Skocz do zawartości
Forum

O co chodzi z tym wybaczaniem?


Gość Mala_miki

Rekomendowane odpowiedzi

40 minut temu, Javiolla napisał:

Może i Tobie potrzebny jest taki moment życiowy, który pomoże Ci to przełknąć

40 minut temu, Javiolla napisał:

 

Ja akurat nie piszę o sobie, chociaż każdy ma jakieś urazy, interesuje mnie ten problem, bo nie spotkałam się wcześniej z takim określeniem jak wybaczenie dla siebie. 

 

43 minuty temu, Javiolla napisał:

Przebaczyć to znaczy przeprosić, uwolnić drugiego człowieka od winy. Rana, doświadczona obraza, nie będzie odtąd przypisana innej osobie.

To do mnie nie przemawia. 

 

45 minut temu, Javiolla napisał:

Doświadczenie nie będzie zatem "wyposażone" w urazy, lecz traktowane jako zakończone i definitywnie przeszłe. Bywa, że stara relacja zaczyna wówczas się odnawiać, a zaniedbana kwitnąć."

To, natomiast tak. 

Odnośnik do komentarza

 a mi to co jeszcze chodzi po glowie z tym tematem. To wybaczenue sobie.

Wybaczenue sobue : swoje bledy, zanuecgania, glupoty, niedbalosc i co najgorsze niemoc- tj. tam gdzie zrobilysmy krztwde sobie, z braku przestrzeni w glowie chocby. No tak jakbysmy sie krecily, krecily gdzies po jakims miejscu i wlasciwej drogi w danym czasie nue znalazlysmy.

Jak wiec wybaczyc sobie nawet to swohe zagubienie.

Miluj bluznueho sweho jak siebie samego.

Mize to wyvaczyc "sobie" jest na dziendobry waznuejsze, dopiero wtedy mizemy innym.

Odnośnik do komentarza

Fenomenem jest to, że sprawca nawet nie oczekuje wybaczenia, bo on uważa, że to nie jego wina, nie ma nawet wyrzutów sumienia. 

To ofiara często obwinia siebie, popada w depresję, jest zniszczona psychicznie i wybaczając dla siebie paradoksalnie pomaga sobie, w co staram się uwierzyć. 

To jest jakieś kuriozum naszej psychiki. 

Odnośnik do komentarza
6 minut temu, Gość ka-wa napisał:

 

To ofiara często obwinia siebie, popada w depresję, jest zniszczona psychicznie i wybaczając dla siebie paradoksalnie pomaga sobie, w co staram się uwierzyć. 

Bo tak jest... Oprawca deleguje na ofiare swoje cierpienie, by ta go przezyla.

I to jest tez praca zatrzymac to:

"Nie, nie jedtem winna- nie dzwigam tego nigdy wiecej i dluzej ! 

?

Odnośnik do komentarza
17 minut temu, Gość Agu napisał:

ak wiec wybaczyc sobie nawet to swohe zagubienie.

Miluj bluznueho sweho jak siebie samego.

Mize to wyvaczyc "sobie" jest na dziendobry waznuejsze, dopiero wtedy mizemy innym.

Noooo jaka piękna refleksja. 

7 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Fenomenem jest to, że sprawca nawet nie oczekuje wybaczenia, bo on uważa, że to nie jego wina, nie ma nawet wyrzutów sumienia. 

Nawet jeśli wie, że ma winę to mu to wisi. Właśnie dlatego bezcelowe jest oczekiwanie czegokolwiek od sprawcy. Możemy się tego nie doczekać,  a stracimy zdrowie i nerwy. Samoudręczenie to pomoc sprawcy. To tak jakbyśmy jeszcze mu dogadzali lub kontynuowali jego "dzieło". Najpierw on nas skrzywdził a teraz my krzywdzimy się sami męcząc się niewybaczeniem.

 

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
6 minut temu, Gość Agu napisał:

Oprawca deleguje na ofiare swoje cierpienie, by ta go przezyla.

Chodzi o to, że nie powinno tak być, a powinno z natury odbijć się od ofiary jak piłeczka. 

 

8 minut temu, Gość Agu napisał:

Nie, nie jedtem winna- nie dzwigam tego nigdy wiecej i dluzej ! 

?

Ja to rozumiem, ale ten ciężar powinien dźwigać sprawca, wtedy by nie było przemocy, choć też nie do końca... 

Coś czuję, że chciałabym zmienić psychikę ludzką?

 

Odnośnik do komentarza
22 minuty temu, Gość ka-wa napisał:

Chodzi o to, że nie powinno tak być, a powinno z natury odbijć się od ofiary jak piłeczka. 

 

Ja to rozumiem, ale ten ciężar powinien dźwigać sprawca, wtedy by nie było przemocy

Coś czuję, że chciałabym zmienić psychikę ludzką?

 

Wiec moze jest tak, ze jak sie ta pileczka w pore nie odbila, to trzeba ja potem wypluc ??

... A odbywa sie to w konwulsjach, w trudnym procesie przebaczania ?

 

 

Odnośnik do komentarza
Teraz, Gość Agu napisał:

Wiec moze jest tak, ze jak sie ta pileczka w pore nie odbila, to trzeba ja potem wypluc ??

... A odbywa sie to w konwulsjach, w trudnym procesie przebaczania ?

I kolejna piękna refleksja ? Kurcze... a ja myślałam, że już niczego nowego się nie dowiem w sprawach wybaczania.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
28 minut temu, Gość ka-wa napisał:

 

Ja to rozumiem, ale ten ciężar powinien dźwigać sprawca, wtedy by nie było przemocy, choć też nie do końca... 

?

 

Wiesz ale to wraca, ta energia wraca.

Zalozmy ze nie nastapilo pojednanie. Ty wybaczasz, oprawca pozostaje w swojej pozycji... No energia do niego wroci ..tak sadze. Tylko to nie nasza rzecz i nie nasza sprawa. No trzeba przyjac ze to Bog zajmuje sie tymi rachunkami krzywd..

Ogromna pokora jest dla mnie przyjac "nie jest ludzka sprawa sadzic...

Ja to bym poosadzala wszystkich i to tak pod sciana ?

 

Odnośnik do komentarza
W dniu 11.04.2020 o 19:31, Gość Mala_miki napisał:

To napisz JAK SIE WYBACZA gdy 2 str ma to gdzies?

Wydaje mi się, że Twój problem na ten moment nie polega na wybaczeniu, tylko na niemożności poradzenia sobie z sytuacjami, które ciągle mają miejsce. O  próbie wybaczenia można mówić, gdy wydarzenie dla nas przykre, krzywdzące odeszło do przeszłości i w różny sposób próbujemy poradzić sobie z traumą jaka nas w związku z tym spotkała.

Z tego, co piszesz zrozumiałam, że jest ktoś, lub grupa osób, które systematycznie Cię ranią, a Ty z jakiś względów (praca, rodzina) nie możesz się od nich odseparować. To zupełnie inna sytuacja. Jeśli są to obcy, to jednak warto poszukać innego środowiska, gorzej z rodziną. Jak sądzę jesteś już dorosła i jeżeli ranią Cię osoby z rodziny, to myślę, że możesz spróbować uświadomić im, jak bardzo Cię ranią. Jeśli chodzi o obcych, to może obrałaś złą metodę. Piszesz, że najpierw nie reagujesz, a w końcu, gdy miara się przebiera - wybuchasz. Wiem, że trudno opanować emocje w takim przypadku, ale może nie dopuszczaj do tego, żeby ta krzywda kumulowała się w Tobie. Reaguj od razu, lecz nie wybuchaj, Postaraj się krótko i stanowczo, ale za każdym razem, gdy ktoś Cie źle traktuje. Opracuj sobie w myślach kilka ripost i za każdym razem zareaguj, bo najwyraźniej brak reakcji z Twojej strony, te osoby odbierają jako przyzwolenie na ciosanie Ci kołków na głowie, Twoją słabość. To samo zresztą dotyczy rodziny.

Nie masz też obowiązku wybaczać takim osobom, jeśli to dzieje się cały czas, a Ty z nimi przebywasz. Najpierw musisz zadbać o siebie, poprawić wiarę we własne siły i poczucie własnej wartości. 

Odnośnik do komentarza
7 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Wydaje mi się, że Twój problem na ten moment nie polega na wybaczeniu, tylko na niemożności poradzenia sobie z sytuacjami, które ciągle mają miejsce. O  próbie wybaczenia można mówić, gdy wydarzenie dla nas przykre, krzywdzące odeszło do przeszłości i w różny sposób próbujemy poradzić sobie z traumą jaka nas w związku z tym spotkała.

Z tego, co piszesz zrozumiałam, że jest ktoś, lub grupa osób, które systematycznie Cię ranią, a Ty z jakiś względów (praca, rodzina) nie możesz się od nich odseparować. To zupełnie inna sytuacja. Jeśli są to obcy, to jednak warto poszukać innego środowiska, gorzej z rodziną. Jak sądzę jesteś już dorosła i jeżeli ranią Cię osoby z rodziny, to myślę, że możesz spróbować uświadomić im, jak bardzo Cię ranią. Jeśli chodzi o obcych, to może obrałaś złą metodę. Piszesz, że najpierw nie reagujesz, a w końcu, gdy miara się przebiera - wybuchasz. Wiem, że trudno opanować emocje w takim przypadku, ale może nie dopuszczaj do tego, żeby ta krzywda kumulowała się w Tobie. Reaguj od razu, lecz nie wybuchaj, Postaraj się krótko i stanowczo, ale za każdym razem, gdy ktoś Cie źle traktuje. Opracuj sobie w myślach kilka ripost i za każdym razem zareaguj, bo najwyraźniej brak reakcji z Twojej strony, te osoby odbierają jako przyzwolenie na ciosanie Ci kołków na głowie, Twoją słabość. To samo zresztą dotyczy rodziny.

Nie masz też obowiązku wybaczać takim osobom, jeśli to dzieje się cały czas, a Ty z nimi przebywasz. Najpierw musisz zadbać o siebie, poprawić wiarę we własne siły i poczucie własnej wartości. 

Masz racje. Wlasnie wczoraj naszla mnie taka refleksja. Ogolnie to nigdy nie mialam jakis ustalonych granic co akceptuje a co nie. Byly one luzne i elastyczne. Doszlam do wniosku, ze dobrze jest ustalic sobie co sie akceptuje a co absolutnie nie w czyims zachowaniu i co ja powinnam zmienic w swoim.

Wtedy mysle ze latwiej bedzie mi np. kogos czy cos olac.

Taki offtopic:).

Odnośnik do komentarza
21 godzin temu, Yonka1717 napisał:

Najpierw musisz zadbać o siebie, poprawić wiarę we własne siły i poczucie własnej wartości. 

Do tego powinno się odizolować od tego środowiska. Jeśli nie ma możliwości fizycznie, to z początku mentalnie, a potem dążyć do fizycznej izolacji. Przypomniała mi się historia pewnej osoby, która miała depresję z powodu męża alkoholika, a psycholog mówiła, że dopóki nie zechce od niego odejść to depresja nie minie. Po prostu czynnik powodujący chorobę stale jest i ma się świetnie. Moze podobnie sprawa ma się z wybaczeniem.

"Twoją rzeczywistą i ostateczną prawdą jest sposób, w jaki przeżywasz swoje życie, a nie idee, w które wierzysz"

Odnośnik do komentarza
10 minut temu, Gość Antonina_antonina napisał:

A ja myślę, ze to kwestia kregoslupa i zasad. Jeśli masz jakies zasady co a czego nie akceptujesz w innych ludziach, to temat "wybaczyc czy nie"- nie istnieje. Bo wiesz co masz robic.

Też coś w Ty jest, ale raczej to nie kwestia "kręgosłupa", a silnej psychiki. 

Nie mam potrzeby wybaczenia, więcej nie chcę wybaczyć i mi z tym dobrze, jeszcze mnie jara to, że jestem twardy, bo ta osoba nie zasłużyła na wybaczenie. 

Wychodzi na to, że najważniejsze jest nasze samopoczucie, czyli jedni dobrze sobie radzą z trzymaniem urazy, inni nie i ci ostatni powinni wybaczyć dla siebie. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Gość Antonina_antonina
8 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Też coś w Ty jest, ale raczej to nie kwestia "kręgosłupa", a silnej psychiki. 

Nie mam potrzeby wybaczenia, więcej nie chcę wybaczyć i mi z tym dobrze, jeszcze mnie jara to, że jestem twardy, bo ta osoba nie zasłużyła na wybaczenie. 

Wychodzi na to, że najważniejsze jest nasze samopoczucie, czyli jedni dobrze sobie radzą z trzymaniem urazy, inni nie i ci ostatni powinni wybaczyć dla siebie. 

 

 

Nie ze jara. Ale jesli np. wyznaje zasade ze u innych absolutnie nie akceptuje ponizania slabszych a ktos to robi i nie widzi w tym problemu, to logiczne jest ze nie wybaczam mu tego i niech spieprza. Nie wien czy dobrze to zobrazowalam. 

Odnośnik do komentarza
Gość Antonina_antonina
11 godzin temu, Javiolla napisał:

Do tego powinno się odizolować od tego środowiska. Jeśli nie ma możliwości fizycznie, to z początku mentalnie, a potem dążyć do fizycznej izolacji. Przypomniała mi się historia pewnej osoby, która miała depresję z powodu męża alkoholika, a psycholog mówiła, że dopóki nie zechce od niego odejść to depresja nie minie. Po prostu czynnik powodujący chorobę stale jest i ma się świetnie. Moze podobnie sprawa ma się z wybaczeniem.

Mentalnie czyli jak? Jak ktos Cie w pracy krzywdzi a Ty pracowac musisz i nie ma opcji na zmianę pracy to jak wtedy mentalnie sie odciac?

Odnośnik do komentarza
15 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Też coś w Ty jest, ale raczej to nie kwestia "kręgosłupa", a silnej psychiki. 

Nie mam potrzeby wybaczenia, więcej nie chcę wybaczyć i mi z tym dobrze, jeszcze mnie jara to, że jestem twardy, bo ta osoba nie zasłużyła na wybaczenie. 

Wychodzi na to, że najważniejsze jest nasze samopoczucie, czyli jedni dobrze sobie radzą z trzymaniem urazy, inni nie i ci ostatni powinni wybaczyć dla siebie. 

 

 

Nie wiem tylko jakby wygladaly relacje międzyludzkie gdyby wszyscy patrzyli tylko na swoje samopoczucie. Wychodzi na to ze silni to wygrywy no sie nie uginaja przed nikim a slabi to przegrywy bo pochylaja glowe...

Odnośnik do komentarza
26 minut temu, Gość Antonina_antonina napisał:

 Ale jesli np. wyznaje zasade ze u innych absolutnie nie akceptuje ponizania slabszych a ktos to robi i nie widzi w tym problemu, to logiczne jest ze nie wybaczam mu tego i niech spieprza. Nie wien czy dobrze to zobrazowalam. 

Tak, a jak to dotyczy najbliższej rodziny, matki/ojca którzy krzywdzą swoje dzieci, one są już dorosłe i nie radzą sobie psychicznie z tą traumą, tu nawet nie jest receptą odcięcie się, bo brak kontaktu z rodzicami też ciąży na psychice, nawet po ich śmierci. Dlatego ja wierzę im, że pomogło dopiero wybaczenie, dla siebie. Wyobrażam sobie jakie to trudne, bo wydaje się paradoksem. 

Odnośnik do komentarza
35 minut temu, Gość Jjjghh napisał:

Nie wiem tylko jakby wygladaly relacje międzyludzkie gdyby wszyscy patrzyli tylko na swoje samopoczucie. Wychodzi na to ze silni to wygrywy no sie nie uginaja przed nikim a slabi to przegrywy bo pochylaja glowe...

Silni zawsze mają lepiej. Tak, wszyscy powinni patrzeć na samopoczucie swoje, to nie znaczy, że mają krzywdzić słabszych, ale niestety tak bywa. 

Tylko, że my tu mówimy o czym innym, o wybaczaniu, silny też nie da się skrzywdzić, więc de facto mówimy o słabszych, którym do spokoju ducha potrzebne jest wybaczenie, dla siebie. 

Ja to tak widzę. 

Odnośnik do komentarza
Gość Antonina_antonina
9 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Silni zawsze mają lepiej. Tak, wszyscy powinni patrzeć na samopoczucie swoje, to nie znaczy, że mają krzywdzić słabszych, ale niestety tak bywa. 

Tylko, że my tu mówimy o czym innym, o wybaczaniu, silny też nie da się skrzywdzić, więc de facto mówimy o słabszych, którym do spokoju ducha potrzebne jest wybaczenie, dla siebie. 

Ja to tak widzę. 

Czyli slabszy ma pochylic usluznie glowe bo jest slabszy 

Odnośnik do komentarza
Gość Antonina_antonina
17 minut temu, Gość ka-wa napisał:

Silni zawsze mają lepiej. Tak, wszyscy powinni patrzeć na samopoczucie swoje, to nie znaczy, że mają krzywdzić słabszych, ale niestety tak bywa. 

Tylko, że my tu mówimy o czym innym, o wybaczaniu, silny też nie da się skrzywdzić, więc de facto mówimy o słabszych, którym do spokoju ducha potrzebne jest wybaczenie, dla siebie. 

Ja to tak widzę. 

Ale rozumiem o co Ci chodzi. 

Odnośnik do komentarza
21 minut temu, Gość Antonina_antonina napisał:

Czyli slabszy ma pochylic usluznie glowe bo jest slabszy 

Nie, bo on wybacza, dla siebie. Wiem, że to trudne do zrozumienia, ja to dopiero staram się zrozumieć, czyli co pisze od początku Javiolla. 

 

Godzinę temu, Gość Antonina_antonina napisał:

Mentalnie czyli jak? Jak ktos Cie w pracy krzywdzi a Ty pracowac musisz i nie ma opcji na zmianę pracy to jak wtedy mentalnie sie odciac?

Właśnie należałoby się mentalnie odciąć, można, tylko to jest bardzo trudne. 

Chodzi o to, żeby przez to nie cierpieć, czyli traktować tę osobę jak powietrze, jak ona będzie widziała, że to to ci wisi, odpuści, mówię tu o sytuacji np. w pracy. Słabsi muszą sobie jakoś radzić, żeby nie dać się stłamsić. Każdy sam musi sobie wypracować sposoby, na każdego też co innego działa. 

Piszę to bardziej na logikę, jak bywa w rzeczywistości nie wiem, pewnie różnie. 

Odnośnik do komentarza

Mi się  wydaję że rozmawiamy o kilku sprawach:

1. jak poradzić sobie ze zranieniem, jak ozdrowieć , odreagować, zregenerować sie , zrehabilitować się  po "osobistej stracie"

2. Jak stawiać granice. Na co się nie godzimy, czego nie akceptujemy. jak nie dac się innym tłamsić, i zaznaczac woja obecność...By o to co złe się nie zachaczać, ale żeby włanie to złe możliwie odbijało się od na jak piłeczka ? 

3. Jak radzić sobie ze swoimi słabościami, które narażaja nas na zranienia. Jak "miłować" akceptować siebie i jednoczesnie  motywowac siebie do zmiany.

4. I wybaczenie  - cos do czego dochodzimy , gdy załatwione mamy punkty powyżej. Jak odnależć w sobie przestrzeń  by to co  sie stało, nie powodowało wewnątrz nas ucisku. Byśmy  nie przetrzymywali tego  w sobie , gdy juz dawno możemy wydalić. Jak odpuścić to ,że naze ciało, bądz naza psychika musiał przejść przez cos przykrego, trudnego. 

Wybaczyć to jak z, wcale niekoniecznie wpadać oprawcy w ramiona. Wybaczyć zdaje ie można, Losowi, rzeczywistoci. To pogodzenie ie tez z włanym losem, który mógł okazać ie trudny. Wybaczenie pozwala nam na przejscie z powrotem do życia.

Tak zrozumiałam nasz wątek :)

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...