Skocz do zawartości
Forum

Czuję się coraz słabsza przy swoim partnerze


Gość osiemnastolatka

Rekomendowane odpowiedzi

Gość osiemnastolatka

Cześć wszystkim. Pierwszy raz sięgam po taką pomoc, więc nie wiem jak mam się zachować. Wcześniej biegłam po rady do przyjaciółki, ale teraz nie mam takiej osoby, której mogłabym zaufać, a nie chce radzić sobie już sama... Sytuacja wygląda tak: od ponad 4 lat jestem w związku z moim chłopakiem. Co do związku - nie mam nic do zarzucenia. Gdy jesteśmy razem i jest między nami dobrze ( bez kłótni ) życie wygląda jak z bajki. Widać jak bardzo mnie kocha, dba o mnie, chroni mnie. Czuję się przy nim jak księżniczka. Jednak wszystko się rozpada, gdy zaczynamy kłótnie. On się nie hamuję ze słowami, mówi co popadnie nie myśląc nad tym. Dobrze mnie zna, wie jaka jestem i to wykorzystuje. Wykorzystuje moje słabości do tego by mnie ranić. Nigdy fizycznie, ale psychicznie już tak. Nie zawsze oczywiście kłótnia jest spowodowana jego winą ( ja też czasami wybucham ) , ale zawsze walczę. U niego tego nie widzę, a potrzebuję tego. Potrzebuję zobaczyć, że o mnie walczy, a mało kiedy to robi. Nie zdaje sobie sprawy, że tak naprawdę mnie niszczy, bo na kolejny dzień zachowuję się jak gdyby nigdy nic. Ja niestety trzymam wszystko w sobie. Nie wiem co mam robić w takiej sytuacji? Za bardzo go kocham, żeby odejść, ale nie mogę pozwolić na takie traktowanie. Rozmów unika, nie dociera do niego nic... Jakieś rady?

Odnośnik do komentarza

Skądś to znam. Tylko, że u mnie jak w bajce nie ma nawet pomiędzy kłótniami. Aktualnie żyję w horrorze, ale nie o tym chciałam... Sama potrzebuję pomocy. 

Myślę, że warto wykorzystać czas, w jakim przyszło nam żyć i szczerze porozmawiać. O tym, że Cię to boli, gdy nie liczy się ze słowami podczas kłótni. W każdym związku są gorsze i lepsze momenty. Najważniejsze - szanujmy się. Jeśli się kogoś kocha, to się go nie krzywdzi. 

Jeśli rozmowa nie pomoże, powie, że przesadzasz... Hmm. Im dłużej będziesz pozwalała na przykre słowa, tym bardziej przykre one będą, uwierz. Z czasem zwykle "spadaj" przerodzi się w podłe "spier....j". 

Odnośnik do komentarza
8 godzin temu, Gość osiemnastolatka napisał:

Sytuacja wygląda tak: od ponad 4 lat jestem w związku z moim chłopakiem.

Upss, związek  od 14 roku życia??? To chyba czas na zmiany. Młodzieńcze związki, a zwłaszcza tak wczesno młodzieńcze nie rokują dobrze na przyszłość.

8 godzin temu, Gość osiemnastolatka napisał:

On się nie hamuję ze słowami, mówi co popadnie nie myśląc nad tym.

I tak już zostanie, ponieważ nic z tym zrobić nie możesz. Jeśli mówiłaś mu, żeby nie bluzgał, a on ma gdzieś Twoje słowa i uczucia, to pozostaje tylko rozstanie. To jedyny sposób, żeby przestać być ofiarą agresora.

8 godzin temu, Gość osiemnastolatka napisał:

( ja też czasami wybucham ) , ale zawsze walczę.

O co walczysz?

8 godzin temu, Gość osiemnastolatka napisał:

Wykorzystuje moje słabości do tego by mnie ranić.

To już jest podłość. Po tylu wspólnych latach znacie dobrze swoje wady, zalety, mocne i słabe strony, więc jeżeli on wykorzystuje tę wiedzę, żeby Ci dowalić, tzn, że jest wyjątkowym chamem z sadystycznym zacięciem. 

8 godzin temu, Gość osiemnastolatka napisał:

Nie zdaje sobie sprawy, że tak naprawdę mnie niszczy, bo na kolejny dzień zachowuję się jak gdyby nigdy nic.

Jeśli Cię niszczy, to dlatego, że pozwalasz na to, bo po co jesteś z kimś, kto Cię niszczy? Nie oszukuj się, on doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Cię obraża, tylko wykorzystuje Twoją słabość i brak reakcji, a raczej ma Twoją reakcję gdzieś. Taka prawda, wyładuje  swoją złość i w d***e ma, jak się z tym czujesz.

8 godzin temu, Gość osiemnastolatka napisał:

Rozmów unika, nie dociera do niego nic...

To może czarodziejska różdżka?

8 godzin temu, Gość osiemnastolatka napisał:

Za bardzo go kocham, żeby odejść, ale nie mogę pozwolić na takie traktowanie.

Jedno wyklucza drugie, co zresztą widać. Tak go kochasz, że pozwolisz jeszcze na wiele. Takie osoby, jak Ty muszą sięgnąć dna, żeby zacząć się ratować.

Przykre to, bo masz dopiero 18 lat i zamiast cieszyć się pierwszą miłością, już stałaś się ofiarą agresywnego chama.

Odnośnik do komentarza
28 minut temu, Yonka1717 napisał:

zdaje sobie sprawę z tego, że Cię obraża, tylko wykorzystuje Twoją słabość i brak reakcji, a raczej ma Twoją reakcję gdzieś. Taka prawda, wyładuje  swoją złość i w d***e ma, jak się z tym czujesz.

 

29 minut temu, Yonka1717 napisał:

Przykre to, bo masz dopiero 18 lat i zamiast cieszyć się pierwszą miłością, już stałaś się ofiarą agresywnego chama.

Dokładnie, najwyższy czas, żeby się od niego uwolnić. 

Takie osoby mają zaburzenia osobowości, poczytaj sobie o zaburzeniu chwiejnym emocjonalnie, typ impulsywny. Do tego jeśli trafi na podatny grunt, czyli na na kimś się może wyżyć, co mu wybaczy, to w to mu graj. Miłość to nie wszystko, ważniejszy jest szacunek, a właściwie powinien iść w parze. 

Czytaj też, jak podnieść swoje poczucie wartości, stawiaj na swoim, nie pozwalaj na brak szacunku, wtedy zobaczysz jego prawdziwe oblicze. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 21.04.2020 o 00:43, Gość osiemnastolatka napisał:

zuję się przy nim jak księżniczka. Jednak wszystko się rozpada, gdy zaczynamy kłótnie. On się nie hamuję ze słowami, mówi co popadnie nie myśląc nad tym. Dobrze mnie zna, wie jaka jestem i to wykorzystuje. Wykorzystuje moje słabości do tego by mnie ranić.

To poczucie jak księżniczka już by mnie zastanowiło. Nie wiem czy ja jestem dziwna, ale w związku zawsze czułam się normalnie... umiarkowanie szczęśliwa, ale bez uniesień typu księżniczka ? A o co te kłótnie i jak często? Z drugiej strony to nie jest nic dziwnego, że podczas kłótni jest źle, bo w sumie na tym kłótnie polegają, że jest nam źle. Fakt, że zachowuje się w ten sposób, to już nawet nie sama kłótnia tylko manipulacja z jego strony.

 

W dniu 21.04.2020 o 00:43, Gość osiemnastolatka napisał:

Nie wiem co mam robić w takiej sytuacji? Za bardzo go kocham, żeby odejść, ale nie mogę pozwolić na takie traktowanie. Rozmów unika, nie dociera do niego nic... Jakieś rady?

I tu mamy odpowiedź. Za bardzo go kochasz czy uzależniłaś się od niego? W ogóle zastanawia mnie zawsze dlaczego ludzie tkwią w związkach gdzie jest kłótnia czy awantury. Twierdzą, że się kochają, co jest dla mnie nie do konca prawdą, bo albo im się tak wydaje albo mylą uzależnianie /przywiązanie z miłością albo mają tak silny lęk przed samotnością, ze im wszystko jedno z kim, aby tylko być. To jak jest u Was?

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...