyństwo. 

Plusem ogromnym jest to, że córka jest zdrowa, ja ciążę znosilam dobrze. Byłam zdrowa, żadnych chorób. 

Wiem, że mogłam posłuchać męża, usunąć i teraz nie byłoby takiej paskudnej atmosfery w domu, ale jest jak jest, córka jest i to się już nie zmieni. Ja nie żałuję, ale czuje, że mąż nie wytrzyma. 

Odnośnik do komentarza
8 minut temu, Gość Ela477 napisał:

Tak, on uważa, że jesteśmy za starzy na dziecko, że w naszym wieku to ludzie mają dzieci odchowane albo nawet właśnie dorosłe

Taka wymówka, a tak naprawdę pewnie nigdy nie chciał mieć dziecka. 

 

9 minut temu, Gość Ela477 napisał:

Wiem, że mogłam posłuchać męża, usunąć i teraz nie byłoby takiej paskudnej atmosfery w domu, ale jest jak jest, córka jest i to się już nie zmieni. Ja nie żałuję, ale czuje, że mąż nie wytrzyma. 

Trudno, niech się wyprowadzi, jak mu tak wadzi dziecko, bo ono teraz jest ważniejsze od niego, jak nie, to poczekaj, tak jak pisałam, może coś w nim pęknie. 

A atmosfera zależy od was, więc masz jakiś na nią wpływ. 

2 godziny temu, Gość Loraine napisał:

Tylko na co poczekała? 

Patrzymy z innej perspektywy i w tej kwestii się nie zgadzamy. 

Odnośnik do komentarza

Ela, skoro nie żałujesz to dobrze że nie posłuchałas męża. Nie wiem kto wyznacza normy rodzenia ale jezlei chodzi o lekarzy to wiele tez o rodzeniu przez kobiety póxniej jak do max 30 roku życia upadłdo ? Kiedyś sie spieszono z ciązą, bo były to jakieś przesądy utarte że młodsza powinna tylko rodzić. Dzisiaj już to nie jest prawdę. Wiesz czemu jest tak mało 45+matek, własnie przez przesądy które od wieków kobietom wciskano i tak w tym przekonaniu wychowywano nowe pokolenia. Ale obecnie jest bardzo wazne aby mieć stabilność finansową do wychowywania dziecka. Kiedyś z reguły tylko mężczyźni zarabiali i utrzymywali bo kobiety musiały siedziec w domu i zajmowac sie nim i dziecmi. Dzisiaj to sie zminia bo kobiety pokazały że są tak samo wazne jak meżczyźni i też chcą zarabiać, mieć własne pieniądze na utzymanie, że same sobie świetnie radzą. Najwyraxniej twój mąż do tego nie dojrzał. Dorósł ale nie dojrzał. Ani też do tego że ma dziecko. Myslę że ty nie masz czego żałowac. Ja bym była szczęśliwa rodząc w tym wieku. Ten problem jak to napisałaś o córce nie jest twoim problemem. To jest twoja córka, a problemem stała sie dla męża który jest wygodny, i widzi tylko siebie oraz swoją wygodę jednocześnie nie licząc się z twoimi uczuciami. On jako mężczyzna chciał się pozbyć dziecka jako problemu. Mimo że macie wszelkie możliwości do posiadania dziecka. Moi znajomi są po 30tce i po 3 próbach in vitro. I nic. Oni chcą dziecka, też ich stać, ale ... Wiesz myślę że twój mąż jest pozbawiony głebszych uczuć. Widzi tylko siebie i będąc na twoim miejscu nie chciałabym takiego ojca dla swojego dziecka. rozwiodłabym się. Niech zyje tak jak chce. Pzdr.

Odnośnik do komentarza

no coz...ja na przyklad reakcjeTwojego meza troche rozumiem...sama nie zamiarzam miec dzieci...

no, ale dziecko juz jest i teraz powinien sie okreslic, czy chce byc nadal z Toba i dziecko wychowywac czy czas sie rozstac, nie byloby dobrze, gdyby dziecko sie wychowywalo w domu, w ktorym czuje sie niechciane przez jedno z rodzicow

 

chyba musisz powaznie z nim porozmawiac i powiedziec, ze to co bylo kiedys juz nie wroci, jest nowa sytuacja, jest corka, ktora trzeba sie zajac i on musi teraz podjac decyzje, czy chce byc ojcem dla dziecka czy tylko wspomnieniem...bo nie wydaje mi sie, ze rozniac sie w tak fundamentalnej kwestii bedziecie w stanie razem zyc

Odnośnik do komentarza

Ela, dziecko, jak sądzę nie było planowane, jednak jest efektem uprawiania seksu między kobietą, a mężczyzną i obydwoje rodzice odpowiedzialni są za powołanie dziecka na świat. Nawet, jeśli to klasyczna wpadka, to dorosły człowiek zawsze powinien mieć świadomość tego, że seks może skutkować ciążą.

Gdy ciąża staje się faktem, to żądanie przez partnera usunięcia jej, jest absolutnym egoizmem, brakiem poszanowania nie tylko uczuć, ale też godności partnerki, jest także przestępstwem. Nie miał prawa zachować się w taki sposób. Nie daj sobie wmówić, że popełniłaś błąd nie godząc się na jego presję. Domyślam się, że dowiadując się o ciąży miotały Tobą uczucia zarówno lęku, jak i ekscytacji i nadziei.

Jeśli skupisz się teraz na sobie i  dziecku, przestaniesz lękać o przyszłość, w tym Wasz związek, to po przebrnięciu przez trudy okresu niemowlęcego dostrzeżesz szczęście, jakie Cię spotkało. Wiem, co mówię. Tak, to zupełnie inne życie, ale nie pozwól zatruć sobie tego szczęścia postawą męża. Poradzisz sobie, odkryjesz nowy sens życia tylko myśl pozytywnie, nie stawiaj męża w centrum swojego życia, niestety nie zasługuje na to. Jako, że jesteś mocno dojrzałą młodą mamą dbaj o swoje zdrowie, profilaktyka nade wszystko, a będzie dobrze.

58 minut temu, Gość Olina napisał:

chyba musisz powaznie z nim porozmawiac i powiedziec, ze to co bylo kiedys juz nie wroci, jest nowa sytuacja, jest corka, ktora trzeba sie zajac i on musi teraz podjac decyzje, czy chce byc ojcem dla dziecka czy tylko wspomnieniem...bo nie wydaje mi sie, ze rozniac sie w tak fundamentalnej kwestii bedziecie w stanie razem zyc

Myślę, że Ela takich rozmów przeprowadziła mnóstwo. Nie da się kogoś na siłę uszczęśliwić, jeśli w posiadaniu dziecka widzi on same problemy . W żadnym wypadku nie oczekiwałabym w tym momencie deklaracji, nie zmuszała do opieki nad dzieckiem, bo takie działania przyniosą wręcz odwrotny skutek.

Rozumiem, że do tej pory żyli sobie wygodnie, niczym nie ograniczeni, a teraz pojawiła się "przeszkoda" (zdaniem męża), tylko, gdzie w tym wszystkim miłość do żony? 

Ela, daj mu czas, być może nie wszystko jeszcze przesądzone, gdy dziecko zacznie być bardziej kontaktowe, chodzić za nim, gdy nazwie go tatą, wszystko może się zmienić.  On ciągle miota się niepogodzony z faktem, boi się i pewnie sam nie wie; co dalej? Jeśli nie, trudno, głową muru nie przebijesz, gdy okaże się, że mąż jest skrajnym egoistą nastawionym na własną wygodę, gdy np odejdzie zanim córka zacznie go poznawać, ale nawet wtedy jest szansa, że jednak będzie chciał mieć z niż jakikolwiek kontakt.

Nie pozostaje Ci teraz nic innego, jak żyć dniem dzisiejszym, a mężowi pozwolić na przetrawienie tego "nieszczęścia", jakie go spotkało.

Odnośnik do komentarza

Dokladnie, dziecko to dla niego problem i to duży. Za to nie widzi problemu w robieniu kłótni o byle bzdurę, nawet jak widzi, że dziecko płacze i ciężko je uspokoić. I cały czas podkreśla nasz/mój wiek: będę babą pod 60 z ledwo 10 letnim dzieckiem. Czyli cały czas wychodzi jedno: jestem za stara  na bycie matką. Wiem, że nikogo do miłości nie da się zmusić, mam świadomość, że nie powinnam rodzić, bo mąż ewidentnie dziecka nie chciał, ale mimo wszystko przykre jest to, ze az tak okazuje niechec do córki. 

Odnośnik do komentarza

Ela, wiesz co ja uważam że ty chciałaś mieć dziecko. Zdecydowałas się i ok. On nie i najwidoczniej chce się od tego "problemu" uwolnić. Tak naprawdę wiek nie jest tak istotny, dzisiaj jest istotne to abyś mogla małej zapewnić miłość i zabezpieczenie materialne. To są dwie najważniejsze rzeczy. Dam ci przykład: jest młoda dziewczyna która zachodzi w ciążę bo chce zatrzymać chłopaka i myśli że chłopak w wieku np.25 lat ich utrzyma, rodzina jeszcze pomoże bo ona nie pracuje. Jak myslisz czy taka dziewczyna jest odpowiedzialna, nie dając żadnego zabezpieczenia dziecku? I jest kobieta dojrzała która ma możliwoście finansowe chce dziecko i wie że sobie poradzi nawet gdy zostanie sama. Więc czy uważasz że źle zrobiłaś bo ja uważam że nie. Córka ma dopiero 4 msce ale sama zobaczysz jak szybko minie rok i dwa jak małą zacznie coś tam po swojemu mówić, chodzić... Jesteś dorosła i dojrzała i zapewnisz małej i miłość i bezpieczeństwo finansowe. Uważasz że mężczyzna który mówi do ciebie żebyś sie wyskrobała szanuje i liczy się z twoim zdaniem? Absolutnie nie i jestem gotowa stwierdzić że z jego charakterem zawsze taki był. Do tego wygodny. Niestety ale on juz nie się nie zmieni i nie wyrośnie z tego jaki jest. Piszesz że nie powinnaś rodzić bo mąż dziecka nie chciał. Ale TY CHCIAŁAŚ. On się nie liczy z tobą wogóle. Dziecko to nie rzecz, ani nie problem dla dojrzałych rodziców. Ty jesteś dojrzała, on tylko dorosły. Ty się nadajesz na rodzica on nie. Zrób to co najlepsze dla siebie i córki. Szanuj siebie i dziecko. Pzdr.

Odnośnik do komentarza
19 minut temu, Gość Ela477 napisał:

Dokladnie, dziecko to dla niego problem i to duży.

Jego postawa jest dla Ciebie dużym problemem, jednak jakby na to nie patrzeć, on ma prawo do własnych odczuć. Niemniej jego pretensje do Ciebie, że zdecydowałaś się urodzić dziecko, które już powstało są niedopuszczalne. Nie wolno wywierać presji na ciężarną kobietę, żeby pozbyła się ciąży.

22 minuty temu, Gość Ela477 napisał:

Za to nie widzi problemu w robieniu kłótni o byle bzdurę, nawet jak widzi, że dziecko płacze i ciężko je uspokoić.

Kłóci się, bo nie akceptuje obecności dziecka w Waszym domu, w związku z tym nie oczekuj, że wykaże empatię wobec Twojego trudu, a tym bardziej zechce w czymkolwiek pomóc. "Umył ręce", więc nie walcz z nim, bo jesteś bez szans.

25 minut temu, Gość Ela477 napisał:

I cały czas podkreśla nasz/mój wiek: będę babą pod 60 z ledwo 10 letnim dzieckiem.

Gdy Ty będziesz miała 60 lat, dziecko będzie miało lat 15, to pewna różnica. Ciąża w tym wieku odmładza dosłownie i mentalnie. Czy poczujesz się mentalnie odmłodzona, zależy od Ciebie, dlatego nie pozwól się straszyć przez niego. Jaki sens jest w dobijaniu Cię, gdy Wasze rodzicielstwo stało się faktem?

30 minut temu, Gość Ela477 napisał:

Czyli cały czas wychodzi jedno: jestem za stara  na bycie matką.

Ale Ty już jesteś matką, a on ojcem, więc j.w. Czy jesteś za stara, za młoda, za gruba, czy niewykształcona, dziecko już jest, a Wy jesteście rodzicami.

33 minuty temu, Gość Ela477 napisał:

Wiem, że nikogo do miłości nie da się zmusić,

Fakt, nie da się, ani do Ciebie, ani do dziecka. Czy sądzisz, że gdyby Twój mąż naprawdę Cię kochał, zachowywałby się w takie sposób? Wygląda na to, że on kocha tylko siebie, własny komfort i wygodę.

34 minuty temu, Gość Ela477 napisał:

mam świadomość, że nie powinnam rodzić, bo mąż ewidentnie dziecka nie chciał, 

Upss, z takim nastawieniem to może lepiej oddać dziecko do adopcji? 
Znajdzie się mnóstwo chętnych do przyjęcia zdrowego niemowlęcia nie pochodzącego z patologii. Wiem, że jesteś w trudnej sytuacji, ale odnoszę wrażenie, że bardziej skłaniasz się ku mężowi, a dziecko także dla Ciebie jest balastem. Masz wybór; wygodne wspólne życie z mężem bez większych problemów, lub realizowanie się w roli matki, bez wsparcia męża, a nawet z perspektywą pozostania samotną matką.

Załóżmy, że nie macie dziecka, lub zdecydowaliście się oddać je do adopcji - jaką masz gwarancję, że Twój wygodny, egoistyczny mąż, za jakiś czas nie odejdzie do innej np młodszej kobiety?

41 minut temu, Gość Ela477 napisał:

ale mimo wszystko przykre jest to, ze az tak okazuje niechec do córki.

Oczywiście, że przykro, licz się jednak z kolejną przykrością, gdy on się wyprowadzi, co jest bardzo prawdopodobne. dlatego ważne jest, żebyś jednak była przekonana co wybierasz; macierzyństwo, czy męża. Obawiam się, że nie da się tego pogodzić. Jeśli masz zamiar wychowywać to dziecko, które na świat się nie prosiło, w poczuciu krzywdy, że z jego powodu rozpadło się Twoje małżeństwo, to zniszczysz mu życie.

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Gość Ela477 napisał:

Yonka, czego jak czego, ale urodzenia córki nie żałuję. Kocham ją bardzo i chcialabym dac jej jak najlepsze życie. 

A Twój mąż chciał ją ZABIĆ. Chciał zabić Twoje dziecko i swoje własne, bo nie potrafił wziąć odpowiedzialności za swoje działania. Wyżywa się na Tobie i dziecku zamiast pomóc, więc na pewno Cię nie kocha, a skoro ma taki stosunek do własnego dziecka, to nie jest zdolny do miłości. Myślę, że lepiej dla dziecka żeby nie czerpało od niego żadnych wzorców. Jak bez niego stałabyś finansowo?

Odnośnik do komentarza

Mario B., aborcja nie jest zabójstwem. Tym bardziej na wczesnym etapie, ALE... Nie chcę kłótni, bo wiem, że w tej sprawie każdy ma swoje racje i ich nie zmieni.

,, Wyżywa się na Tobie i dziecku zamiast pomóc, więc na pewno Cię nie kocha ''

Pewne jest to, że nie kocha - niestety - córki. I mialam swiadomosc, że może mi kompletnie nie pomagać, bo od samego początku jasno wyrażał swoje zdanie, ale gdzies naiwnie liczyłam, że może cos się mu odmieni, jak dziecko będzie już w domu, ale tak się nie stało, więc teraz na każdym kroku stara się pokazać niechęć do małej, a tymi kłótniami pewnie próbuje pokazać, że mam ,,za swoje''. 

Nie wiem, co będzie dalej z naszym wspólnym życiem, bo na dłuższą metę kłótnie czy taka nerwowa atmosfera są nie do zniesienia, dziecko będzie rosło, więcej rozumiało, a jak się nic nie zmieni w zachowaniu męża, to ciężko będzie żyć normalnie. I nie ukrywam, że boję się, że ta niechęć do dziecka będzie rosła i jak np córka będzie trochę większa, to i do niej będzie się czepiał o wszystko.

Finansowo bym sobie poradziła na pewno, co jest dużym plusem, ale też nie chciałabym pochopnie postępować.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...